Gliński zakłada się, że nikt z obrońców demokracji w Polsce nie pójdzie do więzienia, a jeśli to wicepremier pójdzie razem z nim. Ta wzruszająca do łez deklaracja jest podwójną manipulacją. Ma dowodzić, że minister jest heroicznym wręcz demokratą (a z pozarządówką i kulturą postępuje raczej jak satrapa) oraz że demokracja nie jest w Polsce zagrożona (a jest)
Spotykam się z takimi opiniami - zaczął zdanie 8 września 2017 minister Piotr Gliński na spotkaniu Ogólnopolskiego Forum Inicjatyw Pozarządowych w Warszawie - i skończył sensacyjnie:
Rozmawiam czasami z działaczami co teraz demonstracje organizują. Mówią mi: Ale ja jutro będę w więzieniu.To się z nimi zakładam, czy będą siedzieć, no. Jeśli ktokolwiek będzie siedział za obronę demokracji, to ja z nim pójdę siedzieć. Mogę zadeklarować
Te słowa Glińskiego wpisały się w kontekst jego całej karkołomnej wypowiedzi, w której występował na przemian w dwóch rolach. Z jednej strony podkreślał, że "ilekroć PiS dochodzi do władzy w Polsce, to na szczęście społeczeństwo obywatelskie się aktywizuje i wtedy ta funkcja kontrola jest spełniana" oraz narzekał, że społeczeństwo obywatelskie jest wciąż za słabą przeciwwagą dla władzy. Dostawał oklaski, co wyraźnie go cieszyło, może dlatego, że na sali było sporo starych znajomych z czasów zaangażowania polityka PiS w naukę i działania pozarządowe.
Z drugiej strony bronił koncepcji Narodowego Instytutu Wolności, który wraz z Komitetem ds. Pożytku Publicznego ma zapewnić rządowi kontrolę nad finansowaniem organizacji. Gliński, który ma nadzorować Komitet, będzie mógł realizować autorską wizję „rozwoju społeczeństwa obywatelskiego”, zgodnie z priorytetami ideowymi, czyli przede wszystkim tradycyjnymi wartościami narodowymi i katolickimi.
Wypowiedź Glińskiego jest - nie koniecznie do końca świadomą - próbą stworzenia mitu, zarówno na temat własnej osoby jako zdeterminowanego demokraty, jak i rządów, które Gliński współtworzy.
Przekaz jest bowiem następujący: nie ma w Polsce naruszeń demokracji, a to, co robi władza mieści się w porządku demokratycznym. Obawy aktywistów są przejawem histerii.
Aby wykazać ich absurdalność minister składa osobliwą deklarację, że gdyby wsadzali za obronę demokracji, to on też pójdzie siedzieć.
Nie jest, po pierwsze jasne, z jakimi to "takimi działaczami, co teraz organizują demonstracje" Gliński się spotyka. OKO.press zapytało o to 10 września po południu potencjalnych rozmówców Glińskiego. Udało nam się skontaktować z pięcioma osobami:
(Nie udało skontaktować się z przedstawicielkami Ogólnopolskiego Strajku Kobiet oraz Dziewuchy dziewuchom, bo trwał Kongres Kobiet w Poznaniu).
Skoro nikt z naszych rozmówców nie spotykał się z Glińskim, pozostaje zapytać publicznie wicepremiera, jakie spotkania miał na myśli. OKO.press wysłało takie pytanie na adres wskazany na stronie wicepremiera: [email protected].
Jeśli premier Gliński chciałby okazać swoją solidarność z "działaczami, którzy bronią demokracji", to nie musi czekać aż kogoś wsadzą do więzienia, zwłaszcza, że wtedy przegrałby zakład (o ile taki był).
Gliński może między innymi:
To tylko kilka przykładów.
Sam minister Gliński podejmował "na swoim odcinku" działania, które ograniczały, bądź miały ograniczać zasady demokracji liberalnej, w tym wolności sztuki. Interweniował z pozycji władzy starając się zmieniać repertuar teatrów, operował też władzą pieniądza podejmując motywowane ideologicznie decyzje o rozdziale państwowych środków.
20 listopada 2015 zażądał od wojewody wrocławskiego wstrzymania premiery przedstawienia "Śmierć i dziewczyna", którego nie widział, ale uznał za moralnie niedopuszczalne. Gdy w TVP Info 23 listopada 2015 polemizowała z nim dziennikarka Karolina Lewicka, wypalił w TVP Info (sprzed "dobrej zmiany"): "To jest program propagandowy, tak jak wasza stacja uprawia propagandę i manipulację od kilku lat. I to się zmieni". Gdy prezes TVP zawiesił dziennikarkę, Gliński milczał.
W kwietniu 2o17 Gliński interweniował w sprawie spektaklu "Klątwa" w warszawskim Teatrze Powszechnym. Spektaklu nie widział, ale w specjalnym oświadczeniu wezwał prezydent Warszawy, by interweniowała w reakcji na "performens łączący działania artystyczne ze znieważaniem religii i naruszeniem najwyższych wartości Kościoła katolickiego".
Gliński skutecznie zaangażował się we "wrogie przejęcie" Muzeum II Wojny Światowej, krytykował ekspozycję, której nie widział, a gdy - na pewnym etapie - przegrał sprawę w sądzie komentował, że "sądy są na telefon". W grudniu 2016 skutecznie zablokował udział w naukowej debacie dyrektora Muzeum Pawła Machcewicza, z którym był w sporze.
W lutym 2017 rozdzielił dotacje na czasopisma faworyzując tytuły prawicowe i katolickie (w tym integrystyczne) i cofając dotacje m.in. Krytyce Politycznej, Liberte, żydowskiemu "Midraszowi" i romskiemu „Dialog Pheniben”.
W czerwcu 2017 cofnął przyznaną już dotację festiwalowi teatralnemu Malta, bo jednym z kuratorów był chorwacki artysta Oliver Frljić, reżyser „Klątwy” w warszawskim Teatrze Powszechnym.
W czerwcu 2016 podczas tzw. audytu w Sejmie zdezawuował - podając wyssane z palca dane o ogromnych wydatkach na podróże zagraniczne - dyrektora Instytutu Adama Mickiewicza Pawła Potoroczyna.
O konieczności regulacji przez rząd pozarządówki Gliński mówi otwarcie. W maju 2017 tak odpowiadał na zarzut nierównego traktowania organizacji przez PiS: „Są sytuacje, w których ktoś traci dostęp do środków publicznych, a to powoduje oburzenie. Następuje front potwornej krytyki. Słyszymy: nowa władza robi stalinowskie czystki, bo robi korektę w dostępie do środków publicznych. A to jest naturalne, bo przy zmianie władzy taka korekta zawsze obowiązuje”.
Gliński i jego urzędnicy są przekonani, że skoro rząd przeznacza środki na organizacje pozarządowe, to ma prawo kształtować ich linię, a w każdym razie może nie finansować organizacji, których profil liberalny nie jest zgodny z dominującą linią ideową. Narusza to podstawową zasadę autonomii społeczeństwa obywatelskiego.
Minister Gliński, pomimo deklaracji demokraty, nie reaguje na wielomiesięczną kampanię propagandową wymierzoną w organizacje pozarządowe, w której media publiczne i prawicowe oraz politycy PiS oskarżają wybrane fundacje o działalność antypaństwową, przekręty finansowe, korzystanie z układów korupcyjnych czy kumoterskich, ukrywanie finansów, a także uleganie inspiracjom wrogich ośrodków zagranicznych. Najnowszym przykładem jest atak "Wiadomości TVP" na fundację Akcja Demokracja.
Raz jeden Gliński zdobył się na otwarty protest przeciw propagandzie PiS wymierzonej w NGO-sy - kiedy w materiale "Wiadomości" TVP padło nazwisko jego żony (członkini Rady fundacji "Stocznia"). Eksplodował wtedy na wizji "Wiadomości", krzycząc na dziennikarza, że uprawia "populizm i propagandę". Jak podkreśla żona ministra, Renata Koźlickia-Glińska, wcześniej też bronił NGO-sów, ale OKO.press znalazło tylko jedną - i to dość delikatną - taką wypowiedź.
Gliński nie jest jedyny. W końcu 2013 roku abp Józef Michalik oznajmił, że "chętnie pójdzie do więzienia za obronę nauki od Boga". Wartość retoryczna tej często używanej figury polega na tym, że podkreśla ona siłę przekonań mówiącego i bezkompromisowość, z jaką jest gotów ich bronić. Nie ma przy tym znaczenia, na ile realne jest zagrożenie uwięzienia np. arcybiskupa Michalika za obronę przez niego wiary katolickiej. Czy wicepremiera Glińskiego, nawet gdyby próbował namówić kolegę z rządu Błaszczaka, żeby go przymknąć.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze