W exposé Donald Tusk złożył bardzo konkretną zapowiedź przebudowy państwa. Konkretną, bo łatwo weryfikowalną. Jest do tego mnóstwo narzędzi. Problem może być jeden – opinia publiczna ich nie zna, więc skupi się na obietnicy comiesięcznych spotkań z premierem. Bo te Tusk też zapowiedział jako rodzaj regularnego rozliczania się z prac rządu
Cały początek exposé Tusk poświęca czemuś, co na pierwszy rzut oka nie jest konkretem. A chyba jest konkretem najpoważniejszym: państwo ma działać inaczej. Ma uwzględniać różne punkty widzenia, ćwiczyć rozmowę i cywilizowany spór, bo tylko tak można wypracować dobre decyzje w szczegółowych sprawach.
Tusk powiedział 12 grudnia też coś, co nam w OKO.press wydawało się od dawna oczywiste – że trzeba podziękować ludziom, którzy o demokrację, sprawiedliwość i prawa bliźnich upominali się w czasach PiS. Robili to publicznie, nie tylko na wielkich protestach, ale też w małych grupach albo i całkiem samotnie. Konfrontowali się z myślą, że to nic nie da, a jednak uparcie robili swoje. Uczyli się działania obywatelskiego, które – co też Tusk zdaje się rozumieć – nie skończyło się na protestowaniu. Bo kolejnym krokiem była organizacja do działania, także na rzecz Ukrainy (mówiąc o pomocy uchodźcom z Ukrainy Tusk nie używał pojęć bezosobowych o "fali pomocy” i o tym, że “cała Polska pomogła” – mówił, że robili to aktywni obywatele).
“To, co zdarzyło się [15 października], to jednak rzecz dużo poważniejsza niż zmiana rządu niż zmiana koalicji rządowej. 15 października był zwieńczeniem procesu obywatelskiego i narodowego odrodzenia, którego byliśmy uczestnikami. Niektórzy świadkami, a niektórzy przeciwnikami. (…) Naszą przyszłość chcemy przecież budować na naszych nadziejach na naszych marzeniach. I oczekiwaniach, które okazały się silniejsze od zwątpienia i apatii".
Zmianę władzy — mówił Tusk — zawdzięczamy tym wszystkim współobywatelom i współobywatelkom. A zawieść ich zaufanie oznacza wystawić Polskę na recydywę populizmu i tak naprawdę wystawić kraj na pastwę Rosji.
„Ten ruch narodził się na długo przed moim powrotem do polskiej polityki. Dzięki tym wszystkim, którzy podnosili głos, czasem krzyk, od pierwszych dni rządów ustępującej ekipy. Składam tym wszystkim Polkom i Polakom hołd, tak z głębi serca” – mówił Tusk.
W tym wywodzie zawarta jest konkretna obietnica zmiany sposobu rządzenia. Opowieść o miłości do współobywateli i ojczyzny, wstrząsający gest przytoczenia przesłania Szarego Człowieka Piotra Szczęsnego, nie może ukryć tego, że premier mówił tak naprawdę o narzędziach, jakie stosują nowoczesne państwa – a Polska czasów PiS ich po prostu nie stosowała (a raczej stosowała, ale w niektórych samorządach, a nie na szczeblu centralnym).
Tyle że Tusk tego wprost nie nazwał.
Nie powiedział o OSR-ach (ocenie skutków regulacji), konsultacjach, uzgodnieniach, naradach czy tak bliskich Trzeciej Drodze panelach obywatelskich.
Zamiast tego używał słowa “przejrzystość” i "koniec niechlujstwa”.
I być może w takiej mowie programowej powinno to wystarczyć – z tym konkretnym dodatkiem, że problem niechlujstwa legislacyjnego jest teraz problemem szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jana Grabca, a przejrzystość procesów legislacyjnych to zadanie nowego szefa Rządowego Centrum Legislacji Macieja Berka.
Przejrzystość i brak niechlujstwa oznaczają bowiem, że zostaną wprowadzone konkretne procedury, dzięki którym prawo nie jest dziurawe i z błędami, i nie jest testowane na żywca na ludziach. A ponieważ Maciej Berek już się tym zajmował w RCL w latach 2007-2015, to wiadomo, na co teraz patrzeć i co sprawdzać.
Cytat z exposé: „Mogę Państwu to przyrzec, że inicjatywy legislacyjne polskiego rządu od dnia, w którym zaczniemy sprawować nasze urzędy, to będą procesy przejrzyste do bólu, logiczne i racjonalne”.
To było wystąpienie do kilkuset tysięcy ludzi oglądających exposé na YouTube, a nie do kilkuset ekspertów od OSR (w tym od OSR sprawdzających, czy przyjęta regulacja zadziałała tak, jak miała), kilku tysięcy praktyków konsultacji społecznych i publicznych, czy kilkunastu tysięcy osób obeznanych generalnie z praktykami partycypacyjnymi. Oni jednak łatwo mogą sprawdzić, czy zapowiedzi premiera są coś warte. Dla pozostałych jest zapowiedź regularnych spotkań organizowanych po to, by premier mógł się rozliczać z tego, co robi.
Tego jeszcze – przyznajmy – w Polsce na tym szczeblu nie było:
żeby władza zrozumiała, że rządzenie nie polega tylko na podejmowaniu decyzji, ale na opowiadaniu o nich i na rozliczaniu się z nich.
Bo decyzje, które nie są zakorzenione w rzeczywistości społecznej zbyt często powodują efekty zupełnie inne od planowanych.
Tusk obiecuje inną współpracę z organizacjami pozarządowymi: „To jest odbudowa tej zdrowej, przyjaznej relacji między władzą centralną a organizacjami pozarządowymi. Społeczeństwo obywatelskie wraca razem z nami – z Koalicją 15 października – do rzeczywistości naszego życia publicznego”.
Ale co to znaczy? Czy tylko zakończenie wojny władzy z organizacjami, których władza nie lubi? Tego niestety się nie dowiedzieliśmy.
Natomiast do konkretów, które łatwo będzie krytykować – a zrealizować trudno – należą też zapowiedzi o przekazaniu samorządom prawa do decydowania, a nie tylko do realizowania zadań zleconych przez władzę centralną i do inwestowania w to, na co Warszawa dała pieniądze (charakterystyczne, że dla PiS jest to największa wartość władzy: to, że daje, a nie to, że pozwala decydować – doskonale to było widać w czasie debaty po exposé Mateusza Morawieckiego 11 grudnia).
Tusk zapowiedział “powrót do polski samorządowej”, która była „niszczona przez centralizację i rozdawanie pieniędzy po uważaniu”. Przez ”stronnicze i partyjne dysponowanie środkami publicznymi” i wyrzucenie idei samorządności, która polega na tym, że ludzie autonomicznie decydują, a władza centralna tylko im to decydowanie ułatwia. “Teraz władza będzie się dzieliła decyzjami i władzą z samorządami terytorialnymi każdego szczebla.
Obywatelskie standardy, które opisuje Tusk, nie są tylko piękną opowieścią o “szczęśliwej Polsce”, której “czas” nastał, tylko jak najbardziej konkretami. Z których dosyć łatwo będzie tę władzę rozliczać. Najprostsze narzędzie do rozliczania Donald Tusk dał zresztą w swoim exposé: według CBOS od lutego 2020 roku do listopada 2023
odsetek ankietowanych uważających, że “zwykli ludzie mają wpływ na sprawy kraju” wzrósł z 26 proc. do 54 proc.
A odsetek tych, którzy uważają, że nie mają wpływu na sprawy kraju, spadł z 71 proc. do 41 proc.
To jest parametr, który też można sprawdzać. Zdaniem Tuska, co jest naprawdę nowością, przekłada się on wprost na bezpieczeństwo państwa i jego pozycję w świecie.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze