Nawet przedstawiciel elit sędziowskich PiS i przewodniczący neo-KRS sędzia Leszek Mazur przyznaje, że Sejm złamał regulamin przy uchwalaniu zmian w kodeksie karnym. Sugeruje, by Andrzej Duda odesłał kodeks do Trybunału Konstytucyjnego, gdzie władzę sprawuje przychylna PiS Julia Przyłębska. Ma to "uleczyć" nowelę Ziobry
"Nowelizacja na pewno nie została przyjęta w sposób w pełni zgodny z przyjętą i prawnie uregulowaną procedurą dotyczącą materii kodeksowych. Regulamin Sejmu przewiduje szczególny tryb, polegający m.in. na wydłużeniu terminów dla posłów, taki minimalny termin to 14 dni od przedłożenia projektów, potem kolejne 14 dni po sprawozdaniu tej komisji, która się takim kodeksem zajmuje.
Marszałek Sejmu to zmienił - to trochę wskazuje na działanie pod polityczną presją".
Choć powyższa wypowiedź mogłaby należeć do Rzecznika Praw Obywatelskich lub prawników z Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego, jej autorem jest sędzia Leszek Mazur, przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa.
W zaskakującej rozmowie z reporterem RMF FM Patrykiem Michalskim 19 czerwca Mazur przyznaje rację ekspertom, którzy od kilku tygodni alarmują, że zmiany w kodeksie karnym forsowane w pośpiechu przez Ministerstwo Sprawiedliwości uchwalono przy złamaniu Regulaminu Sejmu. Ich konstytucyjność może zatem w przyszłości zostać podważona.
Mimo licznych zastrzeżeń Sejm przyjął nowelę 13 czerwca i skierował do podpisu prezydenta. Andrzej Duda może ją podpisać, odesłać z powrotem do Sejmu lub skierować do kontroli w Trybunale Konstytucyjnym. To za tym ostatnim rozwiązaniem optuje otwarcie przewodniczący KRS.
Jeżeli TK pod wodzą Julii Przyłębskiej orzeknie, że nie doszło do złamania Konstytucji, prezydent nie będzie mógł odmówić podpisania noweli. Jeśli przychyli się do wątpliwości, kodeks najprawdopodobniej trafi z powrotem do Sejmu.
Fakt, że sędzia Mazur postanowił skrytykować projekt Ministerstwa Sprawiedliwości w niezależnych mediach może budzić zdziwienie. Jest bowiem jednym z najważniejszych przedstawicieli elit sędziowskich "dobrej zmiany".
To sędzia Sądu Okręgowego w Częstochowie, którego do KRS wybrano już w ramach nowej procedury nominacji w marcu 2018 roku. Jego brat Witold został prezesem Sądu Apelacyjnego w Katowicach z nominacji Zbigniewa Ziobry.
Po nowelizacji przeprowadzonej przez PiS - 15 członków-sędziów KRS wybiera już nie środowisko sędziowskie, a sejmowa większość. Nowa KRS, nazywana już w środowisku "neo-KRS", uczestniczyła m.in. w procesie powoływania do Sądu Najwyższego nowych, przychylnych władzy kadr.
Upolitycznienie procesu wyboru członków Rady krytykowała m.in. Komisja Europejska. Polska KRS została też z tego powodu zawieszona w Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa (ENCJ). Sędzia Mazur mówił wówczas, że to żaden problem.
Jego wypowiedź z 19 czerwca może świadczyć o tym, że obóz rządzący będzie chciał przesłać nowy kodeks do kontroli TK i prezes Julii Przyłębskiej i przygotowuje pod to własną narrację. Zaprzyjaźniony z PiS Trybunał już raz pomógł zresztą rozwiać wątpliwości konstytucyjne wobec znowelizowanego prawa. 25 marca 2019 roku "zalegalizował" KRS, uznając, że nowy sposób wyboru jej członków nie jest sprzeczny z Konstytucją.
Mazur zgłasza zastrzeżenia zwłaszcza do trybu procedowania noweli. Przyznaje wprost, że regulamin został złamany, co widać "przy samym zestawieniu terminów".
Nowelizacja na pewno nie została przyjęta w sposób w pełni zgodny z przyjętą i prawnie uregulowaną procedurą dotyczącą materii kodeksowych.
O tym, że zmiany w kodeksach powinny być procedowane w ramach specjalnej, wydłużonej procedury, pisaliśmy w OKO.press jeszcze zanim Sejm przyjął poprawki Senatu. Opieraliśmy się na opinii prawników z KIPK, których Zbigniew Ziobro chciał za krytykę podać do sądu. Ostatecznie wycofał się z tego pomysłu.
"Regulamin Sejmu przewiduje szczególny tryb, polegający m.in. na wydłużeniu terminów dla posłów, taki minimalny termin to 14 dni od przedłożenia projektów, potem kolejne 14 dni po sprawozdaniu tej komisji, która się takim kodeksem zajmuje" - wtórował karnistom Mazur w rozmowie z RMF FM.
Stało się jednak inaczej, bo inaczej postanowił Marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Projekt nowelizujący kodeks karny uznał za "niekodeksowy" i skierował do standardowego procedowania.
"Marszałek Sejmu to zmienił - to trochę wskazuje na działanie pod polityczną presją, bo generalnie ze studiów pamiętam, że ustawy rangi kodeksowej były opracowywane w sposób szczególnie staranny, były szczególne komisje powołane, całymi latami pracowano nad projektami kodeksów"
- podkreślił Mazur.
"Tu mamy do czynienia z punktowymi zmianami, ale jednak dosyć rozległymi i dosyć istotnymi, więc może nie całe lata, ale przynajmniej zachowanie i wyczerpanie tych minimów, jeśli chodzi o okres pracy, powinno być zachowane" - dodał.
W rozmowie z Patrykiem Michalskim Mazur przyznał także, że konstytucyjność tak uchwalonych przepisów może być poddana w wątpliwość.
"Wielokrotnie Trybunał Konstytucyjny kwestionował konstytucyjność projektów nie ze względu na ich merytoryczną zawartość, ale ze względu na tryb procedowania, związany m.in. z naruszaniem regulaminu. Było takich orzeczeń kilka, bo to nie jest materia regulaminowa specjalnie skomplikowana - i one wprost nawiązują do niedotrzymania terminów" - podkreślił Mazur.
To prawda, bo złamanie Regulaminu Sejmu prowadzi do naruszenia art. 112 Konstytucji. Także o tym pisali prawnicy z Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego w ekspertyzie, której jakość podważało Ministerstwo Sprawiedliwości.
„Stwierdzenie niekonstytucyjności przepisów całej uchwalonej ustawy doprowadzi do usunięcia z systemu prawnego szeregu typów czynu zabronionego, takich jak zabójstwo, udział w bójce, wszystkie typy zgwałcenia i zbrodnie pedofilskie. […] Dotychczasowe skazania za najcięższe przestępstwa ulegną zatarciu z mocy prawa, a skazani wyjdą na wolność” – ostrzegali badacze z KIPK.
Dopytywany o to, czy uważa, że prezydent nie powinien podpisać ustawy, Mazur odmówił wypowiadania się w imieniu KRS.
"Oceniając to tak jak każdy obywatel czy prawnik: są tu zastrzeżenia, co do których zasadniczo prezydent ma możliwość stanowczego wypowiedzenia się - albo poprzez podpisanie,
ale w tej sytuacji bardziej prawdopodobne wydaje się, że będzie jakiś rodzaj kontroli konstytucyjnej"
- spekulował Mazur.
Zdaniem szefa KRS byłaby to w tej sytuacji najlepsza z możliwości. Pozwoliłaby "uleczyć tę nowelizację, pozbawić ją największych elementów ryzyka". W ostateczności o zbadanie konstytucyjności będą mogły poprosić TK same sądy.
"Każdy sąd stosujący takie przepisy ma możliwość skierowania pytania do Trybunału Konstytucyjnego. [...] Ponieważ chodzi o Kodeks karny, sankcje odwołujące się do możliwości pozbawienia wolności czy pozbawienia różnych praw - tu ostrożność jest bardzo wskazana. Wątpliwości dotyczące trybu procedowania w kontekście stosowania tych przepisów mogą skłaniać i powinny skłaniać do kierowania pytań" - podsumował.
Mazur zaprzeczył natomiast, że przepisy mogłaby skierować do TK sama KRS.
"Nie jest naszym pierwszoplanowym zadaniem czuwanie nad formalną poprawnością aktów prawnych. [Nowelizacja Kodeksu karnego - red.] jest to obecnie na etapie prezydenckim,
nie wydaje mi się, żeby istniała potrzeba, żebyśmy podpowiadali prezydentowi właściwe rozwiązania - zwłaszcza że temat jest znany, również kancelarii prezydenta"
- poinformował.
Szef KRS odniósł się też do merytorycznej treści ustawy. Jego wątpliwości budzi ograniczenie swobody orzekania sędziów.
"Jest taki przepis, który może takie wątpliwości budzić, skoro zmusza do stosowania określonej sankcji i nie daje możliwości stopniowania. To są zawsze przepisy ograniczające próg niezależności, możliwości podejmowania samodzielnej decyzji" - mówił Mazur.
"Niewątpliwie ogranicza to pozycję sędziów, jeśli zmniejsza zakres ich kompetencji, bo jeśli ustawodawca zmniejsza możliwości stosowania sankcji czy ogranicza wolę sądu, to nie ulega wątpliwości, że odpowiedź na to pytanie musi być tego rodzaju" - tłumaczył.
Ograniczenie swobody orzekania zauważył także Rzecznik Praw Obywatelskich. RPO pisał o nim w swoich opiniach dotyczących planowanych zmian w kodeksie, a także w ostatnim apelu do prezydenta o weto.
"Jeśli projektowane przepisy wejdą w życie, sąd będzie zobligowany do orzeczenia wyższej grzywny lub dłuższego ograniczenia wolności, niezależnie od tego w jakim faktycznie wymiarze orzekł karę pozbawienia wolności. Jest to nieuzasadniona i niepotrzebna ingerencja w swobodę uznania sędziowskiego, ograniczająca sądowi możliwość adekwatnej reakcji prawnokarnej do całokształtu przestępnego zachowania sprawcy" - ostrzegał Adam Bodnar.
Władza
Adam Bodnar
Leszek Mazur
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Rzecznik Praw Obywatelskich
kodeks karny
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze