0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Il. Mateusz Mirys /OKO.pressIl. Mateusz Mirys /O...

Dawno temu (tak dawno, że naukowcy nie mogą się zgodzić, kiedy) żyła pasterska ludność, która dała początek większości mieszkańców współczesnej Europy: to Praindoeuropejczycy. Jedni sądzą, że było to 3,5 tysiąca lat przed naszą erą, inni 5 tysięcy, jeszcze inni – że aż 7,5 tysiąca lat przed naszą erą.

Gdzie żyli, także pozostaje nie do końca wyjaśnione. Według najczęściej przyjmowanej hipotezy Praindoeuropejczycy zamieszkiwali tereny Stepu Pontyjskiego, od ujścia Dunaju po południowy Ural – czyli zachodni kraniec Wielkiego Stepu Eurazjatyckiego rozciągającego się przez Kazachstan aż po Mandżurię.

Nie jest to jedyne możliwe miejsce ich zamieszkania. Konkurencyjna hipoteza twierdzi, że były to raczej obszary półwyspu Anatolijskiego, czyli dzisiejszej Turcji.

Jest także hipoteza kaukaska, która widzi ojczyznę tego ludu na wyżynach dzisiejszej Armenii.

Nie jest też jasne, dlaczego wędrowali. Może mieli to w swojej nomadycznej naturze, może potrzebowali coraz więcej pastwisk dla rosnących stad i coraz większych rodzin. Nie jest wykluczone, że z rodzinnych stepów wygnały ich zmiany klimatu.

Zasiedlili jednak niemal całą Europę, sporą część Bliskiego Wschodu i Indii. Dotarli nawet na wschodnie krańce Wielkiego Stepu, do Kotliny Kaszgarskiej (dziś znajdującej się w Sinciangu, regionie Chin).

Gdy wędrowali, przez wieki ich praindoeuropejski język ulegał zmianom. Na zachodzie powstały zeń języki italskie, helleńskie, germańskie i bałto-słowiańskie. Na południu irańskie, na Półwyspie Indyjskim zaś – sanskryt.

Wędrówki Homo sapiens od 200 tys. lat temu do 32 tys. lat temu. Skrót ka oznacza dziesiątki tysięcy lat. Mapa opublikowana w Science 8 grudnia 2017, na licencji CC 4.0

Klucz językowy

Wiedzę o tych wędrówkach zawdzięczamy dziewiętnastowiecznym językoznawcom, którzy zauważyli, że istnieją pewne uderzające podobieństwa słów między łaciną i greką a sanskrytem. Z czasem zaczęto też odkrywać podobieństwa między innymi językami niż klasyczne.

Językiem, który zachował najwięcej archaicznych praindoeuropejskich form, jest litewski. Językoznawcy żartują czasem, że litewski chłop nie miałby problemów z dogadaniem się z mówiącym w sanskrycie Hindusem. Słowiańszczyzna rzadziej, lecz bywa równie bliska.

Polskie siedzimy to litewskie sėdime, w sanskrycie brzmi sīdama, po łacinie sedemus. Wspólny we wszystkich słowiańskich językach syn to litewski sūnus, w sanskrycie sūnu. Takich wyrazów znamy setki, a jeśli liczyć także mniej do siebie podobne – tysiące.

Brzmienie niektórych słów o wspólnym pochodzeniu uległo zmianom, które zatarły ich pokrewieństwo. Nikt dziś nie rozpozna, że polskie świecić ma coś wspólnego z angielskim white – póki nie dowiemy się, że brzmiało kiedyś hwit i porównamy do polskiego świt. Oba słowa mają rzecz jasna wspólny, indoeuropejski rodowód.

[Czasami ustalenie pokrewieństwa wymaga iście detektywistycznej pracy. Łacińskie słowo filius (syn) i wcześniejszy jego odpowiednik, italski theilios, są odlegle spokrewnione ze słowiańskim doić. Oba pochodzą z praindoeuropejskiego rdzenia dheh – oznaczającego „ssać mleko matki”. Od tego samego źródłosłowu pochodzi również łacińskie fēmina (kobieta).]

Przeczytaj także:

Klucz etnolingwistyczny

Słowianie to grupa etnolingwistyczna. Z drugim członem tej definicji, „lingwistyczna”, czyli językowa, nie ma szczególnych problemów. Słowianami są ludy posługujące się językami słowiańskimi.

Najbliższymi krewnymi języka polskiego są czeski i słowacki (oraz wymierający łużycki). Dalszymi są te z grupy wschodniej (białoruski, ukraiński i rosyjski) oraz południowej (bułgarski, macedoński, serbsko-chorwacki oraz słoweński). Wszystkie tworzą grupę języków słowiańskich.

Jednak wspólnoty etnolingwistyczne łączą nie tylko języki.

Grupą etniczną jest grupa ludzi, którzy mają wspólne doświadczenia społeczne, kulturowe, historyczne, a współcześnie także narodowe. Przynależność do grupy etnicznej zwykle wiąże się ze wspólnym językiem oraz dziedzictwem kulturowym, strukturą społeczną, wierzeniami i rytuałami oraz kuchnią i ubiorem (choć niekoniecznie wszystkimi z nich naraz).

Etniczność jest kategorią raczej subiektywną. Eriksen definiuje etniczność „jako aspekt relacji społecznych między osobami, które uważają siebie za zasadniczo odmienne od członków innych grup, których istnienia są świadome i z którymi utrzymują stosunki" (Thomas Hylland Eriksen: Etniczność i nacjonalizm. B. Gutkowska-Nowak (tłum). Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2013).

Yelvington twierdzi, że można ją też zdefiniować jako tożsamość społeczną (opartą na kontraście względem innych), nacechowaną metaforycznym lub fikcyjnym poczuciem pokrewieństwa (Kevin A. Yelvington. Ethnicity as practice? A comment on Bentley. „Comparative Studies in Society and History”. 33 (1), s. 158–168, 1991. Cambridge University Press).

Klucz materialny

Poczucie pokrewieństwa może być fikcyjne, lecz ma jak najbardziej fizyczny przejaw. Odzwierciedleniem tej wspólnoty jest kultura materialna. Archeolodzy znają wiele kultur nazywanych często od miejsc lub charakterystycznych przedmiotów. Jest „kultura grobów jamowych" czy „kultura ceramiki sznurowej”.

Niezmiernie trudno jednak ustalić, czy jakaś kultura posługiwała się wspólnym językiem, gdy sięgamy czasów sprzed rozpowszechnienia się pisma. Można jedynie przypuszczać, że przedstawiciele kultury grobów jamowych, którzy żyli na Pontyjskim Stepie u północnych wybrzeży Morza Czarnego około lat 3300 – 2600 przed naszą erą byli właśnie Praindoeuropejczykami.

Tę hipotezę przedstawiła w 1956 roku amerykańska archeolożka litewskiego pochodzenia Marija Gimbutas (w monografii „The Prehistory of Eastern Europe, Part I”). Teoria ta była stale przez nią modyfikowana aż do lat 90. ubiegłego wieku.

Klucz mityczny

O powstawaniu narodów istnieje wiele mitów. Polska szlachta lubiła chwalić się pochodzeniem od Sarmatów, spokrewnionych ze Scytami wojowniczych ludów koczowniczo-pasterskich zamieszkujących w III wieku przed naszą erą ziemie między Donem a Morzem Czarnym.

”Ze źródeł historycznych niewiele jednak wiadomo o wędrówkach ludów w tamtym czasie w tej części Europy, chociaż wiemy, że zdarzały się najazdy, na przykład scytyjskie. Śladów po Scytach, z którymi Sarmaci są spokrewnieni, w Polsce trochę znaleziono, nawet scytyjski gród w Chotyńcu na Podkarpaciu” – tłumaczy mi Adam Węgłowski, autor książek popularyzujących historię.

I dodaje, że gdyby szlachta wywiodła swoje pochodzenie od Scytów, a nie Sarmatów, mielibyśmy większy kłopot. Można by uznać, że to przynajmniej częściowo prawda.

Do sarmackiego rodowodu Polaków skłaniał się archeolog Tadeusz Sulimirski. Według niego wojownicy ze wschodu mogli najpierw podbić, a potem stać się warstwą przywódczą tutejszych plemion.

Badacz wskazywał m.in. na zbieżności językowe oraz zadziwiające podobieństwo polskich herbów rycerskich do sarmackich tamg, czyli znaków rodowych (np. herb rodu Adwańców – tzw. Adwanek).

Klucz genetyczny

W dzisiejszych czasach naukowcy mają do dyspozycji badania genetyczne. Mogą analizować próbki pobrane ze szczątków ludzkich złożonych w grobach sprzed wieków. I porównać je z badaniami DNA pobranego od współczesnych ludzi.

Z takich właśnie badań genetycznych wiemy, że pierwsi współcześni ludzie pojawili się w Europie ponad 50 tysięcy lat temu, gdzie krzyżowali się z Neandertalczykami. Około 9 tysięcy lat temu przybyła na nasz kontynent fala rolników z Anatolii. Natomiast ludy znad czarnomorskich stepów przybyły około 4-5 tysięcy lat temu.

Teorię, że to kultura grobów jamowych ze Stepu Pontyjskiego stanowi trzecią i ostatnią fazę kolonizacji Europy przez współczesnego człowieka 4500 lat temu, a jej przedstawiciele byli Praindoeuropejczykami, wspierają badania genetyczne.

Nie był to jedyny kierunek ich migracji, dotarli nawet do Kotliny Kaszgarskiej, gdzie znaleziono ślady języka tocharskiego, należącego do rodziny indoeuropejskiej.

Klucz wędrówki

Słowianie, jak długo sądzono, przybyli na dzisiejsze ziemie podczas Wielkiej Wędrówki Ludów między rokiem 300 a 600 naszej ery, po upadku Cesarstwa Rzymskiego. Gdy na wschód i południe ruszyły plemiona germańskie, ich miejsce dwieście lat później zajęły plemiona Słowian.

W styczniowym „Nature" genetycy z Japonii, Szwecji i Wielkiej Brytanii opisują genetyczne badania migracji ludów Europy między 500 rokiem przed naszą erą do roku 1000 naszej ery. To dość burzliwy okres obejmujący późną epokę żelaza, wzrost i upadek Cesarstwa Rzymskiego, wczesnośredniowieczną wędrówkę ludów oraz epokę wikingów.

Autorzy poddali szczegółowej analizie genetycznej DNA ponad półtora tysiąca ludzi. Zastosowali przy tym nową metodę statystyczną, która skupia się na młodszych mutacjach DNA. Zdaniem badaczy dzięki temu jest bardziej szczegółowa niż wcześniejsze metody.

W pierwszej połowie pierwszego tysiąclecia naszej ery przez Europę przeszła pierwsza migracja: ludów germańskich (do których zaliczane są także ludy skandynawskie). W archeologii odpowiada kulturze wielbarskiej – nazwanej tak od stanowiska w Wielbarku, obecnie dzielnicy Malborka. Migranci, w większości mężczyźni, napływali z północy kontynentu na południe, gdzie zmieszali się z lokalną ludnością.

W drugiej połowie tego samego tysiąclecia część ich potomków wróciła na północ kontynentu. DNA mieszkańców Skandynawii z tego okresu zawiera ślady środkowoeuropejskich genów.

Na przełomie VI i VIII wieku wikingowie z północy znów ruszyli na południe – i tym razem także na wschód i zachód Europy. Czy to sprowadziło Słowian na ich miejsce?

Klucz wielbarski

Zbadali to naukowcy w projekcie badawczym „Dynastia i społeczeństwo państwa Piastów w świetle zintegrowanych badań historycznych, antropologicznych oraz genomicznych". Opowiadał o tym w grudniu 2024 roku “Gazecie Wyborczej” kierownik tego projektu, prof. Marek Figlerowicz, kierownik Zakładu Biologii Molekularnej i Systemowej Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN.

Między I a II wiekiem naszej ery na teren północnej Polski zaczęli migrować germańscy przedstawiciele kultury wielbarskiej. Ich geny są podobne do starożytnych społeczeństw dzisiejszej północy Europy: Skandynawii, Anglii i Szkocji.

Zespół przebadał pięć cmentarzysk kultury wielbarskiej i 22 średniowieczne z okresu tworzenia państwa Piastów. Sto „wielbarskich„ próbek z okresu rzymskiego porównano z ponad 300 próbkami „średniowiecznymi”.

Okazało się, że migrantami z północy na ziemie dzisiejszej Polski byli niemal wyłącznie mężczyźni. Różnice genetyczne widać było bowiem tylko w genach na chromosomie Y, przekazywanym w linii męskiej. Z kolei w genomie mitochondrialnym, który dziedziczymy zawsze po matce, różnic prawie nie było.

Klucz skandynawski

– To znaczy, że migrantami byli prawdopodobnie wyłącznie mężczyźni, którzy mieszali się ze spotkanymi po drodze kobietami – mówił prof. Figlerowicz. Geny imigrantów stopniowo się rozcieńczały. Jedyne, co pozostawało, to dziedziczony z ojca na syna chromosom Y przyniesiony z Północy.

Ciekawsze jest jeszcze co innego. Otóż żyjące wtedy na terenie współczesnej Polski lokalne społeczeństwo z okresu rzymskiego ma prawie te same geny jak „piastowska" populacja okresu średniowieczna. Obie populacje – i ta z okresu rzymskiego, i ze średniowiecza – są blisko spokrewnione z ludami północnymi – mówił prof. Figlerowicz.

“Oznacza to, że genetycznie bliżej nam było do Skandynawów niż na przykład do ówczesnych mieszkańców Rosji, z którymi genetycznie mieliśmy tyle wspólnego, co z ówczesnymi mieszkańcami Półwyspu Iberyjskiego”.

“Innymi słowy: słowiańskość to twór kulturowy, pod względem biologicznym podobni byliśmy do ludzi z północnej Europy. Od Germanów odróżniła i oddzieliła Słowian przede wszystkim kultura: rodzaje garnków, pochówków, ozdób i tym podobne. Natomiast geny mieliśmy takie jak północni Niemcy, a nie jak Chorwaci”.

Przypadek angielski

To wydaje się nam bardzo dziwne. Jednak jest wiele przykładów tego, że język i kultura nie muszą odzwierciedlać pochodzenia i genów.

Doskonałym tego przykładem jest historia Anglii. Na przestrzeni jednego tysiąclecia mieszkali w niej Celtowie, po czym podbijali ją Rzymianie, Anglosasi, Wikingowie i Normanowie.

Starożytną Brytanię zamieszkiwali Brytowie, którzy byli ludem celtyckim. Rzymianie podbili część ich terenów w pierwszym stuleciu naszej ery i stopniowo wypierali Celtów na północ.

Gdy Cesarstwo zaczęło podupadać, obecność Rzymian stała się raczej symboliczna. W V stuleciu na wybrzeżach Anglii zaczęły pojawiać się plemiona germańskie (Anglowie, Sasi i Jutowie) i zakładały tam własne królestwa.

W kolejnych stuleciach najeżdżały je grupy wikingów, które w IX stuleciu zajęły wschód Anglii i ustanowiły własne królestwo. Z czasem wikingowie podbili anglosaskie państewka na wschodzie i południu, doprowadzając do zjednoczenia w jedno królestwo. Władcy Anglii byli potomkami wikingów.

W styczniu 1066 roku zmarł bezpotomnie król Anglii Edward Wyznawca. Pretensje do angielskiego tronu wysunął wtedy jego odległy kuzyn (powołując się przy tym na obietnicę sukcesji udzieloną w roku 1051). Kuzynem tym był Wilhelm Zdobywca, książę Normandii. W październiku 1066 roku w decydującym starciu pod Hastings pokonał Anglików i w grudniu koronował się królem Anglii.

Tylko w połowie Anglowie i Sasi

Czy współcześni Anglicy są w przeważającej mierze potomkami Anglów i Sasów, na przykład mają 80-, 90 procent anglosaskich genów? Nic podobnego. Jest ich mniej niż połowa.

W badaniu z 2016 roku porównano DNA z ludzkich szczątków sprzed podbojów Anglosasów, datowanych na okres Anglosaski oraz materiał genetyczny pobrany od współczesnych Anglików, Walijczyków i Szkotów.

Anglicy mieli przeciętnie 38 procent północnoeuropejskich genów (najbardziej podobnych do genów dzisiejszych Duńczyków). Zadziwiająco niewiele, zważywszy na historię kraju, zdominowaną przez Anglosasów i Wikingów.

30 procent “północnych” genów mieli natomiast Walijczycy i Szkoci, którzy uważają się za potomków ludów celtyckich i po dziś dzień zachowują etniczną (i często językową) odrębność.

W większym badaniu z 2022 roku (wzięło pod lupę 460 genomów) oszacowano, że przeciętny Anglik ma 11 do 57 procent genów późnej epoki żelaza, czyli sprzed podboju rzymskiego. Ma też między 14 a 43 procent genów ludności europejskiej okresu żelaza (podobnych do dzisiejszych Francuzów czy Belgów) – i tu już trudno stwierdzić, w jakiej mierze to spuścizna Rzymian i migracji z Galii, a jakiej późniejszych z kontynentu.

Genów Europejczyków z północy, czyli Anglosasów i Wikingów, przeciętny Anglik miał pomiędzy. 25 a 47 procent. Jedynie we wschodniej Anglii (gdzie w X wieku istniało królestwo Wikingów) odsetek ten dochodził do 75 procent.

Nigdzie nie widać genetycznej dominacji. Gdyby tak było, udział genów podbitej grupy etnicznej byłby dziś marginalny. To raczej geny najeźdźców rozpływały się w miejscowej populacji.

Po okresie rzymskiego podboju Celtowie najwyraźniej wiedli dość spokojny żywot pod rzymskim panowaniem, zakładali rodziny z przybyszami z Italii i Galii. Ich potomkowie zakładali później rodziny z napływającymi Anglami, Sasami i Jutami. I tak dalej, przez Wikingów na wschodzie po Normanów.

Zmieniały się natomiast języki, obyczaje i rządy. Należącym do grupy języków celtyckich walijskim posługuje się dziś (według cenzusu z 2011) 18 proc. mieszkańców Walii (562 tys. osób). Gaelickim szkockim – zaledwie 11 tysięcy w północno-zachodniej Szkocji i na Hebrydach.

Kultura a geny

Dobitnym przykładem tego, że można przejąć kulturę, mając odrębne geny, są dwa austriackie miasta: Mödling i Leobersdorf. W linii prostej dzieli je zaledwie 20 km. W obu znajdują się cmentarze z wczesnego średniowiecza.

Naukowcy poszukiwali na nich genetycznych śladów Awarów. To lud, który przybył do Europy w VI w. ze stepów Azji Wschodniej do Europy. Badanie miało określić, czy ludzie pochowani w obu miastach byli potomkami Awarów, populacji przez nich podbitej, czy może obie grupy się mieszały.

Naukowcy z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka przeanalizowali genom 722 osób pochowanych na tych cmentarzach w okresie awarskim (ok. 650 – ok. 800). Wyniki opublikowali w styczniu tego roku w “Nature”.

Okazało się, że przodkowie mieszkańców Leobersdorf pochodzili w znacznej mierze z Azji Wschodniej. Przodkami osób pochowanych w pobliskim Mödling byli natomiast głównie Europejczycy.

Mimo tych różnic obie społeczności mieszkały obok siebie przez co najmniej sześciu pokoleń i dzieliły tę samą kulturę (co wykazały badania archeologiczne).

Mieszkańcy średniowiecznego Mödling przejęli kulturę i obyczaje napływowej ludności zachowując genetyczną odrębność. Materialne ślady wskazują, że uważali się za Awarów tak samo, jak mający azjatyckie korzenie mieszkańcy Leobersdorf.

Trudno o bardziej dobitny przykład tego, że geny pozostają te same – zmienia się natomiast kultura i tożsamość kulturowa.

Słowianie to kultura

Powszechne wyobrażenie migracji to obraz, w którym napływający eliminują miejscową ludność, względnie spychają ją gdzieś na obrzeża podbitego terytorium. Tak czy inaczej, ich geny zalewają lokalną populację. Badania genetyczne wskazują, że to raczej błędne wyobrażenie.

Mieszkańcy Mödling przejęli kulturę wojowniczych Awarów, zachowując genetyczną odrębność. Mieszkańcy dzisiejszych terenów Polski przejmowali kulturę od Słowian, zachowując “tutejsze” geny ludów germańskich, które żyły tu od pokoleń.

Mimo pięciu podbojów w ciągu tysiąclecia dzisiejsi Anglicy nadal mają znaczącą część genów Celtów – ludu, który żył w Anglii dwa tysiące lat temu – i być może Rzymian.

Migracje to raczej napływ kultur przy zachowaniu sporej genetycznej odrębności. Nie inaczej jest przy zbrojnych podbojach, bo żadna armia nie jest tak liczna, jak ludność podbijanego terytorium.

Wilhelm zdobywca ruszył na Anglię co prawda prawie siedmioma setkami okrętów, lecz oznaczało to około 7 tysięcy wojowników. W tym czasie Anglię zamieszkiwało prawdopodobnie około 2,5 miliona ludzi.

Podbój często oznacza dominację językową – angielski wyparł w dużej mierze irlandzki.

Nie jest to jednak reguła. Gdy osiedli w Normandii Wikingowie stawali się Normanami, język przejęli od sąsiadów z południa.

Ukraina – geny sobie, podboje sobie

Całkiem nowe są również badania nad pochodzeniem naszych wschodnich sąsiadów opublikowane z początkiem stycznia w “Science Advances”. Z nich wyłania się obraz wielu migracji i genetycznej różnorodności.

Pod koniec epoki brązu mieszkańcy obecnego terytorium Ukrainy byli podobni do mieszkańców pozostałej części Europy. Ich geny były mieszanką rdzennych europejskich łowców-zbieraczy, rolników przybyłych w VI tysiącleciu przed naszą erą z Anatolii oraz (zapewne Indoeuropejskich) ludów stepowych trudniących się pasterstwem.

Te geny są obecne wśród mieszkańców Ukrainy aż do dziś. Są obecne mimo licznych migracji, które przechodziły przez region Pontu.

W starożytności żyli tam Scytowie (w VII-VI wieku przed naszą erą). Już w ich czasach (od VII wieku p.n.e.) wybrzeża te kolonizowali Grecy – którzy założyli Chersonesos, czyli dzisiejszy Chersoń.

Greckie królestwo Pontu (założone w 281 r. p.n.e. przez Mitrydatesa) stało się (w 63 r. p.n.e.) późniejszą prowincją rzymską. W IV wieku n. e. wybrzeża te najechali Hunowie.

W X wieku tereny te podbiła Ruś Kijowska (książę Włodzimierz przyjął chrzest w Sewastopolu). Niemniej w XII i XII wieku krymskie porty kontrolowali Włosi – Wenecjanie i Genueńczycy – którzy toczyli o nie wojny z mongolską Złotą Ordą aż do XV wieku, gdy w wyniku jej rozpadu powstał Chanat Krymski.

W XVIII wieku rozpoczęła się kolonizacja rosyjska.

Te burzliwe dzieje, jak wynika z badań, miały niewielki wpływ na geny mieszkańców.

„Pomimo wyraźnych oznak wysokiej aktywności migracyjnej, w tym z Azji Wschodniej, a także istotnej domieszki zauważamy główny autochtoniczny komponent ukraińskiego pochodzenia, przynajmniej od epoki brązu” – konstatują badacze.

Nie ma słowiańskich genów

Na klawiaturę ciśnie się plus ça change, plus c’est la même chose – im bardziej coś się zmienia, tym bardziej jest tym samym. Migracje zmieniają kultury i języki, niewiele przy tym zmieniając w genach. A czasem pozostawiając je (jak w Mödling) wręcz bez zmian.

W świetle tych wszystkich badań trudno przyjąć, że istnieją jakieś “słowiańskie geny”. Ludy żyjące w czasach przed Piastami przejęły słowiański język, ale geny mamy raczej północnoeuropejskie.

Zupełnie inną sprawą jest to, że koncepcja narodu jest stosunkowo nowa, bo pojawiła się w XIX wieku. Przed jej nadejściem było się po prostu poddanym władcy danego kraju, mieszkańcem danego królestwa.

Rozważania o genach mają, tak czy inaczej, niewielki sens. Wszyscy jesteśmy potomkami pewnego pasterskiego ludu z Wielkiego Stepu, który przybył znad Morza Czarnego do zachodniej części Europy kilka tysięcy lat temu.

Haplogrupa R1a1

Haplogrupa R1a1, grupa podobnych wariantów genów na męskim chromosomie Y, często wiązana jest z kulturą grobów jamowych. Najwięcej takich wariantów genów wśród Europejczyków mają Bałtowie (około 40 procent) i Słowianie (od 43 procent u Ukraińców przez 55 procent u Polaków po 63 procent u Górnych Łużyczan).

Mniej tych wariantów genów znajdujemy u Skandynawów i Niemców (od 10 do 30 procent). Czy w takim razie są to „Słowiańskie geny”?

Bynajmniej. Więcej tych wariantów genów znajdziemy wśród mieszkańców północnych Indii (do 73 proc.), ludów irańskojęzycznych, czyli Iszkaszimów (68 proc.), i Pasztunów, głównej grupie etnicznej Afganistanu i jednej z głównych Pakistanu. (40–45 proc.). To nie dziwi, bo jak pamiętamy, są oni potomkami Indoeuropejczyków.

Są to zatem raczej geny „indoeuropejskie” (a nie „słowiańskie”). Jednak te same warianty na chromosomie Y znajdziemy także u ludów turańskich, posługujących się językami z turkijskiej grupy językowej: Kirgizów (63 procent), a nawet Ałtajczyków (do 53 procent).

To już trudno interpretować. Chyba że założymy, że mieszkańcy Kirgistanu i Ałtajczycy to genetyczni Indoeuropejczycy, którzy przejęli kulturę i języki od ludów turkijskich.

Czy to prawda?

Czy istnieją geny Słowian?

Sprawdziliśmy

Warianty genów haplogrupy R1a1, które w Europie można uznać za “bardziej słowiańskie” niż germańskie czy skandynawskie ma równie dużo Afgańczyków i Pakistańczyków, co Słowian.

Uważasz inaczej?

Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.

Jedna tysięczna genomu

Gdy mówimy o tych genetycznych różnicach, trzeba pamiętać o jednym. Są to różnice naprawdę subtelne.

Nawet z muszką owocówką każdy z nas dzieli większość, 60 procent genów. Z najmniej spokrewnionymi naczelnymi mamy 96 proc. genów wspólnych, z szympansami już 98,8 procent.

Z innymi ludźmi dzielimy natomiast statystycznie 99,9 procent tych samych genów, czyli różni nas zaledwie jednak tysięczna genomu.

Mamy około 20 tysięcy genów (kodujących białka). Od każdego człowieka nawet w odległym zakątku globu różnimy się przeciętnie zaledwie dwudziestoma genami. Przeciętny Polak i Polinezyjczyk mają statystycznie 19 980 genów wspólnych.

A do tego wszystkiego być może wszyscy jesteśmy potomkami zaledwie kilku tysięcy ludzi, którzy przetrwali pewną katastrofę 70 tysięcy lat temu.

Dziękuję za pomoc Adamowi Węgłowskiemu

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Na zdjęciu Michał Rolecki
Michał Rolecki

Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press

Komentarze