Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
W dzisiejszym programie „Czarno na Białym” dziennikarze TVN24 powracają do sprawy szczecińskiej posłanki KO Magdaleny Filiks i Dariusza Mateckiego, działacza Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry.
Już wkrótce dwoje szczecińskich polityków, wokół których rozpętała się jedna z większych tegorocznych afer, zasiądzie obok siebie w sejmowych ławach. W wyborach 15 października Matecki został po raz pierwszy wybrany na posła z list PiS. Magdalena Filiks ponownie uzyskała poselski mandat.
W reportażu TVN24 przypomina hejterską działalność Mateckiego, którą opisywaliśmy szeroko także w OKO.press. To setki obraźliwych i agresywnych wpisów w mediach społecznościowych, które przykuwały uwagę i szybko nakręciły mu internetową popularność. Ta wywindowała karierę polityczną radnego ze Szczecina. Matecki współpracował z Ministerstwem Sprawiedliwości pod rządami Zbigniewa Ziobry i znalazł zatrudnienie w Lasach Państwowych, które przypadły Suwerennej Polsce w ramach politycznego łupu.
Swoje umiejętności Matecki miał wykorzystać w kampanii odwetowej na posłance Filiks.
Pod koniec 2022 roku polityczka KO publicznie zaatakowała Suwerenną Polskę, w tym Mateckiego, za sponsorowanie przychylnych sobie instytucji z pieniędzy Lasów Państwowych.
Wkrótce potem, w grudniu 2022 Matecki jako jeden z pierwszych udostępnił w internecie informację o tym, że syn posłanki, Mikołaj, był molestowany seksualnie przez działacza PO. Po samobójczej śmierci chłopca w lutym 2023, na Filiks ruszyła armia hejterów i internetowych trolli powiązanych z Mateckim. Cel: oczernić posłankę jako złą matkę, która przyczyniła się do tragedii.
Reportaż „Czarno na białym” rekonstruuje tę historię w kontekście kampanii wyborczej w Szczecinie, w której Filiks bezpośrednio starła się z Mateckim.
Choć dowodów na hejterską działalność Mateckiego w Internecie jest od groma, działacz Suwerennej Polski pozostaje bezkarny. Jak pisaliśmy w OKO.press, podległa Zbigniewowi Ziobrze prokuratura niedawno umorzyła postępowanie ws. wpisów, w których nawoływał do nienawiści na tle różnic wyznaniowych i narodowościowych.
Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica dyskutują o kształcie wspólnego rządu i podziale stanowisk, jakie przypadną w udziale nowej sejmowej większości. Wśród nich prestiżowe stanowisko Marszałka Sejmu – drugiej co do ważności osoby w państwie.
W ostatnich dniach media obiegały informacje, że objąć je chcieliby m.in. Szymon Hołownia z Polski 2050, Włodzimierz Czarzasty z Lewicy i Borys Budka z KO. Pojawił się nawet pomysł, że funkcję tę mogliby pełnić rotacyjnie. Jednak z najnowszych doniesień Wirtualnej Polski wynika, że to najpewniej Hołownia zostanie Marszałkiem.
„Oczywiście może jeszcze dojść do przetasowań, chociaż na teraz funkcja marszałka Sejmu dla Hołowni wydaje się najbardziej pewna” – mówią w rozmowie WP politycy Trzeciej Drogi, KO i Lewicy.
Trwają rozmowy koalicyjne Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy. Wczoraj Robert Biedroń, który bierze udział w rozmowach liderów powiedział, że członkowie koalicji „w dużej mierze” są już dogadani co do tego, jak podzielą się poszczególnymi ministerstwami.
Nastroje uspokajał dziś Szymon Hołownia. W rozmowie z „Super Expressem” powiedział:
„Takie deklaracje, czy takie wystąpienia nie pomagają sprawie. To jest bardzo delikatny i złożony proces, który wymaga czasu i namysłu”.
Hołownia był wymieniany jako jeden z głównych kandydatów do objęcia posady marszałka Sejmu. „Dziennik Gazeta Prawna” pisze dziś, że w negocjacjach pojawił się nowy pomysł, jak pogodzić ambicje poszczególnych ugrupowań w koalicji: stanowisko marszałka może być rotacyjne.
„W negocjacjach PSL i Polska 2050 zachowują się jak oddzielne ugrupowania. A w tej sytuacji to ich siła jest niewiele większa od Lewicy – wskazuje nasz rozmówca. Być może więc z tej skomplikowanej układanki wziął się pomysł na rotacyjnego marszałka Sejmu” – mówi dziennikarzom „DGP” anonimowa osoba z KO.
To rozwiązanie na podobieństwo tego, co funkcjonuje już w Parlamencie Europejskim, gdzie przewodniczącego izby wybiera się na pół kadencji. Jednym z najczęściej wymienianych kandydatów do stanowiska marszałka Sejmu jest jego dotychczasowy wicemarszałek i współprzewodniczący Lewicy – Włodzimierz Czarzasty.
„Uważam, że Jarosław Kaczyński jest wybitnym mężem stanu i gdyby zechciał kandydować, mój głos ma na 100 proc. Myślę, że dla dobra Polski jeszcze powinien popracować” – powiedział dziś rano w RMF FM poseł PiS Marek Suski.
Jarosław Kaczyński jest prezesem Prawa i Sprawiedliwości nieprzerwanie od 2003 roku, kiedy to na stanowisku zastąpił swojego brata, Lecha. Ostatni raz wybrany został w 2021 roku. W 2022 roku Kaczyński zapowiadał, że na kolejnym kongresie partii w 2025 roku nie będzie już kandydował na prezesa. Jeśli dotrzyma swojej obietnicy, PiS czekają burzliwe czasy i walka o przywództwo.
Partia straciła 41 mandatów sejmowych i większość, pozwalającą na rządzenie. „Rzeczpospolita” opisuje dziś atmosferę w partii po wyborczej porażce. Bo chociaż publicznie politycy PiS mówią o wyborczym zwycięstwie, to poza kamerami i mikrofonami mediów w partii panuje pełna świadomość tego, co stało się 15 października.
Wewnętrznej krytyce podlega teraz wszystko: kształt list wyborczych, reforma partii wprowadzająca 100 okręgów w strukturach PiS, praca dołów PiS w kampanii, zbyt ostry kierunek w drugiej kadencji.
„Wyniki pokazują, że w wielu okręgach bez sensu straciliśmy mandaty” – mówi dziennikowi anonimowy rozmówca z PiS.
„Czekamy na 13 listopada, wtedy będą duże zmiany – Sejm będzie otwarty, a nie zamknięty; nie będzie barierek i wszystko będzie lepiej zorganizowane niż to przez ostatnie osiem lat organizował PiS” – zaczął rozmowę z Konradem Piaseckim w TVN24 powracający do Sejmu po czterech latach przerwy Ryszard Petru.
„Jestem przekonany, że ta koalicja szybko powstanie, jeżeli chodzi o porozumienie partii politycznych” – przekonywał Petru w rozmowie. Jest też przekonany, że prezydent Duda będzie zwlekał i w pierwszej kolejności przekaże misję formowania rządu Mateuszowi Morawieckiemu.
Petru w nowym rozdaniu z pewnością będzie chciał się zajmować gospodarką, choć nie dowiemy się na razie, w jakiej roli. Zdaniem profesora Leszka Balcerowicza Petru byłby świetnym ministrem finansów. Ten jednak nie zgłasza swoich pretensji do tego stanowiska.
„Moje aspiracje muszę schować sobie do kieszonki. Mnie interesuje naprawa gospodarki” – mówił.
Jak to zrobić?
„Trzeba to rozłożyć w czasie, na cztery lata. Powrót do poprzedniej składki zdrowotnej, posprzątanie po Polskim Ładzie – to jest do zrobienia w 2024 roku. W tym nie zdążymy nic zrobić, jeżeli Andrzej Duda będzie tworzył obstrukcję. Natomiast co do zasady jesteśmy w stanie Polskę naprawić w 12 miesięcy. Ustabilizować finanse publiczne, skonsolidować – czyli te wszystkie fundusze wepchnąć z powrotem do budżetu, skontrolować je, wstrzymać złe wydatki, przejrzeć tę gigantomanię PiS-u, posprzątać te orzeszki”.
Szybka konsolidacja pozabudżetowych funduszy będzie bardzo trudna, jeśli nie niemożliwa – bo można w ten sposób w krótkim czasie zbliżyć się do konstytucyjnej granicy 60 proc. długu publicznego, po przekroczeniu której trzeba uruchomić bolesne cięcia. Przesuwanie części wydatków do funduszy pozabudżetowych by oszukać limit zaczęło się za rządów PO-PSL, PiS znacznie zwiększył skalę tego procederu.
Spór o budżet będzie jednym z kluczowych w przyszłym rządzie. Deficyt rzeczywiście znacznie się zwiększył w ostatnich latach, ale wśród krajów UE cały polski dług publiczny wcale się nie wyróżnia. O sporze w przyszłej koalicji na temat stanu finansów publicznych pisaliśmy w ostatnim czasie tutaj i tutaj. Adam Leszczyński rozmawiał z prof. Marcinem Piątkowskim, który postuluje, by zadłużenia się nie obawiać i inwestować.