Poddać się weryfikacji lub ponownie wystartować w legalnym konkursie chce Anna Kalbarczyk z Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Jest neo-sędzią, ale orzeka jak niezależny sędzia i stosuje prawo europejskie. Kalbarczyk wystąpiła do ministra Bodnara, by cofnął ją do starego sądu
To pierwsza w Polsce taka odważna decyzja neo-sędziego, który awans dostał od nielegalnej neo-KRS. Jak ustaliło OKO.press, doświadczona karnistka, sędzia Anna Kalbarczyk – na zdjęciu u góry – wysłała list do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara o delegowanie jej do orzekania w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga. To sąd, w którym orzekała przed otrzymaniem nominacji od neo-KRS do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Sędzia Kalbarczyk chce wrócić do starego sądu, bo dziś wie, że przyjęcie nominacji od upolitycznionego i sprzecznego z Konstytucją organu było błędem. Nie chce narażać obywateli na to, że wyrok wydany z jej udziałem będzie kwestionowany i może zostać uchylony.
Chce też wrócić do praskiego sądu, bo od blisko dwóch lat jest poddawana w sądzie apelacyjnym presji i szykanom ze strony kierownictwa sądu i innych neo-sędziów. Uważają ją za zdrajczynię. Słyszała żądania, by odeszła z zawodu. Bo ich zdradziła.
Presja wynika z tego, że Kalbarczyk, choć jest neo-sędzią, zachowuje się jak prawdziwie niezależny sędzia. Stosuje wyroki ETPCz i TSUE, w których podważono status neo-KRS i neo-sędziów. W oparciu o nie sama nawet podważa swój status.
Wspiera też innych sędziów z tego sądu, represjonowanych za stosowanie prawa europejskiego. To trzy karnie przeniesione sędzie Marzanna Piekarska-Drążek, Ewa Gregajtys, Ewa Leszczyńska-Furtak oraz Dorota Tyrała. Sędzia Kalbarczyk tak jak one też jest represjonowana. Ma dwie dyscyplinarki za sześć orzeczeń, w których zastosowała prawo europejskie. Ale mimo szykan i presji nie załamała się.
W swoich orzeczeniach przywracała do pracy w macierzystym wydziale trzy karnie przeniesione sędzie. Złożyła też do prokuratury dwa zawiadomienia, jedno jako sąd. To zawiadomienia na kierownictwo sądu za zmianę jej orzeczeń (w trybie administracyjnym, nie procesowym) oraz za to, jak jest traktowana w sądzie.
Sędzię Kalbarczyk wspierają legalni sędziowie sądu apelacyjnego.
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar nie podjął jeszcze decyzji, czy deleguje ją do starego sądu. Cały list sędzi do niego publikujemy w dalszej części tekstu.
Mimo zmiany władzy na czele Sądu Apelacyjnego w Warszawie nadal stoi prezes Piotr Schab. Przez blisko rok jego zastępcą był Przemysław Radzik (to m.in. jego obejmuje zawiadomienie do prokuratury sędzi Kalbarczyk). Schab i Radzik w sierpniu 2022 roku łamiąc ustawę o ustroju sądów powszechnych, przymusowo przenieśli trzy sędzie z wydziału karnego do wydziału pracy. To była kara za stosowanie prawa europejskiego.
Schab i Radzik razem też ścigają sędziów jako rzecznicy dyscyplinarni ministra Ziobry. Pomaga im w tym kolejny rzecznik Michał Lasota. To on zrobił wszystkie dyscyplinarki stołecznym sędziom apelacyjnym. A obecnie jest ich przełożonym jako zastępca przewodniczącego II wydziału karnego.
Sędziowie pytają, jak długo nominaci Ziobry będą jeszcze rządzić tym ważnym sądem. Minister Bodnar wszczął już procedurę odwołania prezesa Schaba, ale na jego odwołanie nie zgodziło się złożone z prezesów sądów od Ziobry Kolegium Sądu Apelacyjnego. I teraz minister musi zdecydować, czy wystąpi o zgodę do neo-KRS, czy pominie opinię tego nielegalnego organu – co może zrobić.
Schab na czas tej procedury został zawieszony, ale wrócił już do pracy. Bo TK Przyłębskiej wydał zabezpieczenie, zawieszające decyzję ministra o jego zawieszeniu.
Sędzia Anna Kalbarczyk opowiedziała OKO.press o swoich motywach i o tym, jak wyglądała jej metamorfoza w Sądzie Apelacyjnym. Mówi: „Nie jestem prawnikiem z wyboru. Poszłam na ten kierunek studiów na Uniwersytecie Warszawskim za namową rodziny. Studia skończyłam z wyróżnieniem. Ale sędzią jestem już z wyboru, egzamin sędziowski zdałam na ocenę bardzo dobrą.
Nakłaniano mnie do aplikacji notarialnej. Ale intuicyjnie wiedziałam, że w moim DNA mieści się jedynie wykonywanie zawodu sędziego. Zapewne z uwagi na moją „niepokorność”, którą noszę w sobie od zawsze”.
Sędzią została w 1998 roku, więc togę nosi już 25 lat. Zaczynała w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Pragi. W 2006 roku została sędzią Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. W 2016 roku została delegowana do orzekania w Sądzie Apelacyjnym. I już tam została. W 2018 roku wystartowała w konkursie przed neo-KRS. Do obsadzenia było 20 etatów, kandydowało ponad 30 sędziów.
Neo-KRS zastąpiła w 2018 roku rozwiązaną w trakcie kadencji legalną Radę. I po raz pierwszy 15 sędziów – członków wybrali do niej politycy. A dokładnie posłowie PiS i Kukiz'15. Do neo-KRS trafili głównie sędziowie, którzy poszli na współpracę z ministrem Ziobrą. Od samego początku Stowarzyszenie Sędziów Iustitia apelowało, by sędziowie nie kandydowali w konkursach przez tym organem. Bo jest upolityczniony i sprzeczny z Konstytucją, która pozwala Sejmowi wybrać do KRS tylko swoich przedstawicieli (4 posłów).
Kalbarczyk dostała nominację w listopadzie 2019 roku, a prezydent powołał ją do Sądu Apelacyjnego w grudniu 2020 roku. Wraz z nią prezydent powołał wtedy do tego sądu 14 neo-sędziów.
Kalbarczyk: „Dlaczego zdecydowałam się kandydować? W poprzednich latach taka była naturalna kolej rzeczy. Mam długi staż orzekania. Sędziowie, którzy mieli dobre wyniki, zgłaszali się na wolne miejsca na delegację do sądu wyższej instancji. A potem występowali o stałą nominację. Delegacja do tego przygotowywała. Ja przyszłam na delegację do Sądu Apelacyjnego na wolne miejsce po sędzim, który przeszedł w stan spoczynku. Ówczesne kierownictwo sądu powiedziało mi, że mogę kandydować. Taka była praktyka”.
A co z apelem Iustitii? Sędzia: „Miałam pewne wątpliwości. Ale uznałam, że trzeba poczekać i zobaczyć jak to będzie wyglądało. Jak będzie działać Rada i jak będzie nominować. Moja ocena okazała się błędna. Całokształt działań Rady pokazał, że narusza praworządność”.
Sędzia Kalbarczyk mówi OKO.press, że neo-KRS zaczęła negatywnie oceniać w 2019 roku. Wtedy Zgromadzenia sędziów (są one samorządem sędziowskim) przestały opiniować kandydatów do neo-KRS. Był to głos sprzeciwu sędziów wobec tego nielegalnego organu.
Potem PiS zabrał to uprawnienie sędziom ustawą kagańcową. Kalbarczyk: „To było dla mnie przekroczenie zasad. Moją kandydaturę zdążyło jednak opiniować stare Kolegium sądu (w jego skład wchodzili też sędziowie). Dostałam pozytywną opinię. Zdecydowałam wtedy jednak, że nie przyjmę powołania od prezydenta. Reakcja starych sędziów apelacyjnych była pozytywna”.
Nominację od neo-KRS dostała 6 listopada 2019 roku. Kilkanaście dni później TSUE wydał pierwszy wyrok, w którym określił jak oceniać legalność neo-KRS. W grudniu 2019 roku w SN zapadł pierwszy wyrok podważający legalność KRS i dawanych przez nią nominacji. A w styczniu 2020 roku pełen skład SN wydał historyczną uchwałę, podważającą status neo-KRS, Izby Dyscyplinarnej i neo-sędziów. Od tego momentu sędziowie nie mogli mieć wątpliwości, czym jest neo-KRS i dawane przez nią nominacje.
Sędzia Kalbarczyk: „SN w tej uchwale rozgraniczył jednak status neo-sędziów SN [składy z ich udziałem zawsze są wadliwe – red.] i neo-sędziów sądów powszechnych [w ich przypadku SN zalecił testy na zbadanie niezależności, nie podważył z automatu ich nominacji – red.]. Starzy sędziowie doradzili mi wtedy, żeby jednak przyjąć nominację. Bo do Sądu Apelacyjnego zaczęli już trafiać tacy sędziowie jak Schab czy Dariusz Drajewicz [członek nielegalnej KRS – red.]”.
Wtedy tylko od jednej sędzi usłyszała, żeby jednak nie brała tej nominacji. I jak się okazało, to ona miała rację.
Starzy sędziowie początkowo sądzili z Kalbarczyk. Ale to się zmieniło w lipcu 2021 roku po wydaniu przez ETPCz wyroku ws. Reczkowicz. Trybunał podważył wtedy legalność KRS i jej nominacji dla neo-sędziów. Wtedy niektórzy sędziowie apelacyjni uznali, że nie będą sądzić z neo-sędziami. To sędzia Marzanna Piekarska-Drążek, Ewa Gregajtys, Ewa Leszczyńska-Furtak i Dorota Tyrała. I dlatego spadły na nie potem represje.
Sędzia Kalbarczyk dokonała wtedy wolty. Wystąpiła z pytaniem prawnym do SN o legalność swojego statusu neo-sędziego. I w oparciu o jej pytanie skład legalnych 7 sędziów z Izby Karnej SN w czerwcu 2022 roku wydał ważną uchwałę. SN orzekł, że neo-KRS jest sprzeczna z Konstytucją. Podważył legalność TK Przyłębskiej z udziałem dublerów. I stwierdził w uchwale, jak dokładnie przeprowadzić test na niezależność neo-sędziów według standardów europejskich.
Ten test robią teraz sędziowie w całej Polsce. SN nie zdyskwalifikował bowiem w całości nominacji od neo-KRS. Kalbarczyk była wtedy zastępcą przewodniczącego II wydziału karnego. Mówi: „Mając na uwadze poglądy sędziów, zorganizowaliśmy tak pracę wydziału, by poglądy sędziów były szanowane. Nie było składów mieszanych starych sędziów z neo-sędziami”.
Ale w lipcu 2022 roku zmienił się prezes sądu. Został nim Piotr Schab, który sam jest neo-sędzią Sądu Apelacyjnego (a razem z nim są też nimi Radzik i od niedawana Michał Lasota). Kalbarczyk zrezygnowała wtedy ze stanowiska zastępcy przewodniczącego wydziału. Bo nie chciała z nim współpracować.
Zmieniło się też kierownictwo II wydziału karnego – przewodniczącym została neo-sędzia Anna Nowakowska, a jej zastępcą sędzia delegowany przez resort sprawiedliwości Piotr Bojarczuk. Przyjście Schaba i Radzika (do wiosny 2023 roku był jego zastępcą) wszystko zmieniło. Przenieśli oni wtedy karnie do innego wydziału w sądzie trzy sędzie stosujące prawo europejskie, co było bezprawne (potwierdziły to w orzeczeniach sądy). Zaczęły się sypać dyscyplinarki wobec sędziów.
Szykany spadły też na Kalbarczyk. Sędzia mówi OKO.press: „Dużej krytyce poddawano moje poglądy, że można kwestionować status sędziego. Że również samemu takiej weryfikacji należy się poddawać. W październiku 2022 roku po raz pierwszy wyłączyłam innego sędziego tylko dlatego, że był neo-sędzią. Kilkadziesiąt takich orzeczeń wydałam. Wiele razy składam wnioski o swoje wyłączenie z tego powodu i składam do dziś. I w związku z tym od 1,5 roku jestem poddawana przez nowe kierownictwo sądu różnym formom nacisku”.
Jesienią 2023 roku – przed wyborami – zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota postawił jej zarzuty dyscyplinarne za sześć orzeczeń, w których zastosowała wyroki ETPCz i TSUE.
Co się czuje, gdy przed tytułem sędziego dodaje się jej przedrostek neo? Kalbarczyk: „Nie jest to komfortowa sytuacja, bo mam świadomość, że popełniłam błąd, przyjmując nominację. Nie powinnam była tego robić. Aczkolwiek swoją decyzję podejmowałam w innych okolicznościach prawnych i bez wiedzy, którą mam dziś”.
Czy odczuwa na co dzień, że jest neo-sędzią? Kalbarczyk: „W relacjach służbowych i na sali rozpraw nigdy żadna ze stron nie podnosiła tej kwestii. Nie odnoszono się do mnie gorzej z tego powodu. Owszem, złożono kilka wniosków o wyłączenie mnie i się do nich przychyliłam.
Co wtedy czułam? Sąd nie jest dla sędziów, tylko dla obywateli. Jeżeli strona procesu ma jakiekolwiek zastrzeżenia do obsady sądu z moim udziałem, to jej absolutnym prawem jest tę wątpliwość podnieść i ja to szanuję. Strona powinna mieć przeświadczenie, że wyrok jest oparty na faktach i analizie akt sprawy”.
Kalbarczyk dodaje: „Atakowali mnie nie starzy sędziowie, ale neo-sędziowie. Słyszałem inwektywy. Że brużdżę w wydziale, że z takimi poglądami powinnam złożyć togę. I że się stawiam, mimo że jestem po nowym KRS.
Jak reagowali na mnie starzy sędziowie? Mam wsparcie, zwłaszcza od tych, którzy walczyli o praworządność.
Bo mimo odmiennych statusów wyrażamy identyczne poglądy prawne i jawnie sprzeciwiamy się bezprawiu, które dzieje się w Sądzie Apelacyjnym. Wspólnie dążymy do tego, by obywatele mieli zagwarantowane prawo do sądu bezstronnego i niezawisłego. Robimy to różnymi sposobami i drogami, bo mamy inne statusy. Ale zawsze robimy to wspólnie. Po prostu szanujemy swoje poglądy. Bo inaczej nie wyobrażam sobie funkcjonowania jako prawnik”.
Dlaczego sędzia chce teraz wrócić do swojego poprzedniego Sądu Okręgowego Warszawa-Praga? Kalbarczyk: „Bo obecne kierownictwo sądu i II wydziału karnego nie zaprzestało stosowania wobec mnie działań, które uważam za nieetyczne. To była trudna decyzja. A z drugiej strony łatwa.
Trudna, bo mam pełną świadomość katastrofalnej sytuacji kadrowej w pionie karnym. Trudno pozostawić sędziów, którzy są poddawani nieetycznym działaniom kierownictwa i są na skraju wyczerpania. A łatwa, bo byłam i jestem sędzią praskim. Zawód sędziego można wykonywać w każdym sądzie, mogę nawet być delegowana do Sądu Rejonowego i tam orzekać”.
Sędzia dodaje: „Moje orzekanie w sądzie apelacyjnym jest też niepewne co do wyniku dla stron. Nie chcę narażać obywateli na podważanie moich wyroków tylko z powodu mojego statusu. Jestem w stanie poddać się weryfikacji przed nową KRS i jestem gotowa, by wrócić na poprzednie miejsce. Weryfikacja nie jest żadną ujmą dla sędziego, który nie sprzeniewierzył się niezawisłości sędziowskiej. Może też być cofnięta mi nominacja. Mogę stanąć w nowym konkursie”.
Z uwagi na precedensowy charakter i wagę sprawy, poniżej publikujemy cały list sędzi Anny Kalbarczyk do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
„Warszawa, dnia 21 grudnia 2023 roku Sędzia Anna Kalbarczyk Sąd Apelacyjny w Warszawie II Wydział Karny
Pan prof. Adam Bodnar Minister Sprawiedliwości
Zwracam się do Pana Ministra z prośbą o rozważenie możliwości delegowania mnie do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie, na co wyrażam zgodę.
Powodem mojej prośby jest to, że jestem sędzią Sądu Apelacyjnego w Warszawie, która nominację do tego sądu otrzymała na skutek rekomendacji Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy z dnia 8 grudnia 2017 roku o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw (dalej KRS po zmianach) [uchwalił ją PiS, by przejąć kontrolę nad KRS – red].
Wcześniej, od 2006 roku byłam sędzią Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie, orzekając w wydziale odwoławczym i to jest moje poprzednie miejsce służbowe.
W dniu 1 grudnia 2023 roku minęło 25 lat mojej służby sędziowskiej. Jako sędzia stanęłam w tym czasie przed wieloma zawodowymi wyborami. I zawsze brałam za nie odpowiedzialność, co czynię również teraz.
Jestem gotowa poddać się ewentualnej kolejnej procedurze nominacyjnej, czy weryfikacyjnej przed KRS w kształcie konstytucyjnym.
Z uwagi na obecny stan prawny, pomimo tego, że jako sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie przeszłam wielokrotnie pozytywne testy niezawisłości i bezstronności, które były przeprowadzane przez Sąd Najwyższy, w składzie którego zasiadali legalni sędziowie tego sądu, do czasu unormowania mojego statusu oświadczam, że wyrażam zgodę na powrót na poprzednie miejsce służbowe, gdyż takiej zgody wymaga przepis art. 71 § 1 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych.
Uczestniczenie w wadliwej procedurze nie zmieniło mojego stosunku do wykonywania służby sędziowskiej i prawidłowego określania obowiązującej w Polsce hierarchii aktów prawnych. W związku ze stosowaniem prawa międzynarodowego zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych Michał Lasota wszczął wobec mnie postępowania dyscyplinarne.
Z tego też powodu przez okres ponad roku, po zmianie na stanowisku prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie na Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych Piotra Schaba i objęciu stanowiska wiceprezesa przez jego zastępcę Przemysława Radzika, nowe kierownictwo sądu i II wydziału karnego, w którym orzekam, podjęło szereg działań ukierunkowanych na nękanie mnie.
Miały one skutkować zaprzestaniem wykonywania służby w sposób niezawisły i wydawania przez sąd z moim udziałem orzeczeń opartych na prawie międzynarodowym. Z tego powodu mój pełnomocnik złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa między innymi z art. 231 § 1 k.k. i art. 232 § 1 k.k”.
Sędzia Kalbarczyk pisze dalej w liście do ministra Adama Bodnara: „Mam pełną świadomość treści wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 16 listopada 2021 roku w sprawach połączonych od C-748/19 do C-754/19, dotyczącego delegowania sędziów, gdyż z uwagi na jego stosowanie postawiono mi zarzuty dyscyplinarne.
W mojej ocenie, nie automatyzując skutków wyroku, mając na uwadze przedstawioną wykładnię art. 19 ust. 1 akapit drugi TUE odczytywanego w świetle art. 2 TUE oraz dyrektywy 2016/3434 co do oceny ryzyka wykorzystywania takiego delegowania do politycznej kontroli treści orzeczeń sądowych, celem uniknięcia uznaniowości i ryzyka manipulacji, można wnioskować, że nie dojdzie do naruszenia prawa UE, gdy decyzja dotycząca delegowania sędziego i decyzja o zakończeniu tego delegowania będzie podejmowana na podstawie znanych wcześniej i należycie uzasadnionych kryteriów.
Zwracając się do Pana Ministra, chciałabym również zabrać głos jako sędzia, która uzyskała nominację z rekomendacji KRS po zmianach. W mojej ocenie sędziowie, którzy przeszli tę procedurę, nie są monolitem, bo czas i powody decyzji o uczestniczeniu w takiej procedurze były różne.
Pozostaję w przekonaniu, że znacząca liczba takich sędziów, kompetentnych i z doświadczeniem, każdego dnia, w ciszy pełni swą służbę w sposób zgodny z rotą ślubowania, oczekując od lat na unormowanie swojego statusu. Motywacje większości sędziów nie ograniczały się do tak podkreślanej w opinii publicznej chęci awansu bez kwalifikacji, na skróty i po znajomości.
Z pewnością wielu z nas podjęło decyzje po rozmowach i konsultacjach z innymi sędziami, tymi, którzy uzyskali nominację z rekomendacji konstytucyjnej KRS, i tak było w moim przypadku. Upłynęło wiele czasu, zapadło wiele orzeczeń zarówno krajowych jak i międzynarodowych, a moja decyzja była podjęta w innych okolicznościach i w innej rzeczywistości faktycznej.
O ile stwierdzenie niekonstytucyjności KRS po zmianach było powszechne wśród większości sędziów, o tyle oceny, czy należy przyjmować takie nominacje, nie były jednoznaczne, wręcz przeciwnie. Jednym z argumentów było to, by nie sprowadzić sądownictwa wyższego szczebla do osób o wątpliwych kwalifikacjach merytorycznych i etycznych, za to mentalnie i finansowo zależnych od dwóch pozostałych władz”.
I jeszcze jeden fragment listu sędzia Anny Kalbarczyk do ministra sprawiedliwości: „Dzisiaj uważam, że moja decyzja o przyjęciu nominacji była błędna, ale z perspektywy czasu nie była pozbawiona faktycznego sensu. Moje działania w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie pozwoliły mi na jawny sprzeciw wobec wykorzystywania nowego systemu nominacji do zawłaszczania sądu przez osoby, które mylą służbę z karierą.
Wielokrotnie w oświadczeniach osobistych, oświadczeniach podpisywanych wraz z niezależnymi sędziami oraz przede wszystkim w orzeczeniach sądu stosujących Konstytucję i prawo europejskie sprzeciwiałam się bezprawiu dokonywanemu w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, jak też innych sądach.
Z perspektywy czasu mając też świadomość ceny, którą zapłaciłam, uważam, że moje orzekanie w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie nie było pozbawione sensu, bez względu na konsekwencje, które mnie dotykają.
A sąd ten, jak w soczewce, obrazuje patologię zmian ostatnich lat.
Niezależni sędziowie Sądu Apelacyjnego w Warszawie w różnych publicznie znanych pisemnych oświadczeniach przedstawiali swoje stanowisko co do podejmowanych działań i zaniechań kierownictwa sądu, w tym domagając się odwołania prezesa Piotra Schaba (oświadczenie 43 sędziów z Sądu Apelacyjnego w Warszawie z maja 2023 roku).
W pionie karnym zaległość rośnie lawinowo, z uwagi na obsadę stanowisk sędziowskich, gdzie na 25 sędziów karnych, jedynie 11 nie pełni żadnych funkcji, a trzon tego pionu stanowi między innymi siedmiu prezesów, wszyscy rzecznicy dyscyplinarni sędziów sądów powszechnych, sędziowie dyscyplinarni i członek obecnego KRS.
Sędziowie poddawani wcześniejszym różnym pozaprawnym i nieetycznym działaniom kierownictwa są na skraju wyczerpania. Od miesiąca zastępcą przewodniczącej II wydziału karnego jest Michał Lasota, zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych, sędzia, który nie orzeka w tym wydziale, pełniąc jedynie tę funkcję, czynny sędziowski prokurator, który postawił, myślę, łącznie kilkadziesiąt zarzutów pięciu sędziom tego wydziału, w tym mnie.
Moje doświadczenie zawodowe, ale także życiowe utwierdza mnie w przekonaniu, że choć zło jest pojęciem ogólnym, to zawsze ma imię i nazwisko konkretnego człowieka.
Czas ostatnich ośmiu lat pokazał, że niezawisłość sędziowską nosi się przede wszystkim w sercu i nie można się jej nauczyć z przepisu. W całym środowisku sędziowskim, czyli wśród osób, które otrzymały nominację od KRS po zmianach, jak i też przed zmianami, są tacy, którzy pełnią swą służbę w sposób zgodny z rotą ślubowania i tacy, którzy treści roty nie pamiętają. A ostatnie lata to uwidoczniły w sposób bardzo wyraźny.
Sędzia Anna Kalbarczyk”.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Sąd Najwyższy
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
dyscyplinarki
neo sędziowie
Piotr Schab
praworządność
Przemysław Radzik
represje sędziów
rzecznik dyscyplinarny Michał Lasota
Sąd Apelacyjny w Warszawie
sędzia Anna Kalbarczyk
ustawa kagańcowa
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze