0:000:00

0:00

Na uroczystościach 27. urodzin Radia Maryja w Toruniu, Mateusz Morawiecki przemawiał 1 grudnia jakby wygłaszał polityczną homilię:

„Na wejściu, kiedy wchodził tutaj orszak, to śpiewaliśmy jedną z najpiękniejszych polskich pieśni. Tam jest taka zwrotka, ostatnia: Miej w opiece naród cały/ który żyje dla twej chwały / niech rozwija się wspaniały,

więc Matko Boska Nieustającej Pomocy, to jest moja wielka prośba, wielkie zawołanie: Miej w opiece naród cały. Również tych, którzy nie kochają Polski aż tak mocno jeszcze póki co, tak jak my tutaj, tak jak cała Rodzina Radia Maryja,

której składam najlepsze życzenia, za cały trud, za wszystko, co dla Polski, dla Boga zrobiliście państwo przez te 27 lat i

żeby wszyscy, którzy trochę błądzą, jeszcze nie czują tak do końca tego piękna, które w słowie i w wartościach związanych z Polską się mieszczą, żeby to wszystko pojęli, bo myślę, że wtedy tak naprawdę będziemy wszyscy dogłębnie szczęśliwi".

[URODZINY RADIA MARYJA] Rydzyk jako miara polskości, inni wykluczeni

Publiczne modlitwy premiera wskazują, że rozdział Kościoła od państwa to dla niego fikcja. Występując jako podmiot polityczny, fetowany w Toruniu jako Prezes Rady Ministrów, Morawiecki miesza wątki religijne i polityczne, narusza opisaną w Konstytucji zasadę autonomii i niezależności władz świeckich i religijnych:

„Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie”.

Art. 25.

  1. Kościoły i inne związki wyznaniowe są równouprawnione.
  2. Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.
  3. Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego.
  4. Stosunki między Rzecząpospolitą Polską a Kościołem katolickim określają umowa międzynarodowa zawarta ze Stolicą Apostolską i ustawy.
  5. Stosunki między Rzecząpospolitą Polską a innymi kościołami oraz związkami wyznaniowymi określają ustawy uchwalone na podstawie umów zawartych przez Radę Ministrów z ich właściwymi przedstawicielami.

Co więcej, w nastroju religijnego uniesienia - nie ma znaczenia czy szczerego, czy nie - premier wykorzystuje argument religijny w politycznej rywalizacji, a swoich oponentów wyklucza z narodowej wspólnoty (nie pierwszy raz zresztą).

Co najwyżej dając im status patriotów „drugiego sortu", którzy „jeszcze nie do końca czują to piękno". Piękno Polski tradycyjnej i katolickiej. Piękno Polaka-katolika, jakim się sam mieni.

Wpisuje się w atmosferę zgromadzenia, które gorąco oklaskuje "ministra Macierewicza" i buczy, gdy Tadeusz Rydzyk dzieli się skojarzeniem Bruksela-Moskwa.

Czytelnik Maciej Bójko komentował artykuł o Morawieckim na FB OKO.press:

"Typ obłudnego, ostentacyjnie pobożnego kołtuna opisał ku pożytkowi współczesnych i potomnych Jan z Czarnolasu... w XVI wieku (de facto to fraszka "Dewotka" Ignacego Krasickiego). Bo już wtedy taka postawa wkurzała ludzi wokół.

Dewotce służebnica w czymsiś przewiniła Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła. Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny, Mówiąc właśnie te słowa: "... i odpuść nam winy, Jako my odpuszczamy" - biła bez litości. Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności"

Zgodnie z programem PiS: Kościół albo nihilizm!

Premier nie pierwszy raz miesza modlitwę z wypowiedzią polityczną. Podczas mszy kończącej pielgrzymkę tej samej Rodziny Radia Maryja modlił się 8 lipca 2018 w jasnogórskim kościele: „Jasna Góro, Czarna Madonno, nasza matko, miej w opiece naród cały, który żyje dla Twej chwały". Wtedy również jasno stwierdził, że jedyną wersją patriotyzmu i w ogóle wartości w życiu publicznym jest trójca: ojczyzna-tradycja-katolicyzm, a wszystko inne to „podkop pod Polskę".

„Jasna Góra to symbol polskości, symbol obrony i oporu przed złem. Bo tak jak wieki temu poza normalnym obstrzałem klasztoru, wróg próbował podkopać się podstępem zrobić przekop, tak samo już w czasach wolnej Polski, przez 25 lat, ale i nawet do dzisiaj, cały czas różni nasi przeciwnicy ideowi i inni, próbują zrobić podkop, podkop pod Polskę, podkop pod polskość. Pod nasze wartości, pod nasze tradycyjne wartości. Rodziny, patriotyzmu, marzenia o wielkiej wspaniałej Polsce. Wszystko to próbują podkopać".

Morawiecki przejawia cechy fanatyka, a jego wiara - przy pozorach wszechogarniającej dobroci i poszukiwania „dogłębnego szczęścia" dla wszystkich - ma cechy okrutnego wykluczania myślących inaczej. Ale on tylko w skrajnej postaci - premier zresztą uwielbia przesadę - realizuje program PiS, który przypisywał Kościołowi kluczową rolę w historii Polski i ukazywał znaczenie religii dla wartości „wolności, która współtworzy sens bycia Polakiem”:

„W naszych dziejach Kościół odegrał i odgrywa specyficzną rolę, odmienną niż w historii innych narodów (...) Kościół jest po dziś dzień dzierżycielem i głosicielem powszechnie znanej w Polsce nauki moralnej. Nie ma ona w szerszym społecznym zakresie żadnej konkurencji, dlatego też w pełni jest uprawnione twierdzenie, że w Polsce nauce moralnej Kościoła można przeciwstawić tylko nihilizm".

Pomysł modlitwy premiera do Matki Boskiej, trudny do wyobrażenia w innym europejskim kraju, jest tym lepszą zagrywką polityczną, że w Polsce nie budzi powszechnej dezaprobaty. Wręcz przeciwnie, w sondażu IPSOS dla OKO.press aż 54 proc. uznało takie zachowanie za właściwie, a tylko 41 proc. za niewłaściwe (w elektoracie PiS: 84 proc. do 12 proc.).

["PRACA DLA POLSKI"] Żeby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej

Zupełnie inną twarz pokazał Morawiecki wcześniej w tę samą sobotę 1 grudnia w show „Praca dla Polski", w którym odpowiadał na pytania tzw. zwykłych ludzi, rozwiewając ich troski i przekazując dobre wiadomości. Ta „konferencja" bez udziału dziennikarzy (nie zostali dopuszczeni) miała być odpowiedzią na zachwiane zaufanie do partii rządzącej, która w końcu 2018 roku natknęła się na podwójny kryzys wizerunkowy.

PiS odnotował spadek notowań (wg sondażu Kantar MB) w wyniku opisanej 13 listopada przez „Gazetę Wyborczą" i „Financial Times" afery w KNF. Ujawnione praktyki i powiązania biznesowo-polityczne naruszają bowiem wizerunek partii umiaru i odpowiedzialności, która zwalcza wszelkie układy i przekręty.

PiS może też obawiać się o skutki spektakularnego ustępstwa w sprawie SN po orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości UE. A sondaże pokazują, że nawet wśród wyborców PiS poparcie dla UE jest bardzo wysokie. Zaskakująco duża jest też zgoda na interwencję Trybunału w reakcji na naruszanie praworządności przez polskie władze.

Reakcją na to był poranny premier - pragmatyczny, pozbawiony ideologicznego (religijnego) ognia, pojednawczy, uspokajający obawy elektoratu, a nawet próbujący dowcipkować. Dekoracją studia, obok dwóch narodowych, była flaga unijna.

Czas na spokój, koniec sporów z UE

„Po tych trzech latach, kiedy przeprowadziliśmy gruntowny remont domu, który nazywa się Polska - a podczas remontu czasami jest trochę nerwowo, sąsiad się trochę zdenerwuje, bo hałasujemy, czasami trzeba to mieszkanie umeblować na nowo - jest teraz czas na bezpieczny rozwój, na spokój, na stabilność" - tak premier wytłumaczył elektoratowi ustępstwo w kwestii Sądu Najwyższego.

Morawiecki kategorycznie oświadczył, że scenariusz Polexitu nie jest możliwy ("Ten, kto takie tematy podnosi, szkodzi Polsce"), przedstawiając - bez mrugnięcia okiem - taki obraz sytuacji:

Polska jest bardzo silną częścią Unii Europejskiej, jest bardzo silnym krajem członkowskim i rośniemy w siłę. Trochę się rozpychamy, co nie wszystkim się podoba, ale jesteśmy w wielkiej przyjaźni ze wszystkimi, potrafimy rozmawiać ze wszystkimi, we wszystkich 27 językach"

[de facto jest ich 24 i to licząc z irlandzkim - red.].

Dziennikarze zapytaliby pewnie, jak to się ma do bezprecedensowych trudności, jakie rząd PiS ma nadal - pomimo ustępstwa z ustawą o SN - w relacjach z Komisją Europejską, Trybunałem Sprawiedliwości UE, a wcześniej z Komisją Wenecką Rady Europy, ale publiczność w studiu tylko biła brawo.

Morawiecki zadeklarował też koniec politycznej walki:

"Jesteśmy obozem politycznym zmiany, który rozumie poczucie stabilności.

Chcemy ją dać, nie chcemy, by walka polityczna wyglądała jak walki plemienne. Zapraszamy opozycję do dyskusji".

Nie mógł się jednak powstrzymać przed faulem, dodając, że „nie popełnia błędu ten, co nic nie robi", co wpisuje się w narrację o opozycji jako sile wyłącznie anty-PiS, która nie ma pozytywnego programu.

Masło będzie tańsze, zarobimy na poziomie europejskim

Tej złagodzonej wersji władzy towarzyszył przekaz jak z czasów Edwarda Gierka, sekretarza partii komunistycznej w latach 1970-1980, który próbował zaspokoić aspiracje materialne społeczeństwa na miarę ubogiego PRL. Obowiązywał slogan "Żeby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej" (por. "Mydlenie oczu. Przypadki propagandy w Polsce" dr. hab. Piotra Osęki z Instytutu Studiów Politycznych PAN).

Także dzisiaj troska partii (PiS) i rządu obejmuje konkretne bolączki zwykłych ludzi: „Są produkty spożywcze, które rzeczywiście są drogie, jak najbardziej za drogie. Masło czy mleko. Jak najbardziej to potwierdzam, że monitorujemy to, obserwujemy i bardzo nas to niepokoi"

- mówił Morawiecki w "Pracy dla Polski".

I dalej: „przez ostatnie 30 lat Polska zmieniała się dynamicznie, ale za mało ta zmiana była dostosowana do ludzi, ich wyobrażeń i potrzeb. Właśnie to, co staramy się zmieniać, to dostosowanie zmian do potrzeb ludzi. Ta zmiana ma doprowadzić do tego, że Polacy będą żyli na poziomie europejskim".

Wrócił więc przekaz znany już z konwencji PiS 2 września 2018, w którym poziom życia materialnego taki jak w UE staje się głównym celem i kryterium politycznym.

Jarosław Kaczyński mówił wtedy: „Dla Polaków ta obecność w UE to najkrótsza droga do tego, by uzyskać równość, jeśli chodzi o poziom życia”.

A Morawiecki: „Europejskość rozumiemy nie jako poklepywanie po plecach czy ślepe posłuszeństwo, ale jako podnoszenie standardu życia Polaków do takiego poziomu, jaki jest w Europie zachodniej i to robimy”.

Kaczyński ujął tę redukcję europejskich wartości obrazowo: „Tak naprawdę to będziemy w Europie wtedy, tak do końca, kiedy portfele Polaków będą równie pełne jak portfele Niemców".

Wolność jako własność prywatnej konsumpcji

Prywatyzacja wartości publicznych dotyczy też wolności. Obywatel ma przestać niepokoić się o sprawy publiczne, zostawiając je partii, której powierza w wyborach nieskrępowaną niczym władzę pod hasłem realizacji obietnic wyborczych (tak rządzący politycy definiują demokrację, np. Andrzej Duda). Dla obywatelki i obywatela mają się liczyć wartości rodzinne i materialne oraz sprawy przyziemne. W tym kontekście zrozumiała staje się następująca definicja wolności:

„Uważam - mówił premier - że jesteśmy ekipą najbardziej prowolnościową, bo dajemy wolność wyboru, kiedy Polacy chcą iść na emeryturę, posłać dziecko do szkoły".

Podwyższenie wieku szkolnego i obniżenie wieku emerytalnego ma zastąpić obywatelskie swobody, tak jak grubszy portfel staje się miarą europejskości.

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze