0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

„W świetle polskiej konstytucji marszałek Senatu Tomasz Grodzki nie miał prawa poprosić Komisji Weneckiej o wydanie opinii na temat nowelizacji ustaw sądowych. [...] Doszło do nadużycia” – przekonywał w „Rozmowach Niedokończonych” Telewizji Trwam 8 stycznia 2020 minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

W świetle polskiej konstytucji marszałek Senatu Tomasz Grodzki nie miał prawa poprosić Komisji Weneckiej o wydanie opinii na temat nowelizacji ustaw sądowych. [...] Polskę na zewnątrz reprezentuje Prezydent i rząd poprzez Ministra Spraw Zagranicznych.
Grodzki jako przedstawiciel parlamentu miał prawo zaprosić Komisję Wenecką.
Telewizja Trwam,08 stycznia 2020

Ziobro najwyraźniej pomylił narracje. Zaproszenie do Polski Komisji Weneckiej nie ma nic wspólnego z prowadzeniem polityki zagranicznej i polską Konstytucją. Taki argument podnosili politycy PiS, by dyskredytować wizytę marszałka Grodzkiego w Brukseli 8 stycznia.

O tym, kto może zwracać się do Komisji Weneckiej z prośbą o wydanie opinii, pisaliśmy w OKO.press 7 stycznia, w kontekście wypowiedzi zastępcy Ziobry Michała Wójcika.

Przypomnijmy. Decyzję podejmuje sama Komisja, której członkiem od 1992 roku jest także Polska. Zgodnie z zasadami jej funkcjonowania o opinię mogą ją poprosić przedstawiciele danego państwa - rządu, parlamentu lub głowa państwa. Poza nimi także organy Rady Europy oraz inne międzynarodowe organizacje, np. Unia Europejska.

Argument o "nadużyciu" Grodzkiego to kolejna manipulacja przedstawiciela rządu PiS.

Po pierwsze, zgodnie z art. 8 Regulaminu Senatu, Tomasz Grodzki reprezentuje izbę wyższą polskiego parlamentu. A zatem jest tego parlamentu przedstawicielem, uprawnionym do zaproszenia Komisji, co uczynił pod koniec grudnia 2019.

Jego kompetencje potwierdziła sama Komisja, akceptując zaproszenie i zapowiadając wydanie opinii na temat tzw. ustawy dyscyplinującej w trybie pilnym.

Podobnie jak Grodzki postąpił w 2015 roku ówczesny Minister Spraw Zagranicznych Witold Waszczykowski. Wówczas jako przedstawiciel rządu poprosił Komisję Wenecką, by zbadała "reformę" Trybunału Konstytucyjnego. Skończyło się to dla niego nie najlepiej, o czym piszemy poniżej.

Sprawozdawcy Komisji Weneckiej odwiedzą Polskę już 9-10 stycznia.

Przeczytaj także:

Grodzki zaprasza

Marszałek Grodzki wezwał Komisję wkrótce po tym, jak otrzymał pismo od wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej z 19 grudnia 2019. Věra Jourová apelowała w nim do najwyższych władz RP o przerwanie prac nad tzw. ustawą dyscyplinującą sędziów.

„Zachęcam wszystkie organy państwowe, by nie kontynuowały prac nad nowym projektem, dopóki nie przeprowadzą niezbędnych konsultacji z zainteresowanymi stronami” – napisała w liście.

Jourová wezwała polskie władze zwłaszcza do rozmów z Komisją Wenecką Rady Europy.

Na jej pismo niezwłocznie odpowiedział Tomasz Grodzki.

Zapewnił wiceprzewodniczącą KE, że Senat dopilnuje, by ustawa była procedowana w sposób przejrzysty i zgodny z prawem, a także dogłębnie skonsultowana z partnerami w Polsce i za granicą. Wkrótce potem, 30 grudnia, wysłał do Komisji Weneckiej list z zaproszeniem do Warszawy.

Komisja ma wydać opinię w sprawie tzw. ustawy dyscyplinującej, zwanej też kagańcową. Projekt przegłosowany przez PiS w Sejmie 20 grudnia, po 29 godzinach chaotycznego "poprawiania" zakłada m.in. drastycznie poszerzenie odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów.

Za podważanie statusu sędziów powołanych z udziałem neo-KRS mają im grozić kary.

Zaproszenie Grodzkiego trafiło do Komisji Weneckiej 2 stycznia 2020. Jako że senacka komisja sprawiedliwości po raz pierwszy zajmie się projektem już na posiedzeniu 7-8 stycznia, Komisja postanowiła przygotować opinię w trybie pilnym. Zostanie sporządzona przez ekipę sprawozdawców, którzy odwiedzą Polskę 9-10 stycznia.

Zwykle Komisja przyjmuje opinie na sesjach plenarnych, które odbywają się cztery razy do roku. W pilnych sprawach może jednak zrobić to wcześniej, a na "plenarce" jedynie poprzeć wcześniejsze ustalenia. Najbliższa sesja plenarna zaplanowana jest na 20-21 marca 2020.

Komisji wizyty w Polsce

Komisję Wenecką w grudniu 2015 roku zaprosił do Polski były minister spraw zagranicznych PiS Witold Waszczykowski. Wkrótce po odwiedzinach w Warszawie, na sesji 12-13 marca 2016, Komisja przyjęła opinię miażdżącą dla "reformy" Trybunału Konstytucyjnego przeprowadzonej przez rząd PiS.

Uznała, że:

  • prezydent Andrzej Duda musi zaprzysiąc trzech sędziów wybranych przez Sejm VII Kadencji;
  • TK nie powinien orzekać o konstytucyjności ustawy na podstawie przepisów tej samej ustawy;
  • publikacja wyroku TK z 9 marca 2016 (Trybunał uznał nowelizację ustawy o TK za niekonstytucyjną) - to „warunek konieczny” wyjścia przez Polskę z kryzysu konstytucyjnego.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości tę opinię zignorował.

Decyzję Waszczykowskiego o zaproszeniu komisji ostro krytykowali koledzy z partii, w tym prezes Kaczyński. Sam Waszczykowski zapewniał, że opinia nie jest dla Polski wiążąca, a Komisja działa stronniczo. Tłumaczył, że gdyby sam jej nie zaprosił, i tak zostałaby na Polskę "nasłana".

Komisja Wenecka w kolejnych latach kilkakrotnie odwiedzała nasz kraj, by badać reformy PiS:

  • jeszcze w kwietniu 2016 "nasłało" ją Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, by przyjrzała się nowelizacji ustawy o policji, która zwiększyła możliwość inwigilacji obywateli;
  • w październiku 2016 Komisja znów badała reformę TK (na wniosek Sekretarza Generalnego RE Thorbjørna Jaglanda), by sprawdzić, czy rząd zastosował się do opinii z marca;
  • Zgromadzenie Parlamentarne RE w maju 2017 poprosiło ją o ocenę zmian w prawie o prokuraturze;
  • w październiku 2017, również na wniosek Zgromadzenia Parlamentarnego, badała "reformę" sądów powszechnych, SN i KRS.

Każda z opinii była krytyczna wobec zmian wprowadzanych przez rząd PiS. Ten jednak konsekwentnie nie wcielał w życie uwag Komisji.

Jak działa Komisja Wenecka

Komisja Wenecka, a właściwie Europejska Komisja na rzecz Demokracji przez Prawo, to organ doradczy Rady Europy - międzynarodowej organizacji zrzeszającej 47 krajów, z siedzibą we francuskim Strasburgu. W skład Komisji wchodzi ponad 100 ekspertów w dziedzinie prawa konstytucyjnego i międzynarodowego.

Komisja powstała w 1990 roku, gdy w państwach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polsce, dokonywały się przemiany ustrojowe. Rada Europy chciała w ten sposób zapewnić tym krajom instytucjonalną pomoc w czasie transformacji. Dziś Komisja pełni rolę międzynarodowego prawnego think-tanku. Obraduje na posiedzeniach plenarnych cztery razy do roku, w Wenecji.

"Proszę pamiętać, że w skład Komisji Weneckiej wchodzą też przedstawiciele takich wspaniałych demokracji jak Rosja czy Białoruś, więc opinie wydawane przez Komisję Wenecką także należy przez ten pryzmat oceniać. W tym wypadku na pewno nie można ich brać pod uwagę" — komentował w TV Trwam prokurator krajowy Bogdan Święczkowski.

Najwyraźniej zapomniał, że członkami Komisją są też dwaj przedstawiciele Polski. W latach 2016-2018 funkcję tę sprawował prof. Bogusław Banaszak - przychylny PiS ekspert, m.in. autor opinii prawnej dla Biura Analiz Sejmowych na temat kryzysu wokół TK.

Po jego śmierci w Komisji Weneckiej zastąpił go wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Od 2016 roku zasiada w niej także Mariusz Muszyński - wiceprezes TK i sędzia "dubler" - jako członek-zastępca.

Głównym zadaniem Komisji jest doradztwo w sprawach konstytucyjnych. Na wniosek danego państwa, organów Rady Europy lub organizacji międzynarodowych Komisja powołuje grupę sprawozdawców, którzy doradzają krajowym władzom przy pracach nad zmianami w prawie. Na podstawie ich konkluzji sekretariat Komisji sporządza opinię o zgodności projektu ze standardami demokracji i prawami człowieka.

Komisja nie może nakładać sankcji na państwa łamiące demokratyczne standardy; jej opinie nie są prawnie wiążące. Jedyną dostępną jej metodą wywierania wpływu jest dialog.

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze