0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Patryk Ogorzałek / Agencja GazetaPatryk Ogorzałek / A...

"Może warto najpierw zapytać środowiska LGBT, dlaczego tak agresywnie zaczęły prowokować, obrażać chrześcijan, zwłaszcza katolików, znieważać symbole religijne, napadać ludzi na ulicach?" — tak minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odpowiedział na pytanie "Rzeczpospolitej" o to, czy jego partia podsyca ideologiczne spory, by wzmocnić swoją pozycję w rządzie. Wywiad ukazał się 17 sierpnia 2020 roku.

Ziobro tłumaczył, że w uchwałach kolejnych samorządów "wolnych od LGBT" chodzi nie o ludzi, a o ideologię. "To fundamentalna różnica" — stwierdził minister i dodał, że pierwszy sprzeciwiłby się prześladowaniom ze względu na orientację seksualną. Według niego problemem jest natomiast "agresywne forsowanie swoich preferencji", czyli np. domaganie się wprowadzenia małżeństw homoseksualnych czy adopcji dzieci przez pary tej samej płci.

"W Polsce osoby LGBT są bezpieczne i mają zagwarantowane wszelkie swobody obywatelskie. Mogą się zrzeszać, mają swoje organizacje, kluby, prasę, organizują parady, wiece, protesty" — podkreślił Ziobro.

Środowisko LGBT ma pełnię praw obywatelskich. Im to jednak nie wystarcza i domagają się dalej idących zmian w porządku prawnym i świadomości społecznej.
Nie, osoby LGBT nie korzystają w Polsce z pełni praw. Domagają się właśnie tego, by im je przyznano.
"Rzeczpospolita",17 sierpnia 2020

Jest jednak dokładnie odwrotnie niż twierdzi minister. Osoby LGBT nie mają w Polsce pełnych praw, a homofobiczna retoryka, którą uparcie nakręca jego partia i cały rząd PiS, ma już realne konsekwencje dla ich bezpieczeństwa.

  • 14 sierpnia ofiarą brutalnego pobicia nad jeziorem Rusałka w Poznaniu został 24-letni Miłosz Miklaszewski. Dwóch mężczyzn okładało go pięściami i pałką teleskopową, trafił do szpitala ze złamanym nosem i wstrząśnieniem mózgu;
  • 16 sierpnia w Warszawie przed swoim domem na Pradze Północ pobity został Linus Lewandowski, aktywista, bo szedł za rękę ze swoim chłopakiem, ma złamany ząb i siniaki;
  • 17 sierpnia w Gdańsku studentka ASP została wyzwana i opluta, grożono jej śmiercią, bo z jej plecaka wystawały tęczowe chorągiewki;
  • 24 sierpnia w centrum Poznania ofiarą brutalnego ataku padł obcokrajowiec, który przyjechał do Polski na festiwal kinowy Short Waves, sprawca bez ostrzeżenia zaszedł go od tyłu i kopnął, potem wulgarnie wyzywał;
  • 25 sierpnia nastolatek z Wałcza został zaatakowany za kolorowe włosy. Sprawca, który bił go po głowie metalowym narzędziem, był już wcześniej notowany - 2 sierpnia uderzył w twarz innego nastolatka, również "za kolorowe włosy".

Takich przykładów niestety jest więcej. Do tego dochodzą homofobiczne furgonetki Fundacji Pro-Prawo do Życia, które jeżdżą po kraju i szerzą fałszywe i obraźliwe informacje o osobach LGBT.

Przeczytaj także:

Co z prawem karnym?

"Wielu zachowań motywowanych nienawiścią wobec osób LGBT można by uniknąć, gdyby polskie prawo karne w zakresie art. 256 i art. 257 k.k. spełniało standardy zalecane przez Europejską Komisję przeciwko Rasizmowi i Nietolerancji, która konsekwentnie twierdzi, że zakres stosowania ww. przepisów jest zbyt wąski" — napisali w "Gazecie Wyborczej" 11 sierpnia adwokaci Krzysztof Stępiński i Damian Tokarczyk.

Rzeczywiście, choć osoby LGBT należą do mniejszości szczególnie narażonych na przestępstwa motywowane uprzedzeniami, polskie prawo nie chroni ich w wystarczający sposób.

Jedynym przepisem karnym, do którego mogą się odwołać jest artykuł 212, czyli przestępstwo zniesławienia. Trójmiejskie stowarzyszenie na rzecz osób LGBT Tolerado w sierpniu 2020 zdecydowało się właśnie na taki krok wobec fundacji Pro-Prawo do Życia. Oprócz tego osobom LGBT zostają także pozwy cywilne.

Dlatego mecenasi Stępiński i Tokarczyk zwrócili się do prezydenta Andrzeja Dudy z prośbą o inicjatywę ustawodawczą zmieniającą kodeks karny. Do artykułów 256 i 257 wystarczyłoby dodać po jednym paragrafie. O takie zmiany od dawna wnioskują także politycy - w 2012 roku podobny projekt wnieśli posłowie SLD, w 2016 Nowoczesnej, a w 2020 Lewicy.

Dziś te przepisy penalizują nawoływanie do nienawiści m.in. na tle narodowościowym, rasowym, wyznaniowym czy etnicznym. Sądy mogą za to orzec nawet karę pozbawienia wolności do lat 2. Zakazane jest także znieważanie kogokolwiek z takich powodów, pod groźbą kary więzienia do lat trzech.

W krótkiej propozycji ustawy Stępiński i Tokarczyk proponują dodanie do art. 256 paragrafu 1a:

„Tej samej karze podlega, kto nawołuje do nienawiści powodowanej płcią, tożsamością płciową lub orientacją seksualną”.

A do art. 257 § 2:

„Tej samej karze podlega, kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej płci, tożsamości płciowej lub orientacji seksualnej, lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby”.

O tym, że przestępstwa z nienawiści ze względu na orientację seksualną należy dodać do polskiego kodeksu karnego pisała w OKO.press Dominika Sitnicka m.in. latem 2019 roku, wkrótce po atakach na Marsz Równości w Białymstoku.

Związki partnerskie, adopcje

Polska nie tylko nie chroni przedstawicielek i przedstawicieli społeczności LGBT przed mową nienawiści i agresją. Nie gwarantuje im także podstawowych praw. Np. do sformalizowania związku. Jesteśmy jednym z ostatnich krajów w Europie, który nie daje parom tej samej płci żadnej możliwości, by to zrobić.

W OKO.press pisaliśmy, że 6 lipca 2020 Europejski Trybunał Praw Człowieka zakomunikował rządowi PiS, że rozpatrzy 19 skarg złożonych mu przez polskie pary tej samej płci właśnie z tego powodu. We Włoszech w 2015 wyrok ETPCz w podobnej sprawie dał impuls do zmiany. Dziś związki partnerskie są tam legalne.

Także polskie pary jednopłciowe, które pobrały się granicą, a chciałyby zarejestrować związek w Polsce, nie mogą tego zrobić. Polskie urzędy stanu cywilnego odmawiają transkrypcji aktu małżeństwa powołując się na brak podstawy prawnej. W głośnym wyroku z lutego 2020 Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł, że transkrypcja ta nie jest możliwa ze względu na przepisy kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.

WSA w uzasadnieniu ubolewał, że nie ma prawnej możliwości, by orzec inaczej. Podkreślił zarazem, że

Konstytucja nie zakazuje wprowadzenia w Polsce małżeństw jednopłciowych, więc to, jak będą kończyły się takie sprawy, zależy tylko od dobrej woli ustawodawcy.

Problem dotyczy też par jednopłciowych, w których tylko jedna z osób jest obywatelem lub obywatelką Polski. W przypadku par heteroseksualnych, małżonek-obcokrajowiec ma prawo ubiegać się o pobyt stały w Polsce. Pary jednopłciowe tego przywileju nie mają.

Nie mogą w Polsce także adoptować dzieci, co już dziś rodzi poważne konsekwencje administracyjne. Chodzi o transkrypcję aktu urodzenia dzieci adoptowanych przez polskie pary za granicą. Zdarza się, że Urzędy Stanu Cywilnego odmawiają przepisania dokumentów, a tym samym dzieciom tym nie można nadać numeru PESEL.

W głośnej uchwale NSA sędziowie napisali, że urzędnicy nie mogą pozbawiać dzieci praw obywatelskich, ale jednocześnie uznał, że nie ma możliwości, by np. dwie matki były wpisane w rubryki jako rodzice. W praktyce często kończy się na tym, że drugi rodzic figuruje w dokumencie jako "adnotacja". Dziecko ma więc formalnie tylko jednego rodzica.

To nie jest kraj dla osób trans

Z poważnymi problemami muszą borykać się w Polsce także osoby transpłciowe. W OKO.press wielokrotnie pisaliśmy, że procedura korekty płci jest zawiła i upokarzająca.

Przede wszystkim zmiana w dokumentach jest poprzedzona długim procesem diagnostycznym. Osoba transpłciowa musi uzyskać opinię seksuologa, psychiatry i psychologa potwierdzających odczuwaną tożsamość płciową oraz rozpocząć terapię hormonalną.

Dopiero po zgromadzeniu obszernej dokumentacji, można wejść na drogę sądową, czyli — niezależnie od wieku — pozwać rodziców, za to że źle określili płeć dziecka po urodzeniu. Jeśli rodzice nie żyją, sprawę przejmuje kurator.

Na tym etapie wiele zależy od tego, jaki stosunek do transpłciowości danej osoby ma jej rodzina. Jeżeli jest nastawiona nieprzychylnie lub wrogo, postępowanie sądowe może toczyć się latami. Niejednokrotnie procedurę przedłużają także sądy, np. prosząc o powtórzenie badań diagnostycznych.

Realna szansa na zmianę pojawiła się w 2015 roku dzięki inicjatywie posłanki Anny Grodzkiej i Fundacji Trans-fuzja. Ustawa regulująca status osób transpłciowych została po długich dyskusjach i poważnych cięciach przyjęta przez ówczesny parlament. Zawetował ją jednak nowo wybrany prezydent Andrzej Duda.

Projekt po wecie wrócił do Sejmu, ale rządząca większość PO-PSL mówiła, że przyjmie go dopiero, gdy wygra wybory. Wybory przegrała.

Od tego czasu sytuacja osób trans w Polsce nie uległa poprawie. Kolejne drwiące wypowiedzi polityków przekładają się na poczucie wykluczenia i zaszczucia. W OKO.press w 2019 roku pisaliśmy m.in. o samobójstwie transpłciowej Milo, która w pożegnalnym liście napisała, że ma już dość.

Homofobia na szczytach władzy

"Nie dziwi, że pozbawieni ochrony prawnej przedstawiciele środowisk LGBT, których najważniejszy obywatel naszego kraju nazywa ideologią, protestują" — napisali w "Gazecie Wyborczej" adwokaci Stępiński i Tokarczyk.

Rzeczywiście przedstawiciele władzy PiS nie tylko nie zrobili nic, by ich chronić. Z lęku przed innością uczynili polityczne paliwo. W OKO.press pisaliśmy o tym wielokrotnie, m.in. w trakcie ostatniej kampanii Andrzeja Dudy.

To prawo UE jest dziś instancją, na której mogłyby polegać osoby LGBT w Polsce.

Unijne traktaty i Karta Praw Podstawowych mówią o poszanowaniu godności każdego człowieka, zakazują nietolerancji i dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. Polskie sądy mogłyby w części spraw kierować pytania do unijnego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu.

O pytanie do TSUE wnosili np. prawnicy Kampanii Przeciwko Homofobii w sprawie drukarza z Łodzi, który odmówił usługi organizacji LGBT Business Forum. Jak pisaliśmy w OKO.press postępowanie zostało jednak umorzone. Sąd Apelacyjny uznał, że jest związany wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego.

TK Julii Przyłębskiej na wniosek Zbigniewa Ziobry rozpatrzył sprawę i orzekł, że art. 138 kodeksu wykroczeń, który chronił przed dyskryminacją w dostępie do usług, jest niezgodny z Konstytucją.

"Może warto najpierw zapytać środowiska LGBT, dlaczego tak agresywnie zaczęły prowokować" - zastanawiał się w wywiadzie Zbigniew Ziobro. Powodów do frustracji mają aż nadto, co dobrze podsumowało Międzynarodowe Stowarzyszenie Lesbijek i Gejów, Biseksualistów i Transseksualistów (ILGA) w ostatnim rankingu Rainbow Europe. Wynika z niego, że Polska jest najgorszym krajem do życia dla osób LGBT w całej Unii Europejskiej.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze