AKTUALIZACJA GODZ. 01:42. Ipsos podał wyniki badania late poll – jego wyniki to miks badań sondażowych przed komisjami wyborczymi i oficjalnych wyników z 50 proc. komisji wyborczych wytypowanych do badania. Zmiany są bardzo niewielkie. Andrzej Duda zyskał 0,7 pkt proc., Rafał Trzaskowski stracił 0,1 pkt. proc., Szymon Hołownia zyskał 0,2 pkt proc., Krzysztof Bosak stracił 0,3 pkt. proc., Robert Biedroń 0,4 pkt. proc., Władysław Kosiniak-Kamysz 0,1 pkt proc.
Wyniki przedstawiają się następująco:
Andrzej Duda – 42,5 proc, Rafał Trzaskowski – 30,3, Szymon Hołownia – 13,5 proc., Krzysztof Bosak – 7,1 proc., Robert Biedroń – 2,5 proc., Władysław Kosiniak-Kamysz – 2,5 proc.
Teraz czekamy jeszcze na wynik drugiego badania late poll, który będzie stworzony na podstawie oficjalnych wyników ze 100 proc. komisji wyborczych wytypowanych do badania.
Po nerwowym dniu zmieniających się nastrojów i sprzecznych informacji, jakie pojawiały się dziennikarskiej giełdzie, tuż po 21 trzy stacje telewizyjne (w tym TVP, propagandowa tuba PiS) podały wyniki exit poll, czyli sondażu wśród około 50 tys. osób wychodzących z 500 wylosowanych do badania lokali wyborczych.
Nie poznaliśmy odpowiedzi na pytanie, w jaką stronę pójdzie Polska: czy w kierunku zaostrzania kontroli przez populistyczno-autorytarne rządy PiS, czy w stronę trudnego powrotu do wartości demokratycznych? Co przeważy: chęć kontynuacji „dobrej zmiany” popierana mocniej przez „klasę ludową” i ludzi starszych czy pragnienie odwrócenia węgierskiej ścieżki Jarosława Kaczyńskiego, której „mają dość” mieszkańcy większych miast, ludzie młodsi, lepiej wykształceni i zamożniejsi oraz Polki bardziej niż Polacy.
Odpowiedź przyniesie II tura, w której szanse – jak wynika z naszej analizy – są idealnie wyrównane.
Epidemia zmieniła wyborcze nawyki
Do połowy dnia zanosiło się na porażkę PiS i sukces opozycji. Dane o frekwencji z godz. 12 wskazywały na ogromną mobilizację „elektoratu liberalnego”, które znacznie tłumniej niż w wyborach do Sejmu 2019 poszedł głosować w pierwszej połowie dnia.
Po południu okazało się, że mobilizacja w obu obozach się wyrównała. Oznacza to, że zwolennicy opozycji zmienili wzorzec głosowania: w poprzednich wyborach odkładali je na ostatnią chwilę, teraz poszli od rana. Mogło to wynikać z obaw związanych z epidemią, a także z groźbą manipulacji przy urnach (np. zamknięciem lokali o 21:00 pomimo stojącej na zewnątrz kolejki).
W efekcie frekwencja jest wysoka, według Ipsos 62,9 proc, według szacunków OKO.press nawet 64 proc.
Nie padnie pewnie rekord (64,8 proc. w I turze Kwaśniewski kontra Wałęsa), ale będzie blisko. To dowód na to, jak ostry jest konflikt polityczny i jak dojrzewamy jako społeczeństwo obywatelskie.
W porównaniu z ostatnim przedwyborczym sondażem firmy Ipsos dla OKO.press z 22-23 czerwca wynik Andrzeja Dudy nie jest zaskoczeniem (wśród osób zdecydowanych miał 42-43 proc.). Rafał Trzaskowski wypadł w realnych wyborach nieco lepiej (miał 28-29 proc.)*.
Zobacz ten sondaż Ipsos z 22-23 czerwca
*W sondażu Ipsos 5 proc. wyborców było niezdecydowanych, co zaniżało poparcie dla wszystkich kandydatów. Przeliczenia dają: 42,5 proc. Dudzie, 29 proc. Trzaskowskiemu, 11 proc. Hołowni, 8 proc. Bosakowi, Kosiniak-Kamysz i Biedroń – bez zmian.
Należy jednak pamiętać, co podkreślał w rozmowie z OKO.press dyr. Paweł Predko odpowiedzialny na sondaż wyborczy Ipsos, że błąd pomiaru w exit poll sięga 2 pkt proc.
Oznacza to, że przewaga 12 pkt proc. Dudy nad Trzaskowskim waha się między 8 a 16 pkt. proc., a to ogromna różnica. Innymi słowy wynik może być zarówno 40 do 32 proc., jak 44 do 28 proc.
Dopiero tzw. late poll, czyli prognoza oparta w połowie na sondażu, a w połowie na wynikach podanych przez obwodowe komisje wyborcze, będzie bardzo bliskie ostatecznym wynikom, błąd nie powinien przekroczyć 0,5 proc. Poznamy ją pewnie po północy, większość widzów pójdzie spać z exit poll w głowie. O 3-4 nad ranem Ipsos poda ostateczną prognozę, praktycznie bezbłędną.
Wyniki, które podał Ipsos nie są wiernym odwzorowaniem odpowiedzi ankietowanych. Badacze musieli jakoś rozdzielić głosy osób, które odmówiły wypełnienia ankiety. W wyborach 2019 Ipsos utrafił bo trafnie przypisał odmowy przede wszystkim wyborcom PiS. Zobaczymy, czy uda się i tym razem, bo zapewne także wyborcy Dudy – osoby bardziej podejrzliwe wobec obcych mediów – odmawiały ankieterom.
Mocnym akcentem skończył swą prezydencką przygodę Szymon Hołownia, który wyszarpał dla siebie – bez pomocy partyjnych struktur – aż 13 proc. poparcia. Zadecydował talent medialny i dobre przygotowanie merytoryczne oraz energia rzeszy entuzjastów, którzy uwierzyli, że można wyrwać politykę z duopolu PiS – PO(KO). Hołownia w wywiadzie dla OKO.press zapowiadał polityczny ciąg dalszy.
Kto wygra II turę? Duda bez rezerw, Trzaskowski ma spore szanse, ale idą na remis
Pierwsza tura była nerwowa, ale okazała się tylko przygrywką do decydującego starcia 12 lipca 2020. Jak mówił OKO.press jeden z głównych doradców Trzaskowskiego, „jeśli będziemy mieli 26 czy 27 proc., to nie mamy szans. Musi pojawić się trójka z przodu”.
Niekoniecznie miał rację, Trzaskowski może liczyć na żelazny elektorat anty-PiS. W sondażu Ipsos dla OKO.press z końca kwietnia 2020 aż 39 proc. badanych zadeklarowało, że jeśli obecny prezydent przejdzie do II tury, to będą głosowali „na innego kandydata, ktokolwiek to będzie”, co oznacza, że taki jest potencjał głosów „byle nie Duda”.
W ostatnim przed wyborami sondażu sprawdzaliśmy możliwe przepływy elektoratów z I do II tury. Sprawdzaliśmy wariant Dudy z Hołownią (przegrywał 44 do 49 proc.) i Dudy z Trzaskowskim (przegrywał niemal tak samo: 43 do 47 proc.).
W tamtym sondażu okazało się, że Duda może liczyć na dodatkowe głosy:
- 24 proc. wyborców Bosaka z I tury,
- 17 proc. Kosiniaka-Kamysza,
- 5 proc. Hołowni i
- 3 proc. Biedronia.
Patrząc z tej perspektywy na dzisiejsze wyniki podane przez Ipsos,
Duda może uzbierać w elektoratach rywali łącznie tylko 3-4 dodatkowe punkty proc., co stanowi niezwykle surową recenzję rządów PiS i jego prezydentury. Jego potencjalny wynik w II turze to zatem 45-46 proc.
Trzaskowski może liczyć na głosy:
- 33 proc. głosów Bosaka z I tury (to sensacyjny wynik, który potwierdzał się także w innych sondażach),
- 58 proc. Kosiniaka-Kamysza,
- 77 proc. Hołowni i
- 93 proc. Biedronia.
To oznacza, że w II turze może Trzaskowskiego dodatkowo poprzeć 16 proc. wyborców, co oznaczałoby łączny wynik na poziomie 46 proc.
Suma tych dwóch wirtualnych wyników jest mniejsza niż 100 proc., bo część wyborców deklaruje, że w takiej II turze nie weźmie udziału lub jeszcze się waha: tak odpowiada aż 43 proc. wyborców Bosaka, 25 proc. Kosiniak-Kamysza, 11 proc. Hołowni.
Prezydentura w Polsce rozstrzygnie się zatem w II turze, która będzie niesłychanie wyrównana. Pytanie, na ile uda się Dudzie przekonać wahających się wyborców Konfederacji a Trzaskowskiemu porwać elektorat Hołowni i Kosiniaka-Kamysza. Nie bez znaczenia będą deklaracje przegranych kandydatów.
Równie ważne będzie utrzymanie mobilizacji dotychczasowych elektoratów, a także ściągnięcie na wybory dodatkowych wyborców. W 2015 roku w drugiej turze głosowało aż o 2 mln 94 tys. 235 wyborców więcej niż w pierwszej i to ich głosy ostatecznie pogrążyły Komorowskiego.
W sondażu OKO.press 22 proc. wyborców Trzaskowskiego dopuszczało zmianę wyboru w II turze z Dudą, wyborcy Dudy byli bardziej niezłomni, ale i wśród nich 14 proc. mówiło, że nie są na 100 proc. pewni. I jedni, i drudzy najczęściej wskazywali na debatę telewizyjną jako czynnik, który może zdecydować o porzuceniu swego kandydata, nieco rzadziej na przebieg kampanii.
To bezpośrednia debata może zdecydować. Trzaskowski musi w niej jednocześnie mobilizować anty-PiS i zarysować wizję zmiany w Polsce, ale tak, by nie odstraszyć konserwatywnych wyborców PSL-Kukiz 15 oraz Konfederacji. Trudne do połączenia.
To pierwsze może być mniej istotne, bo cały aparat polityczno-propagandowy PiS na czele z TVP Kurskiego – ruszy do jeszcze bardziej demagogicznego i hejterskiego ataku. A to zmobilizuje tych, którzy „mają dość”.
Trzaskowski: Ja jestem kandydatem zmiany
Tuż po ogłoszeniu wyników Rafał Trzaskowski wygłosił najlepsze przemówienie w swej karierze. Podkreślił, że 58 proc. Polaków i Polek jest za zmianą w Polsce i zadeklarował, że chce ich reprezentować.
Rysował podziały na tych, którzy mówią, że coś Polakom dali i chcą się uwłaszczyć na państwie, na tych, którzy dokonują manipulacji i tych, którzy chcą prawdy. Tymi którzy naruszają prawa kobiet io tych, którzy chcą ich bronić.
Czy wybierzemy polityków, którzy mówią że obywatele są dla władzy, a tymi, którzy mówią, że władza jest dla obywateli – pytał Trzaskowski.
Czy to ma być Polska otwarta czy Polska, która szuka wroga – pytał retorycznie Trzaskowski.
Uspokajał wyborców PiS (500 plus i wiek emerytalny – nie zostaną wycofane), chwalił Szymona Hołownię za hart ducha.
„Andrzej Duda, pierwsza tura?” No cóż, nie udało się
Prezydent Duda do końca walczył o mobilizację swoich zwolenników. Na jego wiecach podstawowe hasło brzmiało „Andrzej Duda, pierwsza tura!”. Ale skandowanie na niewiele się zdało. To, że wygranej Dudy w pierwszej turze nie ma, nie jest wielką niespodzianką, sondaże przed wyborami praktycznie nie dawały mu na to szans. Ale fakt, że prezydent w zasadzie nie przekroczył poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych, to jednak spore zaskoczenie i porażka kampanii Dudy.
Wynik w okolicach 46-47 proc. dałby głowie państwa psychologiczną przewagę przed II turą, a ostateczne zwycięstwo miałby na wyciągnięcie ręki. Nic z tego się nie zdarzyło. Mimo bezprecedensowej nawałnicy propagandowej mediów narodowych (aż do karykaturalnej przesady rodem z Korei Północnej) i uruchomieniu całego potencjału machiny partyjnej i rządowej (słynne wozy strażackie za frekwencję w małych gminach), PiS-owi nie udało się przebić szklanego sufitu dla swojego kandydata.
Czy podczas dwóch tygodni, które dzielą nas od powtórnego głosowania, kurs i ton kampanii prezydenta oraz jego zaplecza się zmienią? Niewykluczone. Duda ma bowiem dwie ścieżki do ostatecznego zwycięstwa.
Bardziej prawdopodobna jest mobilizacja wyborców Krzysztofa Bosaka i zmiana ich preferencji – jak pisaliśmy większość z nich chce głosować na Trzaskowskiego. Wtedy kurs kampanii będzie ostry, Duda będzie grał na konflikt.
Mniej prawdopodobna jest druga droga: demobilizacja jak największej części elektoratu Szymona Hołowni. Wtedy propaganda obierze kurs na tonowanie nastrojów.
Ale pierwsza reakcja Dudy po ogłoszeniu wyników (miłe gratulacje dla rywali, żadnych agresywnych tonów) wskazuje, że miękki ton nie jest wykluczony. Ale jego przemówienie było bezbarwne..
Kosiniak jak Biedroń. Nie dali rady
Władysław Kosiniak-Kamysz wypadł – trzeba to powiedzieć – tak jak zwykle kandydat PSL. Ta partia zyskuje zwykle mocny wynik w wyborach samorządowych, słabszy w parlamentarnych i katastrofalny w prezydenckich. Kalinowski w 2005 roku, Pawlak w 2010 i Jakubiak w 2015 nie przekroczyli 2 proc. poparcia.
Robert Biedroń z kolei, jest rozczarowaniem Lewicy. W 2005 roku Borowski miał 10,3 proc., w 2010 Napieralski 13,7 proc. i dopiero nieszczęsna Ogórek zaliczyła tylko 2,4 proc. W wyborach 2019 Lewica miała mocny trzeci wynik 12,6 proc., w czerwcowych sondażach Ipsos dla OKO.press trzymał się 9-10 proc. Biedroń potrafił jako lider Wiosny wiosną 2018 zyskać poparcie nawet kilkunastu procent, ale zawirowania w karierze (wbrew zapowiedziom został jednak europosłem) i być może po prostu zmęczenie dwuletnią kampanią non stop sprawiły, że głos Lewicy zabrzmiał w tych wyborach cienko.
Polaryzacja górą – 72 proc. na Dudę i Trzaskowskiego
Jak widać poparcie dla dwóch głównych kandydatów do prezydentury – z KO (PO) i PiS – wyniosło łącznie 72 proc.
To mniej niż w wyborach 2010 po katastrofie smoleńskiej, gdy Komorowski pokonał Jarosława Kaczyńskiego (41,5 do 36,4 proc.), ale więcej niż w pojedynku Lecha Kaczyńskiego z Tuskiem (w I turze – 33,1 do 36,3) oraz w starciu Dudy z Komorowskim z 2015 roku (34,8 do 33,8 proc.).
Interesujące, że „duopol” wypada lepiej w wyborach prezydenckich niż parlamentarnych, tak jakby ta forma rywalizacji wyostrzała główny w Polsce podział.
Sondaż Exit Poll, wyniki bez kolorowania:
96,8% – Prawica
3,2% – Centro-prawica
0% – Centrum
0% – Centro-lewica
0% – Lewica
A potem zdziwienie dlaczego ten kraj jest taki spierdolony. 🙂
na nasze standardy Trzask i Hołowczyc to umiarkowana lewica
W 2015 roku PSL wystawiło Jarubasa, nie Jakubiaka. Poprawcie to, proszę.
Symptomatyczne obrazy ze sztabów wyborczych:
w sztabie prezydenta Dudy polskie, biało-czerwone flagi;
w sztabie pana Trzaskowskiego brak flag – Polską, polskim narodem i polską flagą się gardzi, a tęczową czy niebieską przed drugą turą nie wypada się afiszować, bo a nuż ktoś się w antypolskim szwindlu zorientuje…
Żałosne się robią te ciągłe ubolewania na "ostrość i brutalność" sporu politycznego w Polsce. 72% ewidentnie KOCHA POPiS wraz z wszelkimi tej miłości konsekwencjami. Sensowny, merytoryczny i kulturalny realista spoza układu dostaje zaś 13%. Oczywiście już się komentuje że to i tak dużo… Dla mnie żenujące.
niestety, ludzie lubią to co już znają i są strasznie nieufni. Po trosze nie bez przyczyny, 30 lat demokracji w Polsce nauczyło ludzi, że jeśli ktoś określa się mianem polityka to lepiej mu nie ufać. Widziałem to w wielu komentarzach – "chcę zagłosować na Hołownię, jest najlepszy, ale niech się jeszcze chłopak rozkręci i w następnych wyborach ma mój głos" lub przekonanie "Hołownia najlepszy, ale skoro nie wejdzie dalej, to od razu zagłosuję na Trzaskowskiego". Boimy się takiej asertywności trochę (m.in. przez system edukacji zapewne) i nie chcemy "marnować głosów". Były też głosy "Hołownia idealny, ale był ultrakatolicki, lepiej nie głosować na niego". Najgorsze, że merytoryczność jest mniej ważna dla wielu od emocji i przynależności partyjnej (Trzaskowski z programem opublikowanym… parę dni temu). No nic, trzeba zacisnąć zęby i działać dalej, bo byłaby niesamowita szkoda, gdyby zmarnować tę pozytywną energię – widzimy na przykładzie Kukiza jak łatwo to zniszczyć.
"30 lat demokracji w Polsce nauczyło ludzi, że jeśli ktoś określa się mianem polityka to lepiej mu nie ufać". Ale jak faktycznie JEST "prawdziwym" politykiem to czemu nie?? No niestety, tacy jesteśmy, powierzchowni, emocjonalni, rządzeni skojarzeniami, uprzedzeniami. Też mam jednak dalszą nadzieję – tylko Kukiza bym tu nie porównywał bo to całkiem inna jakość (pewnie dlatego też tak poleciał). Idąc tym tropem to byli jeszcze Petru, Palikot, Tymiński, he he (może jeszcze kogoś zapomniałem). Samo bycie "spoza" niczego jeszcze nie przesądza.
Prawda, okoliczności u Kukiza dużo inne, inni spoza nie mają nawet podejścia do Hołowni. Dla mnie też samo bycie "spoza" nic nie przesądza, po prostu z poprzednich przypadków widać jak bardzo łatwo tę energię wygasić. A Hołownia jeszcze młody człowiek, wierzę że jeśli będzie działać dalej to jeszcze zmiany nadejdą. Bardzo mądry człowiek, o. Gużyński, powiedział jakiś czas temu że złe rzeczy dzieją się szybko (w sensie zjawisk społecznych), a te dobre niestety dużo dłużej. I tak pewnie jest też w przypadku Hołowni. Mam nadzieję, że jeszcze sporo namiesza na naszej scenie politycznej.
"Ale jak faktycznie JEST "prawdziwym" politykiem to czemu nie??" – w przekonaniu takich ludzi nie, bo na pewno oszuka, okradnie a zwłaszcza będzie klękać przed Kościołem, co jest niedopuszczalne i przez co niczym się od Dudy i reszty nie różni! Słowem nie ma co wierzyć w ani jedno słowo dlatego że taki obraz polityka-oszusta się utarł. A to wszystko dlatego, że sami wpuszczamy nieodpowiednich ludzi na ważne stanowiska i potem się upewniamy, że politycy muszą być tacy, bo w zasadzie tylko takich widzimy. I koło się zamyka, niestety. Z tego powodu też obecny rząd tak ochoczo nazywał politykami najpierw sędziów, potem lekarzy i nauczycieli. I będzie tak nazywał każdego, kto się nie zgadza z jedynym słusznym zdaniem partii. A dlaczego? Bo słowo "polityk" kojarzy się negatywnie, więc można już na wstępie obniżyć wiarygodność przeciwnika. I tutaj to zjawisko, moim zdaniem zadziałało. Dlatego też wśród niegłosujących tyle osób, które uważa że ich głos niczego nie zmieni.
Ok, tylko małe niezrozumienie… "Ale jak faktycznie JEST "prawdziwym" politykiem to czemu nie??" – to moje pytanie miało charakter ironiczny bo właśnie te 72% świadczy że jak najbardziej (niestety) tak! A jak nie jest, to właśnie dostaje te np 13%. Co do reszty ok, trzymamy kciuki za Hołownię 🙂
A, ok – już jasne. Jak najbardziej trzymamy 🙂
Dołączam się do Panów, w poczuciu zażenowania i trzymaniu kciuków.
Zastanawia mnie jedna rzecz. Poza wyżej wymienionymi uzasadnieniami wyborców RT spotkałam się również z wieloma komentarzami, ze strony, jak łatwo się domyślić, kobiet, dotyczącymi "aparycji". Wiadomo z badań, że wygląd odgrywa dużą rolę np. w ocenie osób starających się o pracę. Ciekawi mnie czy w wypadku polityki, gdyby było w odwrotną stronę, czyli kandydatem byłaby kobieta z identycznym przygotowaniem i atutami, czy podobny efekt, miałby miejsce ze strony męskiego elektoratu czy może na odwrót? Jak myślicie? Szczerze 😉
w 2 turze jest prosty wybór: prezydent niewykształconych, tępych, ultraprawicowych, faszystowskich, zacofanych pseudopolaków vs prezydent inteligentnych, otwartych, umiarkowanych i nowoczesnych POLAKÓW
Przykro mi ale sądzę, że takie komentarze nie należą do kategorii mądrych ani wnikliwych jak też nie świadczą, wbrew temu na co się autor powołuje, o wysokim lub "skutecznym" wykształceniu.
Po raz kolejny społeczeństwo dało wyraz swoim nienormalnym instynktom na poziomie sado-masochistycznym. Tylokrotnie jest robione w idiotów, chamską hołotę itp. negatywne określenia przez przedstawicieli obu partii, którzy ponownie zgarnęli prawie 3/4 głosów, że nie ma innego komentarza niż pie…lcie się. Pozwolę sobie ponownie zauważyć, że ci którzy nie studiowali historii są skazani na to, by ją powtarzać. Natomiast ci, którzy studiowali historię są skazani na to, by bezsilnie patrzeć jak wszyscy dookoła ją powtarzają.
Zgadza się, coś w tym jest że my jako naród wprost uwielbiamy robić sobie krzywdę i to na wielu płaszczyznach. A kiedy sobie uświadamiamy skutki naszego działania (o ile w ogóle to ma miejsce) to zwykle jest dużo za późno by coś naprawić – w końcu Polak mądry po szkodzie…
A platformersi nadal będą mieć nadzieję nie wiadomo na co.
No cóż, nadzieja matką głupich.
Pozwoliłam sobie, używając powyższych potencjalnych przepływów elektoratów (cieszę się, ze ktoś podał w jednym miejscu), uaktualnić prognozę drugiej tury biorąc pod uwagę wyniki podane przez PKW w dniu 29 czerwca: AD (43.67%), RT (30.34), SH (13.85), KB (6.75), WKK (2.37), RB (2.21), pozostali (0.8).
Zrobiłam dwa wyjątki. Przypisałam AD 12% wyborców SH ponieważ powyższe procenty, uwzględniając niegłosujących/niezdecydowanych nie sumowały się do 100%. 12% wydaje się realne wg dwóch innych sondaży opublikowanych w naTemat.pl, 28 czerwca (7% i 17% czyli średnia również 12%). \"Pozostałych\" podzieliłam równo (po 0.4) między AD i RT.
Przeliczając, wynik drugiej tury wygląda następująco: AD (47.82%), RT (47.06), niezdecydowani/niegłosujący (5.10). Odrzucając ostanią grupę na dzień dzisiejszy i nie biorąc pod uwagę dodatkowej mobilizacji wyborców, można się spodziewać następującego wyniku: AD (50.40%), RT (49.60%).
Zaskakująco jest to wynik identyczny do tego, który otrzymałam wg własnego \"intuicyjnego\" szacunku przepływu elektoratów, czyli \"zgaduj zgadula\", co daje mi pewien margines pewności, że mój następny \"eksperyment\" ma dużą dozę realizmu. Po zastosowaniu tej samej techniki i moim szacunku przepływów, gdyby w drugiej turze znalazł się Szymon Hołownia wynik wyszedł następująco: SH (48.77%), AD (46.07), niegłosujący (5.15). Odzrzucając niegłosujących druga tura wychodzi: SH (51.40%), AD (48.60%). Jest to zgodne z, i póki co potwierdza sondaże sprzed pierwszej tury.
Nową interesujaca postacią bez wątpienia jest Szymon Hołownia – człowiek " wizji".
Czy będzie drugim Lechem Wałęsą kolejnej zmiany, to się okaże.
Ale bez wątpienia pomaga mu w tym małżonka, która jak się okazało nie wszystko załatwia "MiG – iem".
Ciekawa jestem jak wyborcy przyjmą komentarze Grzegorza Brauna, że Konfederacja jest 3.
Siła Narodu (liczba wyborców
1 300 000).