0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Otwarcie ekopracowni w Szkole Podstawowej nr 22 w Zielonej Górze, Listopad 2023, Fot. Władysław Czulak, Agencja Wyborcza.plOtwarcie ekopracowni...

Anton Ambroziak, OKO.press: Zasadniczą część naprawy szkoły, czyli zmiany w programach i metodach nauczania, ministerstwo edukacji zaczyna od prezentacji przygotowanego przez rządowy Instytut Badań Edukacyjnych „Profilu absolwenta i absolwentki”. Odpowiada on na pytanie, jakiego człowieka ma polska szkoła kształtować. Czy tworzenie tak ogólnego „profilu” ma sens? Nie będzie, jak z preambułami aktów prawnych, których nikt nie czyta?

Alicja Pacewicz, ekspertka i współzałożycielka sieci SOS dla Edukacji*: Mam nadzieję, że nie. Po raz pierwszy w Polsce powstaje taki kierunkowy dokument w odpowiedzi na fundamentalne przecież pytanie: po co jest szkoła?

Po co dzieci i młodzież uczą się tylu rzeczy całymi godzinami, miesiącami, latami? Czego od szkoły mogą oczekiwać rodzice? A przede wszystkim – jakie kompetencje uczniowskie powinni przede wszystkim rozwijać nauczyciele i nauczycielki? Jakiej wiedzy uczyć, a co można, a nawet trzeba pominąć? I jakie wartości stoją za edukacją szkolną?

We wszystkich krajach, które poważnie traktują reformę edukacji, toczą się takie debaty, często burzliwe, bo temat jest z definicji kontrowersyjny i powstają podobne dokumenty, które rysują sylwetkę uczennicy i ucznia kończących przedszkole, szkołę podstawową i tak dalej.

Nie ma oczywiście gwarancji, że to nie będzie martwy dokument, czy edukacyjny ozdobnik.

W piątek [27 września 2024] poznaliśmy propozycję przygotowaną przez Instytut Badań Edukacyjnych. Po konsultacjach społecznych, które niestety toczą się w zawrotnym tempie (potrwają do końca października), i po modyfikacjach, które z nich wynikną, profil ma stać się czymś w rodzaju

drogowskazu w pracach nad nowymi podstawami programowymi, nową pedagogiką, nowym sposobem oceniania.

Jedną ze spraw do uzupełnienia jest szkoła wielokulturowa, zwłaszcza wobec obecności w niej dzieci z Ukrainy.

Skąd nadzieja, że to się wszystko uda?

Przyznaję, że ta nadzieja jest na kredyt.

W całym szkolnym świecie – podobnie jak w środowisku organizacji społecznych – słychać dużo obaw. Czy ministerstwo podoła tak fundamentalnym zmianom, zwłaszcza że chce je przeprowadzić w piorunującym tempie? Nie jest też jasne, czy IBE jako instytucja badawcza będzie w stanie naprawdę uspołecznić proces i otworzyć go na środowiska nauczycielskie i rodzicielskie. A potem poprowadzić – razem z MEN – wielką kampanię społeczną, na którą zresztą nie ma chyba odpowiednich środków.

Trzeba będzie przekonać środowiska nauczycielskie, które nie miały dobrych doświadczeń z reformami, że to dobra dla nich zmiana, przekonać do nowej szkoły konserwatywnych z definicji rodziców, którzy mają w pamięci własną edukację, a także pokonać opór środowisk akademickich, które będą bronić wizji szkoły jako “małego uniwersytetu”, ze szczegółową wiedzą z fizyki, chemii i geografii... Swoje zastrzeżenia będzie też miała Centralna Komisja Egzaminacyjna, która oczekuje prostych konkretów. A nauczyciele i nauczycielki staną wobec wyzwań, do których nie zawsze są przygotowani.

Czyli na razie to, cytując lekturę szkolną sprzed lat, pierwszy krok w chmurach. To może po kolei, co trzeba zrobić z nowymi podstawami programowymi, czyli opisem tego, czego i jak się w szkole uczy?

Podstawy programowe do poszczególnych dziedzin nauczania (w tym cele edukacyjne, oczekiwane rezultaty i sposoby pracy na lekcjach), powinny zostać bezpośrednio powiązane z profilem, tak żeby nauczycielka biologii ucząc o fotosyntezie, wiedziała, że chodzi tu przede wszystkim o rozwijanie myślenia naukowego, a nauczyciel WF rozumiał, że ma tak prowadzić zajęcia, żeby nie tylko wzmacniać u dzieci kondycję, ale także uczyć współpracy zamiast niezdrowej rywalizacji, jak na jakiejś olimpiadzie, w której osoby mniej sprawne są z gruntu przegrane. To powinno zostać zapisane kawa na ławę, żeby nauczyciele mogli patrzeć na swoją pracę w szerszych kategoriach, niż tylko realizacja programu z lekcji na lekcję.

Przeczytaj także:

W dawnej pedagogice mielibyśmy dwa profile – dziewczyny i chłopaka. Ona bardziej empatyczna, on bardziej przedsiębiorczy. A tu jest...

Jeden. A jak miałoby być inaczej w nowoczesnym świecie? Profil jest jeden.

Ale różnice wiekowe...

Nie, właśnie nie. Profil jest jeden, na razie opracowany w szczegółach dla wieku przedszkolnego i podstawówek. I mam nadzieję, że zgodnie z postulatami sieci organizacji SOS dla Edukacji główna triada – wiedza, kompetencje i sprawczość oraz ich części składowe – zostaną zachowane także dla szkół średnich. Ten sam profil dotyczy zresztą także uczniów o specjalnych potrzebach, nawet jeśli zasady pracy z takimi dziećmi i oczekiwane osiągnięcia w różnych dziedzinach mogą być inne.

Serio, wszyscy i wszystkie żyjemy w coraz bardziej złożonym świecie, pełnym wyzwań, które niesie globalizacja, rozwój technologii, w tym ta cudowna i groźna zarazem sztuczna inteligencja, zmiany klimatyczne i ich coraz groźniejsze skutki, kruchy pokój światowy...

Celem szkoły ma być przygotowanie młodych ludzi do życia w takiej chwiejnej teraźniejszości i niepewnej przyszłości.

Profil niesie szansę na radykalną zmianę patrzenia na szkołę. Nie chodzi o to, by uczeń znał na pamięć prawo- i lewobrzeżne dopływy Wisły czy Odry (ostatnio wszyscy o nich wiele słyszymy), ale o to, żeby rozumiał, dlaczego ocieplenie klimatu stwarza zagrożenie zarówno suszą, jak i powodzią.

I żeby był przygotowany na to, że trzeba takie problemy rozwiązywać i współdziałać z innymi, także w akcjach pomocowych czy na przykład zaprojektowaniu małej retencji wokół swojej szkoły. I miał odruch angażowania się w sprawy, które dotyczą nie tylko jego samego, ale też grup i wspólnot, w których żyje.

W sondzie SOS dla Edukacji przeprowadzonej wśród nauczycielek, rodziców i uczniów aż 83 proc. uznało w czerwcu 2024, że „szkoła nie przygotowuje do radzenia sobie z wyzwaniami współczesnego świata (technologicznymi, klimatycznymi, ekologicznymi czy społecznymi)”, a 82 proc., że ”nie przygotowuje do sukcesu w życiu zawodowym i dobrego funkcjonowania na zmieniającym się rynku pracy”.

Podobnie w badaniach PISA z 2022 roku przeprowadzonych w 76 krajach, polska szkoła w oczach 15-latków była na szarym końcu jako miejsce, które „przygotowało mnie do dorosłego życia” (miejsce 7 od końca), „nauczyło rzeczy, które mogą być przydatne w pracy” czy „pomogło mi w nabraniu pewności siebie przy podejmowaniu decyzji” (miejsce przedostatnie!). Za to byliśmy w smutnej czołówce poczucia, że "Szkoła okazała się stratą czasu”.

OKO.press wiele razy pisało, że indywidualny wyścig po edukacyjne trofea ma swoją cenę, alienuje młodego człowieka ze społeczności…

… i daje złudne poczucie, że jeśli tylko uda mi się odnieść sukces, to wszystkie problemy mojej miejscowości, Polski i świata mnie ominą. Profil ma pomóc zmienić takie coraz mniej realistyczne nastawienie.

Kompetencje społeczne – słabo rozwijane w warunkach rywalizacji o jak najlepsze stopnie i wyniki egzaminów – mają w przyszłej szkole objąć po pierwsze, lepszą „komunikację”, czyli zdolność do jasnego wyrażania się w sposób adekwatny do sytuacji, w tym doświadczeń rozmówców, a także słuchania i rozumienia innych ludzi, a po drugie, „współpracę”, czyli cały zestaw postaw i zdolności do pracy z innymi ludźmi w szkole, rodzinie, miejscu pracy, życiu obywatelskim, a także – bardzo dziś ważne – w świecie cyfrowym.

To zaś wymaga rozumienia innych punktów widzenia, umiejętności rozwiązywanie sporów oraz gotowości do kompromisu, a także chęci do pracy w zespole, zgodnie z podziałem ról i obowiązków; wspierania innych i doceniania ich wkładu, brania odpowiedzialności za wspólnie przyjęte zobowiązania itd.

Polska szkoła jest wciąż – mimo pogorszenia wyników po likwidacji gimnazjów i tym samym skróceniu o rok edukacji ogólnej, i oczywiście po pandemii – w europejskiej czołówce uczenia kompetencji matematycznych, językowych czy przyrodniczych, ale dzisiejsza absolwentka czy absolwent nie nabywa w szkole kompetencji ogólnych ani nie uczy się sprawczości. Czasem wręcz odwrotnie – dowiaduje się, że właściwie na nic nie ma wpływu.

Instytut Badań Edukacyjnych podsumował profil absolwenta i absolwentki w postaci schematu, który przypomina hinduską mandalę.

Profil

Na konferencji w MEN mieliśmy skojarzenie z kompasem, tylko bez wskazówki i dobrze, bo musiałaby się cały czas kręcić w kółko, skoro wszystko jest tu równie ważne. OECD, które mocno stawia na edukację, ma zresztą podobny schemat o nazwie Learning Compass 2030.

Jak widać na rysunku, jądrem tej edukacyjnej planety, są wiedza i umiejętności podstawowe, czyli kompetencje językowe i rozumowanie matematyczne (w tym „rozumienie przydatności i dostrzeganie piękna matematyki”), a także „najważniejsze pojęcia, fakty, teorie i metody” z różnych dziedzin. Akurat ten trzeci element wydaje mi się ryzykowny, no bo kto określi, co jest najważniejsze? W konsultacjach na pewno o to zapytamy.

Z drugiej strony, w „jądrze” pojawia się tu sensowny podział na „wiedzę, że” i „wiedzę, jak” – ta druga jest konieczna, by wykorzystać to, co wiemy np. o tlenie do zaprojektowania eksperymentu czy przy udzielaniu pierwszej pomocy.

Taka “podwójna wiedza” ma być zdobywana w ośmiu głównych obszarach kształcenia. Dobrze, że robimy krok w kierunku dziedzin definiowanych szerzej, zamiast dzisiejszego poszatkowanego zestawu kilkunastu przedmiotów.

Obawiam się jednak, że w podstawie programowej wrócimy od przyrody do chemii, fizyki, biologii i geografii, choć w większości krajów jest po prostu “science"...

Ale może zespoły szykujące podstawy tych czterech przedmiotów będą przynajmniej uzgadniały zapisy i powstanie spójna opowieść o świecie, materii, energii, przyrodzie nieożywionej i ożywionej – oraz o miejscu człowieka w tych systemach?

Wśród obszarów kształcenia pojawiają się tajemnicze, jak technologia.

To odważnie zdefiniowane połączenie wiedzy technicznej i umiejętności praktycznych (w tym zajęć domowych, rękodzieła i majsterkowania) z technologiami cyfrowymi. I znowu, chodzi o umiejętność rozumienia świata technicznego, jego badania, projektowania, planowania, zarządzania, tworzenia i oceniania rozwiązań. Jak obniżyć temperaturę w szkole bez klimatyzacji? Jak sprawdzić, czy Archimedes miał rację? Jak napisać program sterujący robotem z klocków?

Jest też – i bardzo dobrze! – obszar „zdrowie i ruch”, czyli wiedza i umiejętności pozwalające rozpoznawać potrzeby zdrowotne własne i innych ludzi oraz podejmować działania profilaktyczne i „naprawcze”. Człowiek XXI wieku musi wiedzieć jak zadbać o zdrowie fizyczne, psychiczne, seksualne, emocjonalne i chcieć sięgać po aktywność fizyczną, zdrowe odżywianie i sen, jak radzić sobie ze stresem, budować pozytywne relacje rówieśnicze, rodzinne i partnerskie, unikać zachowań ryzykownych oraz dbać o bezpieczne środowisko.

Elementy takiej wiedzy były w szkole obecna, ale trochę na zasadzie ogólnej mowy trawy.

Teraz chodzi o to, by zrozumieć, że to niezbędny element tej całości.

Jak widać na wykresie, rangę równą wiedzy mają „kompetencje” i „sprawczość”. Świetnie! Do tej pory były słabo obecne w myśleniu o tym, czego ma szkoła nauczyć, teraz nauczycielki i nauczyciele, rodzice i same uczennice i uczniowie zobaczą czarno na białym, że ważne są nie tylko wiadomości, ale też kompetencje, jakie musi mieć młody człowiek, by tę wiedzę skutecznie zdobywać i sprawnie wykorzystywać do rozumienia świata i stosować w życiu teraz, i za 10 lat, i za 50 lat.

Rada Europejska definiuje osiem „kompetencji kluczowych w procesie uczenia się przez całe życie”: umiejętność czytania i pisania; wielojęzyczność; umiejętność liczenia, umiejętności naukowe i inżynierskie; kompetencje cyfrowe i techniczne; umiejętności interpersonalne i zdolność do nabywania nowych kompetencji; aktywna postawa obywatelska; przedsiębiorczość; świadomość i ekspresja kulturalna.

I te kompetencje kluczowe można odnaleźć w różnych polach profilu IBE, podobnie jak kompetencje przekrojowe, o których mówi zalecenie UE: “W gospodarce opartej na wiedzy zapamiętywanie faktów i procedur nie wystarcza, by zapewnić postęp i sukcesy. W szybko zmieniającym się społeczeństwie istotniejsze niż kiedykolwiek wcześniej są takie umiejętności jak, rozwiązywanie problemów, krytyczne myślenie, zdolność do współpracy, kreatywne myślenie, myślenia komputacyjnego i samoregulacja. Pozwalają one to, czego się nauczono, wprowadzać w życie i generować nowe idee, nowe teorie, nowe produkty i nową wiedzę”. W naszych rekomendacjach SOS skupiliśmy się także na uniwersalnych, ponadprzedmiotowych kompetencjach i bardzo nam się podoba, że znalazły się w profilu IBE, pogrupowane w trzy szersze kategorie: poznawcze, społeczne i osobiste. Zabrakło „empatii i troski”, która była u nas, może w konsultacjach uda się ją jeszcze mocniej wybić.

  • SAMODZIELNE MYŚLENIE (w tym myślenie krytyczne)
  • ROZWIĄZYWANIE PROBLEMÓW (w tym kreatywność)
  • KOMUNIKOWANIE SIĘ (w tym tworzenie przekazów)
  • WSPÓŁDZIAŁANIE (w tym liderowanie)
  • ANGAŻOWANIE SIĘ I SPRAWCZOŚĆ (zbiorowa i indywidualna)
  • UCZENIE SIĘ I ZARZĄDZANIE SOBĄ (własnym rozwojem)
  • EMPATIA I TROSKA (w tym działanie na rzecz innych)

O niektórych z tych kompetencji sporo się mówi, a „myślenie krytyczne” jest przez polityczki i polityków odmieniane przez wszystkie przypadki. Rozwijanie krytycznego i kreatywnego myślenia wymaga jednak innego niż dotąd kształcenia. Jeśli chcemy wychować ludzi świadomych wartości i jakości uzyskiwanych informacji, rozumiejących środowisko informacyjne, potrafiących celowo i kreatywnie przetwarzać oraz krytycznie analizować odbierane przez siebie komunikaty i wyciągać z nich wnioski, to

lekcje, prace domowe, a nawet zadania egzaminacyjne muszą wyglądać inaczej.

To wszystko wymaga refleksji na temat własnego myślenia i myślenia innych, bez przyjmowania treści „na wiarę”. Oczywiście krytycznie i kreatywnie nie możemy myśleć cały czas, bo byśmy zwariowali, ale chodzi o to, że jest to potrzebne w coraz większym stopniu. Tymczasem komunikacja masowa może dziś taką postawę niszczyć, gdy stajemy się bezrefleksyjnymi odbiorcami mediów społecznościowych czy formatowanych pod nasze poglądy treści czy reklam. Już szkoła podstawowa powinna uczyć selekcjonowania i sprawdzania informacji, oceny wiarygodności źródeł, a także odróżniania ważnych od nieważnych oraz faktów od komentarzy. I uwrażliwiać na fake newsy.

Trzecia część – nazwijmy go tak – edukacyjnego kompasu to sprawczość. Dziwnie brzmi w kontekście szkoły, jaką znamy

Tak, to najbardziej rewolucyjny i najtrudniejszy do realizacji wymiar profilu. Sprawczość to – jak definiuje IBE – „podejmowane w poczuciu odpowiedzialności dążenie do wywierania pozytywnego wpływu na ludzi, wydarzenia i okoliczności”. Brzmi naukowo, ale chodzi o to, że

młody człowiek musi mieć zdolność i wolę wpływania na swoje własne życie, bliższe i dalsze otoczenie, a przez to – świat i jego niepewną przyszłość.

W naszych rekomendacjach pisaliśmy: “Poczucie skuteczności, stawianie czoła wyzwaniom, oddziaływanie na inne jednostki, świadomość, że mogę mieć wpływ na swój rozwój i świat wokół siebie, wydają się na tyle kluczowe, że część ekspertów proponuje wydzielić sprawczość jako tzw. metakompetencję, warunkującą istnienie tych pozostałych. Sprawczość obejmuje także wskazywaną w dawniejszych opracowaniach kompetencję przedsiębiorczości. Jednocześnie pozwala opisać znacznie szerszy zakres działalności człowieka, nie tylko odnoszący się do funkcjonowania na rynku pracy”.

To brzmi jak punkt wyjścia terapii, żeby wyjść z roli pionka przestawianego na szachownicy przez innych. Albo jak hasło zwycięskich kampanii politycznych, pomarańczowej rewolucji w Ukrainie („Razom nas bahato, nas ne podołaty”), Baracka Obamy („Yes, we can”) czy Donalda Tuska przed wyborami 2023 roku („Nie wygra ten, kto nie wierzy we własne siły”).

Schodząc na szkolną ziemię, chodzi o to, by uczennice i uczniowie mogli i chcieli podejmować własne inicjatywy, a nie tylko poddawać się działaniom innych; kształtować, a nie jedynie być kształtowanym; podejmować decyzje i dokonywać wyborów – w życiu klasy, szkoły czy lokalnej społeczności.

Halo, jak ma to rozbudzać szkoła? Instytucja hierarchiczna, ze stopniami z zachowania? Dzieciak ma nie akceptować decyzji pani dyrektorki?

Żeby sprawczość nie pozostała pustym zapisem,

trzeba zacząć tworzyć taką kulturę szkolnego życia, która daje uczniom realne możliwości działania, a nawet sprzeciwiania się.

Muszą też powstawać więzi społeczne, na których opiera się poczucie przynależności do szkolnej wspólnoty. Na razie polska szkoła nie rozbudza wiary we własne siły i nie rozwija poczucia przynależności, jak wiemy z wielu badań. To trzeba zmienić, tak, żeby już małe dzieci nabierały poczucia mocy, wyrażania swoich aspiracji, stawiania celów i wytrwałości.

Taka postawa wymaga też odporności (angielskie resilience, dziś słowo klucz w edukacji), czyli przezwyciężania trudności i adaptacji do zmieniających się warunków, zarządzanie własnym czasem i stresem. Wiemy, że to będzie długi proces, ale warto pamiętać, że nawet kilka dobrych doświadczeń i kilkoro otwartych dorosłych na szkolnej drodze potrafi zmienić nasze przekonanie, że nic się nie da.

Aż przyjemnie było słuchać tej części prezentacji IBE, nawet jeśli taka wizja zdrowego, odpornego i sprawnego człowieka to wyzwanie na lata. Ale jaki rodzic nie chciałby się pod tym podpisać?

Ale jak to wszystko się ma do szkoły? Przychodzi na lekcję w IV B pani od polskiego i ma przerobić lekturę.

Wskazówka kompasu cały czas obraca się w kółko. Nabywanie umiejętności językowych w szkole podstawowej ma rozwijać rozumienie informacji (od tekstów prostych po złożone), w tym umiejętność ich przetwarzania, analizy i syntezy, zadawania pytań – a to jest punkt wyjścia do samodzielnego myślenia. Nauczycielka ma dbać o to, by dzieci, także poprzez lektury i filmy, rozwijały swoje zainteresowania, ciekawość i wyobraźnię. A czytanie dla przyjemności (co chyba wymagałoby rewizji listy lektur...) rozwija też otwartość i kreatywność.

Tylko jak zjadaczy szkolnego chleba przerobić w anioły, w dodatku o kompetencjach terapeuty.

Podczas konsultacji w MEN tu właśnie pojawiło się najwięcej wątpliwości:

kto tego wszystkiego będzie chciał i potrafił uczyć?

Bo szkoła do tej pory przekazywała głównie wiadomości, a nie dbała o kompetencje międzyprzedmiotowe i uniwersalne, o sprawczości nie wspominając.

Co więcej, sami nauczyciele, a nawet dyrektorki mają problem z poczuciem własnego sprawstwa, zwłaszcza po ośmiu latach rządów PiS w edukacji.

W pewnym sensie propozycja profilu dotyczy zatem także kadry nauczycielskiej. Zgodnie ze znaną zasadą, że uczenie innych jest najlepszą formą samoedukacji, można liczyć na to, że nauczyciele i nauczycielki będą pracować bardziej kreatywnie, we współpracy z innymi szukając optymalnych sposobów rozwijania na zajęciach kompetencji dzieci.

Sami i same będą się tego na co dzień uczyć, zgodnie z postulatem long-life learning.

Moim marzeniem jest, żeby dyskusja o tym, jaka ma być szkoła, rozbudziła ich wiarę w sens i zwykłą, czy obecnie raczej niezwykłą, radość z pracy w szkole.

Ale żeby nie było tak ponuro. Niemała część nauczycielek i nauczycieli to ludzie z misją, wyobraźnią i twórczym podejściem, czyli trochę tych anielic i aniołów już jest. Nawet jeśli zewnętrzne okoliczności – system egzaminów, szkolna biurokracja, a także wiecznie żywe obawy przed „górą” – podcinają im skrzydła.

Poza tym profil powinien też wreszcie wymusić zmiany w systemie kształcenia nauczycieli. Muszą na studiach uczyć się m.in. rozwijaniu uczniowskich kompetencji – i powinni je ćwiczyć w trakcie prawdziwych, znacznie dłuższych praktyk w szkołach. To samo dotyczy systemu doskonalenia, czyli wsparcia dydaktycznego osób, które już pracują w przedszkolach i szkołach.

Mam nadzieję, że w najbliższych miesiącach ośrodki doskonalenia, organizacje społeczne i inne placówki, w tym wyższe uczelnie, coś sensownego szkołom zaproponują. Z wykorzystaniem modeli pracy tych szkół i osób, które od lat budowały kompetencje i sprawczość swoich podopiecznych.

Czy uczeń w 2026 roku na świadectwie zobaczy, że ze sprawczości ma 3+, myślenia krytycznego – 4, dbania o swój dobrostan – 5, super, ale niestety z komunikacji – 2?

Odpowiadając serio – nad świadectwami trzeba się będzie zastanowić, podobnie jak nad ocenami, a w końcu także – egzaminami. Część ekspertek i ekspertów uważa, że w klasach IV-VIII potrzebne jest właściwie tylko jedno świadectwo – ukończenia ósmej klasy, a całe ocenianie może wyglądać zupełnie inaczej. Zamiast wyroku w formie stopnia, konstruktywna informacja zwrotna, najlepiej dawana na bieżąco, a nie na koniec roku. I różne formy sprawdzania postępów i osiągnięć, na przykład uczniowskie portfolio, prezentacje projektów itp. O tym będzie z pewnością mowa w kolejnych etapach pracy nad reformą. W każdym razie bez nowego podejścia nie tylko do treści, ale także metod nauczania i oceniania, profil pozostanie na papierze.

Profil obejmuje tzw. kwestie wrażliwe, tematy dla szkolnego psychologa. Pan od geografii zajrzy do podstawy i powie „Oj Jasiu, Jasiu, ty to w siebie nie uwierzyć i dlatego nie jesteś kreatywny”?

Znowu na serio: szkoła musi iść w kierunku kształtowania kompetencji i sprawczości, oczywiście nie zamiast, ale obok wiedzy. Nie ma innego wyjścia. Oczywiście panu od geografii nie wolno tak powiedzieć na lekcji, ale ma zobaczyć, że Jasia paraliżuje niewiara we własne możliwości, i tak pracować z Jasiem, żeby dziecko w siebie uwierzyło, nawet jeśli nie jest w stanie dostrzec piękna kartografii. Może potrafi się wykazać w rysowaniu mapy okolicznych lasów albo obserwacji gwiazdozbiorów?

I na koniec wartości. Prawda, dobro, piękno, szacunek, sprawiedliwość, odpowiedzialność, i skoro jesteśmy w Polsce, to solidarność.

Klasyczny zestaw, narodowych i europejskich wartości, zawartych w Konstytucji RP, paktach praw człowieka, konwencji o prawach dziecka, nie zapominając o Platonie. To etyczne ramy i trochę uroczysty kontekst tego wszystkiego, czym szkoła ma się stać. Doskonale, że są, ale najtrudniejsze jest dopiero przed nami, bo te piękne idee trzeba przełożyć na to, co ma się wydarzyć w szkole.

W czym ta prawda ma się objawić na lekcjach historii czy edukacji obywatelskiej?

Albo – jak uczyć solidarności na co dzień, a nie od święta?

Podczas dyskusji o profilu, Kubie Wygnańskiemu z Fundacji Stocznia, która prowadzi na zlecenie IBE konsultacje, zamarzyło się, żeby w kompasie edukacyjnym znalazły się także cnoty, jak odwaga, roztropność, przyzwoitość. Jeśli uda się to mądrze zrobić – jestem za.

*Alicja Pacewicz. Od 2020 roku jedna z liderek ruchu SOS dla Edukacji, współprowadząca obywatelskie szczyty edukacyjne, współautorka Paktu dla Edukacji i innych dokumentów ruchu. Współzałożycielka (w 1994 roku) Centrum Edukacji Obywatelskiej i (w 2015) Fundacji Szkoła z Klasą. Ekspertka europejskiej sieci edukacji obywatelskiej (NECE). Współtwórczyni podręczników edukacji obywatelskiej (ze śp. Tomaszem Mertą) i dziesiątków programów dla szkół, m.in. „Szkoła z klasą”, „Ślady przeszłości”, „Noc bibliotek”, „Młodzi głosują”, „Solidarna szkoła", „Latarnik wyborczy”.

W rozmowie wykorzystano cytaty z "Materiał roboczy na potrzeby konsultacji społecznych przygotowany przez Instytut Badań Edukacyjnych w ramach zadania: Kształtowanie kompetencji – od profilu do praktyki – opracowanie „profilu absolwenta” z uwzględnieniem założeń/koncepcji koniecznych zmian w kształceniu ogólnym finansowanego z dotacji celowej MEN: Działania Innowacyjne w Systemie Oświaty. Pod redakcją Agnieszki Szymczak i Elżbiety Strzemiecznej.

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze