0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot . Kuba Atys / Ag...

Raz w miesiącu zbiera się Rada Polityki Pieniężnej. Na zebraniu dziesięć osób podejmuje kilka ważnych decyzji. Jedną z nich jest podniesienie stóp procentowych lub pozostawienie ich na dotychczasowym poziomie. A następnie, dzień lub dwa dni później, na konferencji występuje szef Narodowego Banku Polskiego (i przewodniczący RPP) i tłumaczy się ze swoich decyzji.

Do niedawna ten comiesięczny rytułał był dla zdecydowanej większości opinii publicznej najnudniejszą rzeczą na świecie. A potem nastała wysoka inflacja w czasach prezesury Adama Glapińskiego.

Przeczytaj także:

„Zastrzyk penicyliny w pupę boli”

Prezes banku centralnego zdobył w tym roku przydomek stand-upera. Niestety, jego żarty nie wszystkim przypadły do gustu. A przede wszystkim – podczas pełnienia tej funkcji powinno się unikać jak ognia luźnego stylu komunikacji. To, co prezes NBP mówi, ma siłę kreowania polityki, może wpływać na rynki finansowe, na chęć inwestowania w Polsce.

Najnowszy występ z 5 stycznia 2023 roku potwierdza świetny humor prezesa NBP. Adam Glapiński zastanawiał się, jak należy odmieniać nazwę Rysy; opowiadał, że u niego w domu zakupy robi jego żona; ubolewał, że chleb jest drogi, bo ludzie zamiast kupować baltonowski wybierają taki z pestkami lub bezglutenowy i przypominał, że „zastrzyk penicyliny w pupę boli”.

W nowy rok wchodzimy więc z przytupem, na razie wróćmy na chwilę do poprzedniego. Wszystkie zeszłoroczne konferencje i występy Adama Glapińskiego to potężny materiał, wiele godzin monologów. Postanowiliśmy wybrać kilka najsłynniejszych, najdziwniejszych i najciekawszych. Sprawdzić, czy prezes miał rację lub o co właściwie mu chodziło. Oto Adam Glapiński w pięciu kluczowych tematach.

Sześć, dziewięć, dwanaście

„Raport, jak państwo zobaczą, zawiera główną taką prognozę: inflacja zejdzie gdzieś tam do poziomu sześć, dziewięć, powiedzmy, a wzrost będzie dwa, ponad dwa. Może półtora. Tam jest półtora, jest dziewięć. Zależy czy tarcza będzie, czy nie będzie tarczy. Jak nie będzie tarczy, to będzie 12 w przyszłym roku, jak będzie tarcza, będzie dziewięć, a na koniec roku będzie sześć”.

Prezes NBP jest autorem najsłynniejszej wyliczanki zeszłego roku. Kto nie słyszał, jak Adam Glapiński w połowie roku zapowiada, jaka będzie inflacja w kolejnym roku? Z zawiłej wypowiedzi śmiała się cała Polska. A najśmieszniejsze w tym wszystkim, że nie były to żadne dziwne liczby bez podstaw, a próba przedstawienia poważnej i profesjonalnej prognozy NBP.

Tymczasem ostatecznie trudno coś z tego wszystkiego zrozumieć.

Przetłumaczmy więc z języka glapińskiego na polski.

Co mamy w raporcie

Narodowy Bank Polski dwa razy w roku publikuje prognozę inflacji autorstwa swoich analityków ekonomicznych. Jest ona podstawą projektowania polityki pieniężnej w okresie kilku kolejnych kwartałów. Czyli jest to bardzo ważny dokument. Przy okazji można z niego dowiedzieć się, co NBP uważa o sytuacji makroekonomicznej.

Co więcej, pół roku po prezentacji lipcowej projekcji może się okazać, że jej przewidywania się sprawdzą. Tak pisaliśmy o jej konkluzjach w lipcu 2022 roku:

„Raport zakłada, że inflacja wyniesie w tym roku 14,2 proc., a w przyszłym – 12,3 proc. Według autorów cały 2023 rok będziemy mieli do czynienia z dynamicznym spadkiem inflacji, która w 2024 roku zejdzie do poziomu 4,1 proc.

Raport podaje też projekcje w kwartałach. W tej analizie podajemy liczby, które specjaliści z NBP uznali za najbardziej prawdopodobne, wszystkie projekcje mają pewien zakres prawdopodobieństwa i przy zmieniających się warunkach mogą być różne.

Szczyt inflacji ma nastąpić dopiero w pierwszym kwartale 2023 roku i wynieść 18,8 proc. A to oznacza, że analitycy NBP przewidują duże prawdopodobieństwo, że w miesięcznym odczycie przekroczymy nawet 20 proc”.

Wszystkie te konkluzje są mniej więcej spójne z tym, co wiemy dzisiaj. Całoroczna inflacja, w zależności od danych za grudzień, wyniesie 14-14,5 proc.

Gawędy prezesa

Prezes próbował wyjaśnić, że projekcja zakłada brak tarcz antyinflacyjnych w przyszłym roku – stąd najpierw liczba 12, a potem dziewięć i sześć – jeśli tej tarczy nie będzie.

Problem w tym, że zamiast rzetelnie przedstawić, o co mu chodziło, nieskładnie gawędził. To poważny problem – prezes banku narodowego powinien być świetnie przygotowany do wystąpień publicznych, nie powinien improwizować, zawsze powinien wiedzieć, co powinien powiedzieć, a czego mówić nie należy.

Cytat ten jest zaprzeczeniem wszystkich tych zasad.

W lipcu 2022 Adam Glapiński sprawił wrażenie osoby, która nie ma pojęcia, o czym mówi; jakie dane przedstawia.Takie wpadki mają wpływ na postrzeganie prezesa i jego kompetencji. A to z kolei może mieć przełożenie na zaufanie do NBP i wyższe oczekiwania inflacyjne. Jeśli ludzie nie są przekonani, że NBP skutecznie będzie walczyć z inflacją, są wówczas skłonni zaakceptować wyższe podwyżki w przyszłości.

„Raz trzeba być gołębiem, raz jastrzębiem”

  • „Jak ktoś jest rozumny, to raz trzeba być gołębiem, raz jastrzębiem. Jak jest pokój, to nawet trzeba być gołębicą. A teraz trzeba być jastrzębiem.”
  • „To nie tak, że nie mamy gołębiego serca, w sensie dla ludzi”;
  • „Jesteśmy jastrzębiami wszyscy, bądź prawie wszyscy. Będziemy w tym kierunku działać. Jak długo? Trudno powiedzieć. Działamy pragmatycznie”;
  • „Wszyscy członkowie RPP, jacy by się nie pojawili – albo po polsku: jacy by się pojawili - będą mile widziani”.

Wszystkie cytaty pochodzą z lutowej konferencji Adama Glapińskiego. Dla osoby niezaznajomionej z potoczną terminologią dotyczącą polityki pieniężnej mogą brzmieć niczym cytaty z wierszyków dla dzieci. Tymczasem gołębie i jastrzębie mają w tym kontekście konkretne znaczenie.

W największym uproszczeniu: jastrzębie to ci, którzy politykę pieniężną chcą zacieśniać (podnosić stopy), gołębie nie chcą tego robić, lub wręcz chcą ja luzować (choć obecnie jeszcze się o tym nie mówi).

Luty był czasem, gdy stopy podnoszono. Wówczas o pół punktu procentowego, do 2,75 proc. W kwietniu nawet o pełny punkt procentowy (z 3,5 proc. do 4,5 proc.). Prezes chętnie prezentował się jako jastrząb, gdy stopy podnoszono, ale tak naprawdę nigdy jastrzębiem z przekonania nie był. Przez większość 2021 roku powtarzał, że żadnych podwyżek nie będzie, pokusił się nawet wówczas o stwierdzenie, że za tej kadencji prawdopodobieństwo podniesienia stóp wynosi zero. Oczywiście się pomylił, stopy RPP zaczęła podnosić jeszcze jesienią 2021 roku, a w 2022 roku przyszła już nowa kadencja.

Nie wszyscy mile widziani

Wymiana składu RPP to ważny moment. Do składu dołączyła trójka członków wybranych przez Senat, których rzeczywiście można określić jastrzębiami. Joanna Tyrowicz, Ludwik Kotecki i Przemysław Litwiniuk mówili, i dalej mówią, o konieczności dalszych podwyżek stóp, by wysoką inflację zdusić.

Cała trójka głośno krytykowała wiodącą strategię RPP. Pozostała szóstka członków RPP jest prezesowi wierna – na posiedzeniach głosują tak samo jak on. A za krytykę pozostała trójka została ukarana. Utrudniano im pracę, ignorowano ich prośby, blokowano dostęp do oficjalnych dokumentów. Dlatego zdanie z lutego, że wszyscy nowi członkowie (bo trwał wówczas wciąż proces ich wyboru) będą mile widziani, jest zwyczajnie nieprawdziwe. Mile widziani przez prezesa Glapińskiego są tylko ci członkowie RPP, którzy się z prezesem zgadzają.

Jak psu buda albo micha. A może łóżko.

„Przecież proszę pamiętać, że te środki, których my się domagamy, to się nam należą jak psu… buda? Jak psu micha! Tak, bo psy nie powinny być w budzie, tylko w domu trzymane. Jak moje psy, które śpią na łóżkach albo w wygodnych miejscach, chociaż są dużymi wilczurami. Ale mam też małe kundelki”.

To znów konferencja z lutego.

Chodzi oczywiście o środki z Krajowego Planu Odbudowy, które jak nie mogły, tak dalej do Polski trafić nie mogą. W międzyczasie obóz rządzący miał swoje wahania i w połowie roku premier mówił, że to w zasadzie niewielkie pieniądze, które zasadniczo nie zmieniają naszej sytuacji gospodarczej. Pod koniec roku Mateusz Morawiecki zmienił zdanie, ale KPO wciąż nie chce Zbigniew Ziobro wraz z kluczowymi w głosowaniu posłami.

Prezes Glapiński swoje zdanie wyraził już w lutym. A przy okazji podzielił się informacjami na temat swoich psów. Wszystko wskazuje na to, że traktuje je dobrze. Na podstawie tego cytatu możemy z pewnością stwierdzić też, że jest ich co najmniej czwórka.

Czy to temat na konferencję o polityce pieniężnej? Niekoniecznie. Ale kto prezesowi zabroni?

Pakiet sopocki

„Jeśli będzie [podwyżka] to jedna, o 0,25” – obiecał 17 lipca prezes działaczce Agrounii na molo w Sopocie. Kobieta chciała usłyszeć od prezesa Glapińskiego, jak zamierza walczyć z inflacją. Nagrała ukradkiem rozmowę z Glapińskim i jego żoną.

Żona prezesa, Katarzyna, była w tej rozmowie dużo bardziej zirytowana tym, że nadmorski spacer z mężem został zakłócony. Była wobec kobiety agresywna i niegrzeczna, a prezes NBP musiał ją uspokajać. Sam natomiast zachował się taktownie i odpowiadał na jej pytania.

Zapowiedź tylko jednej podwyżki stóp procentowych nazwano później „paktem sopockim”. Z dzisiejszej perspektywy warto spojrzeć pół roku wstecz. I rzeczywiście – prezes Glapiński miał rację. Na wrześniowym posiedzeniu RPP podniosła stopy właśnie o ćwierć punktu procentowego. A później nie było już żadnych podwyżek. Trzeba więc oddać prezesowi, że miał w głowie jasny plan na kolejne miesiące i go zrealizował. Szkoda tylko, że tak jasno nie wypowiadał się na konferencjach prasowych.

Później tłumaczył się, że gdyby wiedział, że jest nagrywany, nie mówiłby tak swobodnie.

Pozostajemy więc z pytaniem, dlaczego prezes Glapiński jest precyzyjny, gdy jest przekonany, że nikt go nie słucha, natomiast niechlujny komunikacyjnie, gdy powinien być skupiony i dokładny?

„Nie można się kopać z koniem”

„60 proc. cen energii wynika z polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Uważamy tę politykę za błędną. Ale co zrobić, no? Nie można się kopać z koniem, deszcz pada, trzeba wziąć parasol”.

To znów luty. Prezes Glapiński tym cytatem udowodnił, jak wygodnie jest mu stosować kalki z narracji politycznej PiS. Na przełomie 2021 i 2022 roku jedna z największych spółek energetycznych, Tauron, rozesłała swoje wyliczenia, według których aż 59 proc. ceny prądu to opłaty z systemu EU ETS. System ten, choć skomplikowany, opiera się na prostej zasadzie: kto emituje, ten płaci. Obejmuje najbardziej emisyjne przedsiębiorstwa: m.in. elektrownie, rafinerie, huty stali. W sumie to ponad 11 tys. elektrowni i fabryk w 27 państwach UE, a także Islandii, Liechtensteinie i Norwegii.

Liczbę podchwycili politycy obozu rządzącego, TVP. A także prezes NBP. Wówczas, w lutym, eksperci Forum Energii rozłożyli na części pierwsze przykładowy rachunek za energię, który wynosi w sumie 149,85 zł. Ponad połowa tej kwoty to „koszt energii elektrycznej”. Składają się na niego dwa elementy - paliwo oraz kwota za uprawnienia do emisji CO2.

W wyliczeniu Forum Energii koszt emisji CO2 wynosi 33,89 zł - czyli około 23, a nie 60. proc., całego rachunku. Dokładnie manipulację rozbroiła w OKO.press Katarzyna Kojzar.

Uzasadnienie takiego tłumaczenia w wykonaniu Adama Glapińskiego jest proste: starał się odsunąć odpowiedzialność za inflację od siebie i obozu rządzącego, a pokazać, że ważniejsze są warunki zewnętrzne. To, że prezes NBP nie powinien tak robić, a jedynie korzystać z najlepszych, sprawdzonych danych, jest oczywiste. A co z tym koniem? Prezes nie chciał się z nim kopać, a jedynie użyć parasola, czyli tę część inflacji przeczekać. No więc rok kończymy z inflacją w okolicy 20 proc., ceny energii spadają, a system ETS działa bez zmian. Może więc jednak główni winowajcy byli inni? Prezes NBP powinien to wiedzieć.

Kupcie psa. Albo kota. I książkę.

I na koniec kilka rad życiowych od prezesa z konferencji grudniowej.

„Jak odczuwamy brak miłości, a nie mamy w pobliżu kogoś atrakcyjnego, komu moglibyśmy zaufać, to kupmy sobie psa lub kota. To bardzo uspokaja […] Ja mam pesymistyczną sytuację, bo mam bardzo stare psy, które są wyciągnięte poza statystyczny kres. Dwie ogromne wilczurki, mają 12 i 13 lat, są ogromne kłopoty z nimi. Muszę wydłużyć czas wychodzenia z domu, żeby sprzątać, pomagać w sprzątaniu, to ogromna radość i satysfakcja”.

„Kotka ma 18 lat i odpukać – jest bardzo zdrowa, ale domaga się coraz więcej pieszczot. Wracam do domu wieczorem, to w ogóle nie mogę zmienić pozycji siedzącej na inną. [...] To naprawdę uspokaja. Dobra książka, spotkania z rodziną, jeśli rodzina się nie gryzie. Jeśli się gryzie, to też trzeba życzenia złożyć i dobrze życzyć. Jak rodzina jest miła, fajna, to jest bezcenny skarb”.

A więc poza czterema psami, mamy też kotkę! Nic dodać nic ująć. Zwierzętom prezesa życzymy dobrego zdrowia, tak samo jak obserwatorom comiesięcznych konferencji prezesa NBP.

Druga kadencja Adama Glapińskiego kończy się w 2028 roku.
;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze