W „Newsweeku” b. wicepremier Gowin bronił swojego udziału w rządzie PiS. Opowiadał m.in, że wyszedł z niego, kiedy przestał „służyć polskiej racji stanu” - czyli przez pierwsze sześć lat służył. Wyliczamy jego pięć bardzo wątpliwych usprawiedliwień
OKO.press uważa, że każdy - także polityk - ma prawo bronić swojej kariery przed opinią publiczną. Dlatego nie mamy za złe byłemu wicepremierowi oraz ministrowi nauki w rządzie PiS Jarosławowi Gowinowi, że po wyrzuceniu go z rządu przez Jarosława Kaczyńskiego często występuje w mediach. Tłumaczy w nich - w skrócie - że chciał dobrze i że wiele osiągnął.
Usprawiedliwiać się każdy może, ale warto robić to z sensem.
OKO.press przeczytało liczne wywiady Jarosława Gowina, których udzielił od zdymisjonowania go w sierpniu 2021 roku. Niektóre argumenty pojawiają się w nich regularnie. Wszystkie zaś (i parę nowych) znalazły się w wywiadzie, który ekswicepremier udzielił „Newsweekowi” (tutaj). Poczuliśmy się zobowiązani odświeżyć nieco pamięć wicepremiera.
W „Newsweeku” Gowin tłumaczył, że w pierwszej kadencji PiS wszystko szło w dobrą stronę. Mówił:
„W momencie, w którym uznałem, że działania PiS nie służą polskiej racji stanu, wyszedłem. Myślałem, że Kaczyński wyciągnął wnioski z lat 2005-2007”.
W styczniu Gowin mówił coś podobnego w wywiadzie dla „TVN24”:
„W pierwszej kadencji zdarzały się rzeczy złe lub wątpliwe, jak zmiany w sądownictwie czy mediach, jednak bilans naszych rządów w latach 2015-19 oceniam pozytywnie. Sytuacja zmieniła się w drugiej kadencji. Kaczyński uznał, że dostał mandat do przeprowadzenia rewolucji”.
Przypominamy, co się działo w czasie pierwszej kadencji PiS:
Ta lista jest oczywiście niekompletna.
Jak wynika z wypowiedzi Gowina, to wszystko jego zdaniem jednak „służyło polskiej racji stanu”, a przynajmniej jej nie szkodziło.
W wywiadzie dla „Newsweeka” Gowin mówi:
„Zakładałem, że Zjednoczona Prawica będzie ewoluowała w kierunku typowej europejskiej chadecji. Duże nadzieje wiązałem z Mateuszem Morawieckim, który miał potencjał, by stać się liderem umiarkowanej partii prawicowej. Ale zarówno Morawiecki, jak i ja staliśmy się zakładnikami rewolucyjnego temperamentu Jarosława Kaczyńskiego”.
OKO.press wielokrotnie pisało o różnych frakcjach i stronnictwach wewnątrz obozu władzy. Warto jednak przypomnieć długą listę radykalnych wypowiedzi i działań Morawieckiego - dotyczących nie tylko np. historii Polski (w 2018 roku mówił np. o „żydowskich sprawcach” Zagłady czy złożył kwiaty na pomniku kolaborującej z nazistami pod koniec wojny Brygady Świętokrzyskiej; pisaliśmy obszernie o jednym i o drugim). Morawiecki firmował także wszystkie radykalne działania PiS. Jeżeli więc nawet się nie cieszył - cytując klasyczną już wypowiedź samego Gowina - to popierał.
Kolejne usprawiedliwienie Gowina brzmi w skrócie tak: „byłem z PiS, żeby robić dla Polski dobre rzeczy”.
W wywiadzie dla „Newsweeka” mówił:
„Płaciłem wysoką cenę kompromisów, które zawierałem, ale przez sześć lat bycia w rządzie dużo dobrych rzeczy udało mi się zrobić, np. w obszarze reformy nauki czy wspierania innowacyjności”.
Ta myśl pojawia się jeszcze w innych wywiadach - polityk rozwinął ją np. w TVN24 w styczniu 2022 roku:
„Jeżeli natomiast chodzi o poprzednią kadencję, to przeprowadziliśmy gruntowną i dobrze przez środowisko akademickie ocenianą reformę polskich uczelni. Doprowadziliśmy do uchwalenia ustaw wspierających innowacje. Oczywiście płaciliśmy za to cenę, na przykład popierając zmiany w sądownictwie. Ale gdy patrzę wstecz na bilans tych sześciu lat, mówię sobie: warto było. Warto było być w rządzie, bo pierwsza kadencja koalicji z PiS umożliwiała sensowne działania”.
W sierpniu 2021, tuż po dymisji, Gowin mówił „Gazecie Wyborczej”:
„Program Zjednoczonej Prawicy z 2015 roku był programem zachodnioeuropejskiej chadecji, i wiele udało się zrealizować. Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju, ustawy o innowacyjności, moja reforma uniwersytetów, walka z mafiami vatowskimi”.
Przypominamy więc byłemu wicepremierowi:
W wywiadzie dla „Newsweeka” Gowin mówił:
„Nie jestem też zwolennikiem rozbudowanego państwa opiekuńczego, a widać wyraźnie, że w ślad za wieloma innymi ugrupowaniami określanymi mianem narodowego populizmu PiS stara się zbudować państwo opiekuńcze. Dla mnie takie państwo jest zagrożeniem dla swobody gospodarczej i przedsiębiorczości. Zbyt silna opiekuńczość państwa oducza obywateli odpowiedzialności za swoje działania”.
Rząd PiS wprowadził 500 plus, ale cała reszta polskiego „państwa opiekuńczego” pozostaje rozpaczliwie niedofinansowana. Zasiłki rodzinne latami nie są waloryzowane. W styczniu 2021 liczyliśmy, ile polska rodzina może wyciągnąć pieniędzy z „socjalu”. Z zasiłku w Polsce korzystało wówczas tylko 16 proc. z zarejestrowanych bezrobotnych, a mniej od nas wydawała na niego tylko Rumunia. Ze wszystkich zasiłków rodzina 2+2, jak liczyliśmy, mogła otrzymać 2294,98 złotych miesięcznie. Na osobę - 574 złote.
Skala redystrybucji (mierzona np. spadkiem nierówności dochodowych z tytułu transferów społecznych) jest za rządów PiS wyższa niż za poprzedników z PO-PSL, wciąż jednak daleko jej do poziomu Zachodniej Europy. Podobnie jest z niezmiennie słabą jakością większości usług publicznych - której trudno się dziwić, skoro budżetówka pozostaje w Polsce symbolem kiepskich płac (w tym roku kolejny raz zamrożono kwotę bazową pensji w sferze budżetowej). Z budową państwa opiekuńczego z prawdziwego zdarzenie - któremu tak niechętny jest Gowin - rządy PiS mają niestety niewiele wspólnego.
Dziennikarka „Newsweeka” zapytał także Gowina, dlaczego w lipcu 2017 roku zagłosował za ustawami demolującymi Sąd Najwyższy i Krajową Radę Sądownictwa. Gowin:
„Wtedy doszło do nieporozumienia. Uzgodniłem z prezydentem poprawki, które usuwały delikty konstytucyjne w tych ustawach. Jednak podczas nocnego posiedzenia komisji prowadzący ją Marek Suski pomylił poprawki i przegłosował nie te, które było trzeba. Zorientowałem się bezpośrednio przed głosowaniami. Zadzwoniłem do prezydenta Dudy i on przekazał mi, że w takim razie zawetuje te ustawy. Głosując za nimi, wiedziałem, że nie wejdą w życie”.
Potem miało dojść do rozmowy Gowina z Kaczyńskim.
„To był ewidentny błąd i sam Kaczyński był tą sytuacją mocno skonsternowany. Poprosiłem go przed głosowaniami do sali rządowej i powiedziałem: »Jarek, oszukałeś mnie«. Zrobił wielkie oczy i naprawdę był szczery, gdy mówił, że nie ma z tą podmianką poprawek nic wspólnego”.
OKO.press nawet nie wie, jak to skomentować: szlachetny, oszukany polityk głosował za ustawami, z którymi się nie zgadzał, ale robił to tylko dlatego, że wiedział, że nie przejdą.
Serio?
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze