Daniel Flis
Daniel Flis
Ksiądz Andrzej Dymer wykorzystywał seksualnie dzieci, o czym szczecińscy biskupi wiedzieli od połowy lat 90. Do dzisiaj jednak kieruje biznesami archidiecezji. Jak ustaliliśmy, publiczne instytucje i spółki z udziałem państwa przekazują miliony na jego inicjatywy
W OKO.press opisaliśmy wiele przestępstw seksualnych popełnionych przez księży czy zakonników Kościoła katolickiego, a także przypadki krycia tych przestępstw przez biskupów. Jednym z najbardziej szokujących przykładów tej patologii były losy ks. Andrzeja Dymera. W serii tekstów o nim (pisanych z Radkiem Grucą) staraliśmy się pokazać, jak to się stało, że Dymer wciąż był - w chwili powstawania materiału - prawą ręką szczecińskiego metropolity, choć od 25 lat ciążą na nim zarzuty wykorzystywania seksualnego nastoletnich chłopców.
Kilka miesięcy wcześniej umówiliśmy się ze Zbigniewem Nosowskim, redaktorem naczelnym “Więzi”, że będziemy działać równolegle: on opisze, jak sprawę Dymera tuszowały czynniki kościelne, a my - świeckie. Także z tego względu tekst o Dymerze był wyjątkowy.
Odkryliśmy, że tym, co tak długo trzymało tego księdza na powierzchni, były przede wszystkim jego talenty biznesowe i organizacyjne. Na remont należącego do archidiecezji szpitala i domów pomocy społecznej zdobył od instytucji państwowych i spółek Skarbu Państwa co najmniej 11 mln zł. Nie dostałby ich, gdyby nie wpływy na najwyższych szczeblach władzy. Największe dotacje dostał od instytucji podległych byłemu ministrowi środowiska Janowi Szyszce oraz ówczesnej premier Beacie Szydło, która osobiście przekazała Dymerowi 2 mln zł z budżetu państwa.
Dwa dni po publikacji poniższego tekstu abp Andrzej Dzięga spotkał się z jedną z ofiar Dymera, którego historię opisaliśmy w pierwszym odcinku cyklu. Na jego prośbę odwołał księdza z pełnionych funkcji.
Tydzień później Dymer już nie żył - zmarł na raka we własnym szpitalu. Dla jego ofiar sprawa nie jest jednak zakończona. Kościelny trybunał nie udostępnił im wyroku w sprawie księdza, który wydał przed jego śmiercią. Odwołali się do Watykanu, ale ten znów każe im czekać.
Poprosiliśmy autorów/autorki OKO.press, by wybrali jeden swój tekst opublikowany w 2021 roku - najważniejszy, najtrudniejszy, najbardziej poruszający lub po prostu - we własnej ocenie - najlepszy. Oto pierwszy z nich. Opublikowany 8 lutego 2021 roku.
Ksiądz Andrzej Dymer od ponad ćwierć wieku jest niezatapialny. Pierwsze doniesienie o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich chłopców dotarło do kurii szczecińskiej w 1995 roku. Ostatnią ofiarę, o której wiemy, zgwałcił w 2000 roku. Kolejni biskupi szczecińscy wiedzieli o jego przestępstwach, ale chronili go przed kościelnym i świeckim wymiarem sprawiedliwości.
Zamiast go ukarać, powierzali mu kierownicze stanowiska. Między 1992 a 2007 rokiem Dymer tworzył sieć katolickich szkół i placówek wychowawczych.
[restrict_content paragrafy="0"]
Od 2010 roku do dzisiaj, w imieniu metropolity szczecińsko-kamieńskiego arcybiskupa Andrzeja Dzięgi, prowadzi kościelny szpital w Szczecinie i trzy domy pomocy społecznej.
Jak ustaliliśmy, troszczy się też o nieruchomości przejmowane przez Kościół od miasta.
Dlaczego tak długo pozostaje pupilem hierarchów? Według naszych rozmówców zbyt dużo zawdzięczają jego biznesowym talentom, by pozwolić na usunięcie go z kapłaństwa. "Nie zarzyna się kury znoszącej platynowe jajka" - mówi nam osoba znająca sprawę.
Od czasu, gdy do władzy doszedł PiS, m.in. dzięki bliskim relacjom z politykami tej partii Dymer jeszcze umocnił swoją pozycję.
OKO.press ustaliło, że w latach 2010-2020 ks. Dymer zebrał od instytucji państwowych i spółek Skarbu Państwa ponad 11* milionów złotych. Trafiły do archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej oraz należącego do niej Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II, którego Dymer jest dyrektorem. Zasiliły inicjatywy, które na lata mają zapewnić kurii dochody.
Przynajmniej części tych dotacji i darowizn nie byłoby, gdyby nie przychylność polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Na inicjatywy księdza Dymera pieniądze przekazywali m.in.:
Uroczyste otwarcie archidiecezjalnego Szpitala im. Karola Boromeusza w Szczecinie odbyło się w czerwcu 2017 roku. Rzędy drewnianych ławek na dziedzińcu zapełnili księża, zakonnice, pracownicy szpitala, mieszkańcy Szczecina oraz pracownicy Lasów Państwowych.
Na zdjęciu z tej uroczystości, w jednym rzędzie z biskupami siedzą politycy. Między innymi szefowa kancelarii premiera Beata Kempa, Paweł Szefernaker, sekretarz stanu w KPRM, dawniej uczeń katolickiego liceum założonego przez Dymera, i Joachim Brudziński, najważniejszy człowiek w zachodniopomorskim PiS. Obok nich arcybiskup szczecińsko-kamieński Andrzej Dzięga oraz ksiądz Andrzej Dymer.
To dzień triumfu Dymera. Dziesięć lat wcześniej wydawało się, że jego kościelna kariera jest nieodwołalnie zakończona. W 2007 roku z powodu oskarżeń o wykorzystywanie seksualne wychowanków schroniska młodzieżowego, które prowadził w latach 90., został odsunięty od zadań edukacyjnych. Trafił do domu księdza emeryta. Rok później „Wyborcza” opublikowała zeznania czterech jego ofiar. Sąd biskupi stwierdził jego winę, a prokuratura wszczęła śledztwo.
Proces toczył się aż do 2015 roku. Abp Dzięga nie czekał jednak na wyrok. W 2010 roku mianował Dymera dyrektorem archidiecezjalnego Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II. W imieniu Dzięgi Dymer miał się zająć przebudową i prowadzeniem Szpitala im. Karola Boromeusza oraz domu pomocy społecznej. Dzisiaj już wiadomo, że z punktu widzenia finansów Kościoła była to dobra decyzja. Ks. Dymer wypełnił swoje zadanie i to z nawiązką.
Oprócz szpitala jego Instytut prowadzi aż trzy domy opieki społecznej:
DPS w Kolsku Instytut otworzył w 2019 roku, w dawnym budynku szkoły sprzedanym przez gminę Bierzwnik. Dwa pozostałe mieszczą się w kompleksie budynków odsprzedanych archidiecezji przez miasto po bardzo korzystnej cenie.
W 2010 roku abp Dzięga przekonał prezydenta Szczecina Piotra Krzystka oraz radnych PO i PiS, by miasto odsprzedało jego archidiecezji budynki dawnego szpitala miejskiego przy al. Wyzwolenia. Siostry boromeuszki, do których szpital należał przed II wojną światową, w razie braku zgody na sprzedaż, groziły miastu procesem. Według ratusza sprawa była nie do wygrania, sprzedał więc szpital z 99,9-procentową bonifikatą.
Rzeczoznawca wycenił wartość budynków i otaczającego je parku (łączna powierzchnia 1,52 ha) na 19 259 000 zł. Miasto oddało je za 19 259 zł.
Bonifikata została udzielona pod kilkoma warunkami. Archidiecezja zobowiązała się, że w ciągu siedmiu lat urządzi w przejętych budynkach szpital rehabilitacyjny oraz dom pomocy społecznej. Na remont i działalność szpitala nie może ubiegać się o środki z budżetu Szczecina.
Umowa nie zakazywała jednak przekazywania na szpital innych środków publicznych. Ksiądz Dymer potrafił to wykorzystać.
Wróćmy na uroczystość otwarcia Szpitala im. Karola Boromeusza w czerwcu 2017 roku. Na zdjęciach z imprezy widzimy jak Joachim Brudziński przecina wstęgę w wejściu do szpitala, a Beata Kempa wręcza kwiaty i wygłasza przemówienie.
Jego treść nie została odnotowana przez lokalne media. Cytowały jednak wypowiedź księdza Dymera:
“Budowa szpitala trwała siedem lat i sfinansowana została w całości ze środków prywatnych” - mówił.
Żaden z dziennikarzy nie zakwestionował wtedy tych słów. Nie podważali ich także zebrani na uroczystości politycy PiS, choć oni najlepiej wiedzieli, że Dymer kłamie.
Ustaliliśmy, że na przebudowę i wyposażenie kościelnego szpitala oraz renowację otaczającego go parku od instytucji państwowych i spółek Skarbu Państwa ks. Dymer zebrał ponad 6 milionów złotych:
PKN Orlen i Zakłady Chemiczne Police to spółki kontrolowane przez państwo i zarządzane przez menedżerów z nadania PiS.
Poza tym na trzy domy pomocy społecznej i swoją fundację ks. Dymer zdobył co najmniej 3,5 mln zł. Z tego:
Pełne zestawienie dotacji i darowizn zamieszczamy na końcu tekstu.
Dotarliśmy do korespondencji pomiędzy księdzem Dymerem a ministerstwem spraw wewnętrznych i Kancelarią Premiera w sprawie przekazania 2 mln zł na szpital w Szczecinie. Wymiana pism zaczyna się 18 października 2016 roku. Dymer pisze bezpośrednio do Mariusza Błaszczaka, ówczesnego szefa MSWiA. Uprzejmie prosi o 2 mln zł z Funduszu Kościelnego na “dokończenie inwestycji Jego Ekscelencji Arcybiskupa Andrzeja Dzięgi Metropolity Szczecińsko-Kamieńskiego”.
Zamiast Błaszczaka 26 października Dymerowi odpisuje Beata Kempa, szefowa kancelarii premier Beaty Szydło.
Kempa jest ulubienicą ojca Tadeusza Rydzyka, a abp Dzięga to jeden z jego największych sojuszników w episkopacie.
Szefowa KPRM w liście do Dymera nie zadaje żadnych pytań. Jedynie uprzejmie prosi o pilne potwierdzenie, że uda mu się wydać 2 mln zł do końca roku i że będą przeznaczone na prace jeszcze niewykonane. Na jej liście widnieje pieczątka z napisem “doręczyć natychmiast”. Dymer odpisuje następnego dnia. Oświadcza, że da radę. Po kolejnych trzech dniach prosi o rozdzielenie dotacji na dwie transze. Milion do 15 listopada i drugi do 15 grudnia 2020.
3 listopada 2016 Beata Szydło podpisuje zarządzenie o przekazaniu Funduszowi Kościelnemu 2 mln zł z przeznaczeniem na przebudowę szpitala księdza Dymera. Źródłem środków jest rezerwa budżetowa, czyli zapasowa pula pieniędzy, którą premier może dysponować samodzielnie w razie niespodziewanych wydatków.
Gdyby nie decyzja Szydło, w Funduszu Kościelnym tyle pieniędzy by się nie znalazło. Finansuje on przede wszystkim składki ubezpieczeniowe duchownych. Od 2016 roku wspiera także renowacje kościelnych zabytków i kościelną działalność charytatywno-opiekuńczą. Na ten drugi cel 20 podmiotom przyznano w 2016 r.oku łącznie 1 027 050 zł. Najczęściej były to dotacje na pomoc dzieciom i młodzieży w ośrodkach prowadzonych przez siostry zakonne. Dofinansowanie wynosiło od kilku do maksymalnie 155 tysięcy złotych.
W ostatnich latach za pośrednictwem Funduszu Kościelnego dotacje z rezerwy budżetowej podobnej wysokości, co ksiądz Dymer, otrzymał tylko warmiński Caritas. Jak pisaliśmy, w latach 2016-2017 od Beaty Szydło dostał łącznie 3,8 mln zł na remont państwowego ośrodka, który wcześniej za darmo przekazał mu rząd PiS.
We wniosku Dymera o dotację z Funduszu Kościelnego znajdujemy informację, że nie jest to pierwsze wparcie, które dostał na szpital w Szczecinie. Dofinansowały go także Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz wojewódzki fundusz ochrony środowiska w Szczecinie.
NFOŚ miał przekazać 2 151 449 zł i pożyczyć 1 707 448 zł. WFOŚ dał 915 860 zł.
Według informacji, które uzyskaliśmy od WFOŚ w Szczecinie, w 2012 r. przekazał on 1.600.000 zł* na termomodernizację budynków użyteczności publicznej Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej. Z kolei NFOŚ, także w 2012 roku, przekazał archidiecezji na ten sam cel 2 275 875 zł. Termomodernizacja opłacona przez NFOŚ objęła 13 obiektów użyteczności publicznej. Oprócz szpitala był to DPS dla osób psychicznie chorych także kierowany przez Dymera i 10 domków na terenie Młodzieżowego Ośrodka Szkoleniowo-Wypoczynkowego "Staś" w nadmorskiej Wisełce. To ośrodek kolonijny należący do Fundacji Pomocy Dzieciom i Młodzieży im. Księdza Stefana Kardynała Wyszyńskiego.
Według informacji z rejestru sądowego, Dymer był jej prezesem do 2015 roku, choć zgodnie z wyrokiem sądu biskupiego z 2008 r. miał być odsunięty od “posługi duszpasterskiej w sektorze młodzieżowym i dziecięcym”.
Jak ustaliliśmy, dodatkowo NFOŚ w 2017 r. przekazał Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej 241 065 zł. Dostała je na projekt "Rewitalizacja terenu zespołu Szpitalno-Ogrodowego przy al. Wyzwolenia 52 w Szczecinie wraz z zabudową ścieżki edukacyjnej Zieleń miejska Szczecina". Mówiąc prościej: na prace ogrodowe w parku otaczającym szczeciński szpital i DPS-y Dymera.
Kolejną dotację - 1.502.000 zł - NFOŚ przekazał instytutowi Dymera w 2019 roku na DPS w Kolsku. Dodatkowo NFOŚ udzielił mu pożyczki w wysokości 2 253 000 zł. Instytut medyczny od siebie dołożył 1 737 602 zł. Jak ustaliliśmy, większość tej kwoty uzyskał od innych państwowych podmiotów.
Kolsk to niewielka wieś, ponad 100 km od Szczecina. Dymer urządził tam DPS w dawnym budynku szkoły, sprzedanym przez gminę. Na uroczystość poświęcenia placu budowy w 2019 r. przyjechała wiceminister środowiska Małgorzata Golińska, przedstawiciele narodowego i wojewódzkiego funduszu ochrony środowiska, Paweł Szefernaker, sekretarz stanu w MSWiA oraz ks. Dymer. Mszę poprowadził abp Dzięga. Według relacji na stronie internetowej gminy ceremonia zakończona została wspólnym posiłkiem i koncertem „Śpiewam Tobie Polsko”.
Pierwszą dotację NFOŚ przyznał Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej za rządów PO. Kolejne dwie ks. Dymer dostał, gdy Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska kierował Kazimierz Kujda, nominat Jana Szyszki i zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego (z funduszu odszedł, gdy media ujawniły, że w czasach PRL był zarejestrowany jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa).
Według byłych pracowników Ministerstwa Środowiska, z którymi rozmawialiśmy, ksiądz Dymer bywał z Szyszką na polowaniach. Dostarczał także dziczyznę i alkohole na imprezy organizowane w jego sławnej „stodole” w Tucznie.
Do budowy dzieł księdza Dymera dołożyły się również Lasy Państwowe, które także podlegały ministrowi Szyszce.
W odpowiedzi na nasz wniosek o udostępnienie informacji publicznej Lasy Państwowe ujawniły, że w latach 2016-20 przekazały w darowiźnie na rzecz Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II łącznie 815 800 zł zebranych od nadleśnictw.
Mają one prawo do przekazywania darowizn “na cele społeczno-użyteczne” z pieniędzy, które zarobią m.in. na sprzedaży drewna. O ich przeznaczeniu mogą decydować same, ale w tym przypadku zbieżność dat wskazuje na to, że była to akcja zorganizowana odgórnie.
Największą część darowizn przekazano jesienią 2016 roku na przebudowę szpitala im. Karola Boromeusza w Szczecinie oraz jesienią 2019 roku na przebudowę DPS-u w Kolsku.
W latach 2015-2018 dyrektorem generalnym Lasów Państwowych był Konrad Tomaszewski, kuzyn Jarosława Kaczyńskiego, a także przyjaciel Jana Szyszki.
Sam Dymer, zanim został księdzem, w latach 80. uczył się w technikum leśnym w Rzepinie. Jak pisał w 2008 roku w “Dzienniku” Radosław Gruca, w jednym pokoju w szkolnej bursie mieszkał wtedy z Andrzejem Szelążkiem. Od 2018 roku Szelążek jest dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie, której nadleśnictwa przekazały Dymerowi 417 tys. zł. “Nie jest tajemnicą, że Szelążek dostał to stanowisko za wstawiennictwem Dymera” - mówi nam osoba związana ze środowiskiem szczecińskich leśników.
Z wniosku Dymera o dotację z Funduszu Kościelnego dowiadujemy się, że całkowity koszt przebudowy szpitala wycenił on na 15 807 574 zł. Przyznał się tam też, że sam zgromadził 9 032 816 zł, na co miały składać się “własne środki, darowizny, wolontariat i kredyt spółdzielczy Bank[u] w Wolinie”.
Jak ustaliliśmy, oprócz nadleśnictw darowizny Instytutowi Medycznemu przekazywały też spółki Skarbu Państwa. Według naszych źródeł 300 000 zł wynosiła darowizna Fundacji Orlen z 2018 roku. Prezeską fundacji była wtedy Marta Lau, współpracowniczka Mateusza Morawieckiego, jego była rzeczniczka w ministerstwie rozwoju. Samą spółką kierował już wtedy Daniel Obajtek niedawno wychwalany przez Jarosława Kaczyńskiego i typowany na przyszłego premiera.
Kolejną darowiznę w 2016 roku przekazała Instytutowi Medycznemu państwowa spółka Zakłady Chemiczne Police. Według naszego rozmówcy związanego ze spółką przekazała ona na szpital około 400 000 zł, m.in. na instalację wind. Prezesem Polic był wtedy Wojciech Wardacki uznawany za człowieka Joachima Brudzińskiego. O przekazaniu darowizny na zakończenie budowy Szpitala Rehabilitacyjnego w Szczecina wspomina sprawozdanie zarządu Grupy Azoty z działalności w 2016 roku, ale nie podaje jej kwoty.
O związkach Dymera z Policami może świadczyć przeszukanie, które w siedzibie Instytutu Medycznego w sierpniu 2020 roku przeprowadziło Centralne Biuro Antykorupcyjne w ramach śledztwa, dotyczącego nieprawidłowości w spółce.
Nie udało nam się oficjalnie potwierdzić informacji dotyczącej wysokości wsparcia spółek dla Instytutu. Grupa Azoty (do której należą Police) odpisała, że nie jest zobowiązana do udzielania takich informacji, a Fundacja Orlen zignorowała nasze pytania.
Czy szczecińska kuria zarabia na interesach Dymera? Archidiecezja zobowiązała się, że wykorzysta przekazane przez miasto budynki “na cele opiekuńczo-lecznicze, niezwiązane z działalnością zarobkową”. W razie niespełnienia tego warunku grozi jej kara wysokości 5 777 700 zł. Działalność leczniczą musi prowadzić do 2035 roku.
“W mojej ocenie zapis w umowie wyklucza prowadzenie działalności zarobkowej przez szpital na okres 25 lat. I nie ma znaczenia, na co zysk byłby przeznaczony. Kluczowy jest sam zamiar jego uzyskania” - mówi OKO.press Agnieszka Filak ze Stowarzyszenia Obywatelskich Inicjatyw Społecznych i Historycznych (SOISH), monitorującego stosunki państwa z kościołami i związkami wyznaniowymi.
Mimo tego oprócz usług w ramach NFZ szpital świadczy też usługi odpłatne. Na przykład za 10 godzin rehabilitacji kardiologicznej trzeba w nim zapłacić 750 zł.
W grudniu 2020 zapytaliśmy Instytut Medyczny m.in. jakie przychody z działalności gospodarczej przynosi szpital i na co je przeznacza. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Nie można tego sprawdzić w inny sposób, bo Instytut nie jest spółką ani fundacją, tylko osobą prawną kościoła katolickiego. Jako taka nie musi upubliczniać swoich sprawozdań.
Jeśli Instytut Medyczny prowadzi w szpitalu działalność gospodarczą, nie musi też odprowadzać od niej podatków, o ile zyski przeznacza m.in. na cele związane z kultem lub charytatywno-opiekuńcze.
Instytut nie zapłaci więc podatku od pieniędzy przelanych na konto kurii albo od pensji dyrektora Dymera.
Nie wiadomo, ile sam Dymer zarobił na prowadzeniu interesów szczecińskiej kurii. Według źródeł OKO.press najczęściej przebywa w jednopiętrowym domu na północnych obrzeżach Szczecina przy parku Mścięcino. Przemalowany na żółto budynek nie wygląda bogato.
Wiadomo jednak, że Dymer ma też willę we wsi Głusza niedaleko Koszalina, przez miejscowych zwaną “pałacem”. Według samego księdza wyceniona była na 1,3 miliona złotych.
Stoi na cyplu nad prywatnym jeziorem. “Zabronili nam łowić ryby. Sami łowią, niedawno sieci stawiali” - skarżyli się dziennikarzowi “Rzeczpospolitej” mieszkańcy Głuszy w 2014 roku.
“Rzeczpospolita” od mieszkańców dowiedziała się wtedy także, że na terenie rezydencji widzieli nastolatków - chłopców i dziewczynki.
Po publikacji otrzymaliśmy dodatkowe informacje od Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospdarki Wodnej, z których wynika, że w 2012 roku Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej przekazał o 684 140 zł więcej, niż początkowo podaliśmy. W rezultacie suma dotacji i darowizn pozyskanych przez ks. Dymera w latach 2010-2020 przekroczyła 11 mln zł.
Współprac. Radosław Gruca
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze