Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Wczesnym rankiem w okolicy Isfahanu doszło do wybuchów. Nieoficjalnie Izraelczycy i Irańczycy potwierdzają, że był to izraelski atak dronowy. Najpewniej uderzono w cel związany z armią. Iran oficialnie lekceważy uderzenie
Izraelczycy uderzyli dziś wcześnie rano w Iran – według „New York Times'a” potwierdza to nieoficjalnie dwóch izraelskich i trzech irańskich urzędników.
Skala ataku była ograniczona, wiemy na pewno o jednym uderzeniu w bazę wojskową w okolicach Isfahanu w centralnym Iranie.
Jak pisze „NYT”, Irańczycy twierdzą, że atak został przeprowadzony za pomocą niewielkich dronów, które najpewniej wystartowały wewnątrz kraju. Iran bowiem nie zarejestrował wejścia niezidentyfikowanych obiektów w swoją przestrzeń powietrzną. Zdaniem Irańczyków inna grupa dronów została zestrzelona na północy kraju, w okolicy Tabrizu.
Na razie wszystko wskazuje na to, ze infrastruktura atomowa Iranu nie została zaatakowana. Irański analityk Ali Ahmadi uważa, że atak w okolicach Isfahanu nie był wymierzony w irański ośrodek nuklearny w Natanz na północ od miasta, ale raczej w okoliczną fabrykę uzbrojenia.
Irańska dziennikarka Golnaz Esfandiari pisze w mediach społecznościowych, że telewizja państwowa lekceważy atak, miejscami w ogóle mu zaprzeczając. Jej zdaniem w ten sposób władze w Teheranie mogą próbować deeskalować napięcia. „Islamska Republika nie jest samobójcą, nie chce bezpośredniej konfrontacji z Izraelem” – pisze Esfandiari.
Na filmie poniżej widać reportera irańskiej telewizji na tle dużego skrzyżowania w Isfahanie, który mówi, że w mieście jest bezpiecznie.
Atak jest bezpośrednią odpowiedzią na uderzenie Iranu w Izrael setkami dronów bojowych w sobotę 13 kwietnia. Iran zapowiedział wówczas uderzenie, a niemal wszystkie pociski udało się odeprzeć, obyło się bez ofiar śmiertelnych. Irański atak był z kolei odpowiedzią na uderzenie Izraela w irańską placówkę dyplomatyczną w Damaszku 1 kwietnia. W jego wyniku zginęło kilku generałów irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji.
Izraelczycy od kilku dni dyskutowali odpowiedź na irański atak, a Amerykanie próbowali ich od tego odwieść, by uniknąć dalszej eskalacji konfliktu. Amerykańskie telewizje CNN i NBC przekazały, że Amerykanie otrzymali od Izraela informacje o planowanym ataku, ale go nie poparli. Pierwsze reakcje z Iranu sugerują, że nawet po dzisiejszym ataku jest szansa na deeskalację.
Gorąco we Wrocławiu i Krakowie: finiszuje kampania przed do wyborczą dogrywką. Duda wyjaśnia, o czym rozmawiał z Trumpem. Jest śledztwo w sprawie push-backów. Oto, co się wydarzyło w czwartek 18 kwietnia
To był przedostatni dzień kampanii wyborczej przed samorządowymi dogrywkami. Najbardziej zacięte pojedynki toczą się:
Sondaże w obu miastach wskazują na zaciętą walkę, wynik w żadnym z tych dwóch pojedynków nie jest przesądzony.
Do Wrocławia zjechała dziś cała wierchuszka Trzeciej Drogi, z Szymonem Hołownią i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem na czele, by wesprzeć swoją kandydatkę. Z wrocławskiej konwencji płynął przekaz: Izabela Bodnar ma wsparcie najważniejszych polityków – lokalnych, i krajowych, ale nie jest „paprotką”. Ma „dojścia” do ministrów i zanim została prezydentką, już rozwiązuje problemy miasta (ogłosiła, że załatwiła tramwaj na Jagodno). Jest silną kobietą, która „ma jaja”, jak stwierdziła wiceministra zdrowia Urszula Demkow. A konwencję opisała w OKO.press Agata Szczęśniak.
W Krakowie trwa oczekiwanie na ostatnie sondaże, jeden z nich ma w piątkowy poranek opublikować „Gazeta Wyborcza”. W czwartek obaj kandydaci starli się w bardzo emocjonalnej debacie radiowej, a sama kampania jak na Kraków jest pełna fajerwerków, chwytów poniżej pasa i przesadzonych oskarżeń z obu stron. Tę najbrudniejszą kampanię nowoczesnego Krakowa opisali dziś w OKO.press Katarzyna Kojzar i Marcel Wandas.
A o kampaniach w obu miastach dyskutowały w najnowszym odcinku Programu Politycznego Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak.
Jeśli wierzyć sondażom, sprawa jest niemal rozstrzygnięta w Gdyni i jest to rozstrzygnięcie niespodziewane: Aleksandra Kosiorek, 39-letnia prawniczka znana za sprawą Strajków Kobiet i protestów pod sądami, według sondażu „Wyborczej” prowadzi w wyścigu po fotel prezydentki z poparciem 46 proc. Na jej kontrkandydata, Tadeusza Szemiota, chce głosować 21 proc. ankietowanych. Reszta nie podjęła jeszcze decyzji.
Co się działo poza wyborami?
Komisja śledcza zajmująca się aferą wizową nie przesłuchała w czwartek Mariusza Kamińskiego, byłego ministra spraw wewnętrznych i koordynatora służb specjalnych. Kamiński w tym samym czasie zeznawał przed prokuraturą. Przed komisją ma się stawić w poniedziałek.1
W rozmowie z TVN24 prezydent Andrzej Duda przekonywał, że w Nowym Jorku namawiał Donalda Trumpa do poparcia wsparcia dla Ukrainy. „Przekazałem panu prezydentowi Trumpowi, jak ja to widzę i oczywiście sugestię, że amerykańska pomoc dla Ukrainy jest niezwykle potrzebna. Jakakolwiek będzie forma tego wsparcia, ono ma dzisiaj znaczenie kluczowe, bo prawda jest taka, że nikt tak nie jest w stanie pomóc Ukrainie, jak są w stanie pomóc Stany Zjednoczone” – mówił Duda.
Pod lupą prokuratorów z Siedlec znalazły się działania podejmowane wobec cudzoziemców przez służby ze Strażą Graniczną na czele, polegające na zawracaniu osób do linii granicy (tzw. procedura push-backu), pomimo zgłoszenia przez te osoby woli uzyskania ochrony międzynarodowej. Śledczy przyjrzą się także przypadkom zawracania do linii granicy państwa uchodźców, którzy znajdowali się w stanie zagrażającym w sposób bezpośredni ich zdrowiu i życiu. Postępowanie toczy się w związku z ewentualnym naruszeniem art. 231 kodeksu karnego, który mówi o przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariusza.
Śledztwo przejmuje prokuratura regionalna, będzie zespół śledczy w tej sprawie. Przejęcie śledztwa ma przyspieszyć rozliczenie winnych afery, w którą zamieszani są sędziowie współpracujący z resortem Zbigniewa Ziobry w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Prokuratura uważa, iż zebrała materiał wystarczający do postawiania zarzutów karnych. O szczegółach pisze Mariusz Jałoszewski.
Prokuratura Okręgowa w Siedlcach wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przy wykonywaniu czynności związanych z ochroną granicy państwa przez funkcjonariuszy Straży Granicznej, policji oraz innych służb
O wszczęciu śledztwa poinformowała dziś prokuratura. Według komunikatu śledczy zaczęli swoje działania w poniedziałek 15 kwietnia. Postępowanie dotyczy działania służb w okresie od września 2021 r. do marca 2024 r. w Białowieży, Bobrownikach i innych miejscach przy granicy polsko-białoruskiej.
Pod lupą prokuratorów znalazły się działania podejmowane wobec cudzoziemców, polegające na zawracaniu ich do linii granicy (tzw. procedura push-backu), pomimo zgłoszenia przez te osoby woli uzyskania ochrony międzynarodowej. Śledczy przyjrzą się także przypadkom zawracania do linii granicy państwa uchodźców, którzy znajdowali się w stanie zagrażającym w sposób bezpośredni ich zdrowiu i życiu.
Postępowanie toczy się w związku z ewentualnym naruszeniem art. 231 kodeksu karnego, który mówi o przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariusza, szczególnie w związku z paragrafem pierwszym: „Funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Śledztwo zostało zainicjowane po zawiadomieniu złożonym przez dziennikarza i aktywistę działającego przy granicy polsko – białoruskiej.
„Prokuratorzy zespołu badać będą nie tylko okoliczności dotyczące zdarzeń wynikających z zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, ale dokonają także analizy zakończonych już postępowań przygotowawczych, których przedmiotem były działania podejmowane przez funkcjonariuszy Straży Granicznej, Policji i innych służb we wskazanym wyżej okresie wobec cudzoziemców, którzy przekroczyli granicę białorusko – polską” – czytamy w komunikacie prokuratury.
Działanie prokuratury w sprawie granicy zapowiedział już 2 kwietnia Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk.
„Tak sprawa Pegasusa, Hermesa, jak i chociażby stosowania push-backów na granicy, będą skrupulatnie wyjaśnione. Jeśli chodzi o tę ostatnią kwestię, to dziś podjąłem decyzję – po uprzedniej konsultacji z prokuratorem regionalnym w Lublinie – o utworzeniu specjalnego zespołu prokuratorów, który przeanalizuje raz jeszcze wszystkie tego typu sprawy” – mówił Korneluk w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną.
„Każda sprawa, której sposób zakończenia – czy to umorzenie, czy niepodjęcie – budził wśród nas, prokuratorów, kontrowersje czy wątpliwości, zostanie raz jeszcze przebadana. Pracuję w tej chwili nad systemowym podejściem do tych spraw, co do których w przestrzeni publicznej wygłaszane były zastrzeżenia. Tak jak właśnie przy push-backach, gdy wobec funkcjonariuszy państwowych zgłaszane były uzasadnione podejrzenia, że popełnili oni przestępstwo” – dodał.
Na pociągnięcie do odpowiedzialności przedstawicieli służb odpowiedzialnych za wywózki czekają działacze humanitarni. Organizacje działające na granicy o konsekwencje wobec SG apelują od momentu powstania nowego rządu. Od 2022 r. sądy orzekają o nielegalności i bezskuteczności push-backów:
Według informacji, które Grupy Granica uzyskała od służb, od 13 grudnia, czyli od dnia powołania na urząd premiera Donalda Tuska, do 4 marca Straż Graniczna „odprowadziła do linii granicy” 325 osób. 14 marca 2024 r. koło miejscowości Sorocza Nóżka znaleziono ciało 32-letniego Pakistańczyka. To 59 (udokumentowana) ofiara śmiertelna na granicy polsko-białoruskiej.
„Przekazałem prezydentowi Trumpowi, że wsparcie USA ma dzisiaj znaczenie kluczowe, bo prawda jest taka, że nikt tak nie jest w stanie pomóc Ukrainie, jak są w stanie pomóc Stany Zjednoczone” – powiedział Andrzej Duda w rozmowie z TVN24
Z Andrzejem Dudą po godz. 19 rozmawiał w polskim konsulacie w Nowym Jorku korespondent TVN w USA Marcin Wrona.
„To było spotkanie na zaproszenie pana prezydenta Trumpa, przyjacielskie, bo przecież do jego prywatnego apartamentu w Trump Tower. To była bardzo miła rozmowa, ale oczywiście prezydent zapytał mnie o sytuację w naszej części świata, jak ja postrzegam sytuację na Ukrainie jako sąsiad, jako ten, który widzi z bliska, jako człowiek, który ma 9 lat prezydenckiego doświadczenia, który bywał wielokrotnie w Ukrainie i ja rzeczywiście tę relację panu prezydentowi przekazałem” – mówił polski prezydent.
„Przekazałem panu prezydentowi Trumpowi, jak ja to widzę i oczywiście sugestię, że amerykańska pomoc dla Ukrainy jest niezwykle potrzebna. Jakakolwiek będzie forma tego wsparcia, ono ma dzisiaj znaczenie kluczowe, bo prawda jest taka, że nikt tak nie jest w stanie pomóc Ukrainie, jak są w stanie pomóc Stany Zjednoczone” – dodał Duda.
Odniósł się także do swoich rozmów w Kongresie, kiedy miesiąc temu odwiedził Waszyngton wraz z premierem Donaldem Tuskiem:
"Miałem wtedy kluczową rozmowę ze speakerem Johnsonem (Mike Johnson jest republikańskim szefem Izby Reprezentantów, w której utknęła ustawa o pomocy Ukrainie ze względu na obstrukcję samego Johnsona i jak i całego skrzydła zwolenników Trumpa w Partii Republikańskiej – przyp. red.), w której szczegółowo opisywałem sytuację na Ukrainie i tłumaczyłem, jakie będą skutki, jeśli pozwolimy rosyjskiemu imperializmowi realizować jego ambicje.
Bo doświadczenia historyczne pokazują, że skutek niepohamowanego imperializmu w Europie jest taki, że później Stany Zjednoczone muszą interweniować i giną amerykańscy żołnierze. Więc może lepiej teraz dać pieniądze, nawet jeśli są to pieniądze amerykańskiego podatnika. Ale pieniędzmi tę sprawę załatwić, skoro obrońcy Ukrainy są gotowi bronić swojej ojczyzny, tylko potrzebują wsparcia" – mówił Duda.
W ostatnich dniach pojawiła się szansa, że pakiet pomocowy dla Ukrainy po długich miesiącach w zamrażarce wreszcie przejdzie przez Kongres.
Marcin Wrona zapytał Dudę, czy spotkanie z Trumpem nie było błędem i czy nie zostanie uznane za zaangażowanie polskiego prezydenta po stronie kampanii wyborczej Donalda Trumpa. „Jeżeli stosunki polsko-amerykańskie będą się dobrze rozwijały, jeśli będziemy coraz bezpieczniejsi, a to się dzieje dzięki pracy kolejnych prezydentów Stanów Zjednoczonych, poczynając od Baracka Obamy, poprzez Donalda Trumpa i teraz Joe Bidena, więc jeśli te relacje będą coraz lepsze, to ja się o nic nie obawiam” – odpowiedział Duda.
Jak informowaliśmy wcześniej, przebywający z wizytą w Ameryce Duda zawitał biurowca Trump Tower przy Piątej Alei w Nowym Jorku w środę ok. godz. 19:30 lokalnego czasu (1:30 w czwartek w Polsce). Jak podała Kancelaria Prezydenta, spotkanie obu prezydentów trwało 2,5 godziny.
Duda był krytykowany za spotkanie z Trumpem, m.in. dlatego że może to zaszkodzić relacjom Polski z administracją Joe Bidena. Jednak senator Chris Murphy, jeden z sojuszników Bidena, powiedział, że takie spotkania mają sens. „Gdybym był zagranicznym przywódcą, a spotkania z kandydatami, którzy są nominowani, są pewnego rodzaju precedensem, prawdopodobnie też bym się spotkał” — cytuje jego słowa AP.
Wcześniej Trump spotykał się z szefem brytyjskiej dyplomacji Davidem Cameronem, premierem Węgier Wiktorem Orbanem, oraz prezydentem Argentyny Javierem Mileią.
Jak informuje Prokuratura Krajowa, w wyniku ścisłej współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz z Prokuraturą Generalną Ukrainy i Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy w środę 17 kwietnia zatrzymano na terytorium Polski Pawła K., któremu przedstawiono zarzut zgłoszenia gotowości do działania na rzecz obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej. Czyn zagrożony jest karą do 8 lat pozbawienia wolności.
Z ustaleń śledztwa wynika, że Paweł K. zgłosił gotowość do działania na rzecz wywiadu wojskowego Federacji Rosyjskiej i nawiązywał kontakty z Rosjanami bezpośrednio zaangażowanymi w wojnę w Ukrainie. Do jego zadań należało zebranie i przekazanie rosyjskiemu wywiadowi wojskowemu informacji na temat zabezpieczenia lotniska Port Lotniczy Rzeszów-Jasionka.
Miało to m.in. pomóc w planowaniu przez rosyjskie służby ewentualnego zamachu na życie prezydenta Ukrainy Wołodymira Zełeńskiego.
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Pawła K. przekazało polskiej Prokuraturze Biuro Prokuratora Generalnego Ukrainy. Następnie w toku śledztwa uzyskano od strony ukraińskiej kluczowy materiał dowodowy.