RPO apeluje o ułatwienia w głosowaniu dla osób z niepełnosprawnościami. Zanim czytelnik ziewnie i pomyśli, że to słuszne, ale “dziś są ważniejsze sprawy”, śpieszymy z uwagą: od tego może zależeć wynik wyborów na jesieni. Liczba osób z niepełnosprawnościami rośnie, bo społeczeństwo się starzeje. Władza tego nie ignoruje – tylko korzysta.
Wybory w Polsce przestają być wolne. Koronnym dowodem jest Lex Tusk – Komisja Europejska rozpoczęła właśnie procedurę naruszeniową w sprawie rosyjskiej komisji PiS. Ale w sposobie traktowania praw wyborczych osób z niepełnosprawnościami skupiają się wszystkie naruszenia praw politycznych obywateli. Dopóki tego nie naprawimy, wolnych wyborów nie będzie. Nawet bez Lex Tusk.
Dlaczego? Bo prawa wyborcze osób z niepełnosprawnościami łamie np. brak mediów publicznych, które w sposób zrozumiały i bezstronny przedstawiałyby, o co toczy się polityczny spór.
To nawet kilkanaście procent wyborców. Ale żeby zrozumieć powagę problemu, trzeba o nim mówić w języku zrozumiałym dla wszystkich, a nie tylko w języku eksperckim środowiska osób z niepełnosprawnościami, jak to się dzieje od kilkunastu lat:
O wyniku jesiennych wyborów rozstrzygnie może kilkaset tysięcy głosów. A ponad 3 mln osób może mieć kłopoty z oddaniem głosu.
Nie tylko dlatego, że lokale wyborcze są dla nich niedostępne. Także dlatego, że nie ma mediów publicznych, władza finansuje swoją kampanię w sposób nieprzejrzysty, ze środków spółek Skarbu Państwa, a prawo stanowione jest z łamaniem reguł praworządności.
Te naruszenia prawa do wolnych wyborów dotyczą wszystkich, ale osoby z niepełnosprawnościami w sposób szczególny. Bo im trudniej je skompensować.
Najgroźniejsze w tym wszystkim jest przekonanie, że “są ważniejsze sprawy”, że przecież osobę na wózku można “wnieść” do lokalu wyborczego, a temu, kto ma problem z mobilnością ręki (np. po porażeniu mózgowym), “pomoże się” postawić krzyżyk. To paternalistyczne nastawienie ułatwia władzy manipulowanie wszystkimi wyborcami – wynika z niego, że prawa wyborczego nie traktujemy jako prawo bezwzględnie przysługujące wszystkim. Nie ma więc powodu, by państwo gwarantowało je nam samym.
Osoby z niepełnosprawnościami i ci, którzy je wspierają, to coraz lepiej zorganizowane i aktywne środowisko. Duża w tym zasługa władzy, która od 2012 roku nie zdołała wdrożyć Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami. Konwencja została przez Polskę ratyfikowana i stała się częścią naszego systemy prawnego. I od 10 lat jest dzień w dzień łamana.
Osoby z niepełnosprawnościami o tym już wiedzą. Opinia publiczna – jeszcze nie.
Istotą Konwencji jest prawo do niezależnego życia. W tym do niezależnego podejmowania decyzji politycznych. W Polsce nie jest ono respektowane – zamiast tego pokutuje model paternalistyczny, opiekuńczy. Kodeks wyborczy nadal posługuje się pojęciem “osoby niepełnosprawnej’ (a nie “z niepełnosprawnością”) oraz jej “opiekuna” (a nie asystenta).
Liczba osób z niepełnosprawnościami rośnie, bo społeczeństwo się starzeje. Młodzi to ignorują, a władza – korzysta.
Tymczasem środowisko związane z osobami z niepełnosprawnościami zorganizowało od 2014 r. trzy protesty w Sejmie. W “Proteście 2119” zorganizowali się w 2022 r. rodzice osób z niepełnosprawnościami, którzy za to, że non stop zapewniają wsparcie swoim dzieciom, dostają od państwa głodowe świadczenie. A w zamian nie wolno im pracować zarobkowo – wykonywać żadnej, nawet zdalnej, zleconej pracy.
Już nie proszą o pomoc – domagają się praw. I potrafią swoje postulaty przedstawić w formie politycznej.
Władza PiS obiecała na koniec kadencji dwie kluczowe ustawy: o świadczeniu wspierającym i o asystentach osobistych. Gdyby się to udało, byłaby to wielka rewolucja – nic dziwnego, że i to popchnęło środowisko osób z niepełnosprawnościami do działania. Chcieli uczestniczyć w pracach nad projektami. Bo – po pierwsze – gwarantuje im to wprost Konwencja o prawach osób z niepełnosprawnościami. I – po drugie – choć oba projekty wywodziły się z dobrych założeń, diabeł tu zawsze tkwi w szczegółach. Jedno niezręczne sformułowanie może pozbawić całe grupy osób z niepełnosprawnościami pomocy, a władza może tego nawet nie zauważyć.
Jaki był efekt tych prac? Projekt ustawy o asystencji osobistej (czyli o usłudze publicznej polegającej na wspieraniu osoby z niepełnosprawnościami) w ogóle nie powstał. Na ostatniej prostej rozpłynął się w powietrzu, pomiędzy Kancelarią Prezydenta a Ministerstwem Rodziny. Drugi projekt – o świadczeniu wspierającym (pierwszym w III RP świadczeniu uzależnionym nie od “niezdolności” danej osoby, ale od tego, jakiego finansowego wsparcia potrzebuje, by niezależnie funkcjonować) właśnie trafiła z Sejmu do Senatu. Nie była konsultowana, więc całe środowisko bardzo boi się, jak nowe prawo zadziała w praktyce.
“Owszem, nie było konsultacji, ale myśmy się bardzo uważnie wsłuchiwali w głosy strony społecznej” – ogłosił twórca reformy wiceminister rodziny Paweł Wdówik na posiedzeniu senackiej komisji rodziny 6 czerwca. Dowiódł tym, że władza nie ma pojęcia, czym są konsultacje. Że nie jest to proces, w wyniku którego władza robi mniej błędów. Że niezbędna jest tu “responsywność” – ludzie muszą dostać odpowiedzi na swoje uwagi. Bo wtedy lepiej rozumieją zmiany prawa, mniej ich się boją i rośnie ich zaufanie do państwa.
Okazało się, że strona społeczna – organizacje zrzeszające i wspierające osoby z niepełnosprawnościami – wie więcej i umie od władzy. Posiedzenie komisji senackiej przyjęło w zeszłym tygodniu formy quasi wysłuchania publicznego. Miało jasne reguły, które miały doprowadzić do tego, by stronie społecznej udało się przekazać jak najwięcej uwag w formie poprawek do ustawy. Poprawić ją, ale też usunąć błędy – bo one, mimo ministerialnego “wsłuchiwania się w głos środowiska” w ustawie są.
Ludzie byli do tego przygotowani, dyskutowali i komentowali swoje poprawki w mediach społecznościowych. PiSowska niezdolność do prowadzenia konsultacji jeszcze bardziej scementowała środowisko i pomogła mu się zorganizować. Coraz więcej osób rozumie, że problemem osób z niepełnosprawnościami i ich bliskich nie są tylko dramatycznie niskie świadczenia. Chodzi o łamanie prawa do niezależnego życia: w sądach, w służbie zdrowia, w przestrzeni publicznej. I w końcu – w czasie wyborów.
Rzecznik praw obywatelskich i przedstawiciele organizacji pozarządowych podpisali 6 czerwca apel “o zapewnienie dostępności wyborów” do "instytucji mających wpływ na dostępność wyborów, komitetów wyborczych, mediów, organizacji społecznych oraz obywatelek i obywateli”.
Apel jest mocny, i co ważniejsze, jest efektem wspólnych prac środowiska i instytucji Rzecznika.
Sygnatariusze apelują m.in. o zapewnienie materiałów wyborczych, które będą dostępne dla wszystkich oraz o organizowanie spotkań wyborczych w miejscach dostępnych. Na listach wyborczych powinny być uwzględnione również osoby z niepełnosprawnościami. Wskazują na konieczność zapewnienia dostępności debat wyborczych i materiałów informacyjnych w mediach oraz prowadzenia akcji informacyjnych. Zwracają uwagę na obowiązki administracji wyborczej oraz władz lokalnych związane z zapewnieniem dostępnych lokalu wyborczych.
- Wybory są świętem demokracji. Osoby z niepełnosprawnościami chcą i mają prawo w nich uczestniczyć na równi z innymi – podkreślają i zapraszają do dołączenia do koalicji na rzecz dostępnych wyborów oraz podpisania apelu.
“To najważniejszy dokument, jaki podpisałem od początku kadencji” – ogłosił RPO Marcin Wiącek. I dodał, że “w apelu odwołujemy się do sumień. By nie tylko czytać rozporządzenia i ustawy, ale dostrzegać potrzeby. Bo głos OZN nie jest dostatecznie słyszalny”.
Marcin Wiącek mówił dalej: "Sytuacja osób z niepełnosprawnościami nadal jest trudna. Chodzi przede wszystkim o krzywdzące uprzedzenia. To są osoby zdolne do podejmowania decyzji. Nie chcą, by za nie decydować, ale by je wspierać w podejmowaniu decyzji zgodnie z ich potrzebami. Taką decyzją jest to, czy wziąć udział w wyborach i na kogo głosować. Czy wziąć udział w kampanii wyborczej.
Problem w tym, że ani on, ani nikt z sygnatariuszy dokumentu nie zauważył, że apelowanie i odwoływanie się do dobrej woli “instytucji, mediów i obywateli” tak naprawdę oznacza, że prawa wyborcze osób z niepełnosprawnościami przedstawiane są opinii publicznej jak luksus. A nie jak prawo podstawowe.
OKO.press spytało RPO, czy nie nadszedł już czas, by o prawach osób z niepełnosprawnościami mówić w języku zrozumiałym dla wszystkich, politycznym – dotyczącym spraw publicznych, a nie w języku troski i wrażliwości – a więc w języku “domowym”, spraw prywatnych.
Marcin Wiącek odpowiedział wymijająco: “Deklaruję, że wraz ze współpracownikami i organizacjami pozarządowymi robić wszystko, by postulaty osób z niepełnosprawnościami były słyszane. Bo to, jak traktujemy osoby z niepełnosprawnościami, jest wyznacznikiem tego, jak traktujemy godność człowieka".
Apel RPO pojawił się w mediach. Nie było jednak przy okazji mowy o tym, że domagając zapewnienia praw wyborczych osobom z niepełnosprawnościami, upominamy się o własne prawa do niezależnego głosowania.
“Obywatel polski ma prawo udziału w referendum oraz prawo wybierania Prezydenta Rzeczypospolitej, posłów, senatorów i przedstawicieli do organów samorządu terytorialnego, jeżeli najpóźniej w dniu głosowania kończy 18 lat” (art. 62 Konstytucji)
Niepełnosprawność
Prawa człowieka
Marcin Wiącek
Rzecznik Praw Obywatelskich
Bartosz Marganiec
Konwencja o prawach osób niepełnosprawnych
osoby z niepełnosprawnościami
wybory
wybory 2023
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze