0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: źródło zdjęcia: zrzut ekranu, twitter.com/pisorgźródło zdjęcia: zrzu...

30 sierpnia 2023 minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak oraz szefowie MSZ i MSWiA wzięli udział w odprawie służb mundurowych na Podlasiu. Konferencję prasową zorganizowano w Usnarzu Górnym – symbolu kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej. Dla ministra Błaszczaka Usnarz oznacza jednak coś zupełnie innego.

Fałszywa narracja o ataku hybrydowym

”Usnarz Górny to miejsce symboliczne, jeśli chodzi o atak hybrydowy, który zaczął się dwa lata temu” – rozpoczął swoje Mariusz Błaszczak. – „To atak, który miał na celu destabilizację Polski. Ten atak poprzedzał atak rosyjski na Ukrainę. A więc nie ulega żadnej wątpliwości, że te działania były skorygowane”.

Szef MON daleko minął się z prawdą. "Wiązanie tego, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej z wojną w Ukrainie, jest obrzydliwe. Na granicy nie mamy do czynienia z żadną wojną hybrydową, tylko ze zwykłą drogą migracyjną. Łukaszenka miał swój udział we wspieraniu tego ruchu na początku, ale to tyle” – komentuje dla OKO.press dr hab. Witold Klaus z Konsorcjum Migracyjnego.

I dodaje: “Wreszcie, mówimy o osobach, które docierają przez Białoruś do Polski, a nie o dziesiątkach tysiącach żołnierzy wysyłanych na granicę.

Wojna i kryzys humanitarny na granicy nijak się do siebie mają”.

Istnieje też hipoteza, że Aleksandr Łukaszenka używał osób migrujących do wywarcia presji na Unię po nałożonych przez nią sankcjach na Białoruś. Taka praktyka była już wcześniej stosowana m.in. przez Turcję.

Jednak również tutaj nie możemy mieć stuprocentowej pewności co do motywów, które stały za początkowym zaangażowaniem Łukaszenki w tworzenie się nowego szlaku migracyjnego.

Przeczytaj także:

Fałszywa narracja o happeningach

Błaszczak mówił także o “happeningach w wykonaniu środowisk związanych z polityczną opozycją”. Przywoływał między innymi próbę dostarczenia przez posła Franciszka Sterczewskiego z KO leków i żywności osobom koczującym w Usnarzu.

Nazywanie tego spektaklem jest nie tylko krzywdzące, ale odciąga uwagę od realnego problemu – utrudniania przez władze niesienia pomocy osobom w potrzebie w podlaskich lasach. Rzeczywistą skalę tych utrudnień, które zamieniły się w kryminalizację pomocy, dostrzegliśmy niedługo po akcji Sterczewskiego.

Co więcej, obecny na wystąpieniu dziennikarz i aktywista Piotr Czaban zwrócił ministrowi uwagę – zgodnie z prawdą – że zanim do Usnarza przyjechały media, funkcjonariusze Straży Granicznej sami przekazywali żywność uchodźczyniom i migrantom. Również i dziś organizacje pozarządowe oraz działający na Podlasiu aktywiści i aktywistki donoszą o przemocy ze strony SG wobec migrujących osób.

Dziurawa zapora na granicy

Szef MON wspominał również o ogrodzeniu na granicy – “Wyobraźmy sobie, co by się dziś działo, gdyby tego ogrodzenia nie było”.

Zapewnił, że dzięki polskiemu rządowi, który doprowadził do jego wybudowania, “polska granica jest i będzie chroniona”. Dodał, że rządzący mają nadzieję, że w październikowym referendum naród sprzeciwi się ewentualnym planom rozbieraniu zapory.

Przypomnijmy, że jedno z czterech – niezwykle manipulacyjnych – pytań referendalnych brzmi “Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?”.

Metalowe ogrodzenie, o którym mowa, jest wysokie na pięć metrów i ma 186 km długości (granica polsko-białoruska mierzy nieco ponad 418 km). Od czasu wybudowania ogrodzenia, przejścia przez tzw. zieloną granicę nadal mają miejsce. Tylko od początku tego roku Grupa Granica odebrała niemal 6 tysięcy wezwań o pomoc. Zapora została oficjalnie oddana do użytku w lipcu 2022 roku.

Przekroczenie jej okazuje się tak proste, że reporter Szymon Opryszek na łamach OKO.press opisał, jak można to zrobić w pięciu prostych krokach.

Unia Europejska nadal jednak się łudzi, że zapory na granicach będą w stanie zatrzymać coś tak naturalnego, jak migracje. Tylko w ubiegłym roku w Europie wybudowano ok. 900 km ogrodzeń granicznych, w Polsce, Łotwie, Estonii i Litwie.

Minister Błaszczak wspominał także o Grupie Wagnera, która ma stacjonować przy granicy polsko-białoruskiej. Jak donoszą jednak ukraińscy funkcjonariusze SG i białoruskie niezależne media, wagnerowcy opuścili już ten teren. Rozbiórka obozu miała zacząć się na długo przed katastrofą lotniczą, w której zginął szef Grupy Wagnera, Jewgienij Prigożyn. Najemnicy nadal jednak okazują się dobrym “straszakiem” w kampanii PiS-u.

PiS nadal straszy migrantami

Po Mariuszu Błaszczaku głos zabrał Mariusz Kamiński, szef MSWiA. Zapewnił, że rząd jest dumny z funkcjonariuszy SG i z żołnierzy stacjonujących na granicy. ”Przyjechaliśmy też im podziękować za wzorowe wypełnianie swojej służby” – mówił.

Dalej posługiwał się dobrze znaną z wystąpień PiS-u dehumanizującą narracją, mówiąc o „uporaniu się z falą nielegalnej migracji, którą przeciwnicy naszego kraju i przeciwnicy wolnego świata – mówię tu o Putinie i Łukaszence – chcieli dwa lata temu zalać Europę. Falą chaosu, upadku państw”.

Trudno wyobrazić sobie, w jaki sposób osoby uciekające z różnych powodów ze swoich państw, często już w Białorusi pozbawiani środków do życia i straumatyzowani, mieliby doprowadzić do upadku państw Europy. Mówienie o tych ludziach jako o „fali” ma tylko zwiększyć strach przed obcokrajowcami, docierającymi na nasze granice.

Również mówienie o nielegalnej migracji nie jest w pełni uzasadnione – każdy, kto dociera na naszą – i nie tylko naszą – granicę, ma prawo ubiegać się o azyl. Straż Graniczna ma następnie obowiązek, w świetle prawa międzynarodowego, wpuścić taką osobę i umożliwić rozpatrzenie jej wniosku o ochronę przez Urząd do Spraw Cudzoziemców.

Wiemy jednak, że najczęściej tak się nie dzieje – osoby te są wydalane, z pogwałceniem ich praw, z powrotem na Białoruś, gdzie grozi im niebezpieczeństwo. Wiemy o tym z doniesień międzynarodowych organizacji pozarządowych i relacji osób, które doświadczyły tam przemocy.

Taką samą praktykę pushbacków obserwujemy również na innych zewnętrznych granicach Unii Europejskiej – włoskiej, hiszpańskiej czy greckiej.

Polska jak Lampedusa?

Na koniec wystąpił Zbigniew Rau, szef MSZ: „Ta zapora stanowi odpowiedź Rzeczypospolitej na agresję rosyjskiego imperializmu”. Dodał, że „operacja specjalna” na polskiej granicy była wyreżyserowana przez Kreml, a jej wykonawcą jest Białoruś.

Rau przekonywał dalej, że gdyby nie odpowiedź polskiego rządu na ruch migracyjny na granicy, Polska stałaby się drugą Lampedusą.

Wyjaśnijmy: Lampedusa to włoska wyspa, do której docierają osoby pokonujące tzw. środkowośródziemnomorski szlak migracyjny. Wielu, próbując przepłynąć morze na lichych pontonach, straciło życie – między innymi z powodu pushbacków. Ale o tym minister nie wspomniał.

Nie wspominał też, że osoby migrujące tym szlakiem, doświadczały tortur i innego, nieludzkiego traktowania. Dzieje się to w Libii w północnej Afryce, z której wypływają na Morze Śródziemne.

Podobnie jak w przypadku naszej granicy, zawracając ich do kraju, z którego wyruszyli, Europa skazuje tych ludzi na narażanie zdrowia i życia. Co więcej, UE płaci Libii za niedopuszczanie migrantów i uchodźczyń do wód terytorialnych Europy. Ten proceder opisywaliśmy w OKO.press:

“Pan jest po stronie Putina”

Szef MSZ mówił też, że duża część osób docierających na granicę polsko-białoruską, “odebrała wojskowe przeszkolenie”. Dodał, że 90 proc. z nich “jest rekrutowana przez służby rosyjskie”.

Skąd minister ma takie informacje? Byłyby bardziej wiarygodne, gdyby SG w jakikolwiek sposób prowadziła weryfikację migrantów i uchodźczyń zamiast bez zadawania pytań, odsyłać ich z powrotem na Białoruś. Gdyby osoby ubiegające się o status uchodźcy weszły w procedurę azylową, jak powinno się to odbyć zgodnie z prawem, można byłoby wyciągnąć informacje na temat ich pobytu w Białorusi czy w Rosji.

Trudno również uwierzyć, że osoby docierające do naszej z granicy z tak różnych państw jak Jemen, Irak, Etiopia czy Somalia były sprowadzane, a następnie szkolone w Rosji. Czemu miałyby służyć takie wojskowe szkolenia? Przeskoczeniu zapory granicznej?

Zbigniew Rau ma na to równie absurdalną odpowiedź. Gdyby nie ochrona polskiej granicy Polska „pogrążyłaby się w chaosie administracyjnym i gospodarczym, w sporach politycznych, na które rosyjski reżyser liczył i nadal liczy”.

Na zakończenie konferencji prasowej aktywista Piotr Czaban ponownie próbował zadać pytania ministrom. “Dlaczego handlujecie z Rosją i Białorusią? Ile osób zginęło w polskich lasach?!” – wykrzykiwał.

Zbigniew Rau i Mariusz Błaszczak zarzucili mu tylko, że jest po stronie Putina. Odpowiedzi na swoje pytania nie usłyszał.

;

Udostępnij:

Anna Mikulska

Dziennikarka i badaczka. Zajmuje się tematami wokół praw człowieka, głównie migracjami i uchodźstwem. Publikowała reportaże m.in. z Lampedusy, irackiego Kurdystanu czy Hiszpanii. Przez rok monitorowała sytuację uchodźców z Ukrainy w Polsce w ramach projektu badawczego w Amnesty International. Laureatka w konkursie Festiwalu Wrażliwego. Współtworzy projekt reporterski „Historie o Człowieku".

Komentarze