0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

12:15 18-05-2025

Prawa autorskie: Fot. Daniel MIHAILESCU / AFPFot. Daniel MIHAILES...

Wybory prezydenckie w Rumunii: bardzo wyrównany wyścig, rekordowo wysoka frekwencja

To jedne z najważniejszych wyborów w Rumunii od lat. Rozstrzygnięcie drugiej tury będzie miało kluczowe znaczenie zarówno dla kierunku polityki wewnętrznej kraju, jak i dla pozycji Rumunii na forum UE. Frekwencja może być rekordowo wysoka

Co się dzieje?

Druga tura powtórzonych wyborów prezydenckich w Rumunii to nie tylko walka o pałac prezydencki, ale walka o pełnię władzy w kraju. Nowowybrany prezydent będzie bowiem musiał powołać premiera, który sformuje nowy rząd. To skutek rozpadu koalicji rządzącej po pierwszej turze wyborów prezydenckich, która odbyła się 4 maja.

Frekwencja w drugiej turze wyborów jest dużo wyższa niż w pierwszej. Do godziny 15 (14 czasu polskiego) do wyborów w kraju poszło o niemal 25 proc. wyborców więcej niż w pierwszej turze wyborów, a za granicą zagłosowało aż 77 proc. wyborców więcej — informuje portal HotNews.ro. Do godziny 20 głosy oddało już ponad 11 milionów wyborców, o milion więcej niż w pierwszej turze.

Frekwencja będzie więc znacznie wyższa niż w pierwszej turze (53,19 proc.) i może sięgnąć frekwencji z wyborów w 2014 roku, kiedy do urn poszło ponad 64 proc. wyborców — najwięcej od czasu wejścia Rumunii do UE w 2007 roku.

W drugiej turze powtórzonych wyborów prezydenckich w Rumunii o prezydenturę walczy dwóch kandydatów:

  • George Simion, lider skrajnie prawicowej partii Sojusz na rzecz Zjednoczenia Rumunów (AUR), która obecna jest na rumuńskiej scenie politycznej dopiero od 6 lat,
  • oraz Nicușor Dan, popierany przez partie liberalne i demokratyczne, centrowy burmistrz Bukaresztu, z wykształcenia matematyk, założyciel obecnie czwartej na rumuńskiej scenie politycznej partii centrowej Związek Ocalenia Rumunii.

George Simion gromadzi głównie głosy wyborców nacjonalistycznych, ultrakonserwatywnych, religijnych, eurosceptycznych, mniej wykształconych, z małych miejscowości i wsi, oraz rumuńskiej diaspory. Jego partia należy do zrzeszającej partie narodowo-konserwatywne grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, czyli obozu zwolenników prezydenta Donalda Trumpa w Europie. Do tej grupy należy PiS.

AUR to partia kwestionująca unijną politykę wsparcia dla Ukrainy oraz sięgająca po prorosyjskie narracje na temat wojny w Ukrainie. Partia buduje poparcie m.in. na nacjonalistycznym rewizjonizmie, postulując włączenie do Rumunii ziem, które należały do kraju w okresie międzywojennym. Chodzi o terytorium tzw. Wielkiej Rumunii, obejmujące kawałki współczesnej Ukrainy, Mołdawii, Bułgarii i Wojwodiny, autonomicznej prowincji Serbii.

George Simion ma zakaz wjazdu na Ukrainę i do Mołdawii.

Mołdawskie oraz ukraińskie służby mają dowody na kontakty Georga Simiona z agentami rosyjskiego wywiadu. Simion przegrał nawet proces sądowy w tej sprawie. Sprawa dotyczyła wypowiedzi Anatola Șalaru, byłego ministra obrony Mołdawii, który publicznie stwierdził, że Simion spotykał się z agentami rosyjskiego wywiadu. Simion pozwał Șalaru za zniesławienie, ale sąd oddalił pozew, uznając, że wypowiedzi Șalaru opierały się na dostępnych informacjach i nie naruszały prawa.

Simion odrzuca oskarżenia o kontakty z rosyjskim wywiadem, twierdząc, że to pomówienia i prześladowanie.

Wsparcie dla Ukrainy pod znakiem zapytania

Przy tym, że rumuński prezydent ma szerokie uprawnienia w zakresie polityki obronnej oraz zagranicznej (reprezentuje Rumunię na forum Rady Europejskiej, czyli dysponuje prawem weta wobec ustaleń na forum UE), objęcie prezydentury przez Simiona może postawić pod znakiem zapytania dotychczasową prozachodnią orientację Rumunii i wsparcie Bukaresztu dla unijnej polityki wobec Ukrainy i Rosji.

Zwycięstwo Simiona wzmocni też eurosceptyczną i antyliberalną reprezentację w łonie Rady Europejskiej.

Dziś to głównie premier Słowacji Robert Fico i premier Węgier Viktor Orbán uniemożliwiają wypracowywanie konkluzji szczytów UE, zwłaszcza w kwestiach związanych z wojną w Ukrainie. Pytanie, czy Simion będzie preferował zajmowanie konstruktywnych stanowisk podczas szczytów UE, tak jak pochodząca z jego grupy politycznej (EKR) premierka Włoch Giorgia Meloni i premier Czech Petr Fiala, czy bliżej mu będzie do uciekającego się do obstrukcji prac szczytów UE Orbána i Fico.

Nicușor Dan, wykształcony na Sorbonie matematyk, ma poparcie lepiej wykształconych wyborców proeuropejskich, mieszkających w większych miastach, nieco bardziej liberalnych i zorientowanych na pro-praworządnościowe i antykorupcyjne reformy. Jego kandydatura wspierana jest przez partie centroprawicowe, liberalne i demokratyczne, głównie z grupy Europejskiej Partii Ludowej oraz grupy Odnowić Europę.

W kampanii Nicușor Dan podkreślał konieczność intensywnego wsparcia dla Ukrainy jako gwarancji bezpieczeństwa Rumunii, a także zapowiadał szereg reform antykorupcyjnych i wzmacnianie praworządności.

Jednym z najbardziej palących problemów, którymi będzie musiała zająć się nowa ekipa rządząca, czyli nowo powołany przez prezydenta rząd, będzie redukcja deficytu budżetowego, który jest obecnie najwyższy w UE oraz uspokojenie inwestorów celem uniknięcia obniżenia ratingu kredytowego kraju.

Dużo większe szanse powodzenia na tym polu ma Nicușor Dan, bo to jego zwycięstwo będzie dużo lepiej przyjęte przez rynki.

Nicușor Dan ma też możliwość wyłonienia przychylnego sobie rządu w ramach obecnego parlamentu. Jeśli prezydentem zostanie zaś George Simion, możliwe są przedterminowe wybory parlamentarne.

Jaki jest kontekst?

Wybory prezydenckie w Rumunii to wybory powtórzone. Pierwsza tura wyborów z listopada 2024 została unieważniona ze względu na poważne nieprawidłowości w kampanii prorosyjskiego kandydata Călina Georgescu, w tym podejrzenie rosyjskiej ingerencji.

Georgescu, któremu przedwyborcze sondaże dawały zaledwie kilka procent poparcia, niespodziewanie wygrał pierwszą turę. Okazało się jednak, że przyczyną jego sukcesu wyborczego była intensywna kampania w mediach społecznościowych, głównie na TikToku, która kosztowała co najmniej milion euro. Kampania nie była realizowana zgodnie z prawem przez komitet wyborczy kandydata, a jej koszt nie został wykazany w sprawozdaniu.

Jak wynikało z ustaleń dziennikarzy śledczych, w tym OKO.press, za kampanią Georgescu stały podmioty powiązane z Rosją.

Te nieprawidłowości były powodem anulowania wyborów z listopada i organizacji nowej elekcji. Pierwsza tura powtórzonych wyborów odbyła się 4 maja, druga tura rozstrzygnie się dziś, 18 maja.

Niedziela 18 maja to „superniedziela” wyborcza w Europie. W trzech państwach UE trwają bardzo ważne wybory: w Polsce, w Rumunii — prezydenckie, w Portugalii parlamentarne.

Portugalczycy idą do urn wyborczych trzeci raz od 2022 roku, po tym jak w marcu tego roku mniejszościowy rząd premiera Luísa Montenegro przegrał głosowanie o wotum zaufania. Jak wynika z sondaży, jego centroprawicowy Sojusz Demokratyczny ma szanse na wzmocnienie reprezentacji w parlamencie i ustabilizowanie władzy. Spodziewany jest też po raz kolejny dobry wynik skrajnie prawicowej partii Chega („Dosyć”), która ustabilizowała się jako trzecia siła polityczna w kraju.

Przeczytaj także:

10:17 18-05-2025

Prawa autorskie: Photo by ANDRE DIAS NOBRE / AFPPhoto by ANDRE DIAS ...

„Superniedziela” w Europie: głosuje Polska, Rumunia i Portugalia

Portugalczycy idą do urn wyborczych trzeci raz od 2022 roku. W marcu centroprawicowy rząd mniejszościowy nie uzyskał wotum zaufania

Co się wydarzyło

Brytyjski dziennik „Guardian” nazywa dzisiejszy dzień w Europie „superniedzielą”. Do urn wyborczych idą nie tylko Polacy i Rumuni, ale też Portugalczycy. A to oznacza, że wybory organizują dzisiaj kraje, które łącznie stanowią prawie 15 proc. populacji UE.

Rządzący centroprawicowy Sojusz Demokratyczny w ostatnich wyborach zdobył 28,8 proc. głosów i 80 miejsc w 230 osobowym parlamencie. To pozwoliło nieznacznie pokonać Partię Socjalistyczną, która otrzymała wówczas 28 proc. głosów i 78 miejsc.

Sondaże wskazują, że chociaż w ostatnich dniach poparcie dla SD spadało, to ma on szanse na wynik lepszy niż w zeszłym roku, w okolicach 32-34 proc. Wybory te mogą być drugim z rzędu sporym sukcesem skrajnie prawicowej partii Chega. Założona w 2019 roku partia w swoich pierwszych wyborach zdobyła jedynie 1,3 proc. głosów. W 2022 było to już 7,2 proc., a rok temu – 18,1 proc. Choć niemal na pewno Chega skończy na trzecim miejscu, może poprawić swój ostatni wynik.

Jaki jest kontekst

Portugalczycy wybiorą dziś swój parlament. I zrobią to trzeci raz od 2022 roku. Wówczas bezwzględną większość zdobyła Partia Socjalistyczna Antonio Costy, premiera od 2015 roku. Po licznych skandalach rząd upadł pod koniec 2023 roku, a przyspieszone wybory odbyły się w marcu 2024 roku. W marcu tego roku mniejszościowy rząd premiera Luísa Montenegro przegrał głosowanie o wotum zaufania. Wcześniej był w stanie zapewnić sobie poparcie części partii opozycyjnych w kluczowych głosowaniach.

W lutym tego roku gazeta „Correio da Manhã” ujawniła jednak, że rodzina premiera Montenegro ma firmę konsultingową Spinumviva, która obsługiwała firmę Solverde – operatora kasyn, działających z państwową koncesją. A to, zdaniem przeciwników rządu tworzyło poważny konflikt interesów.

Zobacz podobne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

08:25 18-05-2025

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Wybieramy kolejnego prezydenta Polski. Lokale wyborcze otwarte do godziny 21

Niemal 29 mln osób ma prawo oddać głos w dzisiejszych wyborach prezydenckich. Wybieramy spośród 13 kandydatów

O godzinie 7 w całej Polsce otworzyły się lokale wyborcze. Do godziny 21 możemy głosować w wyborach prezydenta Rzeczpospolitej. Tuż po godzinie 21 poznamy wyniki badania exit poll firmy Ipsos.

„Uprawnionych do głosowania w niedzielnych wyborach prezydenckich jest 28 mln 943 tys. 594 osoby. Utworzono 32 tys. 143 obwody głosowania — mówił w piątek na konferencji prasowej przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak.

Wybieramy spośród 13 kandydatów. Jeśli żaden z nich nie zdobędzie więcej niż połowy głosów, za dwa tygodnie 1 czerwca odbędzie się druga tura, w której będziemy wybierać spośród dwójki kandydatów, którzy zdobyli największą liczbę głosów. Sondaże jasno wskazują, że niemal na pewno dojdzie do takiej sytuacji. Dotychczas w historii III RP tylko raz odbyła się tylko jedna tura głosowania. W 2000 roku urzędujący prezydent Aleksander Kwaśniewski zdobył 53,9 proc. głosów.

Osoby, które nie są pewne, w jakim lokalu powinny zagłosować, mogą sprawdzić tę informację w serwisie gov.pl lub w aplikacji mObywatel. Wspólnoty mieszkaniowe wywieszają też często informacje na ten temat w gablotach informacyjnych.

Konferencja PKW

Mamy za sobą pierwszą dzisiejszą konferencję prasową PKW. Przewodniczący Marciniak poinformował na niej, że w Tarnowie zawiadomiono policję o podejrzeniu fałszowania kart do głosowania. Chodziło o ścięty róg kart do głosowania. Z jego słów wynika jednak, że był to pochopny ruch.

„Prawy górny róg jest ścięty we wszystkich kartach do głosowania. Jest to element ułatwiający dla wyborców, którzy używają nakładek sporządzonych w alfabecie Braille'a. To jest naturalna rzecz. Proszę się tym nie obawiać” – przekazał Marciniak.

Przewodniczący powiedział też, że w 87 obwodach za granicą głosowanie się już zakończyło. Sędzia Marciniak przekazał też komunikat policji o łamaniu ciszy wyborczej.

„Od początku działań zaistniało 3 przestępstwa i 63 przypadki wykroczeń z Kodeksu wykroczeń i 56 wykroczeń określonych w Kodeksie wyborczym. Większość wykroczeń dotyczy zakłócenia ciszy wyborczej w internecie”.

Według informacji PKW dotychczasowe głosowanie przebiega spokojnie. Kolejna konferencja prasowa PKW odbędzie się o godzinie 13:30. Poznamy na niej pierwsze dane na temat frekwencji do godziny 12.

Przeczytaj inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

06:42 18-05-2025

Prawa autorskie: Brendan SMIALOWSKI / AFPBrendan SMIALOWSKI /...

Trump zapowiada rozmowę z Putinem i Zełenskim. Rosja atakuje Kijów

Prezydent Donald Trump zapowiedział, że w poniedziałek odbędzie dwie rozmowy telefoniczne: z Putinem i Wołodymyrem Zełenskim. Ma to pomóc w osiągnięciu zawieszenia broni na froncie

„Mam nadzieję, że będzie to produktywny dzień, nastąpi zawieszenie broni i ta bardzo brutalna wojna, wojna, która nigdy nie powinna się wydarzyć, się zakończy” – ogłosił Trump 17 maja.

Tymczasem Rosjanie ogłosili, że w „kolejnej rundzie rozmów” w Ukraińcami w Stambule „mogą porozmawiać” o rozejmie. Jednocześnie przypomnieli sobie, że nie mogą podpisywać żadnych porozumień z prezydentem Zełenskim, gdyż jego kadencja już minęła. „Przy podpisywaniu dokumentów, co do których delegacje mają się zgodzić, dla nas najważniejszą i podstawową kwestią pozostaje to, kto dokładnie podpisze te dokumenty po stronie ukraińskiej” – przypomniał w sobotę rzecznik Putina Pieskow. A moskiewska telewizja przypomniała natychmiast wywiad Putina z lutego, w którym prowadził on rozważania na temat legalności podpisu prezydenta Ukrainy.

Jednocześnie kremlowski „jastrząb”, były prezydent Miedwiediew, ostrzegł: „Nieudane negocjacje mogą doprowadzić do rozpoczęcia straszniejszego etapu wojny z nową bronią i uczestnikami”.

Rzeczniczka rosyjskiego MSZ w oświadczeniu wydanym po rozmowach w Stambule ogłosiła, że „z winy Zachodu” nie da się zachować pokoju i integralności terytorialnej Ukrainy na raz. Trzeba wybrać, co ważniejsze. Co oznacza, że Moskwa będzie urabiała Trumpa, by zgodził się na rozbiór Ukrainy.

W niedzielę w nocy Kijów znowu stał się obiektem zmasowanego ataku rosyjskich dronów. Zginęła kobieta, a trzy osoby zostały ranne.

Jaki jest kontekst?

Moskwa zaproponowała rozmowy pokojowe w Stambule zamiast natychmiastowego przerwania walk, którego domagał się Trump. Choć była to propozycja Putina, on sam w rozmowach ostentacyjnie nie wziął udziału. Wysłał delegację niskiego szczebla, która została upoważniona do przekazania ultimatum: albo Ukraina odda Rosji jeszcze więcej swojego terytorium, albo wojna będzie trwała. Z przecieków propagandowych miało wynikać, że Moskwa gotowa jest walczyć nawet 20 lat.

Ale perspektywa jest krótsza: na razie chodzi o odwleczenie w czasie wprowadzenia kolejnych sankcji na Rosję.

Kreml publicznie deklaruje zadowolenie z „rozmów” w Stambule. Udało się bowiem wciągnąć Ukrainę i USA w „rozmowy o rozmowach”. Moskwa nie zaproponowała w nich żadnego ustępstwa, ale zaczęła licytację żądań wobec Ukrainy. Najważniejsze jest teraz podważanie mandatu prezydenta Zełenskiego. Oficjalnym celem Moskwy jest bowiem wymiana władz na proukraińskie. Dyplomatyczna operacja podważenia zaufania do prezydenta Zełenskiego nie wyszła Moskwie w lutym. Wtedy nawet do amerykańskiej nowej administracji Trumpa i Vance'a dotarło, że prezydent Zełenski ma poparcie swoich obywateli, a wyborów w Ukrainie nie da się przeprowadzić w czasie wojny — kiedy wyborcy i kandydaci są na froncie albo musieli uciec ze swoich domów.

Teraz Putin próbuje powtórzyć ten manewr. Twierdzi, że umowa z podpisem Wołodymyra Zełenskiego byłaby nieważna. Można się więc spodziewać kolejnych tur rozmów o ważności podpisu. Z wypowiedzi moskiewskich oficjeli wynika, że taki był ich plan na rozmowy. W dniu negocjacji w Stambule szef rosyjskiego MSZ Ławrow nazwał prezydenta Zełenskiego „żałosną osobą”, a rzeczniczka Ławrowa użyła słowa „klaun” – to standardowa moskiewska obelga.

Jednocześnie jednak Kreml mówi, że jak Ukraina pójdzie na ustępstwa, to Putin może spotkać się z prezydentem Zełenskim. W takiej sytuacji Zełenski byłby już „zdenazyfikowany”, by użyć moskiewskiego słownictwa i brak mandatu by mu nie szkodził (Moskwa w kółko powtarza, że nazizmem jest działanie na szkodę Rosji — w drugą stronę, gdy Rosja atakuje inne państwo — to już zdaniem Moskwy nie działa).

Charakterystyczna jest jednak zmiana tonu rosyjskiej propagandy. Teraz przekazów dnia nie zaczyna od „zwycięstw na froncie”, ale od „rozmów pokojowych”. Zapewnia przy tym, że w rozmowach tych Rosja nie ustąpi ze swych żądań ani na krok. Może więc to być próba przyzwyczajenia aparatu władzy do myśli, że wojna nie zakończy się „zatknięciem sztandaru” w Kijowie, ale rokowaniami. Moskwa zapewnia teraz poddanych Putina, że pierwsza tura rokowań zakończyła się zwycięstwem Putina. Pytanie, czy da się na to nabrać Zachód.

Przeczytaj także:

15:22 17-05-2025

Prawa autorskie: Fot. AFPFot. AFP

Krwawy bilans ataku Izraela w Gazie. Trwają negocjacje w sprawie zawieszenia broni

Reżim Gabriela Netanjahu napiera na Strefę Gazy z zamiarem uzyskania „operacyjnej kontroli” nad tym obszarem.

Co się wydarzyło?

Krwawy bilans działań zbrojnych Izraela w Strefie Gazy w ramach operacji „Rydwany Gideona”. W czasie ostatniej doby ataku miało zginąć 146 Palestyńczyków, 459 zostało rannych. Izrael kontynuuje inwazję, która ma doprowadzić do „uzyskania kontroli operacyjnej” w Strefie. Mieszkańcom północy palestyńskiej enklawy polecono przeniesienie się na południe tego obszaru. Wysoki komisarz ds. pomocy humanitarnej ONZ Volker Turk porównał działania Izraela do czystek etnicznych. Marwan al-Sultan, dyrektor szpitala indonezyjskiego w północnej Strefie Gazy przekazał informacje o tragicznym położeniu swojej placówki. „Sale operacyjne i oddział intensywnej terapii są przepełnione, nie jesteśmy w stanie wyleczyć więcej krytycznych przypadków” – mówił agencji AFP.

Tłem tych tragicznych zdarzeń są rozmowy pomiędzy Izraelem a Hamasem w Katarze, których nie przerwał nawet potężny atak na Gazę. Negocjacje mają doprowadzić do zawieszenia broni w regionie. Doradca medialny Hamasu Taher Al-Nono potwierdził, że palestyńska organizacja zażądała „zakończenia wojny, wymiany więźniów, wycofania się Izraelczyków z Gazy i powtórnego zezwolenia na wjazd transportów humanitarnych do Strefy”. Wiadomo, że obie strony negocjacji odrzucają rozwiązanie zaproponowane przez prezydenta USA Donalda Trumpa, który wysunął pomysł przeniesienia ponad dwóch milionów Palestyńczyków do Libii.

Do zaprzestania działań w Gazie Izrael wzywają kolejni światowi liderzy. Wśród nich jest między innymi premier Hiszpanii Perdo Sanchez, szef włoskiej dyplomacji Antonio Tajani i prezydent Francji Emmanuel Macron, który zasugerował, że jego kraj może uznać państwowość Palestyny.

Przeczytaj także: