0:000:00

0:00

AKTUALIZACJA GODZ. 01:42. Ipsos podał wyniki badania late poll - jego wyniki to miks badań sondażowych przed komisjami wyborczymi i oficjalnych wyników z 50 proc. komisji wyborczych wytypowanych do badania. Zmiany są bardzo niewielkie. Andrzej Duda zyskał 0,7 pkt proc., Rafał Trzaskowski stracił 0,1 pkt. proc., Szymon Hołownia zyskał 0,2 pkt proc., Krzysztof Bosak stracił 0,3 pkt. proc., Robert Biedroń 0,4 pkt. proc., Władysław Kosiniak-Kamysz 0,1 pkt proc.

Wyniki przedstawiają się następująco:

Andrzej Duda - 42,5 proc, Rafał Trzaskowski - 30,3, Szymon Hołownia - 13,5 proc., Krzysztof Bosak - 7,1 proc., Robert Biedroń - 2,5 proc., Władysław Kosiniak-Kamysz - 2,5 proc.

Teraz czekamy jeszcze na wynik drugiego badania late poll, który będzie stworzony na podstawie oficjalnych wyników ze 100 proc. komisji wyborczych wytypowanych do badania.

Po nerwowym dniu zmieniających się nastrojów i sprzecznych informacji, jakie pojawiały się dziennikarskiej giełdzie, tuż po 21 trzy stacje telewizyjne (w tym TVP, propagandowa tuba PiS) podały wyniki exit poll, czyli sondażu wśród około 50 tys. osób wychodzących z 500 wylosowanych do badania lokali wyborczych.

Nie poznaliśmy odpowiedzi na pytanie, w jaką stronę pójdzie Polska: czy w kierunku zaostrzania kontroli przez populistyczno-autorytarne rządy PiS, czy w stronę trudnego powrotu do wartości demokratycznych? Co przeważy: chęć kontynuacji "dobrej zmiany" popierana mocniej przez "klasę ludową" i ludzi starszych czy pragnienie odwrócenia węgierskiej ścieżki Jarosława Kaczyńskiego, której "mają dość" mieszkańcy większych miast, ludzie młodsi, lepiej wykształceni i zamożniejsi oraz Polki bardziej niż Polacy.

Odpowiedź przyniesie II tura, w której szanse - jak wynika z naszej analizy - są idealnie wyrównane.

Epidemia zmieniła wyborcze nawyki

Do połowy dnia zanosiło się na porażkę PiS i sukces opozycji. Dane o frekwencji z godz. 12 wskazywały na ogromną mobilizację "elektoratu liberalnego", które znacznie tłumniej niż w wyborach do Sejmu 2019 poszedł głosować w pierwszej połowie dnia.

Po południu okazało się, że mobilizacja w obu obozach się wyrównała. Oznacza to, że zwolennicy opozycji zmienili wzorzec głosowania: w poprzednich wyborach odkładali je na ostatnią chwilę, teraz poszli od rana. Mogło to wynikać z obaw związanych z epidemią, a także z groźbą manipulacji przy urnach (np. zamknięciem lokali o 21:00 pomimo stojącej na zewnątrz kolejki).

W efekcie frekwencja jest wysoka, według Ipsos 62,9 proc, według szacunków OKO.press nawet 64 proc.

Nie padnie pewnie rekord (64,8 proc. w I turze Kwaśniewski kontra Wałęsa), ale będzie blisko. To dowód na to, jak ostry jest konflikt polityczny i jak dojrzewamy jako społeczeństwo obywatelskie.

W porównaniu z ostatnim przedwyborczym sondażem firmy Ipsos dla OKO.press z 22-23 czerwca wynik Andrzeja Dudy nie jest zaskoczeniem (wśród osób zdecydowanych miał 42-43 proc.). Rafał Trzaskowski wypadł w realnych wyborach nieco lepiej (miał 28-29 proc.)*.

*W sondażu Ipsos 5 proc. wyborców było niezdecydowanych, co zaniżało poparcie dla wszystkich kandydatów. Przeliczenia dają: 42,5 proc. Dudzie, 29 proc. Trzaskowskiemu, 11 proc. Hołowni, 8 proc. Bosakowi, Kosiniak-Kamysz i Biedroń - bez zmian.

Należy jednak pamiętać, co podkreślał w rozmowie z OKO.press dyr. Paweł Predko odpowiedzialny na sondaż wyborczy Ipsos, że błąd pomiaru w exit poll sięga 2 pkt proc.

Oznacza to, że przewaga 12 pkt proc. Dudy nad Trzaskowskim waha się między 8 a 16 pkt. proc., a to ogromna różnica. Innymi słowy wynik może być zarówno 40 do 32 proc., jak 44 do 28 proc.

Dopiero tzw. late poll, czyli prognoza oparta w połowie na sondażu, a w połowie na wynikach podanych przez obwodowe komisje wyborcze, będzie bardzo bliskie ostatecznym wynikom, błąd nie powinien przekroczyć 0,5 proc. Poznamy ją pewnie po północy, większość widzów pójdzie spać z exit poll w głowie. O 3-4 nad ranem Ipsos poda ostateczną prognozę, praktycznie bezbłędną.

Wyniki, które podał Ipsos nie są wiernym odwzorowaniem odpowiedzi ankietowanych. Badacze musieli jakoś rozdzielić głosy osób, które odmówiły wypełnienia ankiety. W wyborach 2019 Ipsos utrafił bo trafnie przypisał odmowy przede wszystkim wyborcom PiS. Zobaczymy, czy uda się i tym razem, bo zapewne także wyborcy Dudy - osoby bardziej podejrzliwe wobec obcych mediów - odmawiały ankieterom.

Mocnym akcentem skończył swą prezydencką przygodę Szymon Hołownia, który wyszarpał dla siebie - bez pomocy partyjnych struktur - aż 13 proc. poparcia. Zadecydował talent medialny i dobre przygotowanie merytoryczne oraz energia rzeszy entuzjastów, którzy uwierzyli, że można wyrwać politykę z duopolu PiS - PO(KO). Hołownia w wywiadzie dla OKO.press zapowiadał polityczny ciąg dalszy.

Kto wygra II turę? Duda bez rezerw, Trzaskowski ma spore szanse, ale idą na remis

Pierwsza tura była nerwowa, ale okazała się tylko przygrywką do decydującego starcia 12 lipca 2020. Jak mówił OKO.press jeden z głównych doradców Trzaskowskiego, "jeśli będziemy mieli 26 czy 27 proc., to nie mamy szans. Musi pojawić się trójka z przodu".

Niekoniecznie miał rację, Trzaskowski może liczyć na żelazny elektorat anty-PiS. W sondażu Ipsos dla OKO.press z końca kwietnia 2020 aż 39 proc. badanych zadeklarowało, że jeśli obecny prezydent przejdzie do II tury, to będą głosowali "na innego kandydata, ktokolwiek to będzie", co oznacza, że taki jest potencjał głosów "byle nie Duda".

W ostatnim przed wyborami sondażu sprawdzaliśmy możliwe przepływy elektoratów z I do II tury. Sprawdzaliśmy wariant Dudy z Hołownią (przegrywał 44 do 49 proc.) i Dudy z Trzaskowskim (przegrywał niemal tak samo: 43 do 47 proc.).

W tamtym sondażu okazało się, że Duda może liczyć na dodatkowe głosy:

  • 24 proc. wyborców Bosaka z I tury,
  • 17 proc. Kosiniaka-Kamysza,
  • 5 proc. Hołowni i
  • 3 proc. Biedronia.

Patrząc z tej perspektywy na dzisiejsze wyniki podane przez Ipsos,

Duda może uzbierać w elektoratach rywali łącznie tylko 3-4 dodatkowe punkty proc., co stanowi niezwykle surową recenzję rządów PiS i jego prezydentury. Jego potencjalny wynik w II turze to zatem 45-46 proc.

Trzaskowski może liczyć na głosy:

  • 33 proc. głosów Bosaka z I tury (to sensacyjny wynik, który potwierdzał się także w innych sondażach),
  • 58 proc. Kosiniaka-Kamysza,
  • 77 proc. Hołowni i
  • 93 proc. Biedronia.
To oznacza, że w II turze może Trzaskowskiego dodatkowo poprzeć 16 proc. wyborców, co oznaczałoby łączny wynik na poziomie 46 proc.

Suma tych dwóch wirtualnych wyników jest mniejsza niż 100 proc., bo część wyborców deklaruje, że w takiej II turze nie weźmie udziału lub jeszcze się waha: tak odpowiada aż 43 proc. wyborców Bosaka, 25 proc. Kosiniak-Kamysza, 11 proc. Hołowni.

Prezydentura w Polsce rozstrzygnie się zatem w II turze, która będzie niesłychanie wyrównana. Pytanie, na ile uda się Dudzie przekonać wahających się wyborców Konfederacji a Trzaskowskiemu porwać elektorat Hołowni i Kosiniaka-Kamysza. Nie bez znaczenia będą deklaracje przegranych kandydatów.

Równie ważne będzie utrzymanie mobilizacji dotychczasowych elektoratów, a także ściągnięcie na wybory dodatkowych wyborców. W 2015 roku w drugiej turze głosowało aż o 2 mln 94 tys. 235 wyborców więcej niż w pierwszej i to ich głosy ostatecznie pogrążyły Komorowskiego.

W sondażu OKO.press 22 proc. wyborców Trzaskowskiego dopuszczało zmianę wyboru w II turze z Dudą, wyborcy Dudy byli bardziej niezłomni, ale i wśród nich 14 proc. mówiło, że nie są na 100 proc. pewni. I jedni, i drudzy najczęściej wskazywali na debatę telewizyjną jako czynnik, który może zdecydować o porzuceniu swego kandydata, nieco rzadziej na przebieg kampanii.

To bezpośrednia debata może zdecydować. Trzaskowski musi w niej jednocześnie mobilizować anty-PiS i zarysować wizję zmiany w Polsce, ale tak, by nie odstraszyć konserwatywnych wyborców PSL-Kukiz 15 oraz Konfederacji. Trudne do połączenia.

To pierwsze może być mniej istotne, bo cały aparat polityczno-propagandowy PiS na czele z TVP Kurskiego - ruszy do jeszcze bardziej demagogicznego i hejterskiego ataku. A to zmobilizuje tych, którzy "mają dość".

Trzaskowski: Ja jestem kandydatem zmiany

Tuż po ogłoszeniu wyników Rafał Trzaskowski wygłosił najlepsze przemówienie w swej karierze. Podkreślił, że 58 proc. Polaków i Polek jest za zmianą w Polsce i zadeklarował, że chce ich reprezentować.

Rysował podziały na tych, którzy mówią, że coś Polakom dali i chcą się uwłaszczyć na państwie, na tych, którzy dokonują manipulacji i tych, którzy chcą prawdy. Tymi którzy naruszają prawa kobiet io tych, którzy chcą ich bronić.

Czy wybierzemy polityków, którzy mówią że obywatele są dla władzy, a tymi, którzy mówią, że władza jest dla obywateli - pytał Trzaskowski.

Czy to ma być Polska otwarta czy Polska, która szuka wroga - pytał retorycznie Trzaskowski.

Uspokajał wyborców PiS (500 plus i wiek emerytalny - nie zostaną wycofane), chwalił Szymona Hołownię za hart ducha.

"Andrzej Duda, pierwsza tura?" No cóż, nie udało się

Prezydent Duda do końca walczył o mobilizację swoich zwolenników. Na jego wiecach podstawowe hasło brzmiało "Andrzej Duda, pierwsza tura!". Ale skandowanie na niewiele się zdało. To, że wygranej Dudy w pierwszej turze nie ma, nie jest wielką niespodzianką, sondaże przed wyborami praktycznie nie dawały mu na to szans. Ale fakt, że prezydent w zasadzie nie przekroczył poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych, to jednak spore zaskoczenie i porażka kampanii Dudy.

Wynik w okolicach 46-47 proc. dałby głowie państwa psychologiczną przewagę przed II turą, a ostateczne zwycięstwo miałby na wyciągnięcie ręki. Nic z tego się nie zdarzyło. Mimo bezprecedensowej nawałnicy propagandowej mediów narodowych (aż do karykaturalnej przesady rodem z Korei Północnej) i uruchomieniu całego potencjału machiny partyjnej i rządowej (słynne wozy strażackie za frekwencję w małych gminach), PiS-owi nie udało się przebić szklanego sufitu dla swojego kandydata.

Czy podczas dwóch tygodni, które dzielą nas od powtórnego głosowania, kurs i ton kampanii prezydenta oraz jego zaplecza się zmienią? Niewykluczone. Duda ma bowiem dwie ścieżki do ostatecznego zwycięstwa.

Bardziej prawdopodobna jest mobilizacja wyborców Krzysztofa Bosaka i zmiana ich preferencji - jak pisaliśmy większość z nich chce głosować na Trzaskowskiego. Wtedy kurs kampanii będzie ostry, Duda będzie grał na konflikt.

Mniej prawdopodobna jest druga droga: demobilizacja jak największej części elektoratu Szymona Hołowni. Wtedy propaganda obierze kurs na tonowanie nastrojów.

Ale pierwsza reakcja Dudy po ogłoszeniu wyników (miłe gratulacje dla rywali, żadnych agresywnych tonów) wskazuje, że miękki ton nie jest wykluczony. Ale jego przemówienie było bezbarwne..

Kosiniak jak Biedroń. Nie dali rady

Władysław Kosiniak-Kamysz wypadł - trzeba to powiedzieć - tak jak zwykle kandydat PSL. Ta partia zyskuje zwykle mocny wynik w wyborach samorządowych, słabszy w parlamentarnych i katastrofalny w prezydenckich. Kalinowski w 2005 roku, Pawlak w 2010 i Jakubiak w 2015 nie przekroczyli 2 proc. poparcia.

Robert Biedroń z kolei, jest rozczarowaniem Lewicy. W 2005 roku Borowski miał 10,3 proc., w 2010 Napieralski 13,7 proc. i dopiero nieszczęsna Ogórek zaliczyła tylko 2,4 proc. W wyborach 2019 Lewica miała mocny trzeci wynik 12,6 proc., w czerwcowych sondażach Ipsos dla OKO.press trzymał się 9-10 proc. Biedroń potrafił jako lider Wiosny wiosną 2018 zyskać poparcie nawet kilkunastu procent, ale zawirowania w karierze (wbrew zapowiedziom został jednak europosłem) i być może po prostu zmęczenie dwuletnią kampanią non stop sprawiły, że głos Lewicy zabrzmiał w tych wyborach cienko.

Polaryzacja górą - 72 proc. na Dudę i Trzaskowskiego

Jak widać poparcie dla dwóch głównych kandydatów do prezydentury - z KO (PO) i PiS - wyniosło łącznie 72 proc.

To mniej niż w wyborach 2010 po katastrofie smoleńskiej, gdy Komorowski pokonał Jarosława Kaczyńskiego (41,5 do 36,4 proc.), ale więcej niż w pojedynku Lecha Kaczyńskiego z Tuskiem (w I turze - 33,1 do 36,3) oraz w starciu Dudy z Komorowskim z 2015 roku (34,8 do 33,8 proc.).

Interesujące, że "duopol" wypada lepiej w wyborach prezydenckich niż parlamentarnych, tak jakby ta forma rywalizacji wyostrzała główny w Polsce podział.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze