0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jacek Marczewski / Agencja Wyborcza.plFot. Jacek Marczewsk...

To miała być czysta formalność. Niemal na całym świecie niezależne komisje do spraw zbadania klerykalnej zbrodni pedofilii znakomicie się sprawdziły. Wszędzie miały też błogosławieństwo lokalnych episkopatów i dostęp do kościelnych dokumentów.

Szczególnie chwalona była francuska. Na jej czele stanął znany prawnik cieszący się powszechnym autorytetem, dlatego o niej napisze więcej poniżej.

Przeczytaj także:

Tak samo było w Irlandii, Australii, Niemczech, USA i wielu innych krajach.

Postulat powołania podobnej w Polsce wydawał się czystą formalnością, po tym, jak powołana przez premiera Mateusza Morawieckiego komisja ds. pedofilii w 2020 roku utknęła w martwym punkcie, a jej działania napotkały trudności ze strony biskupów.

Powołanie tej państwowej komisji, która miała zbadać przypadki pedofilii we wszystkich środowiskach, a nie tylko kościelnych, była próbą rządu Zjednoczonej Prawicy rozmycia odpowiedzialności kościoła za molestowanie seksualne nieletnich przez księży.

Doprowadziło to do rezygnacji jej przewodniczącego profesora Błażeja Kmiecika w marcu 2023 roku. Zresztą od początku był to pomysł czysto polityczny bez szans na powodzenie, o czym media szeroko informowały.

Jedynym rozwiązaniem wydawało się więc powołanie niezależnej komisji ds. pedofilii przez kościół, która będzie miała dostęp do kościelnych archiwów.

Dwa lata temu, 13-14 marca 2023 roku, Konferencja Episkopatu Polski wyraziła „wolę powołania Zespołu kościelnego do zbadania problemu wykorzystania seksualnego małoletnich przez niektórych duchownych” (uchwała nr 33/394/2023). Z protokołu obrad wynika, że chodziło o komisję historyczną.

14 czerwca 2023 w czasie kolejnego zebrania KEP w Lidzbarku Warmińskim, abp Wojciech Polak przedstawił m.in. wniosek objęcia badaniami okresu od 1945 roku do momentu powołania komisji. Twierdził, że „nie da się zbadać tylko przeszłości, nie odnosząc się do teraźniejszości, ponieważ sprawy, które wydają się tylko historyczne, ostatecznie takimi nie są, gdyż często prowadzą do konieczności podjęcia działań dzisiaj”.

Po dyskusji przewodniczący KEP zarządził głosowanie. Wniosek abp. Polaka został przegłosowany przez biskupów obecnych na sali.

Natychmiast zaczęły się próby podważenia tego głosowania. Ostateczna decyzja ma być podjęta w tym tygodniu, podczas kolejnego zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski 12-14 marca.

Jest to decyzja o tyle istotna, że określi czy biskupi są po stronie pokrzywdzonych, czy sprawców. Tej sprawie warto się przyjrzeć bliżej, również, by zdać sobie sprawę, jak bardzo biskupi (nie)wzięli sobie do serca nauczanie papieża Franciszka.

Jak wiadomo, argentyński papież hasło zero tolerancji dla sprawców i tych, którzy ich chronią, uczynił jednym z bojowych zawołań kończącego się na naszych oczach pontyfikatu. Doświadczyło tego kilkunastu polskich biskupów, zmuszonych do podania się do dymisji.

Tymczasem pojawiły się trudności, które wprawiły w zdumienie polskich katolików od lat starających się wspierać pokrzywdzonych w Kościele.

Kościelni prawnicy: Zablokować powołanie komisji

Od kilku dni polskie media dyskutują nad bulwersującym dokumentem, jaki wyciekł z kręgów polskiego episkopatu. Chodzi o wewnętrzną opinię kościelnych prawników, którzy „w trosce o dobro Kościoła”, zachęcają do zablokowania pomysłu powołania do życia niezależnej komisji badającej zbrodnie pedofilskie kleru katolickiego.

Oto ich konkluzja:

„Podsumowując, Rada Prawna KEP opiniuje negatywnie »Zasady działania Komisji niezależnych ekspertów do zbadania zjawiska wykorzystywania seksualnego osób małoletnich w Kościele katolickim w Polsce« i rekomenduje Konferencji Episkopatu Polski niepowoływanie Komisji, która miałaby działać na podstawie przedłożonego dokumentu".

Poufny dokument Episkopatu powstał na początku marca 2025 roku jako ekspercka Opinia Rady Prawnej KEP nt. „Zasad działania Komisji niezależnych ekspertów do zbadania zjawiska wykorzystywania seksualnego osób małoletnich w Kościele katolickim w Polsce” wzbudził konsternację i został skrytykowany przez katolickich dziennikarzy i prawników, którzy od lat zajmują się pokrzywdzonymi w Kościele.

Opinia Rady Prawnej KEP nt. „Zasad działania Komisji niezależnych ekspertów do zbadania zjawiska wykorzystywania seksualnego osób małoletnich w Kościele katolickim w Polsce”.

Podczas 394. Zebrania Plenarnego, odbywającego się w Warszawie 13-14 marca 2023 roku, Konferencja Episkopatu Polski wyraziła „wolę powołania Zespołu kościelnego do zbadania problemu wykorzystania seksualnego małoletnich przez niektórych duchownych” (uchwała nr 33/394/2023).

Z protokołu obrad wynika, że chodziło o komisję historyczną. 14 czerwca 2023 w czasie Zebrania Plenarnego KEP w Lidzbarku Warmińskim, abp Wojciech Polak podczas swojego wystąpienia przedstawił m.in. wniosek objęcia badaniami okresu od 1945 roku do momentu powołania komisji, twierdząc, że „nie da się zbadać tylko przeszłości, nie odnosząc się do teraźniejszości, ponieważ sprawy, które wydają się tylko historyczne, ostatecznie takimi nie są, gdyż często prowadzą do konieczności podjęcia działań dzisiaj”.

Po dyskusji Przewodniczący KEP podjął głosowanie nad przyjęciem przedstawionej propozycji. Wniosek został przegłosowany przez biskupów obecnych na sali. W związku z tym, że głosowanie było przeprowadzone ad hoc przez podniesienie ręki – bez wcześniejszego uprzedzenia, że sprawa ma podlegać głosowaniu – uchwała w tej kwestii nie została spisana i charakter podjętej decyzji budzi wątpliwości.

W związku z powyższym Rada Prawna KEP proponuje ponowne głosowanie i określenie w sposób jasny charakteru komisji „bez względu na jakiekolwiek przeciwne postanowienia”. Będzie to najprostszy sposób wyjaśnienia wątpliwości i sprzecznych informacji.

Ogólne wątpliwości i zarzuty Rady Prawnej KEP odnośnie do przedstawionych projektów „Zasad działania Komisji niezależnych ekspertów do zbadania zjawiska wykorzystywania seksualnego osób małoletnich w Kościele katolickim w Polsce” oraz jej Statutu – oprócz wskazanej powyżej wątpliwości co do jej charakteru – dotyczą następujących kwestii: 1. Komisja funkcjonująca według proponowanych „Zasad…” miałaby charakter śledczy, a nie naukowo-historyczny, o czym świadczy m.in.:

a. możliwość przesłuchań, nazywanych wysłuchaniami (art. II, ust. 2, pkt 5), nie wykluczając wzywania biskupów (art. IV, ust. 2 i 5);

b. analiza dotychczasowej praktyki postępowania w diecezjach oraz instytutach życia konsekrowanego i stowarzyszeniach życia apostolskiego (art. II, ust. 3, pkt 1), która bez jasnych zasad może przerodzić się w ocenę obowiązujących przepisów i działań lub swego rodzaju osąd nad poszczególnymi przełożonymi kościelnymi, do czego kompetentna jest Stolica Apostolska;

c. mandat do podjęcia współpracy z organizacjami pozarządowymi (art. IV ust. 9 pkt 6) lub osobami fizycznymi (art. VIII, ust. 13) bez określenia kryteriów owej współpracy dopuszcza możliwość wzięcia udziału w pracach komisji przez osoby, które niekoniecznie mają na względzie dobro i wiarygodność Kościoła.

2. Negatywna dla Kościoła interpretacja zapisów „Zasad…” jest niestety dopuszczalna ze względu na brak innych dokumentów, określających funkcjonowanie komisji. Dopiero projektowana komisja je stworzy (art. III, zasada nr 2; art. V, ust. 4), a pewne regulacje zostały przesunięte do późniejszych ustaleń (art. V ust. 3). Zdaniem Rady Prawnej, jeszcze przed powołaniem komisji, konieczne jest opracowanie szczegółowych przepisów określających sposób pracy.

3. „Zasady…” wskazują na źródła finansowania komisji, które – oprócz funduszy pozyskiwanych z konferencji zakonnych – opierają się na środkach diecezji oraz duchownych. Komisja ma funkcjonować dzięki środkom finansowym z Konferencji Episkopatu Polski (art. IX ust. 1) i Fundacji Świętego Józefa KEP (art. IX ust. 2), a te przecież są finansowane ze środków diecezji i duchownych. Ponadto badania archiwów diecezjalnych i zakonnych zostaną sfinansowane ze środków poszczególnych diecezji i jurysdykcji zakonnych (art. IX ust. 4). Nikt nie podał chociażby szacowanych kosztów pracy komisji.

4. Pozostałe kwestie: a. brak możliwości weryfikacji oskarżeń osób deklarujących się jako pokrzywdzone; b. opisanie kazusów w końcowym raporcie w sposób umożliwiający identyfikację osób; c. niebezpieczeństwo ahistorycznego i zbyt szerokiego ujęcia zjawiska („Zasady…” wspominają o „osobach pełniących urzędy i zadania w Kościele” – art. 1 ust. 1); d. zebrany przez Komisję materiał może posłużyć do pozwów cywilnych przeciwko podmiotom kościelnym; e. nie wiadomo, jaka jest oficjalna opinia Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich i Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych, które jeszcze nie zapoznały się z projektem „Zasad…”, a wyrażały opinie na temat ogólnej koncepcji powołania komisji; uchwały konferencji zakonnych akceptujące przedłożone projekty dokumentów są konieczne do podejmowania głosowania w tej sprawie przez KEP; f. większość konsultorów Rady Prawnej podtrzymuje stanowisko o konieczności zwrócenia się do Stolicy Apostolskiej o opinię w niniejszej sprawie; g. część konsultorów Rady Prawnej współpracowała z członkami zespołu opracowującego „Zasady...” w celu poprawienia dokumentu, jednakże okazało się to niemożliwe z powodu błędu co do podstawowych założeń i charakteru Komisji.

Podsumowując, Rada Prawna KEP opiniuje negatywnie „Zasady działania Komisji niezależnych ekspertów do zbadania zjawiska wykorzystywania seksualnego osób małoletnich w Kościele katolickim w Polsce” i rekomenduje Konferencji Episkopatu Polski niepowoływanie Komisji, która miałaby działać na podstawie przedłożonego dokumentu.

Jego treść budzi szereg wątpliwości, które zasadnie każą go łączyć z kościelną strategią spychania problemu pod dywan w czasach poprzedzających rewolucję papieża Franciszka.

Kto dziś jeszcze pamięta wstrząs moralny, jaki przeżyli polscy biskupi po emisji dwóch filmów braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu" (2019) i „Zabawa w chowanego” (2020), które obejrzało ponad 20 milionów Polaków? Czy ktoś pamięta list apostolski papieża Franciszka z maja 2019 „Vos estis lux mundi”, który zapowiadał radykalne oczyszczenie Kościoła ze zbrodni pedofilii tuszowanej przez wielu biskupów.

Również emisja reportaży Marcina Gutowskiego i książki Ekkego Overbeeka zapowiadały ogólnonarodową debatę.

Poza powołaniem przez premiera Morawieckiego komisji, która do dzisiaj nie może się pochwalić znaczącymi osiągnięciami, nie pozostało nic.

Może powołanie niezależnej komisji coś by zmieniło, ale jej właśnie nie chcą biskupi. Dlaczego?

Idea niezależnej komisji

We Francji była to decyzja biskupów, którzy pozostawili komisji i jej przewodniczącemu wolną rękę zarówno w sposobie działania, jak i w doborze współpracowników. Jej przewodniczący Jean-Marc Sauvé jest katolikiem i wysokim urzędnikiem państwowym z długoletnim stażem.

W składzie komisji znaleźli się ludzie różnych orientacji politycznych, niewierzący oraz wierzący różnych wyznań. Z chwilą, gdy Sauvé został powołany na szefa komisji, dano mu całkowicie wolną rękę w kwestii jej składu.

Powołał specjalistów z kilku dziedzin, które uznał za użyteczne: prawników kanonistów, prawników karnistów i tych z zakresu praw dziecka, psychiatrów, psychoanalityków, lekarzy, pedagogów, pracowników socjalnych, socjologów, historyków i teologów.

Komisja zaczęła swoją działalność od ogłoszenia apelu do ofiar, żeby się zgłaszały. Zgłosiło się (do października 2020 roku) ok. 4 tysięcy. Komisja przyjmowała zgłoszenia 7 dni w tygodniu od rana do wieczora. Miesięcznie zgłaszało się ok. 400 ofiar, a ich świadectwa, jak w wywiadzie powiedział Sauvé, są przejmujące. Nikt ich nie kwestionował, a końcowy dokument wywarł ogromne wrażenie również na papieżu Franciszku.

Zapytałem, co sądzą o mającej powstać niezależnej komisji w Polsce ks. profesora Adama Świeżyńskiego z UKSW i dra Piotra Szeląga z Gdańska, teologa, prawnika i konsultanta filmu „Kler”.

Obaj mają za sobą wieloletnie doświadczenia „współpracy” z biskupem Sławojem Głódziem. Świeżyński jest znany ze swoich prób mediacji (o których opowiedział Ignacemu Dudkiewiczowi w książce „Pastwisko”) między mobbingowanym przez ówczesnego biskupa Głódzia księżmi z diecezji gdańskiej a Watykanem.

„Jakakolwiek współpraca z Episkopatem nie ma sensu"

Prof. Świeżyński skomentował sprawę w taki oto sposób:

„Od momentu, gdy pojawił się temat komisji, nie miałem najmniejszych wątpliwości, że biskupi zrobią wszystko, aby nie dopuścić do jej powstania. Za wiele mają do stracenia i są tego świadomi. Dziwiłem się także naiwności tych, którzy przekonywali mnie, że komisja powstanie.

Mój komentarz do sprawy jest taki, że jakakolwiek dalsza współpraca z episkopatem nie ma sensu.

Należy się od nich odciąć, całkowicie zdystansować. No, ale wiadomo, że dla ogromnej większości, i to nawet środowiska »otwartych katolików«, bez episkopatu nie można istnieć… smutne, choć przecież nieprawdziwe”.

Szeląg na temat komisji ma takie zdanie: „Tylko komisja w pełni niezależna od kościelnych władz, a mająca dostęp do kościelnych dokumentów i mogąca stawiać pytania biskupom lub kurialnym urzędnikom jest w stanie coś wyjaśnić. Podstawowa zasada mówi jasno: »Nie można być sędzią we własnej sprawie«.

Wiemy jednak, że hierarchom nie zależy na wyjaśnianiu czegokolwiek, gdyby było inaczej już dawno niezależne osoby lub instytucje mogłyby sprawy zbadać. Hierarchom zależy zasadniczo jedynie na zminimalizowaniu straty w sferze wizerunku i pieniędzy. Służą temu szumne deklaracje nieprzekładające się na konkret lub nic nieznaczące słowa typu: pochylamy się, ubolewamy”.

Abp Wojda jest przeciw

Od lat zaangażowany w pomoc pokrzywdzonym redaktor katolickiego portalu Więź Zbigniew Nosowski pisze: „Również z innego źródła »Więź« dowiaduje się, że abp Tadeusz Wojda [przewodniczący Episkopatu] osobiście ma być przeciwny powoływaniu komisji, a nawet – powołując się na swoje kontakty w Stolicy Apostolskiej, gdzie wiele lat pracował jako urzędnik Kurii rzymskiej – przekazywać opinie, że Watykan obecnie nieprzychylnie patrzy na takie pomysły. Według naszych rozmówców metropolicie gdańskiemu – który sam boryka się z niewyjaśnionymi zarzutami o tuszowanie przestępstw seksualnych swoich duchownych – jest jednak niezręcznie stanowczo prezentować stanowisko przeciwne powołaniu komisji. Gdyby większość biskupów była za, to i on przychyliłby się do takiej decyzji”

Nosowski od lat ściśle współpracuje z wieloma biskupami i jest tymi rewelacjami wyraźnie zgorszony. Przywołuje też list Sekretarza Episkopatu bp. Marka Marczaka, który wyraźnie sugeruje, jak biskupi powinni głosować w sprawie powstania planowanej komisji.

„28 lutego 2025 roku rozesłał on do wszystkich biskupów najpierw opinię Rady Prawnej, a dopiero następnie – jako załączniki – projekty statutu i zasad funkcjonowania komisji. W swoim piśmie przewodnim sekretarz generalny KEP nie ograniczył się do przesłania dokumentów. Wyraźnie podkreślił, że »jest to kolejna negatywna opinia Rady Prawnej KEP w powyższej kwestii« i dlatego on »zgodnie z rekomendacją Rady, wobec istotnych wątpliwości« przekazuje owe dokumenty do zapoznania się z nimi. Trudno nie wyczuć tu sugestii, co należy w tej sytuacji zrobić z projektem powołania komisji”.

Konkluzja redaktora katolickiego portalu jest dość kwaśna, tym bardziej że obrady plenarne KEP zbiegną się z 12. rocznicą wyboru papieża Franciszka, który jak wiadomo, w przeciwieństwie do swego polskiego poprzednika, dość energicznie zwalczał biskupów ukrywających pedofilie w Kościele.

Jednak Nosowski nie traci nadziei, pisząc, że „jest jeszcze mała szansa, że tak się nie stanie”.

Czego się boi Episkopat?

Podobnie na tym samym portalu wypowiedział się karnista z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Michał Królikowski. Jego głos jest o tyle istotny, że był on członkiem dominikańskiej komisji, badającej pod przewodnictwem Tomasza Terlikowskiego sprawę Pawła M. i reakcji przełożonych zakonnych.

Jest też jednym z ekspertów delegata ds. ochrony dzieci i młodzieży KEP, czyli bpa Wojciecha Polaka, który od samego początku jest zwolennikiem powstania komisji.

Królikowski stawia ważne pytania: „Przecież ostatecznie w opinii Rady Prawnej widać przede wszystkim niechęć i lęk, nie zaś profesjonalizm i merytorykę. Nie wiem, czego dotyczy ten lęk, na czym polega złożoność tej sprawy, na którą powołuje się rzecznik prasowy KEP. Czy chodzi o brak kontroli, o brak pokory prowadzącej do oddania ewaluacji w ręce niezależnych ekspertów, o niepewność wyniku, o nieprzewidywalność konsekwencji ujawnienia prawdy? A może Rada uważa, że tej prawdy nie potrzeba pokazywać, bo będzie to trudne i kosztowne? Że raczej należy uznać, iż Kościół już poradził sobie z tym problemem – bo są procedury, postępowania kanoniczne, konkretne decyzje? Może to przejaw myślenia, że naprawdę dość już gadania na ten temat, że dalsze rozdmuchiwanie tych kwestii jest niepotrzebne i jedynie wyolbrzymia dostatecznie ujawniony już problem?”.

Podkreślam, są to pytania stawiane przez prawnika bardzo ściśle współpracującego z instytucjami kościelnymi, jest też znany on z opublikowania książki – wywiadu rzeki z abpem Henrykiem Hoserem.

Jednak Królikowski nie udziela na nie odpowiedzi, tylko postuluje, by ci, którzy wezmą udział w 400. Zebraniu Episkopatu uważnie przeczytali jego tekst. Jest zapewne przekonany, że wyłuszczone przez niego racje za powstaniem niezależnej komisji wstrząsną ich sumieniami. Nie jestem tego pewien. Tym bardziej że to biskupi, a nie redaktor Nosowski czy profesor Królikowski kontynuują tradycje polskiego papieża św. Jana Pawła II, który miał na uwadze przede wszystkim dobro Kościoła.

Czekanie na koniec Franciszka

Poza tym choroba papieża Franciszka i nieuchronnie zbliżające się nowe konklawe obudziły w polskich biskupach nadzieje (wyrażał je przecież abp Wojda, powołując się na kontakty w Watykanie) na powrót dobrych czasów, kiedy to w centrum uwagi Watykanu była troska o biskupów i kler, a nie jacyś tam pokrzywdzeni.

A poza tym warto sobie zadać pytania, czy ktokolwiek chciałby się poddać dobrowolnie lustracji czy weryfikacji, jeśli całe życie był przekonany, że to, co robił, było słuszne i w obronie dobrego imienia instytucji, której z całym oddaniem służył.

Polscy biskupi są dziećmi polskiego społeczeństwa, które od stuleci traktuje prawo jako dopust Boży i wypracowało niezwykle skuteczne strategie omijania prawa bądź traktuje je jako narzędzie ochrony interesów własnej grupy.

Podobnie zachowują się politycy i samorządowcy. Jeśli jest jakaś różnica to ta, że hierarchowie dodają teologiczne uzasadnienie dla swoich praktyk. Jak dotąd działało ono skutecznie i byli właściwie wyjęci spod prawa. Nie jest wszak wykluczone, że ta epoka dobiega końca, dlatego biskupi będą do końca bronić jak Częstochowy swoich straconych pozycji.

Pokrzywdzeni kopią się ze słoniem

A może rację ma ks. prof. Świeżyński, gdy twierdzi, że „jakakolwiek dalsza współpraca z episkopatem nie ma sensu. Należy się od nich odciąć, całkowicie zdystansować” i należy się zastanowić jak dochodzić swoich racji bez oglądania się na biskupów?

Sam jestem pokrzywdzonym w dzieciństwie przez dwóch księży i mimo to przed kilkadziesiąt lat byłem bardzo mocno związany ze strukturami Kościoła katolickiego. Nigdy o swojej krzywdzie nie mówiłem, bo nie wierzyłem, że kogoś to w ogóle obchodzi.

Jednak dzisiaj wiem, że dla większości ofiar to jest trauma, z którą sobie nie radzą, a opór episkopatu, by im pomóc, jedynie ją powiększa.

Dlatego trzeba zrobić wszystko by pokrzywdzonym szukającym sprawiedliwości pomóc i wspierać ich w ich działaniach.

A dzieje się naprawdę sporo.

Ilustracją takich dążeń pokrzywdzonych przez księży może być książka „Nie umarłam. Od krzywdy do wolności”, wydana w 2023 roku pod pseudonimem przez Tośkę Szewczyk. Odbiła się ona szerokim echem, głównie w mediach katolickich.

Można ją określić jako autentyczny głos z wnętrza Kościoła, który jest podzielany przez cześć biskupów, w tym przez prymasa Wojciecha Polaka, przewodniczącego komisji episkopatu do spraw pokrzywdzonych w Kościele.

Katolicka publicystka Anna Goc w artykule opublikowanym pod koniec lutego w „Tygodniku Powszechnym” „Czy osoby skrzywdzone w polskim Kościele wywalczą zmianę prawa?” opisała próby podjęte zarówno przez Szewczyk, jak i przez inne osoby pokrzywdzone, by wpłynąć na zmianę postawy polskich biskupów.

Pisze o ich wspólnych inicjatywach jak pisanie listów, aranżowaniu spotkań z biskupami. Oprócz Szewczyk do głównych działaczy należy Robert Fidura, autor pojęcia „nieumarli” na określenie osób wykorzystanych seksualnie, i Jakub Pankowiak, główny bohater filmu dokumentalnego Sekielskich „Zabawa w chowanego”.

W minionym roku 19 listopada 2024 roku udało im się spotkać w Częstochowie z 70 biskupami. Jednak oprócz zapewnień o modlitwie pokrzywdzeni nie usłyszeli konkretów.

Czy to się zmieni, pokażą najbliższe dni.

;
Na zdjęciu Stanisław Obirek
Stanisław Obirek

Teolog, historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita, wyświęcony w 1983 roku. Opuścił stan duchowny w 2005 roku, wcześniej wielokrotnie dyscyplinowany i uciszany za krytyczne wypowiedzi o Kościele, Watykanie. Interesuje się miejscem religii we współczesnej kulturze, dialogiem międzyreligijnym, konsekwencjami Holocaustu i możliwościami przezwyciężenia konfliktów religijnych, cywilizacyjnych i kulturowych.

Komentarze