0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Spot Platformy Obywatelskiej opublikowany w czwartek 16 maja o 8:23 na X (50 sek. 3,8 mln wyświetleń w sobotę), w porównaniu z dwukrotnie dłuższym spotem PiS (tego samego dnia o 07:47, 892 tys. wyświetleń) jest nowoczesny i dynamiczny jak film Tarantino, ale oba przekazy są niepokojąco symetryczne.

Po PiS nie oczekiwaliśmy niczego innego niż „wina/zdrada Tuska”, ale komunikat „zdrada PiS”, jaki kieruje do nas rządząca partia i jej premier jest rozczarowujący. Zagrożenia są przecież realne, potrzebna jest nam autentyczna rozmowa o nich.

Mógłby przecież premier potraktować nas poważnie, a nie jak stado owiec a właściwie baranów, którzy kierują się prostymi odruchami strachu i agresji. Mógłby były prezydent Europy powiedzieć, że bezpieczeństwo Polski to problem europejski i zrobi wszystko, żeby Unia Europejska wypracowała razem z nami politykę wsparcia Ukrainy. I niech się wtedy wychwala pod niebiosa, że ma taką pozycję w UE, że się z nim liczą.

Po kolei zanalizujemy (kontr)propagandę PO z PiS-0wską w tle, zastanowimy się nad ryzykiem takiej narracji, i popatrzymy na nią przez chwilę oczami Trzeciej Drogi i Lewicy.

Na zdjęciu: Konferencja prasowa premiera Donalda Tuska w Warszawie po posiedzeniu rządu, 16 kwietnia 2024. Fot. Dawid Zuchowicz, Agencja Wyborcza.pl

„Widzę to tak” to cykl, w którym od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik.

14 obrazów w cztery sekundy

Spot Platformy zaczyna się karuzelą obrazów. W ciągu 4 sekund oglądamy ich aż 14 (!), co oznacza użycie kontrowersyjnej politycznej reklamy podprogowej.

Pierwszy ekran to ludzkie czaszki, które w kontekście rosyjskiego zagrożenia muszą budzić skojarzenie z Katyniem.

Tym samym PO, na dzień dobry, chce przy pomocy typowej do tej pory dla PiS martyrologicznej narracji, obudzić najgorsze polskie skojarzenia z partią Kaczyńskiego. Podobnie postępowała propaganda mediów propisowskich, pokazując Tuska w niemieckim mundurze albo w zestawieniu z Hitlerem i Stalinem.

Kolejne obrazy to:

  • przerażająca męska twarz
  • Putin
  • znowu czaszki
  • ta sama przerażająca męska twarz
  • czaszki
  • herb i flaga Rosji
  • Putin
  • Jarosław Kaczyński
  • Putin
  • Kaczyński
  • Macierewicz
  • Macierewicz i Szydło
  • Czarnek, Witek i Kaczyński trzymający się za ręce...

To ostatnie ujęcie przechodzi w dłuższy (czytaj 3-sekundowy...) obrazek rządu rozmodlonego w Jasnej Górze w lipcu 2023 roku.

Spot kończy lektor, który cytuje tytuł wywiadu Donaty Subbotko z gen. Piotrem Pytlem w „Gazecie Wyborczej” (z września 2022): „Rosja już tu jest. Jej największym sukcesem jest PiS” (bez odesłania do źródła, bo kto by zwracał uwagę na takie drobiazgi).

O agenturalnej roli polityków PiS i powiązaniach partii z Rosją świadczyć mają:

  • wygranie wyborów (2015 roku) „przy pomocy podsłuchów zgromadzonych przez importera ruskiego węgla” (ilustracja: Szydło i transport węgla), a następnie zwiększenie importu tegoż węgla (w domyśle odpłata dla Rosji);
  • "zamiatanie pod dywan spraw wskazujących na narastające wpływy służb białoruskich i rosyjskich (ilustrowane Putinem i Łukaszenką oraz kilkoma twarzami polityków (patrz – dalej) a także słynnym, afektowanym śmiechem Zbigniewa Ziobry (z debaty w Sejmie w listopadzie 2023 roku);
  • „zablokowanie inwestycji dozbrojenia polskiej armii” (ilustracja: Macierewicz, Błaszczak na przemian z myśliwcem i czołgiem);
  • „dzięki wsparciu i zaangażowaniu polityków PiS zawrotną karierę zrobił Tomasz Szmydt (4 razy jego twarz), do niedawna sędzia a naprawdę SZPIEG (na czerwono), który uciekł na Białoruś”, ilustrowane twarzami m.in. Piebiaka, Schaba, Radzika, Ziobry (pełna lista – niżej) oraz zamaskowaną postacią terrorysty(?), granicą polsko-białoruską i twarzą Łukaszenki;
  • „wyjaśnimy wpływy rosyjskie i białoruskie” – ilustrowane Kaczyńskim oraz Kamińskim szamoczącym się pod Sejmem oraz znowu rozmodlonym i rozśpiewanym rządem.

Potem cytat z wystąpienia Tuska z Sejmu, w którym odczytał skrót Partia Zjednonocznej PRawicy (w nawiązaniu do Leszka Moczulskiego) jako Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji.

I na koniec sugestywny obraz: odwracane logo PiS zamienia się w dwugłowego orła, tradycyjny herb Rosji przywrócony w 1993 roku.

W 50 sekund oglądamy 25 postaci (w tym kilka w scenie zbiorowej z Jasnej Góry). Ranking tych domniemanych zdrajców i ich protektorów Putina i Łukaszenki wygląda tak:

  • Kaczyński – 5 razy;
  • Putin – 5 razy
  • Macierewicz – 4 razy;
  • Szmydt (Tomasz, eks sędzia i szpieg) – 4 razy;
  • Łukaszenka – 3 razy;
  • Ziobro – 3 razy
  • Błaszczak – 3 razy;
  • Brudziński – 3 razy
  • Morawiecki – 2 razy;
  • Szydło – 2 razy;
  • Wójcik – 2 razy,

i jeden raz: Witek, Sasin, Czarnek, Kempa, Piotrowicz, Hrynkiewicz, Kantak, Kamiński, Kaleta, Radzik i Schab (rzecznicy dyscyplinarni Ziobry), Piebiak.

Prostackie chwyty propagandowe

Zgromadzone obrazy i zarysowane argumenty mają dowodzić tezy, że politycy (i polityczki) PiS działali na rzecz Rosji, świadomie ją wspierając. Koronnym dowodem ma tu być ujawniony szpieg Tomasz Szmydt, choć jeśli był zwerbowany w 2023 roku, to działał przecież na szkodę rządu PiS. Miał także udział — jako informator kilku niezależnych mediów, w tym Onetu i OKO.press – w demaskowaniu grupy hejterskiej Piebiaka i Ziobry. Zapewne po to, by destabilizować władzę partii, którą Rosja mogła postrzegać raczej jako antyrosyjską, o czym świadczyły próby nadrobienia zaniedbań Macierewicza w zakupach uzbrojenia.

Podprogowe zbitki obrazów z początkowej sekwencji mają budzić skojarzenie Kaczyńskiego i Macierewicza z ofiarami Rosji z Katynia. Zamiana loga w dwugłowego orła, czyli tradycyjny herb Rosji przywrócony w 1993 roku, jest prostackim chwytem propagandowym z poziomu „szubienicy dla Sikorskiego” i Tuska w mundurze Wehrmachtu (o których już w kwietniu 2017 roku pisała w OKO.press Agata Szczęśniak). Nie przypominamy sobie w propagandzie PiS gry logiem PO (w sieci krążyła „wersja piracka” uśmiechniętej pomarańczowej z dwiema kośćmi piszczelowymi), może teraz PiS odpowie jakimś grepsem.

Propagandysta Platformy sięga po ilustracje osób, które chce skompromitować, nie dbając o kontekst.

Mariusz Kamiński, oskarżany jako były szef CBA, został pokazany, gdy próbuje wedrzeć się do Sejmu, a Zbigniew Ziobro teatralnie śmieje się nie z naiwności oszukanych przez Rosję, ale z koalicji rządowej, którą 14 listopada 2023 w niezrównoważonej wypowiedzi wzywał, żeby nie była miękiszonem.

Spot ma budzić lęk. Całość, obok strasznych obrazów (czaszki, przerażające twarze), podgrzewa groźna muzyka i czarne tło.

Przeczytaj także:

Eurospot PiS: zdrajca Tusk, bohater Morawiecki

Na tle takiego przekazu PO, dwa razy dłuższy spot eurowyborczy PiS, opublikowany o 36 minut wcześniej (w piątkowe popołudnie ma cztery razy mniej wyświetleń – 833 tys.) to siermiężna produkcja w stylu TVP Jacka Kurskiego. Także dlatego robi mniejsze wrażenie.

Poza tym, czy ktoś oczekuje innego języka od partii Kaczyńskiego, ktora w swoim alfabecie ma insynuacje i spiskowe teorie?

Głównym bohaterem negatywnym jest Donald Tusk, który pojawia się w spocie 12 razy, obsadzony w roli – jakże by inaczej – zdrajcy interesów narodowych, czego dowodem są bliskie relacje z Władimirem Putinem. Aż siedem razy oglądamy obrazy z oficjalnych rozmów i wizyt, z tego cztery razy Tusk i Putin podają sobie ręce.

Spot jest zresztą adresowany do Tuska, lektor zwraca się do niego per Donald.

Rolę bohaterskiego obrońcy Polski i Ukrainy wziął na siebie Mateusz Morawiecki, który wita żołnierzy, buńczucznie wzywa kanclerza Scholza (w lutym 2022) do pomagania Ukrainie i odwiedza Kijów (z Kaczyńskim) w marcu 2022 . Obrazów Morawieckiego jest aż 8, z tego dwa razy z prezydentem Zełeńskim, Jarosław Kaczyński jest wyeksponowany mniej (3 razy).

Kluczowym aktorem jest Łukaszenka, jego 20-sekundowa pochwała zwycięstwa koalicji 15 października kończy spot. No, prawie kończy, bo pada jeszcze ulubione pytanie tropicieli spisków: „PRZYPADEK?”.

Drugą parą w opowieści o zdradzie stanowią Ławrow i Radosław Sikorski (4 razy, w tym 2 razy z Tuskiem i dwa razy z ministrem spraw zagranicznych Rosji). Ponadto, w roli „kukiełki” Putina i Łukaszenki PiS obsadził znanego z progresywnych poglądów i odwagi ich głoszenia posła KO z Poznania Franciszka Sterczewskiego, który w marcu 2021 usiłował przekazać uchodźcom na granicy białoruskiej torbę z lekami i żywnością.

W odróżnieniu od jednolitego w tonie spotu KO, przekaz PiS ma dwie modalności: zagrożeniu, jakie stwarzają Tusk z Putinem, odpowiada nieustępliwa walka z Rosją w obronie Polski i Ukrainy PiS-owskich bohaterów, na czele z Morawieckim. Muzyka jest patetyczna, mniej przerażająca.

Ryzykowna gra strachem i nienawiścią

Oba spoty mają wzbudzać poczucie zagrożenia, przy czym – kolejne zaskoczenie – PiS-owski jest mniej straszny, choć jego puentą jest przecież wyborczy triumf zdradzieckiego zła.

Przekaz PO, „lepszy”, z użyciem obrazów podprogowych i dynamicznym montażem, jest mocniejszy. Zamiana loga PiS w rosyjskiego dwugłowego orła – jako puenta całego przekazu – ma zamieniać to przerażenie w oburzenie, a nawet nienawiść.

W ten sam sposób, ale słabiej (bo „gorszy”) działa spot PiS: także wskazuje na zdrajców, którzy w dodatku przejęli władzę.

Główne przekaz obu jest identyczny:

to „oni” (ci drudzy) zdradzali/ zdradzają Polskę z Rosją, są współczesną Targowicą, a my i tylko my, możemy uchronić nasz kraj przed Rosją i przed „nimi”.

W wersji Platformy towarzyszy temu zapowiedź rozliczenia zdrady popełnionej przez PiS.

Ryzyko takich przekazów jest podwójne

  • Po pierwsze, nasila społeczny lęk, który jest uzasadniony realnym zagrożeniem. Zwłaszcza w spocie PO wyraźnym celem jest eskalacja napięcia. Partyjny propagandysta uznał, że partia może zyskać na podsycaniu lęku. Z pewnością za aprobatą Donalda Tuska, który niejako zapowiedział przekaz spotu w sejmowym wystąpieniu z epitetem PRPR.
  • Po drugie, poczucie zagrożenie zostaje tu połączone z oskarżeniem najcięższego kalibru o zdradę narodową. Jak wiadomo, lęk może łatwo stać się źródłem agresji, zwłaszcza że oba spoty jasno wskazują na sprawcę sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy.

Odbiorca ma mieć pewność, że jest bardzo niebezpiecznie i dowiedzieć się, kto jest temu winien.

Prosty wniosek – wyeliminowanie tych winnych mogłoby zmniejszyć zagrożenie.

Jan Grabiec w czwartkowych (16 maja) „Faktach po Faktach” zgodził się, że opublikowanie spotu PO w dzień po zamachu na premiera Słowacji Roberta Ficy, było „niefortunne”, ale bronił go jako „rzeczowej krytyki”.

Skojarzenie z zamachem w Handlovej musi się nasuwać i słowo niefortunne jest tu niewystarczające. Oba spoty, zarówno ten PiS, jak i ten PO, mogą dla osoby o odpowiednich predyspozycjach, na przykład życiowo sfrustrowanej, z poczuciem, że świat mnie nie docenia, stanowić zachętę do agresji słownej, a w skrajnym przypadku także fizycznej, wobec tych, którzy winni są zdrady polskich interesów.

Dwaj polscy premierzy, Tusk i Morawiecki, używając tych samych kart, uczestniczą w ryzykownej licytacji na polski lęk. I jego – nie daj Boże – konsekwencje.

Regresja w służbie fałszywej kalkulacji. Prezent dla PiS

Kalkulacja polityczna PiS jest oczywista i wciąż ta sama, przy czym „wina Tuska” przyjmuje tu znaną już także postać „zdrady Tuska”. Prawdopodobnie zadziała to mobilizująco na elektorat PiS. Zwłaszcza teraz, bo

dla Kaczyńskiego nienawistny spot PO to wymarzony prezent, bo demagogia i brutalność przekazu potwierdza obraz formacji Tuska i jego samego, jaki PiS buduje od kilkunastu lat.

Prawicowa populistyczna opozycja zyskuje argument: zobaczcie, jak oni nas nienawidzą, jak kłamią i manipulują. Idźcie głosować, trzeba im odpowiedzieć.

PiS zresztą chytrze wykorzystał agresywny spot PO i w ten sam czwartek 16 maja o 11:50 wypuścił łagodny przekaz, z fragmentem przemówienia Lecha Kaczyńskiego pt. „Polskę trzeba mieć w sercu, jak śp. Prezydent Lech Kaczyński. Wojna polsko-polska to plan Putina” (1 minuta 29 sek, 171 tys. wyświetleń w sobotę 18 maja 2024).

Trudno zrozumieć kalkulację Platformy, a wybór języka wojny totalnej z PiS robi wrażenie perseweracji i odwołania się do nieaktualnej już strategii, bo siedem miesięcy temu dała ona sukces wyborczy KO (choć – przypomnijmy – nie byłaby wystarczająca do odebrania władzy Kaczyńskiemu bez odmiennych przekazów Trzeciej Drogi i Lewicy).

Czy spot PO wywoła chęć pójścia na wybory, żeby bronić Polski przed zdrajcami z PiS? Może zmobilizować zasadniczy trzon elektoratu PO, ale... ich nie trzeba było zachęcać.

Prymitywizm i brutalność przekazu może z kolei podziałać zniechęcająco nawet na mniej zagorzałych zwolenników Platformy i Donalda Tuska, bo jednak obraża inteligencję inteligenckiego elektoratu.

Zwycięstwo wyborcze 15 października było wynikiem mobilizacji, którą niosła z jednej strony złość i odrzucenie rządów PiS, ale z drugiej nadzieja na inną Polskę.

Poważna rozmowa i mobilizowanie społeczeństwa w sytuacji realnego zagrożenia ze strony Rosji jest oczywistym zadaniem władz. Ale dlaczego budować ją na nienawiści do PiS i jednowymiarowej diagnozie?

„Zdrada Kaczyńskiego” jako odpowiedź na „zdradę Tuska” sprowadza poważną kwestię do politycznej karykatury.

Spot PO robi wrażenie, jakby partia nie zauważyła, że wygrała bitwę i czas podjąć rywalizację w inny sposób, pokazując nowe horyzonty, a nie wchodząc w buty poprzednika, żeby go skopać.

Z perspektywy eurowyborów strategia bitwy z PiS pod hasłem „to wy zdradziliście Polskę z Rosją” może okazać się szkodliwa dla wyniku KO. Wynik sił prodemokratycznych mogą uratować „przystawki” KO, o czym na koniec, już tylko kilka słów.

Prezent dla Hołowni, Lewica szuka kontrnarracji

Szymon Hołownia skwapliwie wykorzystał starcie duopolu i w orędziu zaapelował do obu stron o umiarkowanie. Tusk dał mu argument, że Trzecia Droga jest potrzebna, co ostatnio było coraz mniej oczywiste.

„Podział na dwie Polski walczące z sobą na śmierć i życie, polaryzacja, eskalacja agresji, na krótką metę może i służą tej czy innej partii, ale w długim terminie wykrwawiają nasz kraj, zamiast budować jego siłę. Odbierają nam naszą największą broń: spoistość, umiejętność zjednoczenia w chwilach próby. Dzielenie Polski na ”agentów ruskich„ i ”agentów pruskich„ sprawia, że większość z nas nie ma już w niej swojego miejsca” – mówił marszałek Sejmu.

Ostro zareagowała Lewica. „Dolewanie oliwy do politycznego ognia, szczególnie kilkanaście godzin po zamachu na premiera Słowacji, nie załatwi spraw Polek i Polaków” – powiedział Robert Biedroń, a kilkoro polityczek i polityków wskazywało, że zamiast wojną polsko-polską należy zająć się realnymi problemami, np. brakiem mieszkań.

Zmobilizował się nawet niewidoczny Adrian Zandberg. Na uwagę Tuska, że przez internet dostaje wiele gróźb, odpowiedział: „I dlatego sami puszczacie spoty z trupimi czaszkami? Nienawistne, ociekające złymi emocjami, w stylu Kurskiego? Grzanie takich emocji jest zwyczajnie nieodpowiedzialne. Nie tylko wtedy, kiedy robi to PiS”.

A tak naprawdę najbardziej szkoda, że władza kolejny raz nie korzysta z okazji, by pokazać społeczeństwu szersze horyzonty. Tak jak wtedy, gdy premier uparł się wbrew Polsce 2050, by Polska głosowała przeciwko „odbudowie zasobów przyrodniczych” i gdy Tusk razem z Fico i Obranem głosował przeciwko paktowi migracyjnemu. A także gdy w imię obrony suwerenności opiedział się przeciwko zmianom traktatowym, broniąc absurdalnej zasady euro-liberum weto w Komisji Europejskiej.

Tak jakby wracał duch "konserwatywnej kotwicy z czasów Grzegorza Schetyny.

Tak jakby zagrożeń, przed którymi stanęła Polska, najbardziej przestraszyła się władza.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor OKO.press, prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze