0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Adam Roch zawieszenie sędziego Pawła Juszczyszyna - na zdjęciu u góry - uchylił w poniedziałek 23 maja 2022 roku, po godzinie 15. Jego decyzja jest prawomocna, nie można się od niej odwołać. Czyli sędzia może do pracy wrócić choćby jutro.

Decyzja Rocha oznacza też, że sędzia będzie od teraz dostawał pełne wynagrodzenie, które do tej pory było obniżone aż o 40 procent. Nie widomo jednak, czy będzie mógł na podstawie decyzji Izby starać się o zwrot zaległego wynagrodzenia. To ok. 100 tysięcy złotych.

Prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki - jednocześnie członek nowej KRS - na łamach olsztyńskiej „Gazety Wyborczej” zapowiedział, że nie będzie już dłużej blokował powrotu Juszczyszyna do pracy. Czeka tylko na odpis decyzji Izby Dyscyplinarnej. Zapowiedział też, że sędzia od razu nie wróci na salę sądową. Tylko najpierw ma zamiar wysłać go na zaległy urlop.

Decyzja Adama Rocha zapada w gorącym momencie politycznym. Decydują się bowiem losy miliardów dla Polski z Krajowego Programu Odbudowy. Na dniach Komisja Europejska ma podjąć decyzję czy te miliardy odblokuje.

A warunkami tego jest m.in. likwidacja Izby Dyscyplinarnej i przywrócenie do orzekania zawieszonych przez nią sędziów. W tym tygodniu Sejm ma uchwalić prezydencki projekt ustawy o likwidacji Izby i zastąpić ją nową Izbą przy SN.

Z kolei decyzja Rocha może być sygnałem wysłanym do Brukseli, że sędziowie wracają do pracy. A Juszczyszyn jest najdłużej zawieszonym polskim sędzią i stał się już symbolem wolnych sądów oraz represji. Tyle że ani likwidacja Izby, ani przywrócenie jednego zawieszonego sędziego (jest ich aż sześciu) nie jest wykonaniem przez Polskę wyroków TSUE i ETPCz.

Sędzia Paweł Juszczyszyn cieszy się z powrotu do orzekania. Ale podkreśla: „Izba Dyscyplinarna nie jest sądem i jej decyzja nie ma dla mnie znaczenia prawnego. Ja w ogóle nie powinienem być zawieszony”. Dodaje, że powrót do pracy traktuje jako efekt korzystnych dla niego orzeczeń sądów w Bydgoszczy i w Olsztynie, które potwierdziły jego racje. I zapowiada:

„Ale dalej będę walczył o praworządność i niezależne sądy. Nie będę się też bał wydać niezależnego wyroku, opierającego się na Konstytucji i prawie UE”.

Juszczyszyn deklaruje też, że będzie walczył o przywrócenie do orzekania pozostałych pięciu zawieszonych przez Izbę sędziów. „A moja sprawa pokazuje, że determinacja i presja mają sens. I że ta walka jest do wygrania” - mówi OKO.press Juszczyszyn.

Obrońcy sędziego Juszczyszyna w Izbie Dyscyplinarnej. Po lewej adwokat Michał Wawrykiewicz, obok niego adwokat Paweł Murawski. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak Izba zawiesiła sędziego i jak Juszczyszyn wygrywał w sądach

Przypomnijmy. Nielegalna Izba Dyscyplinarna bezterminowo zawiesiła sędziego Pawła Juszczyszyna w lutym 2020 roku. Domagał się tego zastępca głównego rzecznika dyscyplinarnego. Podstawą do zawieszenia sędziego pięć zarzutów dyscyplinarnych, które postawiono sędziemu. Trzy dotyczyły czynności orzeczniczych, jeden za przekroczenie prędkości samochodem i jeszcze jeden za wygłoszenie oświadczenia dla mediów.

Ale tak naprawdę sędziego zawieszono prewencyjnie i za karę. Bo jako pierwszy w Polsce wykonał wyrok TSUE z 2019 roku. Trybunał wtedy po raz pierwszy powiedział, jak należy oceniać legalność Izby Dyscyplinarnej i nowej Krajowej Rady Sądownictwa oraz legalność dawanych przez nią sędziom nominacji (dla neo-sędziów). I Juszczyszyn ten wyrok wykonał. Zażądał od Kancelarii Sejmu list poparcia dla kandydatów do nowej KRS, by zbadać jej legalność.

A już wtedy było wiadomo, że jej członek, Maciej Nawacki - jednocześnie prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie z nominacji resortu Ziobry - nie miał wszystkich wymaganych podpisów poparcia pod swoim zgłoszeniem. Część sędziów bowiem cofnęła mu poparcie. Juszczyszyn zażądał list poparcia, by ocenić status sędziego sądu rejonowego, którego wyrok miał ocenić jako sąd odwoławczy (za to dostał jeden, najważniejszy zarzut dyscyplinarny). Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Za żądanie list poparcia do nowej KRS na Juszczyszyna spadły błyskawiczne represje. Rzecznik dyscyplinarny ministra Ziobry zrobił mu błyskawiczną dyscyplinarkę (wtedy postawił mu te pięć zarzutów), a prezes Nawacki odsunął go na miesiąc od orzekania. Z kolei ministerstwo sprawiedliwości odwołało mu delegację do orzekania w sądzie okręgowym (sędzia poinformował za to media, za co dostał drugi zarzut dyscyplinarny). Potem Izba Dyscyplinarna w I instancji - w jej składzie był m.in. Adam Roch - uchyliła miesięczne zawieszenie Juszczyszyna. Ale odwołał się od tego rzecznik dyscyplinarny ministra Ziobry i Izba w II instancji zawiesiła sędziego bezterminowo. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Juszczyszyn się jednak nie załamał. Wraz ze swoim pełnomocnikiem adwokatem, prof. Michałem Romanowskim zaczął walczyć o powrót do orzekania. I odnieśli sukcesy w polskich sądach. Najpierw w 2021 roku Sąd Rejonowy w Bydgoszczy przywrócił go do orzekania w ramach tzw. zabezpieczenia. A potem Sąd Okręgowy w Olsztynie wstrzymał wykonanie decyzji Izby o jego zawieszeniu i uznał ją za bezprawną. Z kolei gdański sąd rejonowy i Sąd Rejonowy w Kwidzyniu nakazały Prokuraturze Krajowej śledztwo wobec prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie Macieja Nawackiego, za blokowanie powrotu do pracy Juszczyszyna i za niewykonywanie orzeczeń sądu, a nawet TSUE.

Z kolei sąd w Bydgoszczy nałożył za to na Nawackiego grzywnę i zamienił ją na areszt, bo jej nie zapłacił. Oprócz tego stołeczny sąd za niewykonanie wyroku sądu w Olsztynie nakazał niedawno śledztwo wobec pełniącej funkcję I prezes SN Małgorzaty Manowskiej. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Dlatego dziś Juszczyszyn twierdzi, że wraca do pracy dzięki tym orzeczeniom, a nie decyzji Izby. Bo to jego upór doprowadził do tego, że Nawacki dziś stoi niejako pod ścianą i jest wielkim przegranym całej tej sytuacji. Tym bardziej, że za blokowanie powrotu sędziego do pracy może w przyszłości dostać zarzuty karne. Bo uchylenie zawieszenia przez Izbę nie przekreśla skutków orzeczeń polskich sądów ws. Juszczyszyna.

Jak Roch wyrzucił z sali obrońcę Juszczyszyna

Ruch Izby Dyscyplinarnej ws. Juszczyszyna był dla wszystkich zaskoczeniem. Informacja o tym, że Adam Roch jego dalszym zawieszeniem zajmie się z urzędu, pojawiła się na początku maja 2022 roku. Przypomnijmy, że Roch prezesem Izby został na początku 2022 roku. Wybrał go prezydent Andrzej Duda spośród kilku kandydatów na to stanowisko.

Posiedzenie ws. zawieszenia wyznaczono szybko na 23 maja na godzinę 11:00. Dziś Paweł Juszczyszyn jednak nie pojawił się w Izbie. Bo konsekwentnie nie uznaje jej za legalny sąd. Co potwierdzają wyroki TSUE, ETPCz oraz polskich sądów, w tym SN i NSA. Byli za to jego dwaj obrońcy - adwokat Michał Wawrykiewicz, związany z Wolnymi Sądami i adwokat Paweł Murawski. Stawił się też zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota, nominat ministra Ziobry.

Posiedzenie było zaplanowane jako niejawne, ale na wniosek dziennikarzy Roch dopuścił do udziału media uzasadniając to tym, że sprawa jest w zainteresowaniu społecznym.

Na samym początku posiedzenia doszło do spięcia na linii mec. Wawrykiewcz - Roch. Bo adwokat mówiąc do prowadzącego posiedzenie nie wstawał ze swojego miejsca. Tłumaczył, że Izba nie jest sądem i odmawia wstawania. Roch reagował: „Pouczam obrońcę, że zwracając się do sądu należy wstawać”. Ale Wawrykiewicz powtarzał, że nie jest w sądzie. Roch zapytał co więc tu robi. Wawrykiewicz: „Bronię klienta”.

Roch: „Proszę wstać”. Na co Wawrykiewicz oświadczył, że zgodnie z wyrokiem legalnego Sądu Najwyższego z grudnia 2019 roku (był wykonaniem wyroku TSUE z listopada 2019 roku, tego samego, który wykonał Juszczyszyn) i zgodnie z historyczną uchwałą pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku oraz wyrokami ETPCz, Izba Dyscyplinarna nie jest sądem.

„Więc jako obrońca bezprawnie zawieszonego sędziego Juszczyszyna nie mam obowiązku wstawania przed organem, który nie jest sądem w rozumieniu prawa polskiego i europejskiego” - mówił Wawrykiewicz.

Potem złożył wniosek o przekazanie tej sprawy do legalnej Izby Karnej SN. Na co Roch zapowiedział, że jeśli nadal będzie przemawiał siedząc, usunie go z sali rozpraw. Potem wniosek złożył rzecznik dyscyplinarny Michał Lasota. Domagał się, by o dalszym zawieszeniu decydował skład trzyosobowy Izby. Tym bardziej, że jest już wyznaczony skład do merytorycznego rozpoznania sprawy dyscyplinarnej Juszczyszyna.

Z kolei drugi z obrońców sędziego, mec. Murawski podkreślił, że usunięcie z sali Wawrykiewicza ograniczy jego prawo do wykonywania obowiązków i prawo do obrony Juszczyszyna. Dlatego Murawski złożył wniosek o wyłączenie z tej sprawy Rocha z uwagi na wątpliwości czy jest bezstronny. Chciał też, by ten wniosek rozpoznała stara, legalna Izba Karna. Roch zarządził przerwę. Trwała ona aż do godziny 14:00.

Po przerwie oznajmił, że wszystkie wnioski obrońców są oddalone, podobnie jak wniosek Lasoty. Ale Wawrykiewicz nadal nie wstawał i Roch zdecydował o jego wydaleniu z sali. Adwokat wyszedł z sam. Na sali został mec. Murawski i odczytał przygotowane wcześniej oświadczenie Wawrykiewicza. Adwokat tłumaczył w nim, że nie wstawał, bo to był jego protest przeciwko naruszaniu praworządności w murach SN.

Mec. Michał Wawrykiewicz wychodzi z sali rozpraw Izby Dyscyplinarnej, po tym jak wyrzucił go z niej Adam Roch. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Lasota obawia się, że Juszczyszyn znowu będzie stosował prawo UE

Po wyjściu Wawrykiewicza, prowadzący posiedzenie Roch oddał głos stronom, by zajęły stanowisko wobec zasadności dalszego zawieszenia Juszczyszyna. Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota w kilku słowach powiedział, że sędzia jest zawieszony długo, co jest niedobre. Decyzję pozostawił do uznania Rochowi.

Drugi z obrońców sędziego, mec. Paweł Murawski, miał problem z zajęciem stanowiska. Bo nie chciał powiedzieć, że popiera uchylenie zawieszenia. Dlaczego? Tłumaczył, że Juszczyszyn nie jest zawieszony, bo decyzja Izby o tym była bezprawna. Mówił, że w jednym z zarzutów dyscyplinarnych (za żądanie list poparcia do KRS) zarzuca się sędziemu rzekome przekroczenie uprawnień. Czyli czyn z artykułu 231 kodeksu karnego. Tymczasem w jego ocenie nad taką kwalifikacją karną należy się zastanowić wobec osób, które pozbawiły go władzy sędziowskiej. Dlatego uznał, że nie może o cokolwiek wnosić.

Na co zareagował Lasota zarzucając mu niegodziwe zachowanie i zawoalowaną groźbę. Prosił Rocha o stanowczą reakcję. Lasota podkreślał, że z jednej strony Juszczyszyn już ponad dwa lata nie orzeka, ale z drugiej strony obawia się, że jak wróci on do pracy, będzie zachowywał się podobnie jak przed zawieszeniem. Lasota nie powiedział tego wprost, ale można z tego wysnuć, że obawia się, że Juszczyszyn znowu będzie stosował prawo UE i wykonywał wyroki TSUE. Do czego jako sędzia ma prawo. Wtedy Roch zarządził przerwę na naradę.

Po godzinie 15:00 Roch wydał uchwałę, ale w związku z tym, że Izba nie jest legalnym sądem piszemy, że jest to decyzja. Uchylił zawieszenie Juszczyszyna wydane w lutym 2020 roku. Zanim przedstawił uzasadnienie swojej decyzji przypomniał jak doszło do zawieszenia. Zwrócił m.in. uwagę na to, że główną podstawą zawieszenia było żądanie list poparcia dla kandydatów do nowej KRS. Co zakwalifikowano jako podważanie legalności nowej KRS i nominowanych przez nią neo-sędziów.

Zarzucano mu wtedy też to, że nadał temu rozgłos medialny i dał „zły” przykład innym sędziom. Roch tego nie powiedział, ale zawieszenie Juszczyszyna miało zablokować wykonanie precedensowego wyroku TSUE i podważanie statusu neo-sędziów. W tym celu PiS szybko uchwalił też ustawę kagańcową, by karać za to sędziów. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Roch tłumaczył, że podjął sprawę z urzędu, bo w lutym 2022 roku zastępca rzecznika dyscyplinarnego napisał do Izby, żeby ta zajęła się sprawą dyscyplinarną Juszczyszyna.

Sporo czasu poświęcił temu, że polskie sądy - w jego ocenie - nie mogły wydać korzystnych dla niego orzeczeń, bo sprawami dyscyplinarnymi zajmuje się tylko sąd dyscyplinarny. A nie sądy cywilne. Podkreślał, że te orzeczenia nie mają znaczenia dla wydanej przez niego decyzji. Tyle że sądy oceniały czy prawa do orzekania pozbawił Juszczyszyna legalny sąd i uznały, że Izba sądem nie jest. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Zastępca głównego rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Dlaczego Roch uchylił zawieszenie Juszczyszyna

Potem Adam Roch przeszedł do uzasadnienia powodów uchylenia zawieszenia. Na początku podkreślił, że nie oceniał zasadności zarzutów dyscyplinarnych, tylko to, czy uniemożliwiają one orzekanie Juszczyszynowi. Mówił, że trzeba uprawdopodobnić czyn dyscyplinarny i zbadać, czy dobro wymiaru sprawiedliwości uniemożliwia mu powrót do orzekania.

Roch przypomniał pięć zarzutów dyscyplinarnych, które były podstawą wniosku o zawieszenie. I podkreślił, że Izba zawiesiła go praktycznie tylko za jeden czyn - za żądanie list poparcia do KRS. „I choćby tylko z tego powodu należy rozważyć zasadność dalszego zawieszenia” - uzasadniał Adam Roch. Przypomniał też, że na podstawie artykułu 180 Konstytucji sędzia może być zawieszony w obowiązkach służbowych tylko na mocy orzeczenia sądu.

Podkreślał dalej, że stawiany Juszczyszynowi przez rzecznika dyscyplinarnego zarzut przekroczenia uprawnień z artykułu 231 kodeksu karnego (za żądanie list poparcia do KRS) nie jest wystarczająco potwierdzony. Roch sprawdził, czy Prokuratura Krajowa prowadzi w tej sprawie śledztwo i ustalił, że tak. Ale uznał, że nie zebrano wystarczających dowodów na zarzut karny. Bo do dziś nie wystąpiono z wnioskiem o uchylenie immunitetu sędziemu.

Argumentem za uchyleniem zawieszenia było też to, że trwa ono już ponad dwa lata.

Roch mówił, że obawy Lasoty, że Juszczyszyn po powrocie do orzekania nadal będzie robił to, co wcześniej, nie jest argumentem za dalszym zawieszeniem.

Zaznaczał, że długotrwałe zawieszenie może być zasadne tylko w przypadkach, gdy sędziemu grozi surowa kara, np. wydalenie ze stanu sędziowskiego. Roch ocenił, że stawiane sędziemu zarzuty i materiał dowodowy na ich poparcie nie pozwalają jednak przyjąć, że grozi mu taka kara. „Dwa lata zawieszenia to nadmierna ingerencja w sprawowanie wymiaru sprawiedliwości i w zasadę nieusuwalności sędziego. To nadmiernie represyjny środek ” - uzasadniał Adam Roch. Dlatego uznał, że dalsze zawieszenie jest niezasadne.

To nie pierwsza wolta Rocha, który uchodzi w Izbie Dyscyplinarnej za tzw. gołębia. Wcześniej nie zgodził się na siłowe zatrzymanie przez policję sędziego Igora Tulei oraz na uchylenie immunitetu byłemu już prezesowi Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Józefowi Iwulskiemu. Roch uznaje też orzeczenia TSUE.

Prezes Izby Dyscyplinarnej Adam Roch na posiedzeniu ws. zawieszenia Juszczyszyna. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Kogo jeszcze zawiesiła Izba i komu to grozi

Przywrócenie sędziego Juszczyszyna do pracy i spodziewane uchwalenie w tym tygodniu przez Sejm prezydenckiego projektu ustawy o likwidacji Izby Dyscyplinarnej, nie rozwiązuje jednak problemu niewykonania przez władzę PiS wyroków TSUE i ETPCz. Prezydencki projekt likwiduje bowiem Izbę pozornie, bo na jej miejscu będzie nowa Izba, również ze wskazanymi przez prezydenta neo-sędziami. Ponadto PiS nie zlikwidował nowej KRS, która jest głównym źródłem problemów z praworządnością.

Poza tym Juszczyszyn, choć jest pierwszym i najdłużej zawieszonym przez Izbę sędzią w Polsce, nie jest jedynym, którego odsunięto w ten sposób od orzekania. Oprócz niego zawieszonych jest jeszcze pięciu sędziów. To: Igor Tuleya z Sądu Okręgowego w Warszawie, Maciej Ferek z Sądu Okręgowego w Krakowie, Piotr Gąciarek z Sądu Okręgowego w Warszawie, Maciej Rutkiewicz z Sądu Rejonowego w Elblągu i Krzysztof Chmielewski z Sądu Okręgowego w Warszawie.

Wszyscy poza Tuleyą zostali zawieszenie w II połowie 2021 roku i na początku 2022 roku. Ich „winą” jest to, że w oparciu o orzeczenia TSUE i ETPCz podważyli status Izby Dyscyplinarnej oraz nowej KRS i dawanych przez nią nominacji dla neo-sędziów.

Zawieszenie grozi też grupie 17 sędziów, wobec których Izba nie wydała jeszcze decyzji. Sześciu sędziom grozi zawieszenie za wykonanie wyroków ETPCz i TSUE. To: Marta Pilśnik z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, Adam Synakiewicz z Sądu Okręgowego w Częstochowie, Marzanna Piekarska-Drążek z Sądu Apelacyjnego w Warszawie, Agnieszka Niklas-Bibik z Sądu Okręgowego w Słupsku, Joanna Hetnarowicz-Sikora z Sądu Rejonowego w Słupsku i Anna Głowacka z Sądu Okręgowego w Krakowie.

Kolejnym 11 sędziom grozi zawieszenie przez Izbę na kanwie wytaczanych im spraw karnych i dyscyplinarnych, za różne rzeczy. Tę grupę łączy to, że naraziła się obecnej władzy swoją postawą i orzeczeniami. To: prof. Włodzimierz Wróbel, sędzia Izby Karnej SN, Andrzej Stępka, sędzia SN z Izby Karnej, Andrzej Sterkowicz z Sądu Okręgowego w Warszawie, Piotr Raczkowski, sędzia wojskowy z Warszawy (były wiceszef legalnej KRS), Olimpia Barańska-Małuszek z Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim, Anna Bator-Ciesielska z Sądu Okręgowego w Warszawie, Aleksandra Janas i Irena Piotrowska z Sądu Apelacyjnego w Katowicach, Rafał Lisak, Wojciech Maczuga i Kazimierz Wilczek z Sądu Okręgowego w Krakowie.

Część z tych sędziów występuje po ochronę do ETPCz. Ten Trybunał wydał już wobec kilku sędziów tzw. środek zabezpieczający, chroniący ich przed zawieszeniem. To precedensowe decyzje w historii ETPCz, bowiem nigdy wcześniej wobec sędziów nie wydawano środków zabezpieczających.

Takie zabezpieczenie otrzymali już: sędzia SN prof. Włodzimierz Wróbel, sędzia SN Andrzej Stępka, Agnieszka Niklas-Bibik z Sądu Okręgowego w Słupsku, Marzanna Piekarska-Drążek z Sądu Apelacyjnego w Warszawie, Joanna Hetnarowicz-Sikora z Sądu Rejonowego w Słupsku, Adam Synakiewicz z Sądu Okręgowego w Częstochowie i Anna Głowacka z Sądu Okręgowego w Krakowie.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze