Dorota Łoboda w rozmowie z OKO.press potwierdza, że komisja ponownie zajmie się odrzuconą w lipcu ustawą o częściowej dekryminalizacji pomocy w aborcji, ale projekt zostanie mocno okrojony. „Mamy, co mamy. Zderzamy się z konserwatywnymi politykami, których nie da się przekonać”
Pod koniec stycznia 2025 częściowa dekryminalizacja pomocy w aborcji ma wrócić pod obrady Sejmu. A konkretnie do komisji sejmowej ds. projektów aborcyjnych. Posłanka KO i szefowa komisji nadzwyczajnej ds. aborcji, Dorota Łoboda, powiedziała 4 stycznia PAP, że w ramach negocjacji koalicyjnych ustawa została okrojona – zniknie z niej niekaralność lekarzy, a zostanie niekaralność osób pomagających w aborcji.
Dorotę Łobodę zapytaliśmy więc o szczegóły rozmów z PSL i losy ustaw aborcyjnych. Cała rozmowa niżej w tekście.
W obecnej wersji zakłada ona usunięcie z Kodeksu karnego ust 1 i 2 art. 152 i zmianę ust. 3 i dodanie ust. 4.
Cały projekt w obecnym kształcie, przed poprawkami, można znaleźć tutaj. Nie wiadomo, jakie będą poprawki, czyli jaka będzie nowa wersja projektu. Prawdopodobnie w Kodeksie karnym pozostałby ust. 1 art. 152. (czyli usunięcie tego przepisu zniknęłoby z projektu ustawy).
Na razie projekt w obecnym kształcie przepadł w Sejmie w lipcu 2024 roku głosami m.in. PSL-u:
Fiasko głosowania oburzyło wyborców i wyborczynie koalicji. Projekt i tak był uważany za skrajnie konserwatywny. Był absolutnym minimum, które obiecywała koalicja.
Po lipcowym głosowaniu premier Donald Tusk ogłosił, że aborcja w tym parlamencie zapewne nie przejdzie:
Komisja jednak pracuje dalej. Co będzie z projektami? Czy konserwatywna i dodatkowo okrojona ustawa depenalizująca pomoc w aborcji wystarczy wyborcom i wyborczyniom?
Magdalena Chrzczonowicz, OKO.press: Z Pani wypowiedzi w mediach w ostatnich dniach wynika, że nastąpiło porozumienie w koalicji dotyczące ustawy częściowo dekryminalizującej pomoc w aborcji. Jaki będzie kształt tego projektu po tych negocjacjach?
Dorota Łoboda, posłanka KO i przewodnicząca komisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży: Największy sprzeciw posłów PSL-u budził zapis o tym, że niekarane będzie przerwanie cudzej ciąży. PSL uznawał, że taki zapis będzie równoznaczny z legalizacją aborcji. Tak oczywiście nie jest, ale nie było w PSL-u zrozumienia dla naszej argumentacji.
Nam natomiast – tzn. KO i Lewicy – najbardziej zależy na tym, by nie były karane osoby, które pomagają w aborcjach, czyli partnerzy, osoby bliskie. A także aktywistki takie jak Justyna Wydrzyńska.
Na to PSL jest w stanie się zgodzić, chociaż oczywiście nigdy nic nie wiadomo, bo w tej sprawie nie ma w PSL-u dyscypliny. Poruszamy się po grząskim gruncie negocjacji. Jeżeli możemy dzięki temu usunąć z Kodeksu karnego kary za pomoc w aborcji, to chcemy to osiągnąć. Jest szansa, że na to znajdzie się większość w Sejmie.
Tak, z tym że celem ustawy dekryminalizującej pomoc w aborcji było także to, żeby lekarze nie odmawiali aborcji w obawie przed karą. I nie narażali w ten sposób życia i zdrowia pacjentek.
Tak, ale to była jednak wymówka lekarzy. Żaden z nich, o ile mi wiadomo, nie został pociągnięty do odpowiedzialności w takiej sytuacji. Natomiast osoby pomagające w aborcjach mają zarzuty. Nie jest tych spraw dużo, ale są.
Mamy wytyczne Ministerstwa Zdrowia, które mówią, że przesłanka zagrożenia zdrowia psychicznego jest wystarczająca do przerwania ciąży. Podmioty, które nie będą wykonywały aborcji zgodnie z obowiązującym prawem, czyli także w tych przypadkach, będą karane. Dlatego uważam, że lekarze wykorzystują tę karalność jako wymówkę.
Nie oznacza to oczywiście, że pełna dekryminalizacja nie jest potrzebna. Chciałabym, żeby aborcja w ogóle zniknęła z Kodeksu karnego. Żeby Kodeks karny się nie zajmował osobami przerywającymi cudze ciąże. To byłby stan idealny.
Ale mamy, co mamy. Zderzamy się z konserwatywnymi politykami, których nie da się przekonać.
Podsumowując: według tej umowy, karalność lekarzy ma zostać w KK, a zniknie karalność osób pomagających w aborcjach, także tych, które wysyłają pigułki?
Tak. Podkreślę jeszcze, że taki kształt ustawy to nie mój wybór. Nie miałyśmy wyboru, czy przyjąć całkowitą dekryminalizację, czy tylko część. Miałyśmy do wyboru: częściowa dekryminalizacja albo nic. Uznałyśmy, że lepiej popchnąć coś do przodu, żeby chociaż osoby pomagające w aborcjach mogły to robić bez lęku.
Pytanie, czy faktycznie lepiej osiągnąć coś niż nic. Nie tego chciały wyborczynie koalicji. Może lepiej przeczekać kadencję, poczekać na inny skład Sejmu i osiągnąć wszystko?
To nie tylko moja decyzja, to nasza wspólna decyzja – polityczek KO i Lewicy. Chcemy uchronić osoby, które pomagają w aborcji. Zamrożenie tej sprawy na kolejne lata sprawi, że rodzina, bliscy, aktywistki będą stawały przed sądem lub będą się bały, że to może się stać. Kobiety robiące aborcje będą się martwić o to, czy przypadkiem ich partner wiozący je za granice nie poniesie odpowiedzialności, a matka nie straci praw rodzicielskich.
A pozostałe projekty leżące w komisji? Jest np. projekt Trzeciej Drogi, zakładający powrót do ustawy z 1993 roku, do tzw. kompromisu?
Ten projekt Trzeciej Drogi będzie procedowany jednocześnie z dekryminalizacją. To gwarancja tego, że nikt nikogo nie oszuka w głosowaniu.
Projekt Trzeciej Drogi nie jest w 100 proc. powrotem do ustawy z 1993 roku. Tak, przywrócona zostaje trzecia przesłanka, usunięta przez TK Przyłębskiej w 2020 roku. Ale nie tylko. Jest tam przepis mówiący o tym, że prokuratura ma trzy dni na wystawienie zaświadczenia na podstawie oświadczenia kobiety, że ciąża jest wynikiem przestępstwa. W tym momencie prokurator nie ma żadnego terminu. I szpital przeciąga, robi się późno. A szpital ma z kolei 72 godziny na przerwanie ciąży, jeżeli zachodzą przesłanki. Nie może zwlekać. Jest obowiązek zapewnienia pomocy psychologicznej, jeżeli pacjentka sobie tego życzy. Projekt przewiduje też aborcję farmakologiczną w szpitalu lub poza nim. Czyli lekarz może przepisać tabletki aborcyjne, które można wziąć w domu lub w szpitalu.
To nie jest dobry projekt, ale jest w nim trochę więcej niż tylko powrót do ustawy z 1993, której nie nazwę nigdy kompromisem, pamiętając, w jakich warunkach była wprowadzana.
A jednak tak jest postrzegany. Zapytam więc znowu: czy warto wracać do tzw. kompromisu? Może lepiej zaczekać kadencję, niż betonować układ sprzed 2020 roku. Wyborczyniom (wyborcom zresztą też) nie o to chodziło. Rozumiem, że jest to częściowo transakcja wiązana, jeżeli chodzi o tę dekryminalizację.
Trochę tak. I tak, to jest dylemat. Uznałyśmy jednak wspólnie z posłankami z KO i Lewicy, że warto zrobić jakiś krok. Poza tym to nie koniec – będziemy dalej procedować projekty legalizujące aborcję, autorstwa KO i Lewicy. Nie mamy teraz większości, ale będziemy przez te ponad dwa lata do końca kadencji wywierać ciągłą presję, ciągnąć temat. To nie koniec.
I trzecia sprawa: te projekty trzeba procedować, ten Trzeciej Drogi także. Nowe przepisy sejmowe określają maksymalny czas, w którym trzeba nad projektami pracować. Ten projekt i tak by przeszedł, nie zablokuję go przecież. Nie możemy go mrozić w nieskończoność.
KO i Lewica mogłaby zagłosować przeciwko temu projektowi, mówiąc: skoro wy przeciwko legalizacji, to my przeciwko kompromisowi.
Nie sądzę, by nasi wyborcy i wyborczynie to zrozumiały. Część ludzi wyszła na ulicę w 2020 roku w proteście przeciwko zmianom w ustawie. Nie wiem, jak wyjaśnilibyśmy, że blokujemy możliwość powrotu do tego, co było przed wyrokiem Przyłębskiej. Dostaję zresztą często pytania: dlaczego nie wróciliście do ustawy z 1993 roku, skoro to da się zrobić w tym Sejmie?
Dodatkowo wiemy, że PiS szykuje jakiś swój projekt dotyczący tylko wad letalnych. Mogliby to przegłosować razem z PSL. I to z tym projektem byśmy zostali na długo.
Rozumiem, ale obawiam się, że jeżeli przejdzie powrót do ustawy z 1993 roku, to z nim zostaniemy na lata.
Nie sądzę. Społeczeństwo się zmieniło i mam nadzieję, że przy kolejnych wyborach już będzie wiedziało na kogo głosować. Już wiemy, że PSL i Szymon Hołownia nie są za legalną aborcją.
Ale może być też tak, że jeżeli koalicji nie uda się zalegalizować aborcji w tej kadencji, rozczarowanie wyborców i wyborczyń będzie tak duże, że koalicja przegra kolejne wybory.
Jest też taki scenariusz, tak. Nie sądzę, żeby te osoby zagłosowały z kolei na PiS, bo trudno mieć nadzieję na liberalizację w ich wykonaniu. Te osoby mogą nie pójść na wybory w ogóle. Tak jak ci, którzy czekają na związki partnerskie. Ubolewam nad tym, że temat aborcji ucichł.
Rozczarowanie brakiem zmian w ustawie już jest. I rozumiem też, że Pani i inne posłanki Lewicy czy KO nie wyczarują sejmowego poparcia dla legalizacji aborcji do 12. tygodnia. Dlatego zapytam o Donalda Tuska. Czy nie jest tak, że ogłaszając w lipcu 2024, po nieudanym głosowaniu, koniec tematu aborcji w tym Sejmie, zostawił was same z tą komisją? I czy nie mógł mocniej nacisnąć na posłów w tym głosowaniu w lipcu 2024?
Nie odpowiem na to pytanie, nie wiem. My się nie poddajemy.
Powiedział: nie będzie aborcji, koniec. A wy ciągle pracowałyście i pracujecie w tej komisji.
Byłam na kampusie i słyszałam to. Ciągle liczę jednak na to, że nam się uda. Liczę, szczerze mówiąc, na nowego sojusznika w Pałacu Prezydenckim.
Sojusznik w pałacu nie pomoże podczas głosowania w Sejmie.
Ale pomoże w negocjacjach. To inny ośrodek władzy. Uważam, że to może pomóc. Odpadnie również argument dla Trzeciej Drogi, że prezydent i tak nic nie podpisze.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze