0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: źr. trybunal.gov.plźr. trybunal.gov.pl

We wtorek 21 listopada odbyło się kolejne posiedzenie Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie wniosku Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry o stwierdzenie niezgodności z konstytucją artykułu 279 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz artykułu 39 Statutu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Ziobro skierował sprawę do TK 15 listopada 2021 roku, czyli w momencie, w którym na Polskę nakładane były codziennie kary w związku z niezastosowaniem się rządu do postanowień TSUE o środkach tymczasowych.

Sprawa kopalni w Turowie kosztowała nas 500 tysięcy euro dziennie (TSUE przestał je naliczać 3 lutego 2022), a kara ostatecznie wyniosła 70 mln euro.

Sprawa Izby Dyscyplinarnej i ustawy kagańcowej była początkowo wydatkiem na poziomie miliona euro dziennie, po jakimś czasie pół miliona. Licznik stanął po wyroku TSUE na początku czerwca 2023 roku. Łączny koszt wyniósł ponad 550 milionów euro, czyli 2,5 miliarda złotych.

Rząd PiS nie płacił tych kar, Komisja Europejska zatem regularnie potrącała miliony euro z wypłacanych Polsce transz rozmaitych programów operacyjnych UE.

„W ocenie Prokuratora Generalnego w najnowszym orzecznictwie TSUE dokonano nieuprawnionej interpretacji zaskarżonych przepisów, sprzecznej z ich jednoznacznym brzmieniem i celem. Prokurator Generalny zauważył, że TSUE dokonał dowolnego i arbitralnego rozszerzenia swoich uprawnień, które zostały mu przyznane przez państwa członkowskie UE w traktatach i wykreował bezprecedensowy środek tymczasowy, który nigdy nie był stosowany wobec żadnego państwa – możliwość orzekania kary pieniężnej jeszcze przed zakończeniem postępowania” – argumentował Ziobro we wniosku.

Przeczytaj także:

art. 279 TfUE

W sprawach, które rozpatruje, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej może zarządzić niezbędne środki tymczasowe.

Artykuł 39

Stosując procedurę doraźną, określoną w regulaminie proceduralnym, która, w niezbędnym zakresie, może różnić się od postanowień niniejszego Statutu, prezes Trybunału może rozstrzygać wnioski o zawieszenie wykonania, zgodnie z artykułem 242 Traktatu WE i artykułem 157 Traktatu EWEA, bądź zalecić środki tymczasowe zgodnie z artykułem 243 Traktatu WE lub artykułem 158 Traktatu EWEA albo zawiesić postępowanie egzekucyjne zgodnie z akapitem czwartym artykułu 256 Traktatu WE lub akapitem trzecim artykułu 164 Traktatu EWEA. Jeśli nie może tego uczynić prezes, zastępuje go inny sędzia zgodnie z warunkami określonymi w regulaminie proceduralnym. Orzeczenie prezesa lub sędziego, który go zastępuje, jest tymczasowe i w żadnym wypadku nie przesądza decyzji Trybunału co do istoty sprawy.

PiS w końcu dał zielone światło

Art. 279 Traktatu o funkcjonowaniu UE był już oczywiście przedmiotem badania Trybunału Konstytucyjnego przy okazji spraw K 18/04 oraz K 32/09. Ziobro powtórzył zatem gest premiera Morawieckiego, który w 2021 roku zawnioskował do TK o ponowne badanie przepisów traktatowych pod pretekstem ich rzekomo nowej interpretacji.

Przypomnijmy – zakwestionowanie przez TK Julii Przyłębskiej dwóch przepisów traktatowych w decyzji z 7 października 2021 (K 3/21) określone zostało jako prawny polexit i doprowadziło do zaognienia konfliktu polskiego rządu z UE. To wydarzenie bez precedensu w dorobku krajowych sądów konstytucyjnych.

Nowością jest z kolei wniosek o badanie Statutu Trybunału Sprawiedliwości UE. Teoretycznie jest to możliwe, bo to akt normatywny, prawo UE. Ale oczywiście zaskarżanie takich przepisów w polskim Trybunale nie ma żadnego sensu. Jego wyroki nie są wiążące dla żadnych organów Unii Europejskiej.

Od początku jasne było, że jakiekolwiek rozstrzygnięcie TK nie będzie miało wpływu na kwestię płacenia kar.

Trybunalska zamrażarka

Wniosek Ziobry przeleżał w szufladzie Trybunału prawie rok. TK wielokrotnie wyznaczał posiedzenia i odwoływał je z wyprzedzeniem lub w ostatniej chwili. Powodem były toczące się negocjacje między rządem a Komisją Europejską w sprawie zatwierdzenia polskiego Krajowego Planu Odbudowy oraz realizacji zawartych w nich kamieni milowych dotyczących praworządności. Było oczywiste, że procedowanie takiego wniosku przez TK, a już zwłaszcza wyrok po myśli wnioskodawcy, jedynie zaogni spór.

W październiku 2022 roku TK zdecydował się jednak przeprowadzić posiedzenie w sprawie. Był to czas, w którym politycy Prawa i Sprawiedliwości prezentowali bardzo konfrontacyjną narrację wobec UE. A wszystko to w związku z deklaracjami Komisji Europejskiej, że przyjęta w czerwcu 2022 roku ustawa sądowa nie spełnia kamieni milowych. Procedowanie wniosku Ziobry mogło być zatem czymś w rodzaju przejechania prętem po brukselskich kratach.

Podczas tamtego posiedzenia przedstawiciel Sejmu, Marek Ast poparł wniosek Prokuratora Generalnego. Ale przedstawiciel prezydenta, prof. Dariusz Dudek, przekazał, że Andrzej Duda uważa ewentualne skutki wydania takiego orzeczenia za politycznie niepożądane, dodatkowo komplikujące „trudny dialog ze strukturami UE”.

Przewodnicząca składu Julia Przyłębska odroczyła wtedy rozprawę, a następnie ponownie wielokrotnie ją przekładała. Po drodze okazało się, że w Trybunale doszło buntu sześciu sędziów, którzy domagają się od Przyłębskiej opuszczenia stanowiska i wyboru nowego prezesa. W ich ocenie – z którą zgadzają się niezwiązani z władzą konstytucjonaliści – sześcioletnia kadencja Przyłębskiej zakończyła się w grudniu 2022 roku. Sędziowie bojkotując posiedzenia TK, skutecznie uniemożliwiali rozpatrywanie spraw w pełnym składzie. W ten sposób od prawie roku zablokowana jest ustawa sądowa, która miała pomóc Polsce wypełnić kamienie milowe i odblokować KPO.

W grupie grupie sędziów nieuznających prezesury Julii Przyłębskiej znajdują się między innymi Bogdan Święczkowski i Zbigniew Jędrzejewski. Ich bunt jest jednak chimeryczny. Pojawiali się już wcześniej na przykład na rozprawie w sprawie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

Postanowili pojawić się również dziś, dzięki czemu rozprawa w ogóle się odbyła. TK obraduje bowiem w pełnym składzie, jeśli w rozprawie bierze udział przynajmniej 11 z 15 sędziów.

Prezydent uderza w Ziobrę i w Morawieckiego

Podczas listopadowego posiedzenia swoje stanowisko przedstawili także urzędnicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Dawid Grochowski i Juliusz Juchniewicz. Zbigniew Rau poparł wniosek Prokuratora Generalnego. Ze strony Sejmu nie pojawił się żaden reprezentant. W imieniu Prokuratora Generalnego udział wzięli Robert Hernand i Sebastian Bańko.

Prezydenta ponownie reprezentował Dariusz Dudek. W swoim wystąpieniu wskazał, że co do zasady w obu przypadkach, których inspiracją był wniosek, rację miał polski rząd. Zdaniem prezydenta nie da się natychmiastowo zaprzestać wydobycia węgla, a z drugiej strony nie istniała prawna możliwość „zamrożenia” przepisów dotyczących Izby Dyscyplinarnej. Ale powtórzył przesłanie swojego wystąpienia sprzed roku, tym razem, cytując je wprost ze stanowiska pisemnego prezydenta:

„Za niepożądane należy uznać konsekwencje prawnomiędzynarodowe, skutkujące podejrzeniem, że Rzeczypospolita Polska nie respektuje wiążącego ją prawa międzynarodowego”.

Słowa te skierowane były wprost do przedstawicieli Prokuratora Generalnego. Prof. Dudek kontynuował wywód, mówiąc, że Prokurator Generalny ma prawo inicjować różnego rodzaju postępowanie, ale za to nie ma prawa kształtować polityki zagranicznej polskiego rządu. Takie uprawnienie posiada Minister Sprawiedliwości, który to z kolei nie może prowadzić polityki sprzecznej z tą, którą prowadzi rada ministrów.

Przedstawiciel podkreślił, że Prokurator Generalny/ Minister Sprawiedliwości nawet nie pojawił się osobiście na rozprawie, choć to tak ważny temat, stanowiący element relacji międzynarodowych i polityki zagranicznej. Zaczepił jednak także Mateusza Morawieckiego, odnotowując, że nie tylko nie pojawił się nikt z Kancelarii Premiera, ale nawet nie przygotowano w tej sprawie pisemnego stanowiska.

„Jestem zdumiony tymi wywodami”

– komentował wystąpienie przedstawiciela prezydenta prokurator Hernand.

Jakie jest właściwie stanowisko prezydenta?

Szereg pytań profesorowi Dudkowi zadał sędzia Piotr Pszczółkowski. Pytał go między innymi o to, jak godzić tego rodzaju wnioski z Konwencją Wiedeńską, mówiącą o tym, że nie można się powoływać na przepisy prawa krajowego, żeby usprawiedliwić niewywiązywanie się ze zobowiązań międzynarodowych. „Znowu mówimy o sytuacji, w której Rzeczpospolita statut zaakceptowała, a potem mówi, że ten statut jest niedookreślony” – stwierdził sędzia.

„Ja tego nie mówię. Pan prezydent mówi, że przepisy, które nas wiążą, nie wyłączają prawa do krytykowania” – odpowiadał prof. Dudek.

Sędzia Pszczółkowski dopytywał wobec tego, jakich skutków spodziewałby się prezydent, gdyby TK wydał wyrok zgodny z wnioskodawcą.

„Pan sędzia twierdzi, że prezydent przyłączył się do wniosku Prokuratora Generalnego? A gdzie pan to sędzia usłyszał? Muszę odwołać się do stenogramu” – odpowiedział prof. Dudek.

„To jakie jest stanowisko procesowe prezydenta? Wnosi pan o poparcie wniosku, czy nie?”.

„Nie padło to!”.

„Panie przedstawicielu Prezydenta Rzeczpospolitej, jakieś stanowisko procesowe trzeba zaprezentować Trybunałowi!”.

Prof. Dudek odpowiedział tylko, że prezydent nie przedstawił stanowiska, ale „zaprezentował przesłanki merytoryczne do rozstrzygnięcia”.

Jakie mają być skutki wyroku?

Przedstawiciele Prokuratora Generalnego również byli pytani o to, jakie właściwie mają być skutki wyroku. Stwierdzili, że celem jest uniemożliwienie wpisywania do przyszłych ustaw budżetowych tego rodzaju roszczeń podlegających zapłacie. W zamian za to „ustawodawca miałby obowiązek dokonywać odpisów ze składek unijnych”, czyli uiszczać do budżetu UE składki mniejsze właśnie o te potrącenia. Jak wyjaśnialiśmy na łamach OKO.press, takie potrącenia byłyby oczywiście kolejnym naruszeniem ze strony Polski i z pewnością wiązałyby się ze wszczęciem nowego postępowania przez Komisję Europejską.

„Czy ktoś pokusi się o wskazanie podstawy prawnej do niepłacenia tych kar? Nie? To dziękuję”

– podsumowywał ten wątek sędzia Pszczółkowski.

Sędziowie Michał Warciński i Bartłomiej Sochański zadawali prokuratorom pytania będące sugestiami, że TK nie powinien się w ogóle tą sprawą zajmować. Ale argumentacja opierała się na tym, że TSUE miał po prostu działać poza swoimi kompetencjami. „TK podobnie nie może rozstrzygać o zgodności z polską Konstytucją prawa prywatnego Mozambiku” – mówił sędzia Warciński. „Może to jest tylko eksces orzeczniczy, a nie stała linia orzecznicza?” – dopytywał sędzia Sochański.

„Nawet jeśli to eksces, to on kosztuje 2,5 miliarda złotych” – odpowiadali prokuratorzy. I dodawali, że Prokurator Generalny oczekuje, że TK wyda takie orzeczenie, jakie wydał w przypadku K 3/21.

Prokuratorów wciąż dopytywano o to, co właściwie ma się wydarzyć po takim wyroku. Przypomnijmy, po wyroku K 3/21 wydarzyło się między innymi to, że Komisja Europejska skierowała do TSUE kolejną skargę przeciwko Polsce – właśnie w sprawie Trybunału Konstytucyjnego.

Przedstawiciele Prokuratora Generalnego twierdzili jednak, że po wyroku w sprawie kar Polska po prostu nie będzie zobowiązana do ich zapłaty.

Po tej wymianie zdań prowadząca posiedzenie Julia Przyłębska ogłosiła, że wyrok zostanie ogłoszony 30 listopada.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze