0:00
0:00

0:00

Choć o sędzim Igorze Tulei z Sądu Okręgowego w Warszawie – na zdjęciu u góry – nie wiele ostatnio słychać, to nadal robi dużo dla obrony praworządności. Poza sądzeniem procesów jeździ po Polsce, spotyka się z obywatelami i opowiada o praworządności.

Oprócz tego nadal walczy w sądach z prezesami sądu okręgowego z nominacji resortu ministra Ziobry, którzy blokowali jego powrót do pracy, gdy był przez blisko dwa lata bezprawnie zawieszony przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną.

Blokowali go – wbrew orzeczeniom sądów – były już prezes stołecznego sądu okręgowego Piotr Schab i jego były zastępca Przemysław Radzik oraz obecna prezes sądu Joanna Przanowska-Tomaszek.

I Tuleya niedawno z nimi wygrał. W II połowie września 2023 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe orzekł, że na takich prezesów sądów, w celu przymuszenia ich do wykonania orzeczenia, można nałożyć wysoką grzywnę. Na początek 15 tysięcy złotych. Bo można wobec nich prowadzić przeciwko normalną egzekucję tak jak wobec przeciętnych dłużników.

Orzeczenie to jest ważne, bo jest pierwszym takim prawomocnym orzeczeniem w Polsce. Inni represjonowani sędziowie mogą się na nie powoływać. Dotyczy to głównie sędziego Pawła Juszczyszyna z Sądu Rejonowego w Olsztynie, który walczył z prezesem sądu i członkiem nielegalnej neo-KRS Maciejem Nawackim. On też lekceważy korzystne dla sędziego orzeczenia.

To prawomocne orzeczenie wydał sędzia Zbigniew Dzięgielewski. A pełnomocnikiem Tulei w tej sprawie był adwokat, prof. Michał Romanowski.

Przeczytaj także:

Sędzia Igor Tuleya cieszy się z wygranej. Mówi OKO.press: „Trzeba walczyć do końca, a to orzeczenie pokazuje, że wciąż są niezależne sądy. To też zasługa naszych pełnomocników, którzy nie tracą wiary i są wytrwali oraz obywateli dzięki, którym nadal możemy bronić praworządności. Oczywiście dalej robię swoje i nie odpuszczę”.

A prof. Michał Romanowski podkreśla: „To orzeczenie ma znaczenie dla wszystkich sędziów bezprawnie odsuniętych od orzekania. Jest też mocnym ostrzeżeniem dla nominatów obecnej władzy, że nikt nie stoi ponad prawem. I, że nawet immunitet nie ochroni ich przed sprawiedliwością”. Profesor dodaje: „Prawo może czasami drzemie, ale nigdy nie umiera”.

Adwokat, prof. Michał Romanowski z UW. Pomaga w sądach Igorowi Tulei i innym represjonowanym sędziom. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak zawieszono Tuleyę i jak wrócił do sądu

Przypomnijmy. Sędzia Igor Tuleya to jeden z symboli wolnych sądów. Od początku krytykuje władzę za niszczenie niezależności sądów. Dlatego stał się dla władzy celem numer 1 w sądach. Tuleya spotyka się z obywatelami. Za to zrobiono mu kilka dyscyplinarek. Dopaść go chciała też Prokuratura Krajowa, by postawić mu bezpodstawny zarzut karny, za wpuszczenie dziennikarzy na ogłoszenie krytycznego dla PiS orzeczenia.

Tuleya nakazał wtedy prokuraturze śledztwo ws. głośnego głosowania przez PiS budżetu na 2017 rok, w Sali Kolumnowej Sejmu. Doszło tam do wielu nieprawidłowości. Blokowano w głosowaniu udział posłów opozycji. I Tuleya to wypunktował. Zobaczyła to cała Polska. W listopadzie 2020 roku nielegalna Izba Dyscyplinarna uchyliła mu immunitet i go zawiesiła. Obniżyła mu też o 25 procent wynagrodzenie.

Ale Tuleya nie stawiał się na wezwania prokuratury. Bo nie uznaje legalności Izby Dyscyplinarnej przy SN. Jego rację potwierdził potem w wyroku z 15 lipca 2021 roku TSUE. Prokuratura wystąpiła więc jeszcze raz do Izby Dyscyplinarnej. Tym razem o zgodę na siłowe zatrzymanie sędziego przez policję.

Ale w kwietniu 2021 roku Adam Roch z Izby nie dał zgody, uznając, że Tuleya nie popełnił żadnego przestępstwa. Prokuratura się odwołała i rozpoznała to już nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN (zastąpiła zlikwidowaną Izbę Dyscyplinarną). I w listopadzie 2022 roku ostatecznie odmówiła zgody na zatrzymanie sędziego i jednocześnie uchyliła jego zawieszenie, które trwało ponad dwa lata.

Sędzia wrócił do orzekania, ale nie uznaje korzystnego dla niego rozstrzygnięcia nowej izby SN. Bo jej też nie uznaje za legalną. Sędziów do tej Izby wyznaczył prezydent, czyli polityk. Są w niej też neo-sędziowie, których status podważył ETPCz i TSUE.

Jak Tuleya walczył z prezesami sądów

Tuleya nie czekał jednak biernie na decyzję nowej Izby. Walczył w sądach powszechnych o przywrócenie do pracy. Reprezentował go tam adwokat, prof. Michał Romanowski. I choć długo czekali na orzeczenia, to wygrali. W marcu 2021 roku złożyli wniosek o wydanie tzw. zabezpieczenia przywracającego sędziego do pracy.

Oparli się na tym, że sędzia nie został zawieszony, bo Izba Dyscyplinarna nigdy nie była sądem. Przez kilka miesięcy wniosek krążył pomiędzy stołecznymi sądami. By wywrzeć presję na sędziów, do sprawy przyłączyła się też Prokuratura Krajowa. Potem sąd rejonowy oddalił wniosek, uznając, że są w nim braki dokumentacyjne. Ale w marcu 2022 roku uchylił to Sąd Okręgowy w Warszawie, który jednocześnie przywrócił sędziego do orzekania.

Wykonanie tego zabezpieczenia odmówił jednak ówczesny prezes stołecznego sądu okręgowego Piotr Schab i jego zastępca Przemysław Radzik. Pierwszy dziś jest prezesem Sądu Apelacyjnego w Warszawie, jego zastępcą był zaś tu przez blisko rok Radzik (po kłótni ze Schabem jest teraz wiceprezesem Sądu Apelacyjnego w Poznaniu).

Obaj też są rzecznikami dyscyplinarnymi i ścigają niezależnych sędziów. Odmawiając wykonania zabezpieczenia, mówili, że nadal obowiązuje decyzja nielegalnej Izby o zawieszeniu sędziego.

W lipcu 2022 roku Schaba na stanowisku prezesa sądu okręgowego zastąpiła Joanna Przanowska-Tomaszek. Ona dopuściła Tuleyę do orzekania, ale nie z powodu zabezpieczenia. Powołała się na inne względy. Ale po kilku dniach jej decyzję w ramach nadzoru administracyjnego uchylił Przemysław Radzik. Zrobił to już jako wiceprezes stołecznego sądu apelacyjnego.

Sędzia w garniturze za stołem sędziowskim
Piotr Schab najpierw jako prezes Sądu Okręgowego w Warszawie blokował powrót do pracy sędziego Tulei. A jako prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie lekceważył orzeczenia ws. trzech karnie przeniesionych sędzi apelacyjnych. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Sąd: orzeczenia trzeba wykonać

Nowa prezes sądu Przanowska-Tomaszek nie wracała potem do sprawy Tulei. Dlatego w październiku 2022 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe w ramach egzekucji, wydał pierwsze orzeczenie przymuszające ją do wykonania prawomocnego zabezpieczenia.

Sędzia Joanna Napiórkowska-Kasa dała jej 7 dni na jego wykonanie. Zastrzegła, że jeśli prezes tego nie zrobi, to zostanie nałożona na nią grzywna w wysokości 15 tysięcy złotych.

Wezwanie Przanowskiej-Tomaszek do wykonania zabezpieczenia z powodów formalnych uchylił jednak sąd okręgowy. Sprawa finalnie trafiła do sędziego Pawła Sławickiego z Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Południe, który 28 lipca 2023 roku wydał – w ramach egzekucji – drugie orzeczenie, przymuszające prezes sądu do przywrócenia Tulei do pracy. Sędzia wydał je mimo tego, że wrócił on już do pracy.

Tłumaczy to tym, że wniosek o egzekucję nie został wycofany. Nadal w obrocie jest też tytuł wykonawczy nadany zabezpieczeniu. Sędzia w uzasadnieniu orzeczenia podkreśla, że w tej sytuacji musiał rozpoznać sprawę. A skoro zabezpieczenie zlekceważono, to zgodnie z przepisami wyznaczył prezes sądu 1 dzień na jego wykonanie, pod rygorem nałożenia 15 tysięcy złotych grzywny.

Tuleya domagał się jednak nałożenia grzywny. Sąd od tego odstąpił. Nie mógł już ukarać prezes sądu, właśnie z uwagi na to, że sędzia pracuje. Sąd mógł tylko zagrozić grzywną, co zresztą nakazuje artykuł 1050 kodeksu postępowania cywilnego. To prawniczy formalizm.

Od tego orzeczenie odwołała się prezes sądu, ale 20 września 2023 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe w innym składzie utrzymał w mocy orzeczenie egzekucyjne. Sędzia Zbigniew Dzięgielewski orzekł, że jest ono prawidłowe i, że w postępowaniu egzekucyjnym nie można kwestionować treści tytułu wykonawczego.

Uznał też, że prawidłowo do wykonania korzystnego dla Tulei orzeczenia wskazano Sąd Okręgowy w Warszawie, który jest pracodawcą sędziego. A wszczęta przez niego sprawa dotyczyła przecież roszczeń pracowniczych. Sąd orzekł też, że można prezesowi sądu zagrozić wysoką grzywną za lekceważenie orzeczenia o przywróceniu do pracy.

Kogo jeszcze sądy ukarały grzywnami

Sędzia Tuleya tą wygraną przetarł wraz z pełnomocnikiem prof. Michałem Romanowskim szlak dla innych sędziów, którzy walczą z prezesami sądów o wykonanie korzystnych dla nich orzeczeń. Dotyczy to sędziego Pawła Juszczyszyna z Olsztyna, który najpierw walczył z prezesem sądu Maciejem Nawackim o wykonanie podobnego orzeczenia przywracającego go do pracy z zawieszenia.

Prezes Nawacki je zlekceważył, więc Sąd Rejonowy w Bydgoszczy nałożył na niego grzywnę 15 tysięcy złotych z zamianą na areszt. To orzeczenie potem upadło, bo w międzyczasie sąd w Bydgoszczy wydał prawomocny wyrok nakazujący przywrócić sędziego do pracy. Ale dziś za nałożenie na Nawackiego grzywny z zamianą na areszt, trzem bydgoskim sędziom grozi dyscyplinarka.

Prezes olsztyńskiego sądu nie wykonuje też innego orzeczenia nakazującego cofnąć karne przeniesienie sędziego Juszczyszyna z wydziału cywilnego do wydziału pracy.

W podobnej sytuacji są trzy karnie przeniesione sądzie Sądu Apelacyjnego w Warszawie Marzanna Piekarska-Drążek, Ewa Gregajtys i Ewa Leszczyńska-Furtak. Karnie rok temu przeniósł je prezes tego sąd Piotr Schab, za stosowanie prawa europejskiego. Z wydziału karnego trafiły do wydziału pracy.

Sędzie uzyskały jednak orzeczenia ETPCz i polskich sądów nakazujące przywrócić je do orzekania. Ale prezes sądu ich nie wykonał. Dopiero nie dawno przeniósł je z powrotem do wydziału karnego, ale na innej podstawie prawnej.

Z kolei Małgorzata Manowska, neo-sędzia na stanowisku I prezesa SN nie wykonała orzeczenia ws. Juszczyszyna. Sąd nakazał jej umieścić przy decyzji o zawieszeniu sędziego przez Izbę Dyscyplinarną wzmiankę, że skuteczność tej decyzji została wstrzymana przez olsztyński sąd. Manowska tego nie wykonała. Dlatego stołeczny sąd rejonowy dał jej na to 1 dzień i zagroził grzywną 15 tysięcy złotych.

Nie doszło jednak do etapu grzywny. Sprawa została umorzona, bo Sąd Okręgowy w Olsztynie wydał już w tej sprawie korzystny dla sędziego Juszczyszyna nieprawomocny wyrok. I ma on rygor wykonalności. Sprawa czeka teraz na rozpoznanie przez Sąd Apelacyjny w Białymstoku.

Pełnomocnikiem tych represjonowanych sędziów jest prof. Michał Romanowski. Za lekceważenie orzeczeń złożył na prezesów sądów zawiadomienia do prokuratury.

Portret Macieja Nawackiego.
Prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie i członek nielegalnej neo-KRS Maciej Nawacki. Za lekceważenie orzeczenia ws. sędziego Juszczyszyna, sąd w Bydgoszczy nałożył na niego 15 tysięcy złotych grzywny, z zamianą na areszt. Za lekceważenie wyroków Juszczyszyn chce też postawić go przed sądem. Nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej zdecyduje w listopadzie czy uchylić mu immunitet. Fot. Andrzej Stankiewicz/Agencja Wyborcza.pl.
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze