W przemówieniu Donalda Tuska podczas konwencji w Radomiu 2 lipca próżno by szukać konkretów programowych albo dookreślenia, w którą stronę ideowo idzie Platforma. To, co przedstawił Tusk, to raczej poszukiwanie najszerszego wspólnego mianownika dla wyborców. No bo kogo nie wkurzają rosnące ceny? Któż nie jest za tym, by chronić dzieci przez drapieżcami w sutannach?
Przewodniczący PO złożył jednak trzy obietnice:
- „Jedną z pierwszych decyzji będzie powołanie zespołu prokuratorów w sprawie pedofilii, a nie komisji parlamentarnej, która udaje, że kogoś ściga”;
- „[Adam Glapiński] nie będzie ani jednego dnia dłużej prezesem NBP i nie trzeba będzie ustawy. […] gościa wyprowadzić z NBP. Ja to zrobię, ja to wam gwarantuję”.
- „Skończy się PiS, skończy się drożyzna”.
A właściwie cztery. Ta czwarta brzmi: Platforma wygra wybory parlamentarne.
Zwarci i gotowi
Konwencja miała być pokazem siły. Trybuny Radomskiej Hali Sportu, na których w ostatnich tygodniach zasiadali kibice siatkówki, uczestnicy gali MMA czy fanki Igi Świątek, tym razem zapełnili działacze i działaczki Platformy Obywatelskiej. Do Radomia przyjechało 7 tysięcy osób, twierdzą organizatorzy.
Prowadzący konferansjerkę Monika Wielichowska i Jan Grabiec zachęcali do robienia sobie selfie z sąsiadami z trybun i wrzucania ich do mediów społecznościowych z hasztagiem „Konwencja przyszłości”. Z dobrym skutkiem – Platforma tego dnia wygrała na Twitterze.
Dziś na Twitterze #KonwencjaPrzyszłości przykryła wszystkie inne popularne tagi, w tym rządowe #niskiepodatki i #DobryRzadNaTrudnyCzaspic.twitter.com/AyIsnm3ozJ
— 🔍 Emocje w sieci 🇵🇱 🇺🇦 (@emocjewsieci) July 2, 2022
Miało być entuzjastycznie i tłumnie (i było). A komunikat o tym, że Platforma jest w najwyższej formie, skierowany był przede wszystkim do jej własnych działaczy, bo to w nich Donald Tusk wciąż próbuje wzbudzić przekonanie, że umieją wygrywać. W sensie bardzo praktycznym tej ich wiary będzie potrzebował jako paliwa do prowadzenia bodaj najdłuższej w III RP kampanii wyborczej. Ale adresatam słów „siła jest tutaj” był też Jarosław Kaczyński oraz inne partie opozycyjne.
PiS jest w stanie demobilizacji, o czym donoszą różne media, m.in. Polityka Insight. Partia Kaczyńskiemu zasnęła. Trochę dlatego, że obrosła w przywileje władzy, a trochę z tego powodu, że szeregowi działacze są zniechęceni. Po raz pierwszy bowiem na dużą skalę muszą się mierzyć z niezadowolenim własnych wyborców (przypadek Pacanowa). Po sieci krążą filmiki, jak partyjny wodzirej PiS przygotowuje działaczy do gorliwych okrzyków.
Platforma odpowiedziała na to konwencją, która pokazywała, że największa partia opozycyjna działa jak jedna pięść. Tłumy działaczy i jedność liderów. Na konwencji głos dostali przedstawiciele różnych frakcji, tak jakby nie było żadnych wewnętrznych konfliktów.
A partie opozycyjne wciąż nie chcą oddać Tuskowi hołdu lennemu i przyznać, że to on jest liderem opozycji (sam tak siebie w Radomiu określił). Wielka konwencja to sygnał: to my mamy środki, to my mamy ludzi, to my wiemy, co robić. Ale czy na pewno?
Księgowa z Końskich, nauczycielka z Mielca
Centralnym punktem konwencji było przemówienie Donalda Tuska – świetne dramaturgicznie, wygłoszone bez kartki ciągiem przez kilkadziesiąt minut. Oparte na tyleż prostym, co skutecznym pomyśle: Tusk wyszukiwał na sali osoby, które spotkał w różnych miejscach podczas objazdu po Polsce i z którymi rozmawiał głównie o inflacji, cenach energii i Polskim Ładzie.
Księgowa Anna z Końskich, rolnik Tomasz z Dolnego Śląska, inspektor Mariusz, nauczycielki: Agnieszka z Korczewa, Basia z Mielca, Marta ze Skarżyska Kamiennej, prowadzący bistro Tomasz z Białogardu – byli żywym uosobieniem najróżniejszych krzywd i kłopotów, które spadają na ludzi za obecnych rządów.
Nawet jeśli takie zabiegi są precyzyjnie przygotowanym politycznym spektaklem (a są), to działają na wyobraźnię i emocje. Budują wrażenie, że lider naprawdę mówi w imieniu zwykłych ludzi i naprawdę zna ich problemy. Że de facto to nie on oskarża władze o błędy i zaniechania, tylko obywatelki i obywatele. I w zasadzie to był najważniejszy przekaz konwencji.
Zgrzytem było utrudnianie pracy dziennikarzom. Organizatorzy chcieli, żebyśmy pozostali w zamkniętej przestrzeni na czwartym piętrze hali, za szybą. To niemal jak oglądanie wydarzenia z domu – tylko z gorszym widokiem. Nie podporządkowałam się temu i pozostałam na płycie, wśród działaczy Platformy.
Tusk się nie boi
„To trochę takie Końskie” — powiedział mi przed konwencją polityk opozycji (lecz nie z Platformy), którego zapytałam, czemu Platforma właśnie Radom wybrała na otwarcie swojej kampanii.
Końskie, 23-tysięczne miasteczko w świętokrzyskiem, rozsławiła wypowiedź Grzegorza Schetyny z 2016 roku, że wyborów nie wygrywa się w Wilanowie, tylko właśnie w Końskich. W 2019 wygrał tam PiS (54 proc. głosów, KO i Lewica po 16 proc.). Końskie zresztą leży nie tak daleko od Radomia – godzinę drogi samochodem.
Nawiązanie do Końskich wydaje się całkiem trafne.
Tusk wjechał PiS-owi na jego terytorium.
Dwa lata temu Rafał Trzaskowski nie przyjechał do Końskich na debatę prezydencką organizowaną przez TVP. Przez całą kampanię kandydat Platformy powtarzał, że chce się bić, ale jak przyszło do realnej bitki, to stwierdził, że jest ustawiona i on nie będzie się tak bawił. Ominięcie Końskich to być może największy błąd kampanii Trzaskowskiego (choć jego współpracownicy do dziś twierdzą, że decyzja, by tam nie jechać, była słuszna).
Tusk wysyła sygnał, że on się nie boi, będzie walczył o wygraną nawet tam, gdzie PiS ma ewidentną, potwierdzoną wielokrotnie w wyborach przewagę.
Trzeba też jednak zaznaczyć, że gdyby w 2020 roku Trzaskowski wyszedł na ring w Końskich, wziąłby udział w realnej konfrontacji. Gest Tuska jest symboliczny. Przewodniczący PO przemawiał wśród swoich, hiperentuzjastycznych zwolenników. Nie poszedł w miasto, nie rozmawiał z mieszkańcami Radomia. Skargi, których słuchał, były dokładnie wyselekcjonowane. A kiedy pytałam na ulicach Radomia ludzi, co powiedzieliby Tuskowi, słyszałam: „Żeby tu nie przyjeżdżał. Żeby wracał do Brukseli”. Co by im odpowiedział?
Odzyskać miasta trzeciego szeregu
Zorganizowanie konwencji w Radomiu wydaje się też sygnałem, że Platforma nie zamierza oddać Polski regionalnej PiS-owi i będzie walczyć o poparcie nie tylko w metropoliach.
Rok temu, podczas Campusu Przyszłości zorganizowanego przez Rafała Trzaskowskiego i jego współpracowników Paweł z Kościana zapytał Tuska, co Platforma ma do zaproponowania mniejszym ośrodkom. Bezradny wobec tego pytania Tusk odpowiedział wtedy, że należy kochać swoje małe ojczyzny tak jak on kocha Sopot. Później była konwencja PO w Płocku. Teraz Radom.
O Radomiu powiedział mi polityk opozycji: „Miasto, któremu kilka razy odbierano godność”. Jak opowiadają mieszkańcy miasta i historycy, po wydarzeniach 1976 roku Edward Gierek uwziął się na miasto i blokował jego rozwój. W późniejszych latach zresztą nie było lepiej.
„Radom to miejsce, w którym jak w soczewce skupiają się wszystkie błędy transformacji. Pod koniec lat 90. bezrobocie sięgało tu 30 proc. To był straszny regres dla miasta. Straciło nagle funkcję miasta wojewódzkiego i nie dostało nic w zamian. Od lat 90. nie powstała w Radomiu żadna ważna na skalę kraju inicjatywa, nawet kulturalna czy rozrywkowa. Ludzie zaczęli z Radomia po prostu uciekać lub codziennie dojeżdżać do pracy do Warszawy” – mówiła OKO.press niedawno Natalia Kobza z organizacji Wojewódzki Radom.
Tusk nawiązał do przeszłości, powiedział wręcz: „Jak tak spojrzymy na Radom roku ’76, jak spojrzymy na Polskę dzisiejszą, to muszę wam powiedzieć, że ten obraz jest tak podobny”. Ale chociaż na tę historię bardzo łatwo tu trafić (zupełnym przypadkiem trafiliśmy na uczestniczkę protestów z 1976 roku), Radom ma też (przede wszystkim!) teraźniejszość.
„Trzeci szereg dużych i średnich miast to także ta grupa, w której decydować się będzie nie tylko los mieszkańców tych miast – ale także okolic, wobec których odgrywają służebną rolę” – pisze prof. Rafał Matyja w książce „Miejski grunt. 250 lat polskiej gry z nowoczesnością”. Wśród takich miast wymienia Częstochowę, Bielsko-Białą i właśnie Radom. Pisze, że to miasta, które utraciły „licencję na rozwój”. O tym, jak Radom tę licencję mogłyby odzyskać, Tusk się nie zająknął. Radom pozostał symbolem, historycznym sztafażem na potrzeby przemówienia, a nie realną przestrzenią z rzeczywistymi problemami.
Mimo wszystko ta wizyta pokazuje, że Platforma próbuje szukać elektoratu poza swoimi bastionami.
„Dużo rzeczy dzieje się w Warszawie, osoby, które są z mniejszych miejscowości czasami czują się wykluczone, a dzięki temu, że jest to poza Warszawą może jest to bardziej dostępne” – powiedziała uczestniczka konwencji 20-letnia Agata z Jastrzębia Zdroju. Może to wystarczy?
Najważniejsze pytanie Tuska
Jeśli ktoś oczekiwał, że to właśnie w Radomiu Platforma przedstawi zalążki programu, to musiał się rozczarować. Na razie programem jest programowe niedookreślenie.
Zamiast tego Tusk postawił pytanie, które zapewne zdefiniuje kampanię wyborczą.
Podwyżki cen gazu, prądu, mąki, wzrost cen nawozów, niskie płace nauczycieli („4 proc. podwyżki przy inflacji 16 proc.”), problemy placówek gastronomicznych („Są prognozy które mówią, że być może nawet jedna trzecia polskich placówek gastronomicznych nie przetrwa do końca roku”), problemy policjantów, którzy chronią Nowogrodzkiej i Sejmu zamiast ścigać bandytów – wymieniał Donald Tusk. (Ani słowa o Ukrainie).
Z tematów okołokościelnych wybrał pedofilię – bodaj najmniej kontrowersyjny problem związany z kościołem. Choć w swoim stylu Tusk umiał nadać zdaniom dotyczącym kościoła walor kontrowersyjności. „Jeśli ktoś wierzy w Boga i czuje się chrześcijaninem, to jak może głosować na partię, w której jest miejsce dla Mejzy, Kurskiego?!” I nagłówki w prorządowych mediach gotowe.
Tusk nie proponuje, Tusk wyraża wkurzenie. Taki pomysł stoi za całym jego wystąpieniem. Korzysta przy tym dość swobodnie z retorycznych narzędzi, które wykorzystywali najróżniejsi rewolucjoniści. Walka toczy się o byt, o chleb („Wiecie co, tak naprawdę to jest istota dobrego rządu. Ta zdolność zapewnienia ludziom chleba dobrego i taniego, wody zimnej i ciepłej w kranie”). Grozi wyjściem na ulice („Przyjdzie taki moment, że na ulicy też się wszyscy zorganizujemy, jeśli ta władza nie zniknie”). Obiecuje radykalizm („Zero tolerancji! Zero litości”). Do tego analogia z Radomiem 1976, która pozwala Tuskowi zbudować ciągłość walki ze złą władzą.
Przede wszystkim jednak: wskazuje winnych. „Co jest źródłem tej drożyzny, bo toczy się debata teraz, czy można temu przeciwdziałać?
Kto jest winny?” – pyta Tusk.
Źródeł inflacji i wyjaśnień kryzysu Tusk nie szuka w gospodarce (też międzynarodowej). Źródłem są źli ludzie, „źródłem jest chciwość i głupota”, winni są oni. Winny jest PiS. Winny jest prezes NBP Adam Glapiński.
Obiecuje „gościa wyprowadzić z NBP”.
Nie usunąć, użyć narzędzi prawnych, by pozbawić funkcji, tylko wyprowadzić. Ta metafora wprost odwołuje do wyobrażeń o fizycznym obalaniu ludzi władzy.
Tusk ubiera się w szaty trybuna ludowego. Inaczej jednak niż rewolucjoniści, nie używa gniewu ludzi, by wypowiedzieć najbardziej radykalne rozwiązania. Wręcz przeciwnie. On używa go, by jakichkolwiek deklaracji uniknąć. Tak jak w przypadku praw kobiet, aborcji, edukacji seksualnej. „Zwracam się szczególnie do ojców i dziadków: Otwórzcie oczy, pogadajcie właśnie z córką czy wnuczką, jeśli już ogarniają te tematy, naprawdę one wam wszystko powiedzą, kawa na ławę”. Z jednej strony to uznanie podmiotowości kobiet. Z drugiej – sprytny polityczny unik.
Jednak czy pytanie, które wybrał Tusk, faktycznie jest dziś w Polsce najważniejszym politycznym, a zwłaszcza społecznym pytaniem? Czy to w nim zawierają się emocje Polek i Polaków potarganych kolejnymi kryzysami (pandemicznym, związanym z wojną w Ukrainie, gospodarczym).
„Powiało optymizmem”
„Warto, żeby porozmawiał z tym naszym pokoleniem i wysłuchał, co my mamy do powiedzenia. Bo jednak Donald Tusk nie musi być w ciąży, nie musi decydować o tym, co będzie się działo z jego ciałem” – powiedziała mi jeszcze przed konwencją 20-letnia Agata, pełnomocniczka miasta Jastrzębia Zdrój ds. polityki młodzieżowej.
Pytana, czego oczekuje od Tuska, mówiła, że postawienia na edukację: „Bez edukacji młodych ludzi w Polsce nie osiągniemy tego, co chcielibyśmy osiągnąć. Bez edukacji klimatycznej, seksualnej – to jest bardzo ważne dla młodych ludzi, młodzi sami mówią, że tego potrzebują, a obecna władza olewa temat i nie chce kształcić młodych w tym kontekście”.
Jarosław Zagorowski z regionu śląskiego był przemówieniem Tuska zachwycony.
„Powiało optymizmem, dlatego, że był precyzyjny przekaz, jasna diagnoza sytuacji i koncepcja, co partia chce uczynić w przyszłości, jak chce się rozliczyć z przeszłością zafundowaną przez PiS” – powiedział mi po konwencji. „Do tej pory nie było jasnego czytelnego przekazu mówionego prostym językiem. Ciągłe mówienie o sądach, praworządności było zbyt ogólne. Dzisiaj była postawiona precyzyjna diagnoza, prosta. Nie tylko inflacja, o przyszłości naszych dzieci i wnuków, że kraj został zadłużony, że edukacja totalnie szwankuje”.
Czy nie przeszkadzał mu brak konkretów? „Kilka recept padło. To dzisiaj wystarczy, ten przekaz, co dokładnie zostanie zrobione, dopiero zostanie ukształtowany”.
Co zapamięta z przemówienia Tuska? „Kto jest winien tej sytuacji. To, że Platforma jest winna wszystkiemu, ta piłeczka została odbita przez premiera”.
Podobnie Dariusz, też ze Śląska: „Jestem przekonany od dawna, że wygramy. Jeśli przyłożyć ostatnie wybory, że PiS ledwie wygrał, a jeszcze nie było inflacji, nie było drożyzny, nie było afer, to teraz nie ma szans, żeby wygrać”. Ale zaznacza, że sam Tusk nie wystarczy: „Każdy musi się zaangażować”. Jak? „Gdyby każdy przekonał jednego PiS-owca, żeby głosował na Platformę, to jest pozamiatane”. I opowiada mi, że udało mu się przekonać osobę, która nigdy nie głosowała na PO: „Żeby PiS odsunąć od władzy, musi zagłosować na najsilniejszą partę”.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Której społeczności? Jakich standardów? Kto to był? Bądźcie jak Oko.press, a nie jak wrzeszy.pl.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Chętnie dodam informację, że o powołaniu specjalnej grupy prokuratorów do wyjaśnienie pedofilii w Kościele już w kampanii prezydenckiej, czyli ponad dwa lata temu, mówił Szymon Hołownia. Cóż, jego propozycje programowe nie są tak skrzętnie podchwytywane i przekazywane przez media (nie piszę tu o OKO.press, bo akurat tutaj zdarza się wspominać o Polsce 2050 nie tylko w kontekście Tuska i jego wspólnej listy). Szkoda, że Donald Tusk nie wspomniał na konwencji, że z tym pomysłem już dawno wyszedł lider Polski 2050…
Szkoda, że w kluczowym momencie w wyborach prezydenckich lider Polski 2050 miał "muchy w nosie" i nie poparł otwarcie Trzaskowskiego. Dzisiaj już mało kto o tym pamięta… stracona szansa, żeby odsunąć PiS wcześniej od władzy i zająć się pedofilią w Kościele Katolickim.
Bardzo proszę Pana o podstawową uczciwość, jeśli nie wobec siebie, to wobec faktów. Proszę przypomnieć sobie rozmowę sprzed drugiej tury wyborów Hołowni z Trzaskowskim na prośbę Hołowni, w której przecież "dogadywali się" co do najważniejszych punktów. Przecież to było poparcie dla Trzaskowskiego!
Sądzi Pan, że Hołownia miał wyjść na mównicę i potraktować swoich wyborców jak pionki, rozstawiając ich jak przedmioty? To dopiero zadziałałoby odwrotnie, bo duża część z nich nie poszłaby wcale na wybory lub zagłosowałaby przeciwko RT. Ja sama nie potrzebowałam zachęty od SzH, wiedziałam, że choć RT nie jest moim wyborem, to nie mam innego. Większość wyborców SzH, tak jak ja, z przykrością, ale w poczuciu odpowiedzialności, zagłosowała na RT. Nie jesteśmy pionkami na szachownicy, proszę Pana. Piszę to jako wieloletnia wyborczyni PO.
I jeszcze jedno, skoro już tak sobie wyrzucamy przeszłość: szkoda, że w kluczowym momencie w wyborach prezydenckich partia PO miała w programie jedynie utrzymanie się na powierzchni i weszła w grę PiS-u, podmieniając kandydatkę MK-B na RT, co było ewidentnie obliczone przez PiS, skoro się na to skrzętnie zgodzili. Oczywiste było, że ten kandydat będzie idealnym do walenia w niego, ponieważ jest "obciążony" grzechami PO. Zabrakło zdrowego rozsądku, przewidywania, strategii, myślenia o skuteczności. Żenujące, że partia z dotacjami, z kasą, która przygotowuje się do wyborów prezydenckich pięć lat, najpierw wystawia słabą kandydatkę (z całym szacunkiem dla pani MK-B), a potem w panice podmienia ją na kandydata z łapanki, który do ostatniego dnia kampanii nie miał nawet programu!
I jeszcze jedno, proszę sprawdzić, jaki procent wyborców Hołowni zagłosował na RT i nie powtarzać wytartych i kłamliwych sloganów. Podpowiem Panu: największy spośród wszystkich partii opozycyjnych.
Oczywiście, PO zabrakło zdrowego rozsądku i zaproponowała kandydata, który by wygrał wybory prezydenckie gdyby nie muchy w nosie Hołowni. Inna sprawa, człowiek, który nigdy nie działał w polityce, postanowił od razu startować w wyborach prezydenckich. W dojrzałych demokracjach trzeba trochę doświadczenia, aby startować na najwyższy urząd w państwie. Nie wiem, czy SH o tym wie.
Mam wrażenie, że czerpie Pan z taktyki partii rządzącej, czyli odwracanie kota ogonem zamiast stosować merytoryczne argumenty.
PS Czy chce Pan powiedzieć, że Polska jest dojrzałą demokracją?
2x zagłosowałem na RT
i z tej pozycji stwierdzam, że to czy Szymon kazał iść na wybory swoim czy nie kazał nie miało wielkiego znaczenia (dlatego że taki przekaz jest mało skuteczny).
Tak samo jako dwukrotny wyborca Trzaskowskiego stwierdzam oczywisty fakt, że gdyby Platfotma wycofala Kidawę i poparła Hołownię na 99% bylby on dzisiaj prezydentem i to z bezpieczną przewagą nad Dudą.
Nie jestem natomiast naiwny i nie mam pretensji ani do Hołowni ani do PO ze postepowali tak jak postepowali. Nie po to PO walczyło jak lew o utrzymanie 1 miejsca w opozycji żeby za darmo pozwolić Hołowni zajac jej miejsce, co musialoby nastapic gdy zyskałby prawdziwą wladze w pałacu. Po co wymyslać na siłe jakieś śmieszne argumenty, że Holownia powinien najpierw 20 lat być politykiem, żeby mieć prawo kandydować?
Uzupełnię swój komentarz o link do miejsca, w którym także inne propozycje dotyczące Kościoła i jego rozdziału od państwa zostały zamieszczone już w styczniu 2021 roku: https://strategie2050.pl/plan-dla-polski/panstwoikosciol/
No i co z tego, że 2 lata temu czy w styczniu? To nie jest wyścig.
Jest cos takiego jak przyzwoitość i prawa autorskie. Tusk podobno jest za państwem prawa ?
To nie wyścig, ale czy nie należy oczekiwać uczciwości od polityków i skoro podają w przestrzeń pomysły, które już ktoś zaproponował, oczekiwać, że o tym powiedzą?
Ogromnie żałuję, że prawie nie ma w Polsce uczciwych, obiektywnych mediów, które rzetelnie informowałyby o działaniach i propozycjach ugrupowań, które nie mają "swoich" mediów. Tak, tak, wiemy o tym już chyba wszyscy, że jedna strona ma swoje media, a druga swoje. Smutne.
Bardzo możliwe, że między innymi przez to PiS będzie rządził przez następne lata.
Zadajmy sobie proste pytanie, czego trzeba aby wygrać czy raczej nie przegrać wyborów. Nie przegrać z kimś kto jest w stanie posunąć się do wszystkiego. Żebym był dobrze zrozumiany, do wszystkiego. Literalnie. Odpowiedź jest prosta jak drut. Głosów. Skąd? Skąd się da. Ale i też skąd się nie da. I to te drugie zdecydują. Czyje to głosy? Tych, którym do tej pory było obojętne, kto rządzi, jak rządzi. Jeżeli sprawimy, że nie będzie im obojętne kto, to mityczne 50 % padnie. Więc przekaz powinien być prosty, bo program nie jest w kręgu zainteresowań tych wyborców. Widzieli ich przy rządzeniu, wszystkich, od lewa do prawa poprzez centrum. Może i nie byli idealni ale nie prowadzili kraju w przepaść. Świadomy elektorat dotrze do programu bez niczyjej pomocy. A minione 7 lat dało odpowiedz na pytanie, co bezwzględnie w programie musi być. Po naprawie tego, co rozwalono.
Absolutnie się nie zgadzam. Nie przegrać wyborów z kimś kto "literalnie jest w stanie posunąć się do wszystkiego" nie da się choćby miało się 100% głosów. W ogóle w takiej sytuacji nie ma mowy o wyborach, a o farsie wyborczej.
Czyli odpowiedzią Tuska na populizm PiSu jest populizm+, czyli populizm pozbawiony nawet pozorów konstruktywnych pomysłów.
Mam pomysł na slogan Tuskowej kampani wyborczej "Polska na wku*wie!" "Je*ać PiS" lub "Wypie*dalać!" też się nada, ale nie wiem kto ma prawa autorskie, bo wydaje się, że do tego się to sprowadza. Wrażliwi mogą odgrzać "Tak dalej być nie może!"
PO miało szansę – w bólach i sporach Sechtyna v Trzaskowski- odmłodzić się i swoją bazę wyborcza, program i wizerunek, zamiast tego partyjny beton zatęsknił za latami swojej młodości i żeby było jak dawniej, więc postanowił wrócić na "Zieloną Wyspę Tuska" i jak postanowili tak zrobili.
Może PO powinno iść na wybory z hasłem: "Żeby było jak dawniej!"
Jeżeli dla kiepsko robiącego PiSu alternatywą ma być nic nie robiąca PO to dla mnie żaden biznes. Może więc promować kogoś, kto jednak walczy programem, a nie emocjami?
Tak! I jeszcze raz tak!
Wszyscy pytają o program partii. W rzeczywistości niewielu ludzi sprzyjających opozycji on interesuje. Przeciwnicy obecnej władzy chcą przede wszystkim przepędzić PiS. Jeżeli tak się stanie, rządzić będzie koalicja, od jej mądrego działania będzie zależeć, czy stanie się silna i skuteczna. Opozycja wcześniej musi zawrzeć porozumienie i uzgodnić priorytety. Skupianie się na programie PO, umożliwi PiS-owi jego niemerytoryczne oplucie i wyśmianie w rządowych mediach. Poza tym dla wielu to nudne i może być skwitowane: "obiecanki sasanki", "nic nowego", itp. Znamy polityków, wiemy co mówili (mówią), ważniejsze od programu są hasła, jakie głoszą, trafnie opisujące rzeczywistość. Czy tak się dzieje? Nie zupełnie.
@ Andrzej Dębski: Zgadzam się z Panem i pozwolę sobie wypowiedź uzupełnić. Opozycja może snuć najpiękniejsze plany i przedstawiać szczegółowe programy. Pomijam Pana obawy w tej kwestii, które niestety oddają rzeczywistość. Wiadomo każdemu myślącemu Polakowi, że i tak pierwsze po ewentualnym wygraniu wyborów będzie sporządzenie raportu o stanie państwa. Nikt nie ma wątpliwości, że to państwo jest w opłakanym stanie w każdej dziedzinie. Zatem bez względu na to, czego by się chciało dokonać, realia wymuszą najpierw porządki. Równocześnie palącą potrzebą stanie się brak środków na bieżącą działalność, przy jednoczesnej konieczności obsługi zadłużenia. Skąd je pozyskać, żeby umożliwić właściwe funkcjonowanie kraju. Obawiam się, że najmniej przez połowę kadencji, rządzący będą zmuszeni do funkcjonowania bardziej jak straż pożarna, bo przecież punktów zapalnych będzie moc, a pogrobowcy obecnej władzy będą się zachowywali zgodnie z tym, co mamy okazję obserwować w ostatnich latach. Dopiero gdy uda się, bodaj w podstawowym zakresie, poukładać państwo od nowa, można będzie podjąć próbę zrobienia czegoś nowego. Wówczas zaś, działania te uzależnione będą od sytuacji i w kraju i na świecie, a tej dzisiaj nikt nie jest w stanie przewidzieć.
Dużo racji, ale przy tym wszystkim, co Pani pisze o funkcjonowaniu po ewentualnie wygranych wyborach, jako wyborczyni chciałabym mieć wizję działań i funkcjonowania państwa w przyszłości. Nas, wyborców, ta wizja ma zachęcić do pójścia na wybory! Bo połowa z nas nie głosuje, twierdząc, że wszyscy są "po jednych pieniądzach". Dopóki nie zobaczymy, że głosowanie ma sens, że jest jakaś siła, która może zmienić to, w czym tkwimy, znów większość wyborców zlekceważy te wybory. A to będą najważniejsze wybory od wielu lat…
Bo to bardzo ważne gdy partia ma program a ludzie w swoim wyborze mogą kierować się tym co najbardziej im pasuje. Poza tym, czy po wyborach ma być powtórka z rozrywki z historycznych już medialnych ustaleń, pertraktacji POPiSu (akcja Premier z Krakowa)? I jak sie to wtedy skończyło? Idąc do wyborów powinieneś wiedzieć z kim będziesz rządził po wyborach, kto za co, za jakie ministerstwo będzie odpowiedzialny, jaki będzie w tym ministerstwie pierwszy ruch, drugi i trzeci. Nawet jeśli opozycja wygra te wybory, proszę pamiętać, że po wyborach prezydentem wciąż będzie Duda. Jeżeli dostanie w rękę pretekst, że ci się wciąż dopiero dogadują i negocjują, misje tworzenia rządu natychmiast otrzyma Kaczyński.
Nie zgadzam się… Pańska opinia wskazuje na obawy, (tylko jakie) za, lub przeciw zmianom? Wszystko wiadomo, żyjemy w tym kraju, mamy swoje preferencje, wiemy o politykach wiele. Żądanie programu, to jak rzucanie jagniąt na pożarcie PiS-owi, który zakłamie i zmanipuluje nawet rozsądny tekst. Trzeba w propagandzie wyborczej używać haseł, które w prosty sposób zdefiniują rzeczywistość i przemówią do wyborców oczekujących zmian. Jeśli opozycja wygra, to unicestwi kłamców z TVP i prasę podległą władzy, cofnie dotacje (reklamy) mediom uprawiającym podłą propagandę. Jeżeli sprawnie działać będzie prokuratura i kilku kolesi pójdzie do kicia, a kilku innych ze strachu zacznie kablować, po jakimś czasie PiS przejdzie do historii i z nim "długopis". Wszystko zależy od nas i rozsądnych działań opozycji.
Czy rozsądnym działaniem opozycji nazwie Pan pompowanie przez pana Tuska balonika pt. jedna lista? Bo mnie się wydaje, że to nieuczciwe, skoro liderzy ustalili między sobą, że nie czas o tym mówić, bo jeszcze wiele się może zdarzyć/zmienić, bo PiS będzie dążyć do utrzymania władzy na wszelkie sposoby, skoro więc ustalili, że jedna lista to nie dogmat, po czym pan Tusk na spotkaniu z wyborcami na pytanie o jedną listę bez wahania znów dmie w tę trąbkę, to wydaje mi się kompletnie irracjonalne i budujące narrację, że tylko KO ma rację, że inne partie demokratyczne na opozycji są be, trzeba je skreślić, atakować, zniechęcać do nich, bo tylko jedna lista. Czy po to, by w razie porażki móc twierdzić, że to właśnie ich wina?
Podobnie irracjonalnie ten balonik nadymają krótkowzroczni publicyści, przeważnie zgromadzeni w mediach przyjaznych PO. Bo przecież, nie oszukujmy się, tak jak PiS ma swoje TVP, tak PO ma swoje media. Oby to się nie skończyło porażką…
Im dłużej PiS niszczy Polskę, tym wyraźniej widać, że obietnica odsunięcia tej partii od władzy jest najkonkretniejszym i fundamentalnym punktem programu każdej partii demokratycznej.
Dopytywanie o program jest w obecnym stanie rzeczy słusznym prawem dziennikarza, a jednocześnie dość paradoksalnie, czczą publicystyką.
W Polsce utarło się myślenie, że program to lista obietnic wyborczych. Ale jak tu obiecywać, gdy PiS uparcie realizuje swą polityczną diagnozę-przepowiednię „Polska w ruinie”?
Publicyści dokonują wiwisekcji programów partii opozycyjnych, które u wyborców zainteresowanych polityką są zdolne zasiać wątpliwości (mają potencjał demobilizujący), a na polityczne plemiona żadnego wpływu nie mają.
Obecnie, niestety, kampanie polityczne opierają się głównie na emocjach. Żyjemy na powrót w czasach schyłku starożytnego Rzymu, w czasach wiecznych igrzysk, gonitw rydwanów, walk gladiatorów, rządów tyranów i zaniku poczucia obywatelskości.
Ilu wyborców w Polsce chce praworządności, sprawnego państwa, dobrej edukacji i efektywnego ściągania podatków? Znacznie mniej niż tych, którzy chcą chleba i igrzysk.
Taki jest kształt współczesnej polityki. Odkręcić ten stan, w sytuacji gdy trzeba grać wg zastanych / narzuconych reguł, jest niezwykle trudno.
Jedyną szansą jest danie wyborcom nadziei i rozbudzenie pozytywnych emocji, przekonania o możliwości zmiany.
Zgadzam się w z tym głosem. We mnie tę nadzieję wzbudza ciężka praca i działania ruchu Polska 2050. Gdyby nie pojawienie się SzH i ludzi, których zgromadził wokół swojej idei, już od dwóch lat tkwiłabym na emigracji wewnętrznej, gdyż fizyczna nie jest w moim przypadku możliwa… 🙁
Pozdrawiam Imię znane Redakcji.
Smutne, ale prawdziwe i w całości się z tym zgadzam. Poszukiwanie, domaganie się, granie części partii opozycyjny w grę pisu pt "program" (to do trolli SZH), jest w obecnej sytuacji jak planowanie domówki w momencie gdy w domu jest pożar, z drugiego końca zalewa go woda, gaz się ulatnia a elektryka ikrzy i zaraz domu nie będzie.
Jeśli drogą do usunięcia przestępców są igrzyska i emocje to przykro, ale potrafię to zaakceptować, choć oczywiście wolałbym świadomych obywateli rozumiejących co znaczy praworządność, demokracja, wolność i reszta tych strasznych terminów.
>>>W Polsce utarło się myślenie, że program to lista obietnic wyborczych.
Nie tylko w Polsce, generalnie we wszystkich (w znaczącej części) kampanii wyborczych kandydaci/kandydujące organizacje mówią/obiecują potencjalnym wyborcom, co i jak zamierzają zrobić, aby tym wyborcom było lepiej materialnie (obniżymy podatki/podniesiemy-rozszerzymy świadczenia, ulepszymy/ułatwimy dostęp do szpitali/szkół) lub emocjonalnie (zwiększymy wydatki na bezpieczeństwo/ochronę środowiska/transformację energetyczna, za/zde/legalizujemy ****), itd. itp. to żadna polska specyfika, alternatywa bowiem jest chocta i głosujta na Ryska, bo wszystkie Ryski to fajne chłopaki som!
Specyficzne dla Polski przedpisowskiej natomiast było całkowite zapominanie o obietnicach/programie, bo niedasie i jeszczenieteraz, ale w następnej kadencji to jusznspewno, a tymczasem \"wes kredyt zausz firmę!\"
PS. Faktycznie sprawnych działających usług publicznych w PL nie chciał i chyba dalej nie chce, żadna partia mająca szansę na udział w rządach dlatego, że wypełnienie takiej obietnicy wymaga podniesienia podatków i ryzykownych reform.
„Skończy się PiS, skończy się drożyzna” – niestety nie, bo większość polityków wygodnie nie zajmuje się skutkami postępującego kryzysu klimatycznego.
Czyli czym maja sie zajac?
Proszę zerknąć na program Polski 2050 na stronie Strategie 2050, gdzie znajdzie Pan niemałe opracowanie na temat kryzysu klimatycznego, stworzone na bazie tego, co już w kampanii prezydenckiej poruszał SzH.
Dodam, że robi to ruch sponsorowany przez obywateli, bez dotacji partyjnych.
Zachęcam do przyłączenia się – oczywiście nie w ciemno. Proszę poczytać, co Polska 2050 proponuje, wszystkie dokumenty i programy są zamieszczone w internecie i chętnie proponowane pod dyskusję, tak jak ostatnio wrzucony program dla edukacji.
Pozdrawiam Pana!
Będę miły, choć mam określone i negatywne zdanie na temat wpisów użytkownika powyżej i tylko zapytam, trochę retorycznie: czy takie nachalne pisanie, promowanie i chwalenie SZH w temacie nie mającym prawie nic wspólnego z SZH, faktycznie służy SZH czy tylko bardziej do niego zraża?
A ja mam nadzieję, że, jak Pan to, "będąc miłym", ujął "takie nachalne pisanie, promowanie i chwalenie SZH (…)" uświadamia przynajmniej niektórych obserwatorów polityki w Polsce.
Pani Agato,
Idealnie opisuje te wystep propagandzisty donka znajdzie panie tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=urnQc_ImwK0
https://www.youtube.com/watch?v=jKEBAClgO8M
tym drugim jest doskonaly wstep- jota w jote opisuje to co zrobil i robi tusk.