0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Towarzystwo Dziennikarskie w najnowszym raporcie przygotowywanym m.in. przez Ewę Ivanovą z "Gazety Wyborczej" doliczyło się aż 187 przypadków represji wymierzonych w media i dziennikarzy w latach 2015-2021.

W liczbie tej mieści się 75 spraw cywilnych o naruszenie dóbr osobistych, 37 spraw cywilnych o sprostowanie, 58 spraw karnych (w tym spraw o zniesławienie z art. 212 kodeksu karnego), 17 innych incydentów takich jak zatrzymania. 66 ze 187 spraw TD zaklasyfikowało także jako SLAPP - Strategic Lawsuits Against Public Participation, czyli takie działania prawne, które mają zastraszyć uczestników debaty publicznej i zmusić ich do milczenia.

Przeczytaj także:

Kto i kogo pozywa?

Akcje wymierzone w media najczęściej prowadziły:

  • instytucje publiczne takie jak prokuratura, policja, Narodowy Bank Polski (razem 41 przypadków);
  • spółki skarbu państwa, m.in. TVP, PWPW, Polska Fundacja Narodowa (razem 26 przypadków);
  • osoby związane z politykiem (26 przypadków);
  • politycy, np. Zbigniew Ziobro, Jarosław Kaczyński (21 przypadków);
  • funkcjonariusze publiczni, np. minister sprawiedliwości, prezes TK (razem 18 przypadków);
  • sędziowie i prokuratorzy wiązani z obecną władzą (20 przypadków);
  • PiS (3 przypadki).

Najczęściej atakowanym medium jest "Gazeta Wyborcza" (73 przypadki). Dalsze miejsca należą do Onetu (21), OKO.press (16), Newsweeka (10), Polityki (9), Faktu (8), TVN (6).

W raporcie zostały uwzględnione tylko te akcje prawne, o których została poinformowana opinia publiczna. Oznacza to, że liczby te mogą być niedoszacowane.

Spośród 187 spraw na razie 72 skończyły się korzystnie dla dziennikarzy i dziennikarek. Za takie rozwiązania autorki raportu uznają wygraną w sądzie, odmowę wszczęcia postępowania, umorzenie lub brak zapowiadanego pozwu. 91 spraw jeszcze się toczy, przegraną zakończyło się 11, a ugodą 8.

Nie tylko politycy

W raporcie omówiono kilkadziesiąt przykładów nacisków. Głośno było między innymi o zawiadomieniu Jarosława Kaczyńskiego do prokuratury z art. 212 za teksty "Gazety Wyborczej" o tzw. taśmach Kaczyńskiego (sprawę umorzono).

W związku z tymi tekstami Prawo i Sprawiedliwość zainicjowało postępowanie cywilne o naruszenie dóbr osobistych przeciwko dziennikarzom Wojciechowi Czuchnowskiemu i Iwonie Szpali (partia przegrała w obu instancjach).

Na szczególne wyróżnienie w raporcie zasłużyła sobie frakcja Zbigniewa Ziobry, która często i zapamiętale atakuje media. "Gazeta Wyborcza" za jeden artykuł o rejestrze pedofilów otrzymała aż sześć pozwów - od Zbigniewa Ziobry, od Zbigniewa Ziobry występującego jako minister sprawiedliwości oraz od Sebastiana Kalety.

Ziobro z wynikiem dziewięciu pozwów prowadzi też w rankingu polityków nękających prawem.

Nowością są pozwy wystosowywane przez sędziów związanych z obozem władzy, a konkretnie sędziów-bohaterów tzw. "afery hejterskiej" (m.in. Jakub Iwaniec, Konrad Wytrykowski, czy Łukasz Piebiak). Pozwy takie dostała m.in. Magdalena Gałczyńska (Onet), wyróżniona za swój cykl tekstów nagrodą Grand Press, Bartosz Węglarczyk (Onet), a także Anna Mierzyńska i Piotr Pacewicz (OKO.press).

Ścigają spółki i firmy

Aż dziewięć akcji prawnych przeciwko dziennikarzom skierowała Telewizja Polska Jacka Kurskiego. Prywatne akty oskarżenia z art. 212 wniesiono przeciwko Renacie Grochal (Newsweek), Ewie Siedleckiej (Polityka) oraz Wojciechowi Czuchnowskiemu (Gazeta Wyborcza) za komentarze dotyczące możliwego związku między zabójstwem Pawła Adamowicza a oglądaniem kanałów TVP przez zabójcę Stefana W.

Duża część z procesów cywilnych o naruszenie dóbr osobistych wiąże się z wysuwaniem wysokim roszczeń pieniężnych. Rekordowej sumy, czyli miliona złotych, zażądać ma od dziennikarzy OKO.press, Gazety Wyborczej i Fundacji Reporterów agencja R4 S. Firma dodatkowo domagać ma się zabezpieczenia na majątku prywatnym pozwanych.

Aż 200 tysięcy złotych domagał się Narodowy Bank Polski od Dominiki Wielowieyskiej z "Gazety Wyborczej" za tekst „Glapiński. Bez niego nie byłoby PiS”.

Jak policja utrudnia pracę

Jako osobną kategorię wyróżniono także działania policji i prokuratury takie jak wezwania na przesłuchania, czy zatrzymania. Tu przykładem jest m.in. wejście policji do domu dziennikarza OKO.press Roberta Kowalskiego oraz współpracującej z redakcją operatorki. Funkcjonariusze domagali się wydania nagrań, które objęte były tajemnicą dziennikarską.

Zwrócono uwagę także na sytuacje w czasie pandemii, gdy dziennikarzy i dziennikarki w czasie pracy spisywano i - pomimo okazywania legitymacji prasowych - kierowano przeciwko nim wnioski o ukaranie w związku z rzekomym łamaniem zakazu gromadzenia się. Odnotowano także utrudnianie relacjonowania jednego z protestów reporterowi OKO.press Maciejowi Piaseckiemu.

W raporcie uwzględniono także sprawy z zakresu prawa pracy wytaczane przez dziennikarzy mediów publicznych. Dotyczą głównie zwolnień, ale także kar związanych z pracą dziennikarską.

RPO: Komisja powinna bronić polskich i węgierskich mediów

W tegorocznym rankingu wolności prasy przygotowywanym przez Reporterów bez granic Polska spadła na 64 ze 180 miejsc. To najgorszy wynik w 19-letniej historii tego zestawienia. Powodami były między innymi: zaangażowanie mediów publicznych w kampanię prezydencką Andrzeja Dudy, plany tzw. repolonizacji mediów oraz nałożenia podatku medialnego.

W tym tygodniu na łamach Politico o tych właśnie niebezpiecznych dla demokracji zjawiskach pisał Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar i John Morijn, komisarz z niderlandzkiego Instytutu Praw Człowieka, profesor prawa i polityki Uniwersytetu Groningen.

Komisja Europejska pracuje nad przepisami dotyczącymi pozwów strategicznych (SLAPP), a także nad rozporządzeniem o wolności mediów, planowanym na 2022. Zachodzi jednak uzasadniona obawa, że rozwiązania te okażą się spóźnione, lub natrafią na opór Polski i Węgier.

Rządy w Warszawie i Budapeszcie nauczyły się kontrolować lokalnych wydawców i nadawców za pomocą prostej, skutecznej formuły: „finansuj swoich przyjaciół i uciszaj wrogów”.

Kiedy partia rządząca nie może po prostu kupić przekazu, wysyła prawników, aby wyłączyli nadawcę. W Polsce PiS i jego sojusznicy uderzyli w niezależne media, takie jak „Gazeta Wyborcza” czy OKO.press, a także w opiniotwórczych ekspertów, takich jak konstytucjonalista Wojciech Sadurski, z dziesiątkami procesów typu SLAPP (Strategic Litigation Against Public Participation). Te zazwyczaj niepoważne, motywowane politycznie procesy mają na celu zastraszanie i rozpraszanie organizacji medialnych - i obciążanie ich opłatami prawnymi.

Autorzy wytykają Unii Europejskiej, że niewiele robi w obronie mediów w Polsce i na Węgrzech.

Bodnar i Morijn wskazują, że traktaty założycielskie UE wymagają, aby wybory lokalne i do Parlamentu Europejskiego na szczeblu lokalnym były wolne i uczciwe. Bez wolnych mediów takie nie będą.

Komisja Europejska nie powinna zatem angażować się w kolejny czasochłonny proces legislacyjny, ale wykorzystać istniejące już narzędzia takie jak na przykład skarga o naruszenie prawa UE.

;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze