„Silną, stabilną, bezpieczną i przewidywalną Polskę” – obiecali zbudować Borys Budka i Rafał Trzaskowski podczas sobotniej (6 lutego) konwencji Platformy Obywatelskiej. W 38 minut opisali radykalny program przywrócenia państwa prawa, w tym wymianę TK i KRS, a także wymienili wiele „recept” na opiekę zdrowotną, edukację, walkę o klimat – tym przede wszystkim chce się zajmować PO i w najbliższych miesiącach przedstawić szczegółowe propozycje. Mają to być „filary wspólne dla całej opozycji”.
Jednak to, co miało być propozycją dla całej opozycji, wydaje się raczej pomysłem Platformy dla Platformy.
„Wiemy, jak zmienić Polskę” – mówił Rafał Trzaskowski. Hasło pożyczył od Szymona Hołowni. I to właśnie ostatnia ofensywa Polski 2050 – sondażowa, sejmowa (transfery) i programowa – wydaje się katalizatorem sobotniego wydarzenia.
Przyglądamy się sobotniej konwencji PO szukając jasnych i ciemnych stron.
PLUSY, czyli coś obiecującego
Szukanie nowego podziału
Liderzy PO zakwestionowali podział na lewicę i prawicę. „Stoimy przed prostym wyborem: między prawdą a kłamstwem, a nie między lewicą a prawicą” – ogłosił Rafał Trzaskowski.
Można się na to zżymać, jak Włodzimierz Czarzasty, który w rozmowie z OKO.press stwierdził, że jak się wejdzie w szczegóły np. rozwiązań dotyczących świeckiego państwa czy podatków, to widać wyraźnie, że lewica i prawica mają się aż za dobrze.
Ale budowanie podziału, odróżnianie się od przeciwnika jest podstawowym narzędziem politycznym. Zręcznie korzysta z niego Jarosław Kaczyński, który lata temu ogłosił podział na Polskę „solidarną” i „liberalną”.
Jeśli opozycja będzie chciała na dłuższą metę współpracować, będzie też musiała znaleźć sposób, by pokazać, w czym jest podobna między sobą i w czym różni się od PiS.
Trzaskowski opisał to wstępnie:
- „państwo obywatelskie” kontra „państwo partyjne”,
- „państwo nowoczesne” kontra „archaiczne” (w tym kontekście mówił o Europie),
- „państwo, które patrzy w przyszłość” kontra „tkwi w przeszłości”,
- państwo blisko obywateli kontra scentralizowane (tutaj mocny wątek samorządowy);
- skupione na obronie słabszych grup kontra państwo władzy
Wyglądało to jak ćwiczenia z rozpisywania takich podziałów. Bywa, że ćwiczenie czyni mistrza. Gdyby udało się poprowadzić prawdziwą debatę, co te pojęcia oznaczają, może stanowiłyby grunt dla jakiejś formy współpracy opozycji od Hołowni do Zandberga…
Nie jest to oczywiste, bo np. nowoczesne, europejskie państwo uznaje prawo kobiety do decyzji o przerwaniu ciąży, w tym sensie nowoczesne są wszystkie rządy chadeckie i w ogóle wszystkie kraje Europy poza Maltą, Polską, Watykanem i Andorą. Tymczasem Budka może uznać, że to postulat lewicowy i zacznie się spór, dlaczego Polska ma być nowoczesna inaczej.
Praworządność! Tylko jak to zrobić
Tego nie może zabraknąć w programach opozycyjnych ugrupowań i ta lekcja została odrobiona. Borys Budka obiecał między innymi powołanie niezależnego prokuratora generalnego i stworzenie urzędu specjalnego prokuratora śledczego, którego zadaniem będzie badanie afer państwowych. Konkretów ma być więcej, bo trochę nie wiadomo, jak unicestwić zbudowaną przez PiS machinę niepraworządności – TK, KRS, dwie izby SN…
Padły też słowa o zmianie Konstytucji, co wymaga 2/3 głosów w Sejmie, czyli 307. Czyli dużo więcej niż hasłowe 276.
Recepty, a nie program, sporo dobrych haseł
Budka i Trzaskowski nie przedstawili wielopunktowego, rozbudowanego programu, lecz kilka pomysłów, ale to była raczej zaleta niż wada. W niektórych przypadkach: pomysłów na pomysły. Między innymi:
- likwidacja Funduszu Kościelnego, odpis podatkowy na Kościół;
- referendum w sprawie odwołania posła lub senatora;
- 6 proc. PKB na służbę zdrowia w pierwszym budżecie (ogromny wzrost z obecnych 4,8 proc.), a potem 7 proc.;
- platformy internetowe w szkołach, tablety i laptopy dla uczniów, a także odchudzenie podstawy programowej (brawo!);
- likwidacja TVP Info i abonamentu;
- cała Puszcza Białowieska parkiem narodowym;
- bezwzględny zakaz importu śmieci do Polski.
Właśnie takie „recepty”, jak mówił Trzaskowski, łatwiej pozwalają sobie wyobrazić, jak miałoby wyglądać państwo rządzone przez daną formację. Wiele z nich trafiało w potrzeby i pragnienia dużych grup społecznych. Udało się w krótkim czasie rozbudzić oczekiwania na wiele dobrych zmian (zamiast tej jednej „dobrej zmiany” PiS).
Dwóch liderów, czyli pierwszy sukces koalicji
Różne media pisały ostatnio o rywalizacji między Borysem Budką a Rafałem Trzaskowskim, ten drugi miał czyhać na posadę pierwszego. Wspólny występ przynajmniej na razie przecina te spekulacje, to sygnał, że jest tandem i podział ról, a nie wzajemne podgryzanie się.
A podział ról wypadł przekonująco. Trzaskowski był w sobotę jak w najlepszych momentach swojej kampanii wyborczej. Z werwą, pasją, gestykulacją zasypywał dziury w prezentacji. Budka, który raczej nie ma politycznego wdzięku, też wypadł lepiej niż zwykle.
Chociaż… patrz: minusy z występu obu panów.
PLUSY UJEMNE, czyli niby dobrze, ale nie całkiem
Recepty zbyt abstrakcyjne
Zabrakło przełożenia reform, ustaw i regulacji na doświadczenie obywatela i obywatelki. Podniesienie nakładów na zdrowie? Super, mówią o tym wszystkie partie. Ale procent PKB raczej nie działa na wyobraźnię mas wyborczyń i wyborców.
Konkretniej brzmiała obietnica skrócenia czasu oczekiwania na wizytę u specjalisty, opisana przy pomocy wykresu, który pokazywał, że za rządów PiS wzrósł do 4 miesięcy.
Potencjalnie niezwykle atrakcyjne dla ludzi hasło „państwo zrekompensuje wydatki na służbę zdrowia” nie zostało wyrażone w języku doświadczenia: „jeżeli idziesz do prywatnego ginekologa/dermatologa, to otrzymasz zwrot kosztów wizyty”. Inna rzecz, czy to na pewno dobry pomysł i czy nie dobiłby publicznej ochrony zdrowia.
Po wielu miesiącach, kiedy opieka zdrowotna jest tematem numer jeden, można by oczekiwać bardziej dopracowanej propozycji, np. w jakimś odniesieniu do dramatycznych skutków pandemii.
Niektóre propozycje to wielokrotny recycling: odpis na Kościół pojawił się kiedyś w programie PO, teraz promuje go Szymon Hołownia (co Trzaskowski mu wytknął bez wymieniania nazwiska lidera Polski 2050 i nie zauważając, że Polska 2050 ma kompleksowy program rozdziału państwa i Kościoła).
Pomysł z odwoływaniem posłów w referendum (absurdalny) mógłby zgłosić Paweł Kukiz.
Żaden z nich nie brzmi jak „drugie 500 plus”, czego opozycja wydaje się poszukiwać jak świętego Graala.
Magiczne 276, czyli chwytliwe hasło, tylko czy sensowne
276 – magiczna nazwa i liczba, brzmi jak polityczne zaklęcie. Ma zalety – ożywia wyobraźnię, wysoko stawia poprzeczkę. Ale politycznej substancji tu niewiele. Ma to być horyzont działania opozycji, minimum potrzebne, by skutecznie rządzić po 2023 roku. Tylu bowiem posłów trzeba do obalenia prezydenckiego weta, a Andrzej Duda będzie głową państwa do 2025 roku.
Tyle tylko że nadal mógłby szkodzić przyszłym rządom z pomocą upolitycznionego Trybunału Konstytucyjnego. To jedno.
Po drugie: wszystkie propozycje programowe zniknęły w cieniu tej liczby. Dlaczego liczba poselskich mandatów miałaby być dla wyborców ważniejsza niż konkretne obietnice związane ze zdrowiem czy domowymi finansami?
Po trzecie „powołanie” przez Platformę „koalicji 276” zostało natychmiast przez polityków innych partii obnażone jako walka o dominację na opozycji i oprotestowane.
Poza tym w ogromnej większości sondaży rysuje się faktycznie przewaga opozycyjnych partii (idących osobno), ale liczba mandatów dla opozycji nie jest aż tak duża jak podano w trzech przykładach (271-274). Opozycja ma przewagę, ale nie aż taką.
Po czwarte, Duda w innej konfiguracji politycznej mógłby przestać być Dudą (jak gen. Jaruzelski jako prezydent w 1989-1990 roku).
MINUSY
Dwóch panów
Tuż po gromadzących tysiące kobiet protestach po haniebnym wyroku TK, największa partia opozycyjna prezentuje się w postaci dwóch mężczyzn zapowiadając nowe otwarcie. Aż trudno uwierzyć w taki brak wrażliwości i wyobraźni, zwłaszcza, że opozycja wygrać może tylko głosami kobiet (poza grupą pań 60 plus, które wciąż są wierne PiS, aczkolwiek nie tak jak rok, czy dwa lata temu).
Nie padło też słowo „aborcja”. „W przyszłości chcemy zagwarantować prawo wyboru” – zadeklarował Borys Budka. To jedno zdanie wciśnięte pomiędzy wywód o zakazie łączenia pracy w spółkach skarbu państwa z posłowaniem i deklaracją powołania na nowo Trybunału Konstytucyjnego i Krajowej Rady Sądownictwa.
Prawo kobiet do samostanowienia zostało sprowadzone do kwestii praworządności i wadliwych instytucji. Konkrety Platforma ma przedstawić w przyszłym tygodniu, pracują nad nimi posłanki PO pod kierownictwem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, ale szczątkowa obecność tego tematu biła w oczy.
Cień Schetyny z jego konserwatywną kotwicą wisiał nad prezentacją. Nie padło też słow0 LGBT. W tym wymiarze prezentacja była zdecydowanie bardziej archaiczna niż nowoczesna i musiała rozczarować elektorat PO (KO), który w postawie jest tu bardzo bliski zwolennikom Lewicy.
Zjednoczona opozycja, czyli śpiewka dobra na Senat, ale nie na Sejm
Nie było jasne, czym ma być „koalicja 276”. Na koniec Borys Budka stwierdził, że „oczekujecie od nas zjednoczenia”. Jeżeli to nie był lapsus, to był to błąd myślowy i polityczny.
Czy PO oczekuje, że Hołownia zapisze się do koalicji pod wodzą Budki/Trzaskowskiego? Cała jego gra polityczna polega na tym, by trzymać się daleko od innych. Sztuką byłoby współdziałanie, ale nie koalicja taka jak Koalicja Obywatelska.
Poza tym, jak parokrotnie pisaliśmy, w wyborach do Sejmu opozycji bardziej „opłaca się” iść osobno, bo np. część wyborców Lewicy nie zagłosowałaby na koalicję z PO i odwrotnie. Polska 2050 w koalicji zapewne straciłaby znaczną część swego elektoratu, który szuka alternatywy wobec tego, co było.
Jak im uwierzyć?
Nie jest to ani pierwszy, ani drugi raz, kiedy Platforma Obywatelska ogłasza „nowe otwarcie”. Tylko w ostatnim roku co najmniej trzy razy. Dokładnie rok temu Borys Budka obiecał „nową Platformę” z „nową energią”.
Potem Małgorzata Kidawa-Błońska świetną konwencją zaczęła smutną kampanię. W końcu Rafał Trzaskowski zdobył ponad 10 milionów głosów, zapowiedział budowę ruchu społecznego, o którym dziś sam chyba nie chce pamiętać. A opinia publiczna nie pamięta jego nazwy (sami zapominamy: Wspólna Polska).
O tym ruchu podczas konwencji nie było ani słowa. Czy Trzaskowski energię obywatelek i obywateli wyrzucił do kosza, a będzie się zajmował doenergetyzowaniem partii?
„Platforma Obywatelska jest złodziejem nadziei” – powiedziała nam niedawno osoba pracująca na zapleczu opozycji. „Udają, że coś się dzieje, mało z tego wynika” – komentowała zapowiedzi powstania ruchu wokół Rafała Trzaskowskiego i odnowy partii przez Borysa Budkę. „Nie ma nic gorszego niż zawiedzione nadzieje wyborców”.
Z pozycji hegemona, czyli stary grzech Platformy
W prezentacji Budki i Trzaskowskiego było coś, co ubodło potencjalnych partnerów – ogłaszanie pomysłów oficjalnie nieuzgodnionych, jako propozycji nie do odrzucenia.
To może zburzyć samą istotę pomysłu, by wykorzystać synergię prodemokratycznych partii, jednocześnie nie ograniczając zdrowej rywalizacji na programy, hasła, osobowości. Chyba, że chodziło o to, by ograniczyć…
Rywalizacja na opozycji może mieć pozytywny skutek, jeśli doprowadzi do ostrzenia narzędzi. Przedstawiania coraz lepszych pomysłów – szczegółowych, przedyskutowanych z różnymi grupami wyborców, dobrze „opakowanych” w nazwy i skojarzenia.
Jednak reakcja na propozycję PO pokazuje też, że może to pójść w inną stronę stronę, niebezpieczną dla opozycji: odsądzania od czci i wiary, wzajemnego wyniszczania się. W takiej, budowanej miesiącami atmosferze, byłoby jeszcze trudniej współpracować przed wyborami.
Budka i Trzaskowski znowu starają się robić za "ludzką twarz" Plebanii Obywatelskiej. Tymczasem w rzeczywistości obaj tańczą na sznurkach ultra-konserwatywnych dziadersów, Schetyny i ferajny.
Od miesięcy mamy wielotysięczne protesty na ulicach, a co robi PO? Oficjalnie nie przyjmuje żadnego stanowiska odnośnie zmian, których domagają się ludzie, nieoficjalnie dziadersi głoszą w swoich mediach społecznościowych, że liberalizacja prawa aborcyjnego jest zła i frakcja zamordystyczna PO jej nie poprze.
To jest kabaret!
Po co nam koalicja przewodzona przez takich samych zamordystów, co PiSowcy? Takich, którzy nie uznają wolnego wyboru kobiet, powagi zmian klimatycznych, równości małżeńskiej, czy rozdziału kościoła od państwa.
Zapytam inaczej – skoro nie widać różnicy między PiSem, a PO – to po co przepłacać/głosować?
Trzeba być breszczatym na oba oczy, żeby nie widzieć różnicy pomiędzy ogniem i wodą!!!
Jaki ogień i woda. Gdyby PO było wodą do PiSowskiego ognia, już lata temu wywaliliby konserwatywnych totalitarystów ze swoich szeregów, działali na rzecz przybliżenia nas społecznie do Europy, wprowadzili liberalizację aborcji, równość małżeńską, odpowiednie działania klimatyczne, rozdział kościoła od państwa.
Zamiast tego wolą być tą samą Plebanią Obywatelską, co w 2004, gdy chcieli robić koalicję z PiSem.
Z jakiej choinki się urwałeś??? PO miała realizować postulaty lewicy??? Jak dużo Polaków, popiera te postulaty, pokazały ostatnie wybory parlamentarne i prezydenckie. Przypomnieć wyniki?
Idiotycznego wtrętu o popisie już mi się nawet nie chce komentować.
Kidawy-Błońskiej nie zaprosili, nawet tylko pro-forma – dżentelneni za 1 Euro.
Oj czepiasz się pan, panie Pacewicz. Akurat sprawa SN i KRS jest najprostsza do załatwienia, bo wystarczy do tego zwykła ustawa, nie potrzeba zmiany konstytucji. Ponadto dwie nowe Izby nie są sądem, wiec po prostu zostaną zlikwidowane. KRS został wybrany niezgodnie z konstytucją, więc też bez problemu można rozwiazac i uchwalić nową ustawę. Przeszkoda Duda i TK. TK można częściowo zneutralizować, potrzeba współpracy kilku sędziów. Przyłębska jest prezesem nawet wbrew ustawie pisowskiej. Zbuntowani sędziowie pod wodzą Pszczółkowskiego mogą wytoczyć postępowanie dyscyplinarne. 3 sędziów dublerów można wykluczyć, 2 Piotrowicza i Pawłowicz ze względu na wiek ( już w chwili wybrania mieli więcej lat niż wymagała ustawa). A Duda? Tak jak napisaliście, w zmienionych warunkach moze pójdzie na współpracę.
Najwiekszym problemem PO jest wiarygodność. Mówią o ogromnym wzroście wydatków na służbę zdrowia, przez 8 lat ich rządów akurat w tym aspekcie wydatki budżetu(w relacji procentowej) spadły. I tak można mnożyć. Teraz zaś robią krok wyprzedzający by postawić się jako liderzy nowej wielkiej koalicji. Wszystko po to by być najbliżej teki premiera i stołków dla platformerskich towarzyszy.
Jeśli PO zależałoby na Polsce to wczoraj podjęliby decyzję o samorozwiązaniu.
Zgadzam się. Niczego się nie nauczyli przez te lata porażek – chyba, że zależy im na tym, by być wieczną opozycją niczym PiS przez tamte lata. Może liczą, że uda im się powtórzyć sukces PiSu i przeczekać.
Domyślam się, że dla autora tego komentarza wiarygodna jest jedynie obecna władza. Życzę wszystkiego dobrego.
Zależy o jakiej wiarygodności mówisz. Jesli mówimy tutaj o realizacji programu wyborczego to tak – PiS nie ma co ukrywać zrealizował znacznie większą część postulatów wyborczych niż poprzednie rządy.
Jeśli jednak mowa o wiarygodności PiS do sformowania kompetentnego i mądrego rządu to nie. PO to nie jest 'ostatnia nadzieja białych' – bierz pod uwagę też to,że mimo wszystko warto opozycji powalczyć o głosy także prawicowego elektoratu. Tego samego który zawiódł się na rządach PO. Zauważ , że w sondażach w przeciągu ostatniego roku PiS i Lewica lecą w dół. Tymczasem PO wcale do góry nie idzie. To co chce powiedzieć to fakt, że to PO jest problemem w zdobyciu tych magicznych 276 głosów opozycji. Gdyby wstawić na ich miejsce nową centro-prawicową formacją bez starych liderów to szansa na osiągnięcie tego celu będzie niewielka. Nie będzie też szansy na ponowne zbicie podzielonej na dwie praktycznie równe części Polski.
Mocno naciągnięte… Cyniczne przekupywanie elektoratu kasą i … więcej nic. Na prawicy bez zmian… parafialni patrioci i wzmacniani przez PiS, konfederaci "wieszający" posłów.
Dodam, że jeśli chodzi o część obietnic… to nie jest kompletnie nic nowego, niektóre są bardzo stare. Na przykład laptopy do uczniów. Pamiętam program "Komputer dla ucznia", który w 2008 roku zapowiadał Tusk – w 2009 roku miał się rozpocząć. Pamiętam, bo tak się składa, że byłem akurat w roczniku który miał coś dostać. I na czasie przeszłym się skończyło. Przez prawie dekadę, którą PO rządziła, nie potrafiła zrealizować takiego programu. Kto uwierzy, że tym razem faktycznie to zrobią? Niestety, żadne Nowe Solidarności czy Wspólne Polski ani zmiany nazw nie pomogą na zmianę pewnej mentalności przywódców tej partii. Którzy w chwili obecnej działają raczej na korzyść Kaczyńskiego. PiS wygrywało wybory między innymi dlatego, że nie było z kim przegrać (aż do ostatnich wyborów prezydenckich, ale tutaj PO też wolało przedłożyć interes partyjny nad państwowy i pięknie rzecz położyło).
PO musi zaakceptować dwie rzeczy – przestaje być liderem i blok wszyscy kontra PiS to rzecz nierealna. Dużo lepsze są dwa bloki, choćby z tego powodu że część osób nie zagłosuje na większą opozycję przez PO.
No i na koniec – spora naiwność. Po co w ogóle mówić o przejęciu 5 posłów, skoro jest to raczej niemożliwe. Przez tyle lat się nie udało i teraz nagle dzięki magii PO miałoby się to udać? Ech, czym myśmy na to PO zasłużyli…
Pozwolę sobie przypomnieć, że to nie PO oddała Polskę w łapy PISu, tylko Lewica. W 2015 to 11% głosów wyborców lewicy wylądowało na śmietniku historii, bo Lewica nie potrafiła się zjednoczyć i nie przekroczyła progu wyborczego.
No i gdzie byli liderzy pozostałych partii opozycyjnych, gdy Trzaskowski walczył z Dudą w II turze ? No gdzie ? Ano się pochowali po kątach i kibicowali Dudzie, żeby PO się zbytnie nie wzmocniła.
A co wówczas robili dziennikarze prywatnych mediów ? Ano głosili, że brak debaty prezydenckiej to wina obydwu kandydatów.
Więc sorry, ale wciąż dla wielu wyborców PO jest jedynym wiarygodnym przeciwnikiem PIS. Reszta nie zdała egzaminu.
W 2015 to przede wszystkim po żółtej kartce w postaci wyborów prezydenckich PO przeżyło potężny szok. "Jak to, NASI Polacy nie zagłosowali na nas?" I jako pierwsi zaczęli majstrowanie przy TK, dając tym samym PiSowi (który był dużo lżejszą wersją tego, czym jest teraz, bo jeszcze udawał) argumenty za tym, żeby też to zrobić. "No i gdzie byli liderzy pozostałych partii opozycyjnych, gdy Trzaskowski walczył z Dudą w II turze ? " – naturalna reakcja na pogrzebanie szans na zwycięstwo z Dudą przez wymianę kandydata. Niemniej wsparcie było (przynajmniej ze strony Hołowni na tyle, na ile mógł sobie pozwolić. Co do innych, to faktycznie rozpaczali po porażce. Albo spijali owoce zwycięstwa, bo największym wygranym przecież okazał się Bosak, który nie dałby rady przekonać nikogo od siebie do głosu na Trzaskowskiego – dowodem główny odpływ głosów do Dudy od Bosaka właśnie.). Sondaże jasno wskazywały, kto powinien zostać opozycyjnym kandydatem. PO się uparło, że nie, że koniecznie musi kogoś swojego wystawić.
"Ano głosili, że brak debaty prezydenckiej to wina obydwu kandydatów." – tu się zgodzę, duma dziennikarzy TVN mogła kosztować Trzaskowskiego wygraną. Ale nie wierzę, że dwóch dorosłych facetów ubiegających się o jeden z najwyższych urzędów w państwie mimo to nie było w stanie nigdzie w kraju znaleźć "neutralnego" terenu. Jeszcze w stanie wojny domowej nie jesteśmy.
Słuchałem wywiadu w TVN 24 z przedstawicielami opozycji , pozytywnie przyjęli propozycje KO, podkreślając, że jest to dobry start do rozmów i współpracy. Sądzę, że nie na miejscu jest w tej chwili stawianie problemów, które dzielą Polaków i opozycję. Zajmowanie się aborcją nie przybliża do siebie opozycyjnych ugrupowań, jest w tym też sporo winy przywódczyń strajku, które odcięły się od opozycyjnych partii. Autorzy, w przeciwieństwie do licznych komentatorów na portalach, szukają dziury w całym. Ciągle słyszałem, że PO (KO) tylko krytykuje władzę, nie przedstawia żadnego programu, gdy coś zaproponowała, to wg Was nie bardzo…
Od np. B. Nowackiej i wielu innych SK się nie odciął. To też opozycja.
https://oko.press/bez-kompromisow-organizacje-kobiece-i-lewica-przedstawiaja-projekt-legalizacji-aborcji-do-12-tyg/
Tekst Cezarego Michalskiego jest trafnym komentarzem Waszego artykułu. "Ci wszyscy, którzy już sądzili, że zapędzili Budkę i Trzaskowskiego do lewicowej umieralni, rzucą się, by Platformę rozszarpać za karę, że do tej umieralni nie poszła. Jeśli Platforma zostanie rozszarpana, Kaczyński będzie mógł zrobić wszystko – z kobietami w Polsce, z sędziami w Polsce, nawet z Gowinem (za pomocą Bielana)."
Budka obiecał „nową Platformę” z „nową energią", a Trzaskowski "nową Solidarność" ze związkami zawodowymi przedsiębiorców.
"Nowa Platforma" po staremu i "Nowa Solidarność" bez praw kobiet, ochrony zasobów naturalnych i klimatu – swoją hipsterską konserwą nie osiągną celu.
Za to podobieństwem jak ulał pasują do "dobrej zmiany" i obecnego nszz "solidarność".
W tym wypadku, samo podobieństwo im nie wystarczy.
Młodzi wyemigrują na zachód by tam żyć i się w pełni realizować. Głosować tylko przeciwko PiS na liberalno-prawicowych układowców wielu z nich uważa za kosztowny kompromis. Wielu z tych, co wyjadą, żyjąc za granicą nie będzie wcale głosować na polityków z Polski, także w wyborach do władz UE.
Nie ma sprawy, te parę zaprzepaszczonych głosów – bagatelka.
Ich zdanie na obczyźnie, o np. mentalności czy moralności przeważających w kraju, który dzięki owym cnotom zostali zmuszeni opuścić – nieważne. W sondażach, algorytmach i na wykresach na politykierskiej prowincji nie gra ważnej roli.
Aż miło poczytać 🙂
Tak dalej!
Tyle nadziei po stronie opozycji!
Te wspaniałe pomysły!
Ta chęć współpracy!
BRAWO!!!
Pytaniem na dziś, jest pytanie czy partie opozycyjne potrafią skutecznie współpracować dla dobra wspólnego przy poszanowaniu swoich tożsamości? Po komentarzach na temat prezentacji koncepcji działań w celu odsunięcia PiS od władzy, bo przecież nie programu jak niektórzy nawiedzeni chcą wcisnąć, mam duże wątpliwości. Nie jestem wyznawcą żadnej z partii politycznych na naszej scenie politycznej i daleko mi do wygłaszania pochwał dla KO czy PO, jednak przedstawiona propozycja jest jakimś projektem budowy frontu do pokonania PiS. Dotychczasowa kakofonia po stronie opozycyjnej i wzajemnie podbieranie sobie elektoratu dawało panu Kaczyńskiemu kolejne zwycięstwa wyborcze. Najwyższy czas to zrozumieć. Już na początku budowy koalicji zarzucanie się tematami szczegółowymi, jest przejawem braku wyobraźni politycznej i wręcz głupoty. Wygrać z PiS można tylko spójnym przekazem, możliwym do zaakceptowania przez elektorat, w tym ten dotychczas nieaktywny politycznie, który jest oceniany na 40-50% wyborców. Ten przekaz moim zdaniem powinien zawierać wolę:
1. Przywrócenia państwa prawa i funkcjonowania Konstytucji
2. Odbudowy i wzmocnienia systemu usług publicznych (zdrowie, edukacja, opieka społeczna)
3. Jasnego rozdziału państwa od kościołów, w tym zrównanie praw podmiotów religijnych z prawami innych podmiotów państwa.
4. Odbudowy pozycji Polski w strukturach organizacji międzynarodowych (UE, NATO itd.)
5. Zmiany w zasadach finansowania partii politycznych i odseparowanie klasy politycznej od spółek SP itp.
6. Zapewnienie realnej i skutecznej kontroli działania polityków i instytucji publicznych przez obywateli.
7. Bezwzględne rozliczenie tych którzy pełniąc funkcje publiczne dopuścili się łamania konstytucji i prawa.
I tu uwaga biorąc pod uwagę stopień zawłaszczenia przez PiS instytucji państwa jak i dewastacji i praktycznie likwidacji państwa prawa oraz wyłączenia Konstytucji, Koalicja 276 to zbyt mało. Istnieje potrzeba moim zdaniem Koalicji powyżej 307.
Z pustego sam Salomon… Tak długo, jak u steru parti opozycyjnych będą tkwić ciągle ci sami ludzie, lub ich klony, będziemy się kręcić jak g… w przeręblu. Niestety nowych nie widać. Nawet jeśli chcieliby brać udział w polityce nie zostaną wprowadzeni na listy wyborcze. Na wyborców też nie ma co liczyć. 30 lat indoktrynacji partyjnej i kościelnej zrobiło swoje. Społeczeństwo w świadomości politycznej cofnęło się do światłych czasów sukcesów PZPR.
To jest bicie piany o nic – artykuł jest o niczym.
Prawdziwe problemy Polski mają się nijak do tej dyskusji.
1. i najważniejsze – edukacja – ale nie taka lewicowa, a stawianie na najlepszych – cała edukacja zorientowana na najlepszych, czerpiącą wzorce z najlepszych z całego świata. Bez tego w dającej się przewidzieć przyszłości dalej będziemy mieli miernych urzędników, mierne władze samorządowe itd. A to nas dalej będzie prowadziło w kierunku 2 a nawet 3 świata.
2. Powiedzenia żegnam protektoratowi wojskowemu USA. Jeśli chodzi o wojsko i służby specjalne jesteśmy całkowicie niesamodzielni, i wykonujemy polecenia USA. Trzeba pilnie z tym skończyć. Tam gdzie to nam na rękę współpraca z USA, a gdzie nie wyraźnie im to mówimy i robimy swoje w swoim interesie. Bo interes USA w wielu aspektach nie jest naszym interesem.
Bez wypełnienia punkt 1 i 2 – to wszystko inne jest tylko biciem piany i ekscytowaniem się niczym.
OKO się w końcu zmitygowało po kompromitujących tekstach "na gorąco" bijących bez opamiętania w PO, zalatujących ultralewicowym zadęciem.
Wyżej w miarę rzetelna analiza tego co się wydarzyło. W miarę, bo nie powinno się wymagać od partii centrowej rzucania idei lewicowych, a właśnie to byłoby niemądre, bo zabierałoby pole lewicy. Byłoby pokazaniem braku poszanowania tożsamości partii lewicowych, a tego przecież na łamach OKO domagał się Czarzasty.
Niech inne partie opozycyjne zrobią podobne konwencje – pokażą swoim wyborcom, że nie porzucają swoich idei. Potem niech staną wspólnie i wytłumaczą swoim wyborcom, dlaczego to robią. Jest to konieczne, bo metoda liczenia głosów w wyborach do sejmu mocno premiuje dużych. Cztery partie mające w sumie 50 % może zostać przebite przez jedną mającą 45 %, a nie o to chodzi by przewaga obecnej opozycji nad pis była minimalna, bo to będzie katastrofa i dla opozycji i dla Polski.
Jak to mówią, nic się nie udało Kaczyńskiemu tak dobrze jak opozycja.
2023: PiS wygrywa wybory, ale nie ma większości. Rząd tworzy koalicja PO-Lewica-Holownia-PSL.
2024: rozpoczyna się kryzys rządowy na skutek propozycji lewicy dot liberalizacji aborcji. Chaos polityczny i nasilenie wrażenia państwa z dykty.
2025: wybory prezydenckie: zwycięstwo M. Wasserman w wyborach; kryzys rzadu po porażce w wyborach prezydenckich
2026: wcześniejsze wybory parlamentarne, PiS wygrywa większością bezwzględna ale daleki od konstytucyjnej (większość głównie ze względu na wypadnięcie PSL z sejmu i słaby wynik konfederacji).
Oczywiście historyjka z przymrużeniem oka ;-).
Tekst redakcyjny pani Szczęśniak oraz pana Pacewicza można potraktować jako krytykę w dobrym znaczeniu tego słowa. Życzyłbym Autorom, oraz całej redakcji OKO.press, równie krytycznego podejścia i podobnie krytycznych artykułów wobec działań animatorów Strajku Kobiet Lewicy, aktywistów LGBT, innych partii politycznych, w szczególności partii pana Hołowni oraz szeroko rozumianego spektrum lewicowego występującego na polskiej scenie politycznej.
Pozostaje życzyć katolicko-nacjonalistycznej prawicy polskiej, by w dalszym ciągu konsekwentnie trzymała kurs własnej bezkrytyczności. W końcu. ta władza pochodzi od Boga, który jak i Zjednoczona Prawica, jest doskonały i wszechmogący.
Z tak typową dla tej orientacji politcznej alergią na autorefleksję i samokrytykę, powyższe życzenia są właściwie zbędne.
Nic tak nie pogrąża, jak monotonne pianie peonów na temat własnej wsi, bez realistycznych porównań i korekt w celu przerobienia własnych błędów w interesie siły własnej kondycji.
Przy permanentnym braku odwagi ultraprawicy do oficjalnego przyznania się do tego czy innego czynu, przy aktualnej świadomości społeczeństwa polskiego, jakiekolwiek obawy przed negatywnymi skutkami ruchu politycznego jak przyznanie się do błędu, czy wykroczenia są nie tylko niepotrzebne. Takie obawy są wręcz irracjonalne. Oby tak dalej!
To jest bicie piany o nic – artykuł jest o niczym.
Prawdziwe problemy Polski mają się nijak do tej dyskusji.
1. i najważniejsze – edukacja – ale nie taka lewicowa, a stawianie na najlepszych – cała edukacja zorientowana na najlepszych, czerpiącą wzorce z najlepszych z całego świata. Bez tego w dającej się przewidzieć przyszłości dalej będziemy mieli miernych urzędników, mierne władze samorządowe itd. A to nas dalej będzie prowadziło w kierunku 2 a nawet 3 świata.
2. Powiedzenia żegnam protektoratowi wojskowemu USA. Jeśli chodzi o wojsko i służby specjalne jesteśmy całkowicie niesamodzielni, i wykonujemy polecenia USA. Trzeba pilnie z tym skończyć. Tam gdzie to nam na rękę współpraca z USA, a gdzie nie wyraźnie im to mówimy i robimy swoje w swoim interesie. Bo interes USA w wielu aspektach nie jest naszym interesem.
Bez wypełnienia punkt 1 i 2 – to wszystko inne jest tylko biciem piany i ekscytowaniem się niczym.
Wiedziałem, że tak będzie. Krytykowanie tego, co zostało zaprezentowane jest łatwe. Lepiej może byłoby podjąć próbę wskazania, opozycyjnym działaczom, dróg wiodących do przygotowania zwycięskiej batalii z kaczafim.
@ Mateusz Głazowski, ależ proszę bardzo: Wskazania dróg do batalii z kaczafim:
Opozycja parlamentarna może być silna tylko z opozycją publiczną, z opozycją ulicy.
Tak jak silna jest Zjednoczona Prawica dzięki kierującym Marszem Niepodległości narodowcom, sekcie Rydzyka, sekcie Ordo Iuris, dzięki homofobicznym i \"ruchu dla życia\" transporterom i propagandzie w przestrzeni publicznej, tak samo opozycja parlamentarna nie powinna się odcinać od wszystkich ruchów obywatelskich pro-konstytucyjnych, praw kobiet, LGBT, autonomicznych związków zawodowych, komitetów obywatelskich, komitetów ochrony praw lokatorskich, ruchów przedsiębiorców, ruchów ekologicznych, strajku klimatycznego, lotnych brygad etc., itd. Na pewno powinna podąć z nimi wszystkimi dialog, którego dotąd unika nie chcąc splamić swojej reputacji, Po tym gdy władza i jej kołchoźniki z TVP na czele. właśnie pod tym pretekstem dawno już całe morze pomyj na nich wylała, a Kaczyński (sam obecnie – prawacki ekstremista) powiedział, że opozycja poszła w stronę lewackiej ekstremy, to nie ma sensu dalej się odcinać, tylko właśnie przejść do ofensywy. Stawką jest permanentna utrata wolności w rzeczywistym, choć jako taki nie sformalizowanym, faktycznym "stanie wyjątkowym".
Powiem tyle – na pewno nie zagłosuję na żadną koalicję 276. Już jądro uranu 235, którym jest pis – jest niestabilne i toksyczne dla Polski. Robiąc koalicję robią tylko to, że kto miałby zagłosować na Hołownię, wiele z tych ludzi nie zagłosuje na "koalicję 276" czy "Nową Platformę", niech to nazwą jeszcze "Nową Polską", na wzór "Nowej Hiszpanii". Tyklo wchodząc osobno mają możliwość osiągnąć 276 mandatów. Inaczej wygra znów PiS.
Dość partii większościowych w Szejmie. Pora na kilka mniejszych partii, tak aby każda mogła kontrolować i się sprzeciwiać głupotom i korupcji pozostałych i aby realnie ktoś nie tylko patrzył im na ręce ale te ręce ucinał, gdy trzeba.
Zgadza się. Wiele osób (nie tylko od Hołowni, tak myślę) nie zagłosuje na PO z różnych przyczyn. Przede wszystkim nie możemy im w nagrodę fundować miejsc w rządzie TYLKO dlatego, że nie są PiSem.
Wygrać z Pisem w pojedynke, nawet takie dzieci z oko powinny zrozumieć że to niemożliwe.
1. lipca weszła w życie istotna dla edukacji domowej tzw. Ustawa Zakrzewskiego. https://dzienniklodzki.pl/ustawa-zakrzewskiego-rewolucja-w-polskim-szkolnictwie/ar/c5-15618172