0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Okładka kalendarza, Fundacja Kobiet Wolności i NiepodległościOkładka kalendarza, ...

Zapewniają, że nie są feministkami, są po prostu „prokobiece”. Chociaż zorganizowały niedawno własny kongres, to przecież nie miał żadnego związku z tym „feministycznym”. To był Kongres Kobiet Wolności i Niepodległości! Politycy z ich ugrupowania gratulowali im wtedy, że „z podniesioną głową zdecydowały się wspierać walkę o wolność i niepodległość”. Nie mogło zabraknąć tradycyjnego sloganu: „Mężczyźni są tak silni, jak kobiety, które stoją przy ich boku”. Bo kobiety w Konfederacji wspierają albo stoją u boku, nigdy nie są partnerkami w działalności politycznej. Bardzo starają się same przed sobą wybrnąć z trudności, jaką sprawia kobietom popieranie skrajnie prawicowego, konserwatywnego ugrupowania. Wątpliwości jest dużo, problemów też, ale dzielą się nimi tylko w bezpiecznym gronie, między sobą. Nigdy publicznie.

A jest się czym dzielić. Bo czemu Konfederacja zagłosowała przeciwko projektowi ustawy o przemocy domowej? Co będzie z placówkami wsparcia dla dzieci, kiedy Konfederacja obetnie podatki tak, jak zapowiada? No i co z tymi opiniami Janusza Korwin-Mikkego, że najlepiej, żeby kobiety nie miały praw wyborczych do 55. roku życia? Albo, że ich umysły są na poziomie dzieci?

Szukają usprawiedliwień. Czasami to prawdziwa ekwilibrystyka, którą doskonale widać w ich dyskusjach na grupie na Facebooku.

Muszą się mocno wysilać, by znaleźć wyjaśnienia dla tych decyzji Konfederacji, które są niekorzystne dla kobiet.

„Nasze damy posiadają horyzonty”

W 2023 roku wiele ugrupowań zdało sobie wreszcie sprawę, że aby dostać w wyborach jak najlepszy wynik wyborczy, muszą przekonać do siebie kobiety. To kwestie dotyczące ich praw wywoływały w ostatnich latach największe protesty społeczne. Zaś doniesienia o fatalnym traktowaniu niektórych ciężarnych przez przerażonych nowym prawem lekarzy wywołują ogromny oddźwięk społeczny i wpływają na sondażowe słupki poparcia.

Przeczytaj także:

Wreszcie kobiety stały się ważną grupą społeczną, o której poparcie zabiegają politycy i polityczki – nie tylko centrowi czy lewicowi. Nawet skrajnie prawicowa Konfederacja stara się pokazać, że panie są w niej mile widziane.

Konfederatki pozornie są doceniane przez partyjnych kolegów – ale zawsze w typowo patriarchalnym stylu.

Jak wtedy, gdy Zjazd Kobiet Korony Polskiej komentował na Facebooku Grzegorz Braun, lider Konfederacji Korony Polskiej. Pisał o uczestniczkach: „Nasze kochane Damy – Koroniarki”.

I dalej: „Panie zasiadły do stołu, wypełniając lokal po brzegi i nie zawahały się zadawać Prezesowi najtrudniejszych pytań – na które ten dzielnie odpowiadał, żadnego nie pominąwszy. (…) Podkreślenia wymaga fakt bogatego zasobu wiedzy Kobiet Korony. Nasze Panie bez wątpienia posiadają rozległe horyzonty na rozliczne tematy”.

Wyjątek: Anna Bryłka

Mimo rozległych horyzontów na 117 ogłoszonych już oficjalnie kandydatów Konfederacji do Sejmu (to kandydaci z trzech pierwszych miejsc na listach w 39 okręgach) jest tylko 12 kobiet. Czyli zaledwie 10 procent. W tym tylko jedna otrzymała pierwsze miejsce.

To Anna Bryłka, rzeczniczka prasowa Konfederacji i wiceprezeska Ruchu Narodowego, bliska współpracowniczka Krzysztofa Bosaka. Została liderką listy w okręgu konińskim. Specjalizuje się w tematach rolniczych. Na czerwcowej konwencji Konfederacji przekonywała, że polityka Unii Europejskiej dosłownie pozbawi Polaków polskiej żywności. „Jak na nasze wydatki żywnościowe wpłynie polityka Unii Europejskiej, wpłynie pakiet Fit for 55? Będzie taniej, będzie zdrowiej? Nic z tych rzeczy! Będzie mniej żywności, będzie drożej i będzie gorszej jakości. A co najważniejsze, nie będzie polskiej żywności! Dlaczego? Bo polityka Unii Europejskiej prowadzi do zlikwidowania polskiego i europejskiego rolnictwa!” – mówiła.

Bryłka twierdziła tak, pomimo że polscy rolnicy od wejścia naszego państwa do UE dostają unijne dopłaty, od 2019 roku – na najwyższym możliwym poziomie. W 2022 roku do rolników trafiło prawie 20 miliardów zł dopłat bezpośrednich i obszarowych. System dopłat Unia wprowadziła właśnie po to, by zagwarantować stabilność produkcji żywności w krajach UE.

Straszy Unią i migrantami

Wiceprezeska Ruchu Narodowego lubi mówić też o imigrantach w stylu typowym dla skrajnej prawicy, na przykład strasząc tymi, którzy do Polski przyjeżdżają. „Uzbek, który dokonał zamachu w Szwecji w 2017 roku, miał wizę polską, przebywał legalnie w Polsce, wiza została wydana za rządów Platformy Obywatelskiej, zamach został przeprowadzony w 2017 roku! Mamy do czynienia z masową i niekontrolowaną imigracją w Polsce!” – przekonywała w czerwcu w Polsacie. Pytana o możliwe referendum ws. migrantów stwierdziła: „Sprawa relokacji dla wielu Polaków jest jasna, wszyscy są przeciwko”. Nie wiemy, skąd miała takie dane na temat opinii Polaków.

Z czerwcowego sondażu Ipsos dla OKO.press wynika co innego:

aż u 53 proc. badanych migranci wzbudzają emocje pozytywne lub neutralne.

Generalnie jednak Anna Bryłka jest wyjątkiem potwierdzającym regułę: w Konfederacji kobiety wspierają mężczyzn. I w tej roli są mile widziane.

Odeszły, bo zaraził je kiłą

Konfederacja to porozumienie trzech ugrupowań: Ruchu Narodowego, Nowej Nadziei (wcześniej KORWiN) i Konfederacji Korony Polskiej. Od 2019 roku działają razem pod wspólnym szyldem. W żadnej z tych partii kobiety nigdy nie odgrywały znaczącej roli. Oczywiście, bywały mile widziane, gdy pracowały na rzecz swoich partyjnych kolegów, ale o zaspokajaniu ich własnych politycznych ambicji nie było mowy.

W zasadzie przed każdymi wyborami w gronie pań wspierających panów znajdowały się inne osoby. Niektóre kobiety odchodziły, gdy zrozumiały, że niczego tu nie osiągną – jak Agata, była szefowa regionu małopolskiego w partii KORWiN, opisana w niedawno wydanej książce „Chłopcy. Idą po Polskę” Marcina Kąckiego. Inne odeszły po romansowo-medycznej aferze z 2018 roku, też szczegółowo opisanej przez Kąckiego.

Uwodzący działaczki partyjny kolega Janusza Korwin-Mikkego Grzegorz G. miał chorobę weneryczną – kiłę. I wszystkie swoje partnerki pozarażał.

Wśród nich także te, które kilka lat temu tworzyły organizację Konfederacja Kobiet. Działaczki odeszły, Grzegorz G. nie, życie partyjne potoczyło się dalej.

Kobiety, które wierzą w Konfederację

Teraz w gronie sympatyczek i działaczek skrajnie prawicowej partii są więc głównie nowe twarze. Na Twitterze można znaleźć oficjalne wideo z ich wypowiedziami, w których wyjaśniają, dlaczego wspierają Konfederację.

„Żeby walczyć o Polskę” – mówi kilkuletnia dziewczynka, odpowiadając na to pytanie, zadane jej przez mamę. Mama to Karolina Pikuła, jedna z najbardziej aktywnych działaczek Konfederacji Korony Polskiej z Podkarpacia. Duma Grzegorza Brauna. Pracuje na dyrektorskim stanowisku w Fundacji Rolnik Handluje.

Dalej mówią już same kobiety:

  • „Gdyż jako mam trójki dzieci chciałabym, by w przyszłości żyły w kraju, w którym nikt im nie mówi, jak mają żyć”.
  • „Ponieważ to partia, która wysoko stawia sobie wiarę, tradycję, wolność i ochronę życia”.
  • „Ponieważ Konfederacja jako jedyna sławi wszystko, co polskie”.
  • „Tylko Konfederacja odrzuca dyktat Unii Europejskiej i globalistyczny zamordyzm”.
  • „Konfederacja jako jedyna sprzeciwiła się segregacji sanitarnej”.
  • „Bo chcę żyć w dumnej i bogatej Polsce. Sama chcę decydować o tym, ile razy do roku wyjeżdżam na wakacje, jakim autem jeżdżę i co ląduje na moim talerzu”.

Korwin-Mikke o kobietach

Te kobiety pokładają wiarę w ugrupowaniu, którego jeden z wieloletnich liderów, Janusz Korwin-Mikke, przekonywał, że „kobiety powinny mieć prawa wyborcze dopiero po 55. roku życia”. Oraz że „uczenie kobiet matematyki to jest strata czasu”. Za stwierdzenie: „Kobieta nadaje się tylko do haremu” odpowiadał przed sejmową Komisją Etyki Poselskiej.

Mówił też: „Kobiety są mniejsze, słabsze i mniej inteligentne, dlatego powinny zarabiać mniej”, a także: „Estrogeny dopasowują umysł kobiety do poziomu dziecka”.

Na Uniwersytecie Warszawskim już w 2011 roku Kamila Kuros napisała „Analizę językową seksistowskich wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego”. W swojej pracy cytowała określenia kobiet używane przez tego polityka: flądra, szantrapa, malowana lala. Przytaczała jego wypowiedzi: „Inną kategorią niepełnosprawnych są kobiety”; „Kobiety to wspaniałe istoty – ogniwo pośrednie między mężczyzną a dzieckiem; a dzieci przecież kochamy?”; „Mężczyzna wynajduje zmywarkę do naczyń – a potem kobieta wkłada do niej naczynia i naciska guziki. I oboje są szczęśliwi”.

„Bo prezes ma rację”

Niektóre ze zwolenniczek Konfederacji w dyskusjach na Facebooku przyznają, że słowa Korwin-Mikkego o kobietach są dla nich przykre. Ale natychmiast rusza ekwilibrystyka wyjaśnień i usprawiedliwień. E., jedna z bardzo aktywnych na Facebooku działaczek zapewnia, że jest wdzięczna Korwin-Mikkemu za takie wypowiedzi, bo dzięki nim „nabrała dystansu do siebie i do kobiet”.

„Uważam, że Korwin przez lata nauczył mnie myśleć rozumem, a nie sercem, to znaczy, że ważne kwestie mnie nie zapalają, tylko bardziej na chłodno je analizuję” – stwierdza.

Kiedy J. pisze, że słowa Korwin-Mikkego zniechęcają ją do głosowania na Konfederację, E. odpowiada: „Warto się zastanowić nad tym jednym słowem tutaj – że coś Cię »zniechęciło«, a więc coś wywołało u Ciebie reakcję emocjonalną... Czy nie podejmujesz tutaj decyzji odnośnie pójścia na wybory właśnie na podstawie własnych emocji zamiast na podstawie zimnej kalkulacji, co dla Polski i Twojego portfela jest ważniejsze?

Właśnie tym niestety stwierdzeniem, że zniechęciła Cię do pójścia do wyborów wypowiedź Korwina o tym, że kobiety są emocjonalne do menopauzy (stąd powiedział o tych 55 latach dla kobiet) – to tak naprawdę właśnie udowadniasz, że Korwin ma rację, bo sama na podstawie własnych emocji decydujesz, czy pójść na wybory”.

A. pisze wprost: „Nikt z młodszych liderów Konfederacji nie podziela tych poglądów.

Demografia jest nieubłagana, Korwinowi zapewne niewiele życia już pozostało”.

Strażniczki patriarchatu

Jednak I. przyznaje rację panu Januszowi – tak, kobiety głosują sercem, a nie rozumem, do tego popierają „świadczenia socjalne, parytety, przywileje dla kobiet, wegetarianizm, ekologię (źle rozumianą np. taką polegającą na zakazie aut spalinowych), 77 płci, LGBT i islam, i na koniec aborcję na pstryknięcie”. A skoro tak, wykłada I., to kiedy Korwinowi wyszło, „że lepiej dla Polski by było, jakby młode kobiety nie głosowały, to powiedział zupełnie nie zastanawiając się, jak to może być odebrane. (…) Inni liderzy mają już inny sposób myślenia, że kobiety można przekonać do kierowania się odpowiednimi wartościami”.

Dyskutujące między sobą konfederatki zachowują się jak typowe strażniczki patriarchatu.

Uznają swoją niższość wobec mężczyzn oraz pilnują, by inne kobiety przestrzegały tej hierarchii.

Według nich świat tak właśnie działa, a porządkującej go reguły nie można i nie warto podważać. No dobrze, przyznają, że poglądy Korwin-Mikkego są nieco przestarzałe, zbyt kontrowersyjne. Ale jednocześnie nie widzą, że dezawuują same siebie, gdy doceniają młodszych liderów Konfederacji za to, że ci już wiedzą, iż kobiety da się przekonać do kierowania się właściwymi wartościami.

Tylko kto określa, które wartości są właściwe? Mężczyźni oczywiście. A jak już określą, to potem ci młodsi, bardziej nowocześni mogą przekonać do nich kobiety. Rozumowymi argumentami! Bo już wiedzą, że kobiety są w stanie takie argumenty przyjąć. Nawet przed menopauzą.

Tak wygląda postęp w konserwatywnym świecie – zdają się sugerować konfederatki.

„Normalność” kobiety w Konfederacji

Nieliczne piszą tak otwarcie, jak B.: „Prezes (Janusz Korwin-Mikke – przyp. aut.) wypowiada się, bo mu wolno – my działaczki i sympatyczki zbieramy żniwo jego słów w postaci kpin i tłumaczenia »co na myśli miał poeta«, zwłaszcza że Konfederacja ostatnio podnosiła kwestię ilości kobiet w swoich szeregach. Chciałabym więcej dystansu i wyważonej rozwagi w wypowiedziach”.

W lipcu Korwin-Mikke tweetuje: „Świetnie, że popiera nas dużo kobiet, ale ważniejsze, że znacznie więcej mężczyzn. To mężczyźni pierwsi jeździli konno, na rowerze, na motorze, latali samolotami, rakietami, głosowali na Konfederację – a kobiety ostrożnie podążały za nimi. Tak zawsze było, jest i będzie!”

J. się wkurza. Pisze na grupie:

„Uważam to za ohydne. Jak mam głosować na partię, której twarzą jest ten człowiek? Uważam ich za jedyną alternatywę od PO/PiS, no ale”.

E. jej odpowiada: „Nic złego nie widzę w tej wypowiedzi prezesa”.

Innego zdania jest Wiktoria Wilkosz, żona Karola Wilkosza, do niedawna asystenta Janusza Korwin-Mikkego. Wilkosz odpowiadał za media społecznościowe swego szefa, a spostrzeżeniami z pracy dzielił się z Wiktorią. Oboje są konserwatywni, ona na swoim kanale na TikToku wprost przyznaje, że będzie „housewife” (ma 18 lat, niedawno wzięli ślub), a ulubionym punktem jej dnia jest wspólne czytanie Pisma Świętego z mężem.

I właśnie tradycyjnie patrząca na świat Wiktoria pisze na Twitterze: „Kiedyś popierałam Konfederację. Teraz już wiem, że dla nich »NORMALNOŚĆ« to chamskie teksty w kierunku kobiety, brak tolerancji religijnej dla niekatolików i chęć odebrania prawa wyborczego kobietom. Kobiety nie są takie głupie, jak się wam wydaje i wybory to pokażą”.

Zrzut ekranu twitta Wiktorii Wilkosz
Zrzut ekranu, Twitter

Na pewno nie feministki!

Konfederackie aktywistki za żadne skarby nie chcą być kojarzone z feministkami. Pewnie dlatego w opisie swojej facebookowej grupy już w pierwszym zdaniu zaznaczają: „Nasza grupa nie jest »feministyczna«, jak to niektórzy sugerują, ale prokobieca! Nie uznajemy walki o nasze »prawa« przez środowiska feministyczne z jednoczesnym sugerowaniem, że kobiety są mniej zaradne i trzeba je prawnie wspierać np. parytetami czy zmianą nazewnictwa zawodów. To absurdalne spłycenie tematu, które nie wnosi żadnej realnej zmiany. My nie dzielimy i nie oceniamy ludzi odgórnie z powodu płci, ale jednocześnie jesteśmy świadome różnic biologicznych”.

Nie zauważają, że w swoich dyskusjach same sugerują, że kobiety są gorsze lub słabsze. Choćby wtedy, gdy zgadzają się z Korwin-Mikkem co do ograniczenia praw wyborczych kobietom.

Nie widzą, nie chcą widzieć, że kobiety nie mają szans podmiotowo zaistnieć w Konfederacji, tak bardzo męskie jest to ugrupowanie.

Bo przecież wcale nie marzą o tym, by tylko wspierać partyjnych kolegów czy stać u ich boku. Ich ambicje ewoluują, choć niekoniecznie są wprost przez nie wyrażane. Czasem to raczej kwestia symboli. Jak fotografie w kalendarzach.

2022: „Legendy motoryzacji”

Fundacja Kobiety Wolności i Niepodległości dwa razy wydała własny kalendarz charytatywny, na 2022 i 2023 rok, ze zdjęciami działaczek. Pierwszy był utrzymany w konwencji w pełni pasującej do stereotypowego wizerunku „tradycyjnej kobiety”. Tytuł: „Legendy motoryzacji”. Okładka: kobiety na tle piętrowego autobusu. Na kolejnych kartkach – zabytkowe samochody i „nasze damy” – jak mówi o nich poseł Braun. Uśmiechnięte, młode, z długimi włosami, w butach na wysokich obcasach i w strojach z epok dopasowanych do samochodów.

Okładka kalendarza na 2022 rok
Okładka kalendarza na 2022 rok

„Piękne kobiety i legendarne auta – to najbardziej HOT połączenie tego sezonu” – tak reklamowała kalendarz Magdalena Sosnowska, jedna z działaczek Konfederacji, obecnie kandydatka do Sejmu ze Szczecina.

Natomiast ten drugi, na 2023 rok… Pomiędzy wydaniem jednego a drugiego coś musiało się zdarzyć. Może chodzi o wybuch wojny w Ukrainie? Ale może nie tylko o to. W każdym razie w 2023 roku kobiety już nie pozują przy autach, nie realizują stereotypowych męskich snów, a przynajmniej nie tych, do których wypada się publicznie przyznawać.

2023: „Walczymy o Polskę”

„Walczymy o Polskę” – taki tytuł ma ta publikacja. Na okładce – trzy kobiety. Jedna z pistoletem. Druga z mieczem. Trzecia w rękawicach bokserskich. Widać, że celem było pokazanie fizycznej siły i sprawczości. Rzecz jasna w połączeniu z kobiecym pięknem, co w efekcie robi mocne, ale raczej mroczne wrażenie.

Kwiecień to zdjęcie Magdaleny Sosnowskiej, która poza tym, że kandyduje do Sejmu, jest też zwolenniczką wolnego dostępu do broni. Pozuje z karabinkiem – jak snajperka, mierzy w niewidoczny cel przez okno z bielusieńką firanką. Do tego cytat z Ignacego Paderewskiego: „Walczyć o Ojczyznę to największy obowiązek i największy dla Polaka zaszczyt”.

Strona na miesiąc kwiecień z kalendarza na 2023. Na zdjęciu Magdalena Sosnowska pozująca z karabinkiem jak snajperka
Strona na miesiąc kwiecień z kalendarza na 2023 rok.

W lipcu na fotografii jest łuczniczka, z łukiem, kołczanem i kapturem na głowie. Specyficzny strój i uroda fotografowanej przywołują raczej skojarzenia z obrazkami z krajów muzułmańskich. Ale na pewno nie o to chodziło, wszak oglądamy kalendarz wydany przez prawicowe kobiety. Do tego cytat, tym razem z Witolda Pileckiego: „Kochajcie ojczystą ziemię. Kochajcie swoją świętaą wiarę i tradycję własnego Narodu. Wyrośnijcie na ludzi honoru, zawsze wierni uznanym przez siebie najwyższym wartościom, którym trzeba służyć całym swoim życiem”.

Pistolety, miecze, karabinki. Albo zwinięte pięści. Skórzane spodnie, bokserskie stroje, obcisłe kombinezony, mini – migają przed oczami.

Na niektórych fotografiach kobiety mierzą z broni prosto w widza.

„Najbardziej kobiecy kalendarz na 2023 rok! (…) Każdy miesiąc to unikalna fotografia oraz patriotyczny cytat wybitnej osobistości” – informują twórczynie na stronie internetowej fundacji. Wszystkie cytowane „wybitne osobistości” to mężczyźni.

Żołnierki Konfederacji. Wierzą, że naprawdę walczą o Polskę.

W tęczy licz kolory!

Na Facebooku też chyba trwa walka, choć jakaś inna. Na przykład o tęczę. P. podejmuje ten temat, bo wiadomo, tęcza „kojarzy się jednoznacznie” z LGBT, odkąd „lewica ją przywłaszczyła”. Ale co zrobić, gdy córka prosi o tęczowy wachlarz? Albo o tort z tęczą i jednorożcem?

K. odpowiada: „Wybacz, ale nie zgłębiłaś dość tego tematu. (…) Zwróć uwagę, ile kolorów ma tęcza LGBT+. Tęcza LGBT ma 6 kolorów, a prawdziwa tęcza ma 7 kolorów. Zatem zawsze wiadomo, że jeśli mamy 6-kolorową tęczę, to co ona symbolizuje”.

M. ma wątpliwości: „Naprawdę uważasz, że rzeczy dziecka zawsze będą oznaczały tematy związane z seksualnością, jeśli będzie Ci brakowało jednego koloru”?

Rozmawiają o tym na poważnie, to realny, życiowy dylemat – jak być wierną prawicowym poglądom, a jednocześnie nie przesadzić z tym w codzienności? K. podpowiada: „Pozwólmy dzieciom być dziećmi. Moja córka chciała na urodziny tort z tęczą i jednorożcem, dostała, zamawiając poprosiłam o 7 kolorów. Po prostu liczę kolory i dzieci też uczę, ile ma prawdziwa tęcza, a nie jakieś podrabiańce”. Podpowiedź K. się podoba, zbiera sporo lajków. Tylko A. zwraca uwagę: „Jednorożce niestety też już są zawłaszczone jako symbol rozwiązłości seksualnej. Są na liście zagrożeń duchowych”.

Joanna zostaje „inną”

Dyskutują też, kiedy po programie TVN24 wybucha historia Joanny z Krakowa, która z powodu aborcji została koszmarnie potraktowana przez policję. Znów widać, jak stosują piętrową ekwilibrystykę, by poradzić sobie z dysonansem poznawczym, który musi wywoływać w przeciwniczkach aborcji ta historia. Bo choć dla nich aborcja to zło, wiedzą przecież, jak to jest krwawić z dróg rodnych, ukrywać swoją kobiecą fizjologię, próbować zachować prywatność w szpitalu, w najtrudniejszych sytuacjach. Pewnie potrafią sobie wyobrazić, jak straszne musi być wtedy rozbieranie się do naga przed policjantami.

M. pisze: „Mam wrażenie, że to jedna wielka ustawka”.

O.: „Po jej (Joanny – przyp. aut.) profilu na Instagramie widzę, że to satanistka, działaczka aborcyjna i drag-performerka… TVN, KO i Lewica przyznały się w końcu poniekąd komu służą…”.

A.: „To nie jest taka zwykła kobieta, którą spotkała straszna sytuacja. Z drugiej strony – może to i była prowokacja, ale policja też czasem lubi robić za dużo, przypomnijmy sobie, jak traktowano ludzi bez maseczek. (…) Najlepiej niech te środowiska się nawzajem zjadają, a ja już nie zwracam na te głośne historie uwagi”.

Większość odrzuca historię Joanny, uznając ją za nieautentyczną. Tak jest prościej. Trzeba tylko porzucić empatię wobec kobiety „takiej jak ja”, a w tym celu zrobić z niej „obcą”, „inną”. Konfederatki są w tym wyjątkowo kreatywne. Dzięki temu nie muszą konfrontować się z rzeczywistością, psychiczny dyskomfort znika. Mogą wciąż wierzyć, że Joanna dostała tylko to, na co zasłużyła. I że ich to nie dotyczy.

Podpaski „ze środków prywatnych”

A. dodaje: „Gdyby lewica tak zajmowała się prawdziwymi problemami kobiet, jak zajmuje się tymi przez siebie wykreowanymi, to kobiety w Polsce miałyby jak w raju. Swoją drogą nie mogę pojąć, jak te środowiska z okrzykami o równości płci na ustach mogą tak pomijać problemy naszych panów? Mam wrażenie, że panie z lewicy strasznie nie lubią mężczyzn”.

Kobiety Konfederacji korzystają jednak z tego, że rzeczywistość w niektórych aspektach zmieniła się pozytywnie nawet dla kobiet w Polsce właśnie dzięki środowiskom równościowym. Na Kongresie Kobiet Wolności i Niepodległości w łazience wykładają bezpłatne środki higieny dla menstruujących kobiet. Tworzą własną odmianę „różowej skrzyneczki”, tym samym włączając się w akcję zainicjowaną przez wrocławską fundację walczącą z wykluczeniem menstruacyjnym.

Na kongresie jest to białe pudełko, ale idea ta sama. Nad pudełkiem przyklejono kartkę: „Sfinansowano ze środków prywatnych, Fundacja Kobiety Wolności i Niepodległości”. Dla organizatorek to na tyle ważne, że zdjęcie pudełka publikują w internecie, w relacjach z kongresu.

Zdjęcie pudełka ze środkami higieny dla kobiet na kongresie kobiet Konfederacji
Zdjęcie z kongresu kobiet Konfederacji, fot. organizatorki, FB

Jednocześnie jedna z działaczek zbiera opinie przeciwko pomysłowi Lewicy, by wprowadzić dodatkowe dwa dni (w ciągu miesiąca) urlopu menstruacyjnego dla kobiet.

Kobieta w Konfederacji to podążanie za facetem?

Konfederatki „walczą o Polskę” – prawicową oczywiście. Wierzą, że obstawiają właściwe ugrupowanie. Cieszą się z jego rosnących notowań sondażowych. Są też przekonane, że kobiece środowisko ma dla skrajnej prawicy znaczenie.

3 sierpnia Klaudia Domagała, główna organizatorka Kongresu Kobiet Wolności i Niepodległości, pisze na Twitterze: „Kobiety z Konfederacji o gospodarce wypowiadają się jako praktycy i przedsiębiorcy, a nie nauczyciele; bronią edukacji domowej; działają społecznie i charytatywnie, zajmują się opieką okołoporodową. Wasze kłamstwa (chodzi o polityczki PO – przyp. aut.) w tym nie przeszkodzą!”.

Odpowiada jej Natty, użytkowniczka Twittera, która określa się mianem „wolnościowiczanka”, ale najwyraźniej wolność rozumie inaczej, niż zwolenniczki Konfederacji. Pisze: „I kogo to interesuje? Korwin i tak ma w d… mój głos i poparcie, argumentując to moim miejscem w szeregu z racji płci, czyli daleko jeszcze za szeregowym. (…) Polki znają swoją wartość i żaden stary dziad nie ma prawa nas umniejszać, zwłaszcza na płaszczyźnie intelektu. Jeśli Konfederatki na to przyzwalają, aby być dodatkiem do mężczyzny – wasza sprawa, wasze poczucie wartości, ale przestańcie chrzanić te ckliwe hasełka, bo nikt tego nie kupuje.

Nie macie na nic wpływu i nie będziecie mieć.

Dlatego nie sprowadzajcie Polek na manowce, bo jako ta gorsza płeć jedyne, co macie do zaoferowania nam, kobietom, to podporządkowanie się swojemu facetowi i podążanie za nim”.

Klaudia Domagała nie reaguje. Konfederacja ogłasza pierwszą trójkę kandydatów do Sejmu z kolejnego okręgu, tym razem krakowskiego. Znów nie ma w tym gronie żadnej kobiety.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, niepokoją, zaskakują właśnie.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze