Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Tarcza Wschód” realizowana będzie w latach 2024-2028, kosztować ma 10 mld zł. Program zakłada m.in. rozwój systemów wykrywania i śledzenia, rozbudowę fortyfikacji i bunkrów.
18 maja premier Donald Tusk zapowiedział podjęcie nowych działań w zakresie bezpieczeństwa Polski, mówiąc o jego czterech wymiarach. Czwartym ma być zapora na wschodniej granicy, ale nie ta zatrzymująca migrantów, tylko armię wroga.
W poniedziałek szczegóły czwartego wymiaru, nazywanego „Tarczą Wschód” przedstawili podczas wspólnej konferencji prasowej szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oraz wiceministrowie Cezary Tomczyk i generał Wiesław Kukuła.
Strategia i działanie, które podejmujemy, ma na celu ochronę, obronę i zadbanie o każdy centymetr, metr kwadratowy obszaru RP. Będziemy bronić zawsze każdego centymetra obszaru RP, nienaruszalności naszych granic. Już dzisiaj jest prowadzone wiele przedsięwzięć o charakterze strategicznym, transformacja, powołanie dowództwa transformacji, wojsk bezzałogowych, zmiana funkcjonowania w szkoleniach – to wszystko jest już dziś realizowane po to, żeby wzmacniać nasze bezpieczeństwo" – mówił Władysław Kosiniak-Kamysz.
Program realizować ma międzyresortowy zespół wraz z wojskiem polskim. Jego głównym założeniem jest wzmocnienie infrastruktury obronnej na linii aż do 700 km granicy, nawet do 50-100 km w głąb kraju. Realizacja zaplanowana jest na lata 2024-2028, a całkowity koszt wynieść ma 10 mld zł. Pierwsze inwestycje w tzw. twardą infrastrukturę to pierwszy kwartał 2025 roku.
Program składać się będzie z czterech filarów:
Podczas konferencji MON przedstawiono także wizualizację pasa przygranicznego:
Wiceminister @CTomczyk: pierwsze inwestycje infrastrukturalne w ramach programu pojawią się już w pierwszym kwartale przyszłego roku. Jednocześnie chciałem zaznaczyć, że projekt #TarczaWschód jest już realizowany, chociażby w wymiarze planistycznym z wiodącą rolą @SztabGenWP.… pic.twitter.com/wjnExWKqCu
— Ministerstwo Obrony Narodowej 🇵🇱 (@MON_GOV_PL) May 27, 2024
„Jesteśmy przerażeni tym śmiertelnym wydarzeniem, które po raz kolejny pokazuje, że nigdzie [w Gazie] nie jest bezpiecznie” – czytamy w stanowisku Lekarzy Bez Granic.
Według informacji podanych przez Ministerstwo Zdrowia Gazy oraz palestyńskich lekarzy co najmniej 35 osób zginęło w wyniku izraelskiego ataku na Rafah.
Izraelskie wojsko zaatakowało po tym, jak w niedzielę co najmniej osiem rakiet zostało wystrzelonych z obszaru Rafah w południowej Gazie w stronę Tel Awiwu. Jak podawało BBC, część z nich została przechwycona. Nikt nie odniósł obrażeń. To pierwszy przypadek ostrzały ze strony Hamasu od miesięcy.
Izraelskie Siły Obronne podały, że w wyniku ataku doszło do zniszczenia obiektu bojowników. Zginąć miało dwóch wyższych rangą oficerów Hamasu. Władze Gazy i lekarze twierdzą, że atak miał miejsce w obozie dla przesiedleńców, który został wyznaczony przez Izrael jako „bezpieczna strefa”. CNN podaje, że materiały wideo, które udało im się zdobyć, pokazują duży pożar w miejscu obejmujący kontener przeznaczony na schronienie dla kilkudziesięciu rodzin. Kontener otoczony był setkami namiotów.
Głos w sprawie zabrali już m.in. Lekarze Bez Granic:
„Jesteśmy przerażeni tym śmiertelnym wydarzeniem, które po raz kolejny pokazuje, że nigdzie nie jest bezpiecznie. W dalszym ciągu wzywamy do natychmiastowego i trwałego zawieszenia broni w Gazie”
Palestyński Czerwony Półksiężyc powiedział, że jego załogi ambulansów przetransportowały „dużą liczbę” osób zabitych i rannych w wyniku ataku na obóz w Rafah. Rzecznik organizacji dodał, że liczba ofiar prawdopodobnie wzrośnie, ponieważ kontynuowane są poszukiwania i akcje ratownicze:
„Obecnie wiele osób pozostaje uwięzionych w płomieniach i w namiotach zniszczonych w wyniku bombardowania”.
Litwa wybrała kontynuację. Gitanas Nauseda zostaje na drugą kadencję w fotelu prezydenta, zdobywając 75 proc. głosów w drugiej turze.
Według danych z 90 proc. komisji Nauseda wygrywa w drugiej turze, zdobywając ok. 75 proc. głosów. Wynik nie jest zaskoczeniem. Nauseda był także zwycięzcą pierwszej tury wyborów 12 maja, w której osiągnął 46,7 proc poparcia. W drugiej turze jego przeciwniczką był urzędująca premierka Ingrida Šimonytė, która w pierwszej turze otrzymała 16,3 proc. głosów.
Kampania skupiała się wokół kwestii bezpieczeństwa. Zarówno Nauseda jak i Šimonytė są gorącymi zwolennikami pomocy Ukrainie w wojnie z Rosją. Sąsiadująca z Rosją Litwa obawia się rosyjskiego ataku. Według sondażów, nieco ponad połowa obywateli Litwy uważa, że rosyjski atak na ich państwo jest możliwy.
Oboje także są zwolennikami wzrostu nakładów na obronność z 2,75 proc. planowanych na ten rok do 3 proc. Różniło ich jednak podejście do kwestii społecznych. Nauseda jest konserwatystą, który deklaruje się jako przeciwnik jednopłciowych związków partnerskich. Šimonytė opowiada się za bardziej progresywną polityką – jak podsumowuje Reuters.
Po niemal 7 latach od początku ujawniania nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, Prawo i Sprawiedliwość domaga się wyjaśnienia sprawy. Hamas wystrzeliwuje z Rafah osiem rakiet w stronę Tel Awiwu. Rośnie liczba ofiar rosyjskiego ataku na supermarket w Charkowie
Poprzedni tydzień upłynął pod znakiem kolejnych rewelacji w sprawie potężnych nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, o których OKO.press pisze od 2017 roku. W programie „Kawa na ławę” w TVN24 politycy komentowali sensacyjne zeznania Tomasza Mraza, byłego dyrektora departamentu w Ministerstwie Sprawiedliwości, który nadzorował FS.
„Chcę, żeby ta sprawa została bardzo dobrze wyjaśniona, ale prokuratura musi też sprawdzić, czy ten pan [Tomasz Mraz – red.] jest w ogóle wiarygodny (...)” – mówił o korupcji w Funduszu Sprawiedliwości Piotr Müller.
W sprawie widoczny jest istotny konflikt interesów. Obrońcą Mraza jest mecenas Roman Giertych, poseł Koalicji Obywatelskiej i szef parlamentarnego zespołu ds. rozliczeń, który zajmuje się badaniem afery.
Prokuratura w Bydgoszczy bada sprawę 27-latka, który zmarł w szpitalu po interwencji policji. Mężczyzna był kilkukrotnie rażony paralizatorem. Policjanci, którzy prowadzili interwencję, już usłyszeli zarzuty przekroczenia uprawnień i zostali dyscyplinarnie zwolnieni ze służby.
„Nie ma i nigdy nie będzie zgody na brutalne i nieuzasadnione działania policjantów, polegające na przekraczaniu uprawnień czy nieuzasadnionym stosowaniu środków przymusu bezpośredniego” – napisano w policyjnym komunikacie.
O tym, kto jeszcze poniósł odpowiedzialność dyscyplinarną w tej sprawie, przeczytasz tutaj:
Jarosław Kaczyński zachęcał w Otwocku do udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które już za dwa tygodnie, 9 czerwca 2024. Lider PiS wsparł tym samym kampanię Małgorzaty Gosiewskiej, która jest jedynką na liście PiS w okręgu nr 4, oraz Tobiasza Bocheńskiego, który startuje z miejsca drugiego.
Lider Prawa i Sprawiedliwości sięgnął po znane już z pisowskiej opowieści tematy: postraszył paktem migracyjnym, „wielkim europejskim planem podporządkowania państw słabszych silniejszym” oraz nabierającą jego zdaniem nowego rozpędu walką z symbolami chrześcijańskimi w przestrzeni publicznej.
W niedzielę przed południem syreny alarmowe zawyły w Tel Awiwie oraz położonej nieopodal Hercliji. Hamas wystrzelił w stronę tych izraelskich miast osiem rakiet z terytorium miasta Rafah w południowej Gazie. Obyło się bez ofiar, bo pociski udało się przechwycić. To odpowiedź Hamasu na brutalną ofensywę armii izraelskiej w Strefie Gazy, w tym mieście Rafał, gdzie według ONZ przed wojną schroniło się 1,4 mln palestyńskich cywilów.
O śmierci zasłużonej opozycjonistki z czasów PRL, założycielki prasy podziemnej i działaczki Solidarności poinformował jej syn, Paweł Wujec. „Nie pozwolimy umrzeć wartościom, o które walczyła (...) Cześć jej pamięci!” – napisał Adam Bodnar.
„Imigranci stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa, to jest oczywiste” – powiedział lider Prawa i Sprawiedliwości podczas wiecu wyborczego w Otwocku, w trakcie którego wsparł kampanię do PE Małgorzaty Gosiewskiej i Tobiasza Bocheńskiego
Jarosław Kaczyński zachęcał w Otwocku do udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które już za dwa tygodnie, 9 czerwca 2024. Lider PiS wsparł kampanię Małgorzaty Gosiewskiej, która jest jedynką na liście PiS w okręgu nr 4, czyli tzw. obwarzanku warszawskim (województwo mazowieckie z wyłączeniem miasta Warszawa), oraz Tobiasza Bocheńskiego, który startuje z miejsca drugiego.
W swoim wystąpieniu Jarosław Kaczyński przekonywał, że udział w tych wyborach jest ważny z dwóch powodów:
1) od momentu dojścia do władzy obecnej ekipy rządzącej załamał się „polski model gospodarczy” zbudowany przez władzę PiS, dzięki któremu zdaniem Kaczyńskiego, Polska za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy „niezwykle dynamicznie goniła Zachód w kwestii zarobków i stopy życiowej”; Kaczyński nie wyjaśnił jednak, w jaki sposób wygrana PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego miałaby temu zaradzić;
2) PiS w Parlamencie Europejskim będzie chciał przeciwdziałać „wielkiemu europejskiemu (choć w istocie francusko niemieckiemu, jak twierdzi prezes PiS) planowi podporządkowania słabszych państw europejskich silniejszym”; sposobem na realizację tego planu, zdaniem Kaczyńskiego, ma być zmiana unijnych traktatów, lub zmiana zasad funkcjonowania UE przeprowadzona bez zmiany traktatów tak, by takie kraje jak Polska zupełnie utraciły suwerenność i stały się jedynie „terenem zamieszkałym przez ludność danej narodowości”.
Ten „wielki europejski plan” zniszczenia suwerenności Polski to motyw znany już z kampanii przed wyborami parlamentarnymi w październiku 2015. Pisowską dezinformację na temat kwestii potencjalnej reformy UE i ewentualnej zmiany traktatów wyjaśnialiśmy w OKO.press już wielokrotnie, m.in. tu i tu.
Lider Prawa i Sprawiedliwości sięgnął też po inne znane już z pisowskiej opowieści tematy: postraszył paktem migracyjnym, na mocy którego Polska będzie zobowiązana do partycypowania we wspólnej polityce migracyjnej („Imigranci stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa, to jest oczywiste” – stwierdził lider PiS podczas wiecu wyborczego w Otwocku), tłumaczył, w jaki sposób interesy Niemiec są odmienne od interesów Polski, co zdaniem prezesa objawia się tym, że Niemcy mają rzekomo blokować „na różne sposoby” rozwój polskich portów czy budowę elektrowni atomowej w Polsce „żeby Polska nie miała dostępu do taniej energii”.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości sięgnął też po nowy wątek, a mianowicie odniósł się do zaproponowanego przez prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego ograniczenia w eksponowaniu symboli religijnych w urzędach tak, by zachować ich neutralny światopoglądowo charakter.
„To jest uderzenie w tą wolność, która jest matką wszystkich wolności — w wolność poglądów [...]. To jest czymś absolutnie nie do przyjęcia [...], to jest bezpośrednie zagrożenie. Najpierw będą krzyże w urzędach [ściągać — red.], później krzyże w przestrzeni publicznej, choćby te przydrożne [...]. W końcu może się skończyć i na tym, co w niejednym kraju już ma miejsce, że także krzyże na kościołach przeszkadzają, że każdy znak chrześcijaństwa przeszkadza [...] Powinniśmy, proszę państwa, naszą wolność we wszystkich dziedzinach obronić” – wzywał Jarosław Kaczyński.