0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Agnieszka JędrzejczykFot. Agnieszka Jędrz...

Projekt ustawy o związkach partnerskich jest konsultowany zgodnie z nowymi regulacjami dla prac rządu. Od sierpnia 2024 projekt przygotowywany w ministerstwie nie powinien stanąć na posiedzeniu rządu, jeśli nie przeprowadzono porządnych konsultacji.

Kluczowa wartością konsultacji publicznych jest to, że mogą zwrócić uwagę opinii publicznej na rzeczy inne niż „sumienia” i układanki polityków oraz prawnicze rozważania o tym, jak się jeden artykuł ustawy ma do innego.

Konsultacje wnoszą do debaty ludzkie historie, realne przykłady tego, jak prawo nie działa i co to w życiu powoduje. Zamieszczamy je na końcu tekstu.

Dwie kobiety przed dziennikarzami i wielkimi pudłami. W tle - wizerunek premiera Tuska naturalnej wielkości
Tęczowa rodzina i jej historia. Ola i Karolina są mamami Olka i Jagienki. Karolina jest dla dzieci formalnie "osobą obcą", a Ola – "samotną matką". Fot. Agnieszka Jędrzejczyk

Te dotyczą projektu, który pozwoliłby usankcjonować związki partnerskie, ale w ogóle nie zabezpiecza praw dzieci. A i tak sprzeciwia mu się mały koalicjant, PSL, walczący o polityczną pozycję.

Dlatego głos obywateli i obywatelek ma tu takie znaczenie.

Przeczytaj także:

Pięć pudeł z opiniami wydrukowanymi na wszelki wypadek

14 listopada przed ustawionymi przed biurem podawczym KPRM papierowymi wizerunkami lidera ludowców, wicepremiera Kosiniaka-Kamysza i jego przełożonego, premiera Tuska, aktywiści postawili pudła z takimi historiami.

Wynika z nich, że projekt zaproponowany przez rząd jest tylko niezbędnym, spóźnionym minimum. Jest bolesnym politycznym kompromisem w czasach, gdy trzeba rozmawiać o równości małżeńskiej. I nie obejmuje ochroną dzieci z „tęczowych rodzin” – mówił Hubert Sobecki z „Miłość nie wyklucza”.

„Najmniejsza miejscowość, z której przyszła do nas opinia o projekcie, liczy 35 mieszkańców” –

Kobieta niesie tekturową sylwetkę wicepremiera Kosiniaka-Kamysza. Obok stoi tekturowy premier Tusk
Kobieta niesie tekturową sylwetkę wicepremiera Kosiniaka-Kamysza. Obok stoi tekturowy premier Tusk

Wicepremier Kosiniak Kamysz wychodzi po konferencji prasowej. Fot. Agnieszka JędrzejczykPisarka Renata Lis z żoną Elżbietą Czerwińską opowiedziały o swoich zmaganiach o uznanie trwającego 30 lat związku, tęczowa rodzina – o tym, jak państwo polskie traktuje dwie matki i ich dzieci (Karolina, która jest dla dzieci całym światem, wedle polskiego prawa jest dla nich “osobą obcą”, zaś Ola, matka biologiczna w tej kochającej się rodzinie jest wedle prawa „samotną matką”).

Organizatorzy akcji przeczytali też list Krzysztofa, w którym żegnał swojego wieloletniego, przedwcześnie zmarłego partnera. I opisywał, przez co musiał przejść, by pożegnać najbliższą, ukochaną osobę (“»jest pan nikim«, »o tym może decydować tylko rodzina« – bo dla państwa liczy się tylko to, co jest na papierku"). [Cały list niżej].

Na koniec Elżbieta Czerwińska zwróciła się do współobywateli: “Walka o nasze prawa poszerza waszą wolność. To nie jest tylko nasza wewnętrzna sprawa”.

Renata Lis dodała, że “świat stacza się w mrok. Zwycięstwo populistycznej prawicy w Stanach Zjednoczonych pogłębia lęk o to, co przyniesie najbliższa przyszłość. Być może starość, choroba i naturalna śmierć to wcale nie będą największe wyzwania, przed którymi niedługo staniemy” [całe jej wystąpienie niżej].

Co dalej?

Głosy w konsultacjach będą spływały do jutra, bo zakończenie konsultacji planowane jest na 15 listopada. Konsultacje są społeczne (biorą w nich udział instytucje i organizacje), publiczne (to głosy obywateli). Są też uzgodnienia międzyresortowe, które powinny sprawdzić, jak projekt trzyma się w całym systemie polityk i legislacji państwowej.

Wszystkie muszą być formalnie być zarejestrowane, przeczytane, zanalizowane.

Gdzie się podziało 5 tys. głosów

Pięc wielkich pudeł opisanych na niebiesko
Hubert Sobecki, MNW: "W tych pudełkach jest nasze życie". Fot. Agnieszka Jędrzejczyk

Ile głosów przyszło w konsultacjach?

Ponad tysiąc – mówi „Gazecie Wyborczej” dyr. Anna Mazurczak z zespołu ministry ds. równości Katarzyny Kotuli.

Zaraz, zaraz, a gdzie 5 tys. głosów, których kopie papierowe symbolicznie przekazała dziś „Miłość Nie Wyklucza”? – dopytujemy. Przecież te głosy wysyłane były elektronicznie na bieżąco.

Potwierdziliśmy to z MNW.

Z odpowiedzi dyr. Mazurczak wynika, że autorzy projektu dysponują na razie opiniami przekazanymi na papierze. Jak przebiega proces rejestracji wysyłanych na bieżąco e-opinii, na razie nie wiemy (czekamy na odpowiedź Rządowego Centrum Legislacji).

Administracja rządowa prawdopodobnie dopiero teraz odzyskuje organizacyjną zdolność do prowadzenia konsultacji z obywatelami. Projekt ustawy o związkach partnerskich jest pierwszym, na który obywatele i obywatelki tak masowo odpowiedzieli po zmianie reguł.

Co wyniknie z opinii obywateli?

Konsultowanie nie jest proste. Opinie w konsultacjach trzeba nie tylko zebrać, ale zanalizować i uzasadnić, dlaczego dane głosy zostały w pracach nad projektem uwzględnione, a inne nie. Wymaga tego Kodeks Konsultacji, dokument stworzony przez administrację i organizacje pozarządowe w 2012 roku. Nigdy nie został odwołany, co przyznało nam Rządowe Centrum Legislacji.

Kodeks Konsultacji wyraźnie zaś mówi, że organizator konsultacji nie ma obowiązku ze wszystkimi głosami się zgadzać i je uwzględniać. Musi jednak swoje decyzje uzasadnić tak, by uczestnicy konsultacji rozumieli, co się stało z ich opiniami.

W czasach PiS konsultacji po prostu nie było, bo władza wiedziała lepiej. Uważała też, że konsultacje niepotrzebnie przedłużają proces podejmowania decyzji i ograniczają sprawczość władzy. I nie przejmowała się tym, że brak systemu konsultacji blokuje pieniądze z KPO dla Polski.

Teraz jest już nieco lepiej – w październiku przez rząd przeszło 28 projektów, z czego 20 było konsultowanych. Osiem skorzystało z prawa wyjątku w sytuacjach nadzwyczajnych. Nie wiadomo jednak, jakie to były sytuacje. Jak zauważają autorzy Monitora Legislacyjnego Fundacji Batorego, w serwisie Rządowego Centrum Legislacji nie ma na ten temat wyjaśnień.

Mimo wszystko konsultacje znowu są coraz bardziej traktowane jako cywilizacyjna norma, sposób na upewnienie się, że wymyślony przez władzę sposób na rozwiązanie problemu rzeczywiście za działa.

Jaki ruch ma teraz PSL?

PSL i cala Trzecia Droga zapowiadały własny projekt, dystansując się od tego, który właśnie przemierza ścieżkę rządową. Na razie go nie ma.

Rzecz w tym, że i on będzie musiał przejść konsultacje.
  • Albo w rządzie — tak jak projekt ministry Kotuli
  • Albo — jeśli PSL wybierze ścieżkę poselską — w Sejmie. Tu od 31 października obowiązkowe są miesięczne publiczne konsultacje wszystkich projektów poselskich.

System już ruszył i pierwsze projekty są już konsultowane – są dosyć specjalistyczne, nie wiadomo, czy system sejmowy wytrzymałby poruszający opinię publiczną projekt. To dopiero trzeba sprawdzić — co zresztą zapowiedziała Kancelaria Sejmu, pokazując prototyp systemu 30 października.

Hańba domowa — wystąpienie Renaty Lis na konferencji prasowej 14 listopada

Tęczowy parasol, z którym tu przyszłam, to prezent ślubny od mojej siostry Ani. Bo w marcu tego roku ja i Elżbieta wzięłyśmy ślub. Nie w Polsce – w Kopenhadze. Po 30 latach wspólnego życia i daremnego czekania na normalność w kraju naszego urodzenia.

Nie da się przekazać słowami, jakie to uczucie, kiedy wchodzisz z ukochaną do Ratusza głównym wejściem, a tam uśmiechnięta i wzruszona urzędniczka w wieku córki, której nie macie, celebruje razem z wami waszą miłość i odbiera od was uroczystą przysięgę małżeńską — w otoczeniu życzliwych wam osób.

Tak właśnie smakuje równość.

Niestety, choć nasze małżeństwo jest ważne w 39 państwach na świecie, to nie jest ważne w Polsce. Polska odmawia uznania takich rodzin jak nasza i odsyła nas do notariusza. Za małą część tego, co małżeństwa dostają z automatu i za darmo, nam każe się płacić nawet kilkanaście tysięcy złotych. Opłaty te zawierają VAT, a więc państwo zarabia na naszym wykluczeniu.

To coś więcej niż nierówność. To hańba – nasza HAŃBA DOMOWA.

Ustawa o związkach partnerskich jest tylko namiastką równości. A przecież nawet ona wciąż nie jest pewna. Odbywają się nad nią polityczne targi, w których stawką jest nasze życie. Życie, którego coraz mniej nam pozostaje.

Jestem zawiedziona.

Panie Premierze, chcę zwrócić się zwłaszcza do Pana: Pana obietnice z kampanii wyborczej zostały dobrze zapamiętane.

Ma Pan do dyspozycji wszystkie narzędzia politycznej perswazji, żeby przekonać koalicjantów. „Dowiezienie” związków partnerskich do szczęśliwego finału to nie jest sprawa wyłącznie Lewicy, to również Pańska sprawa.

A nawet sprawa Pańskiego honoru.

Zadośćuczynienie za rok 2015, kiedy to Pańskie ugrupowanie, Platforma Obywatelska, odmówiło poparcia dla związków partnerskich i w rezultacie przez 8 lat nienawistnych rządów Zjednoczonej Prawicy nie mieliśmy żadnej ochrony.

Świat stacza się w mrok. Zwycięstwo populistycznej prawicy w Stanach Zjednoczonych pogłębia lęk o to, co przyniesie najbliższa przyszłość.

Być może starość, choroba i naturalna śmierć to wcale nie będą największe wyzwania, przed którymi niedługo staniemy.

Panie Premierze, raz jeszcze zwracam się do Pana: to Pana obowiązkiem jest zadbać, żeby takie rodziny jak nasza nie pozostały w tych ciężkich czasach podwójnie bezbronne.

Niech Pan wypełni swoje zobowiązanie i doprowadzi do uchwalenia związków partnerskich.

Czasu jest coraz mniej.

Ten parasol nas nie ochroni.

Pożegnanie Łukasza. List Krzysztofa Zwierzchlejskiego odczytany na konferencji

Łukaszu! Właśnie dziś, 14 listopada, miała być nasza 15 rocznica. Rocznica w oczekiwaniu na wprowadzenie związków partnerskich w Polsce. Nie doczekałeś nawet publikacji jej projektu, choć obiecywano to ponad pół roku temu.

Nie ma Cię od 24 sierpnia, choć wciąż wydaje się to nierealne... Kiedyś śmiałeś się, że „liczy się” tylko po ślubie, białej sukni i pierścionku z brylantem. Udało się tylko z pierścionkiem, bo zagraniczne i nieuznawane w Polsce rozwiązania nas nie interesowały. Ślub pary lesbijek czy gejów w Polsce? To brzmi jak kosmos, coś niemożliwego. Ale nawet ceremonia w polskim urzędzie byłaby przypieczętowaniem naszego wieloletniego związku.

Tymczasem rządzący robią wszystko, by wciąż nas upokarzać i nie pozwolić nawet na ceremonię. Choć gdyby ten projekt wszedł w życie przed naszymi feralnymi wakacjami, mógłbym być z Tobą we włoskim szpitalu i dać Ci jeszcze więcej sił do walki o życie. Mógłbym też decydować o sprowadzeniu Twojego ciała i Twoim pogrzebie. Bez uwłaczających słów urzędników, że jestem nikim, że o tym może decydować tylko rodzina, że mam szukać Twojego ojca, z którym nie miałeś żadnego kontaktu. Bo liczy się tylko to, co na papierku...

Wielokrotnie mówiłem, że państwo Polskie zawłaszczyło moją żałobę. Niestety te słowa są wciąż aktualne. I będą aktualne dla tysięcy par w związkach nieformalnych – nie tylko osób LGBT+. I choć może to zabrzmieć dziwnie — wierzę, że Twoja śmierć otworzy oczy rządzącym. Bo choć płacimy podatki i chodzimy na wybory, Polska wciąż odmawia nam podstawowych praw człowieka. A nie oszukujmy się – włożyliśmy duży wkład w to, że od roku nie rządzi już nami PiS.

Czas, by koalicja pokazała, że jest naprawdę proeuropejskim rządem – ja wciąż tego nie widzę…
;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze