Śledztwa wszczęła Prokuratura Krajowa. Oceni, czy neo-sędzia SN Maria Szczepaniec jest legalna. Oceni też, czy byłe już władze Sądu Apelacyjnego w Warszawie z nadania resortu Ziobry szykanowały sędzię Annę Kalbarczyk
Jak ustaliło OKO.press, oba śledztwa wszczął kilka dni temu wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Ten wydział powołał jeszcze PiS do ścigania sędziów i prokuratorów. Ale od 2024 roku ma on nowego naczelnika, pracują też w nim nowi prokuratorzy.
Pierwsze wszczęte teraz śledztwo toczy się z zawiadomienia sędziego Waldemara Żurka z Sądu Okręgowego w Krakowie (na zdjęciu u góry) oraz jego pełnomocnika, adwokata Mariusza Frasa. Domagali się oni ścigania neo-sędzi SN Marii Szczepaniec z nielegalnej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
Ich zawiadomienie jest precedensowe, bo dotyczy ustalenia, czy Szczepaniec podejmowała decyzje procesowe ws. Żurka jako legalna sędzia SN. Żurek wraz z pełnomocnikiem zarzucają jej bowiem podszywanie się pod funkcję publiczną. Czyli czyn z artykułu 227 kodeksu karnego: „Kto, podając się za funkcjonariusza publicznego albo wyzyskując błędne przeświadczenie o tym innej osoby, wykonuje czynność związaną z jego funkcją, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”.
Żurek i mecenas Fras kwestionują jej status. Uważają, że nie jest legalną sędzią SN, bo nominowała ją nielegalna neo-KRS. Status Rady i nominowanych przez nią neo-sędziów oraz Izby Kontroli, w której pracuje Szczepaniec podważono w orzeczeniach ETPCz, TSUE, SN, czy NSA.
Zawiadomienie obejmuje też ławnika Kazimierza Tomaszka, który wraz z neo-sędzią SN przesądził o wydaniu przez Izbę Kontroli niekorzystnej dla Żurka decyzji.
Sędzia wraz ze swoim pełnomocnikiem w zawiadomieniu do prokuratury zarzucali im, że „podawali się za funkcjonariuszy publicznych – sędziego i ławnika Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN”. I wykonując czynności przypisane do tych funkcji, rozpoznali w 2021 roku skargę nadzwyczajną Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry.
Skarga była na niekorzyść sędziego Żurka i została uwzględniona w ten sposób, że Szczepaniec i ławnik – przy zdaniu odrębnym neo-sędziego Jacka Widło, którego zawiadomienie nie obejmuje – uchylili korzystne dla sędziego prawomocne orzeczenie zapadłe w sporach majątkowych z byłą żoną. I oddalili jego pozew.
Sędzia Żurek ze swoim pełnomocnikiem podkreślają, że decyzję wydali jako nie sąd i jest to orzeczenie nieistniejące. Ponadto, że decyzja jest niezgodna z prawem i działa na szkodę sędziego.
Sędzia Waldemar Żurek to jeden z symboli wolnych sądów. Był najbardziej prześladowanym sędzią za władzy PiS. Miał 23 dyscyplinarki, haków szukała na niego prokuratura. Był też szykanowany w sądzie, a Prokurator Generalny – wtedy Zbigniew Ziobro – złożył trzy skargi nadzwyczajne do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych przy SN, by skasowała ona korzystne dla sędziego wyroki w sporach z byłą żoną.
Sędzia jednak nie dał się złamać. I teraz chce pociągnąć do odpowiedzialności wszystkie osoby, które przyłożyły rękę do gnębienia go i represjonowania za obronę praworządności.
Żurek wcześniej złożył już zawiadomienie do prokuratury na byłą prezeskę Sądu Okręgowego w Krakowie Dagmarę Pawełczyk-Woicką, obecną przewodniczącą neo-KRS. Za łamanie jego praw pracowniczych i szykanowanie go w sądzie.
Złożył też zawiadomienie na rzeczników dyscyplinarnych Ziobry, za wytaczanie mu bezpodstawnych dyscyplinarek. Chodzi o głównego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba i jego zastępców Michała Lasotę oraz Przemysława Radzika.
Niedawno sąd nakazał śledztwo w ich sprawie i wszczęła je Prokuratura Krajowa. Za represje wobec Żurka rzecznicy dyscyplinarni Schab, Radzik i Lasota mają też dyscyplinarkę. Zrobił im ją rzecznik dyscyplinarny ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Jest też śledztwo ws. hejterów sędziego Żurka. Kielecka prokuratura chce uchylić immunitet stołecznemu sędziemu Jakubowi Iwańcowi. Uważa, że to on stał za profilem FigoFago na Twitterze, z którego hejtowano sędziego.
Z kolei wrocławska prokuratura chce stawiać zarzuty Radzikowi (jako rzecznikowi dyscyplinarnemu) za wykorzystanie informacji z dyscyplinarek wobec Żurka, do ustalenia strategii medialnego uderzenia w sędziego. Za to samo zarzut prokuratura chce też postawić zarzut byłemu wiceministrowi sprawiedliwości Łukaszowi Piebiakowi.
Sędzia Waldemar Żurek cieszy się ze wszczęcia śledztwa. Mówi OKO.press: „To dobra wiadomość. Moim zdaniem wszyscy neo-sędziowie z SN powinni stanąć przed sądem karnym, z uwagi na to, że byli świadomi, że uzurpują funkcję sędziego SN. Wiedzieli dobrze, że procedura, w której ich powołano, jest zbudowana na naruszeniu Konstytucji. Nie tworzą oni sądu, co potwierdzają jednoznaczne orzeczenia ETPCz i TSUE. A Polska za ich udział w niby sądach wypłaca coraz większe odszkodowania z pieniędzy podatników”.
Sędzia podkreśla: „Demokratyczne państwo powinno rozważyć wobec nich regres finansowy i zaprzestać wypłacania im środków nienależnych. Bo przedłużanie tej sytuacji generuje straty dla Skarbu Państwa i obywateli oraz pogłębia chaos prawny”.
Żurek mówi dalej: „W mojej sprawie, w której wszczęto teraz postępowanie, dla każdego prawnika jest jasne, że niby orzeczenie, które zapadło w SN, było elementem szykany i nie ma nic wspólnego ani z prawem, ani ze sprawiedliwością. Wystarczy zapoznać się z aktami sprawy.
Nawet neo-sędzia Widło, który był w tym składzie orzekającym, w zdaniu odrębnym odciął się całkowicie od tej decyzji. O tym niby wyroku zdecydowała osoba, która wcześniej nie siedziała za stołem sędziowskim [neo-sędzia Szczepaniec – red.] i ławnik ludowy wybrany przez PiS”.
I jeszcze jedna wypowiedź sędziego Żurka: „To sytuacja absolutnie bez precedensu, kiedy prawomocne orzeczenia legalnych sądów, są odwracane na niejawnym posiedzeniu, bez udziału stron. Tak było w mojej sprawie. Mam nadzieję, że doczekam sprawiedliwego wyroku. Nie znaleziono haków na mnie, to uderzono we mnie skargą nadzwyczajną prokuratury. To był element niszczenia mnie”.
Złożone przez sędziego Żurka i jego pełnomocnika mec. Frasa zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, oparte jest na sprawie jego sporu z byłą żoną. Żurek po rozwodzie podzielił z nią wspólny majątek. W tej sprawie zapadły dwa prawomocne orzeczenia sądów, które uregulowały wzajemne rozliczenia pomiędzy byłymi małżonkami.
Gdy PiS doszedł do władzy, Żurek był członkiem starej, legalnej KRS i jej rzecznikiem. Jako pierwszy w Polsce zaczął ostro krytykować pomysły ministra Ziobry. Za to zaczęły spadać na niego pierwsze represje. Był atakowany w prorządowych mediach. CBA sprawdzała jego majątek, ale nic nie znalazła.
Wtedy też była małżonka napisała na Żurka donos, który trafił do współpracownika Zbigniewa Ziobry i „Gazety Polskiej”. Opisała w nim prywatne sprawy dotyczące rodziny, rozwodu i ich córek. Informacje z donosu wykorzystano potem do medialnych ataków na sędziego.
Za to Żurek pozwał żonę o ochronę dóbr osobistych i Sąd Apelacyjny we Wrocławiu nakazał byłej małżonce przeprosić sędziego. Do ich prywatnych spraw wmieszał się jednak Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. Złożył aż 3 skargi nadzwyczajne do powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
Zaskarżył tam prawomocne i korzystne dla Żurka dwa wyroki dotyczące rozliczeń z byłą żoną. Zaskarżył też wyrok nakazujący przeproszenie Żurka. Skargi nadzwyczajne Ziobry należy traktować jako dodatkową retorsję wobec sędziego i chęć dokuczenia mu w związku z obroną przez niego wolnych sądów.
W 2023 roku Żurek wygrał w Izbie Kontroli sprawę dotyczącą przeprosin. Izba nie uwzględniła skargi Ziobry. Jednocześnie złamała zabezpieczenie ETPCz, które dostał sędzia. Trybunał dał mu zabezpieczenia mające chronić rozpoznanie tych spraw przez neo-sędziów SN. Jedna skarga nadzwyczajna dotycząca rozliczeń majątkowych nie została rozpoznana – teraz wycofał ją z Izby Kontroli Prokurator Generalny
Adam Bodnar.
Drugą zaś skargę nadzwyczajną ws. rozliczeń z byłą żoną rozpoznano w czerwcu 2021 roku i wtedy skasowano korzystne dla sędziego prawomocne orzeczenie i oddalono jego roszczenia majątkowe wobec byłej małżonki. To właśnie tę decyzję wydała neo-sędzia SN Maria Szczepaniec i ławnik Kazimierz Tomaszek. A przeciw był neo-sędzia Jacek Widło przewodniczący składu orzekającego i referent sprawy, który nie zgadzał się z nimi. Ale został przegłosowany, więc złożył zdanie odrębne.
W efekcie, była żona złożyła pozew przeciwko sędziemu o zwrot ok. 100 tysięcy złotych (z odsetkami). Proces nie zaczął się jeszcze przed Sądem Okręgowym w Tarnowie. Sędzia nie uznaje pozwu, bo uważa, że Izba kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie jest legalnym sądem. I nie mogła skasować prawomocnego wyroku.
Sędzia Żurek w zawiadomieniu na neo-sędzię Marię Szczepaniec i ławnika oprócz przywłaszczenia funkcji publicznej zarzuca im też nieprawidłowości w wydanej decyzji. Te nieprawidłowości wyliczył w zdaniu odrębnym neo-sędzia Jacek Widło, który uznał, że skarga nadzwyczajna Ziobry nie spełniała wymogów formalnych i powinna być odrzucona. Nie była też zasadna merytorycznie.
Widło jako jedyny ze składu specjalizuje się w procedurze cywilnej. Wcześniej był też zawodowym sędzią z Lublina, orzekał w sprawach gospodarczych. Szczepaniec wcześniej nie sądziła. Do Izby przyszła z UKSW, specjalizuje się w prawie karnym.
Zaś ławnik, którego głos był decydujący z zawodu jest masarzem. Wcześniej orzekał jako ławnik w sprawach karnych w Sądzie Rejonowym w Żywcu. Startował też w wyborach samorządowych z list PiS i partii Gowina.
Neo-sędzia Jacek Widło, który złożył zdanie odrębne od kilku lat wykonuje wyroki ETPCz i TSUE ws. neo-sędziów SN. Uważa, że również jego status jako sędziego jest wadliwy. Robi to jako jeden z kilku neo-sędziów SN. Dlatego składa wnioski o wyłączenie go ze spraw. Zaczął je składać po rozpoznaniu skargi nadzwyczajnej ws. Żurka. Obecnie orzeka w Izbie Cywilnej.
Drugie śledztwo, które wszczęła kilka dni temu Prokuratura Krajowa, toczy się z dwóch zawiadomień sędzi Anny Kalbarczyk. Było o niej głośno w 2024 roku, bo jako pierwsza neo-sędzia zrezygnowała z nominacji od neo-KRS. Na jej wniosek minister sprawiedliwości Adam Bodnar delegował ją z Sądu Apelacyjnego w Warszawie (tu była neo-sędzią) do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, w którym orzekała przed otrzymaniem nominacji od neo-KRS.
Kalbarczyk, orzekając w sądzie apelacyjnym zachowywała się jak niezależna sędzia. Stosowała też wyroki ETPCz i TSUE podważające legalność neo-KRS i neo-sędziów. Sama też kwestionowała swój status. To ona jako sąd zadała pytanie prawne do SN na kanwie, którego 7 osobowy skład orzekających legalnych sędziów SN z Izby Karnej wydał w 2022 roku uchwałę, w której stwierdzono, że neo-KRS jest sprzeczna z Konstytucją.
Kalbarczyk broniła również trzech sędzi – Ewy-Leszczyńskiej-Furtak, Marzanny Piekarskiej-Drążek i Ewy Gregajtys. Zostały one karnie przeniesione z wydziału karnego do wydziału pracy w sądzie. To była kara za stosowanie prawa europejskiego. Decyzję taką podjął były już prezes stołecznego sądu apelacyjnego Piotr Schab i były jego zastępca Przemysław Radzik.
Obaj są neo-sędziami i odpowiadają za masowe represje sędziów za władzy PiS. Schab jest bowiem głównym rzecznikiem dyscyplinarnym, a Radzik jego zastępcą. Drugim zastępcą jest zaś Michał Lasota, który też jest neo-sędzią. Na te stanowiska powołał ich minister Ziobro.
Za stosowanie prawa europejskiego i obronę karnie przeniesionych sędzi na Anną Kalbarczyk też spadły represje. Zrobiono jej dyscyplinarki – przejął je teraz specjalny rzecznik dyscyplinarni ministra Bodnara. Była też szykanowana w pracy. W związku z tym w 2023 roku Kalbarczyk złożyła dwa zawiadomienia do prokuratury. I to w tych sprawach Prokuratura Krajowa wszczęła teraz jedno śledztwo.
Pierwsze zawiadomienie sędzia Anna Kalbarczyk złożyła jako sędzia, wraz ze swoim pełnomocnikiem adwokatem Piotrem Zemłą. Dotyczy ono traktowania jej w pracy za czasów PiS przez poprzednie władze Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
W złożonym zawiadomieniu zarzucała, że w wydziale karnym sądu apelacyjnego była poddana szykanom służbowym. Zarzucała to byłemu wiceprezesowi Sądu Apelacyjnego w Warszawie Przemysławowi Radzikowi, byłej już przewodniczącej wydziału karnego neo-sędzi Annie Nowakowskiej i jej byłemu zastępcy Piotrowi Bojarczukowi, który orzekał tu na delegacji wydanej przez ministra sprawiedliwości.
Sędzia Kalbarczyk w zawiadomieniu zarzuca Radzikowi podejrzenie złamanie artykułów 231 i 232 kodeksu karnego. Pierwszy przepis mówi o przekroczeniu uprawnień lub niedopełnieniu obowiązków służbowych. Drugi mówi: „Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe sądu, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.
Zawiadomienie złożone przez Annę Kalbarczyk i jej pełnomocnika adwokata Piotra Zemłę opisuje, co spotkało sędzię w pracy od października 2022 roku do sierpnia 2023 roku. Wtedy po raz pierwszy wyłączyła z orzekania neo-sędziego, za co spadła na nią infamia ze strony innych neo-sędziów.
W zawiadomieniu Radzikowi zarzucała podżeganie do przekroczenia uprawnień przez sędzię i wywieranie wpływu na jej czynności urzędowe. Miał ją informować, że zostaną podjęte wobec niej czynności urzędowe, za rzekomą odmowę sprawowania wymiaru sprawiedliwości.
Chodzi o sytuacje, gdy sędzia odmawiała orzekania w składach wieloosobowych, w zastępstwie innych sędziów. Odmawiała, bo została wyznaczona w ostatniej chwili i nie znała akt sprawy. Radzikowi mogła podpaść też tym, że złożyła wniosek o jego wyłączenie z jednej ze spraw.
Z kolei neo-sędzia Anna Nowakowska – ówczesna przewodnicząca wydziału karnego – i jej zastępca Piotr Bojarczuk mieli dokładać jej obowiązków służbowych. Sędzia przez to była mocno dociążana pracą.
Przez blisko rok Kalbarczyk słyszała w sądzie, że z uwagi na poglądy prawne powinna zrezygnować z zawodu. Że będzie miała dyscyplinarkę. Że jeśli nie zmieni swoich poglądów prawnych, to zniszczy sobie zdrowie. Że nie zachowuje się jak sędzia po neo-KRS. Że szkodzi wydziałowi karnemu. Podważano też jej kompetencje.
Drugie zawiadomienie do prokuratury sędzia Anna Kalbarczyk złożyła jako Sąd Apelacyjny w Warszawie. Chodziło o ingerencję w jej orzeczenia przywracające do orzekania w wydziale karnym jedną z trzech karnie przeniesionych sędzi apelacyjnych. Odbyło się to w trybie administracyjnym – czyli poza procesowym – w zaciszu gabinetów kierownictwa wydziału karnego.
Ingerencja dotyczy orzeczeń, w których dopuszczono do orzekania w wydziale karnym sędzię Ewę Leszczyńską-Furtak.
Zrobił to zastępca przewodniczącego wydziału karnego Piotr Bojarczuk. To sędzia delegowany wówczas do orzekania w sądzie apelacyjnym przez byłego ministra sprawiedliwości. Na wiceprzewodniczącego wydziału karnego powołał go ówczesny prezes sądu Schab. I to na niego złożono zawiadomienie do prokuratury.
Wydał on zarządzenia, w których uznał, że orzeczenia wydane przez sędzię Kalbarczyk są bezskuteczne i nie wywołują skutków prawnych. Nie nadał im też dalszego biegu. Bojarczuk powołał się na artykuł 11 paragraf 2 ustawy o sądach. Mówi on jedynie, że wydziałem kieruje przewodniczący.
Powołał się też na paragraf 80 punkt 1 podpunkt 6 regulaminu urzędowania sądów. Mówi on, że przewodniczący wydziału „kontroluje zasadność odraczania i przerywania rozpraw i posiedzeń oraz bieg spraw, w których postępowanie jest przewlekłe”.
Sędzia Kalbarczyk uznała jednak jego zarządzenia za bezprawne. I dlatego w lipcu 2023 roku złożyła zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Zarzuca złamanie artykułu 231 kodeksu karnego, który mówi o niedopełnieniu obowiązków służbowych lub przekroczeniu uprawnień.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Zbigniew Ziobro
Waldemar Żurek
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
Anna Nowakowska
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych
ławnik Kazimierz Tomaszek
Sąd Apelacyjny w Warszawie
Sąd Okręgowy w Krakowie
sędzia Anna Kalbarczyk
sędzia Piotr Bojarczuk
skarga nadzwyczajna
wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze