41 proc. badanych wskazało, że w czasie pandemii rozczarowały ich działania polskiego rządu. Na drugim miejscu (po 29 proc.) ostro atakowane przez PiS opozycja i UE, tuż przed Kościołem (28 proc.), który nie umiał odnaleźć się w nowej rzeczywistości
Pandemia koronawirusa to sprawdzian dla instytucji, na których na co dzień opiera się życie społeczne w Polsce, Europie i na świecie, i test dla klasycznych autorytetów. Politycy władza i opozycji, samorządy, NGO, Unia Europejska, księża i rodzina - byliśmy ciekawi, kto zdaniem Polek i Polaków zdał ten egzamin, a kto wypadł poniżej oczekiwań.
Dlatego w ostatnim sondażu OKO.press zapytaliśmy, na kogo obywatelki i obywatele czuli, że mogli liczyć w trudnych czasach walki z wirusem.
Najpierw poprosiliśmy o zaznaczenie jednej odpowiedzi (wynik sumuje się do 100 proc.), w kolejnym pytaniu można było podać ich więcej (wyniki w sumie ponad 100 proc.).
Koronawirus pokazał nam, że możemy polegać przede wszystkim na najbliższych - rodzinie i znajomych. Jako pierwszą tę odpowiedź wskazała co trzecia osoba badana (32 proc.). 22 proc. wskazało, że może polegać przede wszystkim na sobie, 19 proc. doceniło rząd, po 8 proc. organizacje społeczne i lokalne samorządy, 7 proc. UE, 2 proc. Kościół, a opozycję... 0 proc.
Gdy zsumowaliśmy wszystkie odpowiedzi w pytaniu wielokrotnego wyboru, wyniki rozłożyły się podobnie. Na rodzinę i znajomych wskazało 54 proc. ankietowanych, na samych siebie 37 proc., 26 proc. na rząd, 18 proc. na organizacje społeczne, 15 proc. na samorządy, 12 na Unię Europejską, a 4 proc. na Kościół. Na opozycję głosu nie oddał nikt.
Zapytaliśmy także, kto najbardziej rozczarował Polki i Polaków. Tam, gdzie można było podać tylko jedną odpowiedź, dominuje rozczarowanie rządem. (30 proc.), na drugim miejscu ex aequo znalazły się opozycja i Unia Europejska (19 proc.), na trzecim miejscu... Kościół katolicki (15 proc.).
W puli wszystkich odpowiedzi wyniki rozkładały się podobnie. Na pierwszym miejscu znalazł się rząd (41 proc.), na drugim opozycja i Unia Europejska (29 proc.), na trzecim Kościół (28 proc.). Niektórzy ankietowani deklarowali także rozczarowanie działaniami samorządów (6 proc.).
Najsłabsze wyniki w naszym badaniu odnotowali politycy opozycji. Spośród badanych nikt nie wskazał jej jako instytucji, na którą można było liczyć w koronakryzysie.
Wielu było także rozczarowanych - 19 proc. wskazało ją jako pierwszą odpowiedź, w sumie aż 29 proc. Szczególnie często rozczarowanie opozycją wyrażali wyborcy PiS - 54 proc. Nic dziwnego. O tym, że to opozycja „naraża zdrowie Polaków”, np. zwlekając z debatą nad projektem ustawy o wyborach korespondencyjnych, prorządowe „Wiadomości” TVP informowały swoich widzów na przełomie kwietnia i maja niemal codziennie.
Wśród pozostałych badanych rozczarowani stanowili 13 proc., w tym m.in. 16 proc. wyborców Konfederacji, 14 proc. wyborców Lewicy, 11 proc. głosujących na PSL i Kukiz'15 oraz 9 proc. wyborców KO.
Z jednej strony rola opozycji w kryzysie pokroju nagłej epidemii jest ograniczona i być może to chcieli powiedzieć ankietowani, nie wskazując jej jako instytucji, na którą można liczyć. To rządzący mogą się tu wykazać, podejmując decyzje i uruchamiając aparat państwa.
Ale opozycyjni politycy mogli pilnować poczynań władzy i przedstawiać własne rozwiązania. Cześć badanych, także wśród wyborców partii opozycyjnych, uznała, że te działania lub ich brak były dla nich rozczarowaniem.
Znacznie częściej ankietowani wskazywali, że w trakcie epidemii mogli liczyć na rządzących. Jako pierwszą odpowiedź rząd wskazał niemal co piąty badany (19 proc.). W sumie pozytywną rolę władzy dostrzegło 29 proc.
Z drugiej strony dla znacznej części badanych działania rządu były też rozczarowujące. Jako pierwszą odpowiedź rząd wskazywała co trzecia osoba (30 proc.). W sumie aż 41 proc. osób uznało, że rządzący poradzili sobie poniżej oczekiwań.
Zadowoleni i rozczarowani polskimi władzami rozkładają się niemal jak w lustrzanym odbiciu, gdy z puli wydzielimy odpowiedzi zwolenników PiS.
O ile wśród nich aż 59 proc. wskazało na pozytywną rolę rządu, to wśród pozostałych osób badanych było to już tylko 7 proc. Zaledwie 5 proc. zwolenników PiS podeszło krytycznie do poczynań władzy. Wśród pozostałych osób badanych było to aż 64 proc.
Rozczarowanie działaniami rządu deklarowało 84 proc. wyborców KO, 72 proc. wyborców Lewicy, 63 proc. wyborców PSL i Kukiz'15 oraz 46 proc. wyborców Konfederacji. Zadowolonych było odpowiednio 3, 7, 3 i 8 proc. z nich.
Widać wyraźnie, że przekaz PiS o bezbłędnym rozpracowaniu koronawirusa, którego zazdroszczą nam inne kraje, zupełnie nie przebił się poza własny elektorat. Wyniki pokazują też, że podziały polityczne w Polsce są dziś tak silne, że opierają się socjologicznym mechanizmom takim jak gromadzenie się wokół ośrodka władzy w sytuacjach kryzysowych.
Koronawirus nie pomógł przerzucić mostów pomiędzy blokami PiS i anty-PiS. Dla większości z nas trudny czas pandemii pokazał natomiast, że możemy polegać na naszym najbliższym otoczeniu - rodzinie i przyjaciołach.
Co trzecia osoba badana wskazywała tę odpowiedź jako pierwszą (32 proc.). Wśród wszystkich odpowiedzi na kluczową rolę najbliższych wskazała już ponad połowa - 54 proc. Rodzina i znajomi prawie wcale nas też nie rozczarowali - zalewie 1 proc. czuje, że mogli zrobić więcej.
Wielu ankietowanych uważa także, że w kryzysie mogli liczyć tylko na siebie. Jako pierwszą odpowiedź podało ją 22 proc. badanych, a w puli wszystkich - 37 proc.
Co ciekawe, wśród wyborców PiS o roli rodziny i przyjaciół wspomniało mniej osób, niż w grupie pozostałych badanych - odpowiednio 47 i 58 proc. Mniej zwolenników PiS stwierdziło też, że może liczyć tylko na siebie - 31 proc., w porównaniu do 41 proc. pozostałych osób badanych.
O ile wyborcy PiS zaufali w koronakryzysie politykom, to już reszta ankietowanych czuła się przez nich opuszczona. Zarówno przez tych u władzy, jak i przez opozycję.
W oczach badanych słabo wypada Unia Europejska. Tylko 7 proc. podało UE jako najważniejszą instytucję, na którą mogli liczyć w czasie pandemii. Wśród wszystkich odpowiedzi Unia także wypada blado - wskazało ją tylko 12 proc. ankietowanych.
Wielu Polaków jest też rozczarowanych tym, jak Bruksela zareagowała na koronakryzys. Niemal co piąta badana osoba podała UE jako pierwszą odpowiedź, gdy zapytaliśmy, kto najbardziej zawiódł. W sumie na nieudolność UE skarżyło się 29 proc. osób.
Czy zadziałała narracja polityków PiS, którzy wykorzystali pierwsze uderzenie pandemii, by obwiniać Unię o brak reakcji? Na pierwszy rzut oka tak, ale odpowiedzi rozkładają się zupełnie inaczej, gdy z całej grupy badanych wydzielimy wyborców PiS.
Jak widać na wykresach 3 proc. wyborców partii Kaczyńskiego docenia rolę UE podczas koronakryzysu, a niemal połowa (48 proc.) uznaje, że Unia zawiodła. Wśród wszystkich pozostałych osób badanych rozczarowanych jest już tylko 18 proc., a znacznie więcej głosów przychylnych - także 18 proc.
Jeszcze wyraźniej różnice widać przy podziale odpowiedzi na poszczególne elektoraty. Wyborcy Koalicji Obywatelskiej i Lewicy znacznie częściej (odpowiednio 28 i 26 proc.) wskazywali na pozytywną rolę UE, mniej było także rozczarowanych (7 i 12 proc.). Niemal równie często, co PiS, rozczarowani Unią w kryzysie byli wyborcy Konfederacji - wskazało ją 46 proc. z nich. Wśród wyborców PSL i Kukiz'15 odpowiadała tak co piąta osoba.
Przekaz rządzących o Unii, wzmacniany przez prorządowe media publiczne, przyjął się w elektoracie PiS. Ale już w mniejszym stopniu podziałał na wyobraźnię zwolenników pozostałych partii. Poza Konfederacją, dla której antyunijna retoryka to stały punkt programu.
Wciąż jednak, wbrew faktom, wiele Polek i Polaków wierzy, że Unia ponosi odpowiedzialność za to, jak jej państwa członkowskie poradziły sobie z koronakryzysem. O szkodliwej i z gruntu fałszywej narracji lansowanej przez PiS pisał niedawno w wystąpieniu do premiera RPO Adam Bodnar.
Niewykluczone, że pandemia długofalowo przełoży się na osłabienie prounijnych postaw Polek i Polaków, jakie do tej pory odnotowywaliśmy w naszych sondażach. Chyba że do publicznej wiadomości przebiją się ostatnie pozytywne komunikaty o ambitnych planach UE na ratowanie europejskiej gospodarki.
Wyniki naszego sondażu nie zachwycą kościelnych hierarchów. Zaledwie 4 proc. badanych wskazało, że w czasie pandemii mogli liczyć na Kościół. Jako pierwszą odpowiedź wybrało go 2 proc.
Zarazem
niemal jedna trzecia (28 proc.) wskazała, że Kościół w jakiś sposób rozczarował ich tym, jak zareagował na koronakryzys. Jako pierwszą odpowiedź wskazało go 15 proc.
Nieco częściej pozytywną rolę Kościoła dostrzegali wyborcy PiS - 9 proc., w porównaniu do 1 proc. pozostałych osób. To oni byli nim także znacznie mniej rozczarowani - 8 proc. w porównaniu do 40 proc. pozostałych.
Najbardziej krytyczni byli wyborcy Lewicy i KO - Kościół rozczarował odpowiednio 50 i 49 proc. z nich. Rozczarowanych było także 40 proc. wyborców PSL i Kukiz'15 i 34 proc. zwolenników Konfederacji.
Skąd tak negatywne wyniki? W OKO.press opisywaliśmy, że na początku pandemii polski Kościół lekceważył zagrożenie epidemiczne. Hierarchowie nie chcieli odwoływać mszy mimo doniesień m.in. z Korei Południowej, gdzie jednym z największych ognisk koronawirusa były właśnie nabożeństwa.
Obronna postawa Kościoła i sprzeczne z elementarną logiką wypowiedzi prawicowych publicystów, którzy potępiali ludzi za to, że nie chcą gromadzić się na mszach, najwyraźniej podziałały drażniąco na część społeczeństwa.
Ale koronawirus zagroził Kościołowi także z innego powodu - pokazał Polkom i Polakom, że są w stanie funkcjonować bez cotygodniowego rytuału, jakim jest uczestnictwo w mszy. I nic strasznego się wskutek tego nie dzieje.
W obliczu pandemii Kościół okazał się nagi. Na co dzień polega bowiem na perfomansach, których przeniesienie w sferę online jest niemal niemożliwe. Bez wpływów z tacy może też znacząco zbiednieć i to mimo wysiłków rządzących, którzy dbają, by finansowo zawsze wychodził na swoje.
Sondaż telefoniczny Ipsos dla OKO.press, metodą CATI, 27-29 kwietnia 2020, na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1016 dorosłych Polaków
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze