Adwokat Tomasz Kosakowski należał do partii Jarosława Kaczyńskiego. Legitymację partyjną zdał dopiero, gdy dostał nominację od nowej KRS do olsztyńskiego sądu. W trakcie starań o powołanie na sędziego wpłacił też 12,5 tys. zł na fundusz wyborczy PiS
Tomasz Kosakowski jest sędzią Sądu Okręgowego w Olsztynie od niedawna. Prezydent Andrzej Duda wręczył mu akt powołania w październiku 2020 roku. Pojawiają się pytania, czy będzie niezawisłym i niezależnym sędzią, bo jako adwokat był związany z rządzącą partią. Można też postawić pytanie, czy ma moralne kwalifikacje, by sprawować urząd sędziego, bo starając się o nominację na sędziego w konkursie przed nową KRS nie wyjawił, że jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości.
O Tomaszu Kosakowskim głośno zrobiło się w październiku 2020 roku. Wtedy ujawniliśmy w OKO.press, że w 2019 roku wpłacił 12,5 tys. zł na fundusz wyborczy PiS, co wynika ze sprawozdania partii złożonego w PKW. Był wtedy jeszcze adwokatem, ale brał już udział w konkursie przed nową KRS. Choć nigdy nie był sędzią, starał się od razu o awans do Sądu Okręgowego w Olsztynie, z pominięciem szczebla sądu rejonowego.
Kosakowski o nominację od nowej KRS zaczął się ubiegać w 2018 roku. Wcześniej był prokuratorem. Adwokatem został kilkanaście lat temu. Gdy PiS zaczął „reformować” SN, startował bez powodzenia do powołanej przez władze Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
Nominację do sądu okręgowego dostał od nowej KRS w lutym 2019 roku. Nie udało nam się wtedy ustalić, czy wpłaty dokonał przed uzyskaniem nominacji, czy już po. „Gdy sprawa wyszła na jaw powstało wrażenie, jakby było to za przychylność przy nominacji” - mówi OKO.press osoba znająca kulisy pracy nowej KRS.
Teraz okazuje się, że Kosakowski w czasie, gdy starał się o powołanie na sędziego, nie tylko wpłacił na fundusz wyborczy PiS, ale był też członkiem tej partii. Legitymację partyjną miał jeszcze w lutym 2019 roku, gdy nowa KRS dała mu rekomendację. Członkostwa w partii zrzekł się dopiero z końcem maja 2019 roku. Kosakowski w PiS-ie był od 2007 roku, czyli blisko 13 lat.
O jego przynależności do partii Jarosława Kaczyńskiego wiadomo z oświadczenia, które musiał złożyć na mocy niekonstytucyjnej ustawy kagańcowej uchwalanej przez PiS. Tą ustawą PiS zmusił sędziów do wyjawienie do jakich partii należeli w przyszłości oraz do jakich należą obecnie stowarzyszeń. Cel był taki. Starsi sędziowie mają przyznać się czy należeli do PZPR, a młodsi czy należą do dwóch stowarzyszeń niezależnych sędziów Iustitia i Themis, krytycznych wobec „reform” Ziobry. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Ujawnienie tych informacji już jest wykorzystywane do ataków na sędziów należących do Iustitii i do podważania ich wyroków. Paradoksalnie dzięki tej ustawie kagańcowej teraz wyszło na jaw, że członek rządzącej partii został sędzią. Kosakowski napisał w oświadczeniu, że nie pełnił żadnych funkcji w PiS-ie.
Kosakowski nie przyznał się jednak do członkostwa w PiS, gdy startował w konkursie przed nową KRS. „W zgłoszeniu Tomasza Kosakowskiego do konkursu nie było informacji o przynależności partyjnej. Krajowa Rada Sądownictwa podejmuje decyzje na podstawie informacji zawartych w dokumentach, które wpływają do Rady” - informuje OKO.press biuro nowej KRS.
Kosakowski nie musiał wyjawić przynależności partyjnej, bo nie ma tego wymogu. Konstytucja wymaga jedynie, by sędzia nie należał do partii. A Kosakowski – kiedy kandydował – był adwokatem, zaś gdy został powołany na sędziego, nie był już członkiem partii. Czyli formalnie prawa nie złamał.
Od osób znających kulisy pracy nowej KRS słyszymy jednak, że informacja o jego przynależności do PiS powinna znaleźć się w życiorysie, który złożył aplikując na urząd sędziego.
„Brak tej informacji każe pytać o jego kwalifikacje moralne. Gdyby KRS miała taką informację nad jego kandydaturą mogłaby być bardziej pogłębiona i wnikliwa dyskusja. I być może poparcie dostałby inny porównywalny kandydat, który przeszłości partyjnej nie miał”
- mówi OKO.press osoba znająca kulisy pracy nowej KRS. I dodaje: „Dziś informacja o przynależności do partii rządzącej jest szczególnie istotna do oceny kwalifikacji kandydata na sędziego, bo ta władza niszczy niezależność sądów”.
W historii KRS zdarzały się już kandydatury z przeszłością partyjną, co podgrzewało dyskusję w KRS. „Za moich czasów były kandydatury z przeszłością w partyjnych młodzieżówkach lub w PZPR i była o tym dyskusja. Taka informacja mogła mieć znaczenie dla członków KRS, ale nie dyskwalifikowała kandydatury. Oceniano przede wszystkim osiągnięcia prawnicze i cały życiorys kandydata. Ale jeżeli były porównywalne osiągnięcia zawodowe, to ja zawsze wskazywałem na osobę, która nie należała do partii, zwłaszcza gdy były to partie postkomunistyczne” - mówi OKO.press sędzia Waldemar Żurek, rzecznik starej, legalnej KRS, którą PiS rozwiązał wbrew Konstytucji.
Potwierdza to osoba znająca kulisy pracy nowej KRS: „Przynależność partyjna nie jest przeszkodą w ubieganiu się o nominację sędziego. Do tej pory nie było z tym raczej problemu. Zdecydowana większość kandydatów do nominacji to sędziowie, którzy mają zakaz przynależności do partii. Problem może być, gdy kandydatami są prawnicy niebędący sędziami. Takich kandydatów jest około 15 - 20 proc.”. Nasz rozmówca zaznacza jednak: „Gdyby znana była informacja o przynależności Kosakowskiego do partii politycznej, to KRS by się podzieliła”. Zasiadają w niej politycy, również opozycji i na pewno byłaby gorąca dyskusja.
W konkursie do Sądu Okręgowego w Olsztynie, w którym startował Tomasz Kosakowski do obsadzenia było pięć stanowisk sędziego. W sumie kandydowało na nie 20 osób. Oprócz Kosakowskiego nominację dostał prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki, jednocześnie członek nowej KRS i jeden z symboli złej zmiany w sądach. Ale on już stara się o jeszcze wyższy awans, aż do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Przepadła za to kandydatura sędziego Macieja Rzewuskiego, profesora Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, który miał dobre oceny kwalifikacji.
Kosakowski dostał rekomendację nowej KRS, choć nie miał poparcia zgromadzenia sędziów apelacji białostockiej (podlega pod nią sąd w Olsztynie). Miał jednak pozytywne opinie sędziów wizytatorów, którzy oceniali sposób, w jaki prowadził wybrane do oceny sprawy klientów, choć jeden z wizytatorów stwierdził, że nie we wszystkich sprawach karnych jego stopnień zaangażowania po stronie klienta był „odpowiednio wysoki”. Jak stwierdził sędzia wizytator, zdarzały się przypadki, że był prawidłowo powiadomiony o terminach rozpraw, ale na nich nie był, choć niekiedy były one w „fazie istotnej z punktu widzenia obrony interesów oskarżonego”. Ale więcej uwag nie było, w ocenach wizytatorów są raczej pochwały.
Tomasz Kosakowski w czasie, gdy czekał na powołanie do sądu, nie krył się z sympatią dla obecnej władzy. Na swoim profilu na Facebooku publikował popierające ją wpisy: na przykład zdjęcie profilowe w kapturze, do którego tłem była naszywka na bluzie moro z lekko przerobionym symbolem Polski Walczącej i napisem „Śmierć wrogom ojczyzny”. Na Facebooku chwalił też działania prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie Macieja Nawackiego (z nominacji ministra Ziobry) w sprawie sędziego Pawła Juszczyszyna. Konto Kosakowskiego na Facebooku nie jest już dostępne.
Na tle zdjęcia z taką naszywką Tomasz Kosakowski miał swoje zdjęcie w kapturze na profilu na Facebooku.
Teraz Tomasz Kosakowski już jako sędzia Sądu Okręgowego w Olsztynie będzie podejmował decyzje w sprawach Pawła Juszczyszyna, pierwszego niezależnego sędziego w Polsce zawieszonego przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną (na zdjęciu). Sędzia został zawieszony, bo jako pierwszy wykonał wyrok TSUE z listopada 2019 roku i chciał ocenić legalność nowej KRS, w tym legalność powołania do niej Macieja Nawackiego. Ale szybko spadły za to na niego represje - został odsunięty od orzekania, odwołano go z delegacji w sądzie okręgowym oraz zrobiono mu dyscyplinarkę.
Juszczyszyn od niedawna stara się jednak o powrót do pracy. Złożył wniosek o tzw. zabezpieczenie, które poprzedza pozew o przywrócenie do orzekania. I w ramach tego zabezpieczenia Sąd Rejonowy w Bydgoszczy orzekł, że na czas procesu z macierzystym Sądem Rejonowym w Olsztynie - o przywrócenie do pracy - sędzia Juszczyszyn ma być dopuszczony do orzekania.
Choć orzeczenie jest natychmiast wykonalne, to prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki zlekceważył je, bo uważa, że ważniejsza jest nieskuteczna decyzja nielegalnej Izby Dyscyplinarnej o zawieszeniu. Sędzia Juszczyszyn wraz ze swoim pełnomocnikiem złożył więc zawiadomienie do prokuratury na Nawackiego, na co ten odwinął się swoim zawiadomieniem o „fałszywych oskarżeniach” pod jego adresem.
Jaki jest z tym związek Tomasza Kosakowskiego? Wniosek o wydanie zabezpieczenia w postaci tymczasowego przywrócenia do pracy został złożony do olsztyńskiego sądu rejonowego. Trafił do wydziału pracy. Sprawę w wyniku losowania dostała Katarzyna Nawacka, żona Macieja Nawackiego. Ale szybko przekazała ją do Sądu Okręgowego w Olsztynie, w celu przetransferowania jej do rozpoznania w sądzie poza Olsztynem. W sądzie okręgowym sprawa trafiła do IV wydziału pracy i ubezpieczeń społecznych, gdzie dostał ją Tomasz Kosakowski, który do rozpoznania wniosku Juszczyszyna wyznaczył Sąd Rejonowy w Bydgoszczy.
Kosakowski sprawę dostał nie z losowania, tylko z automatycznego przydziału, bo do podejmowania takich decyzji w tym wydziale wyznaczyło go Kolegium Sądu Okręgowego w Olsztynie. W kuluarach olsztyńskiego sądu słyszymy, że Kosakowski dostał takie sprawy, bo sędziowie nie chcieli z nim razem sądzić w składach. Ale słyszymy też, że powód może być inny. Kosakowski nie ma doświadczenia w sądzeniu i miano uznać, że nie może jeszcze kontrolować jako sędzia odwoławczy wyroków sądów rejonowych. Ponadto jego nominacja na sędziego może być podważana, bo dostał ją od nowej KRS, która jest zależna od polityków. Kosakowski na razie sądzi więc sam, w tym decyduje o przekazywaniu spraw do innych sądów.
Niebawem może trafić do niego kolejny wniosek ws. sędziego Juszczyszyna. Po tym, jak Nawacki odmówił wykonania orzeczenia bydgoskiego sądu, oprócz zawiadomienia do prokuratury sędzia złożył wniosek o 15 tys. zł grzywny wobec macierzystego sądu rejonowego. Grzywna ma przymusić prezesa sądu Macieja Nawackiego do przywrócenia go do pracy. Wniosek o grzywnę został złożony w olsztyńskim sądzie rejonowym, w wydziale pracy. Sprawa czeka na losowanie sędziego.
Podobnie jak wniosek o zabezpieczenie powinna zostać przekazana do sądu okręgowego, w celu przekazania jej do rozpoznania innemu sądowi. Jeśli tak się stanie, będzie decydować o tym Tomasz Kosakowski. Czy znowu przekaże sprawę do sądu w Bydgoszczy, czy też będzie szukał bardziej pokornego sądu? Sąd bydgoski wykazał się już bowiem dużą odwagą przywracając sędziego Juszczyszyna do pracy, a tym razem sprawa dotyczy jeszcze grzywny dla Nawackiego.
OKO.press próbowało się skontaktować z sędzią Tomaszem Kosakowskim. Rzecznik prasowy olsztyńskiego sądu poinformował nas, że przebywa on na urlopie.
Tomasz Kosakowski jako adwokat prowadził kancelarię wspólnie z radcą prawnym Pawłem Markiewiczem. Jak pisaliśmy w OKO.press, on też w 2019 roku wpłacił na fundusz wyborczy PiS i to aż 25 tys. zł. Markiewicz również ubiegał się o nominację sędziowską. Starał się o wakat w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Olsztynie. Swoją kandydaturę do nowej KRS zgłosił w 2020 roku, czyli już po wpłacie na fundusz wyborczy PiS. Po publikacji OKO.press o Kosakowskim Markiewicz wycofał jednak swoją kandydaturę z nowej KRS.
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Prawo i Sprawiedliwość
Sąd Najwyższy
fundusz wyborczy PiS
Maciej Nawacki
Paweł Juszczyszyn
Sąd Okręgowy w Olsztynie
Sąd Rejonowy w Olsztynie
Tomasz Kosakowski
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze