0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

"Spodziewałem się, że wyrok Trybunału będzie zgodny z wnioskiem premiera i że TK stwierdzi niezgodność z konstytucją zaskarżonych przepisów Traktatu o UE w tym dziwacznym brzmieniu wyinterpretowanym przez wnioskodawcę. Ale nie spodziewałem się, że TK tak zaostrzy retorykę, że użyje sformułowań znacznie wykraczających poza to, co jest we wniosku premiera" - orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 7 października 2021 komentuje prof. Stanisław Biernat, sędzia TK w stanie spoczynku.

"We wniosku premiera dotyczącym artykułu 1, 2 i 19 Traktatu o UE znalazły się różne stwierdzenia przypisane Trybunałowi Sprawiedliwości, których nie było w rzeczywistości w jego orzecznictwie. Sentencja orzeczenia TK z 7 października wykracza poza prawnicze sformułowania, jest to bowiem zasadnicza deklaracja polityczna" - ocenia prof. Biernat.

Przeczytaj także:

Poprosiliśmy profesora Biernata o komentarz do poszczególnych fragmentów sentencji wyroku TK z 7 października w sprawie K 3 /21.

Fragment 1 brzmi:

Trybunał orzeka, że

1) art. 1 akapit pierwszy i drugi w związku z art. 4 ust. 3 Traktatu o Unii Europejskiej, w zakresie w jakim UE ustanowiona przez równe i suwerenne państwa, tworzące coraz ściślejszy związek między narodami Europy, których integracja dokonuje się za pomocą prawa unijnego oraz poprzez jego wykładnię dokonywaną przez Trybunał Sprawiedliwości UE, osiąga nowy etap, w którym organy UE działają poza granicami kompetencji przekazanych przez Rzeczpospolitą w traktatach, konstytucja nie jest najwyższym prawem, mającym pierwszeństwo obowiązywania i stosowania, Rzeczpospolita Polska nie może funkcjonować jako państwo suwerenne i demokratyczne, jest niezgodny z art 2, 8 i 90.1 Konstytucji RP.

Sędzia Biernat ocenia: "Tutaj TK wychodzi z założenia, że integracja europejska osiągnęła nowy etap, który Trybunał ocenia krytycznie. Etap ten ma się rzekomo charakteryzować tym, że organy Unii działają poza granicami przyznanych im kompetencji, a konstytucja przestaje być najwyższym prawem.

Zdaniem TK Rzeczpospolita w takich warunkach nie mogłaby funkcjonować jako państwo suwerenne i demokratyczne. To sięgnięcie do najwyższego diapazonu (najwyższej skali dźwięku - red.). TK mówi wręcz w istocie o granicach naszej państwowości.

TK poszedł znacznie dalej w sformułowaniach sentencji niż wniosek premiera. To do końca mnie nie zaskakuje ze względu na skład trybunału.

Była w nim m.in. sędzia Krystyna Pawłowicz, znana z antyunijnych wypowiedzi. Powinna zostać wyłączona z orzekania, ponieważ nie dawała gwarancji bezstronności w sprawach dotyczących członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Wielokrotnie w swoich publicznych wypowiedziach demonstrowała wręcz nienawiść do UE. Niechęć do Unii demonstrowały też inne osoby, na przykład sędzia Stanisław Piotrowicz, kiedy był jako poseł PiS przewodniczącym komisji ustawodawczej w Sejmie. Pozostali sędziowie niestety nie mieli ochoty albo siły, aby im się przeciwstawić.

Z przytoczonego fragmentu sentencji nie wynikają konkretne konsekwencje prawne poza polityczną deklaracją, że rzekomo na tym nowym etapie rozwoju UE suwerenne, demokratyczne państwo polskie nie może funkcjonować. Gdyby potraktować serio orzeczenie TK o niezgodności, art. 1 akapit pierwszy i drugi TUE z Konstytucją, to Polska powinna wystąpić z Unii Europejskiej".

Fragment 2 i 3

2) art. 19 ust. 1 akapit drugi Traktatu o UE, w zakresie, w jakim w celu zapewnienia skutecznej ochrony prawnej w dziedzinach objętych prawem UE przyznaje sądom krajowym - sądom powszechnym, administracyjnym, wojskowym i Sądowi Najwyższemu - kompetencje do pomijana w procesie orzekania jest niezgodny z art. 2, 7, 8.1, 90.1 i 178.1 Konstytucji RP; orzekanie na podstawie przepisów nieobowiązujących, uchylonych przez Sejm, lub uznanych przez Trybunał Konstytucyjny jest niezgodne z konstytucją, jest niezgodny z art. 2, 7, 8.1, 90.1, 178.1 i 190.1 Konstytucji.

3) art. 19.1 i art. 2 Traktatu o UE w zakresie, w jakim w celu zapewnienie skutecznej ochrony prawej w dziedzinach objętych prawem Unii oraz zapewnienia niezawisłości sędziowskiej przyznają sądom krajowym - sądom powszechnym, administracyjnym, wojskowym i Sądowi Najwyższemu - kompetencje do kontroli legalności procedury powołania sędziego, w tym badania zgodności z prawem aktu powołania przez sędziego przez Prezydenta RP, są niezgodne z art. 2, 8.1, 90.1, 179 w związku z art. 144.3 pkt 17 Konstytucji; stwierdzania przez sąd krajowy wadliwości procesu nominacji sędziego i w jego efekcie odmowy uznania za sędziego osoby powołanej przez prezydenta RP są niezgodne z art. 2, 81., art. 90.1, i art. 179 w związku z art. 144.3 pkt 17 Konstytucji.

Sędzia Biernat wyjaśnia, że "Drugi i trzeci punkt odnoszą się do artykułu 19 Traktatu o Unii Europejskiej. Są w pełni zgodne z wnioskiem premiera.

Tyle, że orzekają o niezgodności z konstytucją rzeczy, których nie ma w przepisach traktatowych ani w orzecznictwie TSUE.

To się zresztą przejawiało na rozprawach przed TK w wypowiedziach wnioskodawcy i uczestników postępowania, którzy się z wnioskodawcą zgadzali (prezydenta, prokuratora generalnego, ministra spraw zagranicznych, większości sejmowej PiS - red.).

Rozprawy relacjonowaliśmy w OKO.press:

Wmawiali oni Trybunałowi Sprawiedliwości UE różne stwierdzenia, których on nie formułował w swoich orzeczeniach. Na przykład, że na podstawie interpretacji artykułu 19 Traktatu o UE przyznaje sądom krajowym kompetencje do orzekania niezgodnie z konstytucją.

A jest odwrotnie: TSUE broni w istocie polskiej konstytucji, bo niezależność sądów i niezawisłość oraz bezstronność sędziów są przez polską konstytucję chronione (art. 173 i 178). Wartości te są natomiast naruszane w ustawach, wobec których prawo unijne ma pierwszeństwo właśnie na mocy konstytucji (art. 91 ust. 2 i 3).

Podobnie ma się rzecz w punkcie 3 orzeczenia TK, z którego miałoby np. wynikać, że przepisy traktatowe w świetle orzecznictwa TSUE nakazują odmowę uznania za sędziego osoby powołanej przez prezydenta RP. A przecież TSUE w swoich wyrokach mówi wprost, że o tej kompetencji się nie wypowiada i jej nie kwestionuje.

Zastrzeżenia TSUE dotyczyły udziału nowej Krajowej Rady Sądownictwa w procesie powoływania sędziów i tego, że rada jest niedostatecznie niezależna od władzy ustawodawczej i wykonawczej. To stanowisko podziela większość środowiska prawniczego w Polsce" - ocenił prof. Biernat.

Prof. Biernat zwrócił uwagę na odpowiedź przedstawiciela premiera, prof. Marka Szydło na pytanie zadane przez sędziego Piotra Pszczółkowskiego.

Prof. Szydło jest prawdopodobnie autorem wniosku premiera do TK.

Sędzia zapytał o konsekwencje ewentualnego wyroku o niezgodności zaskarżonych przepisów traktatowych z Konstytucją. W wyroku z 2005 roku, w sprawie K 18/04, TK mówił bowiem o trzech możliwościach postępowania w razie nieusuwalnej kolizji Konstytucji z prawem UE: zmianie prawa polskiego, unijnego albo wystąpieniu z Unii.

Prof. Szydło wskazał na czwartą możliwość, niewymienioną w orzeczeniach "starego" TK: a mianowicie, że Polska nie będzie uznawać w swoim porządku prawnym fragmentów orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE.

"To koncepcja Unii Europejskiej à la carte, dowolnego wybierania, jak z menu, co się nam podoba. A przecież rzeczywista nieusuwalna kolizja między konstytucją a prawem unijnym występuje w państwach UE niezwykle rzadko. W jej wypadku niezbędne jest podjęcie dialogu między sądem konstytucyjnym a TSUE. Ten dialog polega na przykład na zadaniu przez sąd konstytucyjny pytania prejudycjalnego do TSUE.

W przypadku orzeczenia TK z 7 października nie może być mowy o dialogu, skoro TK odmówił zadania pytania prejudycjalnego do TSUE, choć wnosił o to uczestniczący w postanowieniu Rzecznik Praw Obywatelskich. Przedstawiciel wnioskodawcy wyraził pogląd, że zadanie pytania prejudycjalnego nie jest celowe, bo… wiadomo co TSUE odpowie.

Po za tym jak można mówić o dialogu, kiedy TK wydał jawnie konfrontacyjny wyrok?

Cynicznie zabrzmiały słowa sędziego sprawozdawcy Bartłomieja Sochańskiego w ustnych motywach rozstrzygnięcia: »Oczywistym zatem jest, że w przypadku kolizji norm stanowionych przez ludzi jedynym wyjściem jest wzajemny, szczery dialog, co wynika i z zasady lojalności i z europejskiej kultury«.”

TK ostrzega TSUE

Sędzia Biernat zwraca też uwagę na końcowy fragment uzasadnienia wyroku, zaprezentowanego przez sędziego Sochańskiego.

"W uzasadnieniu ustnym była mowa, że TSUE nie tylko rozwija prawo UE, ale współtworzy porządek prawny Unii, a orzecznictwo jest częścią prawa UE i dlatego, zdaniem TK, powinno być poddane kognicji TK.

Czyli TK chce, żeby orzecznictwo TSUE jako część porządku normatywnego Unii, podlegało bezpośrednio ocenie z punktu widzenia zgodności z konstytucją. W dalszej części wypowiedzi sędziego sprawozdawcy pojawiają się już ostrzeżenia przed potencjalnymi dalszymi krokami.

Jeśli TSUE będzie dalej wykazywał »progresywny aktywizm i podważał konstytucję, kwestionował jej powszechną moc obowiązującą, a także podważał status sędziów TK, to TK nie wyklucza, że skorzysta z przyznanej sobie kompetencji. I dokona oceny zgodności z polską konstytucją orzeczeń TSUE. Będzie to mogło doprowadzić do orzeczenia przez TK o usunięciu z obowiązującego w Polsce porządku prawnego konkretnych wyroków TSUE. To jest niebywałe!" - ocenia prof. Biernat.

Gra w pomidora

"Oprócz górnolotnej terminologii, np. słów o suwerenności, na rozprawie przed TK mieliśmy znowu dobrze znany zestaw »argumentów« przedstawicieli władzy.

To jest jak gra w pomidor czy w głuchy telefon. Nie ma żadnego porozumienia ani wzajemnej otwartości na argumenty. Jedni mówią A, drudzy B.

Przedstawiciele władzy politycznej mówią bez końca , że organizacja systemu sądownictwa należy do kompetencji państw UE, a Unii nic do tego. A przedstawiciele »drugiej strony« - na rozprawach przedstawiciele Rzecznika Praw Obywatelskich - przypominają, że UE nie wnika wcale w organizację sądownictwa w państwach członkowskich, a jedynie wymaga, aby sędziowie krajowi, będący równocześnie sędziami unijnymi, mieli zagwarantowaną niezawisłość, zgodnie ze standardami prawa unijnego.

Stanowisko przedstawicieli RPO jest przy tym zgodne z poglądami środowiska prawniczego w Polsce i w całej Unii. Ale na to przedstawiciele władzy politycznej odpowiadają swoje po raz kolejny. I zabawa w pomidora czy w głuchy telefon trwa w najlepsze" - kwituje prof. Biernat.

Dwa zdania odrębne

Według sędziego Biernata, "honor Trybuna uratowali dwaj sędziowie, który złożyli zdania odrębne.

Jeden z nich, Jarosław Wyrembak, został wybrany na miejsce już zajęte. Ale powiedział, że wniosek premiera zawierał tak nieprecyzyjnie sformułowane zarzuty, że nie sposób z niego wydobyć problemu konstytucyjnego. Dlatego TK powinien orzec o zbędności orzekania w sprawie z tego wniosku.

Zdaniem prof. Biernata w pełni na aprobatę zasługuje rozbudowane zdanie odrębne Piotra Pszczółkowskiego.

"Sędzia Pszczółkowski powiedział wprost, że postępowanie w sprawie powinno zostać umorzone. W wyroku TK nie chodzi o niezgodność z konstytucją przepisów prawa UE, ale o wyeliminowanie niektórych wyroków TSUE. Wyrok TK nie wywrze skutków poza Polską: art. 19 TUE będzie nadal obowiązywać i będzie stosowany. W istocie chodzi o wywarcie nacisku na polskich sędziów, żeby nie kierowali się orzeczeniami TSUE. A przecież TK nie ma kompetencji do wydawania wytycznych sędziom. Pogłębi się tylko chaos w orzecznictwie. Sedno problemu to zastraszanie sędziów. Bo jeśli nie zastosują wyroku TK, będzie im grozić odpowiedzialność dyscyplinarna" - ocenia prof. Biernat.

Jakie będą skutki ?

Sędzia Biernat zgadza się z sędzią Pszczółkowskim. "Wyrok TK nie wpłynie na moc obowiązującą przepisów traktatowych w innych państwach UE ani na zmianę orzecznictwa TSUE. Nie będzie wywierał skutków poza Polską. A i jego skuteczność jest w Polsce wątpliwa, bo sądy polskie jako sądy unijne są bezpośrednio związane prawem UE z mocy konstytucji. Choć sędziowie mogą być za niestosowanie wyroku TK karani dyscyplinarnie.

Należy się spodziewać reakcji instytucji UE, a zwłaszcza postępowania przed Komisją Europejską i ewentualnie także przed TSUE przeciwko Polsce. Zapowiedział to kilka godzin po ogłoszeniu wyroku TK komisarz UE ds. sprawiedliwości Didier Reynders. Ale postępowanie może trwać kilkadziesiąt miesięcy.

Do tego niebawem można się spodziewać postanowienia TSUE o karze finansowanej za niewykonanie orzeczeń TSUE z lipca 2021, dotyczących Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym.

Do 500 tysięcy euro kary dziennie w sprawie Turowa dojdą kolejne. Będzie to okazja dla władzy do dalszego wzniecania nastrojów antyunijnych w społeczeństwie. Nie wiadomo, jak wyrok TK wpłynie na akceptację przez Komisję Europejską i Radę UE Krajowego Planu odbudowy przedstawionego przez Polskę.

Jest pytanie, czy władze polityczne rzeczywiście zdecydują się na wyprowadzenie Polski z UE, a jeśli tak, jak na to zareaguje społeczeństwo. Czy po początkowym oburzeniu przyjmie to apatycznie do wiadomości, jak wyrok TK w sprawie prawa aborcyjnego, czy jednak uświadomi sobie, co się dzieje. A decyduje się przyszłość Polski na całe pokolenia" - prognozuje prof. Biernat.

Sądy w innych krajach UE tak nie orzekały

Prof. Biernat dodaje: "Przedstawiciel premiera prof. Marek Szydło kilkakrotnie wspominał o orzecznictwie »siostrzanych sądów konstytucyjnych«, które rzekomo miały kwestionować prawo UE ze względu na działania instytucji UE ultra vires, czyli z przekroczeniem przyznanych kompetencji. Miało to świadczyć o tym, że to co się dzieje przed naszym TK, to nic nowego ani nadzwyczajnego.

Jest jednak inaczej.

Bywały konflikty między orzecznictwem sądów krajowych a prawem unijnym i orzecznictwem TSUE. Po pierwsze jednak nie były częste. Po drugie, dotyczyły szczegółowych, wycinkowych kwestii, na przykład z prawa pracy (Dania) czy z prawa ubezpieczeń społecznych (Czechy). Po trzecie, konflikty te były szybko eliminowane.

Nieprawdą jest, że sytuacja polskiego TK jest porównywalna z sytuacją niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego (FTK).

Trzeba to wreszcie wyjaśnić, choć obawiam się, że będzie to nadal „gra w pomidora”.

W głośnym wyroku z 5 maja 2020 roku, wydanym po uzyskaniu odpowiedzi na pytanie prejudycjalne do TSUE, niemiecki FTK orzekł, że Europejski Bank Centralny (EBC) podejmując decyzję o skupie obligacji, a także TSUE działały ultra vires.

Zarzut wobec TSUE dotyczył niewystarczającego uwzględnienia zasady proporcjonalności przy ocenie decyzji EBC. FTK orzekł zatem o niestosowaniu w Niemczech decyzji EBC, o ile w ciągu kilku miesięcy nie zostanie wyjaśnione, że cele ingerencji EBC są zgodne z prawem unijnym. Takie wyjaśnienia zostały złożone. W marcu 2021 do FTK wpłynął wniosek skarżących w sprawie o zarządzenie wykonania wyroku z maja 2020. Ale FTK orzekł, że nie ma już takiej potrzeby. Czyli sprawa została załatwiona.

Mimo tego, w czerwcu 2021 roku Komisja Europejska wszczęła postępowanie przeciwko Niemcom o naruszenie zobowiązań traktatowych z powodu wyroku FTK z maja 2020. Niewykluczone, że Komisja zrobiła to po to, żeby nie można jej zarzucić, że ściga Polskę, ale nie Niemcy, czyli stosuje podwójne standardy.

Rząd niemiecki odpowiedział w sierpniu 2021 roku na zastrzeżenia Komisji bardzo ugodowo, podkreślając lojalność Niemiec wobec UE i poszanowanie zasady pierwszeństwa prawa unijnego. Rząd niemiecki był zresztą bardzo niezadowolony z wyroku FTK.

A zatem podawany często przez polskie władze przykład Niemiec sprzeciwienia się TSUE, jest nietrafiony.

Stan sprzeciwu wobec prawa unijnego był krótkotrwały. Niemiecki FTK podkreśla zawsze respektowanie zasady pierwszeństwa prawa unijnego, a możliwość zarzucenia instytucjom unijnym, że działają ultra vires jest niewielkim marginesem. Można zresztą przytoczyć kilka nader prounijnych wyroków FTK z ostatnich lat.

Jest więc zupełnie inaczej niż w Polsce, gdzie TK wydał właśnie kolejny jawnie antyunijny wyrok i to do tego na wniosek premiera - członka Rady Europejskiej. To sprawia, że nieprawdziwe są opinie, jakoby polski TK zachowywał się jak jego "siostrzane" sądy konstytucyjne w innych państwach Unii. Żaden sąd konstytucyjny nie wykroił sobie orzecznictwa TSUE, którego nie będzie respektować" - dodaje prof. Biernat.

Jak wypadli bohaterowie dramatu

"Sam przebieg rozprawy 7 października i wcześniejszych był zadziwiający. Zdecydowana większość pytań była kierowana nie do przedstawiciela wnioskodawcy, jak to zazwyczaj jest w TK, ale do przedstawicieli uczestnika postępowania - Rzecznika Praw Obywatelskich.

Tak wiec pytania były adresowane do zastępcy RPO, dr. hab. Macieja Taborowskiego, do dr. Pawła Filipka i do radcy prawnego Mirosława Wróblewskiego z Biura RPO, jak gdyby to oni byli przeciwnikami procesowymi.

Można zapytać retorycznie: czyimi? Trybunału? Innych uczestników?

W wielu pytaniach chodziło o złapanie przedstawicieli RPO w pułapkę, albo zarzucenie im sprzeczności w wypowiedziach.

Często pytania były po prostu nie na temat. Na przykład pytano o tryb powoływania sędziów w konstytucji marcowej z 1921 roku, czy o tryb powoływania sędziów do TSUE, który jest zupełnie inny niż sędziów krajowych, bo to są przecież sędziowie sądu ponadnarodowego.

Innym zagadnieniem jest aroganckie zachowanie sędzi Pawłowicz czy sędziego Jędrzejewskiego.

Sędzia Stanisław Piotrowicz w mojej ocenie zaprezentował poziom prowincjonalnego prokuratora z czasów PRL, którego nie stać na nic więcej niż literalne odczytanie tekstu aktu prawnego, w tym przypadku: konstytucji, jakby nie słyszał o wykładni systemowej, celowościowej czy historycznej.

Żenujące były pytania sędzi Pawłowicz do przedstawicieli RPO, czyje interesy reprezentują. Podchwycił to usłużnie przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych Paweł Jabłoński, który przy okazji złożył mały donos na przedstawicieli RPO. Złotousty prof. Dudek, przedstawiciel prezydenta, nie stracił żadnej okazji do autopromocji.

Dlatego chciałbym wyrazić najwyższe uznanie dla kwalifikacji merytorycznych, spokoju i silnych nerwów przedstawicieli RPO. To godne najwyższej pochwały i uznania, że w tych ekstremalnych warunkach dali sobie radę i odpowiadali merytorycznie i trafnie. Reprezentowali poglądy bliskie ogromnej większości polskiego środowiska prawniczego" - podsumowuje prof. Biernat.
;
Na zdjęciu Anna Wójcik
Anna Wójcik

Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.

Komentarze