0:000:00

0:00

„W Polsce nie popełnimy błędów Zachodu. Wszyscy widzimy, do czego prowadzi tolerancja wobec barbarzyństwa” - powiedział premier Mateusz Morawiecki, który w środę 29 lipca zapalił znicz przy figurze Chrystusa przed Bazyliką św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu.

W nocy grupa aktywistów i aktywistek zatknęła za nim tęczową flagę.

Fot. JohnBob&Sophie Art

"Tęczowa flaga jest częścią tożsamości miasta. Postanowiłyśmy pokazać, że tu jesteśmy. Kiedy zobaczyłam post Mateusza Morawieckiego, byłam w szoku. To poziom absurdu, który mnie zaskoczył" - mówi OKO.press jedna z aktywistek. - Te pomniki i postaci są dla nas ważne, ponieważ jesteśmy Polkami. Akcja miała charakter prowokacji. Nie miała na celu nikogo obrazić. Jeśli tęcza kogoś obraża, to cóż? Poczuł się obrażony".

Cała rozmowa z autorkami protestu - dalej w tekście.

„Nie będziemy prosić o litość, błagać o szacunek i zrozumienie”

W nocy z wtorku na środę na kilku warszawskich pomnikach zawisła tęczowa flaga. Oprócz figury Chrystusa przed Bazyliką św. Krzyża, przyozdobione zostały (zobacz zdjęcia na Facebook) Syrenka Warszawska nad Wisłą, pomnik Mikołaja Kopernika na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Staszica, pomnik Wincentego Witosa na placu Trzech Krzyży, pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego w Alejach Ujazdowskich przy Belwederze oraz poety Tarasa Szewczenki u zbiegu Goworka, Spacerowej i Chocimskiej.

Fot. JohnBob&Sophie Art

TVN Warszawa podaje, że tęczowa flaga zawisła również na pomniku Jana Kilińskiego na Starym Mieście. Dodatkowo na ustach części figur pojawiła się chusta z symbolem anarchizmu.

Fot. JohnBob&Sophie Art

Przy monumentach aktywistki podpisane jako Gang Samzamęt, Stop Bzdurom i Poetka, zostawiły manifest [zachowujemy pisownię oryginalną], z którego wynika, że celem akcji była walka z homofobią:

„To jest szturm! To tęcza. To atak! Postanowiłyśmy działać. Tak długo jak będę się bać trzymać Cię za rękę. Tak długo aż nie zniknie z naszych ulic ostatnia homofobiczna furgonetka. To nasza manifestacja odmienności – ta tęcza. Tak długo jak flaga będzie kogoś gorszyć i będzie »niestosowna«, tak długo uroczyście przyrzekamy – prowokować. #Sorry.... Nikt przecież nie powie, że polska flaga jest niestosowna i że kogoś obraża…".

Aktywistki tłumaczą dalej swoje motywy:

„Gdy zabierane są nam kolejne prawa, los waży się na szalach władzy. Niepokoi milczenie polityków - przerażają ich słowa.

Nie będziemy prosić o litość, błagać o szacunek i zrozumienie. Jesteśmy głosem za małych na to, by ich słuchano, za małych, by coś powiedzieć. Uciszanych przez rodziców. Zmęczonych codzienną batalią ze światem. Oduczyliśmy się grzeczności i narzuconej gry w normalność".

Manifest rozwija się bojowo:

„Gdy system chce byśmy skakali w ciemność sami, razem wypowiadamy mu walkę. Syrenka warszawska ma w dłoni miecz i tarczę. Ma tęczę i bandanę. To nasze wezwanie do walki. Jak długo będziemy zasypiać z myślą, że i tak nic się nie zmieni. Tak długo będzie trzeba przypominać o tym, że istniejemy. Że nie jesteście sami i same.

To miasto jest też nasze. Walczcie. To #szturm! To #atak! To #tęcza!"

Pamięci poległych w walce z codzienną nienawiścią. Tych, którzy mieli siłę, by skoczyć w ciemność. Dodająca wiary w lepszą przyszłość osobom, którym państwo zabrało wolność i bezpieczeństwo. Wzywająca do otwartej wojny przeciw dyskryminacji. Nakazująca nie prosić. Nigdy więcej błagać o #szacunek i #litość. To miasto jest nas wszystkich".

Na koniec sięgają po wulgaryzm: „Jebcie się ignoranci".

Podpis: „Gang Samzamęt, Stop Bzdurom i Poetka”.

Kaleta: Składam zawiadomienie do prokuratury

Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta powiedział, że „grupa bojówkarzy LGBT sprofanowała szereg pomników” i że „środowiska LGBT prezentują pewną ideologię, która za cel obrała sobie wartości patriotyczne i chrześcijańskie”.

Poinformował, że złożył zawiadomienie do prokuratury okręgowej w Warszawie o możliwości popełnienia przestępstwa . Uważa, że naruszone zostały dwa artykuły kodeksu karnego:

  • art. 196 („Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2) i
  • art. 261 ("Kto znieważa pomnik lub inne miejsce publiczne urządzone w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego lub uczczenia osoby, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności").

Sebastian Kaleta określił akcję jako akt agresji.

„Kto jest przeciwny ideologii LGBT będzie szykanowany przez Komisję Europejską”

- kontynuował, nawiązując do decyzji unijnej komisarz ds. równości Helena Dalli o odrzuceniu sześciu wniosków o środki na projekty w ramach programu „Partnerstwo miast” tych ośrodków miejskich, które wprowadziły „strefy wolne od LGBT”.

Sprawą zajmuje się też policja. PAP informuje, że otrzymała trzy zgłoszenia, nikt nie został zatrzymany. „Policjanci w każdym z tych przypadków prowadzą czynności pod kątem ustalenia monitoringu, ewentualnych świadków, sprawców tego zdarzenia” - powiedział Rafał Rutkowski z Wydziału Komunikacji Społecznej KSP.

Profanacja? Liczy się zamiar sprawcy

Czy umieszczenie tęczowej flagi na warszawskich pomnikach może zostać uznane za przestępstwo? Czy doszło do znieważenia?

Zapytaliśmy Jacka Mazurczaka, eksperta Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego, głównego specjalisty ds. monitorowania przestępstw z nienawiści w MSWiA w latach 2014-2016, który szkolił policjantów ze zwalczania przestępstw z nienawiści oraz ochrony praw człowieka.

„Kluczowy jest zamiar sprawcy, a symbol, którym się posługuje, ma dużo mniejsze znaczenie. Za pomocą tej samej tęczowej flagi można popełnić, jak i nie popełnić przestępstwa. Zachodzi więc pytanie o stosunek sprawcy do użytego symbolu.

Jeżeli jest dla niego znieważający i wetknie go w symbol kultu, chcąc obrażać uczucia religijne innych osób, to mamy do czynienia z przestępstwem.

Ale kiedy sprawca identyfikuje się z użytym symbolem, to trudno uznać żeby jednocześnie uważał go za obraźliwy" - powiedział Mazurczak.

Przeczytaj także:

Mateusz Morawiecki: „Barbarzyństwo”

Najwięcej uwagi sprawie poświęcił premier. Pod figurą Chrystusa zapalił znicz - zostało to sfotografowane. Opublikował obszerny wpis na Facebooku opatrzony emotkami krzyża i biało-czerwonej flagi.

„Podstawowym warunkiem każdej cywilizowanej debaty o tolerancji jest zdefiniowanie granic owej tolerancji. Czy można usprawiedliwić dowolne, nawet najbardziej obrazoburcze zachowanie, walką o swoją wizję świata? Czy cel uświęca środki? Zdecydowanie NIE!” - napisał [pisownia oryginalna].

Następnie stwierdził, że owe granice zostały przekroczone, a figura Chrystusa zbezczeszczona. Dodał, że dzieje się to w Warszawie, „która ucierpiała z rąk ludzi, którzy nie tolerowali innej wizji świata, niż ich własna”.

Morawiecki dążył do wywołania skojarzenia protestu-happeningu aktywistek z hitlerowskim barbarzyństwem, w tym niszczeniem pomników i symboli narodowych czy religijnych przez Niemców w czasie II wojny światowej.

Aby wzmocnić swoje skojarzenie Morawiecki zamieścił historyczne zdjęcie zrujnowanej Warszawy z figurą Chrystusa:

I kontynuował: „Każda ze stron wielkiego ideologicznego sporu naszych czasów, który narasta na całym świecie, i którego skutki odczuwamy również w Polsce, musi zrozumieć, że są pewne nieprzekraczalne granice poziomu agresji”.

Wyjaśnił, że nie chodzi tylko o agresję fizyczną, ale „przede wszystkim medialną, werbalną - w sferze kultury, symboli i ideologii, bo dziś tego rodzaju agresja posiada dużo większą siłę oddziaływania na społeczeństwa”.

W kolejnych słowach akcję, którą określił jako „akt wandalizmu” uznał za mającą na celu podzielenie społeczeństwa.”Nie pozwolę na to” - nie wyjaśnił w jaki sposób.

I podsumował: „W Polsce nie popełnimy błędów zachodu. Wszyscy widzimy, do czego prowadzi tolerancja wobec barbarzyństwa. Tolerancja oznacza również wzajemność.

Bez poszanowania ideałów większości wszelkie mniejszości zamiast zjednywać sobie zwolenników - przysparzają wyłącznie wrogów".

Aktywistki: Te pomniki i postaci, są dla nas ważne

OKO.press rozmawia z organizatorkami akcji, aktywistkami Gangu SamZamęt i StopBzdurom.

"Jak napisałyśmy w manifeście, tęczowa flaga jest częścią tożsamości miasta. Postanowiłyśmy pokazać, że tu jesteśmy. Te pomniki i postaci są dla nas ważne, ponieważ jesteśmy Polkami. Akcja miała charakter prowokacji. Ale nie miała na celu nikogo obrazić. Jeśli tęcza kogoś obraża, to poczuł się obrażony" - mówi o intencjach członkini grupy Gang SamZamęt.

Jak zareagowały na słowa premiera?

"Kiedy zobaczyłam post Mateusza Morawieckiego, byłam w szoku. To poziom absurdu, który mnie zaskoczył. Premier obruszony jest i zapala znicz, kiedy nakleja się na pomnik kawałek taśmy, ale kiedy queerowe osoby popełniają samobójstwa albo na Marsz Równości przygotowywany jest zamach bombowy lub w kierunku jego uczestników rzucane są cegły, milczy".

"Marzyłabym o tym, że zapalił znicz, upamiętniając ofiary homofobii i przemocy - odpowiada działaczka StopBzdurom. - Mateusz Morawiecki napisał, że są granice agresji. Okazuje się, że granice agresji wyznacza się przy pomnikach, ale nie przy krzywdzie prawdziwych osób".

Aktywistka SamZamętu dodaje: "Znamy historię i wiemy, że figura Chrystusa przetrwała powstanie, którego rocznica przypada w sobotę. Nam jest ciężko przetrwać każdy dzień. Wiele osób cierpi w Polsce z powodu homofobii".

W jaki sposób aktywistki odpowiadają na krytykę akcji, która pojawiła się w środowisku wolnościowym, ale również wśród części lewicowych komentatorów?

"Za każdym razem pojawiają się komentarze, że mogłyśmy to zrobić inaczej. Skoro komentujący widzą inne rozwiązania, to powinni je stosować. Polska jest spora, każdy może robić własne akcje, a nie tylko komentować cudze. Flaga to jedno, widzimy, że oburzenie wywołał manifest. Osoby LGBT+ codziennie doświadczają przemocy słownej. Tekst manifestu wymierzony jest tylko i wyłącznie w sprawców, homofobów. Nijak ma się do tego, o czym mówią oburzeni w centrum i niektórzy po lewej stronie" - wyjaśnia aktywistka StopBzdurom.

Pytamy, czy organizatorki akcji uważają, że hasło „jebcie się ignoranci” może kogoś przekonać. "Nie uważam, że próbujemy kogoś przekonać. Nie prosimy o szacunek. To akcja adresowana do osób LGBT+. Wiele pisze nam, że popłakałoby się ze szczęścia, widząc tęczowe flagi na ważnych pomnikach w ich miejscowościach.

Manifest napisałyśmy ku pamięci tych osób, które się poddały, nie dały rady. To bardziej wezwanie do walki queerowych osób i ich sojuszników"

- mówi działaczka Gangu SamZamęt.

Pytamy również, czy obawiają się konsekwencji, w związku ze złożeniem przez ministra Kaletę zawiadomienia do prokuratury. "

Nie damy się zastraszyć. Nie czujemy, żebyśmy zrobiły cokolwiek złego i żebyśmy miały ponosić konsekwencje. Nie było żadnej agresji, przemocy. Ani pomniki ani ludzie nie ucierpieli" - stwierdza członkini grupy StopBzdurom.

Sytuacja osób LGBT+ w Polsce: ciągle pod obstrzałem

Badanie przeprowadzone wspólnie przez KPH i Centrum Badań nad Uprzedzeniami przy Instytucie Psychologii UW „Sytuacja społeczna osób LGBTA w Polsce” na grupie kilkunastu tysięcy osób pokazuje, że 63 proc. biseksualnych mężczyzn, 69 proc. lesbijek, 68 proc. gejów i 70 proc. osób transpłciowych w latach 2015-2017 doświadczyło jakiejś formy przemocy - oplucia, pobicia, mowy nienawiści.

20 lipca 2019 roku pierwszy Marsz Równości, który przeszedł przez Białystok, został zaatakowany przez kiboli. „W kilku miejscach próbowali blokować Marsz, ustawiali się dużą grupą na jezdni. Rzucali także w policję petardami, jajkami, butelkami ze śmierdzącymi substancjami i kamieniami” - relacjonował w OKO.press dziennikarz portalu Anton Ambroziak.

Szczucie na osoby LGBT+ było jednym z głównych elementów kampanii prezydenta Andrzeja Dudy. ”Próbuje się nam, proszę państwa, wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia” - mówił o nich prezydent na spotkaniu w Brzegu, z czego usiłował się następnie wycofać, kiedy sprawę opisały światowe media.

„Nie jest łatwo stanąć w tym miejscu i powiedzieć to, co chcemy panu dzisiaj powiedzieć, ale jestem tutaj z innymi kobietami, z innymi matkami, żeby powiedzieć panu, że to, co pan mówi o naszych dzieciach, potwornie nas boli i rani” - zareagowały na te słowa matki osób LGBT+, odczytując przed Pałacem Prezydenckim list.

Duda podpisał również homofobiczną i putinowską w duchu „Kartę Rodziny” - zobowiązał się w dokumencie, że będzie walczył z „ideologią LGBT”.

„Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją” - wykrzyczał wcześniej na antenie TVP Info poseł PiS Przemysław Czarnek.

Poseł PiS Kamil Bortniczuk grzmiał z kolei, że geje i lesbijki chcą odbierać dzieci heteroseksualnym rodzinom. W kampanii do eurowyborów Jarosław Kaczyński rzucił hasło „Wara od naszych dzieci!".

„Zatem kiedy prezydent Andrzej Duda mówi, że to ideologia, a nie ludzie, a następnie jego zwolennicy jeszcze bardziej podkręcają jego wypowiedzi, to istnieje wysokie ryzyko, że wpłyną na wzrost przestępstw wynikających z nienawiści wobec osób LGBT” - ocenił w rozmowie z portalem ngo.pl dr Mikołaj Winiewski z Centrum Badań nad Uprzedzeniami przy Instytucie Psychologii UW.

Poinformował też o najnowszych badaniach, których jest współautorem - wynika z nich, że gdy rośnie poziom uprzedzeń w społeczeństwie, relatywnie częściej sprawcami takich czynów są tzw. zwykli ludzie, a nie tylko członkowie grup ekstremistycznych.

Udostępnij:

Estera Flieger

Dziennikarka, przez blisko cztery lata związana z „Gazetą Wyborczą”, obecnie redaktorka naczelna publicystyki w portalu organizacji pozarządowych ngo.pl, publikowała w „The Guardian”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, „Newsweeku Historii” i serwisie Notes From Poland.

Przeczytaj także:

Komentarze