0:000:00

0:00

Takie kontrowersyjne decyzje nowa, upolityczniona Krajowa Rada Sądownictwa podjęła na zakończonym w tym tygodniu posiedzeniu. Jej najnowsze decyzje pokazują to, co wiadomo o nowej KRS od dawna. Że awanse dostają często „swoi” sędziowie, a dla sędziów broniących praworządności są kary.

Takim awansowanym teraz sędzią jest Dariusz Drajewicz, członek nowej KRS. Do tej pory był szeregowym stołecznym sędzią rejonowym. Znany był z tego, że łączył na raz kilka stanowisk i nie przepracowywał się jako wiceprezes największego sądu w Polsce, czyli Sądu Okręgowego w Warszawie. Teraz nowa KRS dała mu nominację do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. To awans last minute, bo w marcu 2022 roku kończy się kadencja Rady. Ta nominacja niejako jest awansem rezerwowym, bo wcześniej Darewiczowi nie udało się dostać do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej.

Na tym samym posiedzeniu nowa KRS ukarała też niezależnego, doświadczonego sędziego Włodzimierza Brazewicza z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku (na zdjęciu u góry). Znany jest on z obrony wolnych sądów. Nowa KRS nie dała mu zgody na dalsze orzekanie po ukończeniu 65 roku życia.

W tej sprawie zachowanie Rady jest kuriozalne. Bo wcześniej dała zgodę Brazewiczowi. Zmieniła jednak zdanie. Doprowadził do tego jej członek, Maciej Nawacki. Zażądał on ponownego głosowania, tłumacząc, że przez silne wiatry w jego rodzinnym Olsztynie nie mógł głosować. I w drugim głosowaniu wynik nagle zmienił się na niekorzyść Brazewicza.

Brak zgody na dalsze orzekanie sędziego może wynikać z tego, że zawziął się na niego zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota, znany ze ściągania niezależnych sędziów.

„Taki wynik głosowania nowej KRS jest podyktowany osobistymi względami. Jeden z zastępców rzecznika dyscyplinarnego prowadzi przeciwko mnie krucjatę. To prywatna wendeta” – mówi OKO.press sędzia Włodzimierz Brazewicz.

Piszemy o tym w dalszej części tekstu.

Jak Drajewicz trzy razy podchodził do awansu

Członek nowej, upolitycznionej KRS Dariusz Drajewicz to jedna z twarzy złej zmiany w sądach. Znany jest z tego, że w przeszłości łączył stanowiska i zajęcia. Dzięki temu m.in. więcej zarabiał. Oprócz tego, że jest on sędzią Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa, jeszcze do niedawna był wiceprezesem Sądu Okręgowego w Warszawie.

Nominację zawdzięczał resortowi ministra Ziobry. Jak pisały media, Drajewicz nie przepracowywał się na tym stanowisku. W efekcie prezes sądu zmniejszał mu zakres obowiązków i Drajewicz w praktyce był wiceprezesem tytularnym. Jednocześnie pracował on w nowej KRS, orzekał też na delegacji w warszawskim sądzie apelacyjnym (delegację dał mu resort sprawiedliwości). Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Drajewicz nie jest już wiceprezesem sądu. Oprócz pełnienia tych funkcji starał się o miejsce w nielegalnej Izbie Dyscyplinarnej, w której są bardzo duże zarobki. Nowa KRS dała mu nominację, ale zablokowała go powołana przez PiS Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Uchwałę Rady o nominacji dla Drajewicza zaskarżyli tzw. sędziowie kamikaze; i Izba umorzyła sprawę. Drajewicz został bez żadnego więc bez żadnego awansu, bo wcześniej z powodu konkursu na stanowisko w Izbie musiał zrezygnować z konkursu do sądu apelacyjnego. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Ale po porażce z awansem do nielegalnej Izby Drajewicz wystartował w kolejnym konkursie do sądu apelacyjnego i teraz dostał nominację. Nowa KRS przegłosowała ją w środę 15 grudnia 2021 roku. Wcześniej nominację od nowej KRS dostała jego partnerka życiowa Joanna Oliwa. Awansowała na sędzię Sądu Okręgowego w Warszawie, wcześniej była sędzią rejonową.

Dariusz Drajewicz i Stanisław Piotrowicz
Dariusz Drajewicz, członek nowej KRS, pierwszy od prawej. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl

Jak nowa KRS nominowała „swoich"

Awans dla Drajewicza to kolejny dowód na to, że część członków nowej KRS wykorzystała zasiadanie w Radzie do uzyskania nominacji dla siebie. Wcześniej takie awanse dostali:

- Dagmara Pawełczyk-Woicka, prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, z nominacji resortu Ziobry. Dostała nominację do krakowskiego sądu okręgowego, wcześniej była sędzią rejonową. Awans dostał też jej życiowy partner Dariusz Pawłyszcze. On awansował z sądu okręgowego do Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.

- Rafał Puchalski, prezes Sądu Okręgowego w Rzeszowie, z nominacji resortu Ziobry. To szeregowy sędzia rejonowy. On dostał awans do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej i do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie.

- Maciej Nawacki, prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie, nominat resortu Ziobry. On dostał awans do Sądu Okręgowego w Olsztynie oraz do NSA. Wcześniej był sędzią rejonowym.

- Joanna Kołodziej-Michałowicz dostała awans do Sądu Okręgowego w Słupsku. Podobny awans dostał jej mąż Andrzej Michałowicz, prezes Sądu Okręgowego w Słupsku. Nominację od nowej KRS dostała też jej siostra Ewa Kołodziej-Dubowska. Awansowała do Sądu Okręgowego w Białymstoku. Wszyscy byli wcześniej sędziami rejonowymi.

- Grzegorz Furmankiewicz, dostał awans z sądu rejonowego do Sądu Okręgowego w Krośnie, gdzie jest wiceprezesem.

Nowa KRS awansowała też innych sędziów, znanych ze współpracy z resortem ministra Ziobry. I tak awanse dostali:

- Piotr Schab, główny rzecznik dyscyplinarny i prezes Sądu Okręgowego w Warszawie, z nominacji Ziobry. Dostał awans na sędziego Sądu Apelacyjnego w Warszawie, wcześniej był sędzią okręgowym.

- Przemysław Radzik, zastępca rzecznika dyscyplinarnego i od niedawna wiceprezes Sądu Okręgowego w Warszawie. Dostał awans do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Wcześniej był szeregowym sędzią w Krośnie Odrzańskim. Awans dostała też jego żona Gabriela Zalewska-Radzik. Choć wcześniej nigdy nie orzekała nowa KRS dała jej nominację aż do NSA.

- Michał Lasota, drugi zastępca rzecznika dyscyplinarnego i prezes Sądu Rejonowego w Nowym Mieście Lubawskim z nominacji Ziobry. Dostał awans do Sądu Okręgowego w Elblągu, wcześniej był sędzią rejonowym.

- Anna Dalkowska, była zastępczyni ministra Ziobry. Dostała awans z Sądu Rejonowego w Gdyni aż do NSA.

- Łukasz Piebiak, były zastępca Ziobry. Odszedł w 2019 roku, bo jego nazwisko padło w kontekście afery hejterskiej. Mimo to nowa KRS dała mu awans aż do NSA. Piebiak chce też startować w naborze na drugą kadencję nowej KRS. W obecnej KRS jest związana z nim frakcja jastrzębi, która przegłosowuje, co chce.

Sędzia Brazewicz chce dalej orzekać

Gdy nowa KRS daje awanse „swoim”, jednocześnie karze niezależnych sędziów. Najnowszym przykładem tego jest utrącenie sędziego Włodzimierza Brazewicza z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. To sędzia z ponad 30-letnim stażem w orzekaniu. Nominację na sędziego dostał zaraz po wygranych przez Solidarność wyborach, w czerwcu 1989 roku. Był jednym z najmłodszych sędziów w Gdańsku powołanym do ówczesnego sądu wojewódzkiego.

To na skutek jego pytania prawnego Trybunał Konstytucyjny w 2005 roku orzekł o wyższości prawa UE nad polskim. W wyniku tego orzeczenia zmieniono Konstytucję, pozwalając na ekstradycję polskich obywateli w sytuacji, gdy jest ona dopuszczona w umowach międzynarodowych, które podpisała Polska.

W kwietniu 2022 roku Brazewicz kończy 65 lat. Zgodnie z uchwaloną przez PiS nowelizacją ustawy o sądach, gdy sędziowie chcą dalej orzekać (maksymalnie do 70 roku życia), muszą dostać zgodę nowej KRS. Brazewicz złożył w tej sprawie oświadczenie do nowej KRS, że podtrzymuje wolę dalszego orzekania do skończenia 67 lat.

Sędzia napisał tak nie bez powodu — przed zmianą przez PiS ustawy o sądach sędziowie mogli normalnie orzekać do 67 roku życia. Brazewicz uważa, że nie powinien pytać nowej KRS o zgodę na dalsze orzekanie do tego wieku, bo TSUE w 2019 roku wydał wyrok, w którym podważył siłowe wypchnięcie na emeryturę — przez PiS — starszych sędziów.

Z tego wyroku wynika, że władza nie mogła obniżyć wieku emerytalnego wobec sędziów SN do 65 roku życia (PiS chciał w ten sposób zrobić miejsce dla swoich sędziów). Bo gdy powoływano starszych sędziów SN, to prawo gwarantowało im dłuższe orzekanie. PiS zmienił potem przepisy wobec sędziów SN, ale pozostawił szybszy wiek emerytalny dla sędziów sądów powszechnych. Brazewicz uważa, że ten wyrok TSUE ma zastosowanie nie tylko wobec sędziów SN, ale wobec wszystkich sędziów.

Przypomina też, że SN w 2021 roku zadał pytanie prejudycjalne do TSUE dotyczące tego, czy wydawanie zgody przez nową KRS na dalsze orzekanie sędziów po osiągnieciu 65 lat jest zgodne z prawem UE. Bo sędzia, który będzie chciał dostać taką zgodę, może wydawać wyroki podobające się władzy.

Maciej Nawacki stoi i patrzy w kamerę
Członek nowej KRS Maciej Nawacki. To on doprowadził do ponownego głosowania ws. Brazewicza. Fot. Robert Robaszewski/Agencja Wyborcza.pl.

Jak nowa KRS wyeliminowała Brazewicza

Nowa KRS oświadczenie Włodzimierza Brazewicza potraktowała jednak jako wniosek o zgodę na dalsze orzekanie po ukończeniu przez niego 65 roku życia. I Brazewicz taką zgodę dostał 2 grudnia 2021 roku. Wtedy za było 9 członków nowej KRS, 1 przeciw, a 6 wstrzymało się od głosowania.

Ale następnego dnia zaprotestował członek nowej KRS Maciej Nawacki. Zażądał powtórzenia głosowania, tłumacząc, że nie mógł głosować, bo w jego rodzinnym Olsztynie były silne wiatry. Poparła go Dagmara Pawełczyk-Woicka. Zaś będąca od niedawna w nowej KRS sędzia Katarzyna Chmura z Malborka też mówiła, że nie mogła głosować.

Przeciwko ponownemu głosowaniu oponował m.in. szef nowej KRS Paweł Styrna i sędzia Wiesław Johan (jest w Radzie przedstawicielem prezydent). Mówili, że zgoda dla Brazewicza przeszła zdecydowaną większością i głos Nawackiego nie miał znaczenia dla wyniku głosowania.

Ale Nawacki dopiął swego. W czwartek 16 grudnia 2021 roku powtórzono głosowanie i Brazewicz nie dostał zgody na dalsze orzekanie. W ponownym głosowaniu nagle 9 członków nowej KRS było przeciw, 8 za, a 3 się wstrzymało. Tym razem Rada była na „nie” mimo, że za dalszym orzekaniem był zespół nowej KRS opiniujący sprawę.

Sędziego Brazewicza najpewniej wyeliminowała z sądu tzw. frakcja jastrzębi; która jest związana z byłym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem. Do tej frakcji zaliczany jest m.in. Maciej Nawacki. Ta frakcja przegłosowuje, co chce. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Brazewicz: jestem ofiarą prywatnej wendety

OKO.press poprosiło o komentarz do tego głosowania sędziego Włodzimierza Brazewicza. „Taki wynik głosowania jest podyktowany osobistymi względami. Jeden z zastępców rzecznika dyscyplinarnego prowadzi przeciwko mnie krucjatę. To prywatna wendeta” - mówi OKO.press sędzia Brazewicz. Dodaje: „Chodzi o Michała Lasotę. Był on pełnomocnikiem Macieja Nawackiego, gdy ten był kandydatem do nowej KRS. Ze strony Lasoty czuję niechęć do mnie, bo jako sędzia Sądu Apelacyjnego w Gdańsku brałem udział w ocenianiu jego orzeczeń i ich uchylaniu”.

Brazewicz w części tych spraw był przewodniczącym składu i sędzią sprawozdawcą. Orzeczenia Lasoty oceniał, gdy ten wydawał je, pracując na delegacji w Sądzie Okręgowym w Elblągu (teraz jest już stałym sędzią tego sądu). Brazewicz uważa, że Lasota może mieć też do niego uraz za to, że brał udział w głosowaniu Zgromadzenia Sędziów Apelacji Gdańskiej. Lasota starał się wtedy o awans do sądu okręgowego, a Zgromadzenie nie dało mu najlepszej opinii.

Zgromadzenie nie zaakceptowało też kandydatury Lasoty na stanowisko zastępcy rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku. Brazewicz zabierał na tych Zgromadzeniach głos.

Gdański sędzia znany jest też z obrony praworządności. Chodzi na pikiety w obronie wolnych sądów, zabiera głos ws. praworządności. Bierze udział w akcjach edukacyjnych dla młodzieży. To on sądził m.in. Wilka z bajki o „Czerwonym Kapturku” w historycznej akcji edukacyjnej dla dzieci zorganizowanej w Sądzie Najwyższym. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Sędzia Włodzimierz Brazewicz przewodniczył składowi orzekającemu na procesie Wilka z bajki o "Czerwonym Kapturku". Siedzi w środku. Po lewej rzecznik Iustitii sędzia Bartłomiej Przymusiński, po prawej sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Brazewicz jest też obrońcą w sprawach dyscyplinarnych niezależnych sędziów. Broni Agnieszki Niklas-Bibik ze Słupska ściganej m.in. za stosowanie wyroków ETPCz i TSUE. Broni też Doroty Zabłudowskiej z Gdańska, ściganej za przyjęcie nagrody z rąk prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Ale sędzia Brazewicz sam też jest ścigany. Dyscyplinarki próbuje mu wytaczać Michał Lasota, jako zastępca rzecznika dyscyplinarnego. Na razie zarzuty postawił mu w jednej sprawie. Jest ona kuriozalna. Brazewicz dostał zarzut dyscyplinarny za to, że skrytykował Lasotę w mediach.

Sędzia był też ścigany za udział w spotkaniu z obywatelami. Na tym spotkaniu był też Igor Tuleya. Był ponadto ścigany za rzekome błędy popełnione w związku z uchyleniem jednego z wyroków sądu w Elblągu. Wszystkie te spawy dyscyplinarne prowadzi Lasota. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Na kanwie spraw dyscyplinarnych Brazewicz złożył skargę do ETPCz zarzucając poniżające traktowanie przez rzeczników dyscyplinarnych ministra Ziobry.

Sędzia w rozmowie z OKO.press zapowiada, że się nie poddaje. „Będę walczył. Odwołam się do SN, a jak będzie trzeba to też pójdę do ETPCz. Nie uznaję wyniku drugiego głosowania nowej KRS, bo nikt nie uchylił pierwszej uchwały, w której dano mi zgodę na dalsze orzekanie” - mówi OKO.press Brazewicz.

Dodaje: „Nie można do woli głosować, bo komuś nie spodobał się wynik głosowania. Jak sędzia pomyli się w orzeczeniu, to sam nie może jego zmienić. W mojej sprawie nie było żadnej merytorycznej dyskusji”.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze