Polska nie jest jedynym krajem, w którym sędziowie wychodzą w togach na ulice. Sędziowie francuscy protestowali przeciw nagonce prezydenta Sarkozy'ego, niemieccy blokowali bazy rakiet nuklearnych. Anarchia? Raczej potwierdzenie, że nie należy milczeć, gdy dokonuje się bezprawie. OKO.press sięga do przepisów i obala tezy władzy
Marsz Tysiąca Tóg, który przeszedł ulicami Warszawy w sobotę 11 stycznia 2020, okazał się marszem tysięcy tóg. W milczącym pochodzie wzięło udział wielu sędziów, adwokatów, radców, notariuszy, także prokuratorów. Politycy PiS oskarżali prawników o upolitycznienie, o histerię. Sugerowano, że wykorzystanie tóg może mieć również poważne konsekwencje prawne.
Oficjalną wykładnię zarzutów zaprezentował w poniedziałek 13 stycznia w "Sygnałach dnia" Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości:
"Toga to nie jest własność sędziego. Artykuł 84 paragraf 1 prawa o ustroju sądów powszechnych jasno wskazuje, że sędzia na rozprawie i na posiedzeniu używa stroju urzędowego. Strojem urzędowym jest toga, a sędziego przewodniczącego na rozprawie także łańcuch z wizerunkiem Orła (...) Proszę pamiętać również, że wreszcie mamy do czynienia z samowolnym używaniem cudzej rzeczy. Kodeks wykroczeń artykuł 127: »Kto samowolnie używa cudzej rzeczy ruchomej, podlega karze grzywny albo karze nagany«".
"Podczas sobotniego marszu trzy przepisy zostały złamane: kodeks wykroczeń, ustawa o ustroju sądów powszechnych i uchwała KRS z 2009 roku"
Rzecznik rządu Piotr Müller w "Rozmowie Piaseckiego" ujmował zagadnienie nieco mniej legalistycznie:
"Wyobraźmy sobie np. policjanta, który pojawia się na proteście politycznym w stroju policjanta czy innego funkcjonariusza publicznego, który pojawia się w swoim mundurze. To może budzić wątpliwości z oczywistych względów".
Wyobrażać sobie nie trzeba. W 2018 roku policjanci, walcząc o poprawę warunków pracy, organizowali przez wiele miesięcy różnego rodzaju akcje protestacyjne (m.in. wystawianie pouczeń zamiast mandatów), a w październiku manifestowali w Warszawie w mundurach.
Skandalu nie było. Wyszli na ulicę jako policjanci, manifestowali zgodnie z prawem w obronie interesów policji jako służby publicznej.
"Myślę, że warto rozmawiać o tym, czy faktycznie sędziowie w togach powinni pojawiać się na protestach, które niestety siłą rzeczy będą miały zabarwienie polityczne" - puentował Müller.
Skoro warto rozmawiać, to porozmawiajmy.
To nie pierwszy raz, gdy politycy PiS i związani z obozem władzy prawnicy próbują wyciągać wobec sędziów konsekwencje z powodu zakładania togi poza salą sądową. Latem 2018 roku sędzia Arkadiusz Krupa z Sądu Rejonowego w Łobzie oraz sędzia Monika Frąckowiak Sądu Rejonowego Poznań – Nowe Miasto i Wilda wzięli udział w symulacji procesu podczas festiwalu Pol'and'Rock, w której to wystąpił w todze i z łańcuchem. W październiku rzecznik dyscyplinarny wezwał sędziego do złożenia wyjaśnień, nazywając symulację "parodią rozprawy sądowej". Założenie podczas tego wydarzenia stroju urzędowego uznano za naruszenie powagi urzędu i uchybienie godności sędziego.
Symulacje procesów to oczywiście standardowa i popularna forma edukacji prawniczej. Sędziego w obronę wzięła m.in. Fundacja Court Watch Poland, która była organizatorem tego wydarzenia podczas festiwalu. Ale sędziego ścigano pomimo tych argumentów.
W styczniu 2019 rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab poinformował, że postępowanie wyjaśniające w sprawie sędziego Krupy zostało zamknięte. Oceniono, że Krupa „parodiując zachowanie przewodniczącego składu sędziowskiego w procesie karnym, pozwolił sobie na nieakceptowalne zachowanie w postaci założenia na strój gimnastyczny łańcucha z wizerunkiem orła, a zatem niegodnego użycia symbolu władzy sądowniczej". Zastępca rzecznika dyscyplinarnego uznał, że sędziowie uchybili godności, ale
„będąc przekonanymi o doniosłym znaczeniu swojej aktywności na festiwalu Pol'and'Rock, sędziowie ci nie uświadamiali sobie, że w rzeczywistości naruszone zostały wskazane na wstępie przepisy prawa oraz reguły etyki zawodowej".
Czyli zdaniem rzeczników sędziowie naruszyli nie tylko art. 84 ustawy prawo o ustroju sądów powszechnych, ale również uchybili zasadom etyki określonym w § 2, § 4 § 5 ust. 2, § 10 i § 16 w zbiorze uchwalonym w 2003 roku przez KRS.
Argumentacja rzecznika dyscyplinarnego nie była zbyt rozbudowana, przede wszystkim opierała się na automatyzmie. Rozumowano - jeśli art. 84 par 1 stanowi, że togę nosi się podczas rozpraw, to założenie jej w jakiejkolwiek innej sytuacji stanowi naruszenie przepisu.
Z taką interpretacją rzeczników dyscyplinarnych Ziobry nie zgadza się m.in. prof. dr hab Teresa Dukiet-Nagórska, specjalistka prawa karnego z Uniwersytetu Śląskiego w opinii prawnej opublikowanej w marcu 2019 roku na portalu Iustitii. Profesor argumentuje, że przepis wskazując obowiązek założenia przez sędziego stroju urzędowego podczas rozprawy i posiedzenia z udziałem stron, nie zakazuje automatycznie stroju w innych przypadkach. Oczywiście takich, które nie uchybiałyby godności urzędu. I analogicznie - sędziowie mogą powoływać się na bycie sędziami w sytuacjach, w których nie mają na sobie togi i łańcucha, na przykład gdy udają się do szpitala psychiatrycznego, by sprawdzić zasadność detencji bez zgody pacjenta.
Co więcej, jak podkreśla prof. Dukiet-Nagórska, sędziowie mogą zajmować stanowiska dydaktyczne, a współczesna edukacja preferuje praktyczne, doświadczalne przedstawianie problemu. A tym właśnie są symulacje sądowe.
Kamil Zaradkiewicz, sędzia Izby Cywilnej SN, opublikował nawet na swoim profilu na Facebooku komentarze do ustawy korespondujące z interpretacją rzeczników dyscyplinarnych Ziobry:
"SSN K. Gonera w komentarzu do ustawy - Prawo o ustroju sądów powszechnych: „niedopuszczalne jest używanie togi sędziowskiej poza salą sądową, na której odbywa się rozprawa lub posiedzenie sądu, albo poza budynkiem sądu” ("Prawo o ustroju sądów powszechnych", wyd. LEX online).
Podobnie za niedopuszczalne uważa używanie tóg poza salą rozpraw (np. w bufecie, a nawet na korytarzu sądowym) SSN J. Iwulski ("Prawo o ustroju sądów powszechnych. Ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa. Komentarz, wyd. II", red. SSN J. Gudowskiego, LexisNexis 2009)".
Prawicowe portale (m.in. TVP Info i Niezależna) powoływały się także na fragment artykułu autorstwa dr. Michała Mistygacza, członka Stowarzyszenia "Lex Super Omnia", które współorganizowało marsz. W 2005 roku dr Mistygacz pisał:
"Z uwagi na fakt, że toga stanowi strój urzędowy używany na rozprawie, wydaje się niedopuszczalne używanie jej w czasie np. udzielanego wywiadu telewizyjnego czy też w innych sytuacjach niestanowiących wykonywania czynności służbowych związanych z uczestniczeniem w postępowaniu sądowym".
OKO.press poprosiło autora o komentarz: "Nie wycofuję się z tych słów, ale w sposób oczywisty są wyrwane z kontekstu. Co do zasady powinno się stroju używać na rozprawie. Ale toga to nie mundur, tylko symbol, który ma konkretną funkcję. Zobowiązuje do tego co stosowne, do określonych postaw moralnych, do powściągliwości. Nadaje patosu rozprawie sądowej. Obliguje do godnego zachowania. Czym innym jest to, gdzie się powinno stroju używać – na sali sądowej, przed wejściem na salę. A czym innym jest naruszenie godności. Czy naruszamy godność urzędu, jeśli traktujemy togę poważnie? Gdy zagrożone są podstawy państwa prawnego, gdy zagrożona jest równowaga trójpodziału władz, to sędziowie, prokuratorzy mają moralny obowiązek zabrania głosu. Zachowanie rezerwy czy milczenia mogłoby być uznane za nieetyczne.
Nadmierny rygoryzm w interpretacji tych ograniczeń nie jest nakierowany na ochronę powagi urzędu, ale mógłby doprowadzić do wywołania efektu mrożącego"
- odpowiada dr Michał Mistygacz.
Z tym stanowiskiem zgadza się sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Iustitii:
"Przede wszystkim to lepiej wyjść w todze na ulicę i obronić niezawisłość, niż zostać w todze w sądzie i tę niezawisłość stracić.
Bez wątpienia toga jest strojem urzędowym przeznaczonym do noszenia na sali rozpraw. Jednak trzeba odróżnić sytuację, w której toga została założona podczas demonstracji w celu obrony niezawisłości od sytuacji, w której ktoś wsiadłby w niej do tramwaju lub poszedł na przedstawienie do teatru. Przy całym szacunku do togi [na Marszu 1000 Tóg nie została] zbrukana. Przeciwnie, nabrała szlachetności dzięki temu, z jakimi reakcjami ludzkimi się spotykaliśmy jako sędziowie. To były liczne wyrazy wsparcia, otuchy, szacunku dla tego, co robimy na co dzień".
Co w takim razie z argumentem dotyczącym przywłaszczenia rzeczy? Rzeczywiście, togi formalnie nie są własnością sędziów. Wykorzystała to prezes Sądu Rejonowego w Elblągu Agnieszka Walkowiak, która zamknęła je w depozycie, by uniemożliwić sędziom swojego sądu zabrania ich na marsz.
Czy jednak w przypadku sędziów, którzy je założyli można tak jak minister Warchoł mówić o wykroczeniu?
"Minister może oczywiście wyszukiwać jakieś kruczki, powoływać się na to, jaka jest funkcja tej togi. Żeby uznać, że jakikolwiek czyn stanowił wykroczenie, to należy wykazać, że choćby w jednym procencie cechował się społeczną szkodliwością. W mojej ocenie takiej szkodliwości nie było, togi zostały użyte w szlachetnym celu. Tak naprawdę wykonywaliśmy w niej swoje obowiązki sędziowskie" - opowiada OKO.press sędzia Przymusiński.
Kolejnym popularnym w kręgach obozu władzy argumentem przeciwko marszowi sędziów, jest twierdzenie, że sędziowie w innych krajach nie posuwają się do takich działań. Nie jest to prawdą.
W 2011 roku Francją wstrząsnęło brutalne morderstwo. Podejrzany o jego popełnienie był mężczyzna, który na koncie miał już 13 wyroków i niedawno wyszedł z więzienia. Ówczesny prezydent Nicolas Sarkozy wykorzystał sytuację i w wypowiedziach medialnych zaczął oskarżać francuskich sędziów o pobłażliwość. Po jego słowach przez cały kraj przetoczyły się protesty. Sędziowie na jeden dzień zdjęli sprawy z wokand i wyszli na ulice w strojach urzędowych.
Nie był to odosobniony przypadek. W proteście przeciwko naciskom politycznym lub niskim pensjom i złym warunkom pracy zdarzały się sędziowskie akcje zdejmowania na krótki czas spraw z wokand między innymi również w Hiszpanii, Belgii, Rumunii, Austrii i Słowenii.
Najbardziej spektakularnym przykładem sędziowskiego nieposłuszeństwa są sędziowie niemieccy. W latach 80. Stany Zjednoczone rozmieściły w kilku miejscach w Europie bazy z pociskami nuklearnymi Pershing 2, które miały być wykorzystane przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Protesty na rzecz pokoju i rozbrojenia przetaczały się w latach 80. przez kilka zaangażowanych w program krajów, a szczególnie intensywne były w okolicy niemieckiego miasteczka Mutlangen.
W styczniu 1987 roku do protestów dołączyła grupa dziewiętnastu (niektóre źródła mówią o dwudziestu dwóch) sędziów z Niemiec Zachodnich, którzy usiedli na drodze prowadzącej do bazy. Sędziowie zrobili to w geście solidarności z obywatelami, którzy za to samo działanie byli ścigani przez prokuratorów, a nawet skazywani. Protestujący sędziowie argumentowali, że baza z pociskami narusza konstytucję Niemiec Zachodnich, a dokładnie przepisy zabezpieczające pokój takie jak ludzka godność, prawo do życia, integralność cielesna (źr. Civil Disobedience and the German Courts: The Pershing Missile Protests in Comparative Perspective). Część z sędziów usłyszała zarzuty, ale wstawiło się za nimi setki innych sędziów i przedstawicieli zawodów prawniczych. W grudniu 1987 roku Amerykanie i Związek Radziecki podpisali pakt o rozbrojeniu, same Pershingi zniknęły ostatecznie w 1991 roku.
W obozie władzy przewija się również argument, że Marsz Tysiąca Tóg niezgodny był również ze stanowiskiem KRS z 2009 roku.
Trudno porównywać obie sytuacje - stanowisko odnosi się bowiem bezpośrednio do akcji "dni bez wokandy" (w tamtym czasie sędziowie podejmowali akcje protestacyjne, walcząc o poprawę zarobków), Marsz Tysiąca Tóg odbywał się zaś w dniu wolnym od pracy. Ale skoro już wracamy do wydarzeń sprzed lat, warto przywołać nieco więcej tekstów kultury tego okresu.
Stowarzyszenie Iustitia przypomina, że jednym z organizatorów tamtych protestów był sędzia Rafał Puchalski. Kiedyś członek Iustitii, dziś członek neo-KRS.
Sędzia Konrad Wytrykowski, obecnie sędzia SN kojarzony z tzw. aferą hejterską i akcją pocztówkową, w 2008 roku, czyli przed stworzeniem WhatsAppa, udzielał się na portalu sedziowie.net. I również gorąco protesty wspierał:
"Manifestacja i tylko w togach - niech wszyscy zobaczą, jakie sposoby są potrzebne w Polsce, by władza zaczęła przestrzegać Konstytucji. Nie my się mamy wstydzić - tylko ci nędzni politykierzy - specjaliści od załatwiania sobie ciepłych posadek, od kombinowania i od wyciągania publicznych pieniędzy. Nie mamy z kim rozmawiać, a racjonalne argumenty odbijają się od muru bezmyślnego wodolejstwa. To akt desperacji i rozpaczy! Niech pokażą to w europejskich stacjach, niech Europa się dowie, jaka jest prawdziwa twarz polskiego euroentuzjasty".
Po latach marzenie sędziego Wytrykowskiego się spełniło.
Protesty
Sądownictwo
Marcin Warchoł
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Prokuratura
Sąd Najwyższy
Bartłomiej Przymusiński
Iustitia
Marsz 1000 Tóg
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze