0:000:00

0:00

W ostatnim przed wyborami tygodniu proponujemy wyborcom i wyborczyniom partii opozycyjnych przejrzenie list i poszukanie wartościowych kandydatów, którzy wykazali się aktywnością obywatelską. Poprosiliśmy przedstawicieli kilku środowisk o wskazanie takich osób. Jaki by nie był wynik wyborów, warto zadbać, by w Sejmie i Senacie znaleźli się ludzie kompetentni, wytrwali, odporni na propagandowe ciosy, sprawdzeni w zmaganiach o dobro publiczne.

Sugestii na stronie OKO.press zdążymy dać niewiele i nie obejmą całego kraju. Chodzi raczej o zainspirowanie Państwa do szukania takich kandydatek i kandydatów.

Zachęcamy, by w komentarzach na FB i stronie OKO.press dzielić się sugestiami, uruchomić "wyborczą giełdę nazwisk".

Społeczeństwo obywatelskie "do wzięcia"

Po wyborach do Parlamentu Europejskiego Agata Szczęśniak pisała w czerwcu 2019: „Opozycji trzeba świeżych tematów, języka, energii, ludzi. Nie wystarczy ostrzegać, że w polskiej grze o tron nadciąga zima, należy kompetentnie i pasją opowiedzieć o lepszej Polsce. Zrobią to osoby zaangażowane w sprawy obywatelskie, zwłaszcza kobiety”.

W lipcu Grzegorz Schetyna zapowiedział, że "chcemy otworzyć listy na obywateli, ludzi aktywnych, społeczników, ekspertów, samorządowców, organizacje pozarządowe. Idziemy do wyborów jako Koalicja Obywatelska, ale nie koalicja partii, tylko ludzi, którzy podzielają nasz światopogląd”.

Piotr Pacewicz proponował w sierpniu, by - połączone siły opozycji w wyborach do Senatu - sięgnęły po dorobek osób zaangażowanych w obronę praworządności, edukacji, godności kobiet i osób LGBT, praw pracowniczych, klimatu i przyrody, wolności mediów, prawdy historycznej itp.

Środowiska "do wzięcia", czyli obrońcy:

  • praworządności (wielka liczba wspaniałych prawników, dynamicznych ekspertek, godnych postaci o autorytecie społecznym);
  • przyrody i klimatu (aktywistki, eksperci, postaci barwne i kompetentne);
  • edukacji (kilka organizacji i ruchów nauczycielskich – wiele świetnych osób);
  • służby zdrowia (lekarze, pielęgniarki, liderzy protestów);
  • praw i godności kobiet (szerokie grono aktywistek, wybitnych ekspertek);
  • praw mniejszości (nie tylko LGBT, ale też np. ludzi starszych);
  • pozycji Polski w Europie (doświadczeni dyplomaci, think tanki);
  • świeckości państwa (w tym przedstawicieli tzw. katolicyzmu otwartego);
  • praw pracowniczych i mądrej polityki społecznej (specjaliści od polityki rodzinnej, demograficznej, prawa pracy);
  • niezależności kultury (popularni i wybitni twórcy);
  • niezależności i interesów samorządów lokalnych (doświadczeni samorządowcy i eksperci);
  • niezależności organizacji pozarządowych (liderzy i liderki wiele z nich byłoby równie dobrymi kandydatami jak Janina Ochojska w eurowyborach);
  • wolności mediów (znalazłoby się paru dziennikarzy z dużym dorobkiem i „potencjałem wyborczym”);
  • prawdy historycznej (wielu wspaniałych historyków i badaczek przeszłości);
  • interesów osób z niepełnosprawnością (Iwona Hartwich już wywalczyła sobie miejsce na liście);
  • inicjatorzy protestów ulicznych z z KOD (masa działaczy regionalnych do wzięcia), czy Obywateli RP;
  • samorządowcy, których reputacja jest wyższa niż polityków centrum.

Wyjście poza partię to nie jest już tylko wyraz szacunku polityków dla dokonań ruchów obywatelskich.

To także kwestia dobrze pojętej kalkulacji.

Lista opozycji z udziałem przedstawicieli ruchów, zaangażowanych grup zawodowych, ekspertów miałaby takie zalety:

  • pokazała, że koalicja nie jest tylko partyjna i tym samym dodała jej wiarygodności (wiarygodność partii jako takich, a także polityków, w tym liderów opozycji jest niska);
  • zwróciła uwagę na zasadnicza różnicę miedzy koalicją opozycji a PiS, którego lista będzie złożona z politycznych działaczy w dodatku „drugiego sortu” (część pojechała do Brukseli, inni kandydują do Sejmu);
  • zwróciła uwagę na opozycję, która wyrwałaby się z pułapki, że to PiS nadaje ton,
  • zmobilizowała różne grupy zawodowe, interesów czy wartości, zaktywizowała mniejsze „bańki internetowe” do poparcia konkretnych kandydatów;
  • pokazała, że dla opozycji liczy się program wyborczy, a nie partyjne gierki;
  • dała wyraźny sygnał, że idzie o naprawę państwa psutego przez PiS.

.

Triumf logiki partyjnej

Niestety, wbrew deklaracjom polityków na listach zatriumfowała logika partyjna. Na pierwszych miejscach do Sejmu znaleźli się przede wszystkim polityczni wyjadacze. Gdy KO ogłosiła pierwsze trójki na listach w 41 okręgach, doliczyliśmy się tam… czworo społeczników. Aż 80 proc. z 123 liderów i liderek list było już wcześniej w Sejmie, Senacie lub Parlamencie Europejskim.

Także wśród kandydatów opozycji do Senatu zabrakło społeczników i ekspertów. KO wystawia kandydatów w 74 okręgach, PSL z Kukiz’15 – w 17 okręgach, a Lewica - w sześciu. Razem 97 kandydatów (ze 100), w ogromnej większości działaczy tych trzech partii.

Ale twarze spoza głównego nurtu polityki można znaleźć na dalszych miejscach. Zachęcamy do poszukiwań.

Warto śledzić, kto prowadzi aktywną kampanię, kto ma osiągnięcia w tworzeniu społeczeństwa obywatelskiego i walce o obronę demokracji.

Giełda nazwisk OKO.press

Poprosiliśmy znanych społeczników, ekspertów i aktywnych obywateli, aby zarekomendowali po kilkoro kandydatów z list opozycyjnych. Poniżej pierwsze rekomendacje dwójki zaangażowanych nauczycieli.

Rekomendują nauczyciel i nauczycielka

Przemysław Staroń, społecznik, Nauczyciel Roku 2018

O Przemysławie Staroniu, nauczycielu etyki, filozofii oraz wiedzy o kulturze i historii sztuki z II Liceum Ogólnokształcącego w Sopocie, pisaliśmy gdy brał udział w akcji #jestemLGBT, podpisywał list z poparciem dla Adama Bodnara i protest do Prymasa Polski przeciwko podsycaniu nienawiści przez Kościół. Mówi OKO.presss:

"Gdy ktoś mnie pyta, na kogo głosować, zawsze odpowiadam: na człowieka. Czy to jedyne kryterium wyboru? Nie, bo jeżeli ten człowiek reprezentuje partię, która godzi w fundamenty naszego państwa oraz prawa człowieka, nie jestem w stanie go poprzeć. Pocieszam się, że ci, których naprawdę cenię, nie startują z list takich partii.

Często okazuje się natomiast, że te osoby mają dalekie miejsca na listach. Nie dziwi mnie to, gdyż w naszym kraju podczas układania list wciąż nie liczą się czynniki merytoryczne.

Czy zatem opłaca się głosować na te osoby, skoro nie mają „jedynek”? Zdecydowanie. W wyborach do parlamentu liczy się nie miejsce na liście, ale suma oddanych głosów na wszystkich kandydatów. Nie raz już się zdarzało, że ktoś wchodził z dalekiego miejsca – na przykład Jarosław Wałęsa [miał nr 10 w Gdańsku w wyborach do PE w 2014 roku - red.].

Znam pięcioro kandydatów, którzy są daleko na listach, ale zasługują na pierwszeństwo naszych głosów. Każde z nich pokazało przez ostatnie lata, że nie tylko gada, ale przede wszystkim działa, i nie po prostu działa, ale działa mądrze i skutecznie:

  • Piotr Bagiński z PO (10. miejsce na liście Koalicji Obywatelskiej w okręgu 25 - powiaty: gdański, kwidzyński, malborski, nowodworski, starogardzki, sztumski, tczewski oraz miasta na prawach powiatu: Gdańsk, Sopot), nauczyciel, który sprawdził się jako wieloletni i zaangażowany w sprawy mieszkańców radny Sopotu, obecnie sprawuje funkcję wiceprzewodniczącego Rady Miasta Sopotu;
  • Dorota Łoboda bezpartyjna (15. miejsce na liście Koalicji Obywatelskiej, okręg 19 - Warszawa i zagranica), która od początku bycia radną walczyła w pierwszej linii o osoby niezauważane, a wręcz hejtowane przez władze, w tym o nauczycieli i osoby LGBT. Jedna z twarzy ruchu w obronie szkół i strajku nauczycieli, aktywistka jako rodzic, a obecnie radna miasta Warszawy;
  • Franek Sterczewski, bezpartyjny (ostatnie miejsce na liście Koalicji Obywatelskiej, okręg 39. - Poznań i powiat poznański), społecznik, który organizował w Poznaniu akcje związane z obroną sądów. Prowadzi doskonałą kampanię wyborczą, ludzką, szczerą, ciepłą, a jednocześnie merytoryczną i nowoczesną, wprowadzając najlepsze możliwe standardy. Ma odwagę, by grzecznie acz stanowczo wyrażać zdanie odbiegające od obowiązującego oficjalnie, m.in. zasłynął jako sojusznik osób LGBT;
  • Radomir Szumełda, bezpartyjny (8. miejsce na liście Koalicji Obywatelskiej; okręg 26. - powiaty: bytowski, chojnicki, człuchowski, kartuski, kościerski, lęborski, pucki, słupski, wejherowski oraz miasta na prawach powiatu: Gdynia, Słupsk), przedsiębiorca i społecznik, który lata temu dokonał coming outu - od tego czasu z roku na rok obrasta w siłę, moc i doświadczenie, naprawdę słucha ludzi i ich potrzeb, a po nieotrzymaniu mandatu w wyborach w 2015 roku nie tylko nie spoczął na laurach, ale zaczął działać jeszcze intensywniej, angażując się w tworzenie Komitetu Obrony Demokracji, a później uczestniczył w organizacji każdej trójmiejskiej akcji związanej z obroną niezależności sądownictwa i praw obywatelskich. Jeśli tak skutecznie działał oddolnie, jako poseł będzie miał o wiele więcej możliwości robienia rzeczy pożytecznych;
  • Jacek Wezgraj (członek partii Razem/Wiosny), 3. miejsce na liście Sojusz Lewicy Demokratycznej, okręg 40. (powiaty: białogardzki, choszczeński, drawski, kołobrzeski, koszaliński, sławieński, szczecinecki, świdwiński, wałecki oraz miasto na prawach powiatu: Koszalin), psycholog, społecznik, który nawet w sytuacji ostrej różnicy zdań potrafi zachować się godnie i z klasą, uważnie słuchając ludzi. Działa na rzecz wszystkich tych, którzy są wykluczeni i wykluczani - to on był spiritus movens I Marszu Równości w Koszalinie, który jako jeden z nielicznych odbył się w absolutnie pokojowej atmosferze.

Anna Schmidt-Fic, nauczycielka Poznań, Protest z wykrzyknikiem:

W OKO.press Anna Schmidt-Fic, nauczycielka matematyki Liceum Ogólnokształcącego Mistrzostwa Sportowego w Poznaniu, animatorka oddolnego ruchu „Protest z wykrzyknikiem” (o którym OKO.press informowało jako pierwsze), zaangażowana w ruch Narad Obywatelskich o Edukacji, oceniała kwietniowy (2019) strajk nauczycieli, opowiadała o szkolnej biurokracji. To ona odczytała 24 kwietnia 2019 list otwarty wzywając premiera do podjęcia autentycznych negocjacji z nauczycielami. Mówi OKO.press:

"Zastały układ zawsze dobrze reaguje na świeżą krew. Dlatego warto stawiać na kandydatów, którzy mogą wnieść powiew świeżości na Wiejską i którzy udowadniają, że są warci naszego zaufania:

  • Agata Gutorska (nr 5 na liście KO, okręg nr 39, Poznań), wieloletnia dyrektorka liceum ogólnokształcącego, doświadczona pedagożka i menadżerka, praktyczka, która może merytorycznie konsultować i korygować proces odbudowy polskiej edukacji. Energiczna, potrafi bronić swoich racji, otwarta na argumenty, z szacunkiem dla każdego;
  • Franek Sterczewski (nr 20 na liście KO, okręg 39, Poznań), chłopak, który naprawia świat wokół siebie, słuchając ludzi i jednocząc ich. Idzie do Sejmu z ważnymi tematami: przeciwdziałanie zmianom klimatu, naprawa edukacji i przywrócenie wolności sądów. Jego siłą jest nieschematyczne myślenie, dążenie do znajdywania wąskich dróg, które prowadzą do celu. Wyróżnia go uważność. I choćby z tego powodu warto, żeby znalazł się w Sejmie i wprowadził tam nową jakość. Jest charyzmatyczny, pociąga za sobą ludzi, mobilizuje ich. Pokazał to podczas Łańcuchów Światła w obronie Sądów, czy podczas Łańcuchów Światła z Wykrzyknikiem, na które zaprosił setki osób do tańca na głównym placu Poznania;
  • Renata Borusińska (nr 11 na liście Lewicy, okręg 39 Poznań) - jest wszędzie tam, gdzie dzieje się niesprawiedliwość, łamanie praworządności, naruszanie praw obywatela i człowieka. Doskonale rozumie korelacje pomiędzy różnymi dziedzinami w państwie, szczególnie doceniając rolę edukacji. Woli działać na zapleczu niż narzekać na scenie, co jest dobrym prognostykiem dla jej aktywności i skuteczności jako posłanki;
  • Dorota Łoboda (nr 15 na liście KO, okręg 19 Warszawa I) - mandat dla Doroty Łobody widzę jako absolutne "must be". Cokolwiek w Sejmie kolejnej kadencji będzie się działo w temacie edukacji, obecność Doroty zagwarantuje, że głos będzie miała osoba, która zna się na materii; której autentycznie bliskie jest dobro edukacji; która ma bardzo sensowne wyobrażenie, jak system edukacji powinien funkcjonować. Potrafi argumentować swoje racje. Jest kompetentna, elokwentna, mądra i przebojowa;
  • Jolanta Gajęcka (nr 10 na liście KW PSL, okręg 13 Kraków) - zna szkołę od podszewki. Jako dyrektor dobrze ją rozumie. Wspiera nauczycieli, także w trudnym czasie strajkowym. Postuluje ogólnonarodowe porozumienia ponad podziałami na rzecz edukacji, która jej zdaniem powinna być wolna od partyjnych wpływów. „Nie będziemy kłaniać się prawom i zwyczajom, które próbuje się wprowadzić do szkoły, a których moc bierze się z pogardy dla ludzi.” Tę wypowiedź dla Radia Kraków traktuję jako gotowość do obrony edukacji w Sejmie;
  • Beata Błażejczak-Kleczewska (nr 4 na liście Lewicy, okręg 36, Kalisz-Leszno-Ostrów Wielkopolski) - specjalistka w dziedzinie ochrony środowiska, bhp z doświadczeniem zarówno w firmach prywatnych, jak sektorze publicznym. Energiczna, potrafiąca bronić swoich racji, otwarta, życzliwa, z szacunkiem dla każdego. Zaangażowana w tematykę edukacji, czego dała dowody zarówno w czasie nauczycielskiego strajku, jak i w czasie kampanii. Pryzmat zawodowy daje jej szeroką, pragmatyczną perspektywę widzenia potrzeb edukacyjnych".

Nie trzeba głosować na Jedynki

Na temat ordynacji wyborczej krąży wiele mitów. Jeden z nich mówi, że głosowanie na kandydatów na niższych miejscach nie ma sensu, ponieważ i tak do Sejmu dostają się tylko ludzie z pierwszych miejsc. Tak skonstruowana jest ordynacja np. w Izraelu, gdzie wyborcy oddają głos tylko na partię i jeśli zdobędzie ona siedem mandatów, to do Knesetu dostają się osoby z numerów od jeden do siedem. W Polsce taka zasada nie obowiązuje! Dostają się osoby z listy, które dostały najwyższą liczbę głosów. Jeżeli w danym okręgu najlepszy wynik uzyska osoba numer osiem, to ona zostaje posłem lub posłanką.

Osoby z pierwszych miejsc dostają się najczęściej, bo:

  • Partie umieszczają tam swoich najbardziej rozpoznawalnych polityków;
  • Wielu wyborców chce oddać głos przede wszystkim na partię – wówczas najwygodniej zagłosować na numer jeden, wychodząc z założenia, że to wybór mojej partii.

Ale nie oznacza to, że osoba ze środka listy nie ma szans dostać się do Sejmu.

Jeżeli więc macie kandydata, na którego chcecie oddać głos, a który nie jest na czołowej pozycji – nie musicie się martwić, że ten głos zostanie zmarnowany. Tak czy inaczej będzie się liczył dla podziału sił w kraju i w okręgu. Jest też szansa, że ta osoba zostanie posłem.

26 posłów z miejsc poniżej 10

W wyborach do Sejmu 2015 dostały się:

  • 162 jedynki;
  • 77 dwójek;
  • 54 trójki;
Pierwsze trzy miejsca z list zdobyły 293 miejsc. To 64 proc. wszystkich z nich. Oznacza to, że 167 posłów i posłanek (36 proc.) było spoza pierwszej trójki, w tym 26 osób startowało z miejsca niższego niż 10.

Nie jest też tak, że aby zostać posłem, konieczne jest uzyskanie kilkudziesięciu tysięcy głosów. W 2015 roku 169 posłów (37 proc.) otrzymało poniżej 10 tys. głosów. 18 z nich miało ich mniej niż pięć tysięcy.

Dotyczy to także tak znanych dziś posłów jak Michał Szczerba z PO (4919 głosów) czy "rekordzista małego poparcia" Zbigniew Gryglas (wówczas Nowoczesna, dziś Porozumienie i klub parlamentarny PiS), który do Sejmu dostał się z 1011 głosami.

Udostępnij:

Redakcja OKO.press

Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press

Komentarze