Zarzucamy Małgorzacie Manowskiej, neo-sędzi na stanowisku I prezes SN, tłumienie krytyki prasowej i utrudnianie dostępu do informacji publicznej. Po naszych zawiadomieniach prokuratura zbada, jak przebiegały posiedzenia Trybunału Stanu dotyczące uchylenia jej immunitetu
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo „w sprawie tłumienia i udaremniania krytyki prasowej", podczas posiedzeń Trybunału Stanu. Chodzi o czyny opisane w art. 44 ust. 1 ustawy Prawo prasowe. Zgodnie z tym przepisem ten, kto utrudnia lub tłumi krytykę prasową, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
Jak wyjaśnia nam prokurator Piotr Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, w ramach postępowania będą analizowane dwa wątki. Pierwszy dotyczy zdarzeń, do których doszło 3 września podczas przerwy w posiedzeniu Trybunału Stanu. Było ono jawne. Obecnych na nim dziennikarzy próbowano usunąć w asyście policji.
Wprowadzano ich także w błąd, podając, iż sprawę odroczono. Drugi wątek ma związek z uniemożliwieniem przedstawicielom prasy wstępu na posiedzenie Trybunału Stanu 18 września.
Śledztwo toczy się z zawiadomienia Ewy Ivanovej z „Wyborczej" i Mariusza Jałoszewskiego z OKO.press – jako dziennikarze od wielu lat specjalizujemy się w tematyce sądowo-prokuratorsko-prawnej. Śledziliśmy też sprawę uchylenia immunitetu Małgorzaty Manowskiej – na zdjęciu u góry – o co wnioskuje Prokuratura Krajowa. Śledczy chcą jej postawić zarzuty karne w związku z tym, jak zarządza Sądem Najwyższym i Trybunałem Stanu (piszemy o nich dalej).
Pierwsze zawiadomienie złożyliśmy do Prokuratury Krajowej 16 września (przekazano je Prokuraturze Okręgowej w Warszawie). Dotyczyło burzliwego posiedzenia pełnego składu Trybunału Stanu, które odbyło się dwa tygodnie wcześniej w gmachu SN.
Przewodniczący składu, związany z PiS sędzia Piotr Andrzejewski, chciał zablokować obrady i parł do umorzenia postępowania. Zarządzono przerwę. Dziennikarze czekali na zakończenie narady sędziów w sali rozpraw. Z pokoju narad sędziowskich dobiegały podniesione głosy członków TS.
Podczas przerwy pracownicy SN przekonywali, że posiedzenie się skończyło, zostało odroczone bezterminowo, choć nic takiego nie wynikało z przebiegu posiedzenia. Nakłaniali dziennikarzy do wyjścia, w końcu zgasili na sali rozpraw światło. Jeden z pracowników SN wrócił w asyście trzech policjantów i wypraszał z sali osoby siedzące w ławach dla publiczności. Pytany o podstawę prawną, powołał się na zarządzenie Małgorzaty Manowskiej, ale go nie okazał.
Gdy dziennikarze oznajmili, że nie wyjdą z sali, bo Manowska nie może wydawać decyzji procesowych w sprawie jej dotyczącej – jest wyłączona z niej z mocy prawa – pracownik odpuścił. Po przerwie dalsze posiedzenie Trybunału odbyło się bez światła, przy wyłączonych przez obsługę SN mikrofonach i bez protokolanta.
Uznaliśmy, że to jest sytuacja bez precedensu: utrudniano pracę dziennikarzom, którzy wykonywali swoją pracę. Dlatego zdecydowaliśmy się złożyć zawiadomienie na działania Małgorzaty Manowskiej, która jako pełniąca funkcję pierwszej prezes SN odpowiada za organizację pracy w gmachu tego sądu. Zarzucamy jej popełnienie czynu tłumienia krytyki prasowej z artykułu 44 ust. 1 Prawa prasowego.
Naszą ocenę całej sytuacji potwierdzał protest Towarzystwa Dziennikarskiego, w którym napisano: „Stanowczo protestujemy przeciwko wyrzucaniu mediów z jawnego posiedzenia Trybunału Stanu 3 września 2025 roku i utrudnianiu im wykonywania obowiązków służbowych".
I dalej: „Wezwanie mediów w asyście policji do wyjścia z sali rozpraw z powoływaniem się na zarządzenie Małgorzaty Manowskiej to działanie bez precedensu. Podobnie jak rozpowszechnianie przez służby Sądu Najwyższego nieprawdziwych informacji o bezterminowym odroczeniu posiedzenia Trybunału Stanu".
Według organizacji „Próby uniemożliwiania dziennikarzom pracy to nie tylko naruszanie Konstytucji i ustaw, ale przede wszystkim naruszenie prawa do informacji czytelników, widzów i słuchaczy. A więc obywateli".
Drugie zawiadomienie złożyliśmy 10 października 2025 roku. Zarzucamy Piotrowi Andrzejewskiemu bezprawne utajnienie posiedzenia w sprawie immunitetu Małgorzaty Manowskiej. W ten sposób pozbawiono dziennikarzy prawa do relacjonowania posiedzenia z 18 września.
Posiedzenie to przeprowadził trzyosobowy skład Trybunału Stanu: przewodniczący Piotr Andrzejewski (dawniej parlamentarzysta z list PiS), Piotr Sak (poseł PiS) i Józef Zych, były marszałek Sejmu z PSL. Zych złożył zdanie odrębne.
Tego dnia zapadła decyzja o umorzeniu postępowania. Ani media, ani opinia publiczna nie dowiedziały się, jak przebiegło posiedzenie, bo sędzia Andrzejewski utajnił obrady. Wyznaczył posiedzenie w sali J na drugim piętrze gmachu SN, wyjątkowej, bo przeznaczonej do rozpraw tajnych.
Obowiązują w niej specjalne środki bezpieczeństwa, nie można do niej wnosić telefonów. Salę odgradzają od reszty SN szklane drzwi, których tego dnia strzegła ochrona. Ochrona i pracownicy SN obstawili także korytarz, dziennikarzy zatrzymano zaraz za głównym wejściem, na dole gmachu.
Na klatkę schodową przed salą J udało się wejść tylko kilkorgu, którzy przyszli najwcześniej – m.in. z OKO.press i „Wyborczej" – oraz kilku osobom związanym z inicjatywą Wolna Prokuratura.
Utajnienie posiedzenia i niemal zabarykadowanie siedziby SN przed dziennikarzami było – w naszej ocenie – bezpodstawne i łamało prawo. Zrobiono to tylko po to, by uniemożliwić nam relacjonowanie sprawy. A tym samym, by społeczeństwo nie dowiedziało się, dlaczego Trybunał dał Manowskiej, ochronę prawną przed zarzutami.
Posiedzenia dotyczące uchylenia immunitetu sędziego są co do zasady jawne. Chyba że strona sprawy wniesie o wyłączenie jawności z uwagi np. na tajne materiały śledztwa, kwestie obyczajowe lub dotyczące życia prywatnego. W przypadku Manowskiej takich okoliczności nie było.
Zarzuty, które chce postawić jej prokuratura, są związane z decyzjami administracyjnymi, które wydaje jako funkcjonariusz publiczny. Opinia publiczna ma prawo do informacji o pracy sądu, gwarantuje to konstytucja.
Co ważne, dziennikarzy nie wpuszczono nawet na ogłoszenie orzeczenia i jego uzasadnienia. Sentencja orzeczenia – czyli odczytanie przez sąd wyroku, zarzutów i wymiaru kary – jest jawna nawet w sprawach z klauzulą ściśle tajne. Piotr Andrzejewski wszystkie te zasady złamał.
W obu zawiadomieniach przypominaliśmy, że wolność prasy w Polsce gwarantuje Konstytucja. Mówi o tym artykuł 54 ustęp 1, który każdemu zapewnia wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
Artykuł ten mówi też, że cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. Z kolei artykuł 14 Konstytucji RP gwarantuje, iż Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu.
Konstytucyjna wolność prasy została doprecyzowana w Prawie prasowym. Artykuł 1 tego prawa mówi, że prasa korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej.
A artykuł 6 ustęp 4 Prawa prasowego stanowi, że „nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki”.
W zawiadomieniu podkreślaliśmy, że utajnienie posiedzenia ws. immunitetu Manowskiej było nie tylko działaniem na szkodę dziennikarzy, ale przede wszystkim na szkodę interesu publicznego. Bo dziennikarze wykonywali obowiązki służbowe, których celem było poinformowanie społeczeństwa o działaniach Trybunału w tej sprawie i poddanie tej sprawy kontroli publicznej. A społeczeństwo tę kontrolę w dużej mierze sprawuje przez media.
Prokuratura Krajowa chce postawić Małgorzacie Manowskiej zarzuty związane z przekroczeniem uprawnień lub niedopełnieniem obowiązków w Sądzie Najwyższym i Trybunale Stanu. Chodzi jej trzy czyny:
Ponieważ neo-sędzia Manowska ma dwa immunitety – jako przewodnicząca Trybunału Stanu i sędzia Sądu Najwyższego -, równolegle toczą się dwie sprawy o uchylenie jej immunitetu. Ta przed TS jest systematycznie blokowana przez Andrzejewskiego.
Kilka dni temu zwrócił prokuraturze nowy wniosek o uchylenie immunitetu Manowskiej, bo jednoosobowo uznał, że podpisał go nielegalny prokurator. Co nie jest prawdą. Zresztą sprawa przed TS musiała być też okrojona do dwóch zarzutów dotyczących tylko SN.
Drugim immunitetem Manowskiej zajmuje się Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN. Sprawę wyznaczono na 5 listopada. Sprawozdawcą jest neo-sędzia SN Marek Motuk. Obok niego o losie Manowskiej będzie decydował neo-sędzia Marek Dobrowolski i legalny sędzia Zbigniew Korzeniowski, który nie ma problemu z orzekaniem wraz z neo-sędziami.
Sądownictwo
Małgorzata Manowska
Zbigniew Ziobro
Waldemar Żurek
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
Gazeta Wyborcza
Izba Odpowiedzialności Zawodowej
OKO.press
Piotr Andrzejewski
prawo prasowe
Prokuratura Okręgowa w Warszawie
śledztwo
Trybunał Stanu
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze