0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Il. Iga Kucharska/OKO.pressIl. Iga Kucharska/OK...

Zarówno w Polsce, jak i w Niemczech widoczność osób LGBTQ+ od zawsze budziła sprzeciw, zarówno społeczny, jak i prawny, bo odbiegała od obowiązującej heteroseksualnej normy. Co prawda nad Wisłą relacje homoseksualne zostały wykreślone z kodeksu karnego w 1932 roku, a ustawa pozostawała w mocy również po II wojnie światowej. Dekryminalizacja związków między osobami tej samej płci była ewenementem. Wyróżniała Polskę na tle wielu państw, m.in. Rumunii, ZSRR czy Wielkiej Brytanii, które systemowo prześladowały osoby niehetero przez dekady. Wydaje się jednak, że tolerancja w Polsce istniała tylko na papierze.

W Niemczech historia prześladowań homoseksualnych mężczyzn sięga daleko wstecz. Przez dziesięciolecia miłość między osobami tej samej płci była karana przez prawo, poddawana społecznemu ostracyzmowi i wiązała się z poważnymi osobistymi konsekwencjami.

Już w 1871 roku do kodeksu karnego Cesarstwa Niemieckiego wprowadzono paragraf 175. Czynił on z czynności seksualnych między mężczyznami przestępstwo.

Przepis ten obowiązywał także w okresie Republiki Weimarskiej, mimo że zaczęły się wtedy pojawiać pierwsze nieśmiałe ruchy na rzecz praw osób homoseksualnych.

Przepis ten obowiązywał także w okresie Republiki Weimarskiej, mimo że zaczęły się wtedy pojawiać pierwsze nieśmiałe ruchy na rzecz praw osób homoseksualnych.

Wraz z dojściem nazistów do władzy sytuacja dramatycznie się pogorszyła: od 1935 roku paragraf 175 został znacząco rozszerzony. Nawet samo podejrzenie mogło być podstawą do ścigania karnego. W latach 1933–1945 aresztowano około 100 000 mężczyzn za homoseksualność, około 50 000 zostało skazanych, a tysiące deportowano do obozów koncentracyjnych – wielu z nich nie przeżyło.

Co prawda w Polsce za „homoseksualizm” nie wsadzano do więzienia, jego podejrzenie wystarczyło, by można było obsmarować kogoś w prasie (co było powszechne np. przed II wojną światową), zwolnić z pracy, zaszantażować.

Po 1945 roku służby bezpieczeństwa również inwigilowały homoseksualnych mężczyzn (lesbijki były niemal niewidoczne), zatrzymywały ich na przesłuchania i próbowały zastraszyć. Często proponowano współpracę w zamian za „przymknięcie oka” na orientację. Choć prawo nie przewidywało kar, istniały przepisy dotyczące „nieobyczajnego zachowania” czy „moralności publicznej”, które można było wykorzystać przeciwko osobom – używając dzisiejszego słownictwa – LGBTQ+ i z takiego paragrafu zamknąć je w więzieniu.

;
Steven Meyer

Dziennikarzem i redaktor freelancer. Współprowadzi firmę produkcyjną Wintergarten Film. Praca zespołu koncentruje się na krajach Europy Wschodniej oraz historiach queerowych. Jeden z dokumentów, opowiadający o gejowskim tancerzu voguing w Moskwie, został uhonorowany w 2022 roku nagrodą Music Journalism Award. Steven współpracuje również z magazynem internetowym fluter, gdzie odpowiada za sekcję wideo. Dodatkowo pisze artykuły dla różnych niemieckich mediów i jest autorem dwóch książek poświęconych przestrzeniom queerowym dawnych i współczesnych czasów w Hamburgu i Berlinie.

Na zdjęciu Jakub Wojtaszczyk
Jakub Wojtaszczyk

Pisarz i dziennikarz. Autor „Cudownego przegięcia. Reportażu o polskim dragu” (Wydawnictwo Znak). Współpracuje z m.in. Vogue.pl, magazynem „Replika”, portalem Kultura u Podstaw.

Komentarze