Portal Poufna Rozmowa opublikował treść wiadomości wysłanej z konta Mateusza Morawieckiego. Wynika z niej, że we wrześniu 2020 roku premier dążył do wyrzucenia z rządu Zbigniewa Ziobry. Wyjaśniamy, co się wtedy działo i jaki jest kontekst tej informacji
Ostatni przeciek opublikowany przez serwis Poufna Rozmowa (strona została zablokowana w Polsce, dlatego nie podajemy linka) jest sensacyjny i dotyczy kryzysu rządowego z września 2020 roku, wywołanego dwoma ustawami: piątką dla zwierząt i tzw. ustawą bezkarnościową (co się wtedy działo, wyjaśniamy w dalszej części tekstu). Z treści przecieku wynika, że Mateusz Morawiecki planował wówczas dymisję Zbigniewa Ziobry i szukał argumentów, żeby przekonać do tego kierownictwo PiS.
Oto treść e-maila (zachowujemy pisownię oryginalną, dla czytelności poprawiliśmy interpunkcję i dodaliśmy wyjaśnienia od redakcji):
Mail z 23 września 2020 roku, z godz. 12:05, wysłany przez użytkownika „Mateusz Morawiecki” do: Izabeli Antos, Krzystofa Kubówa, Mariusza Chłopika, Michała Dworczyka, Piotra Mullera, Tomasza Fila, Anny Waler Wójcik, Tomasza Matyni.
Tytuł: Potrzebuję więcej takich analiz i bóllet pointów przed jutrzejszym Pkp (Prezydium Komitetu Politycznego PiS – przyp. red.)
Treść: Uważam, że pójście na wybory w tym momencie byłoby błędem – za duże ryzyko wyniku poniżej 50% mandatów.
Taki wynik, to wielka koalicja antyPiS-SolPol (Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry – przyp. red.) nie wejdzie, ale my będziemy poniżej 231 (mandatów - przyp. red.). Konfederacja się z nami nie dogada, dużo szybciej wejdą w taktyczny sojusz z lewicą, żeby nas zniszczyć.
Dalsze rządzenie w warunkach mniejszościowych jest trudne, ale nie niemożliwe. W warunkach kryzysu to dodatkowy argument, że pewne sprawy nie idą, bo przeszkadza nam opozycja i nielojalny Ziobro.
Ryzyko, że w obecnym sejmie zmontowana zostanie wielka koalicja antyPiS, zdolna do konstruktywnego votum nieufności, jest wg mnie małe. ZZ (Zbigniew Ziobro – przyp. red.) jest cyniczny i gotów działać przeciwko nam, ale w obecnym Sejmie nie przyłączy się do takiej koalicji, bo to przekreśliłoby go na zawsze w prawicowym elektoracie.
Należy to wykorzystywać i co jakiś czas wychodzić z inicjatywami ideowymi, które ZZ będzie trudno odrzucać.
Jednocześnie ostra presja na posłów SolPolu, aby jeden po drugim przechodzili do nas, tak samo w samorządach.
Nie znam szczegółów co do rozmów z PSL, ale zakładam, że jeśli podzielimy się z nimi władzą w samorządach, oni mogą być gotowi, żeby rozważyć wejście w koalicję. W zamian za lokalne koalicje w 14-15 sejmikach oraz w powiatach – czemu nie.
Co do MS (Ministerstwa Sprawiedliwości – przyp. Red.), to pewnie nie jest wielkie odkrycie, ale żeby SolPol nie wyrósł nam po prawej stronie, sami potrzebujemy teraz lepszego i mocniejszego Ziobry.
Nowy MS powinien mówić (i działać) na początku jeszcze bardziej zdecydowanie, pokazując, że ZZ wbrew wizerunkowi, który kreował, nie zrobił przez 5 lat w zasadzie nic konkretnego (poza wzniecaniem konfliktu).
Po odebraniu ZZ kontroli nad prokuraturą, trzeba też ostro wziąć się za finanse SolPolu. Choćby po to, by część jego posłów była gotowa popierać nas w głosowaniach / przystąpić do PiS, nawet jeśli ze strachu.
To też będzie argument dla wyborcy centrum – że nie ma dla nas świętych krów i rozliczamy „swoich” z pełną surowością.
W załączeniu dodatkowa ciekawostka o tym, kto został ostatnio awans w prokuraturze
Przełóżmy najważniejsze punkty maila Morawieckiego z języka politycznego na język polski.
Z kontekstu wynika, że twórcą treści maila nie jest raczej premier Morawiecki, bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz, w którym premier wkleja współpracownikom treść analizy kogoś innego, jako modelowy przykład argumentów i planu działania, jakich potrzebuje na spotkanie ze ścisłym kierownictwem PiS, żeby po pierwsze, przekonać je do dymisji Ziobry i po drugie, odwieść od pomysłu przyspieszonych wyborów.
W mailu pada propozycja, żeby po wyrzuceniu Ziobry rząd PiS był na początku mniejszościowy, a później trwał w trzech scenariuszach:
Pośrednio z treści maila wynika też świadomość przynajmniej części obozu władzy, że jeden ze sztandarowych projektów PiS od 2015 roku, czyli tzw. reforma sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, to projekt wydmuszka, który nie niesie za sobą żadnych realnych zmian, a służy jedynie do walki politycznej.
Mail został wysłany w apogeum kryzysu rządowego, związanego z dwoma ustawami: piątką dla zwierząt – ustawą m.in. zakazującą hodowli zwierząt na futra, która wywoływała sprzeciw sporej części PiS i wyborców na wsi – oraz tzw. ustawą bezkarnościową, która de facto miała zapewnić urzędnikom rządowym, w tym premierowi Morawieckiemu, nietykalność w związku z decyzjami podjętymi podczas pierwszej fali pandemii koronawirusa wiosną 2020 roku.
Zbigniew Ziobro zapowiedział, że jego partia nie zagłosuje za żadną z wymienionych ustaw, koalicja Zjednoczonej Prawicy zawisła na włosku.
21 września 2020 roku, dwa dni przed mailem Morawieckiego, na Nowogrodzkiej odbyła się trzygodzinna narada z udziałem kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości. Obecni byli m.in. Mateusz Morawiecki, Ryszard Terlecki, Jacek Sasin, Krzysztof Sobolewski, a także Beata Szydło, której nie było podczas wcześniejszych rozmów, a była uznawana za stronniczkę Zbigniewa Ziobry.
Jedyne oficjalne stanowisko po spotkaniu opublikowała na Twitterze Anita Czerwińska, ówczesna rzeczniczka PiS: „Podjęto decyzje o zdecydowanych rozstrzygnięciach. O szczegółach poinformujemy w stosownym czasie”.
Czas był potrzebny na „rozmowę ostatniej szansy” Kaczyńskiego z Ziobrą, na której minister sprawiedliwości miał usłyszeć „twarde warunki”. Rozmowa odbyła się tego samego dnia późnym wieczorem, a Ziobro miał usłyszeć dwa podstawowe warunki pozostania w rządzie i koalicji:
Warunki nie były zbyt stanowcze, ale rozmowy trwały. Jak wskazuje mail Morawieckiego, w łonie samego PiS nie było zgody, czy dojść z Ziobrą do porozumienia, czy wyrzucić go z rządu.
Dwa dni później, w środę 23 września 2020, pięć godzin po mailu Morawieckiego do współpracowników, rzeczniczka PiS wydała kolejny komunikat: „Piłka jest cały czas po stronie Solidarnej Polski i wszystko zależy od ich decyzji. Prawo i Sprawiedliwość jest gotowe na wszelkie scenariusze, zależy nam na współpracy, aby móc realizować program, ale musi to być współpraca konstruktywna”.
W tzw. międzyczasie do opinii publicznej docierały sygnały o tym, jakie haki mają na siebie nawzajem koalicjanci. W OKO.press pisaliśmy m.in.: „Wśród znajomych premiera Mateusza Morawieckiego pojawiają się plotki o tym, że śledczy z Wrocławia analizują drobiazgowo jego interesy. Mówi się m.in. o przeszłości Morawieckiego na stanowisku prezesa banku oraz o transakcji zakupu ziemi pod Wrocławiem”.
Ostatecznie do przesilenia doszło 24 września 2020 roku, a panowie Ziobro i Kaczyński mieli ostatecznie uzgodnić na nim warunki porozumienia. Tego dnia o godz. 21:30 bliski władzy portal braci Karnowskich informował: „NASZ NEWS. Konflikt w Zjednoczonej Prawicy zakończony!”. Co prawda niespełna dwie godziny później, o 23:20, wPolityce opublikowało tekst o tytule: „TYLKO U NAS. Źródło: Jest bliżej niż było, ale to nie koniec”, ale na tym etapie sporów w obozie władzy to był koniec:
Ziobro wygrał, sporne ustawy odłożono do lamusa, opcja premiera Morawieckiego przegrała.
Przypomnijmy, że we wrześniu 2020 roku byliśmy jeszcze przed tragicznymi w skutkach drugą i trzecią falą pandemii koronawirusa oraz przed decyzją Trybunału Julii Przyłębskiej, który de facto zakazał w Polsce aborcji, co wywołało demonstracje sprzeciwu na bezprecedensową w Polsce skalę.
We wrześniu 2020 roku PiS był też bardzo silny sondażowo, pomiary z tamtego czasu wyglądają z dzisiejszej perspektywy jak political-fiction:
W mailu ujawnionym przez Poufną Rozmowę pojawia się enigmatyczne stwierdzenie, że „trzeba ostro wziąć się za finanse SolPolu”. O co chodzi? Partia Zbigniewa Ziobry w zarządzanych przez siebie obszarach bardzo kreatywnie potrafi wykorzystywać publiczne pieniądze do promowania pomysłów politycznych swojej partii oraz do utrzymywania działaczy w terenie.
Przede wszystkim służy do tego Fundusz Sprawiedliwości, nazywany „skarbonką Solidarnej Polski”. To celowy fundusz obracający setkami milionów złotych rocznie, nadzorowany przez ministra Ziobrę. Za te pieniądze fundacje i stowarzyszenia wskazane przez ministerstwo mają pomagać ofiarom przestępstw i osadzonym wracającym na wolność.
W praktyce mnóstwo organizacji pozarządowych to nowo powstałe NGO’sy związane z Solidarną Polską albo wprost zatrudniające jej działaczy. Przykładów jest mnóstwo, poniżej kilka:
Druga noga wykorzystywania pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości i – szerzej – ministerstwa to pieniądze na tzw. promocję i działania marketingowe. Od kilku lat resort Ziobry wydał już na ten cel kilkadziesiąt milionów złotych. Pieniądze poszły na banery, spoty w radiu i telewizji, reklamy oraz wywiady i artykuły sponsorowane. Ich przekaz sprowadza się do wychwalania polityki Solidarnej Polski i reklamowania funduszu.
Na przykład 2019 roku, w czasie parlamentarnej kampanii wyborczej, w mediach lokalnych można było znaleźć mnóstwo tekstów wychwalających działania resortu i poszczególnych polityków Solidarnej Polski. A wychwalały akurat media w ich okręgach wyborczych. Najczęściej teksty sponsorowane opisywały, jak politycy „wystarali się”, „załatwili” lub „pomogli” lokalnym władzom w zdobyciu środków z Funduszu Sprawiedliwości np. na sprzęt dla miejscowej ochotniczej straży pożarnej. W 2020 media chwaliły posłów Solidarnej Polski za „zdobycie” pieniędzy z funduszu dla szpitali, na walkę z koronawirusem.
Jeśli potraktować słowa z maila Morawieckiego o „finansach SolPolu” dosłownie, być może premierowi chodziło wprost o pieniądze partii Ziobry. Jak wynika z dorocznych sprawozdań finansowych Solidarnej Polski, jej konto zasilają przede wszystkim osoby, które po 2015 roku dostały intratne posady w spółkach z udziałem skarbu państwa. Na przykład w 2018 roku wpłacili oni ponad 137 tys. złotych, co stanowiło 85 proc. wszystkich przychodów partii. Podobnie było w kolejnych latach - najwięcej wpłacali ludzie ze spółek z udziałem skarbu państwa oraz europosłowie Solidarnej Polski i ich asystenci.
Tutaj jednak premier Morawiecki musiałby uderzyć się także we własną pierś, bo bardzo podobny mechanizm działa w Prawie i Sprawiedliwości, a nawet – podczas kampanii wyborczej 2019 roku – w przypadku samego Morawieckiego. Jak ujawniliśmy, premier "zebrał" wtedy prawie pół miliona złotych z darowizn. Trzy czwarte tej kwoty pochodziło od ludzi ze spółek skarbu państwa lub innych państwowych podmiotów.
Na razie wychodzi na to, że ze słów premiera o „ostrym wzięciu się za finanse SolPolu” z 2020 roku niewiele wynikło. Pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości i ministerstwa nadal szerokim strumieniem płyną do powiązanych z partią organizacji.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze