0:00
0:00

0:00

Polska, Węgry i Czechy złamały europejskie prawo odmawiając przyjęcia uchodźców - zawyrokował Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej 2 kwietnia 2020 roku. Chodzi o unijny program solidarnej relokacji uchodźców, który Węgry, Czechy i Polska postanowiły solidarnie zignorować.

Rząd oznajmił, że przyjmuje wyrok do wiadomości, ale jest już bez znaczenia. TVP ze swojej strony przeszło do natarcia: "bezpieczeństwo Polaków mniej ważne niż unijne przepisy" - wybrzmiało w wieczornych "Wiadomościach". Nie zabrakło też informacji, że uchodźcy mają koronawirusa i sprowadzenia tysięcy uchodźców, którzy dotarli do Europy, do sprawców przestępstw w Kolonii i zamachowców we Francji.

Polska: nie przyjmiemy. Bo bezpieczeństwo

Procedurę relokacji rozpoczęto we wrześniu 2015 roku w związku z bezprecedensową liczbą migrantów napływających do Grecji i Włoch. Rada Unii Europejskiej wydała w związku z tym dwie prawnie wiążące decyzję – w lipcu 2015 dotyczącą relokacji 20 tysięcy osób, i we wrześniu 2015 o relokacji 140 tysięcy osób. Relokacja miała potrwać 2 lata i zakończyć się we wrześniu 2017 roku.

Każde państwo zobowiązało się do przyjęcia określonej liczby uchodźców z Iraku, Syrii i Erytreii. Ówczesna premier Polski Ewa Kopacz wyraziła zgodę na przyjęcie ok. 6 tys. osób. Rząd PiS nie wycofał się z tych zobowiązań od razu, ale stopniowo coraz bardziej otwarcie odmawiał przyjęcia choćby jednego uchodźcy w ramach relokacji. Argumenty bywały różne.

  • w Nowej Zelandii, gdzie Andrzej Duda dziękował za przyjęcie 1000 polskich sierot po wojnie i argumentował, że Polska nie przyjmuje uchodźców w ramach relokacji, bo nie chce ich zmuszać do przyjazdu;
  • premier Szydło przekonywała, że Polska swoje już zrobiła, bo przyjęła milion uchodźców z Ukrainy (chodziło o pracowników), bzdurę odziedziczył po niej premier Morawiecki;
  • Beata Kempa argumentowała, że pomagamy na miejscu, co z tego, że nieskutecznie;
  • prezydentowi Karnowskiemu odmówiono przyjęcia kilkudziesięciu sierot z ogarniętego wojną Aleppo, bo stanowiły niewyjaśnione zagrożenie.

Bezpieczeństwo było najczęściej powtarzanym argumentem, chociaż - jak podkreśliło TSUE, brakuje mu uzasadnienia. OKO.press tłumaczyło szczegółowo, dlaczego uchodźcy z procedury relokacji byliby prawdopodobnie najlepiej prześwietlonymi cudzoziemcami przebywającymi w Polsce. Przypomnijmy:

  • procedura relokacji obejmowała tylko osoby z kilku państw, których lista była stale aktualizowana przez Komisję Europejską. Były to osoby, które według prawa międzynarodowego są uchodźcami: uciekające z powodu zagrożenia zdrowia lub życia, często z terenów objętych działaniami zbrojnymi;
  • kandydaci do relokacji byliby podwójnie sprawdzani: najpierw przez urzędników unijnych, a potem przez urzędników kraju członkowskiego, który miałby ich przyjąć. W przypadku Polski odpowiedzialny za to jest Urząd ds. Cudzoziemców, który w stosunku do każdej osoby przeprowadziłby indywidualną procedurę w kwestii tego, czy należy jej się ochrona międzynarodowa – taką samą, jak wobec każdego uchodźcy trafiającego do Polski inną drogą niż procedura relokacji;
  • w maju 2016 roku rząd PiS wprowadził poprawki do ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP, zakładające, że każdy uchodźca przybywający do Polski w ramach relokacji będzie prześwietlony trzykrotnie (już po pierwszej kontroli przez urzędników unijnych): przez policję, Straż Graniczną i ABW. Jeśli którakolwiek z tych instytucji uznałaby daną osobę za zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego, nie zostałaby ona przyjęta (art. 86 Ustawy o cudzoziemcach). To oznacza, że polski rząd ma faktyczną wolność w ustalaniu, kto stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.

"Oczywiście, zawsze jest ryzyko, że do Polski trafiłby terrorysta – ale równie wysokie jest ryzyko, że taka osoba przyleci do Polski samolotem jako turysta" - pisała dla OKO.press Monika Prończuk.

TSUE: nie wystarczy powiedzieć "bezpieczeństwo", potrzeba dowodów

Komisja Europejska najpierw wystosowała do rządów oficjalne wezwanie do przestrzegania prawa, a kiedy to zawiodło - skierowała sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Ten zawyrokował: Polska, Czechy i Węgry złamały prawo nie zgłaszając gotowości do przyjmowania uchodźców.

Przeczytaj także:

TSUE odrzuciło argumenty Polski i Węgier, że miały prawo odstąpić od relokacji na podstawie art. 72 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Mówi on o tym, że postanowienia traktatu, także te dotyczące polityki azylowej, nie naruszają wykonywania przez państwa członkowskie obowiązków dotyczących utrzymania porządku publicznego i ochrony bezpieczeństwa wewnętrznego.

TSUE zauważa, że "postanowienie tego artykułu

nie przyznaje państwom członkowskim uprawnienia do odstąpienia od stosowania przepisów prawa Unii poprzez samo powołanie się na interesy związane z utrzymaniem porządku publicznego i ochroną bezpieczeństwa wewnętrznego, lecz nakłada na nie obowiązek udowodnienia konieczności zastosowania przewidzianego w tym postanowieniu odstępstwa w celu wykonywania ich obowiązków w tym zakresie".

Trybunał podkreślał, że mechanizm relokacji zakładał kontrolę państwa przyjmującego nad każdym uchodźcą kierowanym do niego w ramach procedur. Podczas tej kontroli można było odmówić przyjęcia konkretnej osoby, jeśli znalazły się do tego wystarczające przesłanki.

Podsumowując, Trybunał uznał, że ogólnikowe hasło bezpieczeństwa nie uzasadnia arbitralnej odmowy przyjęcia kogokolwiek w ramach relokacji. Konieczne są "spójne, obiektywne i dokładne informacje uzasadniające podejrzenie", że konkretny uchodźca stanowi "rzeczywiste lub potencjalne zagrożenie".

TVP przedstawiło sprawę nieco inaczej.

TVP: ideologia ważniejsza niż bezpieczeństwo

"Ideologia ważniejsza niż bezpieczeństwo" - takim paskiem opatrzono materiał dotyczący wyroku TSUE w wiadomościach TVP 2 kwietnia. Materiał utrzymany był w dobrze widzom znanej stylistyce spod znaku "szaleństwa brukselskich elit".

Cytowany jest fragment wyroku, który przytoczyliśmy powyżej, ale tylko do "lecz". Fragment o możliwości udowodnienia istnienia zagrożenia dla bezpieczeństwa zwyczajnie pominięto.

Materiał sugeruje, że wyrok zobowiązuje Polskę do przyjęcia uchodźców, chociaż sam wyrok TSUE, jak i polski rząd zwracają uwagę, że program relokacji już się zakończył, a wyrok nie zadziała wstecz. Jest ważny, bo oficjalnie stwierdza naruszenie prawa i daje podstawy do roszczeń finansowych, z których jednak Komisja Europejska raczej nie skorzysta.

TVP tworzy jednak grozę wokół idei natychmiastowej relokacji uchodźców. "Wyrok w sprawie sprzed kilku lat zapadł w czasie walki z pandemią koronawirusa" - podkreślają wiadomości i informują, że w obozie dla uchodźców w Grecji wykryto zakażenie wirusem u 20 osób. Zostali poddani kwarantannie "mimo to mieszkańcy są pełni obaw, bo ucieczek nie brakuje, a sytuacja w Grecji jest coraz gorsza". Nie do końca wiemy jacy mieszkańcy - prawdopodobnie Grecy, którzy mają ponad 1600 przypadków koronawirusa, więc nie jest pewne, dlaczego mieliby się obawiać tych 20 przypadków.

Gorzej z uchodźcami - epidemia w przeludnionych obozach grozi prawdziwą katastrofą humanitarną. Pisaliśmy o tym tutaj:

TVP zupełnie nie o to chodziło, więc szybko nas naprostowuje: "wyrok TSUE nie pozostawia złudzeń. Bezpieczeństwo mieszkańców wspólnoty jest mniej ważne niż unijne przepisy".

"TSUE żąda przyjmowania uchodźców między innymi przez Polskę nie zważając na coraz trudniejszą sytuację w Europie" - słyszymy dalej, a Miłosz Manasterski, czyli ekspert TVP od wielu spraw (łącznie z lotami marszałka Kuchcińskiego, które miały się jego zdaniem przekładać na rozwój gospodarczy) tłumaczy, że "Europejskie elity są przywiązane do swoich schematów myślenia i nie zauważają tego, że jesteśmy w zupełnie innym miejscu historii niż kilka lat temu". Tak jakby wyrok dotyczył czasu pandemii, czyli ostatniego miesiąca.

Otwarte drzwi zamkniętych granic

Manasterski mówi dalej o tym, że wyrok TSUE nie oddaje obecnych zmian w polityce migracyjnej w UE. I tu ma trochę racji, solidarność upadła pod naciskiem prawicowego populizmu. Program relokacji zakończył się porażką. Przyjęto tylko 4 proc. z osób, które zamierzano rozlokować. Polska miała w tym swój niechlubny udział pokazując, że można nie przyjmować wcale. Można zamknąć oczy i udawać, że nic się nie dzieje.

Na takiej mniej więcej zasadzie opierał się układ z Turcją, który doprowadził do aktualnej sytuacji. Uchodźcy stali się elementem politycznej gry i zostali przez Erdoğana wypchnięci na granicę z Grecją, gdzie rozpaczliwie starają się dostać do Europy. Jednocześnie Turcja dalej prowadzi działania zbrojne w Syrii zmuszając kolejne rzesze ludzi do ucieczki.

Całego tego skomplikowania gier politycznych i różnych uchodźczych historii próżno szukać w zdaniach eksperta. "Unijni liderzy wspierali greckie wojsko i policję w starciu z agresywnymi uchodźcami, którzy dosłownie szturmowali granice. Nie ma wątpliwości, że polityka otwartych drzwi okazała się fiaskiem". Widz może się tylko domyślać co wspólnego ma polityka otwartych drzwi z zamkniętymi granicami, które trzeba szturmować.

Dalej jest już klasycznie - TVP sportretowało tysiące uchodźców z różnych krajów obrazami przepychanek na granicy turecko-greckiej, napaści w Kolonii z 2015 roku oraz wspomnieniem zamachu terrorystycznego we Francji. Cały czas mówi się o imigrantach, jakby uchodźcy i imigranci byli jednym i tym samym. "Fakty z innych państw pokazały, że za zamachami terrorystycznymi stoją najczęściej muzułmańscy imigranci". Zapomniano tylko dodać, których państw i jaki czas wzięto pod uwagę przy tej chałupniczej statystyce. Z mitem muzułmanina-terrorysty rozprawił się już portal uchodźcy.info.

W dalszej części materiału wystąpił Adrian Stankowski z "Gazety Polskiej" i stwierdził, że porażka polityki otwartych drzwi, to także porażka polityków opozycji - tutaj fragmenty wypowiedzi Ewy Kopacz, Małgorzaty Kidawy Błońskiej i Kosiniaka-Kamysza sprzed lat, w których mówią, że Polska może i powinna pomóc uchodźcom.

Materiał kończy się wypowiedzią Donalda Tuska, który jako szef Rady Europejskiej informował, że odmowa przyjęcia uchodźców będzie "wiązała się z konsekwencjami". "Takie są zasady w Europie". "Pytanie, gdzie są zasady unijnej solidarności teraz w obliczu pandemii koronawirusa?" - dramatycznie kończy się materiał.

Nagonka na Unię Europejską w TVP trwa od dłuższego czasu, a co robi Unia w sprawie konorawirusa wyjaśniamy tutaj:

Rząd: "przyjmujemy do wiadomości", ale i tak bezpieczeństwo

Jak rząd zareagował na wyrok TSUE? "Polski rząd przyjmuje do wiadomości wyrok Trybunału" - przekazał PAP rzecznik rządu Piotr Müller. Zaznaczył, że wyrok nie ma "znaczenia praktycznego". "Decyzje relokacyjne ostatecznie wygasły we wrześniu 2017 r.oku i ich wykonanie nie jest już możliwe".

Müller powtórzył też, że odmowa relokacji sprzed lat była "podyktowana koniecznością ochrony bezpieczeństwa wewnętrznego Polski i obroną przed niekontrolowaną migracją".

Nie wiadomo na razie co wyniknie dla Polski z wyroku TSUE, ale ważniejszą kwestią jest dziś pilne rozwiązanie kryzysu na granicy grecko-tureckiej. Ursula Von der Leyen zapowiedziała, że Komisja Europejska zaprezentuje po Świętach Wielkanocnych unijny pakt migracyjny.

;
Na zdjęciu Marta K. Nowak
Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze