Kreml potwierdza oficjalnie, że ich cele na Ukrainie, to nie tylko "wyzwolenie obwodów: ługańskiego i donieckiego", ale także dostęp do korytarza lądowego na Krym oraz do Naddniestrza. ONZ o "przerażających" zbrodniach w Buczy. Rosyjski MON o gotowości zawieszenia broni w Mariupolu
“58 dzień naszej obrony dobiega końca. Kończy się w Wielki Piątek, dla chrześcijan jeden z najsmutniejszych dni w roku. Tego dnia wygląda, jakby śmierć dnia wygrała. Ale mamy nadzieję na zmartwychwstanie. Wierzymy w zwycięstwo życia nad śmiercią. I modlimy się, aby śmierć przegrała” - mówi.
“W tym roku, w czasie wojny Rosji z naszym państwem, te słowa mają dla nas szczególne znaczenie. Rosja sprowadziła śmierć na Ukrainę. Po ośmiu latach brutalnej wojny w Donbasie Rosja chciała całkowicie zniszczyć nasze państwo. Pozbawić Ukraińców prawa do życia. Ale bez względu na to, jak zażarte są bitwy, śmierć nie ma szans. Każdy chrześcijanin to wie. To podstawowy element naszej kultury. (...) Życie z pewnością pokona śmierć.(...)
Dziś rosyjscy wojskowi ogłosili, że ich zadaniem jest teraz przejęcie kontroli nad południem Ukrainy i dotarcie do granicy mołdawskiej. I podobno tam, w Mołdawii, łamane są prawa osób rosyjskojęzycznych. Ale terytorium, na którym Rosja powinna dbać o prawa rosyjskojęzycznych, jest sama Rosja. A tam nie ma wolności słowa, nie ma wolności wyboru, nie ma prawa do sprzeciwu. Ludzie żyją w ubóstwie, a życie ludzkie jest bezwartościowe. Do tego stopnia, że przychodzą do nas, na wojnę, żeby choć ukraść coś, co przypomina normalne życie.(...)
Siły Zbrojne Ukrainy nadal odstraszają rosyjskich najeźdźców na wschodzie i południu naszego kraju. Izium, Donbas, Azow, Mariupol, obwód chersoński to miejsca, w których decydują się losy tej wojny i przyszłość naszego państwa. W Słowiańsku, Kramatorsku, w całym obwodzie donieckim, w Popasnej i całym w obwodzie ługańskim, w Charkowie i okolicach okupanci próbują osiągnąć prymitywny cel - zabić jak najwięcej i zniszczyć wszystko, co widzą.
I jestem wdzięczny każdemu z naszych obrońców za odwagę i za to, że udowadniają armii rosyjskiej, że szanse Rosji w tej wojnie mogą być mniejsze niż szanse Ukrainy.
Jak każdego ranka, jak każdego dnia, jak każdego wieczoru, poświęciliśmy dziś maksimum uwagi, aby dostarczyć naszemu wojsku wszelką niezbędną broń. To zadanie numer jeden dla naszego państwa. I jestem wdzięczny wszystkim naszym partnerom, którzy w końcu nas usłyszeli. Którzy przekazują nam dokładnie to, o co prosiliśmy. Bo wiemy, że tą bronią będziemy w stanie uratować życie tysięcy ludzi. I możemy pokazać okupantom, że zbliża się dzień, w którym będą zmuszeni opuścić Ukrainę. Powrót do normalnego życia na terenach wyzwolonych spod okupacji trwa. (...).
Powrót Ukrainy oznacza powrót życia. Wierzę, że taki powrót nastąpi na południu i na wschodzie Ukrainy. Na wszystkich obszarach pod rosyjską flagą, gdzie odnotowano degradację, zniszczenia i śmierć.
Ale to zależy od tego, jak wszyscy będziemy zjednoczeni w walce z rosyjską inwazją. Jeszcze raz podkreślam, że każdy powinien przy każdej okazji przeciwstawiać się okupacji. Zignorujcie okupantów. Nie współpracujcie z nimi. Nie pomagajcie im. Zneutralizujcie współpracowników. Siły Zbrojne Ukrainy znakomicie wykonują swoje zadania. Wywiad, Gwardia Narodowa, Siły Zbrojne, policja, straż graniczna – wszyscy w stu procentach pracują na zwycięstwo. Ale każdy obywatel musi też pracować na zwycięstwo – w tym, co robi i gdzie się znajduje. (...)
Naszym fundamentem są Siły Zbrojne Ukrainy. Ale na tym fundamencie musi zawsze stać twierdza naszej narodowej jedności. Jedność wszystkich Ukraińców walczących o życie i przeciwko śmierci. Przeciw rosyjskiej inwazji".
"Piąty dzień rosyjskiej ofensywy na frontach wojny w Ukrainie nie przyniósł – podobnie jak poprzednie – ważniejszych rozstrzygnięć. Największym osiągnięciem Rosjan pozostaje zajęcie 18 tysięcznej Kreminnej na północny zachód od Siewierodoniecka, do czego doszło trzy dni temu" - pisze Witold Głowacki w podsumowaniu informacji z frontu.
Cały tekst można znaleźć tutaj:
Podkreślają także, że liczby ofiar w Mariupolu i Wołnowasze nie można ustalić.
„22 kwietnia rosyjski ostrzał zabił jeszcze trzech cywilów w obwodzie donieckim: w Maryince, Zelenym Polu i Nowoseliwce II. Ponadto rannych zostało siedem osób” – napisał w Telegramie szef donieckiej obwodowej administracji wojskowej Pawło Kyrylenko.
Po tygodniu od zatopienia krążownika Moskwa Rosja oficjalnie podała dane o stratach. Twierdzi, że uratowano 396 członków, 27 marynarzy zaginęło a zginęła jedna osoba. MON podał, że „według wyników rozmowy dowództwa Floty Czarnomorskiej z członkami załogi krążownika Moskwa, zdecydowana większość oficerów, kadetów i marynarzy kontraktowych wyraziła chęć kontynuowania służby na statkach Floty Czarnomorskiej”.
Warto pamiętać, że Rosjanie podają niesłychanie zaniżone informacje o stratach w Ukrainie. Ostatnie zbiorcze dane pochodzą z 25 marca: wtedy armia podała, że poległo 1351 żołnierzy. Potem tylko rzecznik Putina powiedział dziennikarzom, że straty są "znaczne", ale żadnych liczb nie podał. Ukraińcy szacują, że w Ukrainie poległo ponad 20 tys. rosyjskich żołnierzy.
Zachodnie media szacowały, że na “Moskwie” mogło być około 500 osób załogi.
Rosjanie do tej pory nie przyznali się, że "Moskwę" zatopili im Ukraińcy. Twierdzą, że przyczyną katastrofy był pożar na pokładzie, a jego przyczyny nadal są badane.
Takie dane podało Dowództwo Połączonych Sił Zbrojnych, cytowane przez agencję Interfax-Ukraina.
„22 kwietnia Połączone Siły skutecznie odparły 8 ataków wroga. Ukraińscy obrońcy zniszczyli 9 czołgów, 3 systemy artyleryjskie, 18 jednostek pojazdów opancerzonych, jeden bojowy wóz opancerzony i 13 jednostek pojazdów" - czytamy w oświadczeniu.
Eri Kaneko, rzeczniczka Sekretarza Generalnego ONZ podała, że António Guterres spotka się w Moskwie z Władimirem Putinem i ministrem spraw zagranicznych Seriejem Ławrowem. Guterres ma wyjechać do stolicy Rosji w przyszłym tygodniu.
Sekretarz Guterres ma "nadzieję na rozmowę o tym, co może doprowadzić do jak najszybszego przywrócenia pokoju w Ukrainie". Rzeczniczka podała również, że ONZ jest w kontakcie z władzami ukraińskimi w sprawie organizacji wyjazdu Guterresa także do Kijowa.
Sekretarz wcześniej w tym tygodniu apelował o wstrzymanie walk na czas Świąt Wielkanocnych, które rozpoczęły się w czwartek. Zwracał się również o utworzenie korytarzy humanitarnych oraz dostarczenie pomocy do miejsc objętych najcięższym ostrzałem.
Jego apel nie został jednak wysłuchany. Rzeczniczka podała, że António Guterres jest jednak bardziej rozczarowany tym, że wciąż nie doszło do rozejmu.
"Otrzymaliśmy nowe informacje o zbiorowym miejscu pochówku zabitych mieszkańców Mariupola, mającym ukryć skutki zbrodni wojennych" - napisał doradca mera Mariupola, Petro Andriuszczenko w serwisie Telegram. Grób znajduje się w dzielnicy Lewobrzeżnej obok cmentarza w miejscowości Wynohradne.
"To kolejny dowód na to, że okupanci organizują zbieranie, pochówek, kremację zabitych mieszkańców Mariupola w każdej dzielnicy miasta" - napisał.
Opublikował również fragment mapy z zaznaczonym miejscem, w którym zlokalizowano grób.
Pentagon nie uważa, by Mariupol był zdobyty, skoro nadal broni się Azwostal. To przecież ogromny kompleks w samym środku miasta. To stanowisko budzi głęboką irytację Moskwy, bo przecież Putin powiedział, że Mariupol jest zdobyty.
Rzecznik Putina nazwał stanowisko amerykańskie “dezinformacją”. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ powiedziała, że oświadczenie Departamentu Stanu o kontroli Sił Zbrojnych Ukrainy nad Mariupolem “jest prowokacją i podżeganiem do konfliktu”.
Rzecznik MON ogłosił, że "próby kłamstw rzecznika Departamentu Stanu w sprawie rzekomego utrzymywania kontroli nad Mariupolem przez nazistowski motłoch są fałszywe i pomagają terrorystom". Oficjalna rosyjska wersja w sprawie Mariupola brzmi: sytuacja się tam normalizuje. Do mieszkańców nikt już nie strzela.
Władze “republiki donieckiej” dostarczają do miasta pomoc humanitarną: żywność, wodę i artykuły pierwszej potrzeby, organizują odgruzowywanie ulic i usuwanie zniszczonego ukraińskiego sprzętu wojskowego.
Deputowani z Partii Liberalno-Demokratycznej (zmarłego niedawno Żyrinowskiego) zgłosili dziś projekt ustawy definiującej USA „głównym wrogiem Federacji Rosyjskiej”.
Putin 31 marca podpisał dekret, według którego wszyscy nabywcy rosyjskiego gazu z "nieprzyjaznych państw" (czyli m.in. całej Unii Europejskiej) mają płacić w rublach. Termin dla Polski mija dziś, a Rosja, jeśli nie zapłacimy, może zakręcić kurek.
"Jestem głęboko przekonany, że Polska sobie z takim czymś poradzi. To Rosja będzie miała problem, jak zrazi do siebie na tym etapie dużą liczbę klientów" - powiedział szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch w rozmowie z WP.
PGNiG przygotowuje się na zakręcenie kurka z rosyjskim gazem i od lutego gromadzi zapasy gazu. Magazyny są obecnie zapełnione w ponad 60 procentach. Polska może również kupować gaz z Niemiec, a na początku maja zostanie uruchomiony nowy łącznik z Litwą.
O to, czy Polska jednak się nie ugnie, był pytany premier Mateusz Morawiecki podczas piątkowej konferencji prasowej. Jego zdaniem, ostatnie słowo należy do Komisji Europejskiej, która oceni, czy taka o płatność będzie łamała sankcje.
"Trzymamy się linii wypracowanej w KE. Jeśli Komisja uzna, że taka płatność nie łamie sankcji, wszystkie państwa członkowskie będą podejmować decyzje w tej sprawie samodzielnie" - dodał.
Agnieszka Jędrzejczyk w najnowszym odcinku GOWORIT MOSKWA rozpracowuje film, na którym Władimir Putin rozmawia z ministrem obrony Sieriejem Szojgu i nerwowo porusza nogą.
"Ludzie w różnych sytuacjach ruszają nogą. Putin ma od dawna skłonność do ruszania nogą. Ale co innego, kiedy robi to przy rozmowie o sporcie albo o rozwoju przemysłu lekkiego, a co innego — jeśli przy okazji decyduje o życiu i śmierci tysięcy ludzi.
Z PR-owego punktu widzenia sprawa jest prosta: jeśli osoba kamerowana nie jest w stanie opanować niekontrolowanych ruchów, to się tego nie pokazuje — zwłaszcza jak się ma do dyspozycji całą Rosję kamer telewizyjnych.
Dlaczego zatem propaganda użyła nogi?"
Rząd Holandii zdecydował, że z końcem 2022 r. nie będzie już kupował gazu oraz ropy z Rosji. Żeby zapewnić bezpieczeństwo, firmy energetyczne dostaną rządowe wsparcie, które ma pomóc im w zapełnieniu magazynu gazu w Bergermeer do 70 proc. pojemności do końca roku.
Minister Klimatu i Środowiska Rob Jetten ogłosił, że na ten cel zostanie przeznaczone aż 623 mln euro.
Dodatkowo Holandia zainwestuje również w poprawę efektywności energetycznej oraz magazynowanie skroplonego gazu ziemnego w portach w Rotterdamie i Eemshaven. Pozwoli to na zwiększenie importu skroplonego gazu ziemnego z innych krajów. Dzięki tym krokom Holandia będzie „w stanie zastąpić całą rosyjską dostawę gazu” – powiedział dziennikarzom Jetten.
"Nie chcemy już dokładać pieniędzy do wojennej skarbonki Putina" - dodał.
Holandia - według danych Eurostatu - jedynie w 33 proc. zależy od importowanego gazu. Tym samym plasuje się na końcu europejskiej listy.
"Jeden pilot zginął, a dwóch trafiło do szpitala po rozbiciu się samolotu wojskowego An-26 w obwodzie zaporoskim na południu Ukrainy" - poinformował rzecznik władz obwodu Iwan Ariefiew.
Samolot wykonywał rejs techniczny. Spadł w północnej części obwodu zaporoskiego po tym, jak zaczepił o słup energetyczny. Na miejscu pracuje prokuratura, policja i ratownicy, by wyjaśnić, co było przyczyną rozbicia się maszyny.
„Turcja jest gotowa do zorganizowania dialogu na szczeblu głów państw” – powiedział prezydent Turcki Recep Tayyip Erdogan, cytowany przez agencję Anadolu.
Erdogan wyraził również nadzieję na zmiany w rozmowach ukraińsko-rosyjskich.
„Mamy nadzieję na postęp. Nie tracimy nadziei” – powiedział.
“W ostatnich dniach ostrzał przybrał na sile. Niecałą godzinę temu znowu byliśmy ostrzelani. Strzelają ze wszystkich rodzajów broni: głównie z amunicji kasetowej, która ma na celu zabijanie ludzi" - podał w piątkowe popołudnie w wystąpieniu telewizyjnym mer Mikołajowa Ołeksander Sienkiewicz.
Wezwał mieszkańców do pozostania w domach.
„Wczoraj trzy osoby zostały ranne. Jedna niestety zmarła” – powiedział. „Ci ludzie wyszli po godzinie policyjnej. Trzeba zrozumieć, że godzina policyjna nie jest czasem na spacery" - dodał. Poinformował również o kolejnych trzech rannych osobach, które ucierpiały w dzisiejszych ostrzałach.
Mer podał także, że Mikołajów pozostaje bez zaopatrzenia w bieżącą wodę po tym, jak pocisk uszkodził główny rurociąg na początku zeszłego tygodnia. Miasto zorganizowało dystrybucję wody ciężarówkami.
Jak donosi AFP, rosyjskie ministerstwo obrony po raz kolejny twierdzi, że jest gotowe na humanitarne zawieszenie broni w hucie Azowstal w Mariupolu, jeśli ukraińscy żołnierze poddadzą się. Zawieszenie broni miałoby rozpocząć się od „podniesienia białych flag" przez siły ukraińskie. Jak pisaliśmy już wcześniej, ukraińskie siły byłyby gotowe opuścić teren fabryki, ale tylko "pod bronią", a także przy gwarancji bezpieczeństwa od państw trzecich, a także takich organizacji jak Czerwony Krzyż, ONZ, czy OBWE.
"Sankcje działają, ale zbyt wolno i zbyt słabo” - mówi OKO.press Łukasz Rachel, ekonomista z Princeton University.
"W sankcjach chodzi głównie o to, by podnieść reżimowi Putina koszt prowadzenia wojny. Im głębsze gospodarcze załamanie, tym trudniejszych wyborów będzie musiał dokonywać Putin. Jednak 10-procentowa recesja to nie koniec świata. Dla porównania Grecja zaliczyła dwa razy większy spadek PKB podczas kryzysu zadłużeniowego. W samej Rosji PKB spadło o 40 proc. w okresie po upadku ZSRR w 1991 roku. W tym kontekście największa dziura w sankcjach w obecnym wydaniu to ciągła sprzedaż energii, za niebosiężne wręcz kwoty — około 700 mln euro dziennie. To mniej więcej tyle, ile warty był okręt Moskwa zatopiony na Morzu Czarnym. Codziennie!".
Jakub Szymczak w rozmowie z ekspertem wyjaśnia, co zrobiono dotychczas i co jeszcze można zrobić.
„Są to cywile, którzy nie mieli nic wspólnego z obroną terytorialną ani innymi formacjami wojskowymi” – powiedział w wywiadzie telewizyjnym Andrij Nebytow, szef regionalnej policji. Trzy na cztery ofiary miały zginąć od ognia z broni ręcznej, z bliskiej odległości, co sugeruje, że doszło do egzekucji.
Relację Anastazji Pawłowej opisuje obszernie BBC.
"Na jednym z punktów kontrolnych, sprawdzając dokumenty, wojskowi wycelowali lufę karabinu maszynowego w stronę naszych głów (...) Wydaje się, że zaraz zabiorą pojazd albo zastrzelą, zgwałcą. Cały czas się spodziewasz, że coś takiego się stanie. To przerażające" — opowiada Anastazja.
Dziewczyna wypożyczyła vana i kierowcę od grupy ochotników z Zaporoża i udała się w szalenie niebezpieczną podróż do oblężonego Mariupola. Wjeżdżając do miasta, nie wiedziała, czy rodzice jeszcze żyją. "Dookoła są płonące samochody, czołgi, dziury w domach, czarne budynki z zawalonymi dachami. Tłumy bardzo brudnych ludzi z pustymi oczami idą (za naszymi pojazdami) wzdłuż zaminowanych dróg. Wszystko im odebrano, ich krewni zmarli" — mówi 23-latka.
Anastazja i jej kierowca dotarli do miasta w czasie godziny policyjnej, a noc musieli spędzić w obozie nazywanym przez ukraińskie władze "filtracyjnym". Z nich ludzie mają być przewożeni do Rosji, co międzynarodowa społeczność określa mianem przymusowym deportacji.
"Są tam ludzie, którzy stracili wszystko. Wiedzą, że nikt po nich nie przyjedzie. Ten obóz to ich jedyna szansa na przeżycie. Od tego, co tam widziałam zrobiło mi się niedobrze. Na podłodze i korytarzach, w klasach i salach gimnastycznych ludzie leżą prawie jeden na drugim. Wszyscy razem, dziadkowie, kobiety i dzieci. Ciężko tam oddychać, a ludzie nie mają dostępu do bieżącej wody od miesiąca" — wspomina dziewczyna.
Tej nocy Anastazja widziała w Mariupolu "apokalipsę". "Wydawało się, że wszystko, w co wierzyliśmy, wszystko, co dobre, moje spojrzenie na ludzi, przekonanie, że żyjemy w cywilizowanym społeczeństwie (...) wszystko to było błędem" — opowiada.
Rodziców udało się odnaleźć, i wraz z sąsiadami - w sumie osiem osób - wywieźć bezpiecznie z miasta.
Praca Ambasady Brytyjskiej w Kijowie zostanie wznowiona w przyszłym tygodniu – zapowiedział w piątek premier Boris Johnson. Brytyjskie służby dyplomatyczne zostały tymczasowo przeniesione z Kijowa do Lwowa 18 lutego, na kilka dni przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Wcześniej władze Włoch, Francji i innych krajów europejskich zapowiedziały powrót do stolicy Ukrainy. Pierwszym krajem, który po rozpoczęciu wojny zwrócił swoją misję dyplomatyczną do stolicy Ukrainy była Turcja.
W piątek w "der Spiegel" ukazał się obszerny wywiad z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Po krytyce, która spadła na Niemcy za zachowawczość wobec pomocy dla Ukrainy i sankcji wobec Rosji, Scholz tłumaczył, że wysłanie ciężkiego sprzętu do Kijowa, np. czołgów, mogłoby wywołać wojnę nuklearną.
"Dlatego tym ważniejsze jest, abyśmy bardzo uważnie rozważali każdy krok i ściśle koordynowali nasze działania. Uniknięcie eskalacji w kierunku NATO jest dla mnie priorytetem. Dlatego nie skupiam się na sondażach, ani nie daję się drażnić krzykliwymi nawoływaniami. Konsekwencje błędu byłyby dramatyczne" — powiedział.
Olaf Scholz bronił też decyzji Berlina o kontynuowaniu sprowadzania energii z Rosji. "Absolutnie nie widzę, jak embargo na gaz miałoby zakończyć wojnę. Gdyby Putin był otwarty na argumenty ekonomiczne, nigdy nie rozpocząłby tej szalonej wojny" — mówił.
I dodał, że w niemieckiej polityce chodzi o "uniknięcie dramatycznego kryzysu gospodarczego i utraty milionów miejsc pracy oraz fabryk, które już nigdy nie otworzą swoich drzwi".
Informację podała milicja samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Siły separatystów chcą rozpocząć nadawanie z przejętego ośrodka na południe Donbasu, a także na Zaporoże.
Według Iryny Wereszczuk, minister ds. terytoriów czasowo okupowanych Ukrainy, Rosjanie odmawiają otwarcia korytarza ewakuacyjnego dla ludności cywilnej z zakładów Azowstalu w Mariupolu, próbując w ten sposób wywrzeć presję na wojsko. "Rosjanie cynicznie udają, że nie rozumieją różnicy między korytarzem do pojmania wojska, a korytarzem humanitarnym do ewakuacji cywilów" — powiedziała w piątek minister.
W czwartek jej parlament przyjął ustawę porządkującą całe jej ustawodawstwo. Identyfikuje ona sformułowania pochodzące jeszcze z sowieckiego systemu prawnego i zamienia je na ukraińskie. Zakłada też wygaśnięcie aktów prawnych przyjętych za czasów ZSRR - jest ich ponad tysiąc, i choć nie są stosowane, nadal należą do ukraińskiego zasobu prawnego.
Ustawa przewiduje zmiany w terminologii prawnej obowiązującej w Ukrainie od czasów sowieckich. Zastępuje słowa i wyrażenia: „gospodarka narodowa” na „gospodarka Ukrainy”, o pracownikach prawo ma teraz mówić nie "raboczyje" a "rabotniki". Usuwa też z prawa ukraińskiego odniesienia do ZSRR i RSFSR oraz zastępuje nazwę „Ukraińska SRR” nazwą „Ukraina”.
Decyduje także o zaprzestaniu działalności w kraju aktów władz państwowych ZSRR i Ukraińskiej SRR. Ma pozostawić w mocy te, które dotyczą suwerenności Ukrainy, jej granic i struktury terytorialnej. Jednocześnie pozostające w mocy akty prawne nie powinny być sprzeczne z konstytucją i ustawą o sukcesji Ukrainy i Ukraińskiej SRR.
Wysoka Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka, Michelle Bachelet w specjalnym oświadczeniu wezwała do "przestrzegania praw człowieka i międzynarodowego prawa humanitarnego, w szczególności zasad dotyczących sposobu prowadzenia działań zbrojnych". Według Bachelet do tej pory, przez osiem tygodni wojny w Ukrainie, "międzynarodowe prawo humanitarne było nie tylko ignorowane, ale wręcz odkładane na bok".
Wysoka Komisarz ONZ odniosła się też do masowych mordów w Buczy, pod Kijowem. Misja ONZ, która była w mieście 9 kwietnia, udokumentowała ok. 50 przypadków bezprawnego pozbawienia życia cywilów, w tym w masowych egzekucjach. "Niemal każdy mieszkaniec Buczy, z którym rozmawiali nasi koledzy, mówił nam o śmierci krewnego, sąsiada a czasem nieznajomego" — napisała Bachelet. I dodała, że Bucza nie była odizolowanym przypadkiem.
Misja ONZ monitorująca przypadki łamania praw człowieka w Ukrainie dostała ponad 300 sygnałów o zabójstwach cywilów w miasteczkach w obwodach kijowskim, czernihowskim, charkowskim i sumskim, które znalazły się pod kontrolą Rosjan od końca lutego lub początku marca.
Bachelet tak podsumowała niemal dwumiesięczną obecność wojsk rosyjskich w Ukrainie: "Przerażająca opowieść o naruszeniach popełnianych wobec ludności cywilnej".
O ostrzelaniu miasta w obwodzie donieckim poinformował stojący na czele cywilno-wojskowej administracji miasta Wadim Liach. "Noc nie dała wytchnienia, miasto znalazło się pod ostrzałem. Prawdopodobnie amunicją kasetową. Na szczęście nie było ofiar. Ustalamy skalę zniszczeń" - napisał Liach na Facebooku. Wezwał też mieszkańców do ewakuacji. Przed wybuchem wojny w Słowiańsku mieszkało ponad 111 tys. osób. Na filmie widać skalę zniszczeń po nocnym ostrzale.
Kreml potwierdza oficjalnie, że ich cele na Ukrainie, to nie tylko "wyzwolenie obwodów: ługańskiego i donieckiego", ale także zapewnienie korytarza lądowego na Krym oraz do Naddniestrza. Zastępca dowódcy Centralnego Okręgu Wojskowego Federacji Rosyjskiej, Rustam Minnekajew zapowiedział w piątek, że Rosja "powinna przejąć pełną kontrolę nad Donbasem". Kolejnym celem ma być też kontrola nad południem Ukrainy, co pozwoli na dostęp do Naddniestrza, nieuznawanej na arenie międzynarodowej prorosyjskiej republiki we wschodniej Mołdawii.
Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że w ciągu nocy uderzyło w 58 celów wojskowych na Ukrainie, w tym miejsca, w których skoncentrowano wojska, składy paliwa i sprzęt wojskowy.
Sztab Generalny Ukrainy, cytowany przez Ukraińską Prawdę, podaje, że straty rosyjskiej armii przekroczyły 21 tys. żołnierzy. Prokremlowskie media Readovka, w usuniętym już poście (tu można zobaczyć archiwalny wpis), twierdziły, że na „zamkniętej odprawie” rosyjskie Ministerstwo Obrony miało przyznać, że straciło w Ukrainie 13 414 żołnierzy, a kolejne 7 tys. jest zaginionych. Za to w wyniku zatopienia krążownika Moskwa zginęło 116 marynarzy, a ponad 100 wciąż jest poszukiwanych.
Informacje przekazały władze obwodu. Jak donosi agencja Ukrinform są ranni. Samolot AN- 26 wykonywał lot techniczny, prawdopodobnie przewoził ładunek wojskowy (taki sprzęt może przewozić ok. 7 ton towarów). Samolot spadł w miejscowości Wilniańsk.
Brytyjski "Guardian" opublikował film z pożaru w kluczowym rosyjskim instytucie badawczym ds. obronności w Twerze, na północny zachód od Moskwy.
Agencja informacyjna TASS, powołując się na lokalne służby ratunkowe, podała, że rannych zostało około 30 osób, a co najmniej siedem zginęło. Świadkowie, których cytował niezależny portal Meduza, opisywali, że z powodu gęstego, gryzącego dymu ludzie wyskakiwali z okien. Pożar objął powierzchnię około 1 tys. metrów kwadratowych. W budynku zawalił się dach.
Około trzy czwarte ludności opuściło kontrolowane przez rząd terytorium obwodu donieckiego. 24 lutego ludność regionu liczyła 1,6 mln osób, obecnie zmniejszyła się do 430 tys. — podał Pawło Kyrylenko, szef Donieckiej Obwodowej Administracji Państwowej. W Krematorsku, drugim co do wielkości mieście w regionie, pozostało 40 z 200 tys. mieszkańców.
Ołena Symonenko, doradczyni zastępcy kancelarii prezydenta Wołodymyra Zełenskiego poinformowała, że w ciągu doby w ręce Rosjan wpadły 42 miejscowości w obwodzie donieckim.
Serhij Haidai, szef Ługańskiej Obwodowej Administracji Wojskowej poinformował, że 21 kwietnia rosyjskie wojska podjęły 11 prób ostrzału ludności cywilnej w regionie, trafiając w siedem domów i raniąc cztery osoby. "Wróg próbuje nacierać w rejonie Rubiżnego. Walki obronne trwają w rejonie miejscowości Popasna i Nowotoszkiwskie" — mówił.
Od początku wojny do dzisiaj z Ukrainy wyjechało 2,9 mln osób. Trudno jednak ocenić, ile zostało w Polsce, ile pojechało dalej, a ile wróciło do Ukrainy. Ta ostatnia grupa stale rośnie - od początku wojny do Ukrainy wjechało już ponad 800 tys. osób. Od połowy kwietnia dzienna liczba osób wracających kilkakrotnie przewyższyła liczbę osób wjeżdżających do Polski. Tak było także 21 kwietnia:
Z danych ukraińskiej prokuratury generalnej wynika też, ze liczba dzieci rannych w wyniku działań zbrojnych wzrosła do 386.
Po kilku spokojnych nocach, od czwartku do piątku nad ranem w mieście znów słychać było dźwięki ostrego ostrzału artyleryjskiego. Szef Obwodowej Administracji Wojskowej w Charkowie, Ołeh Synehubow przekazał, że czwartek siły ukraińskie odnotowały około 50 ataków z artylerii i wyrzutni rakiet. W czwartek po południu dwie osoby zginęły, gdy rakiety uderzyły w osiedle mieszkaniowe w północnej części Charkowa. Atak uszkodził także szkołę oraz podpalił blok mieszkalny.
W kolejnym krótkim raporcie z sytuacji w Ukrainie brytyjskie ministerstwo obrony ocenia, że:
Denys Szmyhal napisał na swoim profilu na Facebooku, że ukraińska gospodarka straciła już ponad 500 mld dolarów w wyniku działań wojennych, a jej PKB może spaść o 30-50 proc. w 2022 roku. W krótkiej perspektywie Ukraina ma potrzebować od 4 do 5 mld dolarów miesięcznie przez następnych sześć miesięcy.
Prezes Banku Światowego David Malpass stwierdził, że fizyczne straty w infrastrukturze Ukrainy sięgają 60 mld dolarów i będą rosły w miarę trwania wojny. Szacunki Banku Światowego nie obejmują ekonomicznych kosztów rosyjskiej inwazji.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oskarżył Rosję o plan „sfałszowania” referendum niepodległościowego na częściowo okupowanych terenach Chersonia i Zaporoża. W wiadomości wideo wyemitowanej późnym czwartkowym wieczorem Zełenski wezwał mieszkańców, aby nie przekazywali siłom rosyjskim żadnych danych osobowych, w tym numerów paszportów.
"Apeluję do mieszkańców południowych regionów Ukrainy - obwodów chersońskiego i zaporoskiego - aby bardzo uważali, jakie informacje przekazujecie najeźdźcom. A jeśli poproszą was o wypełnienie jakiejś ankiety, zostawienie gdzieś swoich danych paszportowych, powinniście wiedzieć - to wam nie pomoże... Ma to na celu sfałszowanie tak zwanego referendum na waszej ziemi, jeśli z Moskwy przyjdzie rozkaz zorganizowania takiego widowiska. I taka jest rzeczywistość. Bądź ostrożny" — mówił Zełenski.
„Jeśli ktoś chce nowej aneksji, może to tylko doprowadzić do nowych, potężnych uderzeń sankcji na Rosję. Sprawisz, że twój kraj będzie tak biedny, jak Rosja nie była od wojny domowej w 1917 roku. Lepiej więc teraz szukać pokoju” — zwrócił się do rosyjskich żołnierzy biorących udział w operacji w Donbasie.
"Wojska rosyjskie na okupowanych terenach Ukrainy wywołują w sposób sztuczny kryzys humanitarny, poprzez niszczenie kluczowych obiektów infrastruktury i blokowanie dostaw humanitarnych" — oświadczył w piątek, 22 kwietnia, Sztab Generalny ukraińskich sił zbrojnych.
Wojska rosyjskie mają blokować przemieszczanie się miejscowej ludności, dopuszczać się grabieży i sztucznie wywołują kryzys humanitarny. Dochodzić ma też do "przypadków rozstrzeliwania ludności cywilnej i wolontariuszy".
Według sztabu wojska rosyjskie nadal blokują Charków i ostrzeliwują siły ukraińskie oraz obiekty infrastruktury w tym rejonie.
W kierunku Iziumu (obw. charkowski) Rosjanie skoncentrowali do 25 grup batalionowych w celu prowadzenia walk. W tym rejonie wojska rosyjskie doszły do północnych granic miejscowości Dibrowne.
W obwodzie donieckim wojska rosyjskie prowadzą działania ofensywne w rejonie miejscowości Zariczne i miasta Marjinka. Armia Ukrainy toczy walki obronne w obwodzie ługańskim o Popasną i Nowosztokiwske.
"Według naszych informacji 20 kwietnia do centralnego szpitala miasta Nowoajdar trafiła kolejna partia rannych żołnierzy rosyjskich sił zbrojnych w liczbie około 220 osób" — podał sztab.
Mer Mariupola Wadim Bojczenko opowiedział Reutersowi o nieudanych próbach ewakuacji oblężonego od 2 marca Mariupola.
"Prosili nas, abyśmy dali im mapę pokazującą, skąd zacznie się ewakuacja - daliśmy im mapę. Pytali nas ile autobusów mamy? Podaliśmy im liczbę autobusów. A oni zniszczyli wszystkie te miejsca [red. - skąd miała zacząć się ewakuacja] i zniszczyli nasze autobusy" — mówił. Stwierdził, że w mieście przebywa wciąż 100 tys. cywilów.
Po tym jak w czwartek minister obrony Rosji Siergiej Szojgu ogłosił zdobycie miasta, ale bez broniących się zakładów Azowstal, wywiad z jednym z ukraińskich obrońców przeprowadziło BBC.
Zastępca dowódcy pułku Azow, Światosław Palamar stwierdził, że w wyniku masowych bombardowań zakłady przemysłowe w centrum miasta zostały w dużej mierze zniszczone. "Używają ciężkich bomb, które przynoszą wielkie zniszczenia. Są ranni, są martwi. Cywile są pod gruzami" — mówił.
Palamar zastrzegł, że cywile, którzy nie zdążyli opuścić miasta, kryją się w piwnicach, w miejscach odseparowanych od armii ukraińskiej. "Kilka dni temu, gdy Rosja ogłosiła otwarcie korytarzy humanitarnych, ostrzał nie ustał" — mówił. Według Palamara ludzie, którzy zostali na terenie zakładów nie ufają Rosjanom, dlatego chcieliby, by gwarantami ewakuacji były niezależne podmioty, tj. Czerwony Krzyż, ONZ lub OBWE.
"Boją się, są tu rodziny naszych żołnierzy i kobiet. Mała dziewczynka, której zdjęcie pokazaliśmy, której matka pomaga naszym rannym żołnierzom. I wiemy, co się z nimi stanie, jeśli nikt nie zagwarantuje im bezpieczeństwa. Rozumiemy, że będą torturowani, zabici, zakuci w kagańce lub w najlepszym razie wywiezieni na terytorium Rosji do obozów filtracyjnych, a potem znikną” — mówił Palamar.
Wicepremier Ukrainy, Iryna Wereszczuk poinformowała o uprowadzeniu urzędnika, który kierował konwojem humanitarnym w obwodzie chersońskim. Rosjanie mieli być gotowi uwolnić urzędnika w zamian za uwolnienie przez Ukrainę rosyjskich jeńców. Strona ukraińska się na to jednak nie zgodziła. Wereszczuk poinformowała też, że w czwartek nie udało się otworzyć korytarzy humanitarnych z obwodu chersońskiego, ponieważ rosyjskie wojska nie wstrzymały ostrzału ich tras.
Cała relacja z 21 kwietnia:
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze