0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Kenzo TRIBOUILLARD / AFPFot. Kenzo TRIBOUILL...

Już 26 krajów zgłosiło szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen kandydatów na komisarzy. Ze zgłoszeniem kandydata najdłużej zwlekają Włosi. Premierka Włoch może ogłosić włoską kandydaturę po piątkowym (30 sierpnia 2024) posiedzeniu rządu. W piątek 30 sierpnia mija termin.

Nowa KE bez parytetu

Wbrew oczekiwaniom szefowej KE szefowie rządów w większości zignorowali prośbę o przedstawienie dwójki kandydatów – kobiety i mężczyzny. Ursula von der Leyen chciała poskładać Komisję zrównoważoną płciowo. Ale na 26 już zgłoszonych osób tylko siedem to kobiety. Zgłosiła je Bułgaria, Chorwacja, Estonia, Finlandia, Hiszpania, Portugalia i Szwecja.

Taka niezrównoważona płciowo Komisja może mieć problem z uzyskaniem akceptacji przez Parlament Europejski.

Ostatecznie to Parlament zatwierdza bowiem wszystkich komisarzy po ich dokładnym przesłuchaniu. Już dziś wiadomo, że europosłowie i europosłanki m.in. socjalistów i demokratów (czyli grupy S&D), liberałowie z Odnowić Europę oraz Zieloni mają zamiar domagać się bardziej różnorodnego kolegium komisarzy. Zwłaszcza, że tego wymagają wewnętrzne zasady PE.

“Tylko sześć kobiet na 27 komisarzy, to skandal” – pisała na platformie X francuska eurodeputowana Stéphanie Yon-Courtin jeszcze zanim okazało się, że kobietę zgłosiła też Bułgaria. „Przy 447 milionach obywateli, których 51 proc. stanowią kobiety, UE musi szanować parytety. Bez wymówek, bez kompromisów” – grzmiała.

Jeśli nowa Komisja będzie miała w swoim składzie tylko siedem kobiet (z wyłączeniem szefowej KE Ursuli von der Leyen), odsetek kobiet będzie wynosił tylko 19 proc. To bardzo mało. We wciąż jeszcze działającej Komisji (2019-2024) jest 12 kobiet komisarzy, w tym trzy na stanowiskach wiceprzewodniczących wykonawczych oraz wiceprzewodniczących.

Spadek odsetka kobiet jest niezgodny z ambicją i deklaracją szefowej KE.

Von der Leyen, odkąd pierwszy raz objęła funkcję przewodniczącej Komisji Europejskiej w 2019 roku, postawiła sobie za cel prowadzenie instytucji zrównoważonej płciowo. Udało się jej doprowadzić do tego, że kobiety zajmują już niemal połowę wyższych stanowisk w KE – ten odsetek to 47 proc. (informacje za 2022 i 2023 rok).

Ursula von der Leyen może odrzucić zaproponowane kandydatury i poprosić o zgłoszenie nowych osób, ale to może wydłużyć cały proces tworzenia nowej Komisji, która ma zostać zaprezentowana w Parlamencie Europejskim przed wrześniową sesją plenarną w połowie miesiąca.

Przeczytaj także:

Prezydent Duda zatwierdza polskiego kandydata

W piątek 30 sierpnia mija termin zgłaszania kandydatów do nowej Komisji. Najszybciej kandydatów zgłosiły m.in. Irlandia, Francja, Szwecja, Finlandia, Słowenia, Słowacja, czy Łotwa. Polska swojego kandydata ogłosiła 13 sierpnia. Został nim Piotr Serafin, od lat zaufany współpracownik Donalda Tuska, doświadczony na forum UE. W latach 2014-2019 był szefem gabinetu Tuska, gdy ten kierował Radą Europejską. Wcześniej, w latach 2010-2012 sprawował funkcję zastępcy szefa gabinetu Janusza Lewandowskiego, ówczesnego komisarza UE ds. budżetu, a w latach 2012-2014 zajmował stanowisko sekretarza stanu ds. europejskich w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Kandydaturę Piotra Serafina poparł prezydent Andrzej Duda, który zgodnie z tzw. ustawą kompetencyjną wprowadzoną przez rząd PiS tuż przed wyborami w październiku 2023 roku zastrzegł sobie prawo zatwierdzenia kandydatów na najwyższe stanowiska w UE. W tym m.in. na członka Komisji Europejskiej, sędziego lub rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości UE czy dyrektora w Europejskim Banku Inwestycyjnym.

Zgoda prezydenta Dudy jest dość zaskakująca.

PiS wprowadził tę ustawę, by dać prezydentowi kolejne narzędzie obstrukcji prac rządu i utrzymać wpływ na politykę europejską. Duda jednak tego nie wykorzystał. Jak argumentowała Kancelaria Prezydenta, prezydent nie ma zastrzeżeń do kandydatury Piotra Serafina, dlatego ją poparł.

Najdłużej ze zgłoszeniem kandydatów zwlekały takie kraje jak Dania, Hiszpania, Włochy, Belgia i Bułgaria – w tych ostatnich dwóch krajach ze względu na kryzys rządowy. W Belgii po wyborach parlamentarnych 9 czerwca wciąż nie uformował się nowy rząd. Większość usiłuje zbudować konserwatywna, eurosceptyczna partia N-VA z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do koalicji miało wejść w sumie pięć partii, ale ostatnie rozmowy zakończyły się fiaskiem; trudno więc dogadać się w sprawie kandydata na komisarza.

W Bułgarii dopiero od dwóch dni urzęduje nowy rząd tymczasowy, kolejne wybory w październiku (piąte w ciągu ostatnich dwóch lat). Dania przedstawiła kandydata dopiero w środę 28 sierpnia ze względu na trwającą rekonstrukcję rządu. Hiszpania i Włochy zwlekały, by rozeznać się w kandydaturach zgłoszonych przez inne państwa i wpasować się ze swoją kandydaturą tak, by mieć szansę zawalczyć o ważne portfolio.

Polityczne decyzje von der Leyen

Nowa Komisja jest formowana przez szefową Komisji Europejskiej dopiero po uzyskaniu wszystkich zgłoszeń. To oznacza, że państwa wystawiają kandydatów nie wiedząc, jakie stanowisko mogą otrzymać. Proponują osoby, które np. ze względu na doświadczenie ich zdaniem mają największe szanse zawalczyć o stanowisko, na którym danemu państwu zależy.

Dopiero po zebraniu wszystkich kandydatur szefowa Komisji Europejskiej przyporządkowuje osoby do konkretnych obszarów działania. Przydział stanowisk jest przedmiotem negocjacji, a ostatnie słowo należy do szefowej KE. Oczywistym jest, że von der Leyen buduje kolegium komisarzy tak, aby możliwa była jak najlepsza współpraca. A tą rządzi logika przynależności do grup politycznych.

Największą szansę na dobre portfolio oraz najliczniejszą reprezentację w kolegium komisarzy mają rządy państw z partii należących do Europejskiej Partii Ludowej, czyli politycznej rodziny von der Leyen. Tych jest obecnie aż 14, w tym Polska. Dopiero w dalszej kolejności szefowa KE będzie spełniać oczekiwania krajów, których rządzące partie należą do grup pozostających z EPL w nieformalnej koalicji, czyli Socjalistów i Demokratów oraz Odnowić Europę. Na najmniejszą przychylność mogą liczyć rządy otwarcie opozycyjne wobec von der Leyen.

W tym momencie układ polityczny w Europie sprzyja von der Leyen.

Partie z EPL lub grup koalicyjnych (S&D oraz Odnowić Europę) rządzą aż w 24 krajach. W większości przedstawiają one kandydatów na komisarzy po linii partyjnej. Tylko w czterech krajach są (lub za moment będą) rządy zdominowane przez niechętną von der Leyen narodowo-konserwatywną lub skrajną prawicę. Tak jest w Czechach i we Włoszech, gdzie rządzą partie z grupy EKR, lada moment może tak być w Belgii. Węgry to obecnie jedyny kraj, w którym władzę sprawują nowopowstali na arenie PE Patrioci dla Europy.

To współpraca z komisarzami z tych krajów może być dla von der Leyen najtrudniejsza.

Węgry proponują, by na stanowisku komisarza pozostał ich dotychczasowy komisarz Oliver Várhelyi, który w pierwszej Komisji von der Leyen zajmował się europejską polityką sąsiedztwa oraz rozszerzeniem. Węgrom zależy na zachowaniu tej teki, ale von der Leyen raczej nie będzie chciała spełnić życzenia Viktora Orbana.

Co ciekawe, nowy holenderski rząd, który współtworzy skrajnie prawicowa Partia Wolności Geerta Wildersa (grupa Patrioci dla Europy) zaproponował, by na stanowisku komisarza pozostawić dotychczasową osobę – pochodzącego z partii należącej do EPL Wopkego Hoekstrę, który ma dobre relacje z von der Leyen. To dobra kandydatura. W poprzedniej Komisji Hoekstra miał rozległe i ważne portfolio. Odpowiadał za działania w dziedzinie klimatu i stał na czele dwóch dużych departamentów KE – DG CLIMA (akcja na rzecz klimatu) oraz DG MOVE (mobilność i transport). Teraz Holandia liczy na tekę gospodarczą, finansową lub handlową.

Większa dominacja EPL, socjaliści zmarginalizowani

Polityczny układ nowej Komisji będzie nieco inny od tego z kadencji 2019-2024. Jest odzwierciedleniem sytuacji politycznej w Europie. Poprzednia, wciąż jeszcze urzędująca Komisja składała się z 10 komisarzy należących do partii zrzeszonych w Europejskiej Partii Ludowej (wliczając w to samą szefową KE; EPL miała też trzech wiceprzewodniczących KE).

Teraz zgłoszeń kandydatów z EPL jest 14, nie licząc von der Leyen.

Kandydatury polityków z EPL zgłosiły takie kraje jak Bułgaria, Grecja, Chorwacja, Cypr, Litwa, Łotwa, Luksemburg, Holandia, Austria, Polska, Portugalia, Rumunia, Finlandia oraz Szwecja. Nowa komisja będzie więc zdominowana przez centroprawicowych polityków.

W nowej Komisji bardzo maleje znaczenie Socjalistów i Demokratów.

Po pierwszej rundzie zgłaszania kandydatów tylko pięciu kandydatów to politycy partii z tych grup, podczas gdy w poprzedniej Komisji Socjaliści i Demokraci mieli aż ośmiu komisarzy, w tym z tak znaczących krajów UE jak Włochy, Szwecja czy Portugalia. Komisarze z S&D zarządzali też znaczącymi portfolio.

Jeden z wiceprzewodniczących wykonawczych Komisji, czyli pierwszych zastępców von der Leyen (w poprzedniej Komisji były dwa poziomy stanowisk wiceprzewodniczących – trzech wiceprzewodniczący wykonawczych – funkcje te były przyznane osobom z każdej z grup tworzących nieformalną koalicję w PE, czyli EPL, S&D oraz Renew, oraz pięciu wiceprzewodniczących zwykłych) Maroš Šefčovič, polityk S&D ze Słowacji, zarządzał portfolio związanym z Europejskim Zielonym Ładem, w tym dwiema dużymi dyrekcjami KE – ds. środowiska oraz spraw morskich i rybołówstwa.

Wiceprzewodniczący Josep Borrell Fontelles z Hiszpanii pełnił funkcję szefa unijnej dyplomacji – teraz ta funkcja przechodzi w ręce polityczki Odnowić Europę, byłej estońskiej premier Kai Kallas. Bardzo rozległe i ważne portoflio miał też należący do S&D komisarz z Włoch Paolo Gentilioni. Gentilioniemu powierzona została jedna z najbardziej prestiżowych tek w KE – dotycząca spraw gospodarczych i finansowych, w tym finanse publiczne w UE, podatki i działanie unii celnej. Gentilioni miał pod sobą aż trzy dyrekcje KE (ECFIN – czyli spraw gospodarczych i finansowych, TAXUD, czyli spraw podatkowych i celnych, zarządzał też europejskim urzędem statystycznym EUROSTAT).

W tym rozdaniu komisarza z S&D zgłosiły tylko Dania, Hiszpania, Malta, Rumunia oraz Słowacja.

W przypadku czterech krajów, w których w poprzedniej kadencji KE komisarze pochodzili z S&D –Luksemburga, Finlandii, Portugalii i Szwecji, stanowiska te przejdą w ręce polityków EPL. Teka włoskiego komisarza przeszła za to w ręce polityka z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, bo kandydat zaproponowany przez Włochy będzie pochodził z Braci Włochów, partii Giorgii Meloni.

EKR mocniej reprezentowane w nowej Komisji

Tak więc EKR, grupa zrzeszająca partie eurosceptyczne, narodowo-konserwatywne i skrajnie prawicowe, także może być mocniej reprezentowana w nowej Komisji. W poprzedniej jedynym komisarzem z tej grupy partii był Janusz Wojciechowski z PiS, który zarządzał rolnictwem. Teraz kandydatów z EKR zaproponowały (lub zaproponują) w sumie trzy kraje – wspomniane już Włochy, Belgia oraz Czechy.

Włochy najpewniej zaproponują kandydaturę Raffaela Fitto, członka Braci Włochów, ministra ds. europejskich, Południa, polityki spójności oraz krajowego planu odbudowy i odporności w rządzie Giorgii Meloni. Czesi zaproponowali Jozefa Síkele, obecnie ministra przemysłu i handlu w rządzie Petra Fiali (ODS – EKR), który jednak formalnie pozostaje niezależny (nie należy do żadnej partii).

Możliwe, że z EKR będzie pochodził też kandydat z Belgii, bo dominującą obecnie na belgijskiej scenie politycznej partią jest partia właśnie z tej grupy. Belgia jeszcze nie zgłosiła kandydata, może zrobić to w piątek 30 sierpnia na ostatnią chwilę. Ze względu na trudność rozmów koalicyjnych możliwy jest scenariusz, w którym na drugą kadencję zaproponowany zostanie obecny komisarz z tego kraju, pochodzący z partii liberalnej Didier Reynders. To byłaby dobra sytuacja dla grupy Odnowić Europę, która według obecnie zaproponowanych kandydatur miałaby w nowej Komisji tylko cztery stanowiska. Reynders byłby piąty.

Żadnego komisarza nie będą mieli Zieloni.

W poprzedniej kadencji osoba z tej grupy zajmowała się portfolio morskim (obejmującym rybołóstwo).

Trzeba podkreślić jednak, że nowa Komisja Europejska jest formowana w dość dobrym dla von der Leyen politycznym momencie. Pomimo wyraźnego wzrostu skrajnej prawicy w Europie, co widać po wynikach wyborów do Parlamentu Europejskiego, w większości krajów wciąż jeszcze są rządy z partii, które poparły kanadydaturę von der Leyen na drugą kadencję. Ta sytuacja może się jednak zmieniać w następnych miesiącach, co już prognozowaliśmy.

Nowe atrakcyjne teki

Wiadomo, że nie zostanie zachowany dotychczasowy układ Komisji – szefowa KE może podjąć decyzję o modyfikacji zawartości poszczególnych tek, utworzone zostaną też nowe teki – m.in. komisarza ds. obrony lub przemysłu obronnego, komisarza ds. mieszkalnictwa czy regionu śródziemnomorskiego. Dlatego zgłaszając kandydatury państwa de facto nie mają pełnej wiedzy o tym, na jakie stanowisko mogą liczyć. Wyrażają tylko swoje preferencje.

Największym zainteresowaniem wśród państw członkowskich cieszą się teki uznawane za najbardziej odpowiedzialne – komisarza ds. gospodarki, rynku wewnętrznego, konkurencji, budżetu i administracji, rozszerzenia, rolnictwa czy nowo ogłoszone stanowisko komisarza ds. obrony. Mniejszym zainteresowaniem cieszą się teki związane ze sprawiedliwością, równością, sprawami wewnętrznymi czy ochroną demokracji – to najbardziej politycznie obciążające stanowiska. Tym komisarzom podlegają dyrekcje w Komisji Europejskiej zajmujące się polityką migracyjną, egzekwowaniem praworządności czy przygotowywaniem pozwów wobec państw za łamanie prawa UE.

Najwięcej państw zgłosiło chęć przejęcia schedy po francuskim komisarzu Thierrym Bretonie, który był odpowiedzialny za rynek wewnętrzny i przemysł – w tym przedsiębiorstwa, komunikację i technologię (w sumie trzy dyrekcje KE), włoskim komisarzu Paolo Gentilionim (Gentilioni miał pod sobą trzy dyrekcje, w tym odpowiedzialne za sprawy gospodarcze i finansowe, podatki i działanie unii celnej) czy łotewskim komisarzu Valdisie Dombrovskisie, który stał na czele DG TRADE (handel).

O te teki ponownie zawalczyć chcą też kraje, które dotąd nimi zarządzały.

Francja ponownie na stanowisko komisarza proponuje Bretona (bardzo doświadczony w międzynarodowym biznesie i na forum UE gracz), Łotwa chce zostawić w komisji Valdisa Dombrovskisa, a Włochy liczą na duże gospodarcze portfolio, a jeśli to się okaże niemożliwe zadowolą się budżetem, rolnictwiem lub przemysłem. Poza tym w kolejce po ważne gospodarcze portfolio ustawiły się też Austria, Czechy, Francja, Grecja, Holandia, Rumunia, Słowacja i Hiszpania.

Walka o budżet

Spora konkurencja ustawia się też do portfolio, na którym zależy Polakom.

Jak powiedział Donald Tusk, polski kandydat na komisarza najprawdopodobniej obejmie stanowisko komisarza ds. budżetu i administracji. To bardzo mocna teka, którą do tej pory zarządzał austriacki komisarz Johannes Hahn. Hahn miał pod sobą aż sześć dyrektoriatów Komisji. Był odpowiedzialny za sprawy budżetu UE i administracji oraz funkcjonowanie Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania nadużyć finansowych – OLAF. Chęć objęcia tego portfolio zgłosiły Polska, Włochy, Łotwa, Rumunia i Słowienia. Nieoficjalnie wiadomo, że Polska ma największe szanse.

Dużym zainteresowaniem cieszy się też scheda po dotychczasowej wiceprzewodniczącej wykonawczej Komisji Margaret Vestager z Danii. Vestager stała na czele ogromnego departamentu odpowiedzialnego za konkurencję (DG COMP, od competition, z ang. konkurencja), w tym rozwój wspólnego rynku cyfrowego. Teraz o to portfolio starają się Finlandia, Słowacja i Szwecja. Dania wyraziła zainteresowanie teką komisarza ds. klimatu i środowiska, podobnie jak Hiszpania i Szwecja.

Objęciem teki komisarza ds. rolnictwa zainteresowane są takie kraje jak Austria, Włochy, Luksemburg czy Portugalia. Jest też konkurencja o tekę komisarza ds. rozszerzenia. Jak już wspomnieliśmy tę tekę chcą zachować Węgry, ale chętnych na nią jest więcej: Litwa i ewentualnie Polska (jako drugi wybór).

Tylko Słowenia i Szwecja są zainteresowane teką komisarza ds. sprawiedliwości (odpowiedzialnym m.in. za kwestie praworządnościowe). Niewykluczone, że chęć zachowania tej teki wyrazi też Belgia, jeśli ostatecznie zdecyduje się ponowić kandydaturę Reyndersa.

Nowa logika obsady wysokich stanowisk

Jak donoszą włoskie media, a OKO.press nieoficjalnie potwierdziło te informacje w Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen może tym razem zdecydować też o zastosowaniu nowej logiki obsady stanowisk wiceprzewodniczących w KE. Do tej pory, jak już wspominaliśmy, były dwa poziomy tych stanowisk: wiceprzewodniczących wykonawczych – trzy role, obsadzone według klucza grup politycznych (stanowiska te zostały przyznane osobom z trzech grup politycznych tworzących nieformalną koalicję w PE, która przegłosowała kandydaturę Ursuli von der Leyen na szefową Komisji, czyli S&D, Renew oraz EPL). Był to też sposób na uhonorowanie koalicjantów.

Teraz Ursula von der Leyen ma rozważać ustanowienie tylko jednego poziomu wiceprzewodniczących i przyznanie tych stanowisk komisarzom z największych państw UE: Francji, Włochom, Hiszpanii, Polsce, a być może także Rumunii i Holandii (w zależności od tego, na jaką liczbę wiceprzewodniczących zdecyduje się szefowa KE).

W ten sposób von der Leyen ma zrobić ukłon w stronę Włoch jako dużego i ważnego kraju. Włochy nie należą bowiem do grupy krajów, które poparły kandydaturę von der Leyen na stanowisko szefowej KE.

Giorgia Meloni była bardzo oburzona tym, że jako szefowa trzeciej największej grupy w PE, nie została zaproszona do oficjalnych rozmów o obsadzie najwyższych stanowisk w UE. Wzięli w nich udział tylko przedstawiciele grup politycznych, z którymi Europejska Partia Ludowa dogadała się w sprawie tworzenia koalicji: Socjaliści i Demokracji oraz liberałowie z Odnowić Europę. Pomimo bardzo dobrego wyniku wyborczego, grupa Giorgii Meloni, jako ta zrzeszająca partie eurosceptyczne, została przez grupy proeuropejskie odstawiona na bok.

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze