Spisy powszechne dają unikalny materiał statystyczny: wszyscy mamy obowiązek wziąć w nich udział, więc są nieporównanie cenniejsze niż badania i sondaże na reprezentatywnych próbach. Są też z tego powodu kosztowne, więc robi się je rzadko – zwykle właśnie raz na dziesięć lat.
Główny Urząd Statystyczny zaczął prezentację danych ze spisu. To długi proces – wszystkie informacje poznamy dopiero w połowie 2023 roku. Dane są zebrane według stanu na 31 marca 2021.
Na pierwszy ogień idą podstawowe dane demograficzne i mieszkaniowe.
Prezentacja odbyła się podczas III kongresu demograficznego pod patronatem prezydenta Andrzeja Dudy w Pałacu Prezydenckim. Z udziałem premiera i witanego z atencją kardynała Nycza (o czym niżej).
Mniej o 332 tys.
Podstawowa informacja: 31 marca 2021 roku było nas 38 mln 179 tys. To o 332 tys. mniej niż dziesięć lat wcześniej. To oznaczałoby średni ubytek nieco ponad 30 tys. osób na rok. Natomiast według samych oficjalnych danych do tego dnia na COVID-19 zmarło 53 tys. osób. Po tej dacie – do dziś – mamy prawie drugie tyle – 51,7 tys. zmarłych.
A pandemia nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Mamy też dziesiątki tysięcy nadmiarowych zgonów osób, które nie dostały odpowiedniej pomocy medycznej z powodu przeciążenia służby zdrowia i tych, które zmarły na COVID, ale ich zgon nie został zaliczony do tej kategorii (z różnych przyczyn). Wszystko to sprawia, że liczba podana 27 stycznia jest już nieaktualna.
Oczywiście – taki urok spisów, że ich opracowanie zajmuje dużo czasu. Ale w czasie pandemii informacje spisowe starzeją się szybciej.
To, że ani prezydent, ani premier wystąpieniach o demografii nie poświęcili pandemicznym zgonom jednego słowa, jest bardzo znamienne.
COVID? Jaki COVID?
Na konferencji u prezydenta padło za to wiele słów o emigracji i powrotach zza granicy. Przypomnijmy więc, co o społecznych konsekwencjach pandemii mówiła w wywiadzie dla OKO.press w grudniu 2021 roku prof. Irena E. Kotowska:
„Pandemia nasiliła niepewność związaną z funkcjonowaniem rynku pracy, możliwości łączenia pracy zawodowej z obowiązkami rodzinnymi oraz obawy o zdrowie własne i bliskich. Nastąpiło też ograniczenie usług edukacyjno-opiekuńczych szkoły, przedszkoli i żłobków, co dodatkowo zwiększyło wysiłek matek (rodzin).
Coraz trudniej jest więc wychowywać dzieci, co nie sprzyja zamierzeniom prokreacyjnym. Orzeczenie tzw. Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku zmieniło zasadniczo klimat i warunki podejmowania decyzji prokreacyjnych”.
Starzejemy się
Czego jeszcze dowiadujemy się ze spisu powszechnego?
Mamy twarde potwierdzenie, że jako społeczeństwo się starzejemy, i to szybko. Odsetek osób w wieku poprodukcyjnym (kobiet po 60. roku życia i mężczyzn po 65.) wzrósł o prawie pięć punktów procentowych – z 16,9 proc. w 2011 roku do 21,8 proc. w 2021 roku. Szef GUS Dominik Rozkrut powiedział w trakcie prezentacji, że to już co piąty mieszkaniec Polski.
O wyzwaniach z tym związanych przekonująco mówił na kongresie demograficznym u prezydenta prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego:
Mówił między innymi o konieczności organizacji opieki dla samotnych osób po 80. roku życia.
W październiku 2021 roku pisaliśmy, jak dalekim priorytetem polskiego rządu w Polskim Ładzie jest opieka senioralna.
Przybywa mieszkań
Wiemy też, o ile zwiększyła się liczba mieszkań – z 13,5 mln w 2011 roku do 15,2 mln w 2021 roku – o 12,6 proc. To zauważalne przyspieszenie w stosunku do wcześniejszego spisu z 2002 roku. W 2011 przyrost wynosił 8 proc. Nawet jeśli uwzględnimy nieco krótszy okres (9 lat między 2002 a 2011, 10 między 2011 a 2021), to różnica jest zauważalna.
Powierzchnia użytkowa mieszkań wzrosła aż o 18,5 proc., z 946 mln m2 do 1121 mln m2. A liczba budynków mieszkalnych o 13,3 proc. – z 6 mln do 6,8 mln.
W Polsce mieszkania budują się więc w dobrym tempie, ale to przede wszystkim zasługa prywatnych firm. Ceny mieszkań rosną szybko, a dla wielu rodzin własne mieszkanie jest wciąż odległym marzeniem. Wszystkie zapowiedzi rządu PiS, by budować tanie, dostępne mieszkania zakończyły się dotychczas spektakularnymi porażkami.
Witamy prezydenta, premiera i księdza kardynała
Kongres u prezydenta otworzyła prof. Józefina Hrynkiewicz, przewodnicząca Rządowej Rady Ludnościowej. Po niej przemawiali sam prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki. Głosu nie zabrał obecny na sali kardynał Nycz, ale był bardzo ciepło witany przez przewodniczącą Hrynkiewicz.
Prezydent i premier wypełnili swoje przemówienia zapewnieniami, że demografia jest ważna, a politykę trzeba opierać na danych. „Polityka, która nie czerpie z nauki, nie czerpie z wiedzy, to byłoby tylko wróżenie z fusów czy korzystanie z jakiejś magicznej kuli” – przekonywał premier.
Później wspominał: „Nasze polityki, ze sztandarową polityką 500 plus, są ukierunkowane na rodziny, na dzieci”. Nie powiedział, że dzięki 500 plus udało się odmienić niekorzystne trendy demograficzne. I słusznie, bo po prawie sześciu latach wiemy już, że pod tym względem program jest kosztowną porażką.
Zaraz po wprowadzeniu 500 plus wskaźnik dzietności wzrósł z 1,29 w 2015 roku przez 1,36 w 2016 do 1,45 w 2017 roku. Ale w kolejnym już spadł do 1,44, a w 2019 wyniósł 1,42. Rok później – 1,38. Mieliśmy więc relatywnie dynamiczny wzrost, a następnie powolny spadek, aż wróciliśmy do punktu wyjścia.
Nadal jesteśmy bardzo daleko od zastępowalności pokoleń. I nic nie wskazuje, że 500 plus pomoże nam się do niej zbliżyć.
Rządzący pominęli też wątek coraz trudniejszego klimatu do wychowywania dzieci.
Prezes GUS Dominik Rozkrut chwalił pracowników GUS i 30 tys. osób zaangażowanych w spis, podkreślał też, że dziesięć lat temu jedynie 12 proc. osób spisało się przez internet, podczas gdy teraz było to już 56 proc.
Dalsze, szczegółowe wyniki spisu będziemy poznawać w kolejnych kilkunastu miesiącach. Harmonogram publikacji możemy znaleźć na stronie GUS. Dane na temat mniejszości narodowych poznamy między wrześniem a listopadem 2022. Na temat przynależności religijnej mieszkańców Polski dopiero we wrześniu 2023.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
38mln, jasne, a ile wśród tych 38 mln Polakow jest dzieci urodzonych i zamieszkałych za granicą, które łączy z Polska wpis do ewidencji ludności, czasem niezaktualizowany meldunek no i w przypadku UK paszport UE? Kiedy dziadkowie umrą, to nawet powody do odwiedzin się skończą. 1 mln, 1,5mln?
Moje dzieci pytane przy różnych okazjach o samoidentyfikacji etniczna (to takie hobby instytucji publicznych, mające na celu identyfikację i przeciwdziałanie przejawom nieświadomej dyskryminacji, odpowiedzi są dobrowolne) każdorazowo odpowiadają "white – English", nawet nie British.
Nie ma żadnych? Przecież spis nie dotyczy osób mieszkających za granicą a pod groźbą odpowiedzialności karnej trzeba podać adres zamieszkania (absolutnie nie meldunku) w formularzu. Ktoś tu trafił kulą w płot…
Nie ma żadnych? Serio? To mi pan proszę wyjasni, te 38 mln Polakow w Polsce, skoro tyle samo było w 2005, prawie 2.5mln wyemigrowało, a współczynnik dzietności jest stale poniżej 2 od bodajże 1992, nie mogą to być naturalizowani cudzoziemcy, bo tych jest jakieś 6 tys./rok – cuda panie.
Jeśli rzeczywiscie, spis był przeprowadzany tak jak pan twierdzi, to jedynym wytlumaczeniem jakie przychodzi mi do głowy, to, że nie obejmował on Polakow (w sensie obywatelstwa, czy etnicznym) a mieszkańców Polski, czyli również imigrantów z Ukrainy, wtedy dane mają jakiś sens, ale Oko chyba powinno podkreślić tak istotny szczegół?
Jak w całej polskiej rachunkowości – coś tu nie gra.
Ok, znalazłem na stronie spisu:
"Obowiązek udziału w spisie mają również obywatele Polski i osoby posiadające obywatelstwo polskie przebywające za granicą (bez względu na okres przebywania), które nie wymeldowały się z pobytu stałego w Polsce w związku z wyjazdem na stałe za granicę."
To co z tym "niedotyczeniem" osób mieszkających za granica", jakś kula, jakiś płot?
Czyli dla mnie najważniejsza informacja, w dodatku najłatwiejsza do przekazania bo będąca odpowiedzią na jedno, jedyne pytanie została odłożona na sam koniec? Czyli jeszcze przez półtora roku będzie obowiązywało to nieszczęsne 96% katolików ze spisu '11? Ciekawe ilu wyszło tych katolików skoro tak bardzo się tą informację ukrywa. Czyżby poniżej 50%? Ech, w tym kraju nic się już nie może wydarzyć bez cenzury polityków lub autocenzury urzędników….
Od Smoleńska i jego komisji badawczej nieustającej tajemnicy wiary, poprzez śmierci Leppera, Kosteckiego i Adamowicza, po Pegasusa – drzwi otwarte do wszelkich spekulacji.
Dziennikarze nie mogą opisywać sytuacji na granicy – zaproszenie do spekulacji.
Ile podpisów od kogo, pod jakimi listami do jakich urzędów? – zaproszenie do spekulacji.
Spis powszechny /zwis na publiczny przekaz oficjalny? – zaproszenie do spekulacji.
Katolików przybyło, a dzieci wysypało, najwięcej po wyczynie TK Przyłębskiej w sprawie zaostrzenia prawa aborcji.
Do tego, promy wypełnione po brzegi repatriantami z Anglii i Irlandii 3 lata temu obserwowane przez premiera Mazowieckiego.
Pozatem dane o zgonach na covid-19 w 2021 i 2022, dokładniejsze od szwarcarskiego zegara atomowego.
Nie ma co spekulować, tylko kajać się i dziękować władzy, co to swą świetlną aureolą, jak zwykle, skutecznie wyjaśnia wszelkie niejasności.
Jedno jest pewne: bozia jest ze zjednoczoną prawicą, dlatego ta ma monopol na rację. Gott mit PiS
dokładnie to samo miałem napisać… Bardzo mnie interesują wreszcie realne dane z punktu dotyczącego wiary czy jak to tam szło. Nie pamiętam już. Może być ciekawie i wreszcie będzie można pozamykać gęby wszystkim naiwnym od wciskania 96%
Katolikiem jest się dożywotnio, od momentu chrztu. Twoje obecne poglądy, działania nie mają na to żadnego wpływu, co najwyżej robią z ciebie niedobrego katolika – parafrazując Dare O'Briana.
pitolenie, byłem chrzczony w sumie nie wiadomo po co ale w żaden sposób nie czuje się katolikiem a wręcz jestem tak gorliwym antyklerykałem, że kijem bejsbolowym pogoniłbym z Polski cały episkopat, polowe kleru, czarnków i innych oszołomów z ordo luris na czele. I natychmiast odebrał czarnym połowę majątków i wypowiedział konkordat.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
milgibysmy przyjąć spokojnie ok. 300 tysięcy uchodźców. Nawet byśmy tego nie zauważyli. A oni i owszem. Zresztą to i tak kwestia najbliższych. 10 lat i pierwszy milion się uzbiera. Być może część z Ukrainy i Białorusi. Ale będą też inni.
Już w drodze są migrańci klimatyczni.
Alez Polska, również pisowska przyjmuje, tyle że nie uchodźców, a imigrantow zarobkowych (z krajów nieunijnych) – najwięcej ze wszystkich krajów UE.
A co do przyjmowania uchodźców, humanitarnie słuszne, ekonomicznie i demograficznie bez sensu – i tak dadzą nogę do Niemiec.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Ale poza wyzwiskami ma pan jakieś argumenty? Nie? Tak myślałem.
Co do ilości zadeklarowanych katolików oraz bezwyznaniowców: dane są już na pewno znane, niewątpliwie będą jak najdłużej ukrywane ze względów politycznych (równolegle przeprowadzony spis u sąsiadów na Słowacji już opublikował wyniki co do jednego). Obstawiam realistycznie ilość katolików na około 60%, a to już i tak całkiem inna sytuacja…