0:00
0:00

0:00

Sędzia Jakub Iwaniec z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa stawił się w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej SN we wtorek 24 września 2024 roku. Jest pierwszym sędzią, który może mieć uchylony immunitet w związku z aferą hejterską. Iwaniec do Izby przyszedł z trójką obrońców.

To osoby, które awansowały za poprzedniej władzy. Bronią go były prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie i członek neo-KRS Maciej Nawacki, były członek nielegalnej Izby Dyscyplinarnej Konrad Wytrykowski (obecnie emeryt, z wysokim uposażeniem) i stołeczny sędzia Adam Jaworski, który jest zastępcą rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Warszawie.

Iwańca w Izbie wspierali też inni sędziowie np. rzecznicy dyscyplinarni ministra Ziobry. Czyli główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab (jest uczestnikiem sprawy o uchylenie immunitetu) oraz jego dwaj zastępcy Michał Lasota i Przemysław Radzik. Iwaniec napisał na platformie X, że wspierała go też rodzina i znajomi.

Ze strony Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, która wniosła do nowej Izby o uchylenie immunitetu Iwańcowi, pojawiła się dwójka prokuratorów, która obecnie prowadzi śledztwo ws. afery hejterskiej. To prokurator Kazimierz Orzechowski i Celina Kurzydło. Sprawę wywołano o godzinie 11:00. Prowadzi ją jednoosobowo legalny sędzia SN i prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej Wiesław Kozielewicz.

Przeczytaj także:

Dopuścił on z urzędu jawność posiedzenia i udział w nim mediów. Podkreślał, że nowa Izba sprawy o immunitet prowadzi jawnie. Tak zawsze było w SN, zmieniła to tylko Izba Dyscyplinarna, która wszystko utajniała.

Nie doszło jednak do merytorycznego rozpoznania wniosku prokuratury, choć chciał tego Iwaniec i jego obrońcy. Bo prokuratura niedawno złożyła do nowej Izby dodatkowy wniosek o uchylenie mu immunitetu. W nowym wniosku chce mu postawić jeszcze jeden, dodatkowy zarzut związany z aferą hejterską.

Z tego powodu prokuratura wniosła o połączenie tej nowej sprawy z wnioskiem, który miał być rozpoznany 24 września. Z tego powodu Kozielewicz odroczył rozpoznanie wniosku o uchylenie immunitetu do 3 grudnia. Do tego czasu nowy wniosek zostanie przydzielony sędziemu, który zdecyduje czy połączyć oba te wnioski.

Obrońcą Iwańca nadal będzie też Konrad Wytrykowski. Prokuratura wysłała do nowej Izby pismo sygnalizacyjne, że może być on świadkiem w śledztwie. Ale sędzia Kozielewicz pozwolił mu na udział w posiedzeniu, dał też mu dostęp do akt sprawy. Zaś na posiedzeniu dał do zrozumienia, że nie zgodzi się na takie formy wyłączenia obrońców.

Prokuratura Regionalna we Wrocławiu nie wyklucza, że będzie chciała stawiać zarzuty za aferę hejterską kolejnym osobom.

Na zdjęciu u góry sędzia Jakub Iwaniec (stoi po prawej) i jeden z jego obrońców, członek neo-KRS Maciej Nawacki. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Legalny sędzia SN Wiesław Kozielewicz, prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej. To on zdecyduje czy immunitet Iwańca zostanie uchylony. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Komu prokuratura chce stawiać zarzuty za aferę hejterską

W związku z aferą hejterską Prokuratura Regionalna zarzuty na razie chce stawiać 5 sędziom, którzy za władzy PiS pracowali w resorcie Zbigniewa Ziobry.

Prokuratura w czerwcu 2024 roku złożyła w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej 4 wnioski o uchylenie immunitetu. Chodzi o:

  • Byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, obecnie jest szeregowym sędzią Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy. Prokuratura chce mu postawić 19 zarzutów.
  • Jakuba Iwańca, który jest też zastępcą rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Warszawie. Prokuratura chce mu postawić 13 zarzutów (łącznie z tym jednym nowym, dodatkowym).
  • Zastępcę rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika. Prokuratura chce mu postawić 10 zarzutów.
  • Sędziego Sądu Okręgowego w Gliwicach Arkadiusza Cichockiego. Prokuratura chce mu postawić 3 zarzuty. Cichocki wcześniej ujawnił szczegóły afery hejterskiej.

Niezależnie od tego prokuratura wystąpiła do sądu o list gończy za byłym sędzią Tomaszem Szmydtem, który wiosną 2024 roku wyjechał na Białoruś. Szmydt podobnie jak Cichocki ujawnił szczegóły afery hejterskiej.

Wszystkim prokuratura chce postawić zarzuty za czyny z lat 2018-2020. Zarzuca im udział w zorganizowanej grupie przestępczej (artykuł 258 kodeksu karnego), której celem było hejtowanie niezależnych sędziów broniących praworządności. Najważniejszą rolę odkrywał w niej Łukasz Piebiak, do którego współpracujący z nim sędziowie zwracali się „Herszcie”. Według prokuratury to on podejmował najważniejsze decyzje.

Kolejne zarzuty dotyczą przekroczenia uprawnień służbowych (artykuł 231 kodeksu karnego), ujawniania wrażliwych danych sędziów (artykuł 266 kodeksu karnego) i ich nieuprawnionego przetwarzania (artykuł 107 ustęp 1 ustawy o ochronie danych osobowych). Chodzi o wykorzystywanie danych wrażliwych sędziów z tzw. zielonych teczek personalnych i postępowań dyscyplinarnych. Dane były wykorzystane do uderzania w sędziów w mediach i na Twitterze.

A co dokładnie zarzuca wrocławska prokuratura Jakubowi Iwańcowi, którego sprawa jako pierwsza trafiła na wokandę Izby Odpowiedzialności Zawodowej? Według prokuratury dostawał wrażliwe dane o sędziach od wiceministra Łukasza Piebiaka i na ich podstawie opracowywał notatki do dalszego wykorzystania. Odsyłał je Piebiakowi lub przesyłał dalej do innych sędziów skupionych wokół Piebiaka. W tym do Konrada Wytrykowskiego, który jest teraz jego obrońcą.

Iwaniec nie miał uprawnień pozwalających na dostęp do tych danych. Był wtedy na delegacji w resorcie sprawiedliwości i miał inny zakres uprawnień. Prokuratura zarzuca, że przesłał dalej dane osobowe 8 sędziów, w tym Igora Tulei i Piotra Gąciarka.

Sędzia Jakub Iwaniec twierdzi, że jest niewinny, nie złamał prawa i jest gotowy na starcie z prokuraturą w nowej Izbie. Zapewniał o tym na zaaranżowanej konferencji pod SN we wtorek, tuż przed posiedzeniem nowej Izby.

Niezależnie od tej sprawy w nowej Izbie na rozpoznanie czekają jeszcze dwa inne wnioski o uchylenie immunitetu Jakubowi Iwańcowi. Kielecka prokuratura rejonowa chce mu stawiać zarzuty w związku z hejtem w internecie wobec sędziego Waldemara Żurka. Prokuratura uważa, że Iwaniec stał za kontem FigoFago na Twitterze, z którego hejtowano sędziego.

Z kolei Prokuratura Krajowa chce stawiać mu zarzuty za nie oddanie akt jednej ze spraw dyscyplinarnych specjalnemu rzecznikowi ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, który przejął tę sprawę.

Sędzia Jakub Iwaniec (siedzi w drugim rzędzie po prawej) na sali rozpraw Izby Odpowiedzialności Zawodowej, wraz ze swoimi obrońcami. W pierwszym rzędzie po prawej siedzi stołeczny sędzia Adam Jaworski, obok niego siedzi członek neo-KRS Maciej Nawacki. W drugim rzędzie obok Iwańca siedzi były członek nielegalnej Izby Dyscyplinarnej Konrad Wytrykowski. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Czym była afera hejterska, kto był w nią zamieszany

Przypomnijmy. Afera hejterska wybuchła w sierpniu 2019 roku. Ujawniła ją dziennikarka Magdalena Gałczyńska z Onetu. Opisała, jak Emilia Szmydt pod pseudonimem Mała Emi rozprowadzała hejt na sędziów znanych z obrony praworządności.

Mała Emi miała dostęp do wrażliwych informacji o sędziach, bo była żoną sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasza Szmydta. W tamtym czasie pracował on najpierw na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości, a potem w neo-KRS. Szmydt w maju 2024 roku wyjechał na Białoruś i jest dziś ścigany przez polską prokuraturę. Być może obawiał się zarzutów za aferę hejterską.

Mała Emi była też w kontakcie z wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem, sędzią Arkadiuszem Cichockim z Gliwic i stołecznym sędzią Jakubem Iwańcem. Miała również kontakt z innymi sędziami, którzy poszli na współpracę z resortem ministra Ziobry, m.in. Konradem Wytrykowskim, który został członkiem nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, z zastępcami rzecznika dyscyplinarnego Michałem Lasotą i Przemysławem Radzikiem oraz członkami neo-KRS Rafałem Puchalskim i Maciejem Miterą.

To Mała Emi rozesłała paszkwil na prezesa największego stowarzyszenia sędziów w Polsce, prof. Krystiana Markiewicza. Iustitia pod jego przewodnictwem była ostrym krytykiem „reform” Ziobry i głównym ośrodkiem obrony praworządności. Dlatego Markiewicz stał się celem hejtu. Jak ujawnił Onet, paszkwil miał pomóc redagować Małej Emi członek neo-KRS Rafał Puchalski. Hejtowano też innych niezależnych sędziów. Były ich dziesiątki.

W drugiej połowie 2018 roku doszło jednak do kłótni pomiędzy Małą Emi a jej mężem i Arkadiuszem Cichockim. Poszło o prywatne relacje. Mała Emi ograniczyła wtedy kontakty z sędziami skupionymi wokół Łukasza Piebiaka. Jej rolę przejęło hejterskie konto KastaWatch na Twitterze, założone z komputera ministerstwa sprawiedliwości. A w 2019 roku Emilia Szmydt zdecydowała się ujawnić cały proceder i została sygnalistką.

Po opisaniu sprawy przez Onet Łukasz Piebiak stracił stanowisko w resorcie Ziobry, a współpracujący z nim sędziowie przewijający się w aferze zostali odwołani z delegacji i wrócili do swoich macierzystych sądów.

Druga odsłona tej afery nastąpiła w kwietniu 2022 roku. Wtedy dziennikarze OKO.press i portal Onet ujawnili kolejne szczegóły sprawy. Niezależnie od tego nowe informacje o aferze opublikowała wówczas Marta Gordziewicz z TVN24. Napisaliśmy, że sędzia Arkadiusz Cichocki za zgodą Piebiaka miał dostęp do tzw. zielonych teczek z wrażliwymi informacjami sędziów. Ujawniliśmy też istnienie dwóch grup dyskusyjnych – na komunikatorach – skupiających sędziów bliskich Łukaszowi Piebiakowi.

Większa grupa na WhatsAppie Kasta/Antykasta skupiała 25 osób, głównie sędziów. Przypisani byli do niej zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota i Przemysław Radzik, członkowie neo-KRS Maciej Nawacki, Jarosław Dudzicz, Dariusz Drajewicz, Rafał Puchalski i Maciej Mitera, sędziowie Jakub Iwaniec, Konrad Wytrykowski, Tomasz Szmydt czy Łukasz Piebiak. Na tej grupie wymieniano różne informacje, w tym na temat sędziów znanych z obrony praworządności.

Była też druga, mniejsza grupa na Signalu pod nazwą „Niezłomni-grupa małego sabotażu”. Należała do niej Mała Emi, Piebiak, Arkadiusz Cichocki, Tomasz Szmydt. Później do tej grupy dołączono członków neo-KRS Dariusza Drajewicza i Jarosława Dudzicza. Tu też wymieniano różne informacje. W OKO.press ujawniliśmy wtedy dialogi z obu grup, w tym prośbę o napisanie donosu na Waldemara Żurka.

Informacje te i aferę hejterską potwierdzili wówczas sędziowie, którzy byli w środku tej sprawy. Czyli Arkadiusz Cichocki i Tomasz Szmydt, którego słowa korespondowały z innymi dowodami. Złożyli oni nawet wyjaśnienia w Sejmie podczas posiedzenia specjalnego zespołu parlamentarnego, powołanego przez ówczesną opozycję. Zachowali się jak Mała Emi.

PR Wroc
Prokuratorzy z Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, którzy wnioskują o uchylenie immunitetu Iwańcowi. Po prawej siedzi Kazimierz Orzechowski, obok niego siedzi Celina Kurzydło. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak prokuratura wyjaśnia aferę hejterską

W sprawie afery hejterskiej toczą się obecnie dwa śledztwa. Pierwsze śledztwo z zawiadomienia atakowanych sędziów wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, ale potem przeniesiono je do Prokuratury Regionalnej w Lublinie. A od 2021 roku śledztwo toczyło się w Prokuraturze Okręgowej w Świdnicy.

Za władzy PiS nikt nie dostał zarzutów. Dopiero w grudniu 2023 roku w Świdnicy – już po zmianie władzy w Polsce – przygotowano zarzuty karne dla Małej Emi, ale nie ogłoszono jej ich do dziś. Bo po aferze i rozwodzie z Tomaszem Szmydtem wyjechała do Wielkiej Brytanii. W marcu 2024 to śledztwo przejęła Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. Doszło do tego po zmianie kierownictwa Prokuratury Krajowej – odsunięto ze stanowiska prokuratora krajowego Dariusza Barskiego, zaufanego Ziobry.

Obecnie sprawą zajmuje się trzyosobowy zespół śledczy. To on skierował wnioski o uchylenie immunitetów wobec 4 sędziów. Prokuratura będzie wyjaśniać też, dlaczego w Świdnicy mimo mocnego materiału dowodowego, nie postawiono wcześniej nikomu zarzutów.

Jest też drugie śledztwo w Prokuraturze Rejonowej Kielce-Wschód. Toczy się ono z zawiadomienia sędziego Waldemara Żurka, który też był hejtowany przez Małą Emi (sędzia się już z nią pogodził). Był też hejtowany z dwóch hejterskich kont na Twitterze.

Chodzi o konta FigoFago i Jacob. Sprawę w październiku 2021 roku umorzono. Bo prokurator nie mógł ustalić, kto krył się za kontem Mała Emi na Twitterze. Mimo że cała Polska wiedziała, że to Emilia Szmydt, która udzielała nawet na ten temat wywiadów w telewizji.

Umorzenie postępowania w marcu 2023 roku uchylił jednak katowicki sąd, który nakazał prokuraturze kieleckiej ponowne śledztwo. A w czerwcu ta prokuratura wystąpiła o uchylenie immunitetu Jakubowi Iwańcowi. Bo wiąże go z kontem FigoFago. W tym śledztwie wobec Emilii Szmydt prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia.

Aferę hejterską chce też rozliczyć prezes Iustitii, prof. Krystian Markiewicz. Pozwał on o ochronę dóbr osobistych Łukasza Piebiaka i Jakuba Iwańca. Sprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Mała Emi w tej sprawie złożyła zeznania. W październiku 2024 roku może zapaść wyrok.

Sędzia Jakub Iwaniec z trójką swoich obrońców na konferencji przed SN, tuż przed posiedzeniem nowej Izby. Fot. Mariusz Jałoszewski.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze