W narracji przeciwników migracji argument „po co wyjeżdżali” lub „to nie uchodźcy tylko migranci ekonomiczni” pojawia się bardzo często. Pisaliśmy o tym m.in. w tekście o propagandzie TVP tutaj. W czterech tekstach Krzysztof Traba, islamolog, pokazuje historie uchodźców z Bliskiego Wschodu – Iraku, Syrii, Libanu, Jordanii i Jemenu – i wyjaśnia, przed czym uciekają ludzie, którzy trafiają na naszą granicę. Pierwszy tekst o uchodźcach z Palestyny znajdziecie tutaj.
Drugi odcinek to tragiczna historia Bachtiara Anwara, Kurda, który zmarł, gdy już szczęśliwie dotarł do Niemiec. Traba wyjaśnia, jaka jest sytuacja Kurdów na świecie i dlaczego są zmuszeni do ucieczki (Zobacz też reportaże Szymona Opryszka z Kurdystanu – tutaj i tutaj).
Tekst ukazał się na stronie Badaczki i Badacze na Granicy. Powstał w ramach projektu „Społeczne archiwum kryzysu humanitarnego” finansowanego z grantu Fundacji Batorego. Badaczki i Badacze na Granicy (BBnG) są międzyuczelnianą, interdyscyplinarną i oddolnie zorganizowaną siecią badawczą, powstałą w reakcji na trwający kryzys humanitarny na granicy polsko-białoruskiej. Więcej na stronie tutaj.
Kurdowie są największą na świecie grupą etniczną, która nie posiada własnego państwa. Po upadku Imperium Osmańskiego kolonialne siły brytyjskie nie uznały prawa ludności kurdyjskiej do samostanowienia i utworzenia własnego państwa. Obecnie rejon zamieszkały przez ludność kurdyjską podzielony jest między Turcję (Kurdowie stanowią niecałe 20 proc. całej populacji), Irak (między 15 proc. a 20 proc.), Iran (ok. 13 proc.) i Syrię (ok. 7 proc.). Mniejsze skupiska Kurdów żyją w Armenii, Azerbejdżanie, a także w krajach europejskich.
Niektórzy aktywiści i aktywistki kurdyjskie uznają tereny czterech państw z największą kurdyjską mniejszością za Kurdystan Północny (Turcja), Południowy (Irak), Wschodni (Iran) i Zachodni (Syria). Oficjalnie jednak jako Region Kurdystanu lub Region Irackiego Kurdystanu (RIK) określa się jedynie teren autonomiczny w ramach państwa irackiego obejmujący jego północne prowincje ze stolicą w Irbilu.
Iracki Kurdystan autonomię uzyskał na początku lat 90. XX wieku po amerykańskiej interwencji wojskowej podczas wojny w Zatoce.
Obecnie dysponuje znaczną niezależnością względem władz centralnych w Bagdadzie – posiada własny rząd i parlament, a ostatnie zorganizowane w 2017 roku referendum niepodległościowe potwierdziło, że iraccy Kurdowie wciąż mają nadzieję na samostanowienie.
Referendum nie było jednak wiążące ze względu na nieprzychylne kurdyjskiej państwowości stanowisko krajów regionu.
Bez obywatelstwa
Przymusowa migracja i represje towarzyszyły Kurdom już od początków XX wieku. Częstokroć przyczyną przemocy były rewolty i próby walki o samostanowienie. Z powodu swojej odmienności Kurdowie stali się celem ataków podejmowanych przez kształtujące się na przestrzeni XX wieku nacjonalizmy w regionie. Ponieważ Kurdowie nie są Arabami, zarówno w Syrii, jak i w Iraku dotknęła ich polityka „arabizacji” skutkująca wysiedleniami, masakrami i ludobójstwem (tzw. kampania Al-Anfal w Iraku za rządów Saddama Husajna).
Z kolei Turcja do lat 90. oficjalnie zakazywała używania języka kurdyjskiego na swoich terenach. Iran, podobnie zresztą jak Turcja, obawia się scenariusza poszerzenia kurdyjskiej niezależności administracyjnej w ślad za RIK. Zarówno Turcja jak i Iran represjonują kurdyjskich działaczy politycznych i niezależnych dziennikarzy. Pewną rolę odgrywa też różnica wyznaniowa: Iran to kraj szyicki, a Kurdowie w większości są sunnitami. Tym samym sunnicka mniejszość kurdyjska w Iranie spotyka się dyskryminacją; z kolei za rządów faworyzującego sunnitów Saddama Husajna szyiccy Kurdowie z Iraku byli masowo deportowani do Iranu oraz pozbawiani obywatelstwa.
Długotrwały brak kurdyjskich struktur państwowych i związane z nią przymusowe migracje sprawiają, że wielu Kurdów nie posiada żadnego obywatelstwa, a tym samym praw przysługujących obywatelom.
Pomimo uzyskanej autonomii Iracki Kurdystan nie może przyznawać obywatelstwa, a tym samym np. kurdyjscy uchodźcy z Iranu niebędący oficjalnie obywatelami żadnego państwa od dekad pozostają bezpaństwowcami w RIK.
Z kolei w ramach wspomnianej polityki „arabizacji” w Syrii w latach 60. XX wieku przeprowadzony został spis powszechny wymagający od Kurdów potwierdzenia zamieszkania na terenach syryjskich sprzed 1945 roku. Wielu kurdyjskich mieszkańców Syrii nie było w stanie przedstawić takiego zaświadczenia, a tym samym stracili obywatelstwo. Powstałe na skutek spisu kurdyjskie grupy bezpaństwowców istnieją do dziś.
Anwar, Mahmoudi i Boochani
Szlaki migracyjne Kurdów przebiegały w różnych kierunkach: w latach 20. uczestnicy narodowego powstania uciekali z Turcji do Syrii; w latach 70. aktywiści kurdyjscy migrowali z Iraku do Iranu, chroniąc się przed polityką przymusowych deportacji ludności kurdyjskiej w głąb Iraku. W obliczu syryjskiej wojny domowej po 2011 roku setki tysięcy Kurdów uciekło z Syrii do irackiego Regionu Kurdystanu. Do dziś – jak wskazują statystyki – ponad 70 proc. wszystkich zarejestrowanych przez UNHCR uchodźców najczęściej ucieka do kraju sąsiedniego1, żeby uniknąć bezpośredniego zagrożenia w państwie pochodzenia. Ten model migracji można zaobserwować wśród Kurdów uciekających z Iranu do Regionu Kurdystanu w Iraku.
Rodzina Bachtiara Anwara, 25-letniego Kurda, uciekła z Iranu ogarniętego rewolucją pod wodzą imama Chomeiniego w 1979 roku. Bachtiar urodził się w obozie dla uchodźców w środkowym Iraku. Po upadku reżimu Saddama Husajna wraz z rodziną zmuszeni byli migrować ponownie ze względu na pogarszające się warunki w obozie. Razem z tysiącami kurdyjskich uchodźców z Iranu rodzina Bachtiara przeniosła się na tereny irackiego Kurdystanu, do kolejnego obozu dla uchodźców.
Jednak sytuacja kurdyjskich migrantów w irackim Kurdystanie nie zmieniła się na lepsze. Zagrożenie ze strony irańskich służb bezpieczeństwa, nieuregulowany status prawny wielu Kurdów wynikający z bezpaństwowości, rozpowszechniona i ugruntowana przez lata korupcja i nepotyzm lokalnych władz, kryzys ekonomiczny oraz niewystarczająca pomoc ze strony państwa i społeczności międzynarodowej doprowadziły jednego z uchodźców do ostateczności.
Behzad Mahmoudi, rówieśnik Bachtiara, podpalił się przed gmachem UNHCR w Irbilu z powodu braku widoków na przyszłość. „Nie mamy pieniędzy, nie mamy pracy, naszą jedyną nadzieją jest ONZ” – powiedział dziennikarzom. Zmarł w szpitalu z powodu odniesionych obrażeń.
Późną jesienią 2021 roku Bachtiar, zdeterminowany do zmiany swojego życia na lepsze i dostarczenia wsparcia finansowego rodzinie, wyruszył w niebezpieczną podróż do Europy. Za drugim razem udało mu się przekroczyć białorusko-polską granicę oraz dotrzeć do Niemiec. Dotarłszy jednak na niemiecką stronę granicy młody mężczyzna zmarł; dokładna przyczyna śmierci nie została ustalona, jednak podejrzewa się, że wychłodzenie i wyczerpanie organizmu wielodniową wędrówką mogło doprowadzić do zgonu.
Tragiczna historia Bachtiara Anwara i jego rodziny nie jest wyjątkiem – Kurdowie nadal uciekają z Iranu, wielu mieszka w obozach dla uchodźców lub w większych miastach Kurdystanu nie mając perspektyw na powrót, stabilizację ekonomiczną i bezpieczeństwo lub otrzymanie obywatelstwa. Dlatego Kurdystan nie jest jedynym celem migracji – niektórzy decydują się ruszyć do krajów Globalnej Północy, ryzykując życiem. Pisarz, aktywista i akademik Behrouz Boochani był jedną z tych osób, która uczuliła światową opinię publiczną na problem uchodźstwa Kurdów z Iranu oraz niesprawiedliwości globalnych, a w szczególności australijskich polityk migracyjnych w wydanej także po polsku książce „Tylko góry będą Ci przyjaciółmi”.
Boochani uciekł w 2013 roku z Iranu przed państwowymi represjami i, ryzykując życie, dostał się do Australii, gdzie spędził cztery lata w ośrodku detencyjnym za próbę nielegalnej migracji. Dopiero w roku 2020 Nowa Zelandia przyznała mu status uchodźcy.
A są jeszcze jezydzi
Wyjątkową grupę religijną w rejonie północnego Iraku stanowią jezydzi, którzy również znajdują się pośród osób próbujących przekroczyć białorusko-polską granicę. Bezpieczeństwo jezydów jako mniejszości religijnej wielokrotnie bywało zagrożone, jeszcze za czasów Imperium Osmańskiego. W 2014 roku tzw. Państwo Islamskie (PI) dokonało aktu ludobójstwa ponad pięciorga tysięcy osób, a tysiące kobiet i dzieci zostały wzięte do niewoli – los prawie trzech tysięcy z nich jest nadal nieznany.

Przeczytaj także:
Straż Graniczna wypchnęła na Białoruś grupę Jezydów z dziećmi
12 października 2021
Pomimo wyparcia sił PI z terenów Iraku jezydzi nadal żyją w Kurdystanie i Iraku jako wewnętrzni przesiedleńcy, także w obozach dla uchodźców. O poprawę warunków ich życia nieustannie apeluje Nadia Murad, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, która doświadczyła represji ekstremistów. Podkreśla, że jezydzi nadal nie mają dostępu do edukacji, odpowiedniej pomocy medycznej, a nawet czystej wody; natomiast dzieciom, które urodziły się po 2014 roku na byłych terenach okupowanych przez PI w Iraku, grozi status bezpaństwowca.
Represje, bezrobocie, ubóstwo, susza
Represji doświadczają także Kurdowie krytykujący obecne władze irackiego Regionu Kurdystanu. Głosy sprzeciwu, protesty, a także relacjonowanie manifestacji przez dziennikarzy i dziennikarki mogą skutkować karą więzienia, groźbami, przemocą, a nawet śmiercią. Analitycy i analityczki wskazują, że cenzura niezależnych mediów i tłumienie wszelkich przejawów publicznej krytyki partyjnego duopolu w irackim Kurdystanie przyczynia się do niedostatku danych o faktycznej sytuacji ludności kurdyjskiej.
Poeta Umed Ahmad mieszkający w stolicy irackiego Kurdystanu był wielokrotnie więziony i represjonowany z przyczyn politycznych. Zdecydował się uciec z Irbilu, a gdy odbił się od granicy polsko-białoruskiej, nie skorzystał z możliwości powrotu do kraju pochodzenia; z powodu grożącego mu niebezpieczeństwa ze strony aparatu państwowego oświadczył zachodnim mediom, że woli śmierć na granicy niż życie w irackim Kurdystanie.
Zagrożeni nie są wyłącznie dysydenci – wszechobecna korupcja dwóch głównych klanów będących od dekad u władzy osłabia bezpieczeństwo wewnętrzne. Była bezpośrednią przyczyną wewnątrzkurdyjskiej wojny domowej w latach 90., a także wyraźnie osłabiła militarną odpowiedź Kurdów na ataki PI w 2014 roku.
Rosnące bezrobocie, niepewna sytuacja ekonomiczna i marzenie o zapewnieniu stabilności najbliższym było przyczyną migracji całych rodzin kurdyjskich. Ponieważ podróż do Europy jest bardzo kosztowna, niektórzy poświęcają cały swój dorobek i majątek, decydując się na migrację. Avin Husajn, Kurdyjka z miasta Zachu przy granicy z Turcją, razem z trójką dzieci próbowała przekroczyć granicę białorusko-polską – w tym celu przemytnikowi w Kurdystanie oddała swój dom. Po czternastu dniach spędzonych w lesie po stronie białoruskiej i odepchnięciu przez straż polską i litewską, pozostało jej jedynie powrócić wraz z rodziną do Kurdystanu.
Pochodząca z tego samego miasta Avin Irfan Zaher nie miała tyle szczęścia – 3 grudnia polskie media poinformowały o śmierci 38-letniej kobiety na skutek wychłodzenia i sepsy. W styczniu tego roku jej ciało zostało przewiezione do rodzinnego miasta Zachu.
Według danych irackiego rządu pod koniec listopada 2021 roku 8 tys. Irakijczyków znajdowało się w okolicach wschodnich granic UE, w tym 4 tys. osób pochodziło z irackiego Kurdystanu. W Iraku południowym i środkowym wskaźnik ubóstwa jest wielokrotnie wyższy niż w irackim Kurdystanie.
Ponadto problem coraz częstszych susz, niedoborów wody lub jej niskiej jakości (wysokie zasolenie, choroby przenoszone przez wodę) staje się jedną z głównych przyczyn wewnętrznych przymusowych migracji w Iraku. Konflikty zbrojne, które zniszczyły całą infrastrukturę, przyczyniły się do upadku rolnictwa stanowiącego obecnie 2 proc. produkcji tego niegdyś urodzajnego kraju.
Kontrolowanie dostępu do naturalnych zasobów wodnych i irygacji stanowiło i stanowi do tej pory element irackiej polityki. Saddam Husajn świadomie osuszał i wyniszczał mokradła na południu Iraku, które stanowią istotny składnik irackich zasobów naturalnych
i są obecnie na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO – wyłącznie w celu rozprawienia się z szyickimi dysydentami. Z kolei bojownicy PI podczas ofensywy w Iraku w 2015 roku zamknęli tamę na Eufracie, aby uniemożliwić dostęp do wody mieszkańcom terenów położonych bardziej na południe, które nie znajdowały się pod ich kontrolą.
I wojna w Iraku
Od lat 80. Irak znajduje się prawie nieustannie w stanie konfliktu: po wojnie irańsko-irackiej 1980 – 1988 nastąpiła wojna iracko-kuwejcka 1990 – 1991, później amerykańska inwazja i okupacja Iraku 2003 – 2011, aż wreszcie okupacja części Iraku przez PI od 2014 do 2017 roku. W ciągu ostatnich dziesięcioleci doszło do dwóch zbrodni wojennych uznanych przez społeczność międzynarodową za ludobójstwa – tzw. Kampanii Al-Anfal skierowana przeciwko Kurdom w 1988 oraz masowych mordach PI na jezydach w 2014 roku. Użycie broni chemicznej w Syrii przez reżim Al-Asada w 2013 roku przypomniało społeczności międzynarodowej o ataku chemicznym skierowanym bezpośrednio przeciw kurdyjskiej ludności w Halabdży za czasów Saddama Husajna.
Tak w Syrii niecałą dekadę temu, jak i w Iraku w 1988 roku, ofiarami gazu musztardowego oraz innych zabójczych substancji chemicznych były kobiety i dzieci.
Wszystkie wojny niosły ze sobą wielkie straty w ludziach, a wśród ocalałych pozostawiły po sobie nieprzepracowane traumy. Ze względu na to, że całe pokolenia wychowywały się w cieniu wojny, badania wskazują, że co najmniej co piąty Irakijczyk cierpi z powodu problemów związanych ze zdrowiem psychicznym. Właśnie o wsparcie psychologiczne i psychiatryczne dla ofiar konfliktów apeluje Nadia Murad, zwłaszcza dla kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej ze strony ekstremistów PI.
Młodzi ludzie, którzy obecnie uciekającą z Iraku środkowego i południowego, dzielą się dramatycznymi przeżyciami z migracji do Europy w mediach społecznościowych. Jako jeden z głównych powodów podają całkowity brak bezpieczeństwa i zagrożenie ze strony zmilitaryzowanych bojówek.
Nieoficjalne, prywatne ugrupowania zbrojne na dużą skalę zaczęły się rozwijać bezpośrednio na skutek amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku i spowodowanego nią chaosu oraz rozpadu struktur państwowych. W pierwszych latach amerykańskiej okupacji bojówki dawały jedyny dostępny mechanizm bezpieczeństwa w okupowanym państwie. Równie potrzebne okazały się w 2014 roku, kiedy zarówno szyickie duchowieństwo, jak i państwo irackie apelowało o pomoc w zwalczaniu bojowników PI.
Bojówki przyciągają młodych ludzi, oferując stałe wynagrodzenie i poczucie przynależności, najczęściej w oparciu o wyznanie – milicje powiązane są ściśle zarówno z ugrupowaniami religijnymi, jak i partiami politycznymi. To czyni ich głównymi aktorami nieustannie odradzających się konfliktów na tle wyznaniowym, które stały się powszechnym fenomenem od czasu amerykańskiej inwazji w 2003 roku. Niektóre z szyickich bojówek otrzymują finansowe i militarne wsparcie zza granicy, m. in. od Iranu.
W roku 2019 jedna z proirańskich organizacji paramilitarnych zabiła ponad 100 pokojowo protestujących Irakijczyków sprzeciwiających się wpływom irańskim na wewnętrzną politykę Iraku. Internetowy projekt Iraqi Body Count2, który stara się dokumentować liczbę cywili zabitych w podczas konfliktów militarnych w Iraku od czasu amerykańskiej interwencji, informuje o ponad 200 tys. ofiar śmiertelnych do 2003 roku3.
Przemoc i zagraniczne interwencje militarne (inwazja amerykańska w 2003 roku, regularne tureckie i irańskie ataki na iracki Kurdystan), długotrwałe konflikty zbrojne (prowadzone za Saddama Husajna wojny z Kuwejtem i Iranem, ofensywa PI), międzynarodowy terroryzm, niewystarczający dostęp do czystej wody, upadek rolnictwa, konflikty na tle etnicznym i religijnym – wszystkie te (napędzające się nawzajem) czynniki przyczyniają się do ciągłej niestabilności irackiego państwa.
W wyniku wyżej wymienionych zagrożeń, osoby podejmujące się próby migracji z Iraku są zdeterminowane, żeby zmienić swoje życie. Brak rzetelnych informacji na temat drogi do Europy niewątpliwie odgrywał rolę w procesie podejmowania decyzji o migracji, co wprost przyznają niektórzy migranci – szczególnie ci, którym udało się wrócić.
Kurdyjka Avin Hussein mówiła dziennikarzom, że nie spodziewała się tak niebezpiecznej drogi. To jednak tylko podkreśla tragiczną sytuację osób, które, nie będąc świadomymi grożących im niebezpieczeństw, zostają zmuszone do przebywania w pogranicznych lasach przez służby białoruskie i polskie.
Warto pamiętać, że kwestia niedoinformowania nie jest decydująca dla migrantów – każda informacja o nowym szlaku migracyjnym replikowana cyfrowo daje nadzieję na zmianę, której młodzi ludzie tak poszukują. Niejednokrotnie determinacja do ucieczki z kraju jest tak wielka, że decyzja o migracji jest podejmowana nie ze względu na brak, a raczej pomimo świadomości towarzyszącego podróży ryzyka.
Przypisy:
1 Global Trends Forced Displacement in 2020, UNHCR Global Data Service, online 2022.
2 https://www.iraqbodycount.org/database/
3 Więcej na temat współczesnej posaddamowskiej spirali przemocy, zamachów i walk zbrojnych milicji w Iraku można dowiedzieć się z powieści Ahmeda Saadawiego, pisarza i finalisty nagrody Bookera, wydaną po polsku pt. Frankenstein w Bagdadzie. Zob. A. Saadawi, Frankenstein w Bagdadzie, tłum. M. Zawrotna, Kraków 2019.
Zgubili się w trakcie zwiedzania Mińska?
Już nie uciekają przed wojną tylko przed tajemniczymi bojówkami zatruwającymi im życie.
W twjej głowie uciekali przed wojną. Bo gdyby SG potraktowało ich w cywilizowany sposób i ich przesłuchano, nie byłoby takiego bigosu zamiast zwojów w twojej głowie.
W twojej głowie nie potraktowano ich w cywilizowany sposób, bo gdyby zostali w Irbilu albo Mińsku, nie byłoby takiego bigosu zamiast zwojów twojej głowie.
Nie odpowiadam za traktowanie uchodźców przez obce służby. A ty, bigos?
Napisałem wyżej, bigos.
Daj swój bigos Ahmedowi.
Polscy łajdacy dają głos, jak widzę! Nic ich nie rusza, nic do nich nie dociera, nawet gdyby ci ludzie umierali na ich oczach. Niech was to wasze katolickie piekło pochłonie!
Mnie czeka żydo-komunistyczny raj.
Polityka Pisu się sprawdza, gdyby ich traktowano w cywilizowany sposób to na granicy byłoby ich już miliony, a nie setki. Łukaszenka zarabiałby miliardy. Na dodatek z artukułu wynika , że mogą wrócić i odbudowywać swój region po wojnie. a nie żyć na cudzy koszt.
My mamy prawo łamać prawo i narażać życie i zdrowie ludzkie, byleby Łukaszenko nie zarobił zbyt dużo. Ile więc jest warte życie ludzkie, jak to przeliczasz?
Sami migranci ryzykują swoje życie próbując przekroczyć naszą granicę, zamiast odbudowywać swój kraj, czy walczyć o zjednoczenie Kurdystanu. Z samego propagandowego artykułu wynika, że mogą wrócić. Dla Polaków najważniejsze jest polskie prawo uchwalone przez demokratycznie wybrany parlament. Według prawa push-backi są legalne i dobrze, bo zalałaby nas muzułmańska radykalna biedota z całego świata.
Znane są z historii przypadki krajowych praw łamiące prawa człowieka. Kierowanie się nimi nie przynosiło chwały.
Długi artykuł, który całkowicie ignoruje główną – moim zdaniem – przyczynę migracji z Iraku (trzymajmy się tego). A jest ona niezwykle prosta (tylko taka malo budząca współczucie).
Populacja Iraku w 2005 roku (czyli juz po drugiej Wojnie w Zatoce) 27mln. Populacja w 2020 – 40 mln.
Jak się dupczy bez opamiętania i bez antykoncepcji (bo jak pan B. dal dzieci to da i na dzieci) to nic dziwnego, ze jest powszechna bieda, którą łatwiej i taniej wyeksportować za parę tysięcy USD, zamiast np. pomyśleć i zaplanować ile dzieci da się rade nie tylko zrobić, ale również wychować i wykształcić, bo to i bardziej męczące i droższe.
Można snuć analogię z np. wsią galicyjska drugiej połowy 19w/początku 20w, ale cóż stąd?
W Syrii było jeszcze gorzej/lepiej. 10 lat przed ostatnią wojną domową populacja około 15 mln w 2011 ponad 20 mln. Nic dziwnego, ze kasy z ropy (pomimo niebotycznych cen) nie wystarcza dla wszystkich i większości zyje sie gorzej niz dawniej, a wszyscy są wkur…
Dodajmy do tego wspomniana w artykule wszechobecna korupcje, neopotyzm i sekciarstwo i mamy to co mamy.
No coz, niektórzy maja bajkę o pasikoniku i mrówce, a niektórzy sam nie wiem co.
Dzietność w Iraku nieustannie maleje, w okresie o którym piszesz była poniżej 4,5, w ubiegłym roku 3,3, podczas gdy w drugiej połowie XX w. utrzymywała się w okolicach 6-7. Owszem, nadal oznacza to duży przyrost naturalny, ale żeby twierdzić, że przyczyną biedy jest przyrost naturalny a nie 40 lat niemal nieustannych wojen, trzeba mieć coś z głową. Co do Syrii, przytaczasz błędne dane, w latach o których piszesz ludność zwiększyła się z 16,8 do 20,4 mln, dzietność nieustannie maleje, obecnie jest na poziomie ok. 2,7. Pod względem dzietności Irak jest na 46. miejscu na świecie, Syria na 73.
To dobrze, że dzietność maleje. Oznacza to bowiem, że z czasem, być może, presja migracyjna zmaleje, póki co dzietność nadal jest znacząco powyżej tej potrzebnej do prostej zastępowalności pokoleń, więc emigracja będzie trwała w najlepsze.
Słusznie pan zauważył podana przeze mnie liczba ludności Syrii w 2001 jest zaniżona. Nie chciało mi się sprawdzać i mam za swoje.
Nie jestem z panem na ty.
Przyrost naturalny, bez odpowiadającego mu tempem rozwoju gospodarczego jest powodem (jednym z) niedostatku i napięć społecznych, które historycznie były rozładowywane przez emigrację lub wojnę – jak wszyscy widzą, że dla wszystkich wystarcza, to i konflikty są rzadsze i mniej intensywne, a i wyjeżdżać nie ma po co (przy innych warunkach niezmienionych).
Najzabawniejsze jest to, że w "cywilizowanym świecie" za całe społeczno-polityczno-gospodarcze zło tego świata patoprawica obwinia niską dzietność. To są założenia czynione przez twoich ziobrowskich/konfederuskich/pisowskich kumpli regularnie. Jednocześnie defekujecie na wszystkich wokół, wynajdując "oświecone" argumenty pokroju powyższego…
Prawica za zło uważa niską dzietność własnych narodów, no myśl trochę. Czy Urban chwali Cyganów mieszkających na Węgrzech, że mają mnóstwo dzieci.
TM: Najzabawniejsze jest to, że w "cywilizowanym świecie" (…)
Nie bedac w stanie podjac dyskusji ad rem TM najpierw buduje sobie chochola coby sie wzmoc, po czym juz na kurazu lze bezczelnie piszac:
TM: "przez twoich ziobrowskich/konfederuskich/pisowskich kumpli "
Nikt z w/w wymienionych nie jest moim kumplem, ale to przeciez pan wie. Niemniej, poniewaz wydaje sie miec pan problem z rokminieniem "paradoksu", ze ta sama osoba moze byc zatroskana niska dzietnoscia w jednym kraju (z uwagi np. na jej konsekwencje dla systemu ubezpieczen spolecznych) i wysoka w innym (np. ze wzgledu na potencjalna katastrofe humanitarna lub konflikty o zasoby) proponuje zaczac od czegos latwiejszego.
Dlaczego mieszkancy poludniowej Afryki (regionu nie panstwa) narzekaja na susze, skoro mieszkancy Fiji boja sie zalania.
No smialo! Da pan rade! Prosze sie tylko przylozyc.
No cóż, nie da się ukryć że mają kompletnie przerąbane. Nie zmienia to jednak faktu że, mówiąc brutalnie, to nie nasz problem.
W pełni rozumiem ich próby wyrwania się z tego bagna i na ich miejscu pewnie też bym szturmował granicę Europy. My mieliśmy jednak szczęście urodzić się w lepszej części świata i mamy prawo bronić swojego dobrobytu, i (niestety dla nich, na szczęście dla nas), z tego prawa korzystamy.
Całego 3 świata Europa nie utrzyma, szczególnie że oni en masse nie za bardzo się do tego utrzymania chcą dokładać 🙁
Są na świecie miejsca dużo gorsze niż Irak. Widać, że niektórzy będą starli się przedstawić go jako nową Somalię lat 90, tyle, że nic tego nie potwierdza.
Jest to kwestia metod i hierarchii wartości i na szczęście jest to też kwestia przestrzegania prawa. To, czy ktoś jest imigrantem ekonomicznym, nie uchodźcą, należy stwierdzić na drodze urzędowej, według prawa i procedur, nie po wyglądzie czy zapachu. Imigrantów ekonomicznych należy deportować, nie stosować jakieś tortury czy próby uśmiercenia.
Wystarczy, że pojawią się w konsulacie, zostaną potraktowani według prawa i procedur na drodze urzędowej.
"Przymusowa migracja i represje towarzyszyły Kurdom"
Kurdom i Kurdyjkom, lewacka nowomowa przeoczyła coś?
Echhh cale oko press… Stawiają tezę ze to nie migranci ekonomiczni a teraz ja obalają i potwierdzają ze to migranci ekonomiczni…. Co raz glupsze tejsty tutaj czytam
Na tym polega rzetelne dziennikarstwo, że się weryfikuje tezy. Czekam aż rządowe ga dzinówki zweryfikują tezę Kaczyńskiego o roznoszeniu chorób przez uchodźców. Oczywiście na daremno.
Wprawdzie nie gadzinowka, tylko raport opracowany na zlecenie UE, ale moze sie nada? Dane sa jednak sprzed kryzysu migracyjnego 1990-2010.
https://www.ecdc.europa.eu/en/publications-data/assessing-burden-key-infectious-diseases-affecting-migrant-populations-eueea
Dla nieklikajacych, tak, wsrod migrantow w UE jest zdecydowanie wiecej przypadkow HIV i gruzlicy wg w/w raportu 40% wszystkich przypadkow HIV i 25% wszystkich przypadkow gruzlicy w UE dotyczy imigrantow zoltaczka typu B tez jest nadreprezentowana znaczaco okolo 40%. Choroba Chagasa pojawila sie w Europie dzieki immigrantom z Ameryki Lacinskiej.
Przyczyny sa zlozone (niskie standardy zycia,
utrudniony dostep do opieki medycznej to niektore z powodow). Odmiennym zagadnieniem jest w jakim stopniu/jesli wysoka czestotliwosc wystepowania w/w chorob w srodowiskach immigrantow wplywa na stan zdrowia \\\\\\\"rodzimej\\\\\\\" populacji. Przewazajaca opinia jest, ze niewielki. W przypadku HIV – istnieje nawet poglad, ze co najmniej niektore grupy immigrantow zostaja zarazone virusem dopiero po przybyciu do Europy (np. w skutek uprawiania prostytucji, \\\\\\\"dobrowolnej\\\\\\\" jak i przymusowej).
W sumie chyba jednyna powazna choroba, ktora realistycznie moze zostac importowana do Europy jest cholera (ale to moga zrobic zarowno migranci jak i Europejczycy-turysci – z reszta jak w kazdym innym przypadku).
Czyli nic, nada. Dzięki. Jednak czekam na głos rządowych i pro-rządowych "dziennikarzy".
Nie do końca, bo migranci też ludzie i się zarażają we własnych wspólnotach/społeczeństwach równoległych. To, że są one – społeczności imigrantów wzgl. izolowane od "rodzimej" populacji nie znaczy, że infekcje się nie roznosza. Jeśli służba zdrowia jest efektywna nie ma większych problemów, są zwiększone nakłady na leczenie, ale trudno tego – dostępu do opieki medycznej – przecież legalnie przebywającym w danym kraju migrantom odmówić. Co by się działo gdyby imigranci się integrowali? Niedawno przecież, chyba, oko straszyło kolejna falą covida w związku z niskim stopniem wyszczepienia uchodźców z Ukrainy.
"Od lat 80. Irak znajduje się prawie nieustannie w stanie konfliktu: po wojnie irańsko-irackiej 1980 – 1988 nastąpiła wojna iracko-kuwejcka 1990 – 1991, później amerykańska inwazja i okupacja Iraku 2003 – 2011, aż wreszcie okupacja części Iraku przez PI od 2014 do 2017 roku. W ciągu ostatnich dziesięcioleci doszło do dwóch zbrodni wojennych uznanych przez społeczność międzynarodową za ludobójstwa – tzw. Kampanii Al-Anfal skierowana przeciwko Kurdom w 1988 oraz masowych mordach PI na jezydach w 2014 roku. Użycie broni chemicznej w Syrii przez reżim Al-Asada w 2013 roku przypomniało społeczności międzynarodowej o ataku chemicznym skierowanym bezpośrednio przeciw kurdyjskiej ludności w Halabdży za czasów Saddama Husajna".
Polacy powinni też uderzyć się w pierś i przyznać jeśli nie do błędów to błędnych wniosków:
"Archiwum
Polska przeciwko działaniom zbrojnym w Syrii
Premier Polski Donald Tusk uważa, że dowody na to, iż rząd Assada użył w Syrii trującego gazu, są niewystarczające(…)
Nie podzielamy wiary i entuzjazmu tych, którzy uważają, że ta interwencja przyniesie właściwe skutki i konsekwencje. Doświadczenie w tej części świata pokazuje, że interwencja wojskowa, nawet jeśli jest podejmowana z pobudek honorowych, rzadko przynosi pożądany efekt w postaci zakończenia przemocy."Tusk powiedział parlamentowi.
Prezydent Bronisław Komorowski dał do zrozumienia za pośrednictwem swojego doradcy ds. bezpieczeństwa, że podziela ten pogląd.
Rząd w Warszawie twierdzi, że nie ma ani dowodów na użycie przez reżim Assada broni chemicznej, ani szczegółów planowanego uderzenia wojskowego, które ma być przeprowadzone jako kara za użycie zakazanej broni. Tusk nie uważa użycia siły za właściwą reakcję, zwłaszcza że wcześniej w Radzie Bezpieczeństwa ONZ należy podjąć próbę pokojowego rozwiązania konfliktu z Syrią.
Przyczynę powściągliwości Polski tłumaczy brakiem warunków technicznych. Stanisław Koziej:
"Nasze możliwości techniczne są ograniczone, nie mamy bombowców i lotniskowców niezbędnych do takich działań, musimy skupić się na zdolnościach obronnych naszego terytorium. Jest pewien problem: świat musi zareagować na użycie broni chemicznej, ale nie wie, jak to zrobić.
Marcin Zaborowski, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, nie wierzy, że NATO zgodzi się na działania militarne:
"Może NATO wyrazi pozytywną opinię na temat interwencji, choć wątpię w to".
NATO nie wyrazi jednak zgody bez zgody Polski, ponieważ w NATO obowiązuje zasada konsensusu. Premier Tusk jasno określił swoje stanowisko w tej sprawie: Polska nie weźmie w tym udziału, ale może zachować się tak, jak w przypadku Libii, gdzie Polska również nie podjęła działań, ale nie zablokowała decyzji NATO. Teraz może zachowywać się podobnie. Opozycja określa postawę rządu jako obojętność.
Polska wzięła udział w wojnie przeciwko reżimowi Saddama Husajna w Iraku, a także wysłała wojska do Afganistanu. W miniony weekend zginął 42. polski żołnierz".
Sabine Adler | 30.08.2013, Deutschlandfunk.
https://www.deutschlandfunk.de/polen-gegen-militaereinsatz-in-syrien-100.html
Nie wiedziałem, że WOT i SG stacjonują w Iraku.