Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Podejrzany w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych został zwolniony z aresztu. Paweł Sz. wpłacił poręczenie majątkowe w bitcoinach
O zwolnieniu z aresztu biznesmena Paweł Sz. poinformował wczoraj wieczorem (20 lutego) rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak.
Paweł Sz. to twórca marki odzieży patriotycznej Red is Bad, któremu prokuratura postawiła zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej związanej z aferą RARS. Pieniądze miały być wyprowadzane z rządowej agencji poprzez zawyżanie cen sprzedawanego RARS sprzętu takiego jak agregaty prądotwórcze czy maseczki FFP3.
Jak informuje jednak Przemysław Nowak, Paweł Sz. opuścił areszt już 4 lutego.
Zaledwie kilka dni wcześniej, 28 stycznia, sąd przedłużył areszt przedsiębiorcy o kolejne 60 dni.
Jak tłumaczy we wpisie na platformie X rzecznik PK, powodem zwolnienia biznesmena z aresztu było “ustanie przesłanek do dalszego stosowania izolacyjnego środka zapobiegawczego”.
Paweł Sz. opuścił areszt dzięki wpłaceniu poręczenia majątkowego. Jak informuje TVP Info, przedsiębiorca wpłacił je w nietypowej walucie, czyli w kwocie ponad 2 bitcoinów (BTC), które na początku lutego stanowiły wartość ok. 1 mln złotych.
Biznesmen ma także zakaz opuszczania kraju oraz zakaz kontaktu ze wskazanymi osobami.
Na czym polega cała afera RARS tłumaczymy krok po kroku tutaj.
Prokuratura postawiła już zarzuty kilku osobom, w tym m.in. byłym urzędnikom RARS oraz szefowej biura Mateusza Morawieckiego.
Dwaj główni podejrzani – były szef agencji Michał Kuczmierowski oraz przedsiębiorca Paweł Sz. – uciekli z Polski tuż po ujawnieniu afery latem 2024 roku.
Pawła Sz. śledczy odnaleźli na Dominikanie i w październiku 2024 roku sprowadzili do Polski. Biznesmen usłyszał zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i został tymczasowo aresztowany na 3 miesiące.
28 stycznia 2025 sąd przedłużył areszt o kolejne 60 dni, jednak już 4 lutego Paweł Sz. wyszedł na wolność.
Kilka dni później, 10 lutego, za poręczeniem majątkowym wynoszącym ponad 2,5 mln złotych (565 tys. funtów) z aresztu w Londynie wyszedł także były szef RARS, Michał Kuczmierowski.
Również jemu prokuratura zarzuca udział w zorganizowanej grupie przestępczej, a także przekroczenie uprawnień w związku z pełnioną funkcją.
Były szef RARS na razie nie trafi jednak do Polski. W Wielkiej Brytanii czeka na proces ekstradycyjny, który zaplanowano na drugą połowę lipca 2025 roku.
Izraelskie wojsko poinformowało, że wśród ciał zakładników, które Hamas przekazał Izraelowi w czwartek, brakuje 33-letniej Sziri Bibas. Binjamin Netanjahu zapowiada odwet
Siły Obronne Izraela przekazały w komunikacie, że wśród czterech ciał zabitych zakładników, które Hamas odesłał do Izraela w czwartek, nie ma ciała 33-letniej Sziri Bibas. Zdaniem władz Izraela oznacza to „najpoważniejsze naruszenie” układu o zawieszeniu broni, który wszedł w życie 19 stycznia 2025 roku, kończąc ponad roczną wojnę między Izraelem a Hamasem.
Porozumienie zobowiązuje Hamas do odesłania do Izraela zakładników – żywych, a także ciał zabitych. W zamian Izrael zgodził się wypuścić część palestyńskich więźniów. Wśród odesłanych wczoraj pierwszych ciał znalazł się posiadający polskie obywatelstwo Oded Lifszic (83-latek), dzieci Sziri Bibas: Ariel i Kfir oraz czwarta osoba.
Wg. armii Izraela, wbrew ustaleniom, nie była to Sziri Bibas.
Na informację tę zareagował premier Binjamin Netanjahu. W opublikowanym dziś oświadczeniu powiedział, że zamiast Izraelki, Hamas odesłał szczątki „kobiety z Gazy”. Nazwał to „niewiarygodnie cynicznym” posunięciem, a bojowników Hamas „potworami”.
„Z pełną determinacją zrobimy wszystko, by sprowadzić Sziri do domu wraz ze wszystkimi pozostałymi zakładnikami – żywymi i martwymi. Dopilnujemy, by Hamas zapłacił za to okrutne i nikczemne pogwałcenie porozumienia” – zapewnił Netanjahu.
Hamas z kolei poinformował, że mogło dojść do pomieszania szczątków Bibas z innymi szczątkami po tym, jak w miejsce, w którym Izraelka wraz z dziećmi była przetrzymywana, uderzyła izraelska rakieta.
Konflikt między Izraelem a Hamasem, który rozgorzał półtora roku temu, doprowadził do ruiny Strefę Gazy. W izraelskiej inwazji zginęło ponad 48 tys. Palestyńczyków. ONZ szacuje, że ok. 70 proc. to kobiety i dzieci. Jak pisze „The Guardian” kostnice w regionie od początku wojny były przepełnione, a wielu zabitych pochowano tymczasowo w masowych grobach.
Czy zatem faktycznie doszło do pomyłki? To może nie mieć już znaczenia, bo powrót Sziri Bibas jest dla Izraela szczególnie ważny. Zerwanie zawieszenia broni – wynegocjowanego z pomocą USA, Kataru i Egiptu – jest coraz bardziej prawdopodobne.
Przypomnijmy: bezpośrednią przyczyną ataku na Strefę Gazy, w której rządzi Hamas, był masowy akt terroru z 7 października 2023. Bojownicy Hamasu wtargnęli wtedy na położone blisko granicy ziemie Izraela. Zamordowali 1180 osób, a 251 wzięli do niewoli. Wśród nich była mieszkająca w kibucu Nir Oz Sziri Bibas, jej mąż Jarden i dwaj synowie – czterolatek oraz 10-miesięczne niemowlę. Uwieczniona na nagraniach panika Sziri Bibas w obliczu ataku, stała się symbolem tych tragicznych wydarzeń.
To dlatego informacja o przesłaniu niewłaściwych zwłok rozwścieczyła Izraelczyków, którzy w czwartkowy wieczór wyszli z transparentami przedstawiającymi m.in. Bibas na plac w Tel Awiwie. 19 stycznia do Izraela powrócił żywy Jarden Bibas, mąż Sziri. „Niestety, moja rodzina jeszcze do mnie nie wróciła. Nadal tam są. Moje światło nadal tam jest i dopóki oni tam są, wszystko tutaj jest ciemne” – mówił wówczas mężczyzna.
Dzisiejsze oświadczenie Binjamin Netanjahu wystosował niedługo po tym, jak nakazał armii przeprowadzić operację wymierzoną w „ośrodki terroru” na Zachodnim Brzegu. Była to reakcja na serię eksplozji w autobusach w mieście Bar Yam, w pobliżu Tel Awiwu. Tamtejsze władze uznały je za zamach terrorystyczny. Nie odnotowano rannych.
W nalotach Izraela na Zachodni Brzeg od października 2023 roku zginęły setki osób. ONZ informuje, że co najmniej 51 Palestyńczyków, w tym siedmioro dzieci, straciło tam życie w wyniku izraelskich nalotów już po tym, jak Izrael i Hamas zgodziły się na zawieszenie broni.
Administracja Donalda Trumpa nieco poprawiła zapisy umowy, w ramach której USA miałyby korzystać z eksploatacji ukraińskich złóż. Poprzednia wersja dokumentu była dla Ukrainy nie do przyjęcia
Amerykański portal Axios informuje, że Amerykanie wznowili negocjacje z Ukrainą dotyczące eksploatacji znajdujących się na ukraińskim terytorium złóż rzadkich minerałów. Administracja Donalda Trumpa miała zaprezentować Ukraińcom „znacząco poprawioną” wersję umowy na ten temat, lepiej wpasowującą się w ukraiński porządek prawny. Rosną szanse, że Ukraina zgodzi się na układ ze Stanami Zjednoczonymi.
„To są negocjacje, więc negocjujemy. Ukraina chce negocjować o minerałach, więc o tym dyskutujemy” – cytuje anonimowego urzędnika z Białego Domu portal Axios.
W czwartek 20 lutego doradca ds. bezpieczeństwa Mike Waltz powiedział dziennikarzom, że Zełenski powinien „wrócić do stołu” negocjacyjnego w tej sprawie.
Poprzednia wersja umowy została odrzucona przez Ukrainę w ubiegłym tygodniu. Wołodymyr Zełenski powiedział, że nie zawierała żadnych gwarancji bezpieczeństwa. W dodatku – jak informowały media – zakładała, że Stany Zjednoczone otrzymałyby 50 proc. z zysków z wydobycia ukraińskich surowców. Komentatorzy ostrzegali, że umowa w takim kształcie oznaczałaby „kolonizację gospodarczą Ukrainy przez Stany Zjednoczone”.
Negocjacje wokół umowy o ukraińskich złożach toczą się w pod ogromną presją.
Rząd USA wydaje się bliski wycofania wsparcia dla Ukrainy w toczącej się wojnie z Rosją. Administracja Donalda Trumpa wysyła przychylne sygnały reżimowi Władimira Putina i publicznie dezinformuje na temat sytuacji w Ukrainie. Samego Zełenskiego Trump i jego akolici nazwali ostatnio „dyktatorem”, niemal słowo w słowo powtarzając rosyjską propagandę.
Trudno powiedzieć, na ile Amerykanie robią to jedynie, by wymusić na Ukrainie ustępstwa gospodarcze. I czy Ukraina może zaufać Trumpowi, że po podpisaniu układu, faktycznie zdystansuje się od Putina.
Wołodymyr Zełenski jest w trudnym położeniu: jeśli nie podpisze umowy ze Stanami, którą Trump nazywa „najlepszą gwarancją bezpieczeństwa”, da Amerykanom argument, by zostawić Putinowi wolną rękę.
Przed głosowaniem, które miało zdecydować, czy Zbigniew Ziobro trafi do aresztu, były minister sprawiedliwości zaatakował Donalda Tuska. Jeszcze większy skandal wywołał okrzyk posła PiS Edwarda Siarki
Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uchyla się od stawiennictwa przed sejmową komisją ds. Pegasusa. W związku z tym w czwartek 20 lutego Sejm miał zdecydować, czy zgodzi się na wniosek komisji ds. Pegasusa, by aresztować Ziobrę na 30-dni i w ten sposób zapewnić jego obecność na jej kolejnym posiedzeniu.
Były minister wkroczył na mównicę i wygłosił emocjonalne przemówienie, w którym oskarżył Donalda Tuska, że jego działania to „plucie Polakom w twarz„. Zapowiedział też, że premier za nie „będzie siedział”. W tym momencie z (prawie pustej) sali sejmowej rozległ się okrzyk „Brawo! Kula w łeb!". Krzyczał poseł Prawa i Sprawiedliwości Edward Siarka.
Zachowanie Siarki wzbudziło oburzenie polityków koalicji rządzącej. Europoseł Krzysztof Brejza, jeden z głównych poszkodowanych w aferze Pegasusa, napisał na portalu X, że zawiadomi prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Siarkę, a do Jarosława Kaczyńskiego zwróci się z żądaniem o wyrzucenie go z klubu PiS.
Sam Siarka tłumaczył – również na portalu X – że cytował tylko klasyka, Władysława Broniewskiego. „...Za tę dłoń podniesioną nad Polską – kula w łeb!„ Tym, którzy nie znają poezji Broniewskiego, wyjaśniam, że moje pokolenie recytowało ten tekst na szkolnych akademiach. W emocjach wracają znajome frazy, które mogą bulwersować. Przepraszam.” – napisał poseł.
Sprawy to jednak nie zamknie, bo Krzysztof Brejza już złożył zawiadomienie do prokuratury.
A Sejm zgodził się na uchylenie immunitetu – i tymczasowe aresztowanie – zarówno Ziobry, jak i jego byłego zastępcy Marcina Romanowskiego, który uciekł na Węgry przed zarzutami o nadużycia przy dysponowaniu środkami z Funduszu Sprawiedliwości.
Na prośbę strony amerykańskiej, po spotkaniu dwustronnym prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i specjalnego wysłannika USA do spraw Ukrainy Keitha Kellogga, nie doszło do wspólnego oświadczenia. USA coraz bardziej zachowują się jak sojusznik Rosji Putina
W czwartek 20 lutego w Kijowie doszło do spotkania Keitha Kellogga, specjalnego wysłannika USA do Ukrainy, z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Strona ukraińska ze spotkaniem wiązała spore nadzieje. Kellogg do tej pory zdawał się bowiem bardziej przychylny Ukrainie i ostrzejszy wobec Rosji niż inni członkowie amerykańskiej administracji, z prezydentem Trumpem na czele.
Jak deklarowała strona ukraińska przed spotkaniem, jego celem było przedstawienie i głębsze wyjaśnienie Amerykanom perspektywy Ukrainy, w odpowiedzi na szokujące i zupełnie niezgodne z prawdą twierdzenia prezydenta Trumpa z wtorku i środy (18 i 19 lutego).
Podczas konferencji prasowej w Mar-a-Lago we wtorek 18 lutego, a następnie we wpisach na platformie Truth Social, prezydent USA stwierdził, że to Ukraina zaczęła wojnę z Rosją i nie skorzystała z wielu okazji, by ją zakończyć. Co więcej, nazwał prezydenta Zełenskiego „dyktatorem”, sugerując, że ten ma zaledwie 4 proc. poparcia i uzurpuje władzę, bo nie przeprowadza w Ukrainie wyborów. Prawdziwość tych twierdzeń weryfikowaliśmy tu i tu.
Strona ukraińska miała nadzieję, że po spotkaniu z Keithem Kelloggiem, który przed jego rozpoczęciem deklarował, że „zamierza słuchać”, a Amerykanie „są gotowi zapewnić to, co będzie potrzebne”, dojdzie do wspólnego oświadczenia, w którym będzie szansa na wyprostowanie rozpowszechnianej przez Donalda Trumpa dezinformacji. Mimo takich planów do oświadczenia nie doszło.
Krótkie oświadczenie po spotkaniu opublikował jedynie prezydent Wołodymyr Zełenski. Jest utrzymane w koncyliacyjnym i pełnym szacunku wobec Amerykanów tonie. Ukraińcy wciąż liczą na poprawę relacji z Waszyngtonem.
„Ukraina jest gotowa na mocne, skuteczne inwestycje w porozumienie bezpieczeństwa z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Zaproponowaliśmy najszybszą i najbardziej konstruktywną drogę do osiągnięcia rezultatów” – napisał Zełenski.
Podkreślił, że spotkanie z Kelloggiem było „produktywne” i że jest wdzięczny USA za dotychczasową pomoc.
„Jestem wdzięczny Stanom Zjednoczonym za całą pomoc i dwupartyjne wsparcie dla narodu ukraińskiego. To ważne dla nas i dla całego świata, żeby czuć było siłę Ameryki” – pisze ukraiński prezydent.
Dodał, że rozmowa dotyczyła sytuacji na froncie, efektywnych gwarancji bezpieczeństwa oraz kwestii bezpiecznego sprowadzenia do domu ukraińskich jeńców wojennych.
„Od pierwszej sekundy wojny, Ukraina chciała pokoju. Musimy i możemy doprowadzić do tego, by pokój był silny i trwały, tak by Rosja nigdy nie powróciła do wojny [...]. Nasza ekipa jest gotowa do pracy 24 godziny na dobę. Sukces łączy nas wszystkich. Mocne relacje amerykańsko-ukraińskie przysłużą się całemu światu” – napisał Zełenski.
Ostatni tydzień przyniósł znacznie pogorszenie relacji na linii USA-Ukraina i USA-Europa. Jest to spowodowane działaniami amerykańskiej administracji w kwestii potencjalnego zakończenia wojny w Ukrainie. USA rozmawiają z Rosją samodzielnie, ponad głowami zarówno Ukrainy, jak i Unii Europejskiej. Okazuje się, że Waszyngton może być gotowy na wszelkie koncesje wobec Rosji w celu zakończenia wojny i nie ma zamiaru brać pod uwagę kwestii europejskiego bezpieczeństwa.
Amerykanie zapowiadają:
Rozmowy Kellogga z Zełenskim dotyczyły m.in. odmowy przez Ukrainę podpisania umowy z USA na eksploatację zasobów naturalnych Ukrainy, w tym przekazania USA dostępu do ukraińskich złóż minerałów rzadkich. Ukraina nie zgadza się na podpisanie umowy, bo nie chce wyzbywać się swojego największego atutu, zanim nie dostanie od Amerykanów konkretnych gwarancji bezpieczeństwa.
W czwartek 20 lutego dziennik Financial Times ujawnił, że strona amerykańska blokuje też uzgodnienie treści oświadczenia grupy G7, które miało zostać opublikowane z okazji przypadającej na poniedziałek 24 lutego trzeciej rocznicy rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Amerykanie sprzeciwiają się użyciu określenia „rosyjska inwazja", które w jasny sposób wskazuje winnego wojny i było stosowane w oświadczeniach grupy do tej pory. W zamian proponują użycie określenia „konflikt ukraińsko-rosyjski”, które ma być bardziej neutralne, a stosowane jest przez kraje sprzeciwiające się uznaniu rosyjskiej odpowiedzialności za wojnę w Ukrainie, jak np. Chiny. USA zachowują się coraz wyraźniej, jak sojusznik Rosji Putina.