0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

W piątek 9 kwietnia Andrzej Duda spotkał się w ramach Rady Gabinetowej z premierem i ministrami, żeby porozmawiać o pandemii. Zapewnił, że w tej sprawie „trzyma rękę na pulsie”. Nic jednak na to nie wskazuje. Brzmiał jak uczeń, który przed chwilą nabył podstawowe wiadomości.

Nieobecny

Andrzej Duda stwierdził, że walka z koronawirusem to dziś najważniejsza sprawa. Trudno to wywnioskować, śledząc jego działalność z ostatnich miesięcy.

Kiedy w lutym i marcu liczba zakażeń rosła z dnia na dzień, do szpitali trafiały kolejne tysiące osób, a setki umierały, prezydent nie wykazywał epidemią niemal żadnego zainteresowania. Wręczał odznaczenia, składał wieńce, cieszył się w mediach społecznościowych z sukcesów polskich sportowców, pojechał na narty. Powołał co prawda Radę ds. Ochrony Zdrowia, ale nic nie wiadomo o efektach jej prac.

Ten dojmujący brak obecności głowy państwa w najbardziej kryzysowej sytuacji od lat, opisaliśmy tutaj:

Przeczytaj także:

By przekonać, jak bardzo jest zaangażowany i zorientowany, Andrzej Duda przywołał poprzednią Radę Gabinetową. Nietrafiony pomysł.

Poprzednia Rada Gabinetowa była przeze mnie zwołana w pierwszych dniach września 2020, kiedy nikt przecież nie mówił, że będziemy mieli do czynienia z drugą falą koronawirusa.
Fałsz. Epidemiolodzy i lekarze mówili. W Polsce i zagranicą. Również eksperci, z których analiz korzystał rząd. Wystarczyło słuchać. Nie dajemy całkowitego fałszu, bo nikt wtedy nie przewidział aż tak śmiertelnej drugiej fali
Rada Gabinetowa ,09 kwietnia 2021

O drugiej fali mówili m.in. badacze z grupy MOCOS z Politechniki Wrocławskiej, która tworzy dla rządu analizy przewidujące przebieg epidemii. Wirusolodzy ostrzegali, że będą tysiące zakażeń. Nie przewidzieli, że zakażenia będą szły w liczby pięciocyfrowe, ale nie o tym mówił prezydent.

Prezydent recytuje statystyki

Podczas Rady Gabinetowej prezydent wypytywał ministra zdrowia i premiera o najróżniejsze sprawy związane z pandemią. Co chciał wiedzieć? Ile jest zajętych łóżek, a ile wolnych? Ile jest dostępnych respiratorów? Ile osób zaszczepiono?

O łóżkach szpitalnych opowiadał przed kamerami: „Jest ponad 45 tys. łóżek, ponad 10 tys. łóżek wolnych w skali kraju - jest to znacząca liczba, przewiduje się, że ona wzrośnie. O respiratorach: „Ponad 3 370 respiratorów jest zajętych, ale liczba ogólna wynosi ponad 4 tys., ponad tysiąc respiratorów jest cały czas w rezerwie". Prezydent oznajmił też, że niektóre regiony radzą sobie gorzej i wyrecytował listę województw.

Wszystkie te dane co dzień rano podaje podaje Ministerstwo Zdrowia, a ministrowie Niedzielski i Dworczyk powtarzają je na konferencjach prasowych. Odpowiedzi na pytania prezydenta zna każda osoba, która śledzi rozwój pandemii w Polsce. Można je przeczytać również w raportach OKO.press.

Miło, że prezydent zapoznał się z tymi danymi i umie je powtórzyć (w miarę) bezbłędnie.

W miarę - bo albo celowo wprowadził opinię publiczną w błąd, albo się pomylił w recytacji.

Dzisiaj mogę państwu na pewno powiedzieć jedno: jak do tej pory przynajmniej jedną dawkę szczepienia w naszym kraju otrzymało dostało 7,5 mln obywateli. 7,5 miliona osób przynajmniej raz zostało zaszczepionych przeciwko koronawirusowi.
Nieprawda. 7 263 426 to liczba wykonanych szczepień (dawek). Przynajmniej jedną dawką zaszczepionych zostało 5 167 241 osób.
Rada Gabinetowa ,09 kwietnia 2021

Może jednak dowiedzieliśmy się czegoś więcej? Nie można przecież wykluczyć, że prezydentowi przyszło do głowy pytanie, na które nie wpadli dziennikarze co dzień przepytujący ministrów Dworczyka i Niedzielskiego? Może wydobył od nich wiedzę na temat pandemii, której nie mieliśmy?

Jest dobrze, jest lepiej. Eksport wzrasta

„Premier i minister Niedzielski mnie poinformowali, że sytuacja wygląda lepiej, niż się spodziewali” - oznajmił prezydent. I to jest pewne zaskoczenie. Czego spodziewali się Morawiecki i Niedzielski? Jaki czarny scenariusz zakładali? Że nie będzie województw, do których można by helikopterami przewozić chorych? Niestety, tego prezydent nam nie zdradził.

Faktycznie jednak średnia zakażeń od początku kwietnia spada. Czy to oznacza, że możemy odetchnąć z ulgą? Nie. Nie wiemy jeszcze, czy świąteczne rodzinne spotkania i wizyty w kościołach wpłyną na rozchodzenie się wirusa. A wszystkie prognozy są zgodne: nieunikniony jest wzrost liczby zmarłych.

„Zapotrzebowanie na tlen wzrosło dwukrotnie" - informował dalej prezydent. „Także i tu potrzeby są w pełni zabezpieczone". „Pod względem łóżek szpitalnych, jak i respiratorów polskie społeczeństwo może się czuć bezpiecznie. System jest przygotowany".

Tlen, respiratory, łóżka. Ani słowem prezydent nie wspomniał o lekarzach, pielęgniarkach, ratownikach. Tak jakby respiratory w magiczny sposób obsługiwały się same.

„Pytałem, jak wygląda sprawa bezrobocia. Bezrobocie spadło" - pochwalił się prezydent, że uzupełnił wiedzę o podstawowych wskaźnikach. Czy faktycznie spadło? W marcu 2021 roku stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła 6,4 proc., w lutym - 6,5, ale w grudniu - 6,2. Z pewnego punktu widzenia spadło.

„Bardzo dobra jest sytuacja, jeśli chodzi o eksport, eksport wzrasta" - padła z ust prezydenta inna optymistyczna wieść. I wreszcie: „Zapewniono mnie, że jesteśmy dotknięci kryzysem w stopniu daleko niższym niż inne kraje".

Pochwalił się też, że brał udział w negocjacjach zakupu chińskiej szczepionki. Ostatecznie jednak warunki umowy były „na tyle względnie atrakcyjne, jeśli chodzi o cenę i terminy dostaw", że polski rząd szczepionki nie kupił.

Polacy, sami jesteście winni, że umieracie

Prezydent odniósł się do rekordowej liczby zmarłych. Zacytujmy tę dłuższą wypowiedź w całości:

„Pojawia się też szereg wątpliwości w społeczeństwie dotyczących wysokiego stopnia śmiertelności, który widać w codziennie publikowanych danych. Oczywiście zapytałem o tą kwestię ministra zdrowia. Dlaczego ta śmiertelność jest tak wysoka.

No szanowni państwo, mogę się zwrócić do moich rodaków tylko z jednym, z apelem: bardzo proszę, żeby nie lekceważyć sytuacji, w której państwo podejrzewacie, że możecie być chorzy na koronawirusa. To nie jest lekka choroba. To nie jest jakieś tam przeziębienie. Nie wolno lekceważyć żadnych objawów. Dlatego że w momencie, w którym pojawiają się problemy oddechowe, niestety najczęściej postęp choroby jest już lawinowy, takiego chorego nie daje się już uratować. Ludzie zgłaszają się do szpitali w momencie, w którym stan chorobowy jest tak zaawansowany, że bardzo często bardzo trudno ich uratować.

I to jest dzisiaj absolutnie podstawowa przyczyna śmiertelności: po prostu brak odwagi, brak przekonania nas co do tego, żeby w odpowiednim momencie zgłosić się do szpitala, w odpowiednim momencie poddać się badaniu".

Od wielu tygodni Polska jest w smutnej czołówce krajów o największej liczbie zgonów z powodu covid-19. W liczbie tzw. nadmiarowych śmierci na milion mieszkańców Polska zajmuje 11. miejsce na świecie. Pytanie, dlaczego tak się dzieje, nurtuje mnóstwo osób.

Andrzej Duda uciekł się do odpowiedzi, którą powtarzają polskie władze, a którą można streścić: „sami jesteście sobie winni". Ten rodzaj argumentacji rozbił w rozmowie z OKO.press dr Michał Zabdyr-Jamróz z Instytutu Zdrowia Publicznego UJ: „Największą barierą we właściwej reakcji na pandemię – zarówno jednostek, jak i instytucji – są problemy strukturalne, które utrudniają lub uniemożliwiają nam właściwe działania".

Za niewykonanym telefonem do lekarza czy po karetkę stoją najróżniejsze przyczyny. Latami budowane (przez niedostępność lekarzy i agresywne reklamy wmawiające, że jest lek na wszystko) przyzwyczajenie do leczenia się w domu. Niewiedza, kiedy należy ten telefon wykonać. Zwątpienie - „system się załamał, na pewno do mnie nie przyjadą".

Co więcej, polskie władze mówią wyłącznie o tych, którzy trafili do szpitali „za późno". A co z tymi, którzy trafili do szpitala z przemęczonym personelem, który nie był w stanie poświęcić każdemu choremu dość uwagi?

I jeszcze jeden powód. Prezydent apelował, byśmy robili testy na covid-19. Ciśnie się na usta pytanie: teraz apeluje? Polski model walki z pandemią zniechęca do testów, utrudnia dostęp bo wymaga kilku objawów. Nie mamy polityki testowania osób potencjalnie zakażonych. I to też jest jedna z przyczyn wielu śmierci: ludzie nie wiedzą i nie wierzą, że są chorzy, dopóki nie ujawnią się bardzo poważne objawy.

Apel o to, żeby robić testy i zgłaszać się do lekarza, jest ważny. Ale spóźniony o wiele miesięcy.

Recytując, jak uczeń wyuczoną lekcję, Andrzej Duda, zdjął z siebie całą odpowiedzialność za walkę z pandemią. Nie przyszedł na spotkanie ze swoimi rekomendacjami, a przynajmniej o nich nie powiedział. Nie poinformował o żadnych inicjatywach, jakie podejmie po tym spotkaniu. Mimo to podsumował:

„Mam nadzieję, że te informacje, które przekazałem, są przynajmniej w części uspokajające dla państwa".

Co mógłby zrobić Andrzej Duda, a nie zrobił?

„Kiedy Czarna Śmierć zabiła miliony, nikt nie spodziewał się specjalnie wiele po królach i cesarzach. Nikt ich nie oskarżał o błędy" - zauważa Yuval Noah Harari. W roku 2020 i 2021 jest inaczej. Mamy wiedzę, która pozwala nie popełniać niektórych błędów i ocalić część ludzi. I domagamy się, by przywódcy z tej wiedzy korzystali.

W polskim systemie prawnym prezydent nie ma narzędzi do zarządzania jakimś obszarem państwa w czasie takiego kryzysu jak pandemia. Dysponuje jednak całą gamą „miękkich" narzędzi, za pomocą których może wpływać na politykę państwa, a przede wszystkim na społeczeństwo.

Ktokolwiek do tej pory pełnił w Polsce urząd prezydenta, należał do polityków o najwyższych wskaźnikach zaufania. Andrzej Duda wygrał w 2020 roku wybory z niemal rekordowym poparciem. Co mógł zrobić z tymi zasobami?

  • promocja szczepień

Karkołomne wyzwanie dla polityka, który w czasie kampanii wyborczej mówił, że nie zaszczepił się na grypę, „bo nie". Ale być może właśnie dzięki temu byłby bardziej wiarygodny - jako ktoś, kto zmienił zdanie?

A ze szczepieniami mieliśmy i mamy problem. W październiku chciała się szczepić nieco ponad połowa Polaków. Miliony osób mają wątpliwości co do jednej z trzech dostępnych szczepionek - firmy AstraZeneca. Kampania proszczepionkowa? Każde ręce się przydadzą, Andrzeja Dudy też. Wykorzystanie internetowych narzędzi docierania do wyborców na poziomie powiatów, z których Duda korzystał w czasie kampanii reelekcyjnej, mogłoby być wielką pomocą w sytuacji walki o życie.

Duda mógłby też zaangażować się w promocję tego, co nazwał „maleńkimi aparacikami nakładanymi na palec", czyli pulsoksymetrów, pomagających ocenić natlenienie krwi, co jest kluczowe przy diagnozowaniu ciężkiego, wymagającego leczenia szpitalnego COVID-u.

  • więź ze społeczeństwem

„[Lockdown] został tak dobrze zakomunikowany, że ludzie po prostu złapali, o co chodzi" - tak profesorka zarządzania Suze Wilson oceniła Jacindę Ardern. Premierka Nowej Zelandii jest powszechnie zaliczana do polityków, którzy najlepiej poradzili sobie z pandemicznym kryzysem. Nigdy nie podważała istnienia wirusa, nie odbierała sytuacji powagi. Jej działania były transparentne. Nieustannie tłumaczyła, co jej rząd robi i dlaczego. Zabierała głos w najróżniejszy sposób - w poważnych przemowach i nagrywanych z domu wideo na Facebooku.

Być może najważniejsze: wykazała się umiejętnością kluczową dla przywódców - „przeprowadzania ludzi przez zmianę". To wymaga, by nie tylko informować o zakazach czy nakazach, ale też okazywać empatię, a jednocześnie przekonująco tłumaczyć, po co to wszystko. Ardern dawała ludziom poczucie, że naprawdę przejmuje się tym, co się dzieje w ich życiu. Ale umiała też wytłumaczyć, jak indywidualne działania przekładają się na sytuację całego społeczeństwa.

Kiedy skończyła się kampania, Andrzej Duda zaniechał spotkań na Facebooku. Nie współuczestniczył w rozpaczy tych, którzy tracili bliskich lub budowane latami firmy. Nie wziął na siebie roli lidera w edukowaniu społeczeństwa o zagrożeniu koronawirusem.

  • uczczenie zmarłych

„Mam największy żal do prezydenta [Andrzeja Dudy]" - mówił OKO.press Aleksander Kwaśniewski na początku marca. „[Jest] osobą w systemie władzy, która w szczególny sposób powinna się troszczyć o chorych, zmarłych. Empatia jest niezbędna w budowaniu wspólnoty. Prezydent mógłby tu odegrać rolę, ale skoro do tej pory nie odegrał, to pewnie już nie odegra. W Polsce te ofiary też można policzyć i być może byłby taki dzień, w którym byśmy potrafili te ofiary uczcić ponad podziałami politycznymi. Flagi zostałyby spuszczone do połowy masztu i potrafilibyśmy stanąć obok siebie i w chwili ciszy uczcić tych, którzy odeszli z powodu epidemii. Gdybym był prezydentem, starałbym się to zrobić".

Andrzej Duda wykonał gest w tym kierunku: podczas Światowego Dnia Zdrowia, 7 kwietnia 2021 roku, oddał hołd zmarłym pracownikom ochrony zdrowia. Czy zauważy też inne ofiary pandemii?

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze