0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Kadr z relacji kanału Kedyw PoznańKadr z relacji kanał...

Obserwujemy intensyfikację antyukraińskiej wojny informacyjnej w polskiej przestrzeni internetowej. Treści zgodne z rosyjskimi interesami po polsku szerzy już ponad 70 kanałów na Telegramie. Na Facebooku działają kilkutysięczne grupy jawnie sprzeciwiające się „ukrainizacji Polski”. Są też kanały informacyjne z wielotysięczną publicznością.

Część z nich jest zapewne realizowana, wspierana lub inspirowana przez kremlowskich propagandzistów. Widać to nie tylko w kopiowaniu narracji rosyjskich mediów, ale także w profesjonalnym przygotowaniu publikowanych materiałów oraz korzystaniu ze źródeł, należących do kremlowskiej propagandy.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

O motywacjach, stojących za pozostałymi kanałami, niewiele wiadomo. Kiedy zapytałam twórcę jednego z fanpage'y, czy publikuje treści antyukraińskie na zlecenie, zarzucił mi jedynie, że kieruję się „swoim pierwszym wrażeniem” i zapewne nie obejrzałam materiałów, o które pytam. Odpowiedzi o zleceniodawcę nie udzielił.

Przeczytaj także:

Protest antyamerykański

Choć wciąż znaczna większość Polaków jest za wspieraniem Ukrainy i Ukraińców,

rosyjska wojna informacyjna, prowadzona z wysoką intensywnością od początku konfliktu zbrojnego, zaczyna coraz mocniej wpływać na nastawienie niektórych grup w Polsce.

To przede wszystkim środowiska antysystemowe, które w czasie pandemii koronawirusa szerzyły antypandemiczne i antyszczepionkowe teorie spiskowe. W tworzące się wówczas grupy zaangażowali się działacze prorosyjscy, a wspierające Rosję konta były aktywne na sieciowych kanałach tych środowisk.

Jedną z najbardziej radykalnych grup - tak zwanych „rodaków kamratów” - stworzyli Wojciech Olszański i Marcin Osadowski. Olszański to wieloletni aktywista o poglądach prorosyjskich. Obecnie odbywa karę więzienia za nawoływanie do zbrodni. Jego nieobecność nie ograniczyła jednak aktywności ruchu kamrackiego. To właśnie kamraci zorganizowali 21 stycznia 2023 protest w Warszawie.

Marsz odbył się oficjalnie jako sprzeciw wobec wojny, ale podczas wydarzenia nie odnoszono się w ogóle do Rosji. Tak jakby to nie Rosja była agresorem w trwającej wojnie w Ukrainie, lecz… Stany Zjednoczone. Treści antyamerykańskich oraz uderzających w NATO było naprawdę dużo. Choćby transparent, na którym skrót NATO odczytano jako „Naloty, Ataki, Terror, Okupacja”. Na innym amerykańska flaga spływała krwią, a napis brzmiał: „Armia SZAP – won z Polski! Zbrodniarze! Do piekła!” (SZAP – skrót od: Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, używany przez skrajną prawicę). Niektórzy protestujący nieśli też kartony z ręcznie wykonanymi napisami z hasłem w języku rosyjskim: „To nie nasza wojna”.

Przekaz marszu był jednoznaczny: winnym wojny w Ukrainie jest „zbrodniczy” Zachód, a nie Rosja.
Protest antywojenny, zorganizowany przez rodaków kamratów 21 stycznia w Warszawie
Protest rodaków - kamratów w Warszawie, 21 stycznia. Zrzut ekranu z relacji kanału kedyw Poznań.

W trakcie protestu doszło do aktów agresji. Uczestnicy zaatakowali Konrada Dulkowskiego, prezesa Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Dulkowski chciał nagrać przemarsz, został jednak publicznie zelżony, opluty, wielokrotnie go popychano. Niewielka kontrmanifestacja Ukraińców została obrzucona wulgaryzmami. Agresji doświadczyła także Katarzyna Konstantin, szerzej znana jako Babcia Kasia. Stała ze swoim transparentem pod Kolumną Zygmunta, gdzie marsz miał się zakończyć. Najpierw zabrano jej transparent, wulgarnie zelżono, potem silnie popchnięto. Ktoś próbował jej też wyrwać telefon.

Kamraci – następcy prorosyjskiej „Zmiany”?

Marsz spodobał się za to działaczom prorosyjskim z innych środowisk. Tomasz Jankowski, były sekretarz prorosyjskiej partii „Zmiana”, założonej w 2015 roku przez Mateusza Piskorskiego (partia nie została zarejestrowana, a Piskorski ma proces za szpiegostwo), napisał na Facebooku:

„Robiłem w sobotę materiał z antywojennej demonstracji i był to pierwszy raz od roku, kiedy można było poczuć siłę. Transparenty z wymienionymi wojnami sprowokowanymi przez USA, postulat wyjścia z NATO, do tego „zasoby naturalne własnością narodu polskiego". To były przecież programowe kotwice Zmiany. (…) Do tego świetna organizacja. Kamracka ochrona pilnująca, by uczestnicy nie stali się elementem prowokacji banderolubnych. A na akcji, mimo fatalnej pogody, lekką ręką z tysiąc ludzi, mimo że lider siedzi w więzieniu. (…) Zresztą na demonstracji było całkiem sporo znanych twarzy. Z dawnej Zmiany, z porzuconych przez liderów lewicowców, z różnych formacji narodowych. (…) To dzięki "Rodakom - Kamratom" nie da się teraz ludziom wmawiać, że tylko "rosyjska agentura" nie chce polskiego samobójstwa. Skala wydarzenia była decydująca.”

Zrzut ekranu postu Tomasza Jankowskiego na Facebooku
Zrzut ekranu

Antyukraińskie grupy na Facebooku

Nagrania z protestu pokazano w rosyjskich mediach. Były też szeroko udostępniane na antyukraińskich stronach i społecznościach na Facebooku, które są tam stale aktywne. Grupa „Stop u-krainizacji Polski” (7 tysięcy członków) powstała z przekształcenia grupy o nazwie „Nie wierzymy w pandemię Covid-19”. Doskonale odzwierciedla to proces kształtowania się polskich środowisk antysystemowych: od sprzeciwu wobec pandemii do szerzenia rosyjskiej propagandy na temat wojny w Ukrainie.

Zrzut ekranu z historii grupy na Facebooku, obrazujący zmianę nazw grupy
Zrzut ekranu, Facebook

Inna grupa o podobnej nazwie „Stop ukrainizacji Polski” została założona miesiąc po wybuchu wojny. Należy do niej 4,3 tysiąca użytkowników Facebooka. 15,5 tysiąca członków ma grupa prowadzona przez znaną działaczkę Katarzynę Sokołowską „Ukraińskie ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce”. Są też grupy, które na pierwszy rzut oka nie kojarzą się z przekazami antyukraińskimi, choć te pojawiają się tam niemal codziennie – jak choćby na „Budzimy Polaków, zanim będzie za późno” (10 tysięcy członków). Należy do niej Sławomir Bogusław Czech z Konfederacji Korony Polskiej – partii posła Grzegorza Brauna. 24 stycznia na swoim profilu FB Czech zamieścił taką deklarację:

„NIE WSPIERAM UKRAINY. Ukrainy, w której Sąd Najwyższy tego państwa nie potępia nazistowskiej działalności SS-Galizien. #Ukrainy w której wznoszone są pomniki ludobójców Stepana Bandery, Romana Szuchewycza... W której kult Bandery i UPA celebrowany jest przez Radę Najwyższą tego państwa (sic). (…) Koniec wspierania i wysyłania broni banderowcom. Tak, dla demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy”.

Zrzut ekranu postu Stanisława Czecha
Zrzut ekranu

Radykalna strona - zablokowana

Na Facebooku są także antyukraińskie strony. Fanpage „UPA, Ukraina, a Polska” obserwuje 6,5 tysiąca użytkowników. Inny, o nazwie „Ukraińska przestępczość w Polsce” – prawie pięć tysięcy. Kedyw Poznań, który opublikował jedną z bardziej popularnych relacji z protestu 21 stycznia, ma 8,4 tysiąca obserwujących.

Najbardziej radykalną, a przy tym profesjonalnie prowadzoną stroną, był usunięty niedawno przez Facebooka fanpage „Stop ukrainizacji Polski” (to najpopularniejsze antyukraińskie hasło, stąd wiele grup i stron o tej nazwie). Można tam było znaleźć materiały pochodzące z rosyjskich źródeł propagandowych, na przykład z portali News Front czy Global Times. Administratorzy mieli także dostęp do licznych zdjęć ze zdarzeń kryminalnych, których sprawcami mieli być Ukraińcy w Polsce. Źródeł tych fotografii nie podawano.

Na stronie znajdowały się również:

  • wpisy nawołujące do wystawiania negatywnych opinii w sieci ukraińskim restauracjom, które powstają w Polsce,
  • dyskusje z groźbami karalnymi pod adresem znanego w Polsce aktywisty ukraińskiego,
  • apel z grudnia 2022 roku o podpisywanie petycji adresowanej do polskiego rządu. W apelu tym zawarto nieprawdziwe informacje, że „każda Polka i każdy Polak musi przyjąć pod swój dach jakąś ukrainkę/ jakiegoś Ukraińca/ jakąś ukraińską rodzinę!! W przypadku odmowy możesz spotkać się z niekonstytucyjnymi karami, od grzywny nawet po pozbawienie wolności!!”.

Jeden z najbardziej radykalnych wpisów dotyczył Stepana Bandery, nacjonalistycznego polityka ukraińskiego z okresu II wojny światowej. „Stepan Bandera to prostytutka Hitlera: zoofil, nazistowski współpracownik, masochista, satanista i pedofil” – od takich słów rozpoczynał się długi wpis na jego temat. Strona została zablokowana, jednak podobne treści można wciąż znaleźć na Facebooku.

Zrzuty ekranu postów z zablokowanej strony
Zrzuty ekranu

Kresowy Serwis Informacyjny

Na antyukraińskich grupach rozprowadzano także linki do artykułów z Kresowego Serwisu Informacyjnego. Nie jest to kolejna anonimowa strona, lecz blog związany ze Stowarzyszeniem Kresy Wschodnie – Dziedzictwo i Pamięć ze Szczecina. Jak napisano na stronie organizacji, jej celem jest „zachowanie pamięci o Kresach Wschodniej Rzeczypospolitej oraz upamiętnienie wkładu Kresowian w historię Polski”. Prezesem jest ksiądz Kazimierz Łukjaniuk, kapelan Środowisk Kresowych w diecezji szczecińskiej. Był on jednym z pomysłodawców budowy pomnika Pamięci Ofiar Nacjonalistów Ukraińskich na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie.

Wśród wskazywanych przez stowarzyszenie „zaprzyjaźnionych stron” znajduje się właśnie Kresowy Serwis Informacyjny. A na nim choćby artykuł z listopada 2022 roku: „Ukraińskie grupy przestępcze – Ukraina najbardziej skorumpowane państwo na świecie”. Zaczyna się tak:

„Ukraińska zorganizowana przestępczość może zarazić Rosję, UE i USA. Ukraina może zostać drugim wielkim błędem polityki zagranicznej Europy po Jugosławii, ponieważ jest największym skorumpowanym państwem na świecie i to bez względu na polityczne deklaracje, które ogłoszono w Kijowie po Euromajdanie. O tym mówi raport o sytuacji na Ukrainie przygotowany przez szwajcarskie Obserwatorium Przestępczości Zorganizowanej zdobyty przez RIA NOWOSTI”. RIA Novosti to rosyjska państwowa agencja informacyjna. Na koniec artykułu autor wskazał swoje źródła – dwa artykuły z rosyjskiego Sputnika.

Jak wynika z informacji zamieszczonej na stronie, wśród tekstów najczęściej czytanych (pochodzących z różnych lat) na Kresowym Serwisie Informacyjnym są:

- „Zadenuncjowany przez pracujących w Olsztynie Ukraińców polski patriota – antybanderowiec w sądzie”,

- „SUOZUN: Publikujemy nazwiska ludobójców OUN-UPA. Oni wymordowali wszystkich polskich pasażerów pociągu”,

- „Służby Ukrainy inwigilują Kresowian w Polsce”,

- „Dekalog ukraińskiego nacjonalisty”.

Kresowy Serwis Informacyjny także ma swoje konto na Facebooku. Obserwują go tam niemal trzy tysiące użytkowników.

Zrzuty ekranu opisywanych artykułów na Kresowym Serwisie Informacyjnym
Zrzuty ekranu

Może i rosyjska propaganda, ale…

Nietypową metodę prezentowania treści rosyjskich i antyukraińskich przyjęto na kanale Bądź Na Bieżąco (w skrócie BNB). To popularny, clickbaitowy kanał. Na Facebooku ma 151 tysięcy obserwujących, na YouTube – 359 tysięcy subskrybentów. Prowadzi go Maciej Podstawka. W publikowanych filmach można znaleźć materiały z rosyjskich lub prorosyjskich mediów oraz opinie rosyjskich ekspertów, które następnie Podstawka komentuje. Z jednej strony zwraca uwagę, że możemy mieć do czynienia z rosyjską propagandą. Ale z drugiej strony… Przyjrzyjmy się na konkretnych przykładach, jak to wygląda.

Zrzuty ekranu miniatur materiałów wideo z kanału Bądź na Bieżąco na YouTube
Zrzuty ekranu

27 grudnia BNB opublikowało materiał wideo zatytułowany „Pilne! Polska GOTOWA na PRZEJĘCIE Kijowa? Padła data INWAZJI w rosyjskich mediach”.

Zaczyna się od doniesienia z Niezależnego Dziennika Politycznego. To anonimowy portal, od lat rozpowszechniający w Polsce rosyjską narrację. Z materiału BNB możemy się dowiedzieć, że: „Lider rządzącej w Polsce partii Prawo i Sprawiedliwość Jarosław Kaczyński przygotowuje Polaków do działań wojennych na Ukrainie i powrotu ziem zachodnioukraińskich – informuje Niezależny Dziennik Polityczny. Kaczyński już wybrał datę rozpoczęcia marszu wyzwoleńczego na Kijów – 4 maja. Wygląda to realnie, ponieważ od 23 do 27 marca Polacy są powołani na ćwiczenia wojskowe, które potrwają 33 dni”.

Następnie Maciej Podstawka informuje: „Nam się może wydawać, że to jest typowy przykład rosyjskiej propagandy, czyli tego, na czym im zależy. (…) Ma to wywołać strach, który ma wzniecić niezgodę i nienawiść między Polską a Ukrainą”.

Po takim - adekwatnym do roli portalu w Polsce - wstępie Podstawka zaczyna jednak snuć własne rozważania: „Zwróćcie uwagę, jak narracja idzie w coraz to bardziej radykalnym kierunku. Najpierw była mowa tylko o Lwowie, co jest jak najbardziej jakoś tam realne i uzasadnione. Bo przecież oczywiście, że polski rząd by tego nie mówił, to raczej by się rozwiązało przez referendum w końcu. Kiedy już Lwów będzie coraz bardziej zagrożony, Polacy będą coraz bardziej pomagać, no to w naturalny sposób zbuduje się taka więź. Wiecie o co chodzi, to można jeszcze jakoś uargumentować” – opowiada.

O korzyściach z „przejęcia Kijowa”

Kiedy wraca do tematu przejęcia Kijowa przez Polskę, czy mówi wprost, że to nieprawda? Że nie ma ani cienia dowodu na takie plany rządu? Nie. Mówi coś zupełnie innego: „W tym artykule w rosyjskiej prasie pominięto możliwość pozytywnych wyników, które mogłyby wyniknąć z takiego posunięcia. Polska mogłaby przecież uzyskać dostęp do niezbędnych bogactw naturalnych, zacieśnić nowe więzi gospodarcze między obydwoma narodami – polskim i ukraińskim, i być wzorem do naśladowania dla innych krajów w regionie. Co więcej - mogłaby przecież zapewnić obywatelom Ukrainy większą autonomię i rozszerzać, i tak już silne relacje pomiędzy obydwoma krajami. No i to jest to, czym Rosjanie zapewne będą straszyć, jeśli tylko przemyślą tę koncepcję. Potencjalnych korzyści byłoby naprawdę wiele, ale często są one pomijane w świetle właśnie rosyjskiej prasy”.

Czyli: przejęcie przez Polskę Lwowa dałoby się uzasadnić, a przejęcie Kijowa przyniosłoby Polsce wiele korzyści.

Takie informacje docierają do odbiorców BNB. Choć podobno całe rozważania dotyczą tematu wrzuconego przez rosyjską propagandę.

Inny przykład: materiał zatytułowany „Polska SKAZANA na podział?! Rosja i USA wyznaczyły granicę” z 7 grudnia 2022 roku, 84 tys. wyświetleń. Najpierw rozległe omówienie opinii rosyjskiego ekonomisty Michaiła Khazina. „Polsce grozi kolejny podział w związku z działalnością Wielkiej Brytanii i jej prowokacjami wobec USA i Rosji – stwierdza Khazin. (…) Ekspert uważa, że dla Polski sytuacja może się skończyć w najgorszy sposób – kolejnym rozbiorem. Aby uniknąć takiego losu, sąsiednia Litwa powinna unikać realizacji planów brytyjskich. Khazin doradza to samo Polsce, ale wątpi, czy w tym kraju zwycięży konstruktywna siła polityczna”.

Kto jest winny wojnie?

Rosyjski ekspert straszy więc Polskę rozbiorem. A Maciej Podstawka tak to komentuje: „Miejmy nadzieję, że znowu nie będziemy musieli doświadczyć tego, co sto lat temu. Jednak zauważmy, że my jesteśmy całkowicie pozbawieni możliwości samostanowienia. Nie możemy zadecydować, że ok, my się w to nie wtrącamy, jesteśmy całkowicie neutralni, jak kraje, którym zazwyczaj to wychodzi na plus” – stwierdza.

Dalej wyjaśnia: „Jeśli przestaniemy się opłacać zarówno Unii Europejskiej (…) albo NATO, a przecież też mamy ze Stanami Zjednoczonymi różne relacje, od kiedy Biden objął urząd prezydenta, to serio różnie może być. I Władimir Putin też to dostrzegł. Przecież dlaczego wywołał ten konflikt na Ukrainie? Przez bzdurne decyzje Joe Bidena!”.

A więc konflikt w Ukrainie ma być zawiniony przez amerykańskiego prezydenta? To wniosek doskonale pasujący do antyamerykańskich transparentów ze styczniowego przemarszu kamratów w Warszawie.

W materiale BNB z 21 stycznia (45 tys. wyświetleń) „Co Ukraińcy naprawdę myślą o Polakach? Te BADANIA zmieniają wszystko!” można obejrzeć fragment programu rosyjskiej państwowej telewizji Rossija1. A także posłuchać, co o dostawach broni z Zachodu myśli rosyjski komentator wojskowy Wiktor Baraniec. Co za traf, że akurat w omawianym fragmencie Baraniec myślał o tym, jak Rosja może zniszczyć zachodnie uzbrojenie.

„Polska wszystko oddaje Ukraińcom”

Jest też o badaniach. Najpierw informacja, że 88 procent Ukraińców myśli o Polakach pozytywnie, a zły stosunek do Polaków ma zaledwie 1 procent badanych. Czyli mamy bardzo korzystne dla nas wyniki sondażu. Podstawka uznał to za dobry moment, by przypomnieć o nierozwiązanej sprawie zbrodni w Wołyniu oraz o kontrowersyjnej postaci Stepana Bandery: „Szkoda tylko, że nasz rząd nie dąży do tego, by wyjaśniać zawiłości historyczne, zwłaszcza w takim momencie pozwalając, by tam gloryfikowali zbrodniarza Banderę. (…) To troszkę jest tak, jak wiecie, naszym najlepszym strategicznym partnerem są Niemcy (…) I to tak, jak gdybyśmy prowadzili z nimi wzmożony handel, mnóstwo Polaków tam teraz pracuje i Niemcy by nagle zaczęli wielbić Hitlera, i zaczęli mówić: „O, to jest nasz bohater narodowy!”

Podstawka dodał też, że w razie agresji militarnej na Polskę możemy liczyć tylko na siebie – „wbrew temu, co nam mówią, że możemy wszystko oddać Ukrainie, że jesteśmy bezpieczni, bo NATO, bo coś tam. (…) Niekoniecznie będziemy bronieni”. A na koniec zaprosił do obejrzenia sondy ulicznej. Współpracownik Podstawki pytał ludzi: „Czy to dobrze, że Polska wszystko oddaje Ukraińcom?”.

Zrzuty ekranu postów z Facebooka fanpage`a Bądź na bieżąco
Zrzuty ekranu

Zapytałam mailowo Macieja Podstawkę, z czego wynika tak duża liczba materiałów antyukraińskich i anty-NATO na jego kanałach i czy może realizuje je na zlecenie jakiegoś klienta? Przesłałam mu przykłady jego publikacji. Po kilkukrotnej wymianie maili nie uzyskałam jednak konkretnej odpowiedzi na zadane pytania – poza stwierdzeniem, że owe materiały nie są antyukraińskie ani anty-NATO i że zapewne wskazywanych filmów w ogóle nie obejrzałam.

W żadnym wypadku (przesłane tytuły i miniatury z filmów – przyp. aut.) nie świadczą one, że nasze treści są „antyukraińskie” i „anty-NATO”. Odnoszę wrażenie, że nie obejrzała Pani tych filmów, na które się powołuje i kieruje się wyłącznie swoim pierwszym wrażeniem. (…) Wyjaśnię, na czym polega nasz format. Jest to przegląd najciekawszych informacji, głównie z polskich serwisów informacyjnych, wraz z naszym komentarzem, który również w żadnym wypadku nie jest „antyukraiński” czy „anty-NATO”.

Korzystne dla Rosji narracje

Wojna informacyjna, zgodna z interesami Rosji, w Polsce nigdy nie polegała na rozpowszechnianiu w sieci materiałów otwarcie prorosyjskich. Nieufność Polaków do Rosji jest zbyt duża, by takie działania mogły przynieść oczekiwany przez Kreml efekt. Rozsiewane są więc narracje, które wzmacniają rosyjskie narracje pośrednio. To:

  • atakowanie USA, NATO i Unii Europejskiej oraz podważanie do nich zaufania;
  • wzbudzanie niechęci wobec Ukrainy i Ukraińców;
  • udowadnianie, że Polska, udzielając pomocy Ukrainie podczas wojny, osłabia własne możliwości obronne;
  • osłabianie dobrych relacji między Polską a Ukrainą, choćby przez narrację o planowanym rozbiorze Ukrainy przez Polskę;
  • udowadnianie, że Ukraińcy przebywający w Polsce są niebezpieczni dla Polaków;
  • porównywanie współczesnych relacji z Ukrainą do zbrodni wołyńskiej.

Tego typu przekazy są zawsze korzystne dla Rosji. Jeśli jakiś kanał informacyjny lub sieciowy influencer rozpowszechnia je wielokrotnie, zasadne jest pytanie o jego udział (świadomy lub nie) w rosyjskiej wojnie informacyjnej.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze